Odzyskujemy Polskę od Michnika. Pierwszy krok - prezydentem Andrzej Duda.

avatar użytkownika Maryla

W dniu 24 maja 2015 roku , w Święto Zesłania Ducha Świętego odbyła się druga tura wyborów prezydenckich. Według  pierwszych sondażowych wyników głosowania (exit poll) przygotowanych przez pracownię IPSOS dla trzech stacji telewizyjnych – TVN24, TVP i Polsat News na Andrzeja Dudę zagłosowało 53 proc wyborców. Bronisław Komorowski uzyskał 47 proc. i musi opuścić urząd.

Modlitwy wiernych zostały wysłuchane.

Przyjdź, Duchu Święty! Odnów nas i oblicze ziemi. Tej ziemi!

Daj Twoim wierzącym,
- w Tobie ufającym,
Siedmiorakie dary.
Daj zasługę męstwa,
Daj wieniec zwycięstwa.
- Daj szczęście bez miary.

To pierwszy krok. Kolejnym będzie odnowa Polski na jesieni, w wyborach parlamentarnych.

Czas przywrócić Polakom państwo, które przez 8 lat rządów koalicji PO i PSL zamieniło się w "kamieni kupę".

 

"wSieci": Prezydent Andrzej Duda Człowiekiem Wolności!

Człowiekiem Wolności „wSieci” w roku 2015 został dzięki głosom czytelników i decyzją kapituły.

- Człowiekiem Wolności „wSieci” w roku 2015 został głosami czytelników i decyzją kapituły prezydent Andrzej Duda. Bo nie tylko odniósł sukces, lecz uratował pluralizm w Polsce – pisze Piotr Zaremba.

Czytelnicy tygodnika „wSieci” wraz z kapitułą wskazali Człowieka Wolności roku 2015, został nim Prezydent RP Andrzej Duda. Piotr Zaremba pisze w nowym wydaniu pisma o zwycięzcy plebiscytu: Niewątpliwie Andrzej Duda jest wielkim wygranym 2015 r. Kiedy 11 listopada jeszcze roku poprzedniego prezes PiS namaścił go na prezydenta, nawet entuzjaści z tego obozu nie bardzo wierzyli, że to coś więcej niż demonstracja nowego kursu: postawienia na kogoś z nowego pokolenia, nieco innego niż to, do którego należy typowy polityk pisowskiej prawicy. […] Duda nadrobił ten kolosalny dystans w kilka miesięcy forsownej prezydenckiej kampanii. Zagrał swoją nadzwyczajną wręcz prawowitością, ale i czymś więcej. Z jednej strony pokazał, że ma charyzmę, dar wymowy. Jego wypowiadane zawsze z głowy płomienne manifesty przypominały teatry jednego aktora fundowane nam przez czołowych polityków amerykańskich z Barackiem Obamą na czele. Ale z drugiej wszyscy wyborcy wyczuli u Andrzeja Dudy coś nieuchwytnego. Wyczuli kapitał, który można by opisać słowami Władysława Bartoszewskiego: „Warto być przyzwoitym”.

Autor artykułu pisze również o Andrzeju Dudzie i jego działalności już jako Prezydenta RP: Na razie najbardziej wyraźnie widać prezydenta w dwóch sferach. Po pierwsze jako znakomitego kustosza tradycji i patriotyzmu. Starannie przemyślane i adresowane do wszystkich mowy z 15 sierpnia czy 11 listopada, także wspomniane już wystąpienia inaugurujące nowy Sejm czy służące uczczeniu ofiar Grudnia ’70, odgrywają rolę bez mała historyczną. Znaczenie ma też międzynarodowa aktywność. To prezydencki pałac zdaje się dziś najmocniej podnosić sztandar zdecydowanej polityki wschodniej i zabiegów o reaktywowanie NATO. Tu mamy do czynienia z czymś więcej niż zwykłym „tworzeniem atmosfery”. Można się było nawet obawiać pewnej pasywności polskiej polityki prawicowej wobec Rosji, ale Duda zdaje się tym obawom mocno zaprzeczać.

Piotr Zaremba podsumowuje działania i postawę Andrzeja Dudy, pod czym z pewnością podpiszą się czytelnicy głosujący na Człowieka Wolności 2015: Bez niego nie byłoby zwycięstwa prawicy. Rzeczywisty pluralizm w Polsce już znajdował się w stanie zagrożenia. To ten człowiek go uratował. I zrobił to wspólnie z Jarosławem Kaczyńskim. Obaj znajdą jako autorzy tego przełomu miejsce na kartach kronik polskich dziejów.

 

„A kiedy przyjdą także po mnie. Poradnik praktyczny obywatela najgorszego sortu”.maj 2016

 

fot. wPolityce.pl/
f

Już sam „autor” powala z nóg. Jest on bowiem zbiorowy, a nazywa się Komitet Obrony Demokracji. Gazeta Adama Michnika publikuje okólniki KOD z podobnym namaszczeniem jak niegdyś „Trybuna Ludu” drukowała materiały ze zjazdów i plenów KC PZPR. Samo to jest żenujące, ale to jeszcze nic w porównaniu z zawartością elaboratu.

 

320 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. Prezydent Polski Andrzej Duda

wraz z żoną Agata i córką Kingą.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

2. (Brak tytułu)

Andrzej Duda w towarzystwie żony Agaty i córki Kingi w drodze na głosowanie w jednej z obwodowych komisji wyborczych w Krakowie

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Pelargonia

3. No i udało się!

Bronek w tv ma minę tak jakby połknął cytrynę.
Taka jest jego dola, że musi odejść spod żyrandola :-)

Pozdrawiam serdecznie

"Ogół nie umie powiedzieć, czego chce, ale wie, czego nie chce" Henryk Sienkiewicz

avatar użytkownika nadzieja13

4. @Wszyscy

Nie mam tv - mówcie wszystko, zanim znajdę w necie:)))) Hurraaaaaaaaaaaaa!!!!!!!!!!!!!!
Słucham w RM.
Kocham Was!!!!

avatar użytkownika Maryla

5. @nadzieja

Udało się ! Wygralismy! Ale to pierwsza bitwa, walka dopiero przed nami.

W programie „Tomasz Lis na Żywo”, dla którego ten rok nie był najlepszy, naczelny „Wyborczej” bardzo śmiało sformułował taką oto prognozę na wybory prezydenckie:

No to mnie się zdaje, że jeżeli tu się nie stanie coś takiego, co ja nie jestem w stanie przewidzieć - że Bronisław Komorowski po pijanemu na pasach przejedzie niepełnosprawną zakonnicę w ciąży, no to oczywiście, że będzie prezydentem!

— stwierdził Michnik.

To oczywiste! Musi się stać coś niesłychanego w ogóle! Sobie tego w ogóle nie umiem wyobrazić, żeby on nie wygrał tych wyborów. Zwłaszcza, że jest bardzo dobrym prezydentem!

— dalej brnął Adam Michnik.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Morsik

6. Ale...

...jest w Polsce jeszcze strasznie dużo ubectwa... Przerażająco dużo... Ok 70 proc. uprawnionych do głosowania to wrogowie mojej Ojczyzny, bo tych, którzy znów olali TE wybory zaliczam do wrogów.

 Niechlubny udział każdy ma: ten, który milczy, ten, który klaszcze...

avatar użytkownika Maryla

7. Co piąty wyborca


Co piąty wyborca Komorowskiego z 2010 r. zagłosował na kandydata PiS

Co piąty wyborca Komorowskiego z 2010 r. zagłosował na kandydata PiS
Bronisław Komorowski stracił aż 20,6
proc. wyborców, którzy oddali na niego głosy w wyborach prezydenckich w
2010 roku - wynika z sondażu exit poll przeprowadzonego przez ośrodek
Ipsos.
czytaj dalej »


Gratuluję Andrzejowi Dudzie. Trzeba powiedzieć jasno - taki jest werdykt demokracji [MICHNIK]

Jedno, co wiemy, to że ma być zmiana na lepsze i że za Andrzejem Dudą
stoi PiS, Jarosław Kaczyński, Antoni Macierewicz, Mariusz Kamiński i
całe to towarzystwo - Adam Michnik komentuje wynik wyborów w rozmowie z Michałem Wybieralskim.

  • Wybory prezydenckie. Skoro młodzi tak głosowali, to uważają, że ich
    aspiracje nie są spełnione. Ale może ich czekać gorzki zawód


  • Andrzej Duda został wybrany na podstawie pewnej konstytucji. Jego
    obowiązkiem jest być jej strażnikiem. On dostał mandat na sprawowanie
    urzędu, a nie dostał mandatu na destrukcję państwa demokratycznego
    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75478,17976890,Wybory_prezydenckie__Skoro_mlodzi_tak_glosowali__to.html

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Tymczasowy

    8. Jakies priorytety?

    Dla mnie:
    1. Dogladniecie sluzb specjalnych (SKW itd.).
    2. Opublikowanie Zalacznika Raportu ds WSI
    3. Gen Polko do BBN.
    4. Rozmowka prezydencka z Obama i prosba o zdjecia satelitarne Zbrodni Smolenskiej.
    Co tam jeszcze?

    avatar użytkownika Maryla

    9. Tymczasowy

    absolutna zgoda co do priorytetów.

    Ale do realizacji konieczne jest pełne zwyciestwo - zmian ludzi w służbach, w ministerstwach - czyli wygrana na jesieni i przejęcie faktycznej władzy.
    Nasz prezydent i nasz premier !

    Staniszewski: Nadciąga pokoleniowa zamiana

    Zwycięstwo Andrzeja Dudy nie oznacza tylko odsunięcia od władzy
    Bronisława Komorowskiego – człowieka bez wyrazu, charyzmy i wizji.
    Prezydenta aroganckiego, otaczającego się wyjątkowo niekompetentnymi
    doradcami i ministrami oraz uprawiającego prymitywną, gierkowską
    propagandę. Sukces 43. letniego polityka, o którego istnieniu jeszcze
    w lutym nie wiedziało zbyt wielu Polaków, pokazuje, jak bardzo potrzebna
    jest zmiana pokoleniowa na polskiej scenie politycznej.

    Sukces Andrzeja Dudy polega nie tylko na pokonaniu przeciwnika
    politycznego z konkurencyjnej partii, bo wielu wyborców wcale
    nie głosowało za kandydatem Prawa i Sprawiedliwości – raczej przeciwko
    Bronisławowi Komorowskiemu i wszystkiemu, czego był emanacją:
    samozadowolenia, korupcji, nieuczciwości, obłudy i braku przyzwoitości. 
    Kulturalny, a momentami ugrzeczniony Duda, rozbudził nadzieję,
    że polityka może wyglądać inaczej. Porządniej.

    Trzęsienie pod żyrandolem

    Franciszek Kucharczak

    Niemożliwe stało się faktem. Układ władzy, obliczony na długie lata, rozsypał się w dwa tygodnie.



    Wybory prezydenckie 2015. Prof. Kik: Andrzej Duda wygrał, bo bardziej ryzykował


     
    To nie był wybór między Komorowskim a Dudą, ale między siłami status quo a siłami zmiany - mówi prof. Kazimierz Kik, politolog.


    Wybory 2015. Prof. Paweł Śpiewak: Rozpoczyna się dekompozycja całej sceny politycznej



     
    -
    Działania Platformy przypominają mi czasy późnego Gierka. Ta partia
    nawet nie pokazuje, że dostrzega realne problemy, jakie są teraz w kraju
    - mówi prof. Paweł Śpiewak, socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego.




    Wybory 2015: Żałoba w sztabie Komorowskiego. "Życzę Dudzie udanej prezydentury"

    Jeżeli po wynikach pierwszej tury wyborów prezydent Bronisław
    Komorowski po silnym ciosie od wyborców się zachwiał, to po ogłoszeniu
    wyników drugiej tury, został znokautowany, ale starał się robić dobrą
    minę.
    Nie udało mi się tym razem. Demokracja polega na tym, że werdykty
    wyborcze nie tylko się uznaje, ale też szanuję. Życzę Andrzejowi Dudzie
    udanej prezydentury, bo dobrze życzę Polsce. Dziękuję też mojej rodzinie
    - powiedział ustępujący prezydent.

    Niepewność, którą było czuć w powietrzu od początku wydarzenia, okazała
    się być uzasadniona. Przed mównicą, przy której po ogłoszeniu wyników
    pojawił się Komorowski znajdowali się członkowie komitetu honorowego,
    którzy mieli zafrasowane miny. Wśród zebranych dominowała niepewność, w
    kuluarach pojawiały się głosy, że aby mieć pewność, który z kandydatów
    wygrał, trzeba będzie poczekać do oficjalnych wyników Państwowe Komisji
    Wyborczej, bo mogą zadecydować pojedyncze głosy. To jednak się nie
    stanie, ze względu na dużą przewagę Andrzeja Dudy.

    Marszałek Sejmu Radosław Sikorski rozmowy po ogłoszeniu wyników
    uzależniał od tego kto wygra. - Możemy porozmawiać, ale pod warunkiem,
    że wygra Bronek. Jeśli przegra, nie będziemy rozmawiać – mówił z lekkim
    uśmiechem.

    Niepewną minę miała prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz, a także
    wiceprezydent miasta stołecznego Jacek Wojciechowicz. Ewa Kopacz również
    nie wyglądała na szczęśliwą. Dużym wydarzeniem podczas wieczoru
    wyborczego było pojawienie się już słynnej niepełnosprawnej pani Bogusi,
    która wzbudziła większe zainteresowanie niż wszyscy politycy razem
    wzięci.




    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Tymczasowy

    10. A na Salonie 24

    Funkcjonariusze, ktoryz ciagle zasilaja S24 znow sie zdradzili. Pierwszy, a w dodatku dlugi komentarz wrzucil dyzurny Aleksnder Twardowski (55:116). Aleksiej zdazyl na sama godzine 22:30. Co pisal? Wiadomo: "Kadencja Andrzeja Dudy, a w wiekszym stopniu rzady Prawa i Sprawiedliwosci, to dla Polski byc moze krok w tyl".
    O godz. 22:33 pojawil sie troche mniej zreczny Maciej Bigos (50:40): 'Jutro nie obudzimy sie w Polsce lepszej". Pierwszy wpisal swoj komentarz niejaki L.Koltunski.
    Coraz bardziej nabieram przekonania, ze jednak placa w rublach, a nie w kopiejkach.

    avatar użytkownika Maryla

    11. Tymczasowy

    a co nas obchodzi S24? Tylko patrzec, jak im się wektory przestawia na promowanie Unii Wolności Bis z Petru i Balcerowiczem. Kukiza już postawili na pudle, u Kukiza sporo spadów z SLD i od Palikota sie pląta.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Tymczasowy

    12. A po drugiej stronie

    Teraz dopiero sie zacznie. W ostatnich tygodniach zaczeli juz cos przebakiwac. Milo bedzie patrzec na podrygi malp w cyrku.
    Poki co:
    1. Tak zwany sztab Komorowskiego juz zostal przez swoich zjechany.
    2. "Misiek" sie skompromitowal i na moje oko Kopaczowa odstawi go od cycka.
    3. Professore Nalecz o facjacie psychopaty odejdzie w niebyt.
    4. Czesc cwanszych dziennikarzy oraz mediow zacznie sie powoli przestawiac. Te malpy wyszlechetnieja w oczach.
    5. Doswiadczeni towarzysze ze sluzb tez sie beda dostosowywac do sytuacji. Jedynie czesc, ta glupsza i bez szans, bedzie nadal betonowa.
    6. Nie mozna tyez nie liczyc na zdolnosci adaptacyjne urzednikow oraz roznych ludzi robiacych pieniadze na kontraktach z wladza.
    Krotko mowiac, SNIEGOWA KULA RUSZYLA!

    avatar użytkownika Maryla

    13. ruszyło też juz szczucie , od pierwszej minuty

    Zwycięstwo Andrzeja Dudy - komentarze

    Wyniki wyborów prezydenckich 2015 komentują: prezes Fundacji Batorego Aleksander Smolar

    przewiduje, że pierwsze kroki polityczne Andrzeja Dudy będą miały na
    celu uspokojenie - będzie się on starał przekonać wszystkich, że jest
    "normalnym prezydentem". "Przede wszystkim jednak jego
    dalsze kroki będą podporządkowane planom zwycięstwa PiS w wyborach
    parlamentarnych" - zaznaczył.


    Stąd, jak przewiduje Smolar, w okresie bezpośrednio poprzedzającym
    wybory parlamentarne Duda może zgłosić szereg inicjatyw ustawodawczych,
    będących realizacją jego zapowiedzi wyborczych. "Będzie to
    miało na celu poszerzenie poparcia dla PiS. To może dotyczyć wieku
    emerytalnego, zasiłków prorodzinnych, frankowiczów, podatków nałożonych
    na zagraniczne banki itp." - powiedział.


    "Jest cały szereg ekstrawaganckich obietnic, które poczynił Duda i które
    zapewne zgłosi, mając świadomość, że nie zostaną zaakceptowane przez
    obecną większość. Będzie to jednak argument na rzecz
    potrzeby zmiany władzy także w wyborach parlamentarnych, bo Platforma z
    sojusznikami przeszkadza w realizowaniu słusznych obietnic, które
    poprawią los społeczeństwa" - dodał.


    Dlatego zwycięstwo Dudy w wyborach prezydenckich może, w opinii Smolara,
    zwiększyć szanse PiS w jesiennych wyborach parlamentarnych.
    Jednocześnie są także okoliczności, które te szanse mogą z kolei
    zmniejszyć - np. Jarosławowi Kaczyńskiemu czy Antoniemu Macierewiczowi
    trudniej będzie się "chować", tak jak robili to w wyborach prezydenckich
    - podkreślił Smolar.


    Tym bardziej, że aby podtrzymać kontrolę nad całym obozem PiS po
    zwycięstwie Dudy, Kaczyński znowu będzie musiał wysunąć się na plan
    pierwszy, a to może utrudnić PiS zwycięstwo, z uwagi na obawy,
    które wzbudza lider PiS - wskazał Smolar.


    Jedną z przyczyn złego wyniku Komorowskiego jest, zdaniem Smolara, to że
    ludzie zapomnieli o rządach PiS i nie kojarzyli Dudy z tą partią.
    "Powrót na pierwszą linię Kaczyńskiego, z jego często
    radykalnym językiem, może spowodować reakcje pełne obaw i zmobilizowanie
    elektoratu, który jest zniechęcony latami rządów PO" - zaznaczył prezes
    Fundacji Batorego.


    Smolar nie spodziewa się natomiast na razie istotnych zmian w polityce
    zagranicznej, w związku ze zwycięstwem Dudy. Jak mówił, zmiany będą
    umiarkowane, ale będą miały na celu pogłębienie związków z
    USA, może nowy prezydent będzie bardziej intensywnie zabiegał o obecność
    wojsk amerykańskich w Europie. Zgodnie z tradycją PiS-owską będzie też
    "polityka większej nieufności do Niemiec" - powiedział.
    Smolar wskazał, że Duda w kampanii miał bardzo łagodny język w stosunku
    do Rosji, więc nie można wykluczyć, że nadal będzie kontynuowana łagodna
    linia, uwzględniająca to, że społeczeństwo nie chce
    obecnie konfliktów z Rosją, z powodów gospodarczych i ze względu na
    nasze bezpieczeństwo.


    "Nie wykluczam, że to będzie polityka przedłużana aż do wyborów
    parlamentarnych" - powiedział Smolar. "PiS będzie się starał unikać
    zaogniania stosunków z Rosją ze względu na reputację, którą się
    cieszy" - dodał.


    Tym niemniej, zdaniem Smolara, wyniki wyborów zostaną przyjęte z
    zaskoczeniem i pewnymi obawami we wszystkich stolicach, również w
    Waszyngtonie.


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    14. Andrzej Duda złoży przysięgę

    czytaj dalej »


    Episkopat i Donald Tusk gratulują, Kurski triumfuje, Giertych stawia diagnozę

    Episkopat i Donald Tusk gratulują, Kurski triumfuje, Giertych stawia diagnozę
    Reakcje na wyniki wyborów prezydenckich.
    zobacz więcej »


    Wyborcy Kukiza w większości głosowali na Dudę



    Andrzej Duda przejął w drugiej turze głosy 58,5 proc. osób, które
    dwa tygodnie temu głosowały na Pawła Kukiza. Tak wynika z sondażu exit
    poll ośrodka Ipsos przeprowadzonego dla TVP.




    Przemówienie prez. Andrzeja Dudy w dniu wyborów

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Tymczasowy

    15. Pan Aleksander Smolar jest doswiadczonym czlowiekiem

    Zgadzam sie prawie calkowicie z pierwszym akapitem tekstu. zawiera on dwa punkty:
    1. Dr A.Duda bedzie staral sie przekonac, ze jest normalnym prezydentem. [Juz to robi].
    2. Przede wszystkim jednak jego dalsze kroki beda podporzadkowane planowi zwyciestwa PiS w wyborach".
    Czy Smolar zauwazyl sprzecznosc?
    Centkiewicz juz zaapelowal do Dr Dudy, by czym predzej doprowadzil do opublikowania Neksu do Raporu w sprawie likwidcji WSI. Jak sie wypali ogniem te WSI-owa gadzine, to malpy w cyrku dopiero zaczna skakac, bo uklad zacznie sie gruzowac.
    A w ramach obowiazkow sluzby Ojczyznie, trzeba bedzie odblokowac rozne zastawki i ksiazka red. Sumlinskiego znow bedzie do nabycia w ksiegarniach. Co wiecej pojawi sie jako temat w audycjach telewizyjnych, na ktore Bul nie przyjdzie.

    avatar użytkownika Tymczasowy

    16. Sroda

    zyje jakby w innym swiecie. Nie powinni durnej zapraszac do TV.

    avatar użytkownika Maryla

    17. Schetyna: Trzeba

    Schetyna: Trzeba przeanalizować, jak to się stało
    Szef MSZ,
    Grzegorz Schetyna, powiedział, że potrzebna jest "spokojne
    przeanalizowanie, jak to się stało, że z wielkiego zaufania społecznego,
    z dobrych wyników sondażowych, dziś przegrywamy". – To jest poważne
    ostrzeżenie dla Platformy.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika nadzieja13

    18. @Maryla,

    Tak, walka przed nami:) Ale wygraliśmy:))) I wciąż się modlę, by nic się nie zmieniło..

    Znamienne słowa Schetyny (znalazłam u A.Ściosa) :

    "to wygląda poważnie i trudno będzie to odwrócić, nawet licząc już dokładnie głosy w nocy(...)

    Mocne."

    wypowiedź między 20-40sek.
    http://www.tvp.info/20188173/schetyna-ten-wynik-to-powazne-ostrzezenie-d...

    Jeśli nie przekręcą, to najtrudniejszy czas będzie do 6 sierpnia, użyją jeszcze brudniejszych sił i środków..później do wyborów i jeszcze kilka lat..
    Ale gdy czytam w sieci i widzę tę niesłychaną radość, uskrzydlonych ludzi, setki, tysiące...:)
    Spotkałam tez komentarze od niewierzących, którzy deklarują powrót do Wiary.. Serce rośnie:)

    Przychodzą mi na myśl strofy z Wyspiańskiego:

    (...)Byś zwiódł z wędrówki długiej mój naród do wszechmocy,
    Byś dał co mają inni, gdy przyjdziesz jako dziecię tej nocy.
    Bożego narodzenia - ta noc jest dla nas święta,
    Niech idą w zapomnienie niewoli gnuśne pęta.
    Daj nam poczucie siły i Polskę daj nam żywą,
    By słowa się spełniły nad ziemią tą szczęśliwą.
    Jest tyle sił w narodzie, jest tyle mnogo ludzi,
    Niechże w nie Duch Twój zstąpi i śpiące niech pobudzi.
    Niech się królestwo stanie, nie krzyża - lecz zbawienia,
    O daj nam Jezu, Panie, Twą Polskę objawienia.
    O Boże, wielki Boże, Ty nie znasz nas Polaków,
    Ty nie wiesz czym być może straż polska u Twych znaków.
    Nie ścierpię już niedoli, ani niewolnej nędzy,
    Sam sięgnę lepszej doli i łeb przygniotę jędzy.
    Zwyciężym na tej ziemi, z tej ziemi państwo wskrzeszę,
    Z synami my Twoimi, błogosław czyn i rzeszę.

    avatar użytkownika Tymczasowy

    19. Jednakowoz

    Scios nie wykrakal. Na cale szczescie. Inni tez krakali.

    avatar użytkownika nadzieja13

    20. Jest pełen dobrej woli,

    Wykonał ogrom pracy, od lat. I, jak wielokrotnie pisał - będzie najszczęśliwszym człowiekiem, gdy się pomyli w tym wypadku. (piszę z pamięci, nie cytuję).

    avatar użytkownika Maryla

    21. Szykujmy sie na jesień

    nasi przeciwnicy już dzisiaj ruszyli z kampanią wyborcza.

    Wyborcy z zakładów karnych głosowali na Komorowskiego. Reelekcji chciało prawie 83 proc.

    http://wpolityce.pl/polityka/245837-te-dane-mowia-wiele-wyborcy-z-zaklad...

    A 5 lat temu kryminał głosował tak

    http://polska.newsweek.pl/w-wiezieniach-91-9-proc----komorowski--8-1-pro...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    22. Dziś III Rzeczpospolita

    Dziś III Rzeczpospolita znalazła się na zakręcie

    Paradoksem historii jest, że po raz pierwszy w historii III RP i w
    sposób niespodziewany do głosu doszli jej wychowankowie. Młodzi, dla
    których przełom 1989 roku jest wydarzeniem historycznym - pisze PAWEŁ
    WROŃSKI


    Świadectwem urodzenia III Rzeczypospolitej jest kartka wyborcza wrzucona
    do urny 4 czerwca 1989 roku. Dziś ta III Rzeczpospolita za sprawą
    kartek wyborczych wrzucanych przez Polaków w wyborach prezydenckich
    znalazła się na zakręcie.



    Rekordowa frekwencja w stolicy nie uratowała Bronisława Komorowskiego. Wprawdzie prezydent wyprzedził kandydata PiS w Warszawie, ale przegrał wybory w kraju.
    Warszawska PO próbowała odrabiać starty przed II turą. Jedyną szansą Bronisława Komorowskiego na zwycięstwo były duże miasta, a zwłaszcza stolica, od dekady bastion PO. Partyjni działacze, którzy przed I turą zbytnio się nie przemęczali w wyborczej agitacji, ruszyli w teren. Chodziło głównie o poprawienie frekwencji, która 10 maja okazała się o kilka procent niższa niż w 2010 r. Tymczasem zmobilizowana stolica to dla Komorowskiego znacząca poprawa wyniku. W I turze 1 proc. poparcia dla Komorowskiego pochodził właśnie ze stolicy. PO wyznaczyła sobie cel: zdobyć dla Komorowskiego przynajmniej100 tys. dodatkowych głosów.

    http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34862,17977044,Wybory_prezydenckie_...

    Fot. wPolityce.pl/ansa

    Fot. wPolityce.pl/ansa

    wPolityce.pl: Jak Pani ocenia orędzie Adama
    Michnika, który odnosząc się do wyniku wyborów, uznał, że mamy koniec
    demokracji, że weszliśmy na aksamitną drogę do dyktatury
    ?

    Prof. Krystyna Pawłowicz, poseł PiS: To środowisko
    obecnej władzy razem z Wyborczą praktykowało niemalże dyktaturę. To są
    ludzie, którzy praktykowali standardy antydemokratyczne. Każdy głos
    sprzeciwu przez tę władzę był traktowany jako antysystemowy. To
    komuna tak działała, że ktokolwiek kto miał inny pogląd na temat
    sojuszu z ZSRS był antysystemowy. Wydaję mi
    się, że takie słowa jak Michnika to pokrzykiwania ramola, który czasy
    świetności ma za sobą. On nie może się pogodzić, że nie jest już guru.
    Gdy przyjdą nowe czasy, gazeta Michnika przestanie być finansowana
    publicznymi ogłoszeniami
    różnego rodzaju. On walczy o byt, zupełnie jak prezydent Komorowski.
    Koniec tej prezydentury może oznaczać prestiżowy koniec pana Michnika.
    Jeśli natomiast uda się prawicy wygrać wybory parlamentarne i zakończyć
    nieuczciwe i niesprawiedliwe zasilanie mediów środkami publicznymi, może się skończyć „Wyborcza” i sam Michnik. On więc będzie na nas pokrzykiwał z gazet, portali i innych miejsc.

    Media informują, że PO chce wciągnąć na lity ludzi lewicy, Ryszarda Kalisza, Andrzeja Rozenka…

    Oni są już w cichej koalicji, popierali się wzajemnie. Zwłaszcza w forsowaniu wszelkich lewackich pomysłów. Dziś PO to jest zjednoczone lewactwo polskie, to nawet nie jest już lewica. Dla mnie lewica w Polsce to jest prof. Ryszard Bugaj, zaś w PO są ludzie o skrajnych poglądach obyczajowo lewackich. PO dawno już jest lewacka, niech nie udaje, że jest jakimś centrolewem, czy czymś innym. Platforma
    jest skrajnie lewacką, współczesną partią, która bez mrużenia oka,
    zwłaszcza w kwestii światopoglądu, przeszczepia lewackie
    pomysły do Polski.

    PO jednak wciąż odwołuje się do liberalnych przekonań

    Oni z liberalizmu mają tyle, że są liberalni w podejściu do zamówień
    publicznych i do europejskich środków. Jednak tylko, gdy chodzi o ich
    interesy. Na tym się kończy ich liberalizm. Ta formacja jest skrajnie
    lewacka. Oni będą się grupować, byli dość sztucznie podzieleni, więc być
    może będą się jednoczyć. To naturalne. To są bliscy sobie ideowo i
    obyczajowo. Może wreszcie ludzie się dowiedzą, że PO równa się SLD, Jaruzelski, Dukaczewski i Palikot. To będzie już wszystko jasne. I bardzo dobrze.

    Jarosław Kaczyński nie był obecny w czasie wieczoru
    wyborczego Andrzeja Dudy. Media wiele miejsca poświęcają temu wydarzeniu
    doszukując się przyczyn nieobecności. Co dzieje się w PiS?

    Nie wpadajmy w przesadę. Niedługo
    media będą analizować, czy żona Andrzeja Dudy złożyła mu publiczne
    gratulacje. Nie ma powodu, by Jarosław Kaczyński składał gratulacje
    prezydentowi-elektowi przed kamerami. A może miał dać ogłoszenie do
    gazety, że gratuluje? Nie musiał przecież robić tego publicznie. To jest
    szukanie dziury w całym, dzielenie, pokazywanie, że coś się dzieje w
    PiS. Nic się nie dzieje. Prezes Kaczyński zrobił bardzo dobrze, że
    usunął się w cień. Dzięki temu uniknął kolejnych prób przylepiania
    prezydentowi-elektowi twarzy prezesa Kaczyńskiego. Głowę dam, że gdyby
    prezes pogratulował Andrzejowi Dudzie to byłoby zaraz wykorzystane na
    niekorzyść nowego prezydenta. Słyszelibyśmy porównania do słów śp. Lecha
    Kaczyńskiego czy ataki na prezesa i prezydenta-elekta. Prezes cieszy
    się z wyników wyborów. Nie musiał jednak na życzenie TVN, „Wyborczej” czy innych onetów składać publicznie gratulacji.

    Rozmawiał Jerzy Kubrak

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    23. „New York Times” i „Wall

    „New York Times” i „Wall Street Journal”. Podkreślają, że sprzymierzony z PO Bronisław Komorowski przegrał z Andrzejem Dudą, mimo gospodarczych sukcesów Polski.
    Rick Lyman nazywając w internetowym wydaniu „New York Timesa” Dudę fotogenicznym, prawicowym rywalem Komorowskiego akcentuje, że według sondaży odniósł zdecydowane zwycięstwo. Jak dodaje w korespondencji z Warszawy stało się tak chociaż Komorowski, nawet jeśli zdobył swój urząd jako kandydat niezależny, jest w związany z partią, której ośmioletnie rządy znaczyła stabilność i dobrobyt.

    Zdaniem „New York Timesa” urząd prezydenta w Polsce jest w dużej mierze urzędem ceremonialnym. Gazeta nie kryje jednak, że sukces Dudy stwarza dla Platformy Obywatelskiej poważne wyzwanie, gdyż centroprawicowa partia może w wyborach wyznaczonych jesienią tego roku stracić kontrolę nad rządem. Przytacza jednocześnie wypowiedź Komorowskiego, że jego porażka wcale nie musi tego oznaczać.
    Nowojorska gazeta, cytując wypowiedzi obydwu polityków po ogłoszeniu wstępnych rezultatów głosowania, pisze, że Polacy wyraźnie pragnęli zmian. Odrzucili zarzuty Komorowskiego, że wybór jego konkurenta zagrozi ekspansji gospodarczej Polski i jej bliskim stosunkom z Niemcami i Unią Europejską.

    „New York Times” zwraca uwagę, że rozgrywka prezydencka nie była jedynie lokalnym wydarzeniem.

    „Wybory są z wielkim zainteresowaniem obserwowane w Waszyngtonie i w Europie, ponieważ Polska jest szóstą co do wielkości gospodarką w Unii Europejskiej, a odgrywa większą i bardziej energiczną rolę w sprawach dotyczących kontynentu” – pisze gazeta.

    NYT przypomina też, że były premier Donald Tusk został w ubiegłym roku wybrany na przewodniczącego Rady Europejskiej przy silnym poparciu kanclerz Niemiec Angeli Merkel.

    Nowojorski dziennik przyznaje, że obydwie partie popierają członkostwo Polski w NATO i Unii Europejskiej. Zajmują też twarde stanowisko wobec polityki prezydenta Rosji Władimira Putina. Prawo i Sprawiedliwość jest jednak – akcentuje gazeta – znacznie bardziej konserwatywne i nacjonalistyczne.

    Dziennik cytuje Radosława Markowskiego z Instytutu Studiów Politycznych Polskiej Akademii Nauk, według którego jeśli PiS wygra w wyborach parlamentarnych będzie budował sojusze z Litwą i Ukrainą, zaniedbując relację z Niemcami i Francją.

    Jak ocenia gazeta, partia Dudy wykazuje „większy sceptycyzm w kwestii przekazania partnerom europejskimi odpowiedzialności za polskie sprawy”.

    Z kolei „Wall Street Journal” wskazuje na porażkę Komorowskiego, mimo silnego wsparcia rządzącego obozu centroprawicowego, któremu przewodzi PO. Przypomina też, że nie pomogły mu sukcesy gospodarski polskiej, jedynego kraju który miał nieprzerwany wzrost gospodarczy nawet w okresie globalnego kryzysu.

    Dziennik przewiduje, że nowy prezydent z większą rezerwą odniesie się do przyjęcia euro. Wylicza też inne obietnice Dudy.

    „Konserwatywny rywal obiecał projekty ustaw przyznających większe ulgi podatkowe dla najuboższych i wycofanie podwyższenia wieku emerytalnego” – pisze warszawski korespondent WSJ Martin Sobczyk.

    „Wall Street Journal” uważa też, że Duda zajmie bardziej zdecydowaną niż Komorowski postawę wobec Kremla, a co więcej będzie do tego zachęcał Zachód.

    Zwrot na prawo, zwycięstwo ultranacjonalisty - tak włoskie media oceniają wynik wyborów prezydenckich w Polsce, które wygrał Andrzej Duda. Rezultat ten interpretuje się we Włoszech także jako zapowiedź tego, co jesienią przyniosą wybory parlamentarne.

    Agencja Ansa w relacji z Warszawy zwraca uwagę na badania sondażowe, z których wynika, że kandydat Prawa i Sprawiedliwości wygrał dzięki głosom rolników, robotników, bezrobotnych, emerytów i studentów.

    Zwycięzcę wyborów włoska agencja opisuje jako młodego ultrakonserwatystę i eurosceptyka, popieranego przez konserwatywne kręgi polskiego Kościoła. Odnotowuje, że Duda poparł propozycję karania więzieniem kobiet poddających się zabiegowi in vitro.

    Dziennik „Corriere della Sera” przypomina bardzo ostry ton i przebieg kampanii wyborczej. Według największej włoskiej gazety nie należy wykluczać, że prezydent Bronisław Komorowski w związku z jesiennymi wyborami parlamentarnymi zapłacił obecnie cenę za ocenę swojego macierzystego ugrupowania, Platformy Obywatelskiej.

    "Wydaje się, że oddając negatywny głos w wyborach prezydenckich wyborcy tak naprawdę zechcieli z wyprzedzeniem wyrazić swój sprzeciw przede wszystkim wobec rządu" - stwierdza się w komentarzu. A to by oznaczało, zaznacza mediolański dziennik, wolę „wielkiej zmiany”.

    W bardzo ostrym, radykalnym tonie o wyniku wyborów pisze publicysta dziennika „La Repubblica” w jego internetowym wydaniu. Wynik glosowania nazywa „strasznym szokiem dla Europy”.

    Frakcję, która wystawiła kandydaturę Andrzeja Dudy, wysłannik gazety Andrea Tarquini, relacjonujący wydarzenia w Polsce od kilku dekad, opisał następująco: "nacjonalistyczni eurosceptycy, rusofoby i pełni autorytarnych pokus w stylu węgierskim", "skrajna partia".

    Frakcja ta, napisał Tarquini w internetowym wydaniu dziennika, wygrała wybory prezydenckie, dzięki mocnym sloganom; "począwszy od sprzeciwu wobec in vitro, przy wsparciu reakcyjnego Kościoła wrogiego wobec papieża Franciszka aż po makabryczną obietnicę ich przywódcy Kaczyńskiego +Budapesztu w Warszawie+".

    Partia Jarosława Kaczyńskiego potrafiła zdaniem autora relacji z Warszawy wykorzystać niezadowolenie bezrobotnej młodzieży, mieszkańców wsi, wykluczonych z boomu ekonomicznego i zepchniętych na margines.

    Publicysta zwrócił uwagę na brak w Polsce nowoczesnej lewicy oraz na utratę poparcia przez liberalne władze kraju. Następnie przypomniał, że w połowie października odbędą się wybory parlamentarne i wyraził opinię, że po ośmiu latach rządów proeuropejskiej Platformy Obywatelskiej zwrot na prawo także wtedy wydaje się nieunikniony.

    "Dla Unii Europejskiej i NATO oznaczać to będzie utratę partnera i sojusznika o znaczeniu geopolitycznym, ekonomicznym i militarnym większym niż Hiszpanii, w trakcie wielkich kryzysów, od konfrontacji między Rosją Putina a wolnym światem po kryzys imigracyjny i wyzwanie ze strony terroryzmu" - napisał dziennikarz rzymskiego dziennika. Dodał też: "Histeryczna rusofobia polskich nacjonalistów może poważnie zwiększyć ryzyko konfrontacji militarnej z Moskwą".

    "Polski przypadek dołącza do koszmarów Europy: zagrożenia ze strony Państwa Islamskiego, strachu przed bankructwem Grecji i dobrowolnym wyjściem Wielkiej Brytanii z UE” - podsumowuje „La Repubblica” w internetowym wydaniu.
    Brytyjskie media w kategorii niespodzianki odnotowują zwycięstwo Andrzeja Dudy w drugiej turze wyborów prezydenckich. BBC podkreśla, że to duże zaskoczenie a jednocześnie ostrzeżenie dla premier Ewy Kopacz w kontekście jesiennych wyborów parlamentarnych.

    "To znakomite i zdecydowane zwycięstwo Andrzeja Dudy, polityka relatywnie mało znanego w porównaniu z popularnym Bronisławem Komorowskim. Sukces Dudy sugeruje, iż wielu Polaków jest zmęczonych rządami popierającej Komorowskiego Platformy Obywatelskiej" - donosi portal BBC News.

    BBC zauważa również, że ewentualne zwycięstwo Prawa i Sprawiedliwości w wyborach parlamentarnych może oznaczać zmianę polityki Polski na arenie europejskiej na bardziej eurosceptyczną.

    "The Independent" nazywa zwycięstwo Dudy szokiem i zapowiedzią nowego rozdziału w polskiej polityce. Dziennik dużo uwagi poświęca powiązaniom Dudy z prezydentem Lechem Kaczyńskim; nazywa go nawet duchowym spadkobiercą tragicznie zmarłego prezydenta.

    Dziennik przypisuje winę za porażkę urzędującego prezydenta „letargicznej” i zbyt późno rozpoczętej kampanii wyborczej. Zauważa, iż jeszcze niedługo przed wyborami sondaże zapowiadały pewne zwycięstwo Bronisława Komorowskiego.

    "Daily Telegraph" chwali energiczną kampanię wyborczą Andrzeja Dudy, co uwypukliło największe słabości Komorowskiego. Zauważa także, że urzędujący prezydent zapłacił za zbytnie powiązania polityczne z Platformą Obywatelską pomimo swojej formalnej neutralności.

    Brytyjskie media podkreślają ograniczone kompetencje polskiego prezydenta, choć odnotowują najbardziej popularne obietnice wyborcze Andrzeja Dudy, w tym obniżenie wieku emerytalnego, propozycje w zakresie przewalutowania kredytów we frankach szwajcarskich czy wzmocnienie współpracy wojskowej z USA.

    Po zwycięstwie Andrzeja Dudy, "szeregowego polityka narodowo-populistycznej partii PiS", Polskę czeka okres politycznej niepewności i rozbicia, a w dalszej perspektywie prawdopodobnie silny zwrot na prawo - pisze niemiecki dziennik "Sueddeutsche Zeitung".

    Autor komentarza opublikowanego w poniedziałek w wydaniu internetowym opiniotwórczej gazety zwraca uwagę, że za nowym prezydentem stoi "silny człowiek PiS-u" - były premier Jarosław Kaczyński. Zdaniem "SZ" w kampanii wyborczej Duda wyróżniał się składaniem "populistycznych, drogich obietnic", nie wyjaśniając, jak zamierza je sfinansować.

    Komentator zwraca uwagę, że Duda obiecywał obniżenie wieku emerytalnego i odwołania tym samym "niepopularnej, lecz ważnej dla starzejącej się Polski reformy". Postulował też podniesienie podatków dla banków i supermarketów, z których duża część należy do zagranicznych inwestorów, a także "odzyskanie kontroli" nad bankami.

    Zdaniem "SZ" w polityce zagranicznej Polska przestanie być krajem tak obliczalnym, jakim była w minionych latach pod rządami "przyjaciela Europy", a dzisiejszego szefa Rady Europejskiej Donalda Tuska. Jako prezydent Duda będzie współkształtował politykę zagraniczną i obronną. "Jego partia kierowana przez Kaczyńskiego występuje często przeciwko Brukseli i domaga się większej suwerenności (dla Polski) w UE" - pisze komentator.

    Okres politycznego rozbicia pomiędzy rządem a prezydentem potrwa co najmniej do października 2015 roku, do czasu wyboru nowego parlamentu - przewiduje komentator. "Jeżeli PiS wygra także wybory parlamentarne, Polska może obrać kierunek jeszcze bardziej prawicowo-populistyczny" - ocenia "Sueddeutsche Zeitung".

    Komentując niedzielne wybory prezydenckie w Polsce, dziennik "Kommiersant" ocenia, że "bez względu na to, kto przejmie władzę, napięcie w stosunkach między Moskwą i Warszawą utrzyma się".

    Rosyjska gazeta wyjaśnia, że "urzędujący prezydent Bronisław Komorowski niejednokrotnie występował ze skrajnie krytycznymi wypowiedziami pod adresem Moskwy". Według dziennika "złagodzenia retoryki nie należy oczekiwać także od Andrzeja Dudy".

    "Kommiersant" przypomina, że "w styczniu 2015 roku oświadczył on już, że Polska powinna +poważnie rozważyć+ sprawę udzielenia Ukrainie pomocy wojskowej i wysłania na Ukrainę polskich wojsk, a w maju w wywiadzie dla stacji TVN oznajmił, że zanim nie ustabilizuje się sytuacja na Ukrainie, nie chciałby przyjmować ewentualnego zaproszenia do odwiedzenia Moskwy".

    Dziennik zarazem odnotowuje, że "wcześniej obiecał on jednak, że zadzwoniłby do (Władimira) Putina, jeśli jego telefon mógłby powstrzymać wojnę na Ukrainie".

    Z kolei rządowa "Rossijskaja Gazieta" wybija, że "kampania wyborcza ujawniła liczne problemy i konflikt pokoleń w Polsce". Zauważa też, że "obaj kandydaci sypali obietnicami niczym z rogu obfitości".

    "Na szczęście dla kandydatów nie wszyscy wyborcy wiedzą, że możliwości prezydenta Polski mocno krępuje konstytucja. Dlatego, usłyszawszy o otwierających się perspektywach, w niedzielę łatwowierni Polacy pospieszyli na wybory" - pisze moskiewski dziennik. "A ci, którzy wiedzą, jakie uprawnienia ma głowa państwa, szli niechętnie i głosowali +przeciw+. Jedni - przeciw Komorowskiemu, a więc za Dudą. Inni - na odwrót" - dodaje "Rossijskaja Gazieta".

    Z kolei radio Echo Moskwy przekazuje, że "wynik wyborów wielu uważa nie tyle za zwycięstwo opozycji, ile za porażkę obecnych władz, których działaniem i polityką rozczarowała się większość obywateli Polski". Ta niezależna stacja podaje, że "Andrzej Duda obiecał już, iż jego prezydentura będzie otwarta dla dialogu".

    Echo Moskwy odnotowuje, że "premier Ewa Kopacz, koleżanka partyjna Komorowskiego z Platformy Obywatelskiej, obiecała, że będzie owocnie współpracować z nowym prezydentem". "Wszelako jej rząd będzie pracować niedługo. Już jesienią w Polsce odbędą się wybory parlamentarne. Sukces Dudy, jak twierdzą eksperci, wzmocni wpływy PiS i zwiększy szanse tej partii na uzyskanie przewagi w Sejmie i Senacie".


    Świat o triumfie Dudy: szok, eurosceptyk prezydentem

    Bezpośredni odnośnik do obrazka

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    24. dobra prognostyka na jesień w rytmie discopolo :)

    Mega Dance Ewa Odeszła

    -------------------------------

    Kukiz: W mainstreamie żałoba narodowa. Aż niesmacznie to wygląda
    "Włączyłem
    telewizor. Po raz pierwszy od miesięcy. W mainstreamie coś na kształt
    żałoby narodowej. Smutno strasznie. Aż niesmacznie to wygląda"
    - skomentował wyniki wyborów na Facebooku Paweł Kukiz.

    Brudziński do Michnika: Media nie powinny być stroną politycznego sporu
    Joachim
    Brudziński odpowiedział w "Jeden na jeden" w TVN24 na słowa Adama
    Michnika o wyborze Andrzeja Dudy na prezydenta. - Marzy mi się sytuacja,
    gdy rolą mediów jest krytyczne patrzenie władzy na ręce, a nie bycie
    stroną politycznego sporu - mówił.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    25. Amerykańska Polonia wybrała

    Amerykańska Polonia wybrała Dudę

    Polonia w USA wybrała Andrzeja Dudę na prezydenta RP. Kandydat Prawa i Sprawiedliwości wygrał z Bronisławem Komorowskim we wszystkich czterech okręgach konsularnych. 

    Duda zdobył 18 tys. 583 głosy, a Bronisław Komorowski 4 tys. 392 –
    wynika z danych konsulatów w USA. Komorowski wygrał tylko w dwóch –
    Waszyngton i San Francisco – z 22 obwodowych komisji wyborczych
    utworzonych na terenie USA.

    W Stanach Zjednoczonych w drugiej turze wyborów oddano 22 975 ważnych
    głosów, czyli więcej niż w pierwszej turze (ok. 19 tys.). Pierwszą turę
    także zdecydowanie wygrał kandydat PiS.

    Te głosy to wyraz miłości do Ojczyzny. Polonii należą się wielkie
    podziękowania – podkreślił poseł Adam Kwiatkowski z sejmowej Komisji
    Łączności z Polakami za Granicą.

    - Głosy ze Stanów Zjednoczonych, z Kanady – z miejsc dalekich
    – w sensie geograficznym – od Polski, a jednocześnie żyjących Polską,
    to dowód na to, jak można nie mieszkając w Polsce być Polakiem, jak
    można kochać ojczyznę, Boga. Te słowa „Bóg Honor Ojczyzna” oni tam noszą
    w sercach – one dają tym ludziom sens trwania. Za to należy być bardzo
    wdzięcznym wszystkim Polakom, wszystkim duchownym, którzy opiekują się
    tam Polakami. Widać, że miłość do ojczyzny dalej jest w tych Polakach.
    Andrzej Duda jest świadom tych głosów, dziękował za to poparcie. Za
    głosy oddane przez polonię dziękowała też pierwsza dama Agata Duda –
    powiedział Adam Kwiatkowski.

    Do wyborów w Polsce odniosła się także amerykańska prasa. O
    sondażowych wynikach, po ich ogłoszeniu, poinformowały “New York Times” i
    “Wall Street Journal”. Gazety podkreśliły, że Komorowski przegrał z
    Andrzejem Dudą, mimo gospodarczych sukcesów Polski.

    „New York Time” nie krył, że sukces Dudy stwarza dla PO poważne
    wyzwanie, gdyż centroprawicowa partia może w jesiennych wyborach stracić
    kontrolę nad rządem. “Wall Street Journal” uważa, że Duda zajmie
    bardziej zdecydowaną niż Komorowski postawę wobec Kremla, a co więcej,
    będzie do tego zachęcał Zachód. 





    Można już ujawnić, kto stoi za prezydentem Dudą. To sukces, szansa i nadzieja na lepszą i bardziej sprawiedliwą Polskę

    Niemożliwe stało się możliwe, najwyraźniej
    Polacy zaczęli wyciągać wnioski z ostatnich ośmiu lat
    pogardy i zamiatania kolejnych afer pod dywan.

    Teraz nadchodzi czas naprawy Rzeczpospolitej, nie będzie łatwo, ale jest to absolutnie możliwe. Potężne lobby lichwiarsko-bankowe, zagraniczne sieci handlowe i niemieckie gazety niewątpliwie przecierają oczy ze zdumienia, tyle przecież zainwestowali w 8-letnie rządy PO-PSL. Teraz z pewnością rabunek polskiej „półkolonii” będzie utrudniony. TVP i TVN-24, Newsweek czy DGP nagle przestały się martwić skąd prezydent Andrzej Duda weźmie pieniądze na realizację swoich wyborczych obietnic.

    Prawdziwe tsunami nadejdzie dopiero jesienią, ale już w sierpniu na jaw wyjdzie skala spustoszeń i nieprawości, jakich przez ostatnie lata dopuścili się ludzie PO-PSL. Wygaszanie Polski zostanie zatrzymane, a szanse na repolonizację struktur finansowych, ponowne uprzemysłowienie i nowe miejsca pracy dla młodych czas zacząć realizować. Zwycięstwo myślących po polsku, a zarazem profesjonalistów przyprawia ludzi pokroju A. Szejnfelda, J. Czapińskiego czy T. Lisa o palpitację serca, bo to dowód na to, że może być lepiej, mądrzej i bardziej sprawiedliwie.

    Układ zamknięty pęka, a dzięki zwycięstwu A.Dudy miliony Polaków odzyskuje nadzieję na lepsze jutro. Nowy prezydent musi zbudować potężną intelektualnie Narodową Radę Rozwoju, ludzi z charakterem, praktyków i wybitnych teoretyków. Tego naprawiania Polski, bowiem będzie co nie miara, a kłód rzucanych pod nogi prezydentowi A.Dudzie, bez liku. Szansa na bezpieczne i dobre państwo już jest, trzeba ją tylko umiejętnie wykorzystać i jesienią pokazać rządzącym gest Kozakiewicza. Źli ludzie pomału tracą Polskę, zwykli Polacy zyskują nadzieję.

    Pogarda wobec własnego narodu, mimo wszystko nie popłaca. Czas skończyć z ekonomiczną wojną prowadzoną od lat przeciwko Polakom i nowy prezydent Duda może to zapoczątkować.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    26. Państwowa Komisja Wyborcza

    Państwowa Komisja Wyborcza oficjalnie ogłosiła, że prezydentem Polski został wybrany Andrzej Duda.
    PKW ogłosiła, że Andrzej Duda otrzymał 51,55 proc., a Bronisław Komorowski 48,45 proc. głosów ważnych.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    27. Prezydent-elekt Andrzej Duda



    Prezydent-elekt Andrzej Duda przybył na Jasną Górę

    Prezydent-elekt weźmie udział we mszy świętej - dzień po historycznym zwycięstwie w II turze wyborów prezydenckich.

    Prezydent-elekt Andrzej Duda przybył na Jasną Górę.

    Prezydent-elekt weźmie udział we mszy świętej - dzień po historycznym
    zwycięstwie w II turze wyborów prezydenckich.

    Ma też wziąć udział w Apelu Jasnogórskim o 21.










    Odwiedziny na Jasnej Górze mają z pewnością charakter
    dziękczynny. W końcu bez interwencji Bożej to zwycięstwo byłoby
    chyba niemożliwe.

    Na Jasnej Górze prezydent-elekt powiedział m. in.:

    Chciałbym jako prezydent służyć Polakom. Żeby za 5 lat,
    niezależnie od tego czy głosowali na mnie czy też nie, mogli powiedzieć,
    że byłem prezydentem wszystkich Polaków, że byłem blisko ludzi. Dziś
    potrzebujemy jako społeczeństwo takiej prezydentury.

    Andrzej Duda wchodził na Jasną Górę dokładnie w chwili, gdy Państwowa Komisja Wyborcza ogłaszała oficjalne wyniki wyborów:






    "Nie od razu między nami zaiskrzyło". Agata Duda, przyszła pierwsza dama

    "Nie od razu między nami zaiskrzyło". Agata Duda, przyszła pierwsza dama
    Co wiadomo o małżonce prezydenta-elekta.
    zobacz więcej »


    Przyszła pierwsza dama wróciła do szkoły. W poniedziałek poprowadziła lekcje

    Przyszła pierwsza dama wróciła do szkoły. W poniedziałek poprowadziła lekcje

    Radosna, obowiązkowa, ambitna - tak o Agacie
    Dudzie mówią jej uczniowie i współpracownicy w jednym z krakowskich
    liceów. W poniedziałek powitali ją w pracy kwiatami.
    zobacz więcej »



    Poetycki chłód Kornhauserów i gorąca krakowska wiara Dudów [RODZINA ANDRZEJA DUDY]


    Poetycki chłód Kornhauserów i gorąca krakowska wiara Dudów [RODZINA ANDRZEJA DUDY]/© Tomek Jagodzinski

    [RODZINA
    ANDRZEJA DUDY] [ŻONA DUDY] Kornhauserowie i Dudowie to dwie tradycyjne
    krakowskie rodziny. Wiele je łączy, ale równie wiele dzieli.



    Prezydent elekt na grobie Lecha Kaczyńskiego. Oficjalne wyniki poznał na Jasnej Górze. Tak minął dzień po wyborach

    Andrzej Duda wygrał wybory prezydenckie w Polsce – ogłosiła oficjalnie Państwowa Komisja Wyborcza w poniedziałek, o...



    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika gość z drogi

    28. Pani Jasnogórska,Królowo POLSKI

    czuwaj nad Nami ,z Twoją pomocą damy Radę....

    gość z drogi

    avatar użytkownika Maryla

    29. Bronek zaczął sie pakować, byle nie zabrał wspólnej własności

    W Belwederze już się pakują? Z prezydenckiej rezydencji wynoszone są obrazy...
    eszcze PKW nie podała oficjalnych wyników, a w Belwederze już rozpoczęło się wielkie pakowanie.

    Jak zaobserwowała ekipa Polsat News - z rezydencji ustępującego prezydenta zaczęto wywozić obrazy…




    Czyżby syndrom Janukowycza?


    http://wpolityce.pl/polityka/245851-w-belwederze-juz-sie-pakuja-z-prezydenckiej-rezydencji-wynoszone-sa-obrazy

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    30. Prof. Wolniewicz: Obudziliśmy

    Prof. Wolniewicz: Obudziliśmy się w nowej Polsce, to radosne zaskoczenie. Człowiekowi znowu chce się żyć.
    http://wpolityce.pl/polityka/245853-prof-wolniewicz-obudzilismy-sie-w-no...

    Andrzej Duda podkreślał w kampanii wielokrotnie, że chce być prezydentem wszystkich Polaków. I chce wznieść Polskę ponad partyjne kontrowersje. Mam nadzieję, że to mu się uda

    — mówi portalowi wPolityce.pl prof. Bogusław Wolniewicz.

    wPolityce.pl: Był Pan zaskoczony wygraną Andrzeja Dudy w wyborach prezydenckich? Kandydat PiSu nie był prezentowany jako faworyt.

    Prof. Bogusław Wolniewicz: Po rezultatach głosowania z 10 maja trochę liczyliśmy na zwycięstwo pana Andrzeja Dudy, jednak pewności nie było. Wyniki II tury były więc dla mnie radosnym zaskoczeniem. Chyba można powiedzieć, że obudziliśmy się dziś w nowej Polsce. Zaczął się nowy rozdział w historii naszego kraju. Patrzę na to z otuchą. Człowiekowi znowu chce się żyć w naszym kraju.

    Tak wiele zależy od tego, kto jest prezydentem, kto będzie urzędował w Pałacu Prezydenckim?

    Naturalnie stosunkowo niewiele zależy od tego, kto urzęduje w Pałacu Prezydenckim. Szczególnie, że to, co należy zrobić w Polsce, jest zadaniem nie dla jednego człowieka, choćby na najwyższym stanowisku. To, co trzeba zrobić, jest pracą i zadaniem dla ponad 30 milionów Polaków. Jednak, żeby ta robota mogła się zacząć, mogła być prowadzona, pewne rzeczy muszą się zmienić. I to na górze. Muszą się otworzyć i przetrzeć pewne ścieżki komunikacji, działania. Wykonany został początek zmian. W Polsce zmieniło się coś zasadniczo. W mojej ocenie to zmiana na lepsze. Jednak pytaniem otwartym jest pytanie, czy ta zmiana się zmaterializuje w sposób odczuwalny dla wszystkich. To zależy od pana prezydenta, jestem spokojny, że on zrobi wszystko, co w jego mocy. Jednak ta zmiana zależy również od nas samych.

    W jaki sposób?

    Pytanie czy my, Polacy, prezydenta w jego wysiłkach poprzemy. Ufam, że tak. Ufam, że prezydenta poprą nie tylko ci, którzy na niego głosowali, ale także ci, którzy wykazali się swoją świadomością obywatelską i poszli do wyborów, ale głosowali na oponenta. Mam nadzieję, że oni też się przekonają, że prezydentura Andrzeja Dudy Polsce wychodzi na dobre.

    Widząc wyniki wyborów, wygraną Andrzeja Dudy i dobry wynik Pawła Kukiza, czego Pan się spodziewa po jesiennych wyborach?

    Spodziewam się zdecydowanej wygranej PiSu. To byłaby również zmiana na lepsze dla Polski. Wybór prezydenta Dudy oznacza także zmiany kursu politycznego PiSu. Andrzej Duda podkreślał w kampanii wielokrotnie, że on chce być prezydentem wszystkich Polaków. I chce wznieść Polskę ponad partyjne kontrowersje. Mam nadzieję, że to mu się uda. Nie chcę umniejszać sukcesów Andrzeja Dudy, jego olbrzymiego wysiłku i tytanicznej pracy, ale warto również pamiętać o innym polityku, który zanotował ogromny sukces.

    O kim Pan mówi?

    Architektem sukcesu Andrzeja Dudy jest Jarosław Kaczyński. Nie jestem i nie byłem entuzjastą Kaczyńskiego, ale trzeba powiedzieć, że on w tych wyborach i w czasie kampanii pokazał klasę męża stanu. Ufam, że on tę klasę pokaże także w wyborach jesiennych.

    Rozmawiał Stanisław Żaryn

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    31. zabić łajdactwo smiechem :)

    pitu-pitu daje czadu :)

    https://www.facebook.com/pitupitu4




    Rząd
    nasz kochany pragnie uspokoić wszystkich, których nie stać na ucieczkę
    za granicę przed PiSowską epidemią. Epidemią, która niesie ze sobą
    przymusowe chodzenie do kościoła, zakaz inwitrów, dziurawe kondomy,
    wstyd na całą UE i dwa worki cebuli.
    Uszy do góry! Będzie dopsz!


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    32. Z danych umieszczonych na

    Z danych umieszczonych na stronie internetowej PKW wynika, że za granicą do głosowania uprawnionych było 257 161 osób; wydano 160 749 kart, oddano 158 499 ważnych głosów, nieważnych 2250. Frekwencja wyniosła 62,51 proc.

    W Wielkiej Brytanii uprawnionych do głosowania było 91 480 osób, frekwencja wyniosła 51,58 proc. Wygrał Duda z 57,74 proc. głosów. Komorowskiego poparło 42,26 proc.

    W USA uprawnionych do głosowania było 29 151 osób, frekwencja wyniosła 79,56 proc. Wygrał Duda z 80,88 proc. głosów; Komorowskiego poparło 19,12 proc.

    W Niemczech uprawnionych było 24 699 osób, frekwencja 67,89 proc. Wygrał Komorowski - 53,08 proc. Dudę poparło 46,92 proc.

    W Irlandii uprawnionych było 16 004 osób, frekwencja wyniosła 57,14 proc. Wygrał Duda - 54,38 proc. Komorowskiego poparło 45,62 proc.

    We Francji uprawnionych do głosowania było 11 225 osób, frekwencja wyniosła 74,51 proc. Wygrał Duda - 52,58 proc. Komorowskiego poparło 47,42 proc.

    W Belgii uprawnionych do głosowania było 9879 osób, frekwencja wyniosła 73,69 proc. Wygrał Komorowski - 59,72 proc. Dudę poparło 40,28 proc. głosów.

    W Norwegii uprawnionych było 12 209 osób, frekwencja wyniosła 54,25 proc. Wygrał Duda - 57,22 proc. Komorowskiego poparło 42,78 proc.

    W Holandii uprawnionych do głosowania było 9 567 osób, frekwencja wyniosła 49,42 proc. Wygrał Komorowski - 55,83 proc. Dudę poparło 44,17 proc.

    W Kanadzie uprawnionych do głosowania było 5 948 osób, frekwencja wyniosła 76,98 proc. Wygrał Duda - 77,34 proc. Komorowskiego poparło 22,66 proc.

    W Islandii spośród 1244 osób zarejestrowanych (uprawnionych do głosowania) w drugiej turze, swój głos oddało 709 osób. 10 głosów okazało się nieważnych.

    Kandydat Andrzej Duda otrzymał 387 głosów, natomiast Bronisław Komorowski otrzymał 312 głosów.

    Spośród krajów ze znacząco mniejszą liczbą Polaków, którzy mogli zagłosować: w Macedonii (uprawnionych do głosowania były 83 osoby, frekwencja wyniosła 66,27 proc.) wygrał Komorowski - 88,89 proc., a Dudę poparło 11,11 proc., a w Iranie (uprawnionych do głosowania było 14 osób, frekwencja wyniosła 78,57 proc.), wygrał Komorowski - 63,64 proc., na Dudę zagłosowało 36,36 proc.

    http://prezydent2015.pkw.gov.pl/326_Wyniki_zagranica

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    33. Dziś u Lisa m.in. Mucha, Petru, Smolar i Markowski

    w telewizji publicznej pełna propaganda Unii Wolności Bis.


    Tomasz Lis na żywo - Telewizja Polska SA - TVP.pl

    www.tvp.pl/audycje/publicystyka/tomasz-lis-na-zywo

    Tomasz Lis na żywo Kontrowersyjnie i na temat. ... najbliższa emisja: 25.05.2015, godz. 21:50, TVP2. Start · wideo · Fot. TVP oglądaj wideo · Zdjęcia, dodatki ...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    34. Misiek strategiem :) Kopaczowa na emeryturze :)

    Zarząd PO zebrał się w poniedziałek, by podsumować przegraną kampanię
    wyborczą Bronisława Komorowskiego. Premier Kopacz mówiła na zarządzie,
    że nie będzie wewnętrznych rozliczeń, a PO musi wyciągnąć wnioski z
    popełnionych błędów i przygotować strategię na jesienne wybory
    parlamentarne. Mówiła, że PO musi zintensyfikować kampanię w internecie,
    bo nie udało się dotrzeć do młodych.



    Według naszych rozmówców premier prosiła, by wypowiedzieli się
    wiceszefowie partii - Hanna Gronkiewicz-Waltz, Radosław Sikorski i
    Cezary Grabarczyk.



    - Wszyscy mówili, że prezydent niepotrzebnie przed pierwszą turą
    tak bardzo się odcinał od PO, bo ostatecznie to elektorat Platformy
    przy nim stanął - relacjonuje polityk PO. Szefowie regionów narzekali,
    że na czas nie dojechały materiały reklamowe Komorowskiego, nie było
    jego plakatów, podczas gdy całe miasta były obwieszone plakatami Dudy.



    Kopacz poinformowała, że kampania kosztowała więcej niż 15 milionów złotych, które zakładano. Mówi się o 19 milionach.



    Szefowie regionów zażądali dokładnego raportu, na co wydano te
    pieniądze, skoro materiałów reklamowych prezydenta nie było widać w
    terenie.



    Szef sztabu Robert Tyszkiewicz mówił o napięciach między pałacem
    a sztabem. Wziął całą odpowiedzialność za porażkę na siebie, ale -
    według naszych rozmówców - nikt nie domagał się konsekwencji.



    - Kopacz mówiła, że nie chodzi o wyciąganie konsekwencji, że
    musimy się przygotować do kampanii parlamentarnej - opowiada uczestnik
    zarządu. Dodaje, że do końca maja Kopacz przedstawi sztab, który
    poprowadzi kampanię parlamentarną. W nieoficjalnych rozmowach mówi się,
    że nad strategią kampanii będzie pracował były spin doktor PiS, minister
    w kancelarii Kopacz, Michał Kamiński, a sztabem może pokierować były
    europoseł Jacek Protasiewicz.



    Ten ostatni trzykrotnie kierował sztabami PO - w kampanii
    referendalnej w 2003 roku, prezydenckiej Tuska w 2005 roku i kampanią
    parlamentarną w 2011 roku.



    W przyszłym tygodniu ma być wyjazdowe posiedzenie klubu PO, na
    którym Kopacz ma przedstawić strategię na jesień. W czerwcu ma się odbyć
    konwencja programowa, na której będzie przedstawiony program Platformy
    na wybory.

    MISIEK KAMIŃSKI ROZJECHANY 14:86 DLA KURSKIEGO

    To był dzień, otwarcie - Jacek Kurski vs Michał Kamiński 25.05.2015

    Łukasz Ł 1 godzinę temu
    Towarzysze nocnikarze, nie wykonaliście normy! Widmo kaczyzmu znów krąży nad Polską! Kaczystowska reakcja nienawistnie kwacze! Nie pomogło zatajanie związków prezydenta z postsowieckimi bandyckimi służbami, nie pomogło zatajenie nagranych rozmów Sienkiewicza, Vincenta, Sikorskiego, Bieńkowskiej i Wojtunika, nie pomogło zatajanie żałosnych wpadek prezydenta, nie pomogło organizowanie debat - ustawek z prezydentem Komorowskim, nie pomogło szydzenie z kandydata Dudy, nie pomogło tropienie afery blokowanego etatu, nie pomogło upominanie się o zamkniętych w klatkach młodych demokratów, nie pomogły ataki na teścia i córkę, nie pomogło zapraszanie do studia piesków reżimu, nie pomogły drukowane sondaże, nie pomogła propaganda sukcesu. Musimy obronić Polskę przed powrotem "demokratury" i aksamitnej dyktatury! Hahahaha.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    35. agitator polityczny ma program w TV PUBLICZNEJ (TFU)




    • Jest wolność słowa, jest wolność milczenia - powiedział Tomasz Lis,
      komentując nieobecność przedstawiciela Prawa i Sprawiedliwości. Partia
      od ponad 2 lat bojkotuje program. Gośćmi Lisa byli Anna Mucha, Ryszard
      Kalisz i Ryszard Petru. Rozmawiali o przyczynach porażki przedstawiciela
      Platformy Obywatelskiej.W studio programu "Tomasz Lis na żywo" zabrakło przedstawiciela Prawa i
      Sprawiedliwości. Prowadzący podkreślił, że mimo ponawianych zaproszeń
      partia zdecydowała się kontynuować trwający ponad 2 lata bojkot
      programu.

      Dlaczego Andrzej Duda wygrał?

      Na początek Tomasz Lis zapytał o przyczyny porażki Bronisława Komorowskiego.


      Anna Mucha (PO) powiedziała, że są trzy przyczyny porażki
      kandydata jej partii. Po pierwsze jest to wina "obudzenia śpiącego
      giganta", czyli ruchu definiującego się jako prekariusze. Jak
      tłumaczyła, ludzie ci nie brali do tej pory udziału w demokracji
      bezpośredniej, nie angażowali się w procedury demokratyczne. Za
      obudzenie się prekariuszy odpowiada pojawienie się na scenie politycznej
      Pawła Kukiza.


      Drugim powodem miało być to, że Bronisław Komorowski jest osobą,
      która nie pasuje do dzisiejszych kampanii wyborczych. - Kampania
      Andrzeja Dudy była znacznie lepsza niż nasza - przyznała posłanka PO,
      podając trzeci powód porażki Komorowskiego.

      Czerwona kartka dla obozu władzy


      Zdaniem Ryszarda Petru wygrana Dudy jest "czerwoną kartką" dla
      PO i obozu władzy. Wskazał przy okazji pewien paradoks, według którego
      Andrzej Duda stał się dla Polaków symbolem zmiany, podczas gdy PiS uosobieniem zmiany zdecydowanie nie jest.


      - Kukiz pokazał, że 20 proc. Polaków oczekuje zmiany - punktował
      Petru. Podkreślił, że jego zdaniem kampania pokazała Polakom, że zmiana
      jest możliwa. Ryszard Petru zwrócił także uwagę, że Komorowski nie dość
      wyraźnie odciął się od obozu rządzącego poprzez chociażby wetowanie
      ustaw. Przykładem na to może być ustawa o OFE. - Albo ustawa o bestiach -
      wtórował mu Kalisz.Kampania miała wiele wad


      Tomasz Lis zapytał, jak to jest możliwe, że 3 dni przed wyborami
      sztab Komorowskiego zamykał się o 18.30. Podkreślał również brak
      działań sztabu w internecie, gdzie urzędujący prezydent był
      przedstawiany jako postać anachroniczna. - Kampania miała wiele wad -
      przyznała Anna Mucha. - Była niespójna i nie miała jasnego przekazu -
      wyliczała. - Ale zaczęliśmy ten trend odwracać po pierwszej turze -
      usprawiedliwiała się.

      Posłanka podkreśliła, że Platforma musi się teraz skupić na wypracowaniu odpowiedzi
      na potrzeby prekariuszy. - Niemal na wszystkich polach Platforma dawała
      jasny sygnał swojemu elektoratowi, że "mamy Was gdzieś" - prowokował
      Lis.

      Prekariat - konieczność wypracowania dialogu


      Mucha podkreślała konieczność wypracowania nowej linii dialogu z
      zawiedzionymi rządami PO ludźmi. - To jest grupa, która wie, czego nie
      chce, ale nie wie, czego chce - mówiła posłanka. Podkreśliła, że według
      sondaży 80 proc. wyborców nie wierzyło w obietnice wyborcze Andrzeja
      Dudy, ale mimo to oddali na niego swój głos.

      Ryszard Kalisz
      podkreślił, że prekariusze odrzucają spór PO-PiS i odizolowanie klasy
      politycznej, czego symbolem stał się Komorowski. Według Petru to są
      ludzie, którzy liczą na większe i szybsze zmiany, więc odrzucają przekaz
      obozu rządzącego "jest dobrze, więc nie psujcie tego, co jest".

      Wygrani nie mają odpowiedzi


      - To jest grupa ludzi, którzy się obudzili, a my nie mamy
      sposobu, żeby się z nimi porozumiewać - przyznała Mucha. - Ci, którzy
      wygrali też nie mają tej odpowiedzi - mówił Petru. - Też nie mają
      odpowiedzi, jak ten problem rozwiązać. - dodał. - Duda mówił wyraźnie,
      czego chce - podkreślił Tomasz Lis. - Chce rozdawać pieniądze. - Ale on
      tego nie zrobi - odpowiedział Petru i wyjaśnił, że obietnice wyborcze
      kandydata PiS kosztowałyby prawie 300 mld zł, a tych pieniędzy nie ma.


      - Właśnie powiedział pan, że prezydent elekt jest albo
      niekompetentny, albo jest oszustem - podsumował Lis: A Petru odparł: -
      Ewidentnie tych pieniędzy nie ma. Dobrze wiemy, że prezydent nie ma
      takiej możliwości, żeby tego typu ustawy przeprowadzać przez parlament -
      wytłumaczył. - Mam nadzieję, że wycofa się z tych obietnic, bo one są
      nierealne do zrealizowania.

      Dlaczego Polacy głosowali na Dudę?


      Kalisz: Jarosław Kaczyński, któremu nie można odmówić
      inteligencji i wyczucia społecznego, wymyślił Dudę w opozycji do
      Komorowskiego, który jest uosobieniem alienacji klasy politycznej.


      - On wymyślił Dudę, który ma twarz niewiniątka, i Beatę Szydło,
      która to perfekcyjnie przeprowadziła - mówił. - Bronisław Komorowski
      mówił przez całą kampanię, że jest uosobieniem stabilności, postawy
      sprzed 25 lat - tłumaczył Kalisz. Wtórował mu Petru. - Ludzie mają dość
      "przekazu dnia". Kukiz pokazał, że wszyscy chcą świeżości, powiewu i
      oderwania się - mówił.

      Kogo się boi Platforma


      - Kogo się boi Platforma: PiS-u, Kukiza czy Petru? - zapytał
      Tomasz Lis. Mucha nie odpowiedziała, ale po raz kolejny podkreśliła
      konieczność głębokiej rozmowy: - Trzeba walczyć i trzeba rozmawiać;
      szukać rozwiązań - tłumaczyła. - Przez 3 miesiące niczego nie
      przedefiniujecie - prowokował Lis. - To będzie słabo z Platformą -
      przyznała Mucha.


    Wydarzenia

    Fot. wPolityce.pl


    Prorządowy socjolog Markowski proponuje u Lisa opozycji, by wzięła całą władzę. "Wielka inwestycja w jakość demokracji w Polsce"

    "Ja powiedziałem, że niektórych zaboli. Że
    jeżeli jest takie głębokie przekonanie społeczeństwa, tego
    społeczeństwa, które czasem ma kłopoty z przeczytaniem jednej książki na
    rok, to niech dozna na własnych...". Oto prof. Markowski zaproponował oddanie władzy opozycji:

    Na świat można spojrzeć tam, gdzie jest tożsamościowa, emocjonalna polityka, i tam, gdzie jest w miarę racjonalna, oparta o instytucje i ich poszanowanie. Kraje, w którym instytucje, a nie ruchy społeczne rządzą między obywatelem a państwem, są dużo sprawniejsze, lepiej się tam żyje, choć są i inne powody.
    Natomiast co do tego scenariusza na przyszłość. Ja sobie to przemyślałem przez ostatnie 2, 3 dni. I myślę sobie tak: w demokracjach młodych te idee nadzoru i kontroli,
    check and balance, nie za bardzo się udają. Te kohabitacje nie
    wychodzą. I w pewnym sensie została nakręcona taka koniunktura na
    populistyczne rozwiązania…

    Lis: że trzeba dać im całą władzę…

    Markowski: Tak myślę. To znaczy to jest [byłaby - red.] wielka inwestycja w jakość demokracji w Polsce.
    To będzie bardzo bolesne doświadczenie, choć mogę się mylić, ale myślę
    sobie, że trzeba w tej sytuacji, gdy tak wszyscy domagają się zmiany…

    Lis: Czyli społeczeństwu trzeba pozwolić zjeść tę żabę, tak?

    Markowski: Może się uda, wie pan. Ja jestem otwarty na nowe
    doświadczenia. Ja powiedziałem, że niektórych zaboli. Że jeżeli jest
    takie głębokie przekonanie społeczeństwa, tego społeczeństwa, które
    czasem ma kłopoty z przeczytaniem jednej książki na rok, to niech
    dozna na własnych…

    Lis: Trzęsienie ziemi.

    Markowski: No nie trzęsienie ziemi. Demokracja doprowadzi do władzy konfigurację, którą będziemy testować przez następne lata.

    Kampania Komorowskiego na razie bez rozliczeń. Kamiński i Protasiewicz poprowadzą PO do Sejmu?

    Zarząd PO zebrał się w poniedziałek, by podsumować
    przegraną kampanię wyborczą Bronisława Komorowskiego. Premier Kopacz
    mówiła, że nie będzie wewnętrznych rozliczeń. Kopacz poinformowała, że kampania kosztowała więcej niż 15 milionów złotych, które zakładano. Mówi się o 19 milionach.

    Szefowie regionów zażądali dokładnego raportu, na co wydano te
    pieniądze, skoro materiałów reklamowych prezydenta nie było widać w
    terenie.

    - Kopacz mówiła, że nie chodzi o wyciąganie konsekwencji, że
    musimy się przygotować do kampanii parlamentarnej - opowiada uczestnik
    zarządu. Dodaje, że do końca maja Kopacz przedstawi sztab, który
    poprowadzi kampanię parlamentarną. W nieoficjalnych rozmowach mówi się,
    że nad strategią kampanii będzie pracował były spin doktor PiS, minister
    w kancelarii Kopacz, Michał Kamiński, a sztabem może pokierować były
    europoseł Jacek Protasiewicz. Sekretarz generalny PO, minister sportu Andrzej Biernat pytany, czy
    należałoby wyciągnąć konsekwencje wobec członków sztabu wyborczego,
    odparł, że "sztab był pana prezydenta Komorowskiego, nie PO". - To był
    nasz kandydat, ale sztab nie był nasz - stwierdził. - Platforma nie
    przegrała, to dlaczego mamy jakieś konsekwencje wyciągać, wobec kogo? -
    pytał Biernat.
    Szefem sztabu Komorowskiego był szef
    podlaskiej PO Robert Tyszkiewicz, a znaleźli się w nim zarówno politycy
    PO, jak i przedstawiciele Kancelarii Prezydenta.



    Niesiołowski: dzwonili do mnie ludzie i płakali

    Niesiołowski: dzwonili do mnie ludzie i płakali

    - Przegraliśmy bitwę, wojna o Polskę trwa -
    mówił w "Faktach po Faktach" w TVN24 Stefan Niesiołowski (PO),
    komentując wynik...
    czytaj dalej »

    Gorycz porażki

    Gorycz porażki

    O ile szokiem dla niego samego była porażka w pierwszej
    turze - o tyle przegrana Bronisława Komorowskiego w drugiej turze tak...
    czytaj dalej  »


    Rostowski: Wybory parlamentarne będą trzecią turą
    Jacek Rostowski
    w programie "Gość poranka" w TVP Info w komentarzu do porażki
    Bronisława Komorowskiego stwierdził, że zbliżające się wybory
    parlamentarne będą "swoistą trzecią turą, najważniejszą".


    Jaka prezydentura?

    Jaka prezydentura?

    W piątek w pałacu w Wilanowie Andrzej Duda odbierze
    zaświadczenie o wyborze na nowego prezydenta Polski. Po tej
    uroczystości,...
    czytaj dalej  »

    Na koniec komentatorzy: Seweryn Blumsztajn i Piotr Semka.

    Niesłychane! Blumsztajn ostrzega przed Dudą: Znam środowisko
    krakowskie. Mnie jego obraz świata przeraża. To jakieś średniowiecze

    Seweryn Blumsztajn, gość TVN wystawił
    laurkę Bronisławowi Komorowskiemu wskazując, że jego pierwsza część
    prezydentury toczyła się w bardzo trudnych okolicznościach.

    On starał się zachowywać w sposób bardz wyważony i koncyliacyjny

    — tłumaczył lewicowy publicysta.

    Następnie przeszedł do zaskakującego opisu zagrożeń związanych z nowym prezydentem Polski.

    Wracając do Dudy, to co mnie niepokoi… Ja znam trochę
    środowisko krakowskie i znam te Arcana, którymi on jest związany. I
    mówiąc uczciwie mnie ten obraz świata, który oni prezentują trochę
    przeraża. To nie jest konsewarttyzm to jest jakieś średniowiecze

    — tłumaczył, załamując ręce.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika gość z drogi

    36. co niektórzy naprawdę dobrze by zrobili

    gdyby zamilkli,a przed wejsciem do studia wzięli coś na "normalność "
    pozdrowienia z drogi pełnej płaczących zbójców i czerwonych pająków...psioczących,że tak dobrze już było i się zbyło :)))

    gość z drogi

    avatar użytkownika Maryla

    37. Komunikat Ministerstwa Prawdy nr 468: Widmo kaczyzmu i obrona De

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    38. Styczeń 2015 - Adam Michnik u Lisa na temat wyborów prezydenckic

    Co by się musiało stać, żeby Komorowski nie wygrał? Musiałby przejechać po pijanemu na pasach niepełnosprawną zakonnicę w ciąźy

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    39. NIEBEZPIECZNE PYTANIA

    http://bezdekretu.blogspot.com/2015/05/niebezpieczne-pytania.html

    (..) Zdaję sobie zatem sprawę, że stawianie takiego pytania w kontekście ostatnich wydarzeń politycznych, jawi się jako czyn niebezpieczny, a nawet szalony. Tym bardziej, gdy wokół panuje (uzasadniony) nastrój euforii i radość z wyborczego tryumfu.
    Pytać dziś – dlaczego tak się stało, to, w najlepszym wypadku narażać się na zarzut malkontenctwa i snucia teorii spiskowych, w najgorszym – zostać posądzonym o złą wolę, agenturalność lub działanie na rzecz przeciwnika. Ponieważ w czasie mojej wieloletniej bytności w sieci, dostąpiłem już wszystkich, tego typu oskarżeń, nie muszę obawiać się głosów oburzenia i podzielę się kilkoma powyborczymi refleksjami.
    Po pierwsze - odejście Komorowskiego uważam za jedno z najlepszych, najszczęśliwszych wydarzeń w najnowszej historii Polski. Upadek tej ponurej postaci kładzie kres próbie budowy reżimu belwederskiego (na wzór kremlowski) i kończy najtragiczniejszy, posmoleński okres w naszych dziejach. Zapewne będzie okazja, by wskazać wszystkie konsekwencje tego arcyważnego wydarzenia.
    Po drugie – świadomość, że ten człowiek zostanie pozbawiony miana reprezentanta mojego narodu, a związane z nim środowisko utraci głównego patrona, sprawia, że z lekkim sercem przyznaję się do błędnych kalkulacji przedwyborczych. Uczyniłem to już pod poprzednim wpisem, bo uważam, że rzetelność i szacunek wobec czytelników wymagają takiego wyznania.
    Chciałbym jedynie podkreślić, że wbrew temu, co sądzą ludzie nieznający moich tekstów, kalkulacje te nie były oparte na tezie o „wszechmocy” układu byłych WSI i nie wynikały ze „skrajnego defetyzmu” autora. Pisząc o scenariuszu drugiej kadencji BK, opierałem się na analizie dotychczasowych wydarzeń, a w szczególności - na rozstrzygnięciach wyborczych z lat 2007-2014, na dokonywanych w tym okresie rozlicznych fałszerstwach i aktach zamordyzmu politycznego, na racjonalnej (bo opartej na faktach) ocenie skuteczności tzw. strategii wyborczych, na realnych efektach działań opozycji, na wiedzy o pozycji III RP w świecie i ocenie sytuacji międzynarodowej.
    Po trzecie – szczerze się cieszę z wygranej Andrzeja Dudy i życzę mu jak najlepiej. Uważam go za prawego, uczciwego człowieka, który ma szansę wyrosnąć na polskiego męża stanu.
    Jednocześnie – nie formułuję dziś żadnych oczekiwań wobec tej prezydentury, ale też nie odwołuję krytycznych ocen poglądów Andrzeja Dudy głoszonych podczas kampanii wyborczej. Głęboko nie zgadzam się z jego wizją „naprawy” III RP i nie podzielam wiary w „mechanizmy demokracji”, które mogłyby zmienić status tego państwa. Nie życzę sobie „budowania wspólnoty narodowej” razem z apatrydami, ani „zasypywania podziałów” z osobnikami, którzy wyrzekli się polskości. Uważam, że nie można zbudować społeczności ludzi wolnych wraz z tymi, którzy noszą piętno niewolnictwa. Kto próbuje takiej sztuki – nie tylko nie ocali niewolników, ale zgubi ludzi pragnących wolności.
    Nie znam też żadnych osiągnięć politycznych pana Dudy i zachowuję dystans wobec deklaracji składanych w czasie kampanii. Zwracam uwagę, że do tej chwili, postać nowego prezydenta można oceniać wyłącznie na podstawie jego słów i oświadczeń. Póki Andrzej Duda nie podejmie pierwszych decyzji i nie określi priorytetów swojej misji, nie sposób orzec, jakim będzie prezydentem.
    Jako złą prognozę odbieram zapowiedź zatrudnienia w Kancelarii Prezydenckiej Piotra Glińskiego i kilku innych osób, znanych z wierności „ideałom” III RP i z wielce „umiarkowanych” poglądów. Mam jednak nadzieję, że człowiek, który uczył się spraw polskich od prezydenta Lecha Kaczyńskiego, będzie wiedział, że największym wyzwaniem jego prezydentury jest prawda o zamachu smoleńskiego. Tylko wówczas to zwycięstwo będzie miało wartość i tylko wtedy może otworzyć nowy rozdział polskiej historii, jeśli ofiara życia smoleńskich pielgrzymów nie zostanie zaprzepaszczona.
    Po czwarte – wciąż stawiam sobie kilka niebezpiecznych pytań i nie znajduję na nie odpowiedzi.
    Dlaczego Andrzej Duda mógł zostać nowym prezydentem? Dlaczego wygrał z człowiekiem wspieranym przez ośrodki propagandy i potężnych reżimowych graczy? Dlaczego pozwolono, by w drodze „demokratycznych przemian” odszedł patron ludzi z wojskowej bezpieki, najgorliwszy przyjaciel Moskwy i filar triumwiratu III RP? Dlaczego rozstrzygnięcie to tak łatwo przyjęto na Kremlu, jeśli to stamtąd wyszedł projekt zamachu smoleńskiego? Dlaczego środowisko Belwederu pogodziło się z utratą wpływu na armie i służby specjalne? Dlaczego nie sięgnięto po „sprawdzone metody”, nie próbowano sfałszować wyniku wyborczego lub nie postawiono na „rozwiązania siłowe”? Dlaczego zaakceptowano tak niewielką przewagę głosów, skoro w ubiegłorocznej farsie wyborczej nie cofnięto się przed jawnym fałszerstwem? Dlaczego w państwie ignorującym prawa obywateli i reguły demokracji, o wyniku najważniejszej rozgrywki miałaby decydować trzyprocentowa różnica „werdyktu wyborczego”? Dlaczego środowisko skupione wokół BK nie okazuje dziś obaw przed rozliczeniem tej prezydentury, przed poznaniem tajemnic „lochów” belwederskich, ujawnieniem kalendarzy spotkań, nazwisk gości i doradców? Dlaczego w tej kampanii nie słyszeliśmy słowa o zamachu smoleńskim ani wzmianki o roli Belwederu w kształtowaniu „ładu posmoleńskiego”? (..)
    Nie potrafię powiedzieć – czy dziś jesteśmy w przededniu kolejnej „wymiany” ani określić, jak dalece jest to proces kontrolowany. Mogę jedynie zachęcić do stawiania sobie niebezpiecznych pytań i do odwagi w poszukiwaniu odpowiedzi.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika gość z drogi

    40. "Mogę jedynie zachęcić do stawiania sobie niebezpiecznych pytań

    mnie osobiście bardzo daleko do euforii,natomiast radość...TAK
    wdzięczność Niebiańskim Patronom,również... :)
    co do nadchodzącej "przyszłości"...to mocno ufam w opiekę boską i w naszą determinację
    Ci ,co się modlą ...ukłony
    Ci,którzy dzielnie wspierają ...wielki szacunek...
    bo droga do Celu ...daleka...i niebezpieczna...zbójców po drodze mnogo i nie tylko...bo lemingowaci...to też nasz wielki Problem
    pozdrowienia z drogi do Polski Normalnej :)

    gość z drogi

    avatar użytkownika gość z drogi

    41. "wspólne ćwiczenia Boru i Służb"

    w poskramianiu ...?no właśnie w poskramianiu czego i KOGO ?
    komoRUSKI dziwnie błyskając złym okiem coś tam gaworzył o wojnie i czymś tam jeszcze...czyżby...przygotowania ?
    kiedyś w takich RAZach śpiewaliśmy...my się "zimy "nie boimy i już ...teraz PODOBNIE...

    gość z drogi

    avatar użytkownika TW Petrus13

    42. Zosiu

    Komorowski nie bredził!,teraz dopiero powiedział zgodnie z sumieniem że wywołał wojnę!.
    Teraz nie wysyła się legionów do walki z niepokornymi!,teraz instaluje Banki,Instytucje Pozarządowe,Fundacje i inne duperele. Spróbuj ruszyć którąś z zainstalowaną tam "grubą rybę",to rankiem obudzi Cię prokurator!. Może nie będę zakładał ekstra wątku,ale gdybym ja był prawnikiem i prokuratorem.Waldemar Pawlak za umowę gazową (zdrada stanu!) kara śmierci!,ponieważ u nas kara śmierci jest zawieszona.Może być zmieniona na,pozbawienie praw publicznych i obywatelskich!,w ciężkim więzieniu o chlebie i wodzie,na dożywocie.Sądzę że i tak dla niego to będzie łaską za dwadzieścia lat wyłudzania przy współpracy ruskiej agentury pieniędzy polskiego podatnika!.
    ps. dopisujcie komu i ile,za kradzieże w majestacie prawa!,za łamanie etyki dziennikarskiej!!! i.t.d / i.t.p,firmy budowlane (zatrudniając tych bałwanów!) może wreszcie zbudują nasze polskie drogi do celu!


     

    avatar użytkownika gość z drogi

    43. witaj Petrusie

    wiem o co Ci chodzi,bo sama się z tym zmierzyłam przed laty,zaskarżając uchwały "grubych ryb" działąjących na szkodę spółki,w której pracowałam...a winna to byłam mojej Załodze,która dzielnie nas wspierała w czasie wojny z jaruzelem,mimo,ze byli z innej bajki...
    i co ? mimo dowodów,mimo, faktu zmarnowania ludzkiego i finansowego kapitału ,ani Bank PKO SA ani NFI nie ponieśli kary,tylko mnie adwokaci ich obrońcy z kancelarii typu KSN,chcieli ukarać za "zdradzanie tajemnic spółki|"
    Dotknałeś bolesnego tematu..ten bagaż wciąż dzwigam na plecach,mimo upływu lat...Złodziejska Prywatyzacja i złodzieje w białych kołnierzykach ....i póżniejsci działącze PO i PSLu...jak nie w rządzie,to w samorządach i obrabowanych spólkach...jako prezesi
    pozdrowienia :)

    gość z drogi

    avatar użytkownika gość z drogi

    44. ale są takie cudne słowa

    "Jezu,ufam Tobie...i ta tajemnicza godzina 15 :)

    gość z drogi

    avatar użytkownika TW Petrus13

    45. Maryja jJest z Nami

    powtórzy się Cud Nad Wisłą,nie będzie litości.Ja Ci to mówię anioł śmierdzący fajką,najmniejszy w Orszaku Michała Anioła.On będzie bronił Czci Boga w Polskim Jeszcze Kraju,Tak Nam Dopomóż Bóg!. Banda złodziei,miała czas na opamiętanie,teraz zobaczy coś o czym jej się nie śniło.Pan Bóg nie pozwoli kpić z siebie,i ja wiem że tego dożyję!


     

    avatar użytkownika TW Petrus13

    46. ps

    więcej dopowiem.Wojsko,Policja poczuje ból w sercu za to uczynili Swoim Rodakom,wysługując się obcym i wrogim nam siłom za miskę soczewicy.I przyjdzie czas,że obrócą się przeciwko władzy która ich piersią karmiła.Kto tu i co wyssał z "mlekiem matki"?


     

    avatar użytkownika gość z drogi

    47. Wierzę mocno w Bożą Opiekę

    i w Nas,czyli,tych,którzy nie bali się wtedy i nie boją się teraz :)a Polska ?
    Polska jest do odzyskania,chociaż długa to droga i wyboista....pierwszy krok już za nami...następne przed nami :)
    Wszyscy nie wyjadą za chlebem,Ktoś zostanie...i niech sie martwi,ten kto Polskę niszczył...

    gość z drogi

    avatar użytkownika basket

    48. niebezpieczne pytania...

    Próba odpowiedzi na niektóre pytania:
    - Dlaczego wygrał z człowiekiem wspieranym...? Czy mamy pewność, że BK miał
    autentyczne wsparcie "rządzących niewybieralnych" właśnie z Moskwy?
    - Dlaczego pozwolono mu w drodze "demokratycznych przemian"? Jak wyżej...
    - Dlaczego łatwo przyjęto na Kremlu? Może dlatego, że BK od kryzysu ukraińskiego
    wykonał woltę z pozycji wieloletniego serwilizmu w stosunku do Rosji, do jej
    krytyka i "entuzjasty" NATO/UE? Kreml w sprawie wyboru Dudy prezentuje b.różne
    stanowiska (media/politycy), z dzisiaj cytowaną nadzieją na pragmatyczność elekta.
    - Dlaczego środowisko Belwederu pogodziło się z utratą wpływu na armię i spec służby?
    Dużo wody upłynie w Wiśle....
    - Dlaczego nie sięgnięto po sprawdzone metody - sfałszowania wyniku? A skąd wiadomo, że nie?
    Przeczytane w necie: teraz różnica 2-3% - OK, w parlamentarnych łatwiej będzie zrobić
    to odwrotnie na utrzymanie władzy nie wzbudzając podejrzeń. Są info, że różnica była poważniejsza.
    - Dlaczego w kampanii nie słyszeliśmy o zamachu smoleńskim...? Świadomy wybór
    prowadzących kampanię, z pewnością zaakceptowany przez tego, dzięki któremu pretendent stał się prezydentem elektem.
    Strategia która zdała egzamin.
    -------------
    Niewidzialni rządzący mogli dojść do wniosku, że utrzymanie BK może zaszkodzić kampanii
    parlamentarnej, i łatwiej będzie ograć opozycję nieustannym, choć tylko kilkumiesięcznym
    atakowaniem nowego prezydenta..
    Ale najprawdopodobniejsza jest prosta prawda, że ponad 50% - w tym młodzieżówka Kukiza - miało zwyczajnie dość cwanej gapy na stanowisku głowy państwa.

    basket

    avatar użytkownika TW Petrus13

    49. Basket

    dobre pytania.Kto raz się sparzył ten na zimne dmucha.Warto żeby prawicowa opozycja wbiła to sobie do głowy.Polityczny poker toczy się nadal,a elyty potrafią grać blotkami!


     

    avatar użytkownika Maryla

    50. gazeta Michnika na tropie „szwadronów propagandy PiS”

    Screenshot z materiału video (wyborcza.pl)

    Screenshot z materiału video (wyborcza.pl)

    Adam Michnik histerycznie ogłosił,
    że po wyborze Andrzeja Dudy na prezydenta Polska wkracza na aksamitną
    drogę do dyktatury. Ostatnie publikacje „Wyborczej” świadczą, iż z
    Czerskiej aksamitna droga wiedzie wprost do kabaretu.

    Gazeta w jednym wydaniu zamieszcza dwa teksty o sprzecznej wymowie,
    które mogą świadczyć o przypadłości objawiającej się brakiem kontaktu z rzeczywistością.

    Najpierw „GW” przedstawia „kronikę
    katastrofy Komorowskiego”, gdzie krok po kroku widać jak obóz
    ustępującego dziś prezydenta sam zapracował na własną klęskę.

    Z relacji wyłania się obraz potwornego bałaganu, kompetencyjnego
    zamętu oraz frakcyjnych walk w Pałacu Prezydenckim i samej Platformie

    — pisze „Wyborcza”.

    W tekście przytoczone są liczne fakty świadczące o tym, że
    obóz Komorowskiego zgubiły pycha, nieudolność i kompletny brak wyczucia
    nastrojów społecznych.

    Sztab Komorowskiego od początku był pełen pychy - nie chciał znikąd żadnej pomocy, żadnej dobrej rady

    — przyznaje „GW”.

    Gazeta przypomina, że gdy w lutym konwencja wyborcza Andrzeja Dudy
    pokazywała, iż zamierza on walczyć o zwycięstwo, a nie tylko o dobry wynik, Komorowski i jego ekipa spoczywali na laurach. Błędnie liczyli na to, że PSL nie
    wystawi własnego kandydata, a gdy tak się nie stało, oczekiwali, że
    jeszcze przed pierwszą turą Adam Jarubas wycofa się z wyborów i przekaże
    swoje głosy Komorowskiemu.

    Według „Wyborczej”, ludzie Komorowskiego ignorowali propozycje zaangażowania w kampanię platformerskich speców od politycznego PR, którzy prowadzili Platformę podczas wcześniejszych wyborów. Chodziło m.in. o Jerzego Orłowskiego, producenta – jak podaje „GW
    – słynnego spotu o pustej lodówce i mdlejących pluszakach z kampanii
    2005 r. Sztabowcy Komorowskiego początkowo nie chcieli też korzystać z
    usług Michała Kamińskiego, gdyż „Kamiński by się chwalił wygraną”.

    Ale to nie wszystko, bo podstawowym problemem okazał się sam Komorowski i jego otoczenie.

    Nikt nie był w stanie podjąć decyzji i na cokolwiek się zdecydować

    — relacjonuje „GW”.

    Gazeta podaje, że zamiast kampanijnego ośrodka decyzyjnego, w
    otoczeniu prezydenta funkcjonowało kilka sztabów - oficjalny i
    nieoficjalne, złożone z zauszników prezydenta.

    Jak jest sztab, to jest generał i planuje kolejne ruchy. Nic takiego w tzw. sztabie Komorowskiego nie miało miejsca

    — opowiada „Wyborczej” jeden z posłów PO.

    Ten sam rozmówca opisuje znamienną scenę ze „sztabu” Komorowskiego.

    Byłem tam parę razy, było czytanie gazet, picie kawy i herbaty, senna
    atmosfera. Bardzo długo sztabowcy uważali, że wygrana w I turze jest
    pewna, a po I turze się zorientowali, że już nie ma o co walczyć

    — wspomina polityk Platformy.

    Kampania Komorowskiego, jak podaje „GW”, tak naprawdę rozpoczęła w marcu podróżami po kraju.

    Efekty były fatalne. Okazało się, że Platforma jest
    zdemobilizowana, na wiecach było tylu przeciwników, co zwolenników
    prezydenta. Nikt nie był w stanie im przeszkodzić w skandowaniu
    antyprezydenckich haseł

    — ubolewa „GW”.

    I dodaje:

    Na marcowych wyjazdach prezydent, zamiast zyskiwać, tracił. W
    Aleksandrowie Kujawskim dzieci na wiec przyprowadziła nauczycielka. W
    Rzeszowie BOR zatrzymał człowieka, który chciał się dostać do prezydenta. W internecie pokazały się zdjęcia sugerujące, że BOR zakleja mu usta taśmą. Od tej chwili prezydent stał się wrogiem publicznym społeczności internetowej.

    „Wyborcza” zwraca też uwagę, że Komorowski nie miał jednego,
    wiodącego hasła wyborczego, co powinno być kwintesencją całej
    kilkumiesięcznej kampanii.

    Haseł było niestety kilka: „Nasz prezydent”, potem: „Wybierz zgodę i
    bezpieczeństwo”, ze sztywnymi fotografiami, na koniec: „Komorowski -
    prezydent naszej wolności”. - Żadne nie było dobre, a już na pewno nie
    można hasła zmieniać w trakcie kampanii. Hasło musi być spójne ze
    spotami i plakatami

    — zauważa „GW”.

    Gazeta podkreśla, że prawdziwa kampania Komorowskiego zaczęła się dopiero po pierwszej turze wyborów.

    Do Pałacu zawitał Michał Kamiński, którego do tej pory sztabowcy unikali jak ognia.
    Przygotowywał prezydenta do debat i wpadł na pomysł spacerów. Wraz z
    Witoldem Beresiem przygotowywali pytania, które może zadać Duda, i
    możliwe odpowiedzi

    — zdradza „GW”.

    Ale żadne wyborcze sztuczki nie były w stanie odwrócić decyzji
    większości biorących udział w głosowaniu wyborców, którzy zaufali
    Andrzejowi Dudzie.

    Tyle kronika upadku kampanii Komorowskiego, wskazująca na degrengoladę obozu prezydenta, tkwiącą korzeniami w całym okresie rządów Platformy. Polacy powiedzieli Komorowskiemu „nie” bo mają dość złej władzy. Postawili na zmianę!

    Ale taka diagnoza przerasta intelektualne możliwości
    redaktorów z Czerskiej, którzy zamiast przedstawiać rzeczywistość wolą
    pisać bajki, wietrzyć spiski i dawać upust swoim fobiom. Dlatego kilka
    stron dalej, po „kronice katastrofy Komorowskiego”, musiał ukazać się
    tekst o rzekomych „szwadronach propagandy PiS”.

    Zaciągiem konfabulacji, które posłużyły do stworzenia owych
    wyimaginowanych „szwadronów”, zajął się doświadczony werbownik Wojciech
    Czuchnowski. Zgodnie z jego teorią, kampania Andrzeja Dudy powinna
    trafić do księgi rekordów Guinessa, gdyż trwała nieprzerwanie od…
    2010 r. Wtedy to bowiem, jak twierdzi Czuchnowski, rozpoczęła się
    „operacja propagandowa” wymierzona w dopiero co wybranego na prezydenta
    Bronisława Komorowskiego.

    Jej celem było wdrukowanie w świadomość odbiorców kilku podstawowych
    komunikatów: Komorowski jest nieudolny, leniwy, niekompetentny, a przede
    wszystkim śmieszny. Kompromituje Polskę oraz sprawowany urząd, stoją zaś za nim ciemne siły - komunistyczne służby oraz WSI

    — pisze Czuchnowski.

    Jak na dziennikarza śledczego, marne to ustalenia. Na
    Pulitzera to nie wystarczy, a może nawet na „Dziennikarza roku” będzie
    tych rewelacji za mało.
    Skoro za „operację propagandową” Czuchnowski bierze informacje o
    wpadkach i gafach prezydenta oraz dociekanie jego ewentualnych
    powiązań, to równie dobrze mógłby Czuchnowski odkryć, że prognozy pogody
    „wdrukowują” w świadomość odbiorców, że zaświeci słońce, ale będzie
    lało jak z cebra.

    Czuchnowski współbrzmi z innym tropicielem PiS, uznającym, że
    przyczyną wszelkiego zła na świecie jest PiS - Stefanem Niesiołowskim.

    Fala nienawiści, którą rozpętano wobec Komorowskiego, wielokrotnie
    przerosła „przemysł pogardy”, z którym miał (zdaniem prawicowych
    publicystów) zderzyć się Lech Kaczyński

    — ustalił Czuchnowski.

    Przy czym przemysł pogardy jest wzięty w cudzysłów, a fala nienawiści – już nie.

    Antyprezydencka kampania, jak wynika z kuriozalnego śledztwa
    przeprowadzonego przez detektywa „Wyborczej”, przebiegała przede
    wszystkim w internecie, bo – jak pisze Czuchnowski – „papierowe media
    wydawane przez >niepokornych< nie mają wielkich nakładów”.
    Wiadomo – trudno przebić gazetę pokorną, która tuczy się na
    publicznych ogłoszeniach.

    W tym kontekście pojawiają się w dziele Czuchnowskiego
    niezależne media, w tym portal wPolityce.pl i tygodnik „wSieci”,
    współtworzone przez Jacka i Michała Karnowskich – wedle relacji
    śledczego detektywa „GW” – złowrogich bliźniaków, którymi pewnie redaktorzy z Czerskiej straszą swoje dzieci.

    Wśród rzekomych dowodów na to, iż należą oni do wymyślonych przez
    Czuchnowskiego „szwadronów propagandy PiS”, znalazła się zbrodnia
    polegająca na tym, iż „Michał towarzyszył premierowi Kaczyńskiemu w
    podróży”. Redaktor-inspektor chętnie powołuje się przy tym na plotki.
    Pisze m.in., że w „kuluarach na Woronicza mówiło się”, iż za nominacją w
    2009 r. Jacka Karnowskiego na szefa telewizyjnych „Wiadomości” stał
    prezydent Lech Kaczyński.

    W zakończeniu pierwszego artykułu, tego o kronice upadku kampanii Komorowskiego, pada anegdota o PR-owcu, który ma już gotowe hasło kampanii PO w
    wyborach parlamentarnych: „Houston, mamy problem”. To samo można
    powtórzyć redaktorom z Czerskiej, którzy oderwali się od
    rzeczywistości i orbitują gdzieś w kosmosie.


    fot. wPolityce.pl
    fot. wPolityce.pl


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika TW Petrus13

    51. jestem ciekawym

    co na to Prezydent (już jest moim :)) Duda,będzie ratował upadającą na pysk gospodarkę francuską ;)
    http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/137757,rzad-po-psl-wyprowadza-inw...
    jest Naczelnym Polskich Sił Zbrojnych!


     

    avatar użytkownika Jagna

    52. @ Marylu !!!!!!!!!

    Dziekuję Ci ,za linka z ''Bez dekretu'' , to ważne pytania .............. , dla mnie są one w swojej wymowie bardzo niepokojące , tak jak @Petrus mówi w swoich wpisach , teraz się nie prowadzi wojen , teraz się likwiduje w ,,białych rękawiczkach" gospodarkę , wprowadza chaos w przepisach , parlament takiego kraju zajmuje się gender , lub innymi bzdurnymi tematami w czasie gdy ,, płonie nam Ojczyzna '', mafie rządzących takich krajów , są poza prawem....... nikt nigdy ZA NIC NIE ODPOWIE , to jest dla mnie na dziś najsmutniejsza PRAWDA. Za nami podąża Ukraina
    Należy bardzo uważnie sie przyglądać , i mądrze wyciągać wnioski , na moje tu nikt nie jest bez winy. Całe te draństwo mocno się nawzajem wspiera, maja wszystko , by wyreżyserować bajkę z ich morałem.Rozwaga i nasza wrodzona pracowitść , to baza , trzeba sie jej trzymać i z pomocą Boga i bardzo wielu szlachetnych ludzi prawdziwych POLAKÓW , może ruszymy w drogę.we właściwym kierunku.

    Pozdrowienia dla wszystkich piszących w tym wątku Jagna z Poznania.

    avatar użytkownika TW Petrus13

    53. Jagenko :)

    właśnie to,likwidowany jest Mielec wraz z konsekwencjami dla Polskiej Gospodarki i pracujacych uczciwie Polaków!,w Francji obowiązują "umowy śmieciowe"?,mój młodszy syn kilka miesięcy pracował na takich umowach (norma?,jak na serwis RTV!). Wczoraj właśnie znów stracił po miesiącu !!!,pracę! :(
    dobrego dnia wszystkim!.
    ps.motywy zwolnienia?,cokolwiek!,tak jak w sejmie RP!


     

    avatar użytkownika TW Petrus13

    54. jeszcze jeden cukierek ;)

    czym zajmuje się UE-Parlamentarzysta
    cyt: z konkurencji
    http://niezalezna.pl/67486-pasjans-korwina-w-europarlamencie


     

    avatar użytkownika TW Petrus13

    55. ps. gra do jednej "bramki"

    Nie jestem EUro fanatykiem,nie jestem US fanatykiem,przyjacielem na zabój Ukrainy,z putinem włącznie.Dostrzegam celowe działanie Elity Chazarów,którym zależy na celowym skonfliktowaniu zdrowo myślących Polaków!. Polityka Stanów,nie jest po myśli UE i dowodzących w niej Niemców i Rosjan (patrz polityka gazowa!),Polityka Brytyjska jest zbieżna z polityką Amerykańską (ta sama sitwa bankowa!). Znów mamy rozbiór Polski przez trzy mocarstwa (coś jak Jałta Bis) tylko że z aktywnym udziałem Niemieckim.Niemcy i Amerykanie,nie znoszą się wzajemnie,ok!,ale dlaczego my mamy za to płacić!? :(


     

    avatar użytkownika Maryla

    56. Myśląc Ojczyzna – red.

    Myśląc Ojczyzna – red. Stanisław Michalkiewicz

    Periculum in mora

    No i znowu po raz kolejny wygrała u nas demokracja! Czyż trzeba nam
    czegoś więcej? No, powiedzmy sobie otwarcie i szczerze –  to i owo by
    się przydało, na początek na przykład uchylenie ustawy o bratniej
    pomocy, przewidującej, jak wiadomo uczestnictwo formacji zbrojnych
    obcych państw przy tłumieniu rozruchów na obszarze Rzeczypospolitej. Pan
    prezydent Komorowski podpisał tę ustawę 24 stycznia 2014 roku, kiedy
    akurat wybuchły rozruchy na Ukrainie i nikt nie miał głowy do
    zastanawiania się, po co nam taka ustawa – podobnie zresztą, jak podczas
    kampanii wyborczej, kiedy naszą uwagę zaprzątały sprawy fundamentalne –
    jaka jest różnica między przodkiem, a tyłkiem i tak dalej – no ale
    teraz, kiedy już wyborcze emocje opadły, możemy chyba zająć się choćby i
    bratnią pomocą – bo właściwie dlaczego nie? Wiadomo, że pan prezydent
    Komorowski podpisał tę ustawę z predylekcji do zdrady i zaprzaństwa,
    podobnie jak Platforma Obywatelska, która z tych samych inspiracji ją
    przeforsowała – ale skoro już zwyciężyła demokracja, skoro złowrogi
    układ został nadkruszony, to może by spróbować posunąć się krok dalej?
    Co to w końcu nam szkodzi uchylić stworzony przez obóz zdrady i
    zaprzaństwa pozór legalności dla łajdactwa w postaci dopuszczenia obcych
    wojsk do pacyfikowania zbuntowanych rodaków?

    Wydaje się nawet, że periculum in mora, to znaczy – niebezpieczeństwo
    w odwlekaniu tego kroku. Wprawdzie bowiem zarówno zimny ruski czekista
    Putin, jak i Nasza Złota Pani z Berlina, nie mówiąc już o samym
    najważniejszym prezydencie Obamie, złożyli panu prezydentowi-elektowi
    Andrzejowi Dudzie gratulacje,  no a przede wszystkim gratulacje złożył
    mu sam pan redaktor Adam Michnik – ale jednocześnie zwrócił on uwagę, że
    tym razem zwycięstwo demokracji otwiera drogę do aksamitnej dyktatury, a
    wiadomo, że nie ma nic gorszego od dyktatury – chyba, że chodzi o
    dyktaturę proletariatu. Na tym nieubłaganym stanowisku nieugięcie stanął
    pan profesor Hartman, którego, mówiąc nawiasem, podejrzewam, że –
    oczywiście „bez swojej wiedzy i zgody” –  pozwoli się wykorzystać
    bezpieczniakom do podmianki na miejsce SLD, gdyby obydwa stare kiejkuty w
    osobach Leszka Millera i Aleksandra Kwaśniewskiego rzeczywiście musiały
    zatańczyć i zaśpiewać przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym w Hadze.
    Podobną podmiankę bezpieczniacy szykują w postaci partii firmowanej
    przez pana prof. Balcerowicza i legendarnego pana Frasyniuka, gdyby się
    okazało, że ta cała Platforma Obywatelska nadaje się już tylko na
    szmelc. Taki chytry plan przebudowy tubylczej politycznej sceny przynosi
    wprawdzie zaszczyt jego autorom, ale skądinąd wiadomo, że człowiek
    strzela, a Pan Bóg kule nosi, a „taki, co w głowie uradzi, do skutku nie
    doprowadzi”.  Ostrożność zatem jest wskazana tym bardziej, że pan poseł
    Stefan Niesiołowski, którego niezawisły sąd prawomocnie uwolnił od
    wszelkich podejrzeń o posiadanie ubeckich protektorów, właśnie
    poinformował opinie publiczną, że liczni rozmówcy telefoniczni
    wypłakiwali mu się w słuchawkę z powodu werdyktu demokracji,
    przyznającego urząd prezydencki  panu Andrzejowi Dudzie. Wprawdzie pan
    poseł Niesiołowski został przyjęty do Platformy Obywatelskiej na
    chłopaka do pyskowania, ale przecież z obfitości serca usta mówią, więc
    skąd możemy wiedzieć, czy przez usta posła Niesiołowskiego nie
    przemawiają jakieś Moce, które w razie potrzeby mogłyby objawić się w
    postaci cudzoziemskich, interwencyjnych sił zbrojnych, które
    skorygowałyby zwycięstwo demokracji zgodnie z przewidzianą przez traktat
    lizboński tak zwaną „klauzulą solidarności”? Ta klauzula, bardzo
    podobna do starej, poczciwej, „doktryny Breżniewa” przewiduje możliwość
    udzielenia przez Unię Europejską „bratniej pomocy” w razie zagrożenia w
    kraju członkowskim demokracji. Skoro tedy zarówno pan red. Michnik, jak i
    pan prof. Hartman, nie mówiąc już o płaczących do słuchawki rozmówcach
    pana posła Niesiołowskiego, alarmują o zagrożeniu demokracji, to czyż to
    nie najwyższa pora dla niezwłocznego uchylenia ustawy o „bratniej
    pomocy”?  Periculum in mora, periculum in mora!

    red. Stanisław Michalkiewicz

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika TW Petrus13

    57. "tak se siedzem i myslem"

    "bo mom cas",czy przypadkiem emeryt rezydent "Bolek" i kandydujący "Stefan Mucha Plujka" nie należą do jednej rodziny? ;)
    ps.ukłony dla Pana Stasia :*


     

    avatar użytkownika TW Petrus13

    58. ps.i jeszcze jeden cukierek

    konkurencji ;).
    cyt:
    http://wpolityce.pl/polityka/246216-60-tys-zl-odprawy-9-tys-zl-miesieczn....
    Ciekawe czy byli żyjący rezydenci zastrajkują w odwecie :)


     

    avatar użytkownika TW Petrus13

    59. pytanie pomocnicze do ps.

    kto w końcu obalył ta komunę?.Wałęsa,Kwaśniewski,czy Komorowski? :p


     

    avatar użytkownika Maryla

    60. Duda odebrał akt wyboru

    Duda odebrał akt wyboru na prezydenta. "Będę służył całemu narodowi"
    Moim zadaniem
    będzie służenie całemu narodowi. Bardzo potrzebujemy odbudowy poczucia
    wspólnoty, zaufania wewnątrzspołecznego, zaufania rodaków do władzy
    - mówił w Pałacu w Wilanowie po odebraniu aktu wyboru na prezydenta
    Andrzej Duda.


    Duda
    odebrał akt wyboru na prezydenta. Apel do rządu i Sejmu: proszę nie
    dokonywać zmian, które budzą emocje i konflikty




    – Będąc tutaj budujemy autorytet RP i godności prezydenta. Przyszła polityka i nasze działanie...


    „Liczę, że PiS dojdzie do władzy”, „ludzie idą za nim i będą szli”






    Przed Pałacem w Wilanowie, gdzie Andrzej Duda odbierał akt wyboru na prezydenta, zebrały się...


    "Sto lat" dla prezydenta elekta. Tłum zwolenników przed pałacem

    Andrzej Duda otrzymał akt wyboru na prezydenta w pałacu w
    Wilanowie. Po oficjalnej uroczystości wyszedł na chwilę przed budynek.
    zobacz więcej »




    -------------------------


    Polskę da się zmienić

    Rozmowa z prof. Janiną Milewską-Dudą i prof. Janem Dudą, rodzicami prezydenta elekta Andrzeja Dudy


    Marczuk: Michnik z Lisem pod ścianą


    Panowie Tomasz Lis, Jacek Żakowski, Adam Michnik oraz pani Janina
    Paradowska – szpica rdzawej propagandy – mają problem. I to podwójny.
    ..
    Paradoksalnie to Platforma jest teraz większym zagrożeniem dla stanu
    naszych finansów. Dociśnięta do muru, spanikowana będzie zapewne chciała
    rozdawać wyborczą kiełbasę. Spodziewam się w najbliższym czasie
    festiwalu obietnic. Może to robić, bo ma pieniądze, po tym jak ukradła
    je Polakom z otwartych funduszy emerytalnych, a Komisja Europejska
    zapowiada zdjęcie z naszego kraju procedury nadmiernego deficytu.


    Jak poradzą sobie z tym dylematem apologeci PO? Na logikę wydawać
    by się mogło, że powinni krytykować ją za rozdawnictwo. Nie mam jednak
    złudzeń, że ich nienawiść do PiS jest tak ślepa, że tego nie zrobią.
    Jaką narrację teraz znajdą? Cieszę się, że to ich, a nie mój problem.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    61. Jedna nagroda za wspólne zasługi. Jerzy Jachowicz

    http://www.sdp.pl/felietony/11371,jedna-nagroda-za-wspolne-zaslugi-,1432...

    Adam Michnik, naczelny „Gazety Wyborczej” rok temu dostał nagrodę Kisiela przyznawaną przez tygodnik „Wprost” za to, „że jest”. Jako człowiek kochający dobre tradycje, nawet jeśli są stosunkowo młode, szef „GW” podtrzymał zwyczaj zapoczątkowany przez „Wprost”. Dał nagrodę „Człowieka Roku” przyznawaną przez „Gazetę Wyborczą” Bronisławowi Komorowskiemu, praktycznie również tylko za to, że jest. Jakie to piękne i wzruszające. Jak można nie kochać takich mediów. Bo jeśli chodzi o resztę, a więc to, co się kryje pod i za „jest”, nie jest wiele warte. Zdziwienie więc ogromne budzą zachwyty nad laureatem. Czytam uzasadnienie wyróżnienia prezydenta i oczom własnym nie wierzę. Można się zgodzić, że porażka w wyborach nie może dyskwalifikować kandydata do nagrody, bo równałoby się to dyskwalifikacją samej „Gazety Wyborczej”. To przecież „Gazeta” ma lwi udział w przegranej Komorowskiego. Jej nachalne wręcz poparcie było nie tylko – jak powiedział Włodzimierz Czarzasty- „włazidupstwem, a do tego nieskutecznym, ale odstręczało od głosowania za Komorowskim. Nieobciążanie zatem prezydenta przegraną jest honorowym wyjściem „Gazety” z krępującej sytuacji.

    Nie do przyjęcia jest jednak główny motyw uzasadnienia, będący fundamentem, który zdaniem „Gazety” zdecydował o przyznaniu tytułu „Człowieka Roku”. Tym powodem ma być „łączenie Polaków”. W zafałszowaniu prawdziwego obrazu rzeczy „Gazeta” ostro się zagalopowała. To jest z jej strony prawdziwy cynizm. Wszyscy widzieliśmy i słyszeliśmy, że od pierwszych do ostatnich godzin kampanii Komorowski dzielił Polaków, kopał między nami głębokie doły. Jego podział na Polskę Racjonalną i Polskę Radykalną nie pozostawiał wątpliwości, że pierwsza jest jedyną Polską godną poparcia. To w niej należy lokować plany rozwoju, realizację aspiracji, dających gwarancję doszlusowania do czołówki krajów europejskich. Polska radykalna to część społeczeństwa stojąca niżej w hierarchii społecznej pod każdym względem. Najważniejsze, że przypominają krwawą sotnię, której najważniejszym celem po dojściu do władzy będzie zemsta, nie zaś jakieś ambicje rozwoju gospodarczego czy polepszenia poziomu życia szarych obywateli. Takiej wizji podziału polskiego społeczeństwa od początku objęcia rządów przez Platformę Obywatelską kibicowała, a w okresie ostatniej kampanii prezydenckiej, patronowała „Gazeta”. Jak szyderstwo brzmią zdania nagradzającej Komorowskiego „Gazety”, że w okresie kampanii dzielnie znosił fale nienawiści. To przecież nienawiść i dzielenie były właśnie jego i „Gazety” wizytówką i specjalnością. W tym znaczeniu nagroda „Człowieka Roku” jest jednocześnie przyznaniem sobie przez organ Michnika wyróżnienia „Gazeta Roku”.


    Uwaga na Sikorskiego, żeby Andrzejowi Dudzie prezydentury nie wygasił!

    Najnowszy wpis mec. Janusza Wojciechowskiego


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    62. 20:46"Duda nie robi mi


    "Duda nie robi mi łaski, siadając ze mną do stołu. Jestem takim samym obywatelem jak wszyscy"

    "Duda nie robi mi łaski, siadając ze mną do stołu. Jestem takim samym obywatelem jak wszyscy"

    - Jeżeli Andrzej Duda ma taki stereotyp geja, to proszę
    sobie wyobrazić, co on myśli o Żydach, Romach, Niemcach czy Rosjanach
    -...
    czytaj dalej  »



    Biedroń ostro: "Nie ma powodu, by ufać Kukizowi, który idzie [do polityki] tylko po to, żeby się zemścić"




  • Prof. Ireneusz Krzemiński

    Sukces nieskonsumowany albo dlaczego wyjeżdżają? Dlaczego przegrał?

    Chcę powiązać kontestacyjny nastrój znacznej części wyborców w
    prezydenckiej rozgrywce ze strukturalnymi powodami niezadowolenia z
    rządów.

  • Chciałbym też bardziej stanowczo sformułować diagnozę, jaką przyniósł tekst Andrzeja Rycharda ("Dlatego przegrał Komorowski",
    "Wyborcza", 29 maja). We wspaniały sposób ukazał on nieadekwatność
    natychmiastowych interpretacji klęski wyborczej prezydenta RP Bronisława
    Komorowskiego.
    Interpretacji przypisujących Polakom wyborcom jakieś irracjonalne
    powody dokonanego wyboru. Zarazem trudno nie podkreślić końcowej uwagi
    prof. Rycharda: wszak Andrzej Duda
    wygrał ledwo o włos Gdybanie, co mogłoby się stać, gdyby kampania
    wyborcza nie była podręcznikowym wręcz przykładem, "jak nie należy
    realizować kampanii", niczego nie zmieni. Chociaż powinno się to stać
    podstawową sprawą dla PO. Od tego, czy zostaną z tej klęski wyciągnięte
    wnioski, zależy przyszłość rządzącej partii, to chyba nie ulega
    wątpliwości.

    Zawiedzione aspiracje


    Ale w istocie klęska wyborcza Bronisława Komorowskiego, jeśli ją
    potraktować - jak to mówią niektórzy dziennikarze - jako "czerwoną
    kartkę" dla obozu rządzącego, dowodzi czegoś znacznie ważniejszego niż
    zmienne emocje wyborcze i udane - bądź nieudane - kampanie. Należy
    całkowicie zgodzić się z cytowanym już Rychardem: powody są głębsze, są
    systemowe . Wybory ujawniły dla wielu zaskakującą cechę sytuacji Polaków
    - przede wszystkim młodego pokolenia, ale także i znaczących grup
    starszych obywateli. Andrzej Rychard skłonny jest wiązać to ze
    stosunkiem do transformacji i zapewne ma rację, że część
    "niezadowolonych" to choćby środowiska związkowców, często
    przepełnionych resentymentami i aspiracjami do wpływu i władania.


    Jednak podstawową sprawę określiłbym jako zawiedzione lub
    niespełnione aspiracje. W pewnym sensie ten radosny i kotylionowy
    nastrój prezydencki, a więc danie wyrazu przekonaniu, że Polska odniosła
    sukces, jest najważniejszą przyczyną niezadowolenia. A więc paradoks!


    Nie chcę się tu powoływać na makrosocjologiczne dane, choć można
    pokazywać, że dochody najuboższych rosną szybciej niż najbogatszych
    (prof. Czapiński i jego "Diagnoza społeczna"), że obniżył się nawet
    współczynnik Giniego, wskazujący nierówności społeczne. Być może z tych
    ważnych danych warto powtórzyć tylko fakt zmniejszającej się zależności
    między wykształceniem a zarobkami. Ta makrozależność przejawia się na co
    dzień szukaniem - zwłaszcza przez młodych - sposobu wyjścia z życiowego
    marazmu.

    Praca bez perspektyw


    Jako promotor prac licencjackich na Uniwersytecie
    Warmińsko-Mazurskim nie obiecywałem sobie zbyt wiele po zgłoszonych
    tematach o powiecie bartoszyckim. A jest to powiat od wielu lat uznawany
    w statystykach oficjalnych za taki, w którym panuje jeden z najwyższych
    wskaźników bezrobocia. Ale praca, którą przygotował jeden ze studentów,
    przyniosła zaskakująco interesujące wyniki. To tylko potwierdza, że
    porządne, nawet bardzo lokalne badanie socjologiczne naprawdę może
    przynieść cenną wiedzę społeczną. Pokazała ona zaskakujące zjawisko
    ukształtowania się już w wyraźnej postaci pewnego wzoru postępowania
    młodych. Gdy kończą szkołę, od razu planują wyjazd za granicę, na Wyspy
    Brytyjskie głównie, dlatego w szkołach średnich nawet słabi uczniowie
    starają się, jak mogą, uczyć angielskiego.

    Dlaczego tak
    się dzieje? Okazało się przy tym, że to nie bezrobocie jest motywem
    ewentualnego wyjazdu - widać (to inna praca), że w tamtej okolicy jest
    mnóstwo "pracy na czarno" Perspektywę zarysowała jasno jedna z młodych
    rozmówczyń autora: nie chcę iść na studia, jak chcą rodzice, bo nawet
    jak zrobię licencjat, to czeka mnie praca za 1500 zł najwyżej i bez
    żadnych perspektyw. I stagnacja życiowa, bo przewidywane realistycznie
    zarobki są wystarczające na życiową wegetację - gdy pojawi się życiowy
    partner z takimi samymi lub podobnymi dochodami, założenie rodziny,
    pojawienie się dziecka W tej perspektywie życiowej nie ma żadnej
    wyobrażalnej wizji przyszłości.

    Ba, także inny przykład,
    bliski, niemal rodzinny: jak to młoda osoba, porzucając opłacony już
    semestr studiów, mająca pracę, wyjeżdża - znowu do Wielkiej Brytanii,
    przyciągnięta opowieściami mieszkającej tam koleżanki. Jak mi się nie
    uda - mówi - to wrócę, mój pracodawca powiedział, że zawsze będzie miał
    dla mnie miejsce. A więc - dodajmy do tego obrazu - nie ma tu żadnej
    patologii pracy, wręcz odwrotnie. Ale pozostaje to samo: ciężka praca za
    naprawdę małą płacę i nawet przy studiowaniu poczucie, że nie ma się tu
    perspektyw na życiowy, dobry rozwój.

    Sukces Polski, jaki
    można udowadniać na sto sposobów, nie owocuje w tej chwili adekwatną
    obietnicą rozwoju dla przeciętnych obywateli. Można to ująć w postaci
    bardzo banalnego twierdzenia socjologicznego: aspiracje ludzi nie
    znajdują możliwości, by były "normalnie" zaspokojone. Aspiracje - rzec
    można - przekraczają możliwości ich zaspokojenia. Sukces Polski polega
    wszak między innymi na otwartości kraju, na przepływie rzesz Polaków do
    Europy i do świata, a to im pokazuje czarno na białym, jak inaczej są
    tam ludzie wynagradzani za taką samą pracę.

    Andrzej
    Rychard pisze, że cel - znalezienie się w Europie - staje się teraz dla
    Polaków bardziej mglisty i niejasny, nie tak, jak to było kilka lat
    temu. Istotnie Europa symboliczna, Europa "wspólna sprawa" może i
    wyblakła. Ale Europa, która w kryzysie - którego w Polsce nie ma -
    zapewnia swoim obywatelom dobre, sprawiedliwe życie, stała się znacznie,
    znacznie bardziej codziennym punktem odniesienia. Polacy oceniają swój
    kraj jako "europejski" - a jednak z wadami i tą wadą podstawową: nie
    daje takich prostych możliwości realizacji codziennych aspiracji, jakie
    są w reszcie Europy. W tej sytuacji nic dziwnego, że emocje wobec "złych
    polityków" muszą się pojawić.

    Bunt jest nieunikniony


    Pytanie jest inne: czy można coś z tą sytuacją zrobić? Jeżeli
    aspiracje przekraczają znacznie rzeczywiste możliwości, to bunt jest
    nieunikniony i tak naprawdę niewiele tu pomoże zmiana rządzących.
    Chciałbym jednak do tego dodać słowo, które wymieniłem w poprzednim
    akapicie: "sprawiedliwość". O jaką sprawiedliwość mi tutaj chodziło?


    Znowu odwołam się do wywiadu z człowiekiem, który spędził kilka
    lat na Wyspach Brytyjskich, przyjechał słabo przygotowany i własną pracą
    osiągnął pozycję w dziedzinie hotelarsko-restauracyjnej. Teraz za
    odłożone już częściowo pieniądze podjął studia w renomowanej i
    kosztownej szkole sommelierów. Najważniejsza sprawa, o której mówi, to
    to, że gdy ktoś dobrze pracuje, stara się, jest lojalny wobec firmy,
    może liczyć na to, że zostanie dostrzeżony, nagrodzony, że ma otwartą
    drogę awansu. Nigdzie wszak nie zaczyna się od superpozycji. Rzecz w
    tym, że w owych kryzysowych gospodarkach i państwach przeciętny -
    powtarzam to jak mantrę - obywatel może przewidywać, co się z nim
    stanie, jak będzie wyglądała jego ścieżka kariery, co powinien i co może
    zrobić, aby awansować zawodowo i życiowo. W Polsce jest to właściwie
    niemożliwe, a w każdym razie bardzo ograniczone.

    Sądzę,
    że teraz obraz systemowy jest pełny. Zawiedzione aspiracje dotyczą
    niekoniecznie tylko najmłodszych i młodych, ale też i tych w średnim
    wieku. Bo oni również mają bardzo często poczucie dreptania w miejscu i
    zamkniętych dróg choćby zawodowego spełnienia. Zamkniętych ze względu
    np. na system obsadzania stanowisk.

    Dlatego też powiązałem powody, dla których przegrał Bronisław Komorowski,
    z motywami skłaniającymi znaczną część Polaków do szukania szczęścia za
    granicą. Nawet wtedy, gdy wcale nie uznawali prezydentury Komorowskiego
    za złą, chcieli wybrać kogoś, kto daje większe nadzieje na otwarcie
    możliwości zaspokojenia aspiracji w kraju.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    63. Święto Dziękczynienia w

    Święto Dziękczynienia w Wilanowie. "Świątynia Opatrzności Bożej to zobowiązanie naszych przodków"

    Niezwykła sytuacja uchwycona przez fotoreportera…

    Podczas Mszy świętej na uroczystych obchodach VIII Święta Dziękczynienia na Polach Wilanowskich w Warszawie wiatr porwał Hostię. Z ziemi podniósł ją prezydent - elekt. Ten obrazek mówi więcej niż słowa…


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika guantanamera

    64. Nie ma przypadków

    - są Znaki ...

    avatar użytkownika Maryla

    65. @guantanamera

    są Znaki..

    Dobry Boże i Matko Boska Częstochowska błagamy o opiekę.

    Królowo Rodzin – dziękujemy, zawierzamy.


    Andrzej Duda ratuje hostię podczas mszy św.

    Incydent podczas uroczystości w warszawskim Wilanowie.
    zobacz więcej »

    Przez kilka ubiegłych tygodni internet obiegły dwie szokujące wypowiedzi Andrzeja Dudy. Obie nieprawdziwe.
    Pierwsza - datowana na tuż po wyborach
    prezydenckich - w której zapowiada, że zrobi wszystko, aby do Polski
    ściągnąć prezydenckiego tupolewa. Choćby do Rosji miał pojechać
    czołgami.

    Druga, jeszcze bardziej szokująca, pochodzi
    sprzed kilku dni. "Emigranci to zdrajcy narodu. Nie ma dla nich miejsca w
    naszym kraju" - miał powiedzieć Duda.

    Tę drugą wypowiedź
    z linkiem do artykułu na Onet.pl udostępniali sobie masowo oburzeni
    użytkownicy Facebooka. "Wychodzi prawda!", "Z pozdrowieniami dla
    wszystkich z USA, którzy...




    Okładka tygodnika Do Rzeczy - 30/2015 (129)

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika guantanamera

    66. Dopiero teraz obejrzałam film...

    avatar użytkownika guantanamera

    67. Piękna scena...

    Tak piękna, że nie chce się nawet komentować...
    Najlepiej się zachwycić - tym niezwykłym zrządzeniem Opatrzności Bożej, zachowaniem Andrzeja Dudy i w ogóle naszym nowym Prezydentem.
    Otoczyć prezydenta-elekta naszą serdeczną modlitwą.

    avatar użytkownika Maryla

    68. strach, strach komuchów czuć jak zbuki, jaka radość :)



    Jarosław Kurski

    Zagłosowałbym na Petru, gdyby nie majaczący na horyzoncie scenariusz pięknej katastrofy

    Stawką wyborów nie będzie - jak chciałby Petru - modernizacja Polski, ale obrona tego, co wydawało się załatwione - demokracji.

    Ryszard Petru to cudowne dziecko transformacji roku 1989.

    Wychowany we Wrocławiu, w mieście
    wolności, w inteligenckim domu, był asystentem posła Władysława
    Frasyniuka i wychowankiem Leszka Balcerowicza. Miał przygodę z Unią
    Wolności. Pracował dla takich osobowości, jak Bronisław Geremek czy
    Tadeusz Mazowiecki. Dobry ekonomista (Bank Światowy, BPH), wiedzący,
    czego chce.


    Anna Izabela Nowak

    28.07.2015
    Moi znajomi i przyjaciele dziwią się, że regularnie czytam portal
    niezalezna.pl, ba! - czytam nabrzmiałe od nienawiści i agresji
    komentarze na tym portalu, że wchodzę na walle pisowskie, na walle ich
    aktywistów tworzących nieformalne (jeszcze) grupy szturmowe, które zaraz
    po dojściu do władzy PiS pokażą nam: ubekom, resortowym dzieciom,
    lemingom, nie-Polakom, ludziom niemyślącym samodzielnie, więc pokażą
    nam, gdzie nasze miejsce.

    Żarty się skończyły, idzie jesień, a później... Co
    będzie?... Umiem sobie wyobrazić, a jednocześnie wiem, że przerażająca
    rzeczywistość może przerosnąć moją wyobraźnię.

    Czego się boję?

    Boję się zwycięstwa PiS-u i boję się elektoratu PiS-u, i zaraz wyjaśnię, dlaczego mój strach jest uzasadniony.


    Pytam sama siebie, skąd się to bierze, jakim sposobem w ludziach
    cywilizowanych, wydawałoby się, wybucha taka obłąkańcza agresja i
    nienawiść?

    I odpowiadam. Prezes Kaczyński i jego akolici,
    jedni cyniczni i wyrachowani, a inni naprawdę mu wierzący, zdając sobie
    z tego sprawę lub nie, od ośmiu lat pracują nad realizacją jedynego
    planu, jaki ma Prezes - zemsty za urojoną krzywdę. Bo niech nas nie
    zwiodą, i nie zwodzą, obsesyjno-kompulsywne bredzenia o kraju z dykty,
    ojczyźnie w ruinie, o śmierci przemysłu i rolnictwa, o umierających z
    głodu milionach polskich dzieci, o zdesperowanych młodych ludziach
    bestialsko przymuszanych do wyjazdu za chlebem

    O żaden
    przemysł, o żadną służbę zdrowia, o żadne uzdrowienie gospodarki tu nie
    chodzi, o nie, tu chodzi o zemstę. Zemstę za Smoleńsk, za śmierć
    jedynego człowieka, którego ten wyizolowany z normalnego życia człowiek,
    w co nie wątpię - kochał, i za którego śmierć czuje się w głębi serca odpowiedzialny.


    Więc zemsta, żeby odsunąć poczucie winy, więc budowa mitu
    wielkości Lecha, więc najgorsze oskarżenia o zbrodnię, o zamach, o
    zdradę. Więc walka o pomniki "naturalnej wielkości na postumencie". Więc
    codziennie uporczywie powtarzane kłamstwa, więc zohydzanie wszystkiego,
    co osiągnęła Polska, więc kolejni rzecznicy z uśmieszkiem i zajadłością
    w głosie, lekceważeniem i nieuzasadnionym poczuciem wyższości.


    Więc ten codzienny teatr nienawiści, agresji i pogardy. Otoczenie
    Prezesa, aby pozostać tym "otoczeniem", musi tak mówić, to rozumiem.
    Redaktorzy portali, gazet, dziennikarze "niezależni" też muszą, bo nie
    umiem uwierzyć, że naprawdę w to wierzą

    Boję się coraz bardziej


    Lata uporczywej pracy zaowocowały. Wystarczy, nie odwracając się
    ze wstrętem, tylko zajrzeć choćby na tę "niezależną", tak jak ja
    zaglądam. Albo na jakiś PiS-owski wall na FB.

    Jest tam
    rzesza ludzi, którzy uwierzyli w PiS-owski przekaz uparcie powtarzany od
    lat, jest tam zajadłość i pogarda zaszczepiona ludziom, którzy nie
    umieją być sami ze sobą szczerzy, którzy potrafią tylko za swoje
    nieszczęścia obwiniać innych. PiS pokazał im winnych i wskazuje, co z
    nimi zrobić. Wyszkolone oddziały szturmowe PiS podążają krok w krok za
    premier Kopacz, rzucając hasła:

    "- Kłamczucha!

    - Co pani zrobi, żebym nie wyjechał z kraju?

    - Dlaczego mam być dumny z tego kraju, jak moje dzieci na zmywaku w Anglii pracują?

    - Pani kłamie tak, jak przez osiem lat kłamaliście. Widać w Pani oczach, że Pani kłamie.

    - Proszę Pani, a ten metr przekopanej ziemi w Smoleńsku?

    - Ty wstrętna kłamczucho!".

    A na portalach i FB:

    - Co za mendy chcą jeszcze głosować na bandytów peowskich???


    - Ostrzymy noże.

    - Wyp...j z Polski!

    - Osiem lat bezużytecznych rządów, osiem lat grabieżczej polityki i rujnowania polskiej gospodarki.


    - Ci ludzie, co głosują za PO, to albo są w PO, albo rodziny, bo
    im tak dobrze, dobrze, jak w Polsce jest źle, ale czy to Polacy?! Śmiem
    wątpić, za Hitlera byliby za Hitlerem, za Stalina byliby za Stalinem.

    - WON z tym kłamliwym ohydnym maszkaronem! Do szaletu z nią! A i to jeszcze ludzie uciekaliby, zamiast się załatwić.


    - Smoleńska oszustka - ikona lemingów - nawet w chodzeniu
    naśladuje Tuska - pierwszego z palmą kłamstwa i pierwszego Polaczka
    uważającego się za Słowianina z Kaszub, czyli czystej krwi fryca,
    lojalnego poddanego potomka Rzeszy Niemiec.

    - Popatrzcie,
    ilu jest jeszcze w Polsce bandytów! Ci, którzy wspierają złodziei i
    szubrawców, też współdziałają razem. Nie wierzę, by ktoś jeszcze w
    Polsce, widząc te machloje i afery, był na tyle głupi, by nieświadomie
    głosować i wspierać Partie Oprawców!!!" [pisownia oryginalna] I to nie
    są wpisy najcięższego kalibru.

    Udało się Jarosławowi
    Kaczyńskiemu doprowadzić do cichej wojny domowej. Jesteśmy, my
    niegłosujący na PiS, mendami i oprawcami, bylibyśmy "za Hitlera"
    kolaborantami, a "za Stalina" ubekami. Mamy wyp...ć z Polski, bo noże
    już są ostrzone. Są pomysły sądów ludowych, publicznych chłost, obozów
    dla zdrajców ojczyzny, a i kulka w łeb pojawia się nierzadko.

    Co zrobi PiS?


    Mam wierzyć, że nawet gdy PiS dojdzie do władzy, to nic się
    specjalnie nie zmieni? Zmieni się wszystko. Samodzielne rządy PiS to
    niewyobrażalny dramat dla kraju. Mając większość, mogą przegłosować
    takie rzeczy, których skutki trudno przewidzieć, i które mogą być trudne
    do odkręcenia przez wiele lat. I już nawet nie chodzi o in vitro, bo
    wobec cudacznych posunięć gospodarczych to może być nie aż tak ważne. A
    przecież cała dyskusja o in vitro jest w gruncie rzeczy dyskusją o
    kształcie kraju, o tym, komu wolno w nim żyć i w jaki sposób trzeba w
    nim żyć.

    "Senator" (cudzysłów zamierzony) Stanisław
    Kogut: "Jak wygramy wybory, to jest cały zespół, który w uzgodnieniu z
    Episkopatem wprowadzi takie zmiany, żeby ludzie mogli mieć dzieci".

    Zapamiętam je na długo. "Zmienimy prawo", "w uzgodnieniu z Episkopatem". Senator RP.


    "Nie ma Polski bez Kościoła, bo nie ma w Polsce innej nauki
    moralnej niż ta, którą głosi Kościół. I nawet gdyby ktoś miał
    wątpliwości, nawet gdyby ktoś nie wierzył, ale był polskim patriotą, to
    musi to przyjąć" - a to Jarosław Kaczyński.


    Musi to przyjąć każdy, nawet niewierzący, patriota. Więc i ja,
    która w naukę moralną Kościoła coraz mocniej powątpiewam, słuchając
    wypowiedzi polskich hierarchów katolickich, które z nauką chrześcijańską
    mają coraz mniej wspólnego. Jeśli nie przyjmę - jestem niemoralną
    niepolską niepatriotką. Intruzem. Wrogiem.

    "To właśnie
    nasza wiara katolicka jest fundamentem, który ukształtował nas jako
    społeczeństwo i naród" - prezydent elekt Andrzej Duda.


    "Decyzja prezydenta o podpisaniu ustawy o in vitro to
    symboliczne podsumowanie jego drogi politycznej. Katolik otwarty doszedł
    do miejsca, w którym świadomie odrzucił Kościół i wybrał cywilizację
    śmierci" - Tomasz Terlikowski, nadpapież.

    Jestem wściekła na PO!

    A czy ma jeszcze jakieś znaczenie, co mówi Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej?

    Rozdział 1, Art. 25.

    1. Kościoły i inne związki wyznaniowe są równouprawnione.


    2. Władze publiczne w Rzeczypospolitej Polskiej zachowują
    bezstronność w sprawach przekonań religijnych, światopoglądowych i
    filozoficznych, zapewniając swobodę ich wyrażania w życiu publicznym.


    3. Stosunki między państwem a Kościołami i innymi związkami
    wyznaniowymi są kształtowane na zasadach poszanowania ich autonomii oraz
    wzajemnej niezależności każdego w swoim zakresie, jak również
    współdziałania dla dobra człowieka i dobra wspólnego.

    Ja, Polka, ochrzczona, ale agnostyczna, patriotka, ale nigdy nieoddająca głosu na PIS - mam się nie bać?...


    Boję się. Boję się PiS-u, boję się tego, co może w Polsce
    zrobić, gdyby wygrał wybory, boję się prezesa Kaczyńskiego opętanego
    żądzą zemsty, boję się wyrachowanych cyników z jego otoczenia zdolnych
    do najpodlejszych słów i uczynków, boję się ludu pisowskiego dyszącego
    żądzą odwetu za wyimaginowane krzywdy, boję się głupich ludzi, których
    głos w wyborach jest tyle samo wart, co ludzi mądrych.


    Boję się i jestem wściekła. Nie jestem ani socjologiem, ani
    psychologiem, mogę sobie tylko dociekać, czemu kłamliwe, oszczercze,
    oszukańcze, zwyczajnie wredne i żerujące na najniższych instynktach
    ludzkich hasła PiS zdobywają takie poparcie w społeczeństwie. Ale nie
    wiem. Budzą we mnie zażenowanie i wściekłość bojówki PiS-u napadające na
    premier Kopacz, budzą we mnie złość i dziki sprzeciw kłamstwa
    powtarzane uparcie przez partyjnych aktywistów.

    I budzi we mnie bezsilną złość nieumiejętność Platformy stawienia im czoła.

    Codzienne kłamstwa nie spotykają się z właściwą odpowiedzią.


    Nikt z Platformy nie ma odwagi nazwać rzeczy po imieniu. Nikt
    nie ma odwagi stawić czoła wrzaskom, kłamstwom, zajadłości, obłudzie,
    mąceniu ludziom w głowach. A teraz po latach pracy PiS zbiera żniwo, po
    latach pozwalania, by bezkarnie kłamali we wszystkich telewizyjnych
    programach - w Platformie strach. Ale że w PO strach przed porażką w
    wyborach to dobrze, mądrzeją i zaczynają się zmieniać, co jest
    dostrzegalne, ale czy nie jest za późno?...








    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    69. Wycie z Czerskiej przed zaprzysiężeniem

    Część zaprzysiężenia nowego prezydenta zapowiada się plenerowo: Andrzej
    Duda ma przejść z pl. Piłsudskiego do Pałacu Prezydenckiego. Środowiska
    patriotyczne zachęcają do masowego udziału w uroczystości, wywieszania
    flag na budynkach oraz dziękczynnych modlitw.Ceremonia 6 sierpnia potrwa wiele godzin. Andrzej Duda
    będzie przysięgał przed Zgromadzeniem Narodowym na ręcznie przepisaną
    konstytucję. Potem czas na uroczystości kościelne, mszę w archikatedrze
    św. Jana, na której licznie stawią się najwyżsi rangą hierarchowie
    Kościoła. Celebrę poprowadzi abp poznański Stanisław Gądecki,
    przewodniczący Episkopatu Polski, kazanie wygłosi prymas abp Wojciech
    Polak, wśród koncelebrujących będą m.in. kardynał Kazimierz Nycz i
    nuncjusz abp Celestino Migliore. Kolejne miejsce, w którym Andrzej Duda

    Duda rusza w Polskę. ''Jak Mieszko i Chrobry''

    http://wyborcza.pl/10,82983,18463761,duda-rusza-w-polske-jak-mieszko-i-c...
    ''Trzódka'' wyzłośliwia się o zapowiedziach podróży po Polsce prezydenta Andrzeja Dudy.

    będzie przejmował urząd, to Zamek Królewski. Tu z kolei odbierze
    insygnia władzy. Już jako kawaler Orderu Orła Białego i Wielki Mistrz
    Orderu stawi się w Pałacu Prezydenckim.

    Andrzej Duda w limuzynie?


    Nie do końca wiadomo, jak się tam dostanie. Według naszych
    rozmówców ze stołecznego ratusza miał to być przejazd limuzynami, do
    takiego scenariusza miał namawiać organizujących uroczystość BOR. Jak
    słyszymy, to instytucja, która "uwielbia urządzać takie pokazy władzy". -
    Tyle że Trakt Królewski i okolice kolumny Zygmunta są pełne
    spacerujących, wbijanie się kolumną samochodów w taki tłum jest
    problematyczne. Lepiej już podjechać do Pałacu od strony Wisłostrady,
    omijając Krakowskie Przedmieście - opowiada jeden ze stołecznych
    urzędników.

    Potem nastąpiła korekta. - Otoczenie Andrzeja
    Dudy wpadło na pomysł, by prezydent przeszedł spod Zamku Królewskiego
    do Pałacu - informuje nasz rozmówca.

    To tzw. szlak
    smoleński, który co miesiąc przemierzają marsze pamięci z prezesem
    Jarosławem Kaczyńskim i politykami PiS oraz licznymi zwolennikami
    domagającymi się wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej. Marsze
    organizują Kluby "Gazety Polskiej", ochraniają je służby porządkowe
    powołane przez PiS.

    Jak mówi nasz rozmówca z ratusza,
    przejście Krakowskim Przedmieściem jest nadal przez otoczenie Andrzeja
    Dudy rozważane. Jako pewne politycy PiS podają przejście prezydenta z
    pl. Piłsudskiego (tu przejmie zwierzchnictwo nad siłami zbrojnymi) do
    Pałacu Prezydenckiego, w którym zamieszka.

    W związku z
    zaprzysiężeniem Dudy trwa wzmożenie w środowisku patriotycznym. W
    prawicowych portalach pojawiają się apele o udział w uroczystości w
    grupach spontanicznych oraz zorganizowanych. Na Krakowskim Przedmieściu
    przed Pałacem zarejestrowały się na razie dwa zgromadzenia. Ok. 50 osób
    od godz. 16 zamierza "czcić sytuację, w jakiej Polska się znalazła",
    swój namiot ustawią Solidarni 2010. Stowarzyszenie już teraz przypomina,
    że Andrzej Duda "obejmuje urząd prezydenta RP Wybranego w Zesłanie
    Ducha Świętego". Władze Solidarnych 2010, zachęcając do udziału w
    zaprzysiężeniu, wydały oświadczenie: "Niech nasza nadzieja na
    prezydenturę godną Najjaśniejszej RP zostanie wsparta modlitwą błagalną w
    tej intencji oraz modlitwą dziękczynną za wygrane wybory. Apelujemy o
    udział w mszach świętych i uroczystościach patriotycznych oraz o ich
    inicjowanie w waszych środowiskach". Ranga 6 sierpnia ma być podkreślona
    flagami państwowymi, które sympatycy prezydenta powinni wywiesić na
    budynkach, a biało--czerwone chorągiewki wozić tego dnia na samochodach.
    Do tego samego namawiają Kluby "Gazety Polskiej", zaplecze PiS, które
    Andrzej Duda uważa za "ambasadorów i rzeczników narodowych spraw", co
    przyznał w osobistym liście posłanym klubowiczom z okazji ich majowego
    zjazdu.

    Zjazd internautów


    Na razie swój udział w uroczystościach na Krakowskim
    Przedmieściu zapowiedziały Kluby "GP" ze Śląska. W portalu Niezależna.pl
    deklarują: "To ważne dla każdego Polaka, aby tam być wspólnie. Jest
    wielkie święto, historyczne wydarzenie".

    Skrzykują się
    też prawicowi forowicze. Na Niezależnej.pl piszą, by wywieszać flagi. I
    nie przejmować się, że zaprzysiężenie przypada w dzień powszedni. "W
    kalendarzu Kościoła katolickiego to święto Przemienienia Pańskiego" -
    podkreśla jeden z internautów. Inny proponuje: "Prezydent
    po zaprzysiężeniu (...) powinien udać się do stołecznego miasta
    Krakowa, na rynek Starego Miasta i w świętym miejscu złożenia przysięgi
    przez naczelnika Tadeusza Kościuszkę wygłosić orędzie do narodu". A
    wszystko to z drewnianego podestu "przyniesionego uroczyście przez 8
    skromnych i uczciwych obywateli tego miasta, których potomni będą zwać
    'niosącymi podest'".

    http://wyborcza.pl/10,82983,18463761,duda-rusza-w-polske-jak-mieszko-i-c...
    Duda rusza w Polskę. ''Jak Mieszko i Chrobry''

    ''Trzódka'' wyzłośliwia się o zapowiedziach podróży po Polsce prezydenta Andrzeja Dudy.
    fot. wPolityce.pl/tok.fm



    „Obrażanie ponad 2 milionów członków spółdzielczych kas jest
    przekroczeniem wszelkich granic”. List prezesa Kasy Stefczyka do Lisa,
    Władyki, Żakowskiego i Wołka

    "Audycja radia należącego do koncernu
    Agora objawiła rzecz w moim przekonaniu znacznie bardziej niepokojącą.
    Publicyści postanowili porozmawiać o Polakach należących do
    spółdzielczych kas".



    ist otwarty do polityków, publicystów i komentatorów w związku z wypowiedziami T. Lisa, J. Żakowskiego, T. Wołka oraz W. Władyki.

    Inspirowana przez partię władzy nagonka na spółdzielcze kasy oszczędnościowo-kredytowe przybiera coraz to nowe formy. O ile brutalne, pozbawione jakichkolwiek rzeczywistych podstaw ataki na pracowników sektora spółdzielczości finansowej należy przyjąć ze słusznym oburzeniem, ale też z „dobrodziejstwem inwentarza”, traktując je jako bardzo niepożądany, odległy od standardów państwa demokratycznego element kampanii wyborczej, to obrażanie ponad 2 milionów członków spółdzielczych kas jest przekroczeniem wszelkich granic i wymaga natychmiastowej reakcji.

    W dzisiejszym (31.07.2015) poranku stacji TOK FM o spółdzielczych kasach rozmawiali Panowie Jacek Żakowski, Tomasz Lis, Tomasz Wołek i Wiesław Władyka.

    Pozwolę sobie miłosiernie spuścić zasłonę milczenia nad merytorycznym poziomem dyskusji – zebrani w studio publicyści dali kolejny dowód na to, że nie posiadają nawet podstawowej wiedzy o problemach, które omawiają. Nie będę też nawiązywał do języka, jakim posługują się Panowie Żakowski, Lis, Wołek czy Władyka, choć określenia typu „szczekaczki” w odniesieniu do konkurencyjnych mediów czy nazywanie osób śmiących krytykować rząd „bojówkami smoleńsko- pisowskimi” niezmiennie budzi moje zażenowanie.

    **Audycja radia należącego do koncernu Agora objawiła rzecz w moim przekonaniu znacznie bardziej niepokojącą. Publicyści postanowili porozmawiać o Polakach należących do spółdzielczych kas. Tomasz Wołek stwierdził z dezynwolturą, że są oni en gros wyborcami PiS-u, co samo w sobie miało być zdaje się czymś na kształt obelgi. Jacek Żakowski nazwał z kolei osoby korzystające z usług kas „cwaniakami”, przeciwstawiając ich redaktorom Władyce i Lisowi, którzy wybrali banki.

    Zarysowany został więc jasny podział: mamy złych pisowskich bojówkarzy, którzy z wrodzonego cwaniactwa zapisali się do SKOK-ów oraz uczciwą, światłą resztę społeczeństwa, która woli banki. Świadomie, nie mam co do tego wątpliwości, nakreślono kolejną oś konfliktu społecznego, przy okazji depcząc godność wielomilionowej rzeszy Polaków.

    Chciałbym poinformować, że do spółdzielczych kas należy obecnie ponad 2 miliony osób. Kasa Stefczyka, którą kieruję, zrzesza niemal 900 tysięcy obywateli naszego kraju. Są wśród nich, to oczywiste, wyborcy Prawa i Sprawiedliwości, Platformy Obywatelskiej (pamiętajmy, że według doniesień mediów, sama pani premier Ewa Kopacz korzystała z usług podmiotu tego sektora) czy lewicy, są też tacy, którzy nie głosują na nikogo. Nie wiem, jak wygląda rozkład sympatii politycznych wśród Polaków, którzy zaufali SKOK-om. Nie ma to dla nas najmniejszego znaczenia. Każdą osobę, która przychodzi do placówki, by złożyć depozyt czy zaciągnąć pożyczkę, traktujemy z taką samą uwagą i szacunkiem.

    Tego szacunku zabrakło dramatycznie w wypowiedziach uczestników dyskusji na antenie radia TOK FM.

    Członkowie kas kredytowych to ojcowie, matki, babcie i dziadkowie. To robotnicy, urzędnicy, właściciele małych przedsiębiorstw, nauczyciele, studenci, emeryci, artyści czy sportowcy. To po prostu Polacy, którzy uznali, że chcą korzystać z oferty instytucji stanowiących alternatywę dla komercyjnych banków i lichwiarskich firm pożyczkowych.

    Członkowie kas nie są „cwaniakami”, jak chce tego redaktor Żakowski. Nie są członkami „bojówek”. Nie są słuchaczami „szczekaczek”. Nie są gorsi w niczym – podkreślam i powtarzam: w niczym – od Panów Lisa, Władyki i Wołka.

    Domagam się od polityków, publicystów i komentatorów zajmujących się problematyką spółdzielczych kas, by w swoich wypowiedziach nie obrażali Polaków, którzy do tych kas należą. Elementarny szacunek należny jest każdemu, bez względu na poglądy polityczne, stan posiadania, wykonywany zawód czy w końcu rodzaj instytucji finansowej, z której dana osoba korzysta.

    Apeluję też o rzetelność w przedstawianiu sytuacji sektora spółdzielczości finansowej i po raz kolejny podkreślam, że narracja przyjęta w tej sprawie przez obóz władzy oparta jest na kłamstwach.

    Proszę o odrobinę przyzwoitości. Mam nadzieję, że zostanę wysłuchany

    Prezes Kasy Stefczyka

    Andrzej Sosnowski

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    70. Michnikowszczyzna atakuje już w dniu zaprzysiężenia

    Byle do jesieni, do wyborów.


    ''Economist'' pyta: ''Czy Duda osunie się w ekscentryczną szorstkość Kaczyńskiego?''

    Inaugurację Dudy komentuje też "The Economist".
    I pisze, że Polska nigdy nie była "tak bogata, bezpieczna i wolna", ale
    pod przywództwem Dudy dziedzictwo sukcesu ostatnich 26 lat stanie pod
    znakiem zapytania.

    "Sojusznicy Polski pytają, jaką twarz zaprezentuje światu partia Dudy,
    Prawo i Sprawiedliwość" - pisze brytyjski tygodnik. "Czy [Duda] zachowa
    rozsądny centryzm z czasów kampanii, czy osunie się w ekscentryczną
    szorstkość lidera partii, Jarosława Kaczyńskiego?" - pyta. I podkreśla,
    że dla Polski rządzonej przez Dudę najistotniejszy będzie "test Niemiec"
    - czyli relacje z Berlinem.

    "Nic nie ucieszyłoby bardziej Rosji, niż polsko-niemiecki rozwód" - zaznacza "The Economist".



    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    72. Marcin Fijołek Ludzie




    Ludzie podnieśli głowy! "Duda Day" był wielkim weselem wolnych
    Polaków. I dużą nadzieją na przyszłość. Krótkie wnioski po wizycie na
    ulicach Warszawy

    Duża, stanowczo zbyt duża część
    społeczeństwa była przez ostatnie pięć (osiem) lat wyłączona z
    oficjalnego funkcjonowania państwa, słowem - nie czuła się u siebie.
    Andrzej Duda przywrócił ich do debaty publicznej.


    Spędziłem dziś cały upalny dzień na ulicach Warszawy.
    Towarzyszyłem prezydentowi Andrzejowi Dudzie podczas zaprzysiężenia w
    Sejmie, w trakcie przywitania przez warszawiaków, obserwowałem
    uroczystość w Zamku Królewskim, widziałem ceremonię na Placu
    Piłsudskiego i spacer na Krakowskie Przedmieście. Wreszcie znalazłem
    się w tłumie wiwatującym na cześć nowej głowy państwa przed
    Pałacem Prezydenckim.

    Główny wniosek ze wszystkich uroczystości jest jeden: Polacy podnieśli głowy.
    Widać to było zwłaszcza na twarzach tych, którzy przybyli z nierzadko
    dalekich regionów kraju, by przywitać nowego prezydenta przed Pałacem
    Prezydenckim. Pogardzani przez rząd, główne ośrodki medialne i
    opiniotwórcze, wypychani na margines debaty publicznej, ośmieszani i
    wyszydzani, mieli dziś swój dzień triumfu. To o tyle istotne, że duża,
    stanowczo zbyt duża część społeczeństwa była przez ostatnie pięć (osiem)
    lat wyłączona z oficjalnego funkcjonowania państwa, słowem - nie czuła
    się u siebie. Z jakich przyczyn - to temat na osobne, bardziej
    szczegółowe rozważania. Ale nie da się, po prostu nie da się w ten
    sposób współtworzyć wspólnoty. Andrzej
    Duda przywrócił ich do debaty publicznej, dał im godność, o jaką
    dopominali się od kilku lat - bezskutecznie - od rządzących z Platformy.
    To daje nadzieje.

    Zwycięstwo i pierwsze gesty Andrzeja Dudy dają nadzieję na zmianę dotychczasowego paradygmatu. Na przełamanie dotychczasowych konfliktów, na zasypanie choć kilku spośród niezliczonej liczby
    rowów między Polakami. Nowy prezydent to rozumie - stąd listy i do
    „Gazety Polskiej”, i do „Gazety Wyborczej”, stąd powtarzane do znudzenia
    przekonanie o konieczności odbudowy polskiej
    wspólnoty. Fetującemu go tłumowi na Krakowskim Przedmieście
    przekazał tak naprawdę jeden komunikat: wyciągnijmy rękę do lemingów, do
    tych, którzy stoją poza archipelagami polskości, poza zaangażowaniem w
    sferę publiczną.

    Co ważne, nowy prezydent nie zapomniał o swoim ciągłości z
    prezydenturą Lecha Kaczyńskiego. Wielu to oburzyło, ale był to jasny
    sygnał wysłany do prawicowego elektoratu. Takich było zresztą więcej w dzisiejszym dniu - choć na tyle subtelnych, że nie zamkniętych w obrębie jednego schematu myślenia.

    To naprawdę może być prezydentura wszystkich Polaków - nie w sensie wyświechtanego sloganu, ale naprawdę wyciągniętej ręki do ludzi z różnych stron barykady.
    Nie wszyscy tę ofertę przyjmą, to jasne, wielu będzie szukało okazji do
    odświeżenia wojny polsko-polskiej. Przykładem tego jest postawa
    dziennika z Czerskiej czy Donalda Tuska, który - podejmując kuriozalną
    grę wokół zaproszenia na zaprzysiężenie - próbował odtworzyć specyficzny
    klimat konfliktu między Polakami. Ale to już nie działa. To już jest zupełnie inny kraj, czego Donald Tusk i jego akolici najwyraźniej jeszcze nie rozumieją. Może przyjdzie i taki czas.

    Andrzej Duda odnalazł się podczas czwartkowych uroczystości
    - tak w Sejmie podczas orędzia, jak i w przemówieniu do żołnierzy na
    Placu Piłsudskiego i w kilku słowach do wiwatującego tłumu na Krakowskim
    Przedmieściu.
    Retorycznie dorasta do roli prezydenta, czy
    spełni pokładanie w nim nadzieje i oczekiwania - dowiemy się w
    najbliższych miesięcy. Fakt faktem, że Duda dał dziś głęboki oddech tym,
    którzy oczekiwali normalności w polskim życiu publicznym. Rzecz
    jasna od razu znaleźli się ci, którzy narzekali na nadmierny patos czy
    wręcz „amok” tych przed Pałacem. Czerska zdążyła nawet narzekać, że
    Duda nie wspomniało Smoleńsku. Zostawmy ich w tej żółci, podobnie jak
    buczących posłów Platformy.

    Co ważne, nowy prezydent został całkiem pozytywnie - jak na
    oczekiwania - przyjęty przez rząd Platformy. Szczególnie dobrze
    wyglądała postawa ministra Tomasza Siemoniaka, którego było stać na
    pozytywne sygnały podczas przemówienia i przyjazne mrugnięcie okiem w
    trakcie uroczystości na Zamku Królewskim. To ważne - bo to z tym
    ministrem (przynajmniej do listopada) nowy prezydent będzie musiał
    współpracować. Szkoda byłoby tych trzech miesięcy na bezsensowne
    przepychanki, mając w perspektywie negocjacje przed przyszłorocznym
    szczytem NATO w Warszawie.

    Podniosła uroczystość w Sejmie, doskonała ceremonia na Placu
    Piłsudskiego i entuzjazm obywateli na Krakowskim Przedmieściu to
    naprawdę bardzo dobry początek prezydentury. Prezydentury zapewne
    nieakceptowanej przez wszystkich, ale czasu, który może postawić
    Polskę na nogi. Będziemy obserwować na działania prezydenta w sferze
    gospodarczej, polityki zagranicznej czy wewnętrznej, ale największe
    nadzieje należy wiązać z odbudową społecznych relacji. Być może będziemy
    wspominać pierwsze dni sierpnia jako początki nowej, lepszej Polski.

    Czego państwu, jak i nowemu prezydentowi szczerze życzę. Czwartkowy
    „Duda Day” był wielkim weselem wolnych Polaków. Dziś czas na radość - od
    jutra na ciężką pracę.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika gość z drogi

    73. psy szczekają

    Karawany idzie dalej...
    doskonale zdajemy sobie sprawe z tego,ze ciężki czeka nas Czas,ale damy radę...

    gość z drogi

    avatar użytkownika Maryla

    74. ŚWIECCY KAPŁANI MICHNIKOWSZCZYZNY


    Polowanie? "Tęsknię za tym, by pochodzić po lesie z synami. Nie jestem już krwiożerczy"

    Od
    wczoraj Bronisław Komorowski nie jest już prezydentem Polski. Był dziś
    gościem Radia TOK FM. Oprócz Jacka Żakowskiego przepytywali go Tomasz
    Lis, Wiesław Władyka i Tomasz Wołek.

    Oprócz Jacka Żakowskiego przepytywała go "trzódka" - czyli Tomasz Lis, Wiesław Władyka i Tomasz Wołek.

    Czy prezydent Duda jest pańskim prezydentem? - zapytał Jacek Żakowski.

    - Prezydent
    jest głową państwa. Więc jeśli się identyfikujemy z państwem polskim,
    siłą rzeczy powinniśmy się identyfikować z prezydentem, w sensie uznania
    jego roli. To nie znaczy, że należy podzielać jego poglądy i być
    bezkrytycznym. Między miłością a szacunkiem jest ogromna przestrzeń -
    zaznacza Komorowski.

    O entuzjazmie

    Tomasz Lis dopytywał: Czy dobrze wyczytałem pańską recenzję wczorajszego orędzia prezydenta Dudy
    z wybitnie powściągliwej intensywności, z jaką pan klaskał? To były
    najbardziej spowolnione oklaski, jakie widziałem w życiu - powiedział
    redaktor naczelny "Newsweeka".

    Faktycznie, wczoraj po
    zakończeniu orędzia Dudy PiS zgotowało burzę braw, Bronisław Komorowski
    klaskał bardzo dyskretnie. - To nie te czasy, kiedy oceniało się ludzi
    po tym, czy to owacje na stojąco. Trudno oczekiwać ode mnie entuzjazmu. W
    moim przekonaniu należało powściągać wszelkie opinie, szczególnie
    krytyczne. Samo orędzie było bardzo mocno, chyba za mocno, osadzone w
    logice kampanijnej, wyborczej. Było wiele odniesień do minionej
    kampanii, ale nie mogłem pozbyć się wrażenia, że już chodzi o następną
    kampanię.

    O partyjności


    - Prezydent nie ma i nie powinien mieć własnej partii. Bo wtedy
    na pewno nie będzie prezydentem wszystkich Polaków. Ale jeśli się nie ma
    własnej partii, trzeba mieć rację. I silną wolę dążenia do kompromisu
    politycznego. By budować większość w parlamencie wokół własnych
    inicjatyw. To poważna umiejętność. Z dumą powiem, że prawie wszystkie
    moje inicjatywy przeszły przez parlament - mówił Komorowski w TOK FM.O wieku emerytalnym i obietnicach


    - Widzę próby wycofania się rakiem ze szkodliwych deklaracji
    "przywrócę wiek emerytalny sprzed reformy". Już w czasie kampanii
    mówiłem, że to niemożliwe ze względu na wyrok Trybunału Konstytucyjnego.
    I ze zdziwieniem, i satysfakcją usłyszałem, że ten wyrok trzeba
    uwzględnić. Więc nie ma ochoty powrotu do tego wieku emerytalnego -
    mówił Bronisław Komorowski o zapowiedziach Dudy odnośnie do reformy
    emerytalnej i tego, że wbrew wszystkiemu będzie forsował projekt
    obniżenia wieku emerytalnego z 67 lat.

    Ekonomiści nie mają wątpliwości, że to oznaczałoby katastrofę finansów publicznych.

    Zdaniem Komorowskiego
    obietnice nowego prezydenta dotyczące złożenia w Sejmie ustawy o
    obniżeniu wieku emerytalnego są niewiele warte. - Na Boga, można złożyć
    obietnicę w wyborach, że zdobędziemy imperium na Marsie. I taką ustawę
    złożyć. Ale nic z tego nie wyniknie!

    O obronności


    Tomasz Wołek pytał, czy Bronisław Komorowski ma poczucie, że
    "zostawia Polskę suwerenną i bezpieczną". Były prezydent odpowiedział: W
    obszarze obronności i bezpieczeństwa moja prezydentura była efektywna
    jak rzadko kiedy.

    O krwiożerczości


    Lis: Czego będzie panu brakowało? Komorowski: Adrenaliny. Ale
    liczę, że coś ją zastąpi. Polowanie? Czuję się absolutnie wyswobodzony w
    zakresie realizacji hobby. Ale zmiana nastąpiła głęboka. I tęsknię
    raczej za tym, by pochodzić po lesie z synami albo przyjaciółmi. Nie
    jestem już krwiożerczy.

    O reprywatyzacji


    - Nawet najbardziej szlachetna ustawa musi być konstytucyjna.
    Jeśli się serio traktuje konstytucję, to także zapisy o prawie
    własności. W moim przekonaniu ta ustawa, choć o szlachetnych intencjach,
    jest po prostu niekonstytucyjna - mówił Komorowski o skierowaniu tzw.
    małej ustawy reprywatyzacyjnej do TK. Żal o to do prezydenta miała m.in. prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz.

    O referendum ws. JOW


    - Nigdy nie ukrywałem, że była to decyzja związana z moim
    odczytaniem pierwszej tury wyborów. Te 20 proc. obywateli w jakiejś
    mierze podpisało się pod JOW-ami. Problem polega na tym, że ja również
    byłem, jestem i będę zwolennikiem maksymalnie daleko idącego zwiększenia
    roli obywateli w dokonywaniu wybory przedstawicieli do parlamentu. Co
    nie znaczy, że JOW-y muszą być wszędzie i zawsze - bronił swojej decyzji
    o ogłoszeniu referendum b. prezydent.

    Decyzja została ogłoszona nazajutrz po pierwszej, przegranej przez Komorowskiego, turze wyborów prezydenckich.

    O wyborcach


    Wiesław Władyka: Czego pan się dowiedział o społeczeństwie w
    czasie swojej kampanii? - Nie należę do ludzi naiwnie wierzących w
    cudowne rozwiązania z tytułu funkcjonowania demokracji. Ale wierzę, że
    nie ma lepszego ustroju. To, czego się dowiedziałem, nieco zachwiało
    moją głęboką wiarą, że prawda sama się obroni. Prawda w demokracji nie
    zawsze broni się skutecznie. Ale warto jej pomagać - odpowiedział
    Bronisław Komorowski.

    O przyszłości


    - Będę aktywny. Tworzę instytut, który będzie dla mnie
    narzędziem przygotowania do komentarza politycznego. I czynienia
    niektórych problemów tematami debaty publicznej - mówi. I zapowiada, że
    będzie zabiegał o wejście Polski do strefy euro. - Warto wątpliwości
    zacząć rozwiewać.

    "Trzódka" w Poranku Radia TOK FM dzieli się wrażeniami po wczorajszym zaprzysiężeniu prezydenta Andrzeja Dudy. - Było lepiej niż się spodziewałem
    - stwierdził Wiesław Władyka z "Polityki". Jacek Żakowski zauważył
    natomiast, że przemówienia Dudy zdystansowały wystąpienia Jarosława
    Kaczyńskiego. Zdaniem Władyki - Duda przemawiał nawet lepiej niż Tusk. -
    Tusk mówił trzy godziny, można było zasnąć. Pod tym względem to było
    zręczne. Ale cały czas moje pytanie: kim pan jest, panie prezydencie? -
    zastanawiał się publicysta.


    Od wczoraj Rzeczpospolita Polska ma nowego prezydenta: Andrzeja Dudę.
    Wielu ludzi - wśród nich niżej podpisany - przyjęło ten wybór ze
    smutkiem i z niepokojem.

    Nikt jednak ze zwolenników Bronisława Komorowskiego nie ogłaszał, że te wybory zostały sfałszowane, że Andrzej Duda został prezydentem w wyniku nieporozumienia. Przepołowiona w tych wyborach Polska przyjęła wybór Andrzeja Dudy z godnością i szacunkiem, jaki nakazuje polska konstytucja.

    Skąd zatem smutek i niepokój?

    Prezydent Andrzej Duda
    przysięgał przed Zgromadzeniem Narodowym wierność konstytucji.
    Tymczasem poprzedniego dnia deklarował w liście do "Gazety Wyborczej",
    że "obowiązująca konstytucja została napisana w innych politycznych
    realiach", a dzisiaj "musimy lepiej zabezpieczyć naszą suwerenność,
    zadbać o zachowanie tożsamości kulturowej, a także naszych interesów
    ekonomicznych". Jakie zmiany konstytucji mają lepiej zabezpieczyć naszą
    polską suwerenność i lepiej zadbać o zachowanie tożsamości kulturowej?
    Wiemy, jak zabezpiecza suwerenność Federacji Rosyjskiej Władimir Putin,
    a węgierskiego państwa - Viktor Orbán, mamy powody się obawiać, że
    sformułowania prezydenta Dudy mogą zapowiadać zwrot w stronę rozwiązań
    antydemokratycznych oraz wybór ideo-logii narodowej megalomanii i
    nietolerancji.

    O jakiej korekcie polityki zagranicznej
    mówi prezydent Duda? Czy chce zastąpić obecne kondominium
    niemiecko-rosyjskie - wedle formuły prezesa Jarosława Kaczyńskiego -
    suwerennością państwową? W jaki sposób prezydent Duda chce naprawiać
    Polskę - państwo, które z pewnością wymaga reform, lecz przecież nie
    jest krajem wymagającym naprawy po katastrofie? W jaki sposób chce
    prezydent Duda bronić dobrego imienia Polski w świecie? Czy tak jak
    prezydent Putin, który powołał specjalną komisję ds. obrony dobrego
    imienia Rosji?

    Prezydent Duda powoływał się na
    dziedzictwo prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Lech Kaczyński był
    człowiekiem skromnym. Nigdy nie powiedział o sobie: "jestem człowiekiem
    niezłomnym". To inni mogli o nim tak mówić. Dlatego szanowali go również
    jego polityczni przeciwnicy. Życzę prezydentowi Andrzejowi Dudzie, żeby
    zapracował na taki szacunek.

    I życzę mu jeszcze, żeby
    pamiętał o polskiej tradycji wywodzącej się od króla Zygmunta Augusta,
    który powiadał, że nie chce być królem sumień obywateli
    Rzeczypospolitej.

    Będziemy uczciwie i lojalnie komentować
    postępowanie prezydenta Dudy. Nie będzie na naszych łamach miejsca dla
    oskarżeń, że jest on rosyjskim czy komunistycznym agentem, że jest
    polskojęzycznym zdrajcą Polski.

    Życzymy prezydentowi
    Andrzejowi Dudzie sukcesu mądrej prezydentury, bowiem dobrze życzymy
    Polsce; Polsce bez prowokacji służb specjalnych, bez kamer ukrytych w
    gabinetach lekarskich, bez poszukiwania w archiwach rodzinnych dziadków z
    Wehrmachtu czy z NKWD, czy z KPP. I także Polsce bez kłamstw o zamachu,
    w którym polski i rosyjski premier wspólnie mieli zamordować naszego
    prezydenta.

    Orędzie prezydenta Dudy było wolne od
    agresji. Życzymy mu, by znakiem rozpoznawczym tej prezydentury był język
    dialogu, a nie agresji i nietolerancji. Polska jest dzisiaj głęboko
    podzielona i nikt z nas nie zjadł wszystkich rozumów. Los skazał nas na
    godne współżycie.

    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,18515340,zyczymy-madrej-prezydentury.html

    Monika Olejnik

    'Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie'. Już ją mamy

    Przez wiele lat dziennikarze prawicowi w niewybredny sposób walczyli z
    Bronisławem Komorowskim, więc życzę panu prezydentowi Dudzie, żeby go
    to nie spotkało ze strony tych, którzy na niego nie głosowali.





    Ksiądz przeprosił Komorowskiego. Będzie się tłumaczył. Kardynał Nycz wezwał go na dywanik

    Kardynał
    Kazimierz Nycz wezwał na rozmowę księdza Aleksandra
    Seniuka, rektora warszawskiego kościoła sióstr wizytek. Poszło o
    przeprosiny, jakie ksiądz Seniuk wystosował pod adresem prezydenta
    Bronisława Komorowskiego.

    Stanowisko Kościoła jest tu jasne

    Każdy, kto występuje przeciwko
    bezcennej wartości, jaką jest życie ludzkie, sam siebie stawia poza
    nawias wspólnoty – mówi ks. bp Edward Frankowski

    Pozostańcie wierni Bożemu prawu

    Potrzeba nam obecnie w Ojczyźnie ludzi odpowiedzialnych – mówił dzisiaj w Nowym Sączu ks. abp Zygmunt Zimowski



    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    75. anonimowy paszkwil napisany na Czerskiej

  • "Economist": Polska bogata i bezpieczna. Pod rządami Dudy to dziedzictwo jest zagrożone

    "Polska jest obecnie większym partnerem handlowym Niemiec niż Rosja. Daje to Polsce wpływ, ale musi być on używany mądrze"

  • Artykuł w dzisiejszym


    http://www.economist.com/topics/poland


  • Poland’s Law and Justice party: Less crazy after all these years

    Aug 6th 2015, 3:11 from Print edition

    After eight years out of power, the opposition looks more credible8

  • image:

    http://cdn.static-economist.com/sites/default/files/imagecache/topics-th...

    The German test

    Polish politics: The German test

    Aug 6th 2015, 3:10 from Print edition

    Poland has never been so rich, safe and free. But under Andrzej Duda its inheritance is at risk104

  • http://www.economist.com/news/leaders/21660536-poland-has-never-been-so-rich-safe-and-free-under-andrzej-duda-its-inheritance?



    fot. wPolityce.pl/Twitter.com


    Bielan: Tusk i Applebaum nastawiają media europejskie przeciwko Dudzie! Zostali złapani za rękę!

    "Moja pierwsza teza jest taka, że mamy do
    czynienia z nieformalnym początkiem kampanii prezydenckiej przed
    wyborami w roku 2020."

    Bielan przypomina w Telewizji Republika, że z bliska obserwował w
    latach 2005-2007, gdy byłem rzecznikiem PiS, a jednocześnie
    eurodeputowanym, w jaki sposób politycy Platformy przenosili ataki na prawicowy rząd i śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego na poziom mediów zagranicznych,

    To było takie perpetuum mobile. Najpierw podsycano tego rodzaju
    ataki w prasie zachodniej, a później wykorzystywano to w
    mediach krajowych

    Dodaje, że Applebaum ma bardzo duże wpływy w tygodniku w brytyjskim tygodniku „The Economist”.

    I tak się dziwnie składa, że „The Economist” w dzisiejszym numerze
    już atakuje prezydenta Dudę. To sygnał w jaki sposób może być
    kształtowana światowa i europejska opinia publiczna przez rozmaite ośrodki w Polsce, które są zainteresowane jak najgorszą prasą międzynarodową nowego prezydenta RP

    — mówi Bielan.

    Zdaniem b. europosła, wpis Applebaum świadczy o braku dobrej woli tej publicystki.

    A może i w tym przypadku chodzi o prezydenturę w 2020 roku, tyle że dla Radosława Sikorskiego?

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika gość z drogi

    76. może

    ale i przy okazji mści się za "niepowodzenia " męża...zapominając jego" osiągnięcia "
    w dokuczaniu jeszcze za życia Prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu i na dodatek o jego "niesławnym " telefonie do Jarosława Kaczyńskiego w dramatyczny poranek 10 Kwietnia 2010 roku...ciekawe skąd wtedy wiedział ,ze Profesor Lech Kaczyński nie żyje,skoro jeszcze nikt Jego ciała nie odnalazł i skąd wiedział ,ze winni są Polscy Piloci...
    Wstyd i Hanba
    Polonio do dzieła,brońmy naszego Honoru i Prezydenta,jednego już nam zabili,drugiego już obszczekują ,czego się boją?
    i jeszcze jedno ,KTO powiedział dorżniemy watachy? SIK orski ?czy ?

    gość z drogi

    avatar użytkownika gość z drogi

    77. i jeszcze to,znalezione w sieci

    ndrzej Wajda:
    "To wojna domowa! To jest walka o wszystko! Wesprze nas TVN!"
    Bronisław Komorowski:
    "Prezydent gdzies poleci i wszystko sie zmieni."
    "W interesie calej UE lezy wspólpraca z Moskwa."
    "Będziemy polować na kaczki tylko teraz jest okres ochronny"
    "Jaki Prezydent taki zamach"
    „Jaka wizyta, taki zamach, bo z 30-tu metrów nie trafić w samochód to trzeba ślepego snajpera”.
    "Kaczyński to przypadek psychiatryczny."
    "Chcialbym skrócic zly okres prezydentury Lecha Kaczynskiego”
    Komorowski miał podobno powiedzieć do Sikorskiego: "Lecha nie ma, ale został nam jeszcze ten drugi". Na co Sikorski: "Nie martw się, Bronek, mamy jeszcze jedną tutkę".
    Radosław Sikorski:
    Dorżnąć watahę „Jeszcze jedna bitwa, jeszcze dorżniemy watahy, wygramy tę batalię!” --na konwencji PO
    "Można być prezydentem, ale można być też chamem."
    "Pan się nie przejmuje tym,co wygadują niektóre karły moralne" --do Lecha Wałęsy,nie wiadomo o kim, ale można się domyślać.
    Donald Franciszek Tusk:
    10 listopada 2005 Donald Tusk wystapienie Sejmowe
    „…Polska naprawde nie jest skazana na, tak jak ja Polska od wczoraj nazywa, moherowa koalicje…”
    „…Jesli uwazacie panstwo, ze J.Kaczynski i PiS w czasie kampanii wyborczej maja zamiar aresztowac kandydatów innych partii,
    uzywac podsluchów, to wezcie pochodnie w rece i idzcie na Palac Prezydencki…”
    "Jeśli nie zrozumiecie, że ta współpraca jest potrzebna, wyginiecie jak dinozaury"
    "Dinozaury pewnie do dziś zaludniałyby naszą planetę. Tajemniczy przypadek jednak sprawił, że nie musimy żyć w cieniu tych gigantów."
    "Najlepsi i twardzi idą na wojnę z PiS-Do tej wojny potrzebuję ludzi najlepszych, twardych. Dlatego to otoczenie będzie teraz pomagało
    Grzegorzowi Schetynie bić się w Sejmie z PiS-em"
    "Ten atak nie zostanie jednak bez odpowiedzi"--reakcja na ujawnienie afery hazardowej.
    Janusz Palikot:
    "Wypatroszyć Kaczyńskiego"--“Jaroslawa Kaczynskiego trzeba zastrzelic i wypatroszyc (…) Bronislaw Komorowski pójdzie na polowanie na wilki i zastrzelimy Jaroslawa Kaczynskiego, wypatroszymy i skóre wystawimy na sprzedaz w Europie…”
    „Dlaczego do Smolenska wyjechal kartofel, kurdupel, alkoholik, a wrócil maz stanu? Bo Rosjanie podmienili cialo”
    "Kaczyńscy są źródłem wszelkiego zła. Zwłaszcza Jarosław Kaczyński"
    „… Odpowiedzialnosc moralna za smierc 95 ludzi ponosi Lech Kaczynski, bo to on przygotowywal wyjazd. To on ma krew na reku ludzi, którzy zgineli w katastrofie. (…) glupota, bezmyslnosc, pycha i ego Lecha Kaczynskiego doprowadzilo do tragedii.
    (…) Rodzina Kaczynskiego powinna przeprosic rodziny poleglych…”
    „profesor” Władysław Bartoszewski
    Bydło - "Przestać uważać bydło za niebydło"
    Prezydent jest chorym, tragicznym człowiekiem. Powinna mu pomóc rodzina. To chora i psychopatyczna postać.”- Palikot
    „Kaczyńscy są małymi zakompleksionymi ludźmi, którzy nigdy tego nie zrozumieją.”- Palikot
    „Apeluję do Lecha Kaczyńskiego, żeby wytrzeźwiał i wreszcie przedstawił opinii publicznej, co naprawdę myśli w pełni swoich przytomnych sił.”- Palikot
    „Czy prezydent Lech Kaczyński nadużywa alkoholu? Czy prawdą jest, że jego pobyty w szpitalach mają związek z terapią antyalkoholową? Czy ucieczki do Juraty i czerwone wino to nie środki terapeutyczne, stosowane przezeń w reakcji na problemy w relacjach rodzinnych z bratem i matką?”- Palikot
    „Działacze Solidarności sami zachowują się jak wieprze, bo chcą tylko dla siebie. Sami sobie przykleili ten świński pysk.”- Palikot
    „Ja niepytany oświadczam, że jednoznacznie preferuję kobiety. A Pan, Panie Jarosławie?” – Palikot
    „Czy Jarosław jest Jarosławą? Czy Jarosław Kaczyński jest kobietą” – Palikot
    „Wśród bliźniaków jednojajowych często jedno z nich jest homoseksualistą. Tak przynajmniej twierdzą medycy. Jarosław, w przeciwieństwie do Lecha, nie ma żony, dzieci, z kobietami trudno go spotkać, a mieszka z mamą i kotem.”- Palikot
    „Ja jestem w skrajny sposób zasmucony. Martwię się o przyszłość mojej ojczyzny. Życzę Polakom i Polsce, żeby Lech Kaczyński jak najszybciej przestał być prezydentem tego kraju, bo każdy dzień jego prezydentury przybliża nas do katastrofy takiej czy innej, wewnętrznej czy zewnętrznej. Oby się to jak najszybciej skończyło.”- Palikot
    „Moim zdaniem trzeba spalić to esbeckie szambo”. -Palikot o aktach IPN.
    „Myślę, że wielkim marzeniem Jarosława Kaczyńskiego jest to, żeby teraz on zginął. I w skutek jakichś zamieszek fanatyk czy szaleniec go zabił. Wtedy cała ta rodzina, formacja przechodzi na pozycję taką jak Chrystus, czyli że ofiara jest tak duża, że nikt już o tym nie dyskutuje. I te zaczepki, te prowokacje w końcu doprowadzą do tego, ze ktoś rzuci się na Kaczyńskiego.”- Palikot
    „Sam fakt, że odsunęliśmy Kaczyńskiego od władzy i odsuniemy Lecha Kaczyńskiego od urzędu prezydenta, to naprawdę są dokonania pomnikowe.”- Palikot
    „On zachowuje się jak człowiek z podpalona głową, z płonącym mózgiem.”- Palikot
    „Przykro mi, że prostytucja w polityce sięga nawet pani minister Gęsickiej.”- Palikot
    „Raz na kilka miesięcy ożywiona hałasem partyjnego wołania podnosi się z politycznych katakumb Zyta Gilowska. Dziwne to jakieś: strzygą, horrorem i cmentarzyskiem zalatuje.” – Palikot
    „W szlachetnym geście postanawiam ratować ich złajdaczony honor, i niniejszym publicznie ogłaszam, iż chętnie mieszkanie od Zbigniewa Ziobry odkupię, aby mógł jak mężczyzna długi swoje spłacić i odejść bez rozgłosu oraz wstydu dla kolegów.” – Palikot
    “…i na wypadek jednak, gdyby jednak On nie był w stanie wypełniać tej roli do końca swojej kadencji … wskazane było by, żeby ludzie to odebrali nie jako element gry, tylko jako jednak autentyczne, konstytucyjne uprawnienie Marszałka. No i Marszałek się z tym oczywiście zgodził, bo dla niego to jest łatwiejsze rozwiązanie, niż cokolwiek innego.”- Palikot
    „Dlaczego do Smoleńska wyjechał kartofel, kurdupel, alkoholik, a wrócił mąż stanu?”- Palikot
    „Bronisław Komorowski pójdzie na polowanie na wilki, zastrzelimy Jarosława Kaczyńskiego, wypatroszymy i skórę wystawimy na sprzedaż.”- Palikot
    „Polacy muszą się wyrzec swojej polskości.”- Palikot
    —————————————————————————————
    kiedyś mówiono,nic tak nie brudzi Kobiety jak atrament,parafrazując to powiedzenie...możemy dodać,nic tak nie brudzi człeka jak zapis jego myśli w "sieci"

    gość z drogi

    avatar użytkownika Maryla

    78. Ależ frustracja. Michnikowe media w natarciu.

    Twitter: @hankbukow

    Twitter: @hankbukow

    Media spod znaku Agory nie mogą przeboleć, że Polacy dokonali wyboru niezgodnego z ich widzimisię. Główne strony serwisów internetowych gazety i radia Michnika nie pozostawiają złudzeń, wskazując, że Andrzej Duda nie może liczyć choćby na kilka dni kredytu zaufania.

    Oto kilka tytułów, jakimi redakcja z Czerskiej straszy czytelników,
    cytując odpowiedzi na list Prezydenta Dudy opublikowany na łamach „GW”:

    Proszę nie uprawiać hazardu

    Przykro mi, że przez lata nie miał Pan do mnie szacunku

    Ten kraj nie jest ruiną, nie potrzebuje naprawy

    Panie prezydencie, My nie jesteśmy idiotami

    Redakcja radia z Czerskiej dodaje swoje do tego przekazu:

    To będzie prezydentura między kropidłem a smartfonem

    Prezydent z przypadku nie musi być prezydentem złym

    Ależ frustracja na Czerskiej. Dziennikarze i czytelnicy muszą przeżywać ciężki czas. To zaczyna przypominać jakąś chorobę…

    wrp

    Twitter: @hankbukow

    Twitter: @hankbukow

    Screen: 


    wpolityce


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    79. Prezydent dla "Politico":

    Prezydent dla "Politico": Potrzebujemy wzmocnienia polskiej armii

    Wywiaz z Prezydentem RP Andrzejem Dudą ukazał się na portalu
    Politico 19 sierpnia 2015 roku. Zapis rozmowy z prezydentem, która się
    odbyła się w drodze powrotnej ze Szczecina 13 sierpnia 2015 roku.

     

    POLITICO: Różnie o Panu mówiono i pisano. Dużo było uwag nieprzychylnych.

     

    ANDREJ DUDA: Aż się bałem, kiedy takie rzeczy czytałem, choć
    publikowały to gazety, które zawsze źle pisały o formacji, z której ja
    pochodzę i ludziach tej formacji. Rozumiem więc, że nie znając mnie i
    nie orientując się w tym, co ja mówię, wystarczyła im taka wiedza, żeby o
    mnie źle pisać.

     

    Pan dzisiaj mówił, że chciałby widzieć większą obecność NATO w Polsce.

     

    Tak, bardzo bym chciał. W kampanii mówiłem o tym cały czas. W
    pierwszym wystąpieniu, które miałem na temat polityki zagranicznej
    mówiłem o projekcie Newport Plus. On zmierza do tego, żeby przed
    szczytem w Warszawie już podjąć rozmowy i negocjacje z naszymi
    partnerami co do zwiększenia gwarancji bezpieczeństwa poprzez fizyczną
    obecność w Europie Środkowo-Wschodniej, w tym także w Polsce – po
    pierwsze; tej tzw. krytycznej struktury, czyli uzbrojenia, a po drugie;
    ja uważam, że powinny być stworzone bazy NATO, wojsk amerykańskich, czy
    wspólne bazy polsko-amerykańskie, czy Polski z innymi krajami NATO,
    takie jak baza w Szczecinie, w której byliśmy dzisiaj, gdzie mieści się
    dowództwo korpusu. Nie jest to wielka liczba żołnierzy, bo docelowo ba
    ich być około 400, ale to już jest jakaś koncepcja, zwłaszcza teraz, po
    szczycie w Newport, rozwijania tej obecności NATO, w sensie
    bezpieczeństwa. Dzisiaj dowództwo tego wielonarodowego korpusu ubiega
    się o to, aby zrealizować postanowienia z Newport i uzyskać certyfikaty,
    żeby dowodzić – na początek tzw. szpicą, a następnie siłami odpowiedzi
    NATO w tej części Europy.

     

    Mówił Pan o bazach polsko-amerykańskich. Czy Pan uważa, że
    Polska musi polegać na NATO, czy bardziej opierać się na Stanach
    Zjednoczonych?

     

    Ja nie uważam, że stosunki polsko-amerykańskie wymagają jakiejś
    poprawy, uważam, że one są dobre. Podobnie, jak stosunki
    polsko-niemieckie. Generalnie jestem zadowolony ze stosunków z naszymi
    sąsiadami, uważam, że te relacje są dobre, aczkolwiek chciałbym, żeby
    były jeszcze lepsze. Natomiast nie uważam, żeby w tych relacjach trzeba
    było coś poprawiać, jakby się cokolwiek złego działo. Uważam, że można
    zintensyfikować relacje z naszymi partnerami, zwłaszcza jeśli chodzi o
    kraje Europu Środkowo-Wschodniej – myślę o tym pasie krajów, które w
    przeszłości nie były państwami samodzielnymi, rzeczywiście suwerennymi
    lub niepodległymi, bo znajdowały się w radzieckiej strefie wpływów, były
    krajami socjalistycznymi, czy jak kto woli komunistycznymi. Mamy w
    związku z tym wspólną historię i wspólne problemy, takie choćby, jak
    gospodarcze. Mamy problemy ze społeczeństwami, które są uboższe niż
    społeczeństwa Europy Zachodniej. Dlatego uważam, że są pola do
    współpracy i dlatego trzeba szukać wspólnych płaszczyzn, po to, żeby
    pogłębiać więzi partnerskie w tej części Europy. Natomiast, jeśli chodzi
    o NATO, to cieszyłbym się, gdyby takich natowskich baz, gdzie
    rzeczywiście są żołnierze Sojuszu Północnoatlantyckiego było więcej,
    Ameryka jest największym partnerem sojuszu, ma największą armię, jej
    żołnierze są w wielu miejscach na świecie. Takie bazy mogłyby powstać w
    naszym kraju, tym bardziej, że dzisiaj to my jesteśmy granicą NATO i
    dobrze byłoby, żebyśmy byli taką flanką z prawdziwego zdarzenia. A
    będziemy wtedy, kiedy NATO będzie tu obecne. Rzeczywiście obecne, a nie
    tylko w sposób symboliczny.

     

    Niektóre kraje mają zastrzeżenia do NATO i do art.5. Gdy
    patrzy się na różne sondaże zagraniczne, nie widać wielkiej chęci
    bronienia części wschodniej, w odróżnieniu od Stanów Zjednoczonych. Czy
    Polska powinna polegać na NATO, czy bardziej powinna polegać na USA?

     

    Polska przede wszystkim powinna polegać na sobie i do tego należy
    dążyć, ale to wymaga odbudowy w Polsce silnej armii, dobrze wyposażonej.
    Polska planuje w najbliższych latach duże wydatki na zakupy sprzętu
    wojskowego. Wierzę głęboko, że uda się kupić nam sprzęt
    najnowocześniejszy, taki, który wzmocni potencjał naszej armii, zwiększy
    też sprawność i bezpieczeństwo polskich żołnierzy. Mamy świetnych,
    bohaterskich żołnierzy, mamy bardzo dobrych oficerów, bo oni
    współpracują dzisiaj w ramach struktur NATO, nasi żołnierze jeżdżą na
    misje, więc oni się pod tym względem już bardzo dobrze sprawdzili. Ale
    dzisiaj potrzebujemy wzmocnienia polskiej armii pod względem
    infrastrukturalnym, zwiększenia jej potencjału, programów rozwoju naszej
    armii, w tym znaczeniu, że szkolenia, także młodzieży w jakiś sposób
    trzeba organizować, pamiętając, żeby to było dla dobre i atrakcyjne dla
    młodych ludzi. W tym kierunku powinniśmy iść przede wszystkim na
    przestrzeni lat. Ponieważ jeszcze tego wszystkiego nie mamy, więc dziś
    gwarancje bezpieczeństwa są nam potrzebne i chciałbym, żeby one były.
    Stany Zjednoczone, jak mówiłem, mają najsilniejszą armię w całym Pakcie
    Północnoatlantyckim, a ja mam przede wszystkim nadzieję, że Polski nie
    trzeba będzie bronić, ani tych krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Że
    sama obecność tych wojsk wystarczy, żeby był spokój, i, że żadna obrona
    konieczna nie będzie.

     

    Kraje Bałtyckie wiedzą, że Polska jest największym krajem w
    regionie, ma najwięcej wojska i jakimś sensie liczą na to, że pierwsza
    reakcja będzie właśnie ze strony Polski. Że jest ona w pewnym sensie
    gwarantem dla tych krajów bałtyckich.

     

    Chciałbym, żeby Polska była takim krajem, który może w razie potrzeby
    wyciągnąć rękę i pomóc słabszemu, a który nie musi bać się silnych.
    Będę czynił z mojej strony wszystko, co tylko mogę, żeby tak się działo.
    Żeby przynajmniej w takim kierunku Polska zmierzała. Jesteśmy solidarni
    z naszymi sojusznikami w Europie Środkowo-Wschodniej, dlatego też
    mówiłem o wzmacnianiu potencjału polskiej armii, żebyśmy w przyszłości
    byli takim dobrym gwarantem bezpieczeństwa, dobrym sojusznikiem.

     

    Jak wyglądają stosunki z Rosją?
     

    Rosja jest naszym sąsiadem i chciałbym, żebyśmy z nim także mieli jak
    najlepsze relacje. Dzisiaj one są trudne, ale nie z winy Polski. Myśmy
    relacji z Rosją w żaden sposób nie psuli, nie podjęliśmy żadnych
    działań, które byłyby w nią wymierzone. To, co się stało jest efektem
    polityki rosyjskiej, odrodzeniem się ducha imperialnego, tęsknot
    imperialnych, które najpierw zwróciły się przeciw Gruzji, a po kilku
    latach przeciw Ukrainie. To jest niepokojące i stanowi zły sygnał, nie
    tylko dla Europy, ale i dla świata. Ponieważ są takie tendencje, trzeba
    dbać o gwarancje bezpieczeństwa, a jednocześnie robić wszystko, żeby
    konflikt zbrojny tam się skończył i, żeby Rosja stosowała prawo
    międzynarodowe.

     

    Czy z Putinem można współpracować, czy trzeba czekać na zmianę władzy, żeby dojść do jakichś normalnych stosunków?

     

    Uważam, że zawsze trzeba pracować i to w polityce jest taka
    niekończąca się opowieść – żmudna, trudna, nie zawsze się udaje, ale nie
    można składać rąk. Jest potrzebne dobre współdziałanie i w ramach UE i
    boleję nad tym, że w tej sprawie nad zdrowym rozsądkiem i
    bezpieczeństwem w sensie pokoju zwyciężają jakieś kwestie partykularne
    gospodarcze. A niestety często słyszę takie głosy, a zwłaszcza słyszałem
    gdy byłem jeszcze…

     

    Czy trzeba doprowadzić do zmiany formuły normandzkiej?
     

    Mówiłem tak wcześniej. Dzisiaj to chyba nie miałoby sensu. Dzisiaj
    jest potrzeba stworzenia czegoś zupełnie nowego, jakiej nowej inicjatywy
    w tym zakresie, żeby tę kwestię pokojowo rozwiązać. Znacznie szerszą, z
    udziałem potężnych krajów UE z jednej strony, ale także Stanów
    Zjednoczonych oraz, jeśli byłaby taka wola, także z udziałem sąsiadów
    Ukrainy.

     

    Mam wrażenie, że Ukraina nie bardzo walczyła o to, by Polska dołączyła do formuły normandzkiej?

     

    Trudno mi na to pytanie odpowiedzieć. Mogę powiedzieć w ten sposób;
    ja również nie widziałem jakiegoś zainteresowania ze strony polskiego
    rządu, by brać udział w formule normandzkiej i uważam, że to nie była
    dobra polityka. Powinniśmy prowadzić politykę bardziej aktywną.
    Powiedziałem ostatnio, także w swoim przemówieniu inauguracyjnym przed
    Zgromadzeniem Narodowym, że polska polityka zagraniczna nie potrzebuje
    żadnej rewolucji, bo ona rewolucji nie lubi. Ale potrzebuje pewnej
    korekty; musi ona polegać przede wszystkim na zwiększeniu naszej
    aktywności, na tym, że będziemy wychodzili z inicjatywami, że będziemy
    szerzej współpracowali z Polakami i Polonią, która mieszka poza
    granicami Polski, pomagając im z jednej strony, ale z drugiej strony
    wykorzystując ich potencjał. Mówiłem o zwiększeniu aktywności w UE,
    mówiłem o aktywności w ramach NATO, w kontekście tej inicjatywy Newport
    Plus.

     

    Polska odgrywa w UE znacznie większą rolę niż 10 lat temu.
    Gdzie szczególnie Polska powinna zmienić stanowisko jeśli chodzi o
    podejście do Brukseli?

     

    Jest kilka takich elementów, w których powinniśmy być bardziej
    aktywni; trzeba zaznaczyć, że fakt, iż jesteśmy w UE i w NATO, to jest
    wielki dorobek tych 26 lat od 1989 roku. To są nasze wielkie
    osiągnięcia. Te dwa wielkie międzynarodowe porozumienia, w których się
    znaleźliśmy, one, nie tylko w sensie symbolicznym, ale w sensie
    rzeczywistym, również w sensie geopolitycznym przesunęły nas ze wschodu
    na zachód. W sensie umacniania demokracji mam poczucie, że staliśmy się
    krajem zachodnim. Nie jesteśmy jeszcze niestety krajem zachodu w sensie
    gospodarczym, poziomu życia obywateli. Dlatego młodzi Polacy wyjeżdżają z
    kraju, i to powinniśmy zmieniać sami, naprawiając wiele w naszej
    gospodarce, bo niestety tak się dzieje, że mamy wzrost gospodarczy,
    dobrą sytuację w statystykach, ale nie w portfelu przeciętnego Polaka.
    Nie wszyscy są beneficjentami tego dobra i to trzeba naprawić. Trzeba
    doprowadzić do tego, żeby poziom życia przeciętnego obywatela,
    przeciętnej rodziny w Polsce się poprawił. Ale to kwestia naszych
    działań wewnętrznych, także dobrego korzystania z funduszy europejskich.
    Jeśli chodzi o samą Europę, to jest na pewno w naszym interesie, żeby
    była zachowana spójność europejska. Żeby UE nie doznawała żadnych
    wstrząsów. To jest na pewno w interesie polskim. Jest też w naszym
    interesie, aby kryzys w strefie euro się zakończył, żeby poprawiła się
    sytuacja Grecji i tych krajów, które mają kłopoty – Portugalii, czy
    Włoch. My więc na pewno musimy działać tak, aby wspierać tę wspólnotę,
    jedność europejską, ale działając aktywnie na rzecz spójności,
    prezentować polski punkt widzenia. I ten polski punkt widzenia w sposób
    jednoznacznie stawiać. Tak powinniśmy na przykład działać w aspekcie
    polityki klimatycznej. W moim osobistym przekonaniu, kierunek, w jakim
    zmierza UE nie jest kierunkiem dobrym, bo przyjmowanie na siebie przez
    Unię, jako całość tak poważnych ograniczeń w sprawie emisji CO2,
    przyjmowanie ich w przeciwieństwie do reszty świata, głównie krajów
    dobrze rozwiniętych, jak Stany Zjednoczone, Chiny, Brazylia jest po
    prostu nierozsądne z punktu widzenia konkurencyjności gospodarki
    europejskiej czy Europy w ogóle. Ten kierunek jest też zły dla Polski,
    bo po pierwsze; nasza gospodarka wymaga dzisiaj wprowadzenia nowych
    technologii, wymaga unowocześnienia. Po drugie; my mamy ogromne, w
    porównaniu do reszty Europy zasoby węgla kamiennego i taka prosto pojęta
    dekarbonizacja kompletnie nie jest w naszym interesie. Unia powinna
    działać tak, żeby w jak największym stopniu pozwolić swoim członkom
    korzystać z ich własnego potencjału, w tym bazy surowcowo-energetycznej,
    która jest, które nie potrzebujemy czerpać z zewnątrz. Tylko my
    powinniśmy wprowadzać nowe technologie tak, aby w jak największym
    stopniu chronić środowisko naturalne. Ale to jest kwestia rozwoju nowych
    technologii przetwarzania węgla, spalania węgla itd.

     

    Jeśli chodzi o globalne ocieplenie – jak Polska powinna reagować, żeby nie doprowadzić do daleko idących jego skutków?

     

    Globalne ocieplenie, globalne ocieplenie – tylko co z tego, jeśli
    tylko Polska miałaby coś robić, skoro dużo poważniejsi emitenci niż
    kraje europejskie się tym nie przejmują.

     

    To znaczy, że polskie stanowisko w Paryżu będzie ostrzejsze niż było?

     

    Ja będę na ten temat rozmawiać z rządem, będę sprawę konsultował z
    ministrem spraw zagranicznych, z panią premier. Uważam, że sprawa jest
    bardzo ważna i będę mówił, że, zwłaszcza w sytuacji, kiedy nasi
    partnerzy spoza UE nie chcieli przyjąć na siebie tych poważnych
    ograniczeń, takich jak wzięła na siebie Europa, to trzeba twardo mówić o
    konieczności weryfikacji wewnątrz europejskich postanowień w tej
    sprawie.

     

    Polityka migracyjna. Polska nie była bardzo przychylna wobec
    pomysłu, żeby przyjmować migrantów. Ten problem na pewno będzie
    narastać…

     

    To jest poważy problem i jest to też problem dla naszych obywateli,
    bo powtarzam, że jako społeczeństwo nie jesteśmy zamożni. U nas nie ma
    takiego poziomu, jak w Niemczech czy innych krajach Europy Zachodniej.
    Ten poziom jest znacznie niższy, dlatego trzeba sobie zdawać sprawę z
    dodatkowych obciążeń wynikających z przyjęcia tysięcy obywateli wzbudza
    wątpliwości wśród Polaków, zwłaszcza, że mamy tysiące rodaków poza
    graniami Polski, chociażby takich, którzy zostali przymusowo
    przesiedleni w związku ze zmianą granic na Wschodzie, czy też zostali na
    Wschód wywiezieni. Wielu z nich chciałoby wrócić do Polski, ale do tej
    pory nie stwarzano im takich możliwości. I bardzo często słyszę na moich
    spotkaniach oburzenie, że stać nas na przyjmowanie imigrantów, a nie
    stać nas na sprowadzenie Polaków do Polski. Ale rozumiem, że tu musimy
    prowadzić politykę wspólnotową, natomiast chcę zwrócić uwagę na jedną
    rzecz; otóż czy nie powinniśmy poważnie porozmawiać w Unii, jak wygląda
    walka ze zorganizowaną przestępczością, między innymi tą, która
    umożliwia nielegalną imigrację do Europy. Warto rozmawiać na ten temat, w
    jaki sposób to zablokować. I nie w tym sensie, żeby blokować emigrację,
    postawić mur, tylko jak zablokować tę przestępczość. Oni gdzieś piorą
    swoje pieniądze, które z tego tytułu uzyskują. Na ile skutecznie jako
    Europa i poszczególne kraje działamy przeciwko temu procederowi. Poza
    tym, proszę pamiętać, że to dla Polski jest kłopot, jeśli chodzi o
    politykę azylową; my pilnujemy wschodniej granicy Unii.

     

    Jakie jest Pana stanowisko wobec tzw. Brexit. Czy można otworzyć
    traktaty żeby Cameron mógł argumentować za Unię kiedy przeprowadzi
    referendum?

     

    Uważam się za eurorealistę, jestem zwolennikiem unii państw
    narodowych, dlatego, kiedy mówiłem, że Europa powinna lepiej korzystać
    ze swego wewnętrznego potencjału w przypadku energetyki, tak samo
    uważam, że kraje w ramach UE powinny mieć gwarantowane sfery swojej
    suwerenności i między innymi te elementy rozwoju gospodarczego, m. in.
    polityki surowcowej, one powinny także być elementem suwerenności
    poszczególnych krajów. Nie powinny być narzucane rozwiązania, tragiczne z
    punktu widzenia przyszłości gospodarczej, jako próba narzucania
    ograniczeń np. przy wydobywaniu gazu łupkowego, czy właśnie polityka
    dekarbonizacji, która prowadzi do rezygnacji z węgla. Ja się z taką
    polityką nie zgadzam i powiem tak: to jest polityka całkowicie sprzeczna
    ze strategicznymi interesami naszego kraju. Jaki kraj chce zrezygnować z
    zasobów, które posiada, i które są gwarantem jego suwerenności
    gospodarczej, niezależności energetycznej Powinniśmy tę niezależność i
    krajów i Europy, powinniśmy w ramach Europy współdziałać w sensie
    energetycznym, ale też powinniśmy stwarzać sobie jak największą
    niezależność, byśmy nie byli zależni od dostawców zewnętrznych, byśmy w
    jak największym stopniu byli w stanie obsłużyć się sami.

     

    Czy jest jakieś pole manewru jeśli chodzi o sytuacje migrantów w Wielkiej Brytanii?

     

    Proszę pamiętać, że polscy emigranci przynoszą więcej dochodu niż
    kosztują. O tym władze Wielkiej Brytanii także powinny pamiętać.
    Niestety, mówię to z przykrością, wyjeżdżają ludzie świetnie
    wykształceni, którzy uzyskali swoje wykształcenie w Polsce, a tam
    pracują de facto na dobro brytyjskiej gospodarki i brytyjskiego
    społeczeństwa. Ja bym chciał, żeby oni wrócili do Polski. Tylko oni są
    kreatywni, a dziś nie mają po temu warunków. Dziś Polskę trzeba
    naprawić, dziś Polsce potrzebna jest, jak to mówimy, dobra zmiana, idącą
    w kierunku naprawy Rzeczpospolitej, podniesienia warunków życia,
    tworzenia lepszych warunków dla przedsiębiorczości, po to żeby poprawiać
    sytuację ekonomiczną, a tym samym sytuację obywateli. Ja liczę na to,
    że moi rodacy, którzy wyjechali do Wielkiej Brytanii, czy do innych
    krajów, kiedy zobaczą, że Polska stwarza dla nich szansę, to zatęsknią
    za swoimi rodzinami, które tu zostawili, za przyjaciółmi.

     

    Stosunki polsko-niemieckie….. czasy się zmieniły, czy Pana
    podejście do Niemców będzie inne niż podczas poprzedniego rządu PiS? Co
    trzeba zmienić?

     

     Ja jestem człowiekiem otwartym, jestem zwolennikiem tego, byśmy
    mieli jak najlepsze relacje z sąsiadami, że na te pozytywne relacje
    trzeba stale pracować. Tylko ja bym w tych relacjach zawsze chciał
    jednego – partnerskiego traktowania. Czyli, żeby nasi sąsiedzi
    uwzględniali w swoich działaniach względem nas i organizacji, w których
    jesteśmy fakt naszego istnienia, nasze interesy, nasz punkt widzenia,
    jako państwa, jako społeczeństwa. Jeśli chodzi o Niemcy, chciałbym, aby
    nasza współpraca układała się jak najlepiej, żeby wymiana handlowa
    jeszcze się polepszała. Zrobię wszystko, żeby nasze stosunki były jak
    najlepsze, z korzyścią i dla Polski i dla Niemiec.

     

    Gdzie powinny nastąpić jakieś zmiany?
     

    Chociażby kwestia zwiększonej obecności NATO w Polsce. Były takie
    głosy, choć ja nie rozmawiałem jeszcze osobiście z panem prezydentem,
    ani z panią kanclerz, znam tylko informacje z mediów, że było bardzo
    sceptyczne stanowisko, ale to są informacje, które docierały do mnie w
    sferze medialnej i będę chciał na ten temat rozmawiać. Mówiłem już, że
    dziś w polskim interesie jest, aby nasze bezpieczeństwo, w sensie takim
    materialnym, było wzmocnione. To jest jeden z tematów, o których
    chciałbym porozmawiać.

     

    Czy będzie powrót do wrażliwości wojennej? Dzisiaj już problemy, jakie stwarzała Erika Steinbach przed laty raczej nie istnieją.

     

    Wrażliwości wojenne są zawsze, jeśli spojrzy pan na rozmiar krzywd,
    jakie stały się w czasie drugiej wojny światowej, choćby liczbę cywilów,
    nie mówię o żołnierzach, którzy zostali zamordowani, to ja bym
    powiedział, że te relacje, choć one się nie opierają na poczuciu
    krzywdy, właśnie nie, to jest przykład, w jaki sposób, w oparciu o
    prawdę, można budować relacje między narodami, poprzez przebaczenie.
    Oczywiście trzeba zwracać uwagę na to, kiedy niektórzy przeinaczają
    prawdę historyczną trzeba to piętnować. Ja generalnie uważam, że
    stosunki pomiędzy Polakami i Niemcami są bardzo dobre. Oczywiście,
    chciałbym, żeby były coraz lepsze, ale uważam, że one są bardzo dobre.
    Zawsze można coś poprawić, prawda? Tym bardziej, że ja znam Niemców z
    osobistych kontaktów, miałem wymiany, miałem w domu nauczycieli z
    Niemiec, bo moja żona, która jest germanistką i pracowała przez całe
    lata jako nauczycielka, realizowała wymiany w Heidelbergu i Dortmundzie,
    więc niemieccy nauczyciele gościli u nas w domu wielokrotnie. Mamy
    przyjaciół w Niemczech i nie ma u nas takich kwestii, o których nie
    rozmawiamy. Można się przyjaźnić i te problemy z zakresu drugiej wojny
    światowej nie są jakąś kością niezgody między naszymi społeczeństwami.

     

    A jak wyglądają stosunki z Donaldem Tuskiem?
     

    Pan Donald Tusk pochodzi z obozu politycznego, z którym ja do
    niedawna byłem w relacji, czy to w Sejmie, czy PE, rządzący – opozycja.
    Dwa rożne obozy polityczne. Ale dziś jest taka sytuacja, że pan Tusk
    jest przewodniczącym Rady UE, a ja jestem prezydentem RP, który jest
    bezpartyjny.

     

    A czy Pan, podczas swojej kadencji w Sejmie nawiązał osobiste relacje z panem Tuskiem?

     

    Nie, myśmy z panem premierem Tuskiem nawet nie mieli specjalnie
    okazji, by porozmawiać, więc to jest taka relacja. Natomiast zawsze się
    osobiście cieszę, kiedy Polak zajmuje eksponowane stanowisko gdzieś w
    przestrzeni międzynarodowej. To zawsze w jakimś stopniu buduje prestiż
    kraju. Ja bym tylko chciał, żeby Polacy, którzy gdzieś w tej
    międzynarodowej przestrzeni politycznej działają pamiętali skąd
    pochodzą.

     

    A czy ten właśnie Polak powinien zostać na swoim stanowisku na drugą kadencje?

     

    Cieszę się zawsze, kiedy Polak zasiada w jakiś instytucjach
    europejskich i chciałbym, żeby ich było jak najwięcej, zawsze będę to
    popierał.

     

    Wybory parlamentarne w październiku…
     

    Wyborcy podejmą decyzję, bo dzisiaj w zasadzie ruszyła już kampania
    wyborcza, i wyborcy dokonają wyboru. Ja chciałbym realizować mój
    program, moje zobowiązania, bo mi na tym zależy. W Polsce prezydent nie
    jest od kreowania sytuacji prawnej czy gospodarczej, jest bytem
    samodzielnym całkowicie. To znaczy może przedstawić projekt ustawy, ale
    ten musi być potem przyjęty przez Sejm i Senat. Wiele jego działań jest
    koniecznych do realizowania z rządem, więc w oczywisty sposób zależy mi
    na tym, żeby te swoje postulaty zrealizować, żeby rząd i parlament
    odnosił się przychylnie do moich inicjatyw. Cały czas apeluję i wierzę,
    że one będą mogły być zrealizowane.

     

    Przez prawie 10 lat Platforma straszyła PiS-em, że jest to groźna,
    nieodpowiedzialna partia. Pan wygrał wybory – czy myśli Pan , że
    stosunek elektoratu wobec partii, w której Pan działał przed swoją
    elekcją istotnie się zmienił?

     

    Siedzimy sobie w samolocie rządowym, gawędzimy, czy ja wyglądam na groźnego?
     

    Jaką rolę będzie odgrywać Jarosław Kaczyński?

     

    Kaczyński jest liderem wielkiego ugrupowania politycznego, jest
    człowiekiem, który ma ogromne doświadczenie polityczne, cieszy się w
    swojej partii niekwestionowanym autorytetem. Ja osobiście nie mam
    wątpliwości, że po pierwsze jest to człowiek krystalicznie uczciwy, po
    drugie jest to człowiek, który ma absolutnie przemyślaną koncepcję jeśli
    chodzi o kierunek, w jakim Polska powinna się rozwijać. Ale jak widać,
    jeśli chodzi o bezpośrednie prowadzenie przyszłości polskich spraw,
    myślę tu o rządzie, bo przecież PiS o zwycięstwo wyborcze walczy, to
    powierzył tę rolę pani prezes Beacie Szydło, też pewnie wychodząc z
    założenia, że tak ciężką pracę, jaką musi wykonywać premier, trzeba dać
    dzisiaj w ręce osoby młodszej.

     

    Kto jest Pana największym bohaterem?
     

    Wielkimi bohaterami byli dla mnie Powstańcy Warszawscy, polska
    konspiracja, młodzi ludzie, którzy dziś są bohaterami swoistej legendy.
    „Zośka”, czyli Tadeusz Zawadzki czy jego serdeczny przyjaciel „Rudy”
    zginęli za Polskę, a byli wspaniałymi, wykształconymi ludźmi, ale też
    niezwykle zaangażowanymi patriotami. To są dla mnie bohaterowie. Ale
    bohaterem w pewnym sensie jest też dla mnie Jan Paweł II, nasz ojciec
    święty, który zmieniał oblicze świata. Nie jestem wcale przekonany, czy
    byśmy się wyrwali z czerwonych objęć, gdyby nie nasz ojciec święty,
    który tak nam pomagał, z piedestału Stolicy Piotrowej swoimi
    międzynarodowymi wpływami. Ale też swoistym bohaterem był dla mnie
    prezydent Kaczyński. Był prezydentem wielkim, miał wizję rozwoju
    państwa, miał wizję polityki zagranicznej, był człowiekiem niezłomnym: w
    końcu zginął realizując swoją misję prezydencką.

     

    Najlepsza książka, którą Pan ostatnio czytał?

     

    Ostatnio w okresie wakacyjnym czytałem takie książki, powiedziałbym
    bardzo proste. Aczkolwiek wziąłem teraz w lipcu „Ziele na kraterze”
    Melchiora Wańkowicza. Kiedyś czytałem pobieżnie jako uczeń, a teraz jako
    dorosły, dojrzały człowiek, spojrzałem na tę książkę zupełnie inaczej.

     

    Co Pana budzi w nocy? Co Pana straszy, czego się Pan boi?

     

    Nic mnie nie budzi w nocy, mam strasznie twardy sen. Chodzę późno spać, generalnie nie śpię dużo, ale jak już zasnę, to…

     

    Putin Pana nie budzi?
     
    Mam tak twardy sen, ze mógłby po mnie chodzić, a pewnie bym się nie obudził…
     

    Nastąpiły już ogromne zmiany obyczajowe w krajach zachodnich.
    Stany Zjednoczone zalegalizowały małżeństwa homoseksualne, mówi się o
    legalizacji narkotyków, toczy się debata nad eutanazją. Polska stoi na
    boku tych zmian. Jak Pan myśli, czy one w końcu dotrą do Polski? Czy
    Polska może się nie włączać w ten nurt przemian?

     

    Nie martwię się, że Polska stoi na boku. Akurat w tej sprawie się nie
    martwię. Jestem zwolennikiem budowania silnego państwa, silnego
    społeczeństwa. Jeśli w związku z tym, coś wymaga w państwie wsparcia,
    wzmocnienia, to na pewno rodziny. Ja jestem politykiem konserwatywnym i
    to chyba nikogo nie zaskoczy, jeżeli tak powiem. Mam swoje przekonania.
    Ja oczywiście szanuję ludzi o innych poglądach, chętnie usiądę,
    porozmawiam, nie jest to dla mnie problemem, natomiast swoje poglądy
    mam. A dzisiaj muszę na wszystko patrzeć jako prezydent RP, propaństwowo
    i prospołecznie.

     

    Rozmawiał Jan Cieński.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    80. Kancelaria Prezydenta odmawia

    Kancelaria Prezydenta odmawia (niektórym) dziennikarzom. Które redakcje nie polecą z Dudą?

    Do samolotu prezydenckiego na wizytę Andrzeja Dudy w Berlinie nie
    zostaną zabrani dziennikarze m.in. "Gazety Wyborczej", "Gazety
    Polskiej", "Newsweeka" i TOK FM, co wzbudziło różne komentarze w
    środowisku dziennikarskim - podają wirtualnemedia.pl.

    O tym, że nie otrzyma akredytacji na piątkową wizytę Andrzeja Dudy w Berlinie, w poniedziałek wieczorem poinformował Jacek Pawlicki, szef działu Świat w "Newsweeku", publikując komentarz zatytułowany "Prezydent stracił okazję, by mnie do siebie przekonać".

    Do prezydenckiego samolotu nie zostali też zabrani reporterzy "Gazety Wyborczej", "Gazety Polskiej" i TOK FM.

    Szanowni Państwo, lista dziennikarzy została ograniczona ze względu na liczbę miejsc. Szanujemy czytelników i państwa pracę - tłumaczy tę sytuację Katarzyna Adamiak-Sroczyńska, dyrektor biura prasowego Kancelarii Prezydenta RP. Jak piszą wirtualnemedia.pl nie odpowiedziała natomiast na pytania, ile przyznano akredytacji i przedstawicielom których redakcji.


    Jak Duda jechał do Berlina, czyli którzy dziennikarze (i dlaczego) z nim nie pojadą

    Aneta Bańkowska

    25.08.2015
    Andrzej Duda leci do Berlina w piątek - i to jedyne, co wiadomo o jego
    drugiej zagranicznej podróży. Temat wizyty zdominowały bowiem
    zawirowania wokół tego, kto z dziennikarzy pojedzie (a raczej: nie
    pojedzie) razem z prezydentem. Powód? Na liście zabrakło m.in.
    "Newsweeka" i "Polityki".Wizyta Dudy w Niemczech
    to jedna z najważniejszych - jeśli nie najważniejsza - wizyta
    zagraniczna na początku kadencji nowego prezydenta. W delegacji lecącej
    do Niemiec znajdą się także dziennikarze - przedstawiciele mediów zawsze
    towarzyszą najważniejszym osobom w państwie podczas tego typu podróży.
    Ale chyba nigdy wcześniej nie mówiło się o tym tyle co teraz.

    Wszystko zaczęło się od felietonu szefa działu zagranicznego "Newsweeka" Jacka Pawlickiego. W głośnym tekście "Prezydent stracił okazję, by mnie do siebie przekonać"
    dziennikarz opisuje, że nie dostał akredytacji na piątkowy wyjazd do
    Berlina. Kancelaria Prezydenta odmowę uzasadniła zainteresowaniem, jakim
    cieszy się wizyta - z tego powodu biuro miało "odmówić też innym
    redakcjom, także dużym".

    Kto nie pojedzie do Berlina?


    Wytłumaczenie, które usłyszał dziennikarz "Newsweeka",
    powtórzyła na Twitterze rzeczniczka prasowa prezydenta Katarzyna
    Adamiak-Sroczyńska. "Lista dziennikarzy została ograniczona ze względu
    na liczbę miejsc. Szanujemy czytelników i państwa pracę" - napisała.Przedstawiciele mediów komentują

    Po publikacji felietonu Pawlickiego zawrzało. "Wyborcza,
    Newsweek i Polityka bez akredytacji do Berlina. Czyli jednak logika
    wojny plemiennej" - ocenia na Twitterze dziennikarz i publicysta Marcin
    Makowski. "naTemat" zwraca uwagę,
    że choć w Tallinnie zabrakło dziennikarzy "Polityki", wizytę
    relacjonował "Gość Niedzielny", portal braci Karnowskich - wPolityce.pl -
    oraz Telewizja Republika. "To media, które wspierały Dudę w kampanii
    wyborczej" - przypomina portal.

    Niektórzy dziennikarze
    zwracają jednak uwagę, że wybiórcze przyjmowanie akredytacji dotyczyło
    wszystkich prezydentów. "Gdy byłem szefem "Wprost", Kwaśniewski i Tusk
    zawsze odmawiali nam akredytacji na zagraniczne wizyty. I nikt nie
    chlipał publicznie" - pisze Stanisław Janecki, były redaktor naczelny
    tygodnika (obecnie współpracownik portalu internetowego WPolityce.pl i
    gazety "W Sieci").
    http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,18624768,jak-prezydent-d...

    Komentarz


    "W PiS Duda jest najbardziej proniemieckim politykiem". Po co te zaklęcia o nowym prezydencie?

    Sztabowcy Andrzeja Dudy już trzeci miesiąc nie ustają w zapewnieniach, że nowy prezydent jest przyjacielem Niemiec.


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika gość z drogi

    81. Brawo,tak trzymać

    dosyć udawania,że jak plują nam w twarz,to my powinniśmy mówić,że deszcz pada...
    pełne uznanie... Nasz Dziennik,Gość Niedzielny..i kilka innych tytułów naszych również nie dostawało akredytacji
    powodzenia POLSKO

    gość z drogi

    avatar użytkownika Maryla

    82. Stanisław Michalkiewicz

    Ani Rasa, ani Masa, tylko Kasa

    Cóż za wyjątkowy zbieg okoliczności, który świętej pamięci ksiądz
    Bronisław Bozowski, ongiś kaznodzieja z kościoła Panien Wizytek przy
    Krakowskim Przedmieściu w Warszawie, niewątpliwie nazwałby „znakiem”! I
    miałby rację, bo takie zbiegi okoliczności zdarzają się zbyt rzadko, by
    nazywać je „przypadkami” – a ksiądz Bozowski utrzymywał, że przypadków w
    ogóle nie ma, bo są tylko znaki. Nawiasem mówiąc, kiedyś w kościele
    Panien Wizytek kazania wygłaszał albo ksiądz Bozowski, albo ksiądz Jan
    Twardowski, podczas gdy dzisiaj – ksiądz Sowa, niesłusznie podejrzewany o
    związki z restauracją „Sowa i Przyjaciele”, albo ksiądz Luter, którego
    już o nic podejrzewać nie trzeba. Ale do rzeczy.

    Otóż tego samego dnia, w którym pan prezydent Duda, wychodząc
    naprzeciw pragnieniom społeczeństwa, wyrażonym ustami pani Beaty Szydło,
    wystąpił z inicjatywą drugiego referendum, które miałoby odbyć się
    jednocześnie z wyborami parlamentarnymi 25 października, w Grecji do
    dymisji podał się premier Aleksy Cipras, bo utracił większość
    parlamentarną po tym, jak zbuntowała się mu część partii Syriza. Trudno
    jej się dziwić, bo premier Aleksy Cipras zrobił wszystko, czego przed
    wyborami obiecywał nie zrobić. Ale tak to już jest z mocnymi w gębie
    zasrańcami, których życie nie zdążyło jeszcze doświadczyć. Toteż kiedy
    został przez Naszą Złotą Panią i francuskiego filuta Hollande’a wzięty
    na konwejer, po 17 godzinach był już spreparowany według najlepszych
    gestapowskich, czy jak kto woli – NKWD-owskich recept i nie tylko
    zgodził się na wszystko, na co obiecywał się nie zgodzić, ale w dodatku
    zaczął – jak to nazywał Aleksander Sołżenicyn – „świergolić”, niczym
    przodownicy pracy na budowie Kanału Białomorskiego. Ciekawe, czy Nasza
    Złota Pani wystąpiła podczas tego przesłuchania w roli „złego” ubeka, a
    francuski filut – w roli „dobrego”, czy odwrotnie?

    Mniejsza zresztą o to, bo najważniejszy w tym wszystkim jest fakt, że
    w sprawie warunków stawianych Grecji przez wierzycieli, odbyło się tam
    referendum, w którym tamtejszy naród większością ponad 60 procent głosów
    żądania wierzycieli odrzucił. Ale demokracja w konfrontacji z
    plutokracją zawsze przegrywała, zwłaszcza odkąd Umiłowani Przywódcy
    wszystkich krajów siedzą u plutokratów w kieszeniach i stamtąd groźnie
    kiwają palcem w bucie – oczywiście jeśli nie mają tego surowo zakazane.
    Skoro nawet Umiłowani Przywódcy muszą słuchać plutokratów, to cóż
    dopiero „naród” – zwłaszcza jakiś mniej wartościowy naród tubylczy,
    który wprawdzie w konstytucjach komplementowany jest jako „suweren”, ale
    kiedy przychodzi co do czego, to nikt go o zdanie nie pyta. Na przykład
    przed ratyfikacją traktatu lizbońskiego, który amputował Polsce ogromny
    kawał suwerenności, a resztę wypłukuje, „suweren” nie został w ogóle
    zapytany, czy taki ruch mu się podoba, czy nie. Najwyraźniej Umiłowani
    Przywódcy musieli się obawiać, że gdyby „suweren” odpowiedział odmownie,
    to Nasza Złota Pani przełożyłaby ich przez kolano i sypnęła klapsami.
    Po greckim precedensie już chyba nie ma się co obawiać takich następstw,
    bo okazało się, że zdanie „suwerena” nie ma najmniejszego znaczenia.
    Podczas drugiej wojny światowej mawiano, że stronami wojującymi są:
    „Rasa”, „Masa” i „Kasa”. „Rasa”, jak wiadomo, wojnę przegrała, „Masa”
    upadła pod ciężarem własnych błędów, a na placu boju pozostała „Kasa”.
    Cóż zatem dziwnego, że przed „Kasą” zgina się każde kolano, zwłaszcza
    zginają się, a nawet rozchylają białe kolana Demokracji?

    W takiej sytuacji cóż to komu szkodzi rozpisać referendum w dowolnej
    sprawie? To nic nikomu nie szkodzi, chyba żeby szkodziło w kampanii
    parlamentarnej – a takie właśnie straszliwe podejrzenie zrodziło się w
    stęchłym łonie (fuj!) Platformy Obywatelskiej. Premierzyca najwyraźniej
    obawia się, że cokolwiek uczyni, będzie niedobre; nawoływać do bojkotu
    nie może, bo referendum ma być tego samego dnia co wybory parlamentarne.
    Wzywać do odpowiedzi negatywnych też nie bardzo może – bo zrodziłoby to
    podejrzenia, że pogłoski o zamiarze sprzedania Lasów Państwowych, żeby
    uzyskanymi w ten sposób pieniędzmi zatkać paszcze żydowskim organizacjom
    przemysłu holokaustu, wcale nie były takie bezpodstawne. Nawet
    potępianie samej idei referendum, czyli wypytywania obywateli, jak
    przychylić im nieba, też jest ryzykowne w sytuacji, gdy trzeba się
    wyborcom podlizywać na wszelkie możliwe sposoby. Z kolei entuzjastyczny
    stosunek do referendum oznaczałby, że przynajmniej dwa posunięcia PO
    były błędne. I tak źle, i tak niedobrze, a warto dodać również i to, że
    pan prezes Kaczyński, jako wirtuoz intrygi, załatwił przy okazji pana
    Kukiza. Pan prezydent, wyznaczając „PiS-owskie” referendum w innym
    terminie niż referendum wymuszone na spanikowanym Bronisławie
    Komorowskim, wyraźnie wskazał, które można olać, a którego olewać nie
    wypada. W tej sytuacji PO zagotowała się ze złości, a nic tak nie obnaża
    człowieka jak emocje. Pan marszałek Borusewicz po raz kolejny pokazał,
    że za mądry to on jednak nie jest, a w każdym razie – że nie jest
    spostrzegawczy. Powiedział mianowicie, że decyzja pana prezydenta Dudy
    nie była samodzielna, w odróżnieniu od decyzji pana prezydenta
    Komorowskiego, która była „indywidualną decyzją prezydenta”. Jeśli w
    innych sprawach pan marszałek Borusewicz jest podobnie zorientowany, to
    nie ma pewności, czy nawet Boskie auxilia nam pomogą, bo wiadomo nie od
    dziś, że kiedy Pan Bóg pragnie kogoś zgubić, to najpierw odbiera mu
    rozum.

    W sukurs ruszyły też głębokie odwody – nie tylko w osobie pana
    profesora Zolla, ale sięgnięto nawet do Parku Jurajskiego, skąd dał głos
    pan Adam Daniel Rotfeld. I jeden, i drugi zwrócił uwagę, że pytania
    referendalne dotyczą kwestii, którymi rutynowo zajmują się parlamenty.
    Pan Rotfeld zapowiedział tedy, że ani na pierwsze, ani na drugie
    referendum się nie stawi. Gdyby – powiedział – pytanie dotyczyło stałych
    baz NATO na terenie Polski – aaa, to co innego! Wtedy – jak się
    domyślam – nie tylko by się stawił, ale w dodatku głosował bez skreśleń,
    jak to było w modzie za pierwszej komuny. Zarówno pan profesor Zoll,
    jak i pan Adam Daniel Rotfled mają oczywiście rację, jak zresztą we
    wszystkim, co mówili i mówią – ale problem w tym, że Polacy w sprawach
    zasadniczych nie mają przecież już nic do gadania. Na przykład czy stałe
    bazy NATO zostaną na terenie naszego nieszczęśliwego kraju
    zainstalowane, czy nie. O tym decydują Stany Zjednoczone do spółki z
    Niemcami, Wielką Brytanią i ewentualnie Francją, jako państwami
    poważnymi, no i oczywiście po konsultacjach z Rosją.

    W tej sytuacji organizowanie w tej sprawie referendum akurat w Polsce
    nie tylko mijałoby się z celem, ale nawet mogłoby wzbudzić dociekania,
    od kiedy mamy te objawy. Nawiasem mówiąc, ciekawe, dlaczego pan Rotfeld
    marzy akurat o stałych bazach NATO na terenie Polski, a nie namówił pana
    ministra Sikorskiego, żeby zamiast obciągać prezydentowi Obamie laskę
    za darmo, poprosił go, by w zamian nie tylko obiecał położenie kresu
    amerykańskim naciskom w sprawie żydowskich roszczeń, ale w dodatku
    potraktował nasz kraj tak samo jak inne państwo frontowe, czyli Izrael –
    co mogłoby przełożyć się na finansową kroplówkę w postaci 4 mld dolarów
    rocznie oraz udogodnienia wojskowe takie same, z jakich korzysta
    Izrael. Rzecz w tym, że te „bazy NATO” byłyby obsadzone przez żołnierzy,
    którzy jednej rzeczy na pewno by nie zrobili – mianowicie nie
    słuchaliby rozkazów rządu polskiego. Rozkazów rządu polskiego mogłaby
    słuchać nasza niezwyciężona armia, ale – jak retorycznie wzdychał pan
    Ignacy Rzecki z „Lalki” – „co tam marzyć o tem!”. Toteż jesteśmy pytani o
    różnicę między przodkiem a tyłkiem, o budowę cudną tronu monarszego,
    jego poręcze słodkie, nogi sprawiedliwe – i tak dalej.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    83. Ci, co go przywieźli, to go wywieźli

    15 marca przedstawiciele Kancelarii Prezydenta razem z zaproszonymi gośćmi wkopali na terenie klasztoru dąb pamięci. Obok ustawiono kamień z tablicą. "Dąb pamięci posadzony z inicjatywy Bronisława Komorowskiego, prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, oraz uczestników strajków chłopskich 1980-1981 dla wspólnego uczczenia rocznicy podpisania porozumień rzeszowsko-ustrzyckich 19-20 lutego 1981. Tuchów, 15 marca 2015 r." - głosi napis na nim.
    Problemy zaczęły się już dwa tygodnie później. Według rozmówcy "GW" kamień przykrywano, pojawiła się nawet kartka z napisem "to musi stąd zniknąć". W końcu rada parafialna zaczęła naciskać na proboszcza, żeby usunął pamiątkę.

    - Środowisko tutaj jest prokatolickie i wie, kim pan prezydent jest, czy raczej był. Do księży docierały różne głosy, a chcąc nie chcąc i do mnie. Kamień zniknął. Ci, co go przywieźli, to go wywieźli - wyjaśnił proboszcz parafii ojciec Bogusław Augustowski.

    Według ustaleń gazety kamień zniknął kilka dni przed pierwszą turą wyborów.

    Więcej w "Gazecie Wyborczej"
    http://wyborcza.pl/1,75478,18704915,sprzed-klasztoru-zniknal-kamien-z-ta...
    Kamień z pamiątkową tablicą z nazwiskiem prezydenta Komorowskiego stoi teraz na prywatnej działce lokalnego przedsiębiorcy w Tuchowie

    Odznaczenia w rocznicę podpisania Porozumień Rzeszowsko-Ustrzyckich

    W 34. rocznicę podpisania Porozumień Rzeszowsko-Ustrzyckich minister
    Dariusz Młotkiewicz wręczył w Tuchowie odznaczenia nadane przez
    prezydenta osobom zasłużonym dla przemian demokratycznych w Polsce i za
    osiągnięcia w pracy samorządowej.

    Wcześniej minister Dariusz Młotkiewicz i doradca prezydenta Henryk
    Wujec zasadzili Dąb Pamięci oraz złożyli kwiaty pod tablicą
    upamiętniającą katastrofę smoleńską.
     
    Odznaczeni zostali:
     
    ZŁOTYM KRZYŻEM ZASŁUGI
     
    Mieczysław KRAS
     
    SREBRNYM KRZYŻEM ZASŁUGI
     
    Krzysztof FULARA
    Jan KUBALA
    Marian MARCINEK



    Uroczystości w 34. rocznicę podpisania Porozumień Rzeszowsko-Ustrzyckich


    Uroczystości w 34. rocznicę podpisania Porozumień Rzeszowsko-Ustrzyckich

    List na obchodach 34. rocznicy Porozumień Rzeszowsko-Ustrzyckich

    List Prezydenta RP skierowany do organizatorów i uczestników
    obchodów 34. rocznicy porozumień rzeszowsko-ustrzyckich w klasztorze
    Redemptorystów w Tuchowie, odczytany przez ministra Dariusza
    Młotkiewicza.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    84. DRUGI I DECYDUJĄCY KROK

    Wygraliśmy! Będą samodzielne rządy Prawa i Sprawiedliwości.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    85. Potężna klęska całej lewicy!



    Szef SSS* prof. Aleksander Smolar prezes Fundacji Batorego szykuje grunt pod wybory. RAZEM.



    Niemiecki korespondent w Polsce o wyborach: Przekonamy się, czy Polacy są tak głupi, by...


    Ulrich Adrian, korespondent niemieckiej ARD w Polsce na Twitterze
    w niewybrednych słowach skomentował wybory parlamentarne w naszym kraju.

    “Wkrótce przekonamy się, czy Polacy są naprawdę tak głupi i wybierają prawicę. Będą tego gorzko żałować" – napisał dziennikarz.

    Potężna klęska całej lewicy! Sejm bez Millera, Nowackiej i Palikota. Nie ma już dla nich szans
    Po raz pierwszy w powojennej historii w polskim Sejmie nie będzie partii
    lewicowej! ANI JEDNEJ. Zarówno Zjednoczona Lewica jak i partia Razem
    nie przekroczyły progu wyborczego.Dla polskiej lewicy to czarna niedziela i najpewniej czarne kolejne 4 lata. Wyniki sondażu exit poll nie pozostawiają złudzeń - Zjednoczona Lewica zdobyła 6,6 procent głosów, a partia Razem 3,9 procent głosów. Zjednoczona Lewica, jako koalicja, potrzebowała 8 proc. głosów do wejścia do parlamentu, a Razem 5 proc.

    Nowacka: Liczyliśmy na więcej


    - Nie oszukujmy się, liczyliśmy na więcej, ale dziś już wiemy,
    że to, co robiliśmy, miało głęboki sens, bo nauczyło nas być razem
    - mówi liderka Zjednoczonej Lewicy Barbara Nowacka.

    Co ciekawe, przed debatami telewizyjnymi Zjednoczona Lewica mogła być w miarę spokojna o wynik wyborów.
    Miejscami poparcie sięgało nawet 11 proc. Sytuacja zmieniła się po
    wystąpieniu Adriana Zandberga. Po nim Razem odebrało wyborców ZL,
    zwiększając swoje wyniki w badaniach z 1 proc do nawet 4,8 proc.

    Miller poza Sejmem


    Na sejmowych korytarzach nie zobaczymy m.in. Leszka Millera,
    Barbary Nowackiej, Janusza Palikota, Jerzego Wenderlicha czy Tadeusza
    Iwińskiego.

    http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,147565,19085789,kleska-lewicy-s...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    86. naczelny "GW" komentuje


    Wyniki wyborów. Adam Michnik: Zwycięstwo PiS będzie miało katastrofalne skutki z powodu ksenofobii.
    Zmiana, która na pewno będzie na gorsze, to wyraźny eurosceptycyzm,
    dosyć wyraźna germanofobia tego towarzystwa i dosyć wyraźna stawka na
    emocje ksenofobiczne, co widzieliśmy w kontekście uchodźców - komentuje
    naczelny "Gazety Wyborczej" Adam Michnik wyniki prognozy wyborczej
    IPSOS.

    Zdaniem Adama Michnika zwycięstwo PiS-u w wyborach parlamentarnych (wg sondażu exit poll ta partia zdobyła 39,12 proc. głosów wyborców)
    będzie miało "katastrofalne konsekwencje" z powodu wyraźnie
    ksenofobicznego nastawienia tego ugrupowania. - Rozumiem, że skoro jest
    tak silny potencjał ksenofobii, to każda władza musi się z tym liczyć. Z
    ksenofobią jest jak z seksem. To się robi, ale o tym się nie opowiada. A
    jeżeli lider formacji, która wygrywa wybory mówi, że uchodźcy są
    nosicielami pasożytów, nie wiadomo czego, to to jest horror - mówi Adam
    Michnik. To absolutna kompromitacja państwa, społeczeństwa i narodu -
    dodaje.


    "Orban też był rusofobem. A teraz jest największym przyjacielem Putina"




    - Drugą sprawą jest to, że dotychczas ta formacja, a zwłaszcza
    jej lider, znani są z dość agresywnej, bezrefleksyjnej rusofobii - mówi
    Adam Michnik. - Ale tak samo było z Orbanem. Był najbardziej znanym
    rusofobem na Węgrzech. A dzisiaj jest największym przyjacielem Władimira
    Putia w Unii Europejskiej - dodaje.



    Jego zdaniem w tym kontekście otwarte pozostaje pytanie: "czy na
    przykład Jarosław Kaczyński nie wpadnie na pomysł, żeby w zamian za
    zwrot wraku, co ogłosi jako swój historyczny sukces, nie opowiedzieć się
    za likwidacją sankcji. - I czy nagle nie dopuści do głosu tej części
    swojego elektoratu, która jest nacechowana ukrainofobią - komentuje
    naczelny "Gazety Wyborczej".



    Zapytany przez jednego z gości, o wygraną PiS-u Adam Michnik
    odparł: "Nasze społeczeństwo tak, jak głosowało, strzeliło sobie w
    stopę. Ale na demokrację nie można się obrażać, demokrację trzeba
    szanować i z tego punktu widzenia nie wolno mówić, że wybory zostały
    sfałszowane, że to jest dzieło służb". - Nie, Polacy tak zagłosowali i
    naszą rzeczą jest patrzeć tej władzy na palce, ale w sumie życzyć jej
    sukcesu. Nie w tej rewolucji ustrojowo-instytucjonalnej, tylko żeby nam
    nie zmarnowali Polski. Bo ja się boję, że ich rządy mogą być po prostu
    dla Polski szkodliwe - powiedział.


    Kukiz to może być folklor. Ale jest też drugi scenariusz




    - Natomiast warto powiedzieć dwa zdania o Kukizie - ciągnie Adam
    Michnik. - Albo mamy do czynienia z błazenadą, którą w Polsce już parę
    razy oglądaliśmy (Tymiński, Partia Przyjaciół Piwa, Lepper), i to wtedy
    będzie efemeryda. To zginie. W każdym kraju w Europie jest tego typu
    folklor. Albo jest też drugi scenariusz. Że mamy tu zarodek polskiego
    odpowiednika partii Jobbik. Oni się ukonstytuują jako narodowa (w
    cydzysłowiu) opozycja w stosunku do PiS-u, który będąc odpowiedzialny za
    wszystko, nie będzie mógł być tak narodowy, jak ci narodowcy od marszu.
    I to jest bardzo niepokojące - podkreśla.


    Ewa Kopacz jako frontman to był błąd




    Według Adama Michnika błędem Platformy Obywatelskiej było
    wystawienie Ewy Kopacz jako frontmana. - Wyobrażam sobie, że gdyby
    wystawili Rafała Trzaskowskiego to ta kampania mogłaby być inna. Mógłby
    pójść sygnał, że coś nowego się w tym środowisku dzieje - mówi.



    - Wydaje mi się krzywdzącą opinia, że w PO od początku chodziło
    tylko o władzę. Moim zdaniem niekonsekwentnie, z błędami, z potknięciami
    był realizowany pewien pomysł na budowanie Polski europejskiej,
    normalnej, cywilizowanej, rynkowej, demokratycznej. Ten model przegrał.
    Dostał czerwoną kartkę - podkreśla.


    To może być putinizm w polskich barwach narodowych




    - Co PiS zaoferowało społeczeństwu, że zdecydowało się ono
    obdarzyć tę partię tak wielkim zaufaniem? - ironizuje Michnik. - Moim
    zdaniem nic. Hasło "zmian" dotyczy wszystkich. Zmieniać chciał każdy.
    PiS był wyjątkowo szczery. Oni w gruncie rzeczy mówili, że nic nie
    proponują, tylko że będzie lepiej - mówi.



    - Ale jak się popatrzy na wypowiedzi prezesa Kaczyńskiego,
    Macierewicza, a przede wszystkim tej propisowskiej publicystyki, widać
    gołym okiem, że ten język to marzec 68. roku. Nie miałem żadnych
    niepokojów, gdy Aleksander Kwaśniewski został wybrany na prezydenta. Nie
    miałem wątpliwości, że komunizm, jako projekt, jest w Polsce skończony.
    W samym SLD. Natomiast ten projekt tego prawicowego,
    nacjonalistycznego, klerykalnego, ksenofobicznego radykalizmu zawsze w
    Polsce był żywotny. Ta tendencja autorytarna. Potrzeba silnej władzy. I
    teraz doszła do władzy w sposób niepokojący - ostrzega szef "Gazety
    Wyborczej".



    - W moim przekonaniu wynika z tego przypomnienie, co w takich
    chwilach powiadał Adam Mickiewicz. Co robi rolnik jeżeli burza zniszczy
    mu plony? Sieje od nowa. Mamy przed sobą bardzo trudne cztery lata, nie
    mam wątpliwości, że to nie będzie władza podobna do rozmaitych
    poprzednich, tylko władza podobna do tego, co oni sami wyrabiali, gdy
    rządzili wcześniej. Będą prowokacje, podsłuchy. Politykę wyprze model
    operacji służb specjalnych. Gdy myślę o modelu państwa, jaki nas czeka,
    to boję się, że to będzie putinizm w polskich narodowych barwach -
    ostrzega Adam Michniuk.


    PSL? To taka partia obrotowa




    - Jest taka opowieść o liderze PSL, że spytany o to, kto wygra
    wybory, odpowiedział: nie wiem, ale z pewnością nasz koalicjant. PSL ma
    opinię partii obrotowej - mówi. - W takim kraju, jak Polska, oczywiście
    jest miejsce dla chłopskiej partii. natomiast jeżeli ta partia ledwo co
    przechodzi próg wyborczy, być może okaże się, że ten potencjał został
    już wytracony. Że ci wyborcy przeniosą się gdzie indziej. Wiele wskazuje
    na to, że tradycyjni wyborcy PSL-u głosowali na PiS - twierdzi.



    Jego zdaniem wiele będzie zależało od tego, jaką politykę będzie
    uprawiał Kościół katolicki - czy dalej będzie wspierał PiS.




    Kwaśniewski: To smutny dzień, co tu dużo gadać
    Były prezydent
    Aleksander Kwaśniewski w rozmowie z TVP Info skomentował wyniki wyborów.
    Podkreślił, że na oceny czas przyjdzie za kilkanaście dni, gdy będzie
    można stwierdzić, czy proponowane przez zwycięskie Prawo
    i Sprawiedliwość zmiany są dobre...
     


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    87. Duda: Podziękowania

    Duda: Podziękowania dla wyborców. Gratulacje dla PiSDuda: Podziękowania dla wyborców. Gratulacje dla PiS
    Prezydent
    Andrzej Duda skomentował na Twitterze sondażowe wyniki wyborów.
    - Podziękowania dla Wszystkich Wyborców. - napisał i pogratulował Beacie
    Szydło, Jarosławowi Kaczyńskiemu oraz PiSowi.
    "Podziękowania dla Wszystkich Wyborców. Gratulacje dla PJK, BSz i PiS,
    wyrazy szacunku dla Wszystkich Którzy Walczyli. Jedna jest Polska!:-)"
    - napisał na Twitterze prezydent Andrzej Duda.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    88. lewacka wściekłość, że ofiara wymyka się z rąk

    Niemiecka telewizja: Nie jest jasne, jak długo Szydło utrzyma się przy władzy 

    Polsce i Polakom powodzi się obecnie tak dobrze, jak nie powodziło im się od stuleci. Mimo to pojawiła się wola zmiany - powiedział warszawski korespondent ZDF Armin Coerper.


    - Decydujący był problem sprawiedliwości społecznej - zaznaczył
    niemiecki dziennikarz. - Gospodarka urosła w czasach poprzedniego rządu o
    40 proc., a zarobki tylko o połowę (tej wartości). Właśnie to było
    prawdopodobnie przyczyną utraty władzy przez rząd - wyjaśnił.


    Wśród przyczyn porażki obecnej koalicji rządowej Coerper wymienił
    problem uchodźców. Jak podkreślił, rządowi Ewy Kopacz nie udało się
    przedstawić wyborcom konsekwentnej polityki w tej sprawie. - Jednego
    dnia zapowiadano twarde stanowisko wobec Brukseli, drugiego dnia
    podkreślano europejską solidarność - zauważył komentator. - Ani
    dziennikarze, ani wyborcy nie byli w stanie dostrzec jasnej linii -
    dodał.

    Jak mówił dalej Coerper, narodowi konserwatyści
    występowali konsekwentnie przeciwko uchodźcom i zgromadzili wokół siebie
    przeciwników przyjmowania imigrantów.

    Za dobre
    posunięcie Jarosława Kaczyńskiego uznał Coerper jego pozostanie w czasie
    kampanii wyborczej w tylnym szeregu i wysunięcie na pierwszy plan Beaty
    Szydło. - Nie jest jasne, jak długo Szydło utrzyma się przy władzy -
    ocenił.

    Z punktu widzenia Berlina i Brukseli zwycięstwo PiS oznacza "zdecydowany zwrot" Polski w kierunku krajów odmawiających przyjęcia uchodźców, takich jak Węgry czy Słowacja
    - powiedział Coerper. Polska będzie teraz szukała sojuszu z
    Budapesztem, ponieważ Viktor Orbán jest dla polskich narodowych
    konserwatystów wzorem - zakończył swój komentarz warszawski korespondent
    ZDF.


    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75477,19087586,niemiecka-telewizja-nie-jest-jasne-jak-dlugo-szydlo-utrzyma.html#ixzz3pcrSVW00



    Włoska
    prasa pisze o polskich wyborach na pierwszych stronach portali. Mówią o
    zwycięstwie "partii ultranacjonalistycznej, populistycznej i
    eurosceptycznej"

    W Polsce wygrywa
    nacjonalistyczna prawica przeciwna Unii Europejskiej - tak włoskie media
    podsumowują wynik wyborów. Zwycięstwo PiS trafiło w niedzielny wieczór
    na czołówki wszystkich włoskich mediów, według których zmieni się teraz
    rola Polski w UE.
    - Polska mrozi Brukselę. Wygrywają
    antyunijni nacjonaliści - taki nagłówek otwiera stronę internetową
    lewicowego dziennika "La Repubblica". Według tej gazety europejskie
    rządy są zaniepokojone rezultatem...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    89. SMOLARPiS będzie rządzić

    SMOLAR

    PiS będzie rządzić całą kadencję. Nie popełni błędu. Bać się? Tak, powinniśmy

    Co dalej? Pierwszy ruch, jaki będzie chciał wykonać Jarosław Kaczyński,
    to poszerzenie swojej bazy wyborczej. Będzie chciał zabetonować
    większość, którą ma PiS. Będzie uwodził Kukiza, którego partia może
    skończyć jako przystawka. Ale członkowie partii Kukiza nie będą się
    słuchać Kaczyńskiego, mają własne cele. To skrajna prawica, która dla
    PiS może być problemem.


    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,19087791,nie-lamentowac-i-nie-oglaszac-zaloby.html#ixzz3pfYfNLry


    Polska młodzież prawicowa: 66 proc. uczniów wybrało PiS, Kukiza i Korwina [INFOGRAFIKI]

    Platforma wygrywa wśród dyrektorów, kierowników i specjalistów,
    dotrzymuje kroku PiS wśród biznesmenów. Dane pokazują, że dominacja
    prawicy na polskiej scenie może być długotrwała: dwie trzecie głosów
    studentów i uczniów trafiło w ręce PiS, Kukiza i partii KORWiN.

    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75478,19087837,wybory-2015-polska-mlodziez-prawicowa-66-proc-glosow-uczniow.html#ixzz3pfZ3Z96O

    Wrocław - triumf PiS i wielkie obawy przyszłych posłów

    Po podaniu wyników wyborów nawet politycy partii, które
    odniosły sukces, mówili, że tak wyraźne zwycięstwo PiS rodzi ogromne
    obawy o


    Jacek Żakowski

    Demokracja żyje! Jeszcze

    To były dobre wybory. Dowiodły, że polska demokracja jest żywa, scena
    polityczna nie jest zabetonowana, nie jesteśmy skazani na
    demoralizujący polityków i psujący nasze życie duopol PO-PiS.


    Władza w rękach PiS. Od listopada Kaczyński bierze pełną odpowiedzialność za kraj

    Prezes nie będzie już mógł tłumaczyć swoich porażek tym, że musiał wchodzić w koalicje z osobami "marnej reputacji".


    Katarzyna Domagała, Deutsche Welle
    Bezwzględna większość PiS w wyborach parlamentarnych zaskoczyła Berlin. W
    pierwszych komentarzach powyborczych mowa jest o "ciosie" i "sygnale
    alarmowym" dla Niemiec i Europy.W Niemczech
    "trzeba bić na alarm" - twierdzi komentator gazety ARD Robin
    Lautenbach. Jako szef rządu przed niespełnia dziesięcioma laty Jarosław
    Kaczyński "zadbał" bowiem o "polityczne zwady w kraju", "znacznie
    zniszczył stosunki Polski z Niemcami i UE", a w kampanii wyborczej
    "świadomie grał nienawiścią wobec muzułmańskich uchodźców". "Czy teraz
    kolejny wschodnioeuropejski kraj popadnie w Orbanizm?" - pytał w
    wieczornym wydaniu wiadomości.

    Lautenbach dodaje, że "PiS
    kocha Orbana", ma tylko "mały ideologiczny problem z jego sympatią
    wobec Putina". Zdaniem komentatora napięcie i niewiadoma pozostają, ale
    "może nie będzie tak źle", bo PiS się zmienił, a z Dudą i Szydło
    nadeszła nowa generacja "bardziej otwarta na świat, mniej fanatyczna,
    której patriotyzm nie opiera się jedynie na antyniemieckości i
    antyeuropejskości".

    Pozostaje jednak "dręczące
    podejrzenie", że po krótkim czasie Kaczyński "wyrzuci miłą Szydło" i sam
    stanie na czele rządu - tak, jak to uczynił w 2006 roku.

    Solidarność z Węgrami


    Z kolei warszawski korespondent ZDF analizował w telewizyjnych
    wiadomościach przyczyny obalenia rządu Ewy Kopacz w momencie, kiedy
    "Polakom powodzi się tak dobrze". Dużą rolę odegrała przy tym kwestia
    uchodźców. Obecnemu rządowi "nie udało się sformułować w tym zakresie
    żadnego kursu" - twierdzi Armin Coerper. Inaczej zagrał PiS, który
    prezentował "wyraźne stanowisko przeciwko uchodźcom".


    Zasadniczą kwestią było też pytanie o sprawiedliwość społeczną: Polska
    odnotowała w czasie ostatnich rządów ogromny wzrost gospodarczy, a tylko
    stosunkowo niewielki wzrost wynagrodzeń. Teraz na scenę polityczną
    powróci Jarosław Kaczyński, który w Berlinie i Brukseli "nie zapisał się
    dobrze w pamięci".

    "Dla Europy i Berlina oznacza to
    jasny związek - szczególnie w kwestii uchodźców - z oponentami w
    Budapeszcie, Pradze i na Słowacji" - twierdził korespondent ZDF. Nowy
    rząd będzie szukał "solidarności z Węgrami", bo Viktor Orban jest
    "wzorem" dla narodowo-konserwatywnego PiS.

    Potrzebne fundusze i inwestycje

    W podobnym tonie wynik wyborów
    komentuje ekonomiczny dziennik "Handelsblatt". Pisząc o "ciężkich
    czasach dla Europy" w dobie kryzysu uchodźczego, euro i integracji,
    gazeta podkreśla, że "Polska będzie znowu niczym Węgry".


    Bezwzględna większość PiS w Sejmie to "nieprzyjemna niespodzianka" dla
    wszystkich, którzy stawiają na większą integrację Europy i "sprawiedliwy
    kompromis w kwestii podziału uchodźców", a wygrana PiS "wzmocni Europę
    wrogą uchodźcom i integracji" o postaci pokroju Viktora Orbana i jest
    "złym zwiastunem" dla Francji, gdzie do władzy dobija się skrajnie prawicowa Marine Le Pen. To także "czarny dzień dla Angeli Merkel" - konstatuje dziennik.


    Analizując przyczyny przegranej PO, "Handelsblatt" zaznacza, że
    niewielu Polaków zyskało na wzroście gospodarczym, jaki Polska
    odnotowała w ostatnich latach. Gazeta wyraża nadzieję, że Szydło
    wykorzysta niespodziewany sukces i "uwolni się od swego mocodawcy
    Kaczyńskiego", a zamiast "głupich narodowych żądań wysunie pragmatyczne i
    proeuropejskie", bo "sukces Polski w dalszym ciągu zależy zarówno od
    potężnych funduszy z Brukseli, jak i od ogromnych inwestycji
    zagranicznych".

    Konfrontacja zamiast kooperacji


    Również regionalny dziennik "Mittelbayerische Zeitung" pisze o
    "sygnale alarmowym", bo o ile zmiana rządów dziesięć lat temu była
    "wytłumaczalna", o tyle obecna - w momencie, gdy Polska należy do
    "odnoszących największe sukcesy krajów Europy" - jest trudna do
    wyjaśnienia.

    "To cios i sygnał alarmowy" - zauważa w
    komentarzu Ulrich Kroekel. I to nie tylko ze względu na wygraną partii
    Kaczyńskiego. Przede wszystkim protest młodych Polaków, którzy "licznie
    kierują się w prawo" jest godny uwagi. Dziennik wyjaśnia, że Orban nie
    bez przyczyny stanowi dla Kaczyńskiego "polityczny wzór do
    naśladowania": obaj politycy kierują się mottem "konfrontacja zamiast
    kooperacji".

    Gazeta uważa, że w przyczynach upadku
    obecnego rządu dużą rolę odegrały "ostra polityka reform" i "arogancja
    elit", przy czym "nastrój protestu" nie ogranicza się jedynie do Europy
    Wschodniej: rozciąga się od Frontu Narodowego we Francji, poprzez
    przeciwników UE w Wielkiej Brytanii i lewicową partię Podemos w Hiszpanii, aż po "prawicowych podżegaczy" Pegidy w Niemczech.


    Z kolei w serwisie internetowym "Frankfurter Rundschau" czytamy o
    "nadziei" związanej z nowymi twarzami PiS. Nadzieja, że to właśnie one
    wyznaczą nowy kurs, a nie ponownie "garść narodowych zrzęd", która
    swojego czasu "irytowała całą Europę i obciążała stosunki
    polsko-niemieckie".

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    90. Jarosław Kurski Gazeta Wyborcza

    Jarosław Kurski

    Budapeszt w Warszawie. Spełniły się słowa Jarosława Kaczyńskiego

    Mamy "Budapeszt w Warszawie". Spełniły się słowa Jarosława Kaczyńskiego. Trwa nerwowe przeliczanie, czy wraz z mandatami Kukiza i ewentualnie Korwina PiS uzbiera koalicję zdolną zmienić konstytucję.

    Wczoraj w sztabie PiS przemówił Tanatos opłakujący brata bliźniaka. Liczy się tylko rachunek krwi i wykonanie zadania

    przemówił na Twitterze Jarosław Kurski - mentalnie „avatar” Michnika, a służbowo jego zastępca.






    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    91. Tomasz Lis prowokuje

    (..)Tylko zerkam na program Tomasza Lisa, głównie sprawdzam listę obecności. Ma konkurencję w postaci wybitnych seriali na innych kanałach, a sam dawno stracił choć pozory opiniotwórczości. To znaczy jest tak opiniotwórczy jak programy Wandy Odolskiej latach 50. – starsze pokolenie będzie wiedziało o co mi chodzi, młodsze sprawdzi w wikipedii.
    (..)
    Jeśli pierwszy powyborczy program mnie cokolwiek intryguje, to nie z powodu tego, co w nim powiedziano. Z dwóch innych przyczyn.

    Po pierwsze, pomysł aby w dzień po wyborach, w których ponad 50 procent Polaków odrzuciła medialną przemoc liberalno-lewicowych elit, dyskutować najpierw z Aleksandrem Kwaśniewskim, a potem z Aleksandrem Smolarem, Agatą Bielik-Robson i Sławomirem Sierakowskim jest oczywistą prowokacją. Lis pokazuje tej ponad połowie, że media publiczne nie należą do nich wcale, po to by za chwilę prezentować się jako ofiara prawicowej „czystki” i „zawłaszczania mediów” przez nową władzę.
    Pytanie to kieruję też do Aleksandra Smolara, którego uważałem zawsze za swojego ideowego przeciwnika, ale człowieka jakoś tam poważnego.

    Pytanie, dlaczego Lis robi to co robi, ma taki sens, jak pytanie dlaczego sławny psychol John Wayne Gacy zamordował w Ameryce 33 chłopców. Ale wam panowie Sierakowski i Smolar trochę się dziwię. Gdzie są granice korzystania ze sztucznego systemu przewag i przywilejów?

    Piotr Zaremba

    http://wpolityce.pl/media/269786-tomasz-lis-prowokuje-ulegnij-prawico-te...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    92. Andrzej KaczyńskiSwój

    Andrzej Kaczyński

    Swój impet PiS skieruje na "odzyskiwanie" Polski, czyli po ludzku mówiąc: totalną czystkę

    Nie tylko w administracji państwowej, instytucjach centralnych, ale także wśród dyrektorów szkół, szpitali czy domów kultury.


    Jak PiS będzie sprawować samodzielnie
    władzę? Nie wiemy. Trzeba mieć ostrożną nadzieję, że jego rząd odstąpi,
    przynajmniej na razie, od wcielania pomysłów najbardziej szkodliwych dla
    finansów państwa.
    Ale w takim razie pierwszy swój impet PiS
    prawdopodobnie skieruje na "nadbudowę" - na sferę symboliczną
    (edukację, politykę historyczną, kulturalną i medialną), na możliwe do
    przeprowadzenia bez...
    http://wyborcza.pl/politykaekstra/1,149087,19098817,glos-wolnosc-ubezpie...

    Paweł Wroński

    Nie zwalniajmy PiS z odpowiedzialności za obietnice. Niechaj jedzą tę żabę

    Czy słyszycie ostatnie wypowiedzi polityków PiS? Takie trochę inne
    tony? Jakby dostrzegali rzeczywistość - nie tę wiecową, ale także tę
    ekonomiczną.


    Prof. Gliński, szef rady programowej PiS, już po wyborach w RMF FM mówił
    na przykład, że trzeba być ostrożnym w sprawie przewalutowania kredytów
    frankowych: "Nie...





    Nie dać się szantażować radykałom. Choć PiS wygrał wybory dzięki
    temu, że przesunął się do centrum, zwolennicy twardego kursu, całkowicie
    wbrew faktom, twierdzą, że było inaczej


    Teraz, gdy to PiS staje się partią władzy,
    coraz głośniej odzywają się ci, którzy nie lubią bawić się w
    subtelności. "Po całości!" - wrzeszczą.

    Jednak we wspomnianych apelach nie chodzi o to, żeby oczyszczać
    państwo tam, gdzie są do tego przesłanki - także w przypadku
    poszczególnych osób. Chodzi o to, żeby nie zagłębiać się w szczegóły,
    żeby nie liczyć się z wrażeniem, jakie na wyborcach - zwłaszcza
    tych bardziej umiarkowanych - zrobią działania nowej władzy, żeby nie
    wnikać w detale, ale zastosować coś na kształt odpowiedzialności
    zbiorowej. A kto wskazuje, że to błędna strategia - ten uznawany jest za
    niepewnego, a może nawet zdrajcę.

    Nie wiadomo jeszcze, jaką drogę obierze PiS. Jeżeli jednak posłucha radykałów, szybko może skończyć jak w
    roku 2007, gdy mimo autentycznego oczyszczenia państwa i niezłych
    wyników gospodarczych partię Kaczyńskiego pogrążyła absurdalnie chwilami
    radykalna retoryka i momentami zbyt pochopne działania. Jest jednak
    nadzieja, że tak się nie stanie.
    Dają ją dwa czynniki.
    Pierwszy to obecność w obozie władzy osób równoważących radykalne
    tendencje, takich jak Jarosław Sellin, Kazimierz Ujazdowski czy Jarosław
    Gowin, którzy wszyscy mają szansę znaleźć się w rządzie. Drugi to obie
    kampanie wyborcze, które dowodzą, że PiS swoją lekcję odrobił. Zaś
    Jarosław Kaczyński ma z pewnością ambicje wybiegające poza
    jedną kadencję.


  • Prof. Markowski: Demokracja się obroni, ale wersalu nie będzie

    Zaledwie 18,5 proc. wybrało PiS. Partia rządząca musi mieć tego świadomość - mówi prof. RADOSŁAW MARKOWSKI.

  • Rozmawiała Agnieszka Kublik

    28.10.2015

  • Do urn wyborczych poszło 50 proc. Polaków.
    Spośród wszystkich uprawnionych do głosowania zaledwie 18,5 proc.
    wybrało PiS, czyli mniej niż jeden na pięciu. Partia rządząca musi mieć
    tego świadomość - mówi prof. RADOSŁAW MARKOWSKI, politolog z
    Uniwersytetu SWPS.
    AGNIESZKA
    KUBLIK: Przed wyborami przekonywał pan, że to nie są wybory o 500 zł na
    każde dziecko, ale o to, czy w Polsce uchowa się demokracja. Uchowa?


    PROF. RADOSŁAW MARKOWSKI: Demokracja ma na tyle giętki
    kręgosłup, że potrafi długo się bronić, ale pytanie pozostaje otwarte.
    Najpewniej powstanie rząd jednopartyjny, ale może się zdarzyć, że będzie
    potrzeba dodatkowych głosów. To sporo zmienia.

    W
    politologii jest bardzo dobrze udowodniona teza w teorii racjonalnego
    wyboru, że nie warto do rządzenia dobierać koalicjantów, jeśli to nie
    jest naprawdę konieczne. To znaczy, że jeśli większość ma jedna partia,
    to rządzi sama, jeśli dwie partie, to dwie.

    Dlatego ze zdumieniem...






  • Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    93. Wojciech CzuchnowskiPół

    Wojciech Czuchnowski

    Pół wieku po Marcu '68 "prawdziwi Polacy" chcą wyrzucić z Polski Michnika

    Spadkobiercy tradycji faszystowskiej, startując w wyborach, kazali swoim kandydatom podpisywać "Kontrakt narodowy"."Dzień, w którym wyemigruje Pan do Izraela, będzie początkiem nowej ery" - pisze do...


    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,19104715,10-prawdziwych-polakow-w-sejmie.html#ixzz3pyZjBZS5


    List gówniarza do Adama Michnika

    Ciężko
    jest pisać list do osoby, która każdy przejaw krytyki uzna za język
    nienawiści, dzielenie Polaków i sianie faszystowskich poglądów. Jeszcze
    trudniej jest rozmawiać z kimś, kto swoich rywali uznaje za podludzi –
    za obywateli gorszej kategorii. Jednak za wiele pokoleń i za dużo grup
    społecznych milczało, gdy cynicy pluli im w twarz. Bierność cechowała
    mnóstwo osób, które widząc obłudę III RP stwierdzały, że z jej
    przedstawicielami nie warto nawet rozmawiać.

     

    Jednak sprawami społecznymi i
    politycznymi coraz bardziej zaczynają interesować się osoby, które
    urodziły w tej „wolnej od komuny” Polsce. Pokolenie, do którego należę
    nie ma kompleksów i nie zachłysnęło się ochłapami wolności, które
    rzucono naszym rodzicom na pocieszenie. Dla nas wolność nie oznacza
    pełnych półek w sklepach i możliwości oglądania zagranicznych seriali.
    Dla nas wolność to stan ducha i poczucie dumy z bycia Polakami. Dumy,
    której Pan – Panie Adamie nie odczuwa. Polskość po prostu Pana boli. Bo
    Pan jest przecież Europejczykiem. Pan jest obywatelem świata. A my –
    młodzi, którzy myślimy i mówimy po polsku jesteśmy niewdzięcznikami
    niedoceniającymi tego, co wy nam daliście.

     

    Tak często mówicie, że młodzież jest
    przyszłością narodu. Przekonujecie o ogromnej roli jaką mamy do
    odegrania. Tylko szkoda, że chcecie nas wykorzystywać do legitymizowania
    swoich działań. Młodzi są wam potrzebni, by pokazać nowoczesność i
    pasję w waszych programach – żeby lepiej wyglądać na zdjęciach. Ale
    jeśli młodzi chcą iść własną drogą, jeśli młodzi chcą myśleć i czuć po
    polsku – to ci sami młodzi nagle stają się gówniarzami, którym nie
    możecie oddać Polski. No i Panie Adamie… kto tu dzieli? Kto tu komu
    ubliża? Kto kim pogardza? Kto tu używa mowy nienawiści? Polska nie jest i
    nie była wasza. Polska należy do tych, którzy widząc Orła Białego mają
    łzy wzruszenia w oczach. Do tych, którzy rozmawiając z obcokrajowcem,
    rozmawiają jak równy z równym. Nie wiem, może wy lubicie klęczeć. Może
    ta uległość wobec innych rodzi w was czasami złość i na polskim gruncie
    musicie sobie poużywać? Pokazać, że wcale nie jesteście paniami na
    telefon, tylko elitą. Elitą, którą trzeba szanować, tylko dlatego, że
    miała czelność elitą się nazwać. Ale symbolem Polski dla was jest
    czekoladowy orzeł, więc o czym my mówimy? Wy potraficie zrównać
    sprzątanie po psie z patriotyzmem i dodacie do niego przymiotnik
    „nowoczesny”. Robicie farsę ze wszystkiego, co wielkie i wzniosłe. I
    jeszcze jesteście tak bezczelni, że uznaliście, że macie monopol na
    prawdę. I jedyne co was odróżnia od komunistów, to inteligencja. Bo oni
    byli łajdakami, ale inteligentnymi. A wy swój kontakt z inteligencją
    macie tylko wtedy, gdy ją zwalczacie.

     

    Młodość ma to do siebie, że nie pozwala
    zamknąć się w szufladzie. I naprawdę – możecie nas wyzywać od
    najgorszych, ale to już na nikim nie robi wrażenia. Polska za niedługo
    zapomni o myśli politycznej Adama Michnika i jego kolegów. Wasze
    kompleksy i wydumany faszyzm odejdą na śmietnik historii, bo tam jest
    miejsce maluczkich, którym zachciało się budować pomniki innym
    maluczkim. Mydlenie oczu ludziom opanowaliście do perfekcji. Walkę z
    zagrożeniami, które sami stworzyliście również prowadzicie doskonale.
    Naprawdę – doceniam wasz kunszt, bo nie każdy potrafi być takim
    manipulatorem.

     

    Panie Adamie. Dla mnie zawsze będzie Pan
    symbolem medialnego zakłamania. Jest Pan dla mnie osobą, która
    bezpośrednio odpowiada za tak silne podziały polskiego społeczeństwa.
    Nie będę naiwny i nie będę oczekiwał przeprosin, ale niech ma Pan
    świadomość, że ja i moi rówieśnicy – odrzucamy Pana jako nauczyciela i
    mentora. Nigdy nie będzie Pan autorytetem dla ludzi, dla których
    Ojczyzna to słowo najświętsze. Chciał Pan upodlić wszystko to, co ma w
    sobie pierwiastek polskości, ale najbardziej upodlił Pan honor. Bo
    człowiek honorowy, to człowiek, który umie powiedzieć dość i potrafi
    przyznać się do błędów. A Pan jest w amoku. Krew Pana zalewa, że młodzi
    zrobią wszystko, by o Michniku świat nie powiedział dobrego słowa. Bo po
    prostu – Pan na to nie zasługuje. Dzień, w którym wyemigruje Pan do
    Izraela, będzie początkiem nowej ery. Tylko niech Pan zabierze ze sobą
    swoich uczniów, bo będą mogli czuć się nieswojo, gdy zostaną opuszczeni
    przez wodza.

    Panie Adamie. Już czas. להתראות

     

    Michał Patyk – gówniarz, bo po co pisać więcej?

    http://mysl24.pl/polityka/2633-list-gowniarza-do-adama-michnika.html



    W wieczór wyborczy w redakcji 'Gazety Wyborczej' odbyła się debata z
    udziałem ekspertów. W dyskusji udział wzięli: były prezydent Aleksander
    Kwaśniewski, redaktor naczelny 'Gazety Wyborczej' Adam Michnik, prof.
    Ewa Marciniak Ewa Marciniak z Instytutu Nauk Politycznych i redaktor
    naczelny kwartalnika 'Liberté!' Leszek Jażdżewski.


    - Tu mamy zarodek polskiego wariantu partii Jobbik. Oni się ukonstytuują
    jako 'narodowa' opozycja do PiS-u, który będąc odpowiedzialnym za
    wszystko, nie będzie mógł być tak narodowy, jak ci narodowcy od marszu -
    mówi redaktor naczelny 'Gazety Wyborczej'.



    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    94. "Dziś na szczęście Kuroń nie


    "Dziś na szczęście Kuroń nie żyje, Macierewicz wsadziłby go do Berezy"


    "Dziś na szczęście Kuroń nie żyje, Macierewicz wsadziłby go do Berezy"

    Bożena Aksamit

    29.10.2015
    Nieufny jak Polak. Ufamy tylko rodzinie

    Wyrwijmy dzieci z rodziny - to najpewniejszy sposób, by to zmienić. Rozmowa z psychologiem społecznym Januszem Czapińskim.

    Pan nawołuje, żebyśmy zaczęli w końcu uczyć się współpracy, bo będziemy karleć.



    - Wkrótce jako społeczeństwo staniemy się bogaci i machina
    rozwoju oparta na indywidualizmie i rywalizacji będzie potrzebowała
    nowego paliwa - inaczej




    Czołowy
    publicysta "Gazety Wyborczej" wulgarnie obraża narodowców:
    "Powiedziałbym, żebyście mnie pocałowali w d***, ale za bardzo szanuję
    swoją d***, więc po prostu 'spie*****cie dziady'"


    "Obowiązkiem Polaka i przyzwoitego człowieka jest przeciwstawiać się faszystowskiej swołoczy, która zatruwa ten kraj".

    Panowie Narodowcy, powiedziałbym żebyście mnie pocałowali w d, ale za bardzo szanuję swoją d, więc po prostu ‘spie*cie dziady’

    — napisał na Twitterze Czuchnowski.

    A teraz na poważnie:obowiązkiem Polaka i przyzwoitego
    człowieka jest przeciwstawiać się faszystowskiej swołoczy, która
    zatruwa ten kraj (…) kompromituje go i hańbi jego demokratyczne
    instytucje. Mam nadzieję, że w tym nie ustanę. Tak mi dopomóż Bóg

    — tłumaczył swoje wulgarne wystąpienie dziennikarz.

    Najwyraźniej czołowy żurnalista „Gazety Wyborczej” postanowił pogorszyć swoją sytuację przed zapowiadanym procesem…

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    95. Tomasz Lis po wyborach nie


    Tomasz Lis po wyborach nie przestaje zaskakiwać widzów i czytelników. Na
    Twitterze ogłosił - „PiS szykuje rewolucje w mediach publicznych.
    Super. Normalni widzowie szybko za mną zatęsknią”. Erupcję złośliwości i
    złośliwostek serwowanych
    przez redaktora naczelnego „Newsweeka” można było obserwować zwłaszcza
    przed wyborami parlamentarnymi. Dziennikarz poświęcający tematyce hejtu
    cały odcinek swojego programu, sam skupiał się na atakowaniu największej
    partii opozycyjnej. Wygląda jednak na to, że PiS, stał się obecnie
    mniej ważnym elementem twórczości Tomasza Lisa. Kontrowersje wokół
    finansowania programu Tomasza Lisa i spadek jego popularności zbiegły
    się ze słabnącą sprzedażą „Newsweeka”. Sporo aktywności zabiera też
    Hannie i Tomaszowi Lisom śledzenie niepochlebnych wpisów na swój temat.
    Zapowiadają pozwy sądowe wobec internatów.
    Tygodnik „ABC” pochyla się nad losami gwiazdy
    telewizyjnej, internetowej i papierowej publicystyki. Czy krótki wpis
    Lisa może okazać się proroczy – próbuje odpowiedzieć Aleksander
    Majewski w tekście „Widzowie za mną zatęsknią”.



    Mocna
    okładna "Newsweeka" z nekrologiem III RP. "Otwarta, tolerancyjna Polska
    może być wkrótce zagrożona. Jak jej bronić?" - to temat numer jeden
    gazety.

    W tygodniku znajdziemy też analizę relacji na
    linii Beata Szydło - Jarosław Kaczyński. "Rządu jeszcze nie ma, a ona
    już jest toksyczna. Skład gabinetu podyktuje prezes" - przewidują
    dziennikarze i dodają, że podczas negocjacji dotyczących nazwiska
    kandydata PiS na premiera los Szydło naprawdę wisiał na włosku. "Gdyby
    nie ukorzyła się podczas wieczornego spotkania, to byłby jej koniec.
    Jarosław ją zdominował" - podkreślają. Więcej >>>
    Zobacz posta


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    96. Heloł w dyktaturze! Jan Hartman

    http://hartman.blog.polityka.pl/2015/10/25/helol-w-dyktaturze/

    Stało się. Polacy postanowili odpocząć od demokracji. 25 lat i chwatit. Za szybko, za dużo. Tęsknota starszych za władzą, która zrobi, co zechce, ale wszystko pozałatwia i skończy z tą całą telewizyjną „demokracją”, tęsknota za PRL i prostym ładem dla prostych ludzi połączyła siły z młodzieńczą wzgardą – dojrzałym owocem narodowo-katolickiej szkoły, która wychowała nowe pokolenie w sterylnej izolacji od wartości konstytucyjnych i ducha nowoczesności. Pogrobowcy komuny do spółki z wypraną do czysta młodzią oddały całą władzę w ręce Kaczyńskiego i jego świty, z uwzględnieniem stosownej porcji dla biskupów.

    Oto od dziś, od 25 października 2015 roku, Polska ma znowu Naczelnika Państwa, posła-dyktatora Jarosława Kaczyńskiego. Niech nam żyje i niech nas zbawia! Ciarki po plecach biegną, gdy pierwsze słowa dyktatora brzmią „zemsty nie budiet”. Co ma w głowie ktoś, kto zaczyna od mówienia o zemście? Ale dyktator już nie jest młody. Kto wie, może łagodność wieku zmiarkuje szał rewolucji? A może wcale nie? Zobaczymy. Przeżyliśmy PRL, przeżyjemy i „czwartą RP”. Ducha nie gaście. Wypijcie!

    PO? Trudno obronić władzę przez trzy kadencje. Dziękuję za osiem lat letnich może, aczkolwiek cywilizowanych rządów. Będziemy jeszcze za wami tęsknić. Może jeszcze Tusk powróci i zmierzy się po raz ostatni w śmiertelnym boju z Kaczyńskim. A może nie? Zobaczymy.

    Lewica, lewica. Mój boże, ileż to się mówiło, ileż się tłumaczyło, że tym razem list wyborczych lewicy nie można układać w siedzibie SLD na Złotej, że ludzie nie nabiorą się na grę pozorów i tanie chwyty, że nie kupią dealu Millera z Palikotem, sprzedawanego jako „zjednoczenie lewicy”. Że tym razem naprawdę musi być partnerstwo, transparencja, okrągły stół lewicy… Ale Miller uparł się razem z „młodymi” z SLD, żeby polec za Palikota, a dokładnie za dotację dla Palikota, którą, owszem, wygrał. Będzie się nią zabawiał do ostatniego grosza. Projekt „Razem zabić Millera” wypalił za to nadspodziewanie dobrze. Będzie dotacja dla Razem, będzie partia. I mnóstwo okazji, żeby się pożreć o te pieniądze. Nie dajcie się demonom chciwości! Oby z tego całego czyśćca zrodziła się nowa lewica, taka, o jakiej marzą Nowacka i Zandberg. Dziękuję ludziom dobrej woli w ZL i Razem, którzy w tej patologicznej sytuacji robili ze szczerym sercem, co tylko mogli. Przyszłość należy do was!

    Jedyny jasny punkt tych wyborów – wielki sukces Ryszarda Petru i Nowoczesnej. To wygląda jak restart PO, powrót do korzeni. Za kilka lat ta ekipa może rządzić. Ale pod jednym warunkiem – że nie da się uwieść kupieckiej mentalności ani neoliberalnej ortodoksji. To musi być partia środka, w której liberalne jastrzębie będą miały przeciwwagę w socjalnych, centrolewicowych gołębiach. Nowoczesna musi nie tylko wiedzieć, jak zarabiać pieniądze, lecz także jak je wydawać. Powodzenia!

    Kukiz czy Korwin są bez znaczenia (choć wynik narodowców poraża). Bez znaczenia, bo bez znaczenia jest cały Sejm, który nie będzie miał nic do gadania. Zausznicy Kaczyńskiego będą pisać na jego zamówienie ustawy, a Sejm będzie je „klepał” na zlecenie. Nie ma też znaczenia pani Szydło. To nie ona będzie rządzić, a zresztą i tak by nie wiedziała jak. Resorty popadną w ręce zaufanych znajomków Kaczyńskiego – mniej czy bardziej (raczej mniej) kompetentnych. Samemu dyktatorowi wygodniej będzie na razie nie obejmować funkcji premiera. Na to zawsze będzie czas.

    A więc witajcie w nowej-starej Polsce! Kto nie zna PRL, ten będzie miał okazję posmakować jej siermiężności, jej nadętej i nudnej propagandy, wszechobecności szpicli, zalęknionych sługusów władzy, mściwych i tchórzliwych karierowiczów, czystek, represji i powszechnej kontroli wszystkiego. Lęk będzie w nas. Oj, zatęsknicie, młodzi, za wolnością. I będziecie musieli ją sobie na nowo zdobyć, jak wasi rodzice. Powodzenia!

    Tylko ten wstyd, ten wstyd przed Europą i światem. Ten obciach, to rozczarowanie, jakie sprawiliśmy naszym przyjaciołom, którzy tak wiele dla nas zrobili. Staś na sukni zrobił plamę. Płacze i przeprasza mamę…


    Konieczny jest reset myślenia o PiS. Nie wolno krzyczeć z byle powodu, że dokonuje zamachu na ustrój

    Stanisław Skarżyński - dziennikarz Radia ZET,
    Po zwycięstwach Prawa i Sprawiedliwości w wyborach
    prezydenckich i parlamentarnych w ręce polityków z jednego środowiska
    trafia cała władza w państwie. Powszechna jest opinia, że PiS może być
    niebezpieczne dla polskiej demokracji.

    Uważam, że ci,
    którym zależy na utrzymaniu demokratycznego charakteru polskiego życia
    publicznego, powinni po objęciu przez PiS władzy trzymać się jak
    najdalej od mówienia o "demontażu demokracji", ponieważ nadużywanie tej
    retoryki jest na rękę tym, którzy chcieliby dziś podporządkować
    niezależne instytucje jednemu ośrodkowi władzy.

    Samobójczy potencjał demokracji

    Wbudowany w demokrację mechanizm autodestrukcji jest jej największą wadą. Historia wielokrotnie pokazała, że wybory
    mogą wynieść do władzy ludzi, którzy nie chcą się męczyć z niezależnymi
    instytucjami, wielością etapów w procesie stanowienia prawa oraz
    dbałością o procedury, które charakteryzują demokrację.


    Samobójczy potencjał demokracji wiąże się z dwoma zjawiskami. Po
    pierwsze, proces degradacji ustroju jest zwykle powolny i w zasadzie nie
    sposób powiedzieć, kiedy państwo staje się demokratyczne tylko z nazwy.
    Po drugie, w walce o wyborców powszechne stało się nadużywanie słów o
    zagrożeniu dla demokracji. Nie ma dziś partii, której politycy nie
    zarzucają swoim przeciwnikom, że "demontują demokrację".

    O
    tych zjawiskach traktuje ten tekst, który można rozumieć jako apel do
    tych, którzy przed wyborami (i po nich) mówili o zagrożeniu, jakim PiS
    jest dla demokracji - apel, aby poważnie się zastanowili, czy są pewni
    tego, co mówią, i jeżeli nie są, zamilkli, a jeżeli są - wyciągnęli z
    tej opinii pełne konsekwencje. Rozczarowujące jest słuchanie polityków,
    którzy przed wyborami ostrzegali przed "rozmontowywaniem demokracji" i
    "orbanizacją polskiego życia publicznego", którzy dziś mówią, że
    Kaczyński i PiS przejmują całą odpowiedzialność za państwo. Te dwa
    twierdzenia wzajemnie się wykluczają. Jeśli PiS jest siłą
    antydemokratyczną, to nie ma możliwości, aby mogło przejąć
    odpowiedzialność za demokratyczne państwo
    .

    Ci,
    którzy chcą sięgnąć po argument "zagrożenia dla demokracji", muszą mieć
    świadomość, że to zagranie va banque, ponieważ pełną konsekwencją tezy,
    że PiS jest zagrożeniem dla demokracji, jest stwierdzenie, że Prawo i Sprawiedliwość
    jako wróg demokracji powinno zostać zepchnięte na margines, który
    demokratyczne państwo - dość wspaniałomyślnie, ale tylko ze względu na
    swoje wartości - rezerwuje dla swoich wrogów.

    Straszenie "kaczyzmem"


    Wieloletnia praktyka straszenia "kaczyzmem" wymaga dziś resetu.
    Tyle razy już krzyczano, że "atakują demokrację", i tyle razy już za
    tymi słowami nie szły żadne czyny, że Kaczyński może dziś właściwie
    zupełnie swobodnie przypuścić atak na polską demokrację. Swobodę
    działania i bierność opinii publicznej zapewni mu właśnie to, że
    retoryka ataku na demokrację kompletnie się w Polsce sprała.


    Jej zużycie jest spadkiem po Donaldzie Tusku, który przez dekadę
    prowadził z PiS zwykły spór polityczny (z którego definicji wynika
    przecież implicite, że PiS było w jego oczach partią demokratyczną -
    czyli taką, której potencjalna wygrana w wyborach nie jest zagrożeniem
    dla demokratycznego ustroju państwa), ale jednocześnie bezustannie
    podkreślał autorytarne rysy partii Kaczyńskiego, m.in. zapędy do
    ręcznego sterowania prokuraturą, niepokojące poglądy na temat relacji
    władzy ze służbami specjalnymi, nonszalancki stosunek do niezawisłości
    sądów oraz skandaliczny stosunek do niezależności mediów.


    Tusk i PO używali ostrzeżenia o zagrożeniu dla porządku demokratycznego
    w celach politycznych, ale nigdy nie traktowali własnej retoryki
    poważnie. Politykom PiS uszło na sucho rozmontowanie WSI i ujawnienie
    danych agentów polskich służb, prowokacje CBA, kuriozalne tezy na temat
    przyczyn i oskarżenia władz Polski o organizację zamachu w Smoleńsku
    oraz formułowanie zarzutów o fałszerstwach wyborczych. Antoni
    Macierewicz i Mariusz Kamiński są dziś wiceprezesami PiS, a Zbigniew
    Ziobro nie stanął przed Trybunałem Stanu. Wszyscy trzej zostali wybrani
    na posłów.

    Czy Kaczyński zagraża polskiemu ustrojowi


    Reset myślenia o PiS jest tym ważniejszy, że rozważania, czy
    Kaczyński może chcieć skręcić kark polskiemu ustrojowi, nie są tylko rozrywką intelektualną. Na niekorzyść PiS przemawia kilka poważnych przesłanek.


    + Po pierwsze, demokrację może próbować rozwalić każdy polityk, w
    którego ręce trafi władza, a pokusa ta jest naturalnie większa w
    przypadku polityka, który zdobył bezprecedensową dominację polityczną.
    Choć taka koncentracja władzy nie jest sprzeczna z regułami demokracji,
    to Kaczyński dotąd nie udowodnił, że potrafi się tej pokusie oprzeć.
    Obowiązuje tu zasada ograniczonego zaufania.

    + Po drugie,
    demokracja liberalna nigdy nie była przedmiotem szczególnej troski
    Kaczyńskiego. Nie tylko jego uwagę przykuwały zawsze bardziej jej wady
    niż zalety, a także w ciągu ostatnich lat znacznie nasiliła się niechęć
    PiS do klasycznego modelu demokratycznego państwa, w którym istnieje
    wyraźna odrębność władz i instytucji, która uzupełniona jest
    niezależnymi mediami jako narzędziem kształtowania opinii publicznej.


    + Po trzecie, zmiany w kierownictwie partii w ciągu ostatnich
    lat wskazują na zogniskowanie uwagi partii na narzędziach państwa o
    charakterze represyjnym - cechą wspólną różnych spekulacji na temat
    obsady rządu jest to, że stanowiska związane z armią, służbami
    specjalnymi i policją objąć mają najwyżsi rangą politycy PiS.


    + Po czwarte, na niekorzyść PiS przemawiają również przykłady z
    zagranicy. Praktyka osłabiania demokracji w Europie Środkowo--Wschodniej
    odnotowała ostatnio sukcesy - na Węgrzech, Słowacji oraz w Czechach
    stery państwa trzymają ludzie krytyczni wobec bilansu ćwierćwiecza
    demokracji, a PiS tych ludzi i zjawisk nigdy nie krytykowało.

    + Po piąte wreszcie, w demokratyczny charakter PiS każe wątpić również to, że partia zarządzana jest jednoosobowo.

    Pijaństwo przerodziło się w szaleństwo


    Reset myślenia o PiS powinien objąć również porzucenie wspomnień
    lat 2005-07 jako narzędzia organizującego wyobrażenie o nadchodzącym
    rządzie. Nie dlatego, że ta kalka myślowa już nie działa, czego dowiodły
    wybory, ale przede wszystkim dlatego, że ten skrót myślowy wiedzie dziś
    na manowce.


    W kuluarowych rozmowach o polityce powtarza się dziś
    często ponury dowcip, w którym Polska porównywana jest do pijaka, dla
    którego osiem lat w trzeźwości (rządów PO--PSL) to duży sukces wywołany
    kacem dwuletniego pijaństwa (rządów PiS z "przystawkami"). Zwolennicy
    porównania rządów PiS do pijaństwa sądzą, że to partia niezdolna do
    utrzymania stabilnego rządu, ponieważ awanturnictwo, rejtanizm i
    obrażalstwo są nie tylko postawami PiS wobec świata zewnętrznego, ale
    także immanentnymi cechami kultury tej partii. Ci, którzy widzą w tym
    żarcie ziarno prawdy, przypominają szalone zwroty w koalicji
    Kaczyńskiego, Leppera i Giertycha oraz odejście Marka Jurka po
    głosowaniu w sprawie wpisania ochrony życia do konstytucji.


    Lepsza wydaje się teza, że do władzy dochodzi dziś inna partia niż
    ta, która objęła stery państwa w 2005 roku. Nie ma już w PiS starych
    działaczy: Dorna, Mężydły, Zalewskiego, Kamińskiego i
    Kluzik-Rostkowskiej, a część elity partii zginęła w katastrofie
    smoleńskiej.

    Myślenie o rządzie PiS w kategoriach z lat
    2005-07 jest natomiast potężnym argumentem przeciwko tezie, że PiS jest
    partią wrogą demokracji, bo w 2007 roku Kaczyński przegrał wybory i
    przeszedł do opozycji, a najpotężniejsze salwy w stronę polskiej
    demokracji padły dużo później - w 2014 roku, gdy Kaczyński mówił o
    fałszerstwach wyborczych.

    Porzucenie wspomnienia lat
    2005-07 pozwala dostrzec - by trzymać się tej mrocznej, ale jakże
    obrazowej metafory - że pijaństwo nie jest dziś już problemem. Jeśli PiS
    jest dziś partią antydemokratyczną, to między 2007 a 2015 rokiem
    pijaństwo przeobraziło się w szaleństwo. O ile bowiem pijak, gdy się
    znów upije, to krzywdę zrobi co najwyżej sobie - w tym duchu Ludwik Dorn
    mówił ostatnio w Radiu
    ZET, że "PiS potknie się o własne nogi" - o tyle szaleniec, w którego
    ręce trafia władza w państwie, jest niebezpieczny dla wszystkich.

    Krzyczeć w ostateczności


    Trzy decyzje - rezygnacja z retoryki "zamachu na demokrację",
    odrzucenie wspomnienia lat 2005-07 jako narzędzia opisu władzy PiS oraz
    dostrzeżenie najpoważniejszej dotąd (choć potwierdzonej tylko
    poszlakami) możliwości, że PiS może chcieć popsuć ustrój państwa -
    pozwalają na nowo opisać sytuację polityczną, w której zepchnięte do
    opozycji partie mogą stanąć wobec konieczności walki z prawdziwą
    degradacją ustroju.

    Tym, którym zależy dziś na polskiej
    demokracji, nie wolno zacząć zaraz z byle powodu krzyczeć, że PiS
    dokonuje zamachu na ustrój. Jeżeli PiS raz uda się przeprowadzić ustawę
    obarczoną tym piętnem, to przyjęcie kolejnych będzie już tylko
    łatwiejsze. Dlatego słowa o obronie demokracji powinny zostać użyte w
    ostateczności. W filozofii polityki nazywa się to stanem wyjątkowym.
    Pojęcie szczególnie rozwinął Carl Schmitt, którego definicja stanu
    wyjątkowego jest o tyle ciekawa, że uznaje go za definicję polityki.
    Schmitt sądził, iż to, co zwykliśmy nazywać w demokratycznym państwie
    polityką, jest w istocie administrowaniem, którym w ogóle nie warto
    zawracać sobie głowy, a prawdziwa polityka pojawia się wówczas, gdy
    pojawia się decyzja o wyjątkach.

    Używając siatki
    pojęciowej Schmitta, można sformułować te granice, których pilnować
    powinni zwolennicy liberalnej demokracji. W ich zakresie muszą pogodzić
    się z pełnym prawem PiS do decydowania o sprawach państwa, choćby te
    decyzje były ich zdaniem złe i szkodliwe, bo dopóki PiS będzie
    administrować, wykonując swoje kompetencje w ramach istniejącego
    porządku ustrojowego, dopóty demokraci winni szanować władze swojego
    państwa.

    Problem pojawi się, gdy PiS przekroczy granicę.
    Jeżeli obrona demokracji jest sytuacją stanu wyjątkowego, to wynika z
    fundamentalnego zagrożenia dla wspólnoty politycznej. To znaczy, że
    chcemy, aby zjednoczyły się wszystkie demokratyczne siły polityczne
    państwa - od ludowego PSL, przez centrową Platformę i neoliberałów z
    Nowoczesnej, po pozaparlamentarne ugrupowania lewicowe. Takiej koalicji
    nie będzie łączyć nic, co w normalnym porządku demokratycznym pozwala na
    sojusz, dlatego za decyzją o rozpoczęciu kampanii w obronie demokracji
    nie mogą stać interesy polityczne i gospodarcze albo opinie na temat
    dobrze urządzonego państwa. Ogłaszając stan wyjątkowy zagrożenia dla
    demokracji, jej obrońcy muszą zadeklarować, że weszli na tę ścieżkę
    tylko po to, aby odebrać władzę wrogom demokracji, ponieważ ci
    wykorzystują jej narzędzia, by ją zniszczyć.

    To jest
    decyzja o olbrzymim kalibrze politycznym. Trudno oprzeć się wrażeniu, że
    ci, którzy przed wyborami mówili o potrzebie rządu "wszyscy przeciw
    PiS", kompletnie nie zdają sobie sprawy, że to hasło oznacza
    wypowiedzenie politycznej wojny domowej tym, których zdefiniowano jako
    wrogów demokracji. To nie są żarty. Aby odzyskać elektorat PiS dla
    normalnego życia politycznego, partie tworzące koalicję będą musiały
    solidarnie skazać swoich wyborców na wyrzeczenia tylko po to, żeby -
    jeśli nie zawiodą - móc się znów pokłócić i toczyć spór w cywilizowanych
    ramach demokracji.


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    97. Teresa Bochwic Jak




    Jak informować na temat Polski świat od lat karmiony „Wyborczą”?


    "Obok „GW” do zachodniej opinii publicznej dociera jeszcze zwykle „Krytyka Polityczna”."

    Coraz więcej Polaków z zagranicy zwraca uwagę na
    specyficzną rolę „Gazety Wyborczej” w prasie zachodniej, chętnie
    powielającej opinie tubylczych Europejczyków roku, stulecia, a niedługo
    zapewne i tysiąclecia. A więc i w poglądach zachodniej opinii
    publicznej, przyzwyczajonej zarówno do wolności słowa, jak i do pewnej
    równowagi politycznej w mediach.

    Względnej równowagi, to jasne, bo np. w USA
    niegdyś stwierdzono, że przygniatająca część dziennikarzy ma poglądy
    zdecydowanie lewicowe, by nie rzec lewackie, podczas gdy społeczeństwo
    jest o wiele bardziej konserwatywne niż oni. Obok „GW
    do zachodniej opinii publicznej dociera jeszcze zwykle „Krytyka
    Polityczna”, pismo skrajnie lewicowego środowiska w Polsce, bardzo
    czasem interesujące, odstającego jednak stereotypowymi, typowymi dla
    historiografii czasów PRL opiniami o naszych
    dziejach. Nie mówiąc już, że zachowaniami nie do przyjęcia w sferze
    publicznej, tak jakby środowisko to gromadziło ludzi nie tylko
    nieżyczliwych Polsce i Polakom jako grupie etnicznej (gościna dla
    Antify z łańcuchami, kastetami itd. w czasie Święta Niepodległości
    parę lat temu), ale po prostu bardzo źle wychowanych. Pamiętamy, że po tej akcji z Antifą nawet bardzo przychylna „KPHGW
    odebrała temu środowisku lokal w dawnej kawiarni „Nowy Świat” w
    Warszawie. Raz tam byłam, wątróbki drobiowe w sosie pomarańczowym palce
    lizać, ale to wszystko, co dałoby się pozytywnego
    powiedzieć o tym lokalu.

    Środowiska te nie próżnują w oczernianiu Polski. Ostatnio
    bloger „Żelazna Logika” opublikował listę kilkunastu nazwisk osób,
    uczestniczących w swego rodzaju oscylatorze (patrz Bagsik i spółka)
    informacyjnym. Ta stara, znana nam od 1989 roku metoda, to
    korespondencje z Polski do pism zachodnich, które potem w Polsce są
    cytowane jako „głosy prasy zagranicznej”, na co Polacy sa bardzo
    wrażliwi. Po szczegóły odsyłam do http://www.zelaznalogika.net/dlaczego-polska-znow-ma-zla-prase-na-zachodzie/

    Zachodnia opinia publiczna karmi się więc opiniami szczególniejszej
    grupy publicystów, i pismami, dotowanymi przez dotychczas panujący rząd PO, z którym szczęśliwie pożegnaliśmy się na długo. W USA, jak
    piszą przyjaciele, w ca 345 bibliotekach akademickich z prasy polskiej
    znaleźć można wyłącznie wyżej wymienione dwa pisma.

    Nie ma tam, piszą profesorowie, ani ekskluzywnej „Teologii
    Politycznej”, ani nawet „Rzeczpospolitej”, nie mówiąc o jakiejkolwiek
    prasie tzw. prawicowej, czytaj zainteresowanej historią, problematyką
    suwerenności czy myślą konserwatywną. Warto może pomyśleć o rozsyłaniu w
    świat np. „Rzeczy wspólnych” (jeszcze wychodzą?), czy dodatków
    historycznych do czasopism w rodzaju „W sieci historii”.

    Braki w wiedzy akademików amerykańskich na temat Polski z
    powodzeniem od wielu lat wypełnia pani prof. Ewa Thompson z Uniwersytetu
    Rice w Houston (Teksas) swoim kwartalnikiem „Sarmatian Review”.

    Niewielkie to pismo, ale wysoki poziom publikacji z pewnością trafia do
    umysłów amerykańskich uczonych, którzy stąd mogą dowiedzieć się nie
    tylko tego, że po Warszawie nie chodzą białe niedźwiedzie a do
    Lublina nie jeździmy saniami zaprzężonymi w psy, jak to rewelowała od
    czasu do czasu prasa zachodnia, ale że mamy wspaniałych poetów, pisarzy
    światowej klasy, fantastyczną kulturę i tradycję otwarcia na
    świat, co nie znaczy, że koniecznie na lewackie prądy.

    W piśmie poza artykułami i recenzjami z ważnych publikacji
    znajdujemy krótki przegląd wydarzeń i danych statystycznych o Polsce,
    dający pojęcie o naszych problemach i warunkach życia u nas. Tamże np.
    znalazłam informację, że w 2014 roku zagraniczne firmy wyprowadziły z
    Polski 15 mld dolarów;
    sądzę, że to przemawia do mentalności
    amerykańskiej lepiej niż sążniste artykuły gospodarcze itp. Prof.
    Thompson nie zapomina w swoim piśmie także o sprawie aneksji Krymu i tym
    podobnych poruszających, a nieco przyklepywanych na Zachodzie
    wydarzeniach. Ostatni numer „SR”, jaki mam, na
    okładce publikuje zdjęcie Zbigniewa Romaszewskiego, kompletnie
    zapomnianego przez mainstream w miesiąc po Jego nieodżałowanym odejściu
    blisko dwa lata temu. Jeżeli zdarzy nam się wspaniała postać, ludzie
    kulturalni, niezłomni, do tego oddani Polsce, z pewnością zostaną
    przemilczani z największą starannością przez mainstream. Ten typ (media
    mainstreamowe) tak ma.

    Ale jest nadzieja, że niedługo będzie inaczej. I to jest ta
    dobra wiadomość. Zła jest taka, że choć jeszcze nie powstał nowy
    rząd, to już wszystko co złe idzie na jego konto. Media przy tym
    bynajmniej nie próbują nawet opanowywać nakręcanej przez nieżyczliwych
    histerii, że tak długo to trwa; jakie długo, tak było zawsze, rząd
    powstanie swoim, przyjętym konstytucyjnie trybem. I mam nadzieję, że
    zabierze się również do wypełniania luk w wiedzy światowego środowiska
    akademickiego o Polsce, o naszych problemach i uwikłaniach
    geograficzno-politycznych, co pozwoli zmienić atmosferę na
    zasłużenie przychylniejszą.

    TEKST UKAZAŁ SIĘ NA STRONIE SDP.

    Fot. theweek.co.uk/screenshot

    Po wyborach "najbardziej agresywna okazała się prasa niemiecka, znacznie mniej brytyjska czy belgijska"

    "widać było szaloną różnicę opinii między
    prasą konserwatywną a lewicową. O ile prawicowa wypowiadała się w
    tonacji „pożyjemy, zobaczymy”, o tyle ta druga zionęła ogniem i siarką."

    Podobnie jak po majowych wyborach prezydenckich, 
    tak i po 25 pażdziernika, prasa zagraniczna dała wyraz swojemu
    „zaskoczeniu” oraz „rozczarowaniu”. Nie wspominam o rosyjskiej, bo „na
    Wschodzie bez zmian” i nadal wieje chłodem. Kiedy przeczesywałam prasę
    zachodnią, amerykańską, brytyjska, niemiecką  w poszukiwaniu
    komentarzy na temat miażdżącego zwycięstwa Zjednoczonej Prawicy,
    wyłoniły się dwie znane prawidłowości.

    Najbardziej agresywna okazała się prasa niemiecka / surprise,
    surprise!/, znacznie mniej brytyjska czy belgijska. Ale przede wszystkim
    – Wielki Rów Afrykański - widać było szaloną różnicę opinii między
    prasą konserwatywną a lewicową. O ile prawicowa wypowiadała się w
    tonacji „pożyjemy, zobaczymy”, o tyle ta druga zionęła ogniem i siarką.

    Jeśli jeszcze weżmiemy pod uwagę, że PAP
    oraz media mainstreamowe cytują zwykle prasę lewicową – konserwatywna
    trafia się równie rzadko jak śnieg w lipcu – obraz świata i jego
    stosunku do Polski jaki dociera nad Wisłę, bywa mocno zdeformowany.
    Podobnie było i tym razem. Z cytatów wyłania się rzeczywistość
    zmanipulowana i wypaczona, która ma za zadanie straszyć nas, że oto
    hardzi nędzarze i prowincjusze jesteśmy sami,  i dopóki się nie
    ucywilizujemy, świat  nam ręki nie poda. I o taki efekt
    socjotechniczny chodziło.

    I tak brytyjski „Daily Telegraph” informował:

    Zwyciężył nurt eurosceptyczny, konserwatywny i katolicki,

    po czym zwracał uwagę na to, że Polska może być sojusznikiem Wielkiej
    Brytanii i Davida Camerona  w potyczkach o nową formułę Unii. Belgijski
    „Le Soir” nadmienia o

    zbliżaniu się fali konserwatywnego tsunami.

    Ale już „Suddeutche Zeitung” punktuje:

    wprawdzie prawa strona społeczeństwa jest zadowolona, ale lewa dostała dreszczy.

    Bo

    PiS, to partia paternalistyczno – nacjonalistyczna, ze wszystkimi tego konsekwencjami.

    Ciekawe, gazeta zamiast określenia paternalistyczna mogła użyć
    solidarna, a nacjonalistyczna – narodowa, ale nie użyła. „Washington
    Post”, ten od afery Watergate, napisał: ”Polska zdecydowanie skręca w
    prawo” – jakby to był grzech ciężki, a murdochowski „Wall Street
    Journal” ostrzegał przed „polską partią nacjonalistyczną Law and
    Justice”. Nie dziwi także fakt, że dla internetowego wydania „Financial
    Times” wypowiada się Henryk Wujec,  a nie Jarosław Gowin, i wywiadu dla
    „Die Zeit” udziela Adam Michnik, a nie Elżbieta Witek.
    Dzień jak co dzień.

    Jeśli Zjednoczona Prawica chce uwolnić się z macek lewicowej
    ośmiornicy, czyli choć trochę zmienić swój wizerunek  na świecie,
    trzeba działać, i to natychmiast. Jeśli Prawo i Sprawiedliwość chce mieć
    lepszy image, musi zmienić strategię komunikowania się ze światem.
    Będzie to wymagało kilku odważnych kroków, przed którymi dotąd
    się broni.

    Trudno sobie wyobrazić, żeby prezydent i przyszły rząd
    prowadzili skuteczny dialog z Berlinem, Waszyngtonem czy Londynem, mając
    takich posłańców złej nowiny  jak Michnik, bracia Smolarowie  czy
    Dawid Warszawski.
    Przecież wiemy, jakimi to skutkuje owocami. A
    więc krok pierwszy: grupa ekspercka, znająca profile ideologiczne,
    grupy targetowe wiodących światowych dzienników i tygodników.

    Trzeba wiedzieć, że brytyjski „Observer”, odkąd został zakupiony
    przez grupę medialną „Guardiana” pożeglował w lewo, że „Independent”
    dawno przestał być niezależny, jak bardzo upolityczniła się i zarazem
    skomercjalizowała BBC, i  w jakim znajduje się
    właśnie szambie, że choć w dziedzinie wartości konserwatywnych idziemy
    ramię w ramię z „Daily Mail”, to w sprawach imigrantów zawsze będzie
    przeciw Polakom. Oraz że lekceważenie tabloidów jak „Daily Mail” czy
    nawet „Sun”, które drukują dziennie ponad 3 mln nakładu, to błąd,
    którego możemy żałować.

    I podobnie z mediami Stanów Zjednoczonych, Francji, Włoch, Rosji,
    Bliskiego Wschodu, China, etc. Z całej tej wiedzy będzie wynikało jak
    należy odczytywać interesujący nas artykuł, w jaki sposób go
    zinterpretować i w jaki sposób zareagować? Brak takiej grupy doradców, w
    kancelarii Pana Prezydenta oraz w nowym rządzie Zjednoczonej
    Prawicy, to poważny błąd, który szybko odbije się potężną czkawką.
    Przyszły minister spraw zagranicznych, jakkolwiek dobry by nie był,  czy
    szef departamentu zagranicznego w kancelarii prezydenta, kształtując
    image Polski  za granicą,  nie mogą działać w próżni!

    Sprawa kolejna. Kiedy w 2010 roku premier Jarosław Kaczyński
    odwiedził Londyn i Downing Street, bardzo się zdziwiłam kiedy na koniec
    wizyty Michał Kamiński, ówczesna „spinka”, zorganizował konferencję
    prasową dla …. polskich mediów, które przybyły za Kaczyńskim! Takie
    konferencje przeznaczone są z a w s z e dla mediów
    miejscowych, czyli w tym przypadku brytyjskich. To jest dla polskich
    władz szansa, aby zaprezentować swój program partyjny, opowiedzieć o
    wartościach, związanych z programem, długoterminowych i dorażnych
    inicjatywach – bezpośrednio, a nie przez „francuskich łączników” jak „GW”, TVN czy TVP.
    I to takim językiem - nie mówię o płynnym angielskim, od tego są
    tłumacze - ale w taki sposób, aby message dotarł  i został zrozumiany.
    Więc krok drugi: dlaczego Zjednoczona

    Prawica nie organizuje konferencji prasowych dla tych parudziesięciu
    korespondentów zagranicznych, akredytowanych w Warszawie,  aby
    bezpośrednio przedrzeć się do mediów zagranicznych ze swoim przekazem?
    Bez zagłuszaczek  po drodze? Bo tymczasem ci korespondenci owszem,
    przychodzą, ale do Polsatu 2, który na okrągło podaje informacje  ze
    świata i do nowego kanału TVN, „Biznes i świat / patrz: program „Korespondent”/. Wiem co mówię, bo sama jestem tam zapraszana. Wiadomo, że od czasów KOR
    monopol na kontakty Polski ze światem  ma Michnik et consortes, że to
    liberalna lewica narzuca światu swoją narrację, a my czytamy potem w
    „Die Zeit” że oto w Warszawie faszyści przejęli władzę. Nie ma innego
    wyjścia, musimy opracować sposoby, zbudować nośniki, które będą
    przekazywały naszą, konserwatywną wersję zdarzeń.

    Zgoda, nie odbędzie się to z wtorku na środę – ale im
    szybciej zaczniemy, tym szybciej skończymy. Dziś świat zna tylko jedną
    narrację  o Polsce, naszej historii, dokonaniach, Prawie i
    Sprawiedliwości - lewicowo-liberalną. Musi poznać naszą. W kancelarii
    pana prezydenta, w kancelarii premiera potrzebni są ludzie, którzy
    wiedzą jak to robić, po co i dlaczego? A przede wszystkim – jak, 
    bo po co i dlaczego, wszyscy wiemy. I wtedy polscy konserwatyści i
    Zjednoczona Prawica będą mogli przebić się za granicę ze swoją prawdą.
    Inaczej będziemy skazani na wieczne poczucie krzywdy, sprostowania w
    mediach i procesy o ochronę dobrego imienia Polski i Polaków. To także
    trzeba robić, tyle że perspektywa zmian – znacznie odleglejsza.

    TEKST UKAZAŁ SIĘ NA STRONIE.SDP.


    autor:

    Elżbieta Królikowska-Avis

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    98. rządzi wciąż Ewa Kopacz :) a Wyborcza tak

    PiS zastanie pusty MSZ? Trzech wysokich urzędników wyjeżdża na ambasadorów. Inni już wyjechali

    MSZ odzyskany, ale opustoszały. Kto gdzie wyjeżdża

    Paweł Wroński

    03.11.2015
    Nie wiadomo, kto zostanie szefem MSZ. Wiadomo jednak, że na najwyższych
    szczeblach spotka niewielu współpracowników poprzedników. W najbliższym
    czasie trzech wysokich urzędników wyjeżdża na ambasadorów. Inni już
    wyjechali.


    W 2006 r. Jarosław Kaczyński mówił o "odzyskaniu MSZ". Wtedy ze
    stanowiska ministra zrezygnował Stefan Meller, zastąpiła go przyjaciółka
    prezydenta Lecha Kaczyńskiego Anna Fotyga. Nawet politycy PiS
    twierdzili, że nie był to czas udany. Teraz szanse na ponowne objęcie
    resortu przez Fotygę są niewielkie. Częściej typowany jest Witold
    Waszczykowski, b. wiceminister MSZ, wyrzucony przez Sikorskiego za
    nielojalność.



    Czy MSZ czekają czystki? Na razie politycy PiS głośno domagają
    się odwołania ambasadora w Madrycie Tomasza Arabskiego, b. szefa
    kancelarii premiera Tuska, który odpowiadał za - ich zdaniem fatalną -
    organizację wizyty w Smoleńsku w 2010 r. Kto jeszcze? Nie wiadomo.



    Dziś w kierownictwie MSZ niewielu jest bliskich współpracowników
    ministra Radosława Sikorskiego. Bogusław Winid jest ambasadorem w USA,
    współtwórcą wizyty prezydenta Andrzeja Dudy ogłoszonej przez Pałac
    Prezydencki jako sukces. Jacek Najder reprezentuje Polskę przy NATO, a
    Grażyna Bernatowicz jest ambasadorem w Pradze.



    Także obecne kierownictwo w dużej części wybiera się na
    placówki. Ze stanowisk odchodzą wiceminister Henryka Mościcka-Dendys i
    wiceminister Leszek Soczewica. Jak tłumaczy rzecznik resortu Marcin
    Wojciechowski (sam udaje się na placówkę w Kijowie), to nie "ewakuacja",
    ale zwykła rotacja w związku z zakończonymi kadencjami ambasadorów,
    objęcie zaś ambasadorskiego stanowiska to kilkumiesięczny proces.
    Przesłuchania na ambasadorów odbywały się latem, gdy jeszcze wygrana PiS
    nie była taka pewna.



    Mościcka-Dendys, która ostatnio towarzyszyła w większości
    podróży zagranicznych prezydentowi Dudzie, pojedzie na placówkę do
    Kopenhagi.



    Leszek Soczewica objął placówkę w Bratysławie. To były generał,
    wykształcony na amerykańskich uczelniach wojskowych, jest uważany za
    osobę bliską Sikorskiemu.



    Większość wyższych urzędników MSZ raczej nie przejmuje się
    ewentualną zmianą władzy. Np. wiceminister prof. Artur Nowak-Far,
    wybitny adwokat, został ściągnięty do MSZ przez Sikorskiego, a
    wiceminister Konrad Pawlik, świetny specjalista od Wschodu, uważany jest
    za urzędnika idealnie apartyjnego, swoją karierę zaczynał w kancelarii
    prezydenta Lecha Kaczyńskiego w dziale zagranicznym.



    Nowy szef MSZ będzie miał także wolną rękę w obsadzie Polskiego
    Instytutu Spraw Międzynarodowych. Rząd PO-PSL przeprowadził konkurs na
    nowego szefa placówki, ale ostatecznie jego wynik unieważnił.

    PiS atakuje gimnazja

    Prawo i Sprawiedliwość chce zlikwidować gimnazja. To rewolucja w
    polskim systemie edukacji: przyniesie wielki bałagan, będzie kosztować
    sporo pieniędzy, a skutkiem ubocznym będzie stres nauczycieli, rodziców i
    dzieci.

    To w nauczycielach tkwi największy
    potencjał,to oni są kluczem do poprawy edukacji, a nie ciągłe zmiany
    organizacyjne w szkolnej strukturze
    Prawo
    i Sprawiedliwość chce zlikwidować gimnazja. To rewolucja w polskim
    systemie edukacji: przyniesie wielki bałagan, będzie kosztować sporo
    pieniędzy, a skutkiem ubocznym będzie stres nauczycieli, rodziców i
    dzieci.

    Każda tak głęboka reforma powoduje zamieszanie i dlatego.



    Katolik Kaczyński przejmuje władzę. To czemu widać dwa demony: nienawiść i zemstę

    Konrad Sawicki - publicysta, redaktor "Więzi"

    Gdy na kilka tygodni przed wyborami parlamentarnymi było już właściwie
    jasne, że wygra PiS, a PO będzie musiała po ośmiu latach oddać władzę, w
    środowiskach konserwatywnych i katolickich pojawiło się interesujące
    zjawisko.

    Wraz z narastającą świadomością możliwego zwycięstwa popieranej przez
    większość wierzących partii rosła radość, której w pewnym momencie
    zaczęły towarzyszyć emocje
    negatywne. Poczucie zbliżającego się sukcesu ustępowało czasami miejsca
    słabo skrywanej radości z klęski rządzącej formacji. Delektowano się
    wręcz upadkiem Platformy. Wraz z tym stopniowo tuż obok rosły dwa
    demony: nienawiści oraz zemsty.

    Wszystko to wybuchło ze
    zdwojoną siłą po 25 października. Początkowo ze zdziwieniem, a potem z
    zażenowaniem obserwowałem zadeklarowanych katolików, którzy nagle
    odsłaniali swoje gorsze oblicza. Nieskrywane groźby, złorzeczenia i
    deklaracje, co takiego powinno się zrobić z przegranymi politykami, w
    sposób niekontrolowany przerzucano na wyborców PO oraz osoby publiczne,
    które miałyby być "oczywistymi" sympatykami odchodzącej władzy.


    Zauważmy tu, że wielu cieszących się z wygranej partii Jarosława
    Kaczyńskiego tak bardzo utożsamiło się ze zwycięstwem, iż w swych
    wypowiedziach bezwiednie przyjęło narrację w formie per my: wygraliśmy,
    odebraliśmy im władzę, pokonaliśmy ich itp. To z kolei automatycznie
    przerodziło się w festiwal
    dywagacji i pomysłów, co i komu "powinniśmy" zrobić po tym sukcesie.
    Nagle prawicowi wyborcy i publicyści bez zażenowania poczęli snuć plany:
    tych dziennikarzy wyrzucimy z telewizji publicznej (powstają nawet
    listy nazwisk), tę stację zamkniemy, do tych przyjdziemy o piątej nad
    ranem - znamy wasze adresy, a tamtego wsadzimy do więzienia z pedofilem
    do towarzystwa. Setki tego rodzaju pomysłów deklarowanych w formie per
    my.

    Jeśli już nie dziwią podobne wypowiedzi padające z
    ust polityków, to przesiąknięte nienawiścią i żądzą odwetu deklaracje
    ludzi przyznających się do wiary napawają grozą. To nie my - katolicy -
    przejmujemy władzę, tylko formacja, na którą wielu z nas głosowało. A
    jeśli nawet, to przecież nasze chrześcijańskie pojęcie władzy jest
    diametralnie różne od nienawistno-odwetowego stylu. "Dla uczniów Jezusa
    jedyną władzą jest władza służenia, jedyną mocą jest moc krzyża" -
    przypomina papież Franciszek.

    Poza tym niech wierzący pamiętają o tym, że ugrupowanie, które wygrało wybory, ma na koncie epizody mało katolickie. Gdy Marek Jurek wysunął propozycję całkowitego zakazu aborcji, PiS
    w większości był przeciwny. Gdy w latach 2005-07 rządziła partia
    Kaczyńskiego, nie podjęła nawet poważniejszej próby uregulowania rynku in vitro,
    choć od lat panowała tu wolnoamerykanka. Warto też wspomnieć
    sympatyzowanie z karą śmierci, której, jak wiadomo, przeciwnikami są
    wszyscy ostatni papieże.

    Ta nienawistno-odwetowa fala
    dużo mówi o nas, wierzących. Prawdziwych przyjaciół poznaje się w
    biedzie - mówi przysłowie. Dziś można by je sparafrazować i sformułować w
    ten sposób: prawdziwych katolików poznaje się przy władzy.

     





    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    99. Patyk Michał - student

    Patyk Michał - student Bezpieczeństwa Narodowego na Uniwersytecie Jagiellońskim, sekretarz redakcji i publicysta „Mysl24.pl”, współpracownik portalu „ProstozMostu.Net” oraz kwartalnika „Myśl.pl”.

    "Gówniarz" nie odpuszcza. Drugi list do Michnika

    2 listopada 2015

    Panie Adamie, minęło kilkanaście dni od mojego pierwszego listu do Pana (tutaj) i tęsknota odzywa się we mnie po raz drugi. Poza powrotem do średniowiecza i upadkiem demokracji jak to zdołała określić jedna z najrzetelniejszych gazet w tym kraju – niewiele się u nas zmieniło. Nie zmieniły się również moje poglądy na temat Pana – Szanowny Panie Redaktorze.

    Przyznam, że z rozbawieniem przyjąłem słowa o „spadkobiercach tradycji faszystowskiej”, które wystukał w Pana obronie redaktor Czuchnowski. Bo czyż nie pisałem w swoim pierwszym liście do Pana, że „ciężko jest pisać list do osoby, która każdy przejaw krytyki uzna za język nienawiści, dzielenie Polaków i sianie faszystowskich poglądów.”? No i rzeczywiście, długo nie musiałem czekać. Co prawda, dziękuję za zainteresowanie Pana gazety moją skromną osobą, jednakże niewysłowiony jest mój żal, iż teksty, w których pisałem o znacznie ważniejszych dla Polski sprawach (proszę mi wybaczyć…) przeszły na ulicy Czerskiej bez echa.

    Pan Redaktor Czuchnowski, zanim zaczął rzucać na swoim twitterze wulgaryzmami, odwołał się do mojego pierwszego listu, wyciągając z niego to, co było w nim „najważniejsze”. Mianowicie, powołał się na słowa dotyczące pańskiego wyjazdu do Izraela. Panie Redaktorze… nawet Pan nie wie jak mi wstyd, że dałem się zmanipulować jak dziecko. Gówniarz, to w końcu gówniarz, lecz biję się w pierś. Gorsze jednak jest to, że posunąłem się do insynuacji tak jak ludzie, z którymi przychodzi mi teraz korespondować (albo przynajmniej pisać listy, na które nie przychodzą odpowiedzi). Ja uwierzyłem w autentyczność słów Adama Michnika, który rzekomo miał stwierdzić, że jeśli Ruch Narodowy wejdzie do Sejmu, to wyemigruje do Izraela. A Pan uwierzył w istnienie w Polsce faszyzmu. Cóż, ja poczuwam się do odpowiedzialności, bo honor nakazuje mi przeprosić w momencie, gdy odnoszę się do słów, które nigdy nie padły. Mam również nadzieję, że pański Kolega – Redaktor Czuchnowski również zweryfikuje swoje poglądy. Czas pokaże, czy to zbyt duże oczekiwania z mojej strony.

    Słowa o wyjeździe do Izraela okazały się zbyteczne. Rzeczywistość nie odebrała jednak zasadności o zakłamaniu medialnym, dzieleniu Polaków i manipulacjach. Po raz kolejny okazało się, że medialne autorytety nie uczą Polaków niczego poza szukaniem taniej sensacji i odbieraniem wiarygodności swoim oponentom. Słowa Redaktora Czuchnowskiego o faszyzmie są zniewagą dla każdego, kto wciela w życie ideały bohaterów takich jak choćby Rotmistrz Witold Pilecki. Nazwanie polskiego narodowca faszystą czy nazistą jest opluwaniem godności tych narodowców, którzy ginęli z rąk nazistów czy komunistów. Ginęli w obronie własnej Ojczyzny, a teraz tych, którzy oddają cześć narodowym bohaterom zrównuje się z ich katami. Wstyd Panowie. Wstyd.

    Panie Adamie, głowa do góry! Średniowiecze nie jest takie złe!

    Michał Patyk- w rubryce ciągle gówniarz.


    Cena strachu przed PiS. Zobacz, kto obawia się o własne dochody


    Najbardziej zagorzali obrońcy demokracji przed Jarosławem Kaczyńskim
    wiedzą, ile stracą na zmianie władzy. Obawę o własne dochody próbują
    więc przedstawić jako obawę o wolności obywatelskie.
    Tomasz Lis od dawna wiedział, że po dojściu do władzy PiS będzie musiał
    odejść z TVP. Im bardziej ta partia zyskiwała w sondażach, tym stawał
    się zagorzalszym wojownikiem na ideologicznym froncie. Ponieważ
    do dyspozycji miał nie tylko program publicystyczny w TVP 2, ale też
    tygodnik „Newsweek Polska” i serwis NaTemat.pl ataki mógł przeprowadzać
    na kilku flankach. Niedawno sam przyznał w felietonie, że ma obsesję
    na punkcie Kaczyńskiego. Na okładkach kierowanego przez niego tygodnika
    prezes PiS występował jako „świr” czy „zamachowiec”, w felietonie jako
    człowiek pełen urojeń, który nie przejmuje się losem innych, bo sam
    nie ma rodziny. Na dodatek według niego „Kaczyński chce wprowadzić
    w Polsce ordynarny zamordyzm, którego nie powstydziłby się Putin”.Oczywiście Lis zdaje sobie sprawę, że z dojściem do władzy PiS
    demokracja się nie skończy. Tak jak nie skończyła się w latach
    2005-2007. Powinien też wiedzieć, że wzrosła wtedy ściągalność podatków,
    spadły obciążenia fi skalne obywateli, a sądy zaczęły pracować
    sprawniej. Zna też pewnie raport NIK, z którego wynika, że liczba
    podsłuchów za rządów PO była większa niż za kadencji PiS. Słyszał taśmy,
    na których szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz i prezes NBP Marek Belka
    wbrew konstytucji ustalali odwołanie ministra finansów. Jeśli więc
    rzeczywiście bałby się o polską demokrację, to już dawno powinien
    zarzucać putinowskie metody ekipie PO. Wtedy jednak nie mógłby liczyć
    na intratny kontrakt w TVP, pieniądze reklamowe z budżetu dla swojego
    tygodnika i reklamy spółek Skarbu Państwa w NaTemat.pl.

    (...)


    Z tygodników najwięcej rządowych pieniędzy – ponad 603 tys. zł (bez
    reklam spółek Skarbu Państwa) – dostała „Polityka”.
    Jej dziennikarze
    prześcigają się w zarzucaniu Kaczyńskiemu autorytarnych inklinacji.
    Nawet starający się zachować największy dystans do rzeczywistości Jacek
    Żakowski pisze w tekście dla „Gazety Wyborczej”, że prezes PiS jest zły
    i niebezpieczny dla Polski i dla demokracji.

    Rząd PO-PSL
    w latach 2008-2013 nagradzał przyjazne tytuły sowicie. „GW” otrzymała
    ponad 7 mln zł, czyli 51 proc. wszystkich wydatków na ogłoszenia
    w dziennikach. Nic dziwnego, że Adam Michnik widzi w zmianie władzy same
    niebezpieczeństwa.
    Mówi o nadchodzącym putiniźmie, ale trudno pozbyć
    się wrażenia, że chodzi też o pieniądze. Rząd PiS nie będzie tak chętnie
    publikował ogłoszeń w dzienniku, który przypisuje mu diaboliczne cechy.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    100. cały ten jazgot Czerskiej

    Agata Kondzińska

    Czy dobra zmiana dotyczy też PiS

    Rządowe układanki i próba sił w PiS pokazują, jak niewiele świeżego
    powietrza wpadło do tej partii. Jarosław Kaczyński tak bardzo chciał
    wygrać wybory, że w kampanii prezydenckiej wycofał się z pierwszej linii
    frontu.


    Wielki apetyt PiS na Sejm

    Politycy PiS zapowiedzieli, że kluby parlamentarne Nowoczesnej i PSL
    nie będą miały swoich wicemarszałków Sejmu, bo partia rządząca chce mieć
    większość we władzach tej izby, oprócz marszałka - dwóch
    wicemarszałków.


    Cztery horrendalne końce Glińskiego. Gimnazjum to nie jest meblościanka

    Właściwie nie powinnam narzekać. Profesor Gliński jako przyszły
    wicepremier obiecał profesorom pensję w wysokości trzykrotności średniej
    krajowej.






    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    101. jazgot merdiów trwa, funkcjonariusze w pobudzeniu :)

    Monika Olejnik

    Monika Olejnik, "Kropka nad i" TVN 24, "Gość Radia Zet"

    06.11.2015

    01:00

    Pani prezes może poczuła się wstrząśnięta, a może zmieszana. Sama nie może tworzyć rządu, tylko robią to za nią działacze.

    "Nazywam się Szydło, Beata Szydło i nie dam sobą sterować" - tak mówiła kandydatka na premiera w czasie kampanii wyborczej.
      Ale po wyborach się okazało, że do akcji wkroczył pan K., a nawet nie on, tylko jego ludzie.

    Starzy pisowscy działacze,

    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,19145901,uleglosc.html#ixzz3qipfheeB



    Wojciech Czuchnowski

    Oswajanie Polaków z Antonim Macierewiczem

    Jest prawdopodobne, że Antoni Macierewicz obejmie tekę ministra
    obrony narodowej. Przed wyborami Beata Szydło przekonywała, że szefem
    MON będzie Jarosław Gowin. Ale od kilku dni PiS oswaja opinię publiczną z
    kandydaturą Macierewicza.


    Prof. Markowski: Przy dominacji pewnej wersji polskości demokracja może zaniknąć

    Ryszard Petru i Paweł Kukiz, to politycy, którzy mogą mieć coraz
    większe znaczenie na polskiej scenie politycznej?
    To są dwie różne historie. Co do Ryszarda Petru, wszystko zależy od
    tego, co się stanie z Platformą. Pierwszy scenariusz jest taki, że
    będzie przejmował wyborców PO, drugi, że będzie się musiał ustawić obok.
    Powiem tak: w żadnym kraju postkomunistycznym czysto liberalny program
    nie daje więcej niż 12-15 procent poparcia, to taki naturalny sufit dla
    takich partii. Jeśli Petru ustawi się tak, że zawsze będzie tym
    mniejszym partnerem, to wtedy może być ważny w polityce, ale jako
    dodatek do dużej partii i tą partia może być na przykład Platforma.
    Natomiast jeśli chce iść w kierunku 20 procent poparcia, to musi mieć
    szerszy pakiet propozycji i zając wyraźniejsze stanowisko w sprawach
    socjo-kulturowych. Co do Pawła Kukiza nie mam zielonego pojęcia. Z
    punktu widzenia politologicznego, on się we wszystkim myli. Jeśli po raz
    drugi zobaczył wynik wyborów do Senatu, to trzymam za niego kciuki,
    żeby jakaś myśl go naszła, żeby przeanalizował, jak działają
    jednomandatowe okręgi wyborcze i wyjaśnił swoim sympatykom jak to się
    dzieje, że JOW-y kreują dwupartyjny Senat i rugują z niego wszystkich
    innych. Chyba, że znowu ogłosi, że to spisek elit. teraz ujawnia nowe
    pokłady politologicznej ignorancji i proponuje nam system prezydencki,
    który byłby dla nas katastrofą. Poza tym, zapowiedział po wyborach, że
    dwa lata i on to wszystko rozwali. Nie dopytaliśmy do tej pory, co
    będzie po tym rozwaleniu. On jest antyinstytucjonalny, ale nie wiadomo,
    czy utrzyma swoich posłów we własnym klubie parlamentarnym. W każdym
    parlamencie ma prawo istnieć radykalna, populistyczna-nacjonalistyczna,
    anarchistyczna partia, która nagłaśnia rzeczy bolesne dla różnych
    mniejszości, chociaż kompletnie nie rozumiałem tych 21 procent Polaków,
    którzy widzieli w nim prezydenta, ale 8 procentowa partia w parlamencie,
    choć nie ma sensownych recept naprawy rzeczywistości, która tylko
    krytykuje - dobrze, ok. Jeśli są tacy, którzy się buntują przeciwko
    czemuś, to ich głos powinien być wysłuchany i dobrze by to odbywało się w
    parlamencie, a nie na ulicy.

    Chyba czekają nas burzliwe lata w polityce, prawda?
    Zobaczymy.

    Optymistą Pan nie jest?
    Jestem demokratą, dla mnie najważniejsze, żeby w naszym kraju
    zakorzeniła się ta forma ładu społeczno-politycznego. W demokracji będą
    bowiem współistniały różne postaci polskości, natomiast przy dominacji
    pewnej wersji polskości demokracja może zaniknąć, podobnie jak
    alternatywne do dominującej wizje polskości. Więc trzymam kciuki za
    demokrację i czekam, aż nowa władza potwierdzi, że się kompletnie
    myliłem i będzie się zachowywać zgodnie z demokratycznymi wartościami i
    procedurami. Bo jeszcze raz podkreślam, przy 50 procentowej frekwencji,
    37,5 procent poparcia, to 19 procent aktywnego poparcia Polaków dla tej
    partii. Więc PiS ma absolutnie prawo do zarządzania krajem, natomiast
    nie ma żadnej legitymacji do wywracania do góry nogami porządku
    konstytucyjnego.

    fot. YouTube

    Holland zaniepokojona wynikiem wyborów: Wygrana PiS-u to skręt w stronę autorytaryzmu

    Jej zdaniem rosnący eurosceptycyzm może grozić rozpadem Unii Europejskiej.

    Fot. YouTube

    Odlot to mało powiedziane. Strachy na lachy prof. Markowskiego:
    PiS będzie miało premiera, Sejm, prezydenta i... episkopat. "To może być
    za dużo, tego nie da się wytrzymać!"


    "Kaczyński ostatecznie sam zdecyduje po
    wysłuchaniu tych, którzy mu coś tam podsuwają. To jest takie z natury
    feudalne: niech sobie maluczcy pogadają, a i tak on swoją mądrością
    zadecyduje."

    Paweł Wroński

    Jeśli ktoś, głosując na PiS, uważał, że partia się zmieniła, niech nie czuje się oszukany

    W domu partii przy ul. Nowogrodzkiej wykuwa się nowy rząd PiS. Padają nazwiska, nazwy resortów.

    http://wyborcza.pl/1,75968,19151941,nowe-stare-czasy.html


    "Strach"
    i czarno-białe twarze m.in. Tomasza Lisa, Adama Michnika i Kuby
    Wojewódzkiego na okładce "Do Rzeczy". "Nikt rozsądny nie uwierzy, by PiS
    miało zamiar ograniczać wolności obywatelskie", czytamy w okładkowym
    artykule. "Twardą linię" i rząd "bezpośrednio podporządkowany prezesowi
    partii" prognozuje tygodnik w artykule poświęconym tworzeniu gabinetu
    Beaty Szydło. Więcej>>>



    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    102. Nowy rządMarkowski o


    Nowy rząd


    Markowski o rządzie: Kaczyński ma w nosie opinię publiczną. To on zadecydował i on zostanie rozliczony

    Żadnych zaskoczeń - skomentował skład rządu Beaty Szydło prof. Radosław
    Markowski, politolog z SWPS. - Jarosław Kaczyński pokazał, że ma
    totalnie w nosie to, co się sądzi o jego kandydatach. Działa wbrew
    opinii publicznej. To on decyduje i z tego co zrobił, zostanie
    rozliczony - podkreślił.Według prof. Markowskiego największe zdziwienie na Zachodzie budzić
    będzie nominacja nieprawomocnie skazanego na karę więzienia Mariusza
    Kamińskiego na koordynatora służb specjalnych. Nasz rozmówca podkreśla,
    że już postawione zarzuty wystarczają, by politycy rezygnowali z
    piastowanych stanowisk. Tu jest inaczej. - To polska innowacja, polski wkład do demokracji - zauważył.

    "Wygrała partia, ma większość i robi co chce"


    Do nominacji dla Antoniego Macierewicza prof. Markowski
    podchodzi ze spokojem. Ale ostrzega: - Jesteśmy w NATO i UE. Wszelkie
    wybryki zostaną przez naszych sojuszników odnotowane - mówi.

    Macierewicz, Ziobro, Kamiński. Znamy skład rządu >>>

    Podczas prezentacji składu rządu Beata Szydło
    stała na scenie wraz z Jarosławem Kaczyńskim. I powszechnie mówi się,
    że to prezes PiS miał większy udział w jego powstawaniu. - To wszystko
    jest Jarosława Kaczyńskiego. Prezydent jest Jarosława Kaczyńskiego, rząd Jarosława Kaczyńskiego i parlament Jarosława Kaczyńskiego - stwierdził politolog.


    Prof. Markowski zaznaczył też, że Platforma Obywatelska powinna
    powstrzymać się od alarmistycznych komentarzy, które od kilku dni
    wygłaszali. - Wygrała partia, ma większość i robi co chce. Kropka -
    skwitował nasz rozmówca.


    Lis żenujący jak zwykle


    „Prezes mówił, że zemsty nie będzie, ale sprawiedliwość być musi. Będzie sprawiedliwa zemsta”.

    Kampania wyborcza PiS, która promowała spokojny, stonowany styl i
    eksponowała racjonalnych polityków, była oszustwem - stwierdziła w
    Poranku Radia TOK FM Dominika Wielowieyska, komentując pogłoski o
    pojawieniu się w rządzie Antoniego Macierewicza i Zbigniewa Ziobro.Trzeba powiedzieć zdecydowanie i otwarcie, że Macierewicz jako szef MON
    to wielkie nieszczęście dla Polski i kompromitacja na scenie
    międzynarodowej. To polityk skrajnie niepoważny i niekompetentny. Prace
    jego zespołu smoleńskiego dowiodły, że była to zwykła hucpa. Sprawę
    tragedii smoleńskiej zamieniono w groteskowy spektakl, a odpowiedzialny
    jest za to Macierewicz - mówiła Dominika Wielowieyska w Poranku Radia
    TOK FM kilka godzin przed ogłoszeniem składu rządu Beaty Szydło.


    Publicystka nie zostawiła też suchej nitki na Zbigniewie Ziobro.
    - Ziobro jako minister sprawiedliwości to także nieszczęście dla
    Polski. Sterował ręcznie prokuraturą, dowiodły tego liczne raporty,
    które dokładnie opisywały jego działalność - wskazywała.


    Fot. TVP


    Zaczęło się… Lis wieści „wszystko co najgorsze”: „Macierewicz, Ziobro i Kamiński. I wszystko jasne. Będzie jazda bez trzymanki”


    „Nieoficjalne - za dwa tygodnie Macierewicz jedzie po wrak. Wszystko dogadane.”

    Przez miesiące mówiłem, że PiS zrobi Polaków w trąbę. Zero zdziwień. Ściemę czas skończyć

    — stwierdził na Twitterze Tomasz Lis, który chyba wciąż mocno
    przeżywa wygrane przez Prawo i Sprawiedliwość wybory, a dziś dodatkowo
    musiał zmierzyć się z składem nowego rządu.

    Macierewicz, Ziobro i Kamiński. I wszystko jasne. Będzie jazda bez trzymanki

    — pisze Lis i dodaje:

    3 lata temu Macierewicz powiedział, że Rosja wypowiedziała nam wojnę. Kiedy mobilizacja?


    Fot. twitter
    Fot. twitter

    To nie koniec drwin z nowego ministra obrony.

    Nieoficjalne - za dwa tygodnie Macierewicz jedzie po wrak. Wszystko dogadane.


    Fot. twitter
    Fot. twitter

    To jednak nie jedyne oceny jakie konstruuje naczelny „Newsweeka”.

    Dream team jak u Kennedy’ego - The Best and the Brightest.


    Fot. twitter
    Fot. twitter

    Oberwało się także Jarosławowi Sellinowi, który był gościem Telewizji Polskiej.

    Sellina na TVP, odpowiedzialny towarzysz, wie kogo wywalić i ładnie robi pajacyka przed Kaczyńskim.


    Fot. twitter
    Fot. twitter

    mmil/Twitter

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika gość z drogi

    103. oj Markowski,Markowski

    kiedy ten pan przestanie "jojczyć "?

    gość z drogi

    avatar użytkownika Maryla

    104. OSTATNIE PODRYGI LISA W PUBLICZNEJ

    2015 11 09 Bosak i Winnicki świetnie się bawią na balu u Lisa, Rzeźnia

    ---------------------------------------------------

    Wojciech Czuchnowski

    10.11.2015
    Powrót Ziobry, Macierewicza i Kamińskiego oznacza, że dla PiS nie ma żadnych granic i że wszystko wolno

    1. Jesienią 2007 r. Polacy odrzucili wizję państwa, którą proponował im
    rząd Jarosława Kaczyńskiego. Odsunęli PiS od władzy, bo nie chcieli
    podsłuchów, tropienia spisków i układu, mieli dość prowokacji, oskarżeń,
    insynuacji, szczucia na lekarzy, opozycję i biznesmenów, dość tropienia
    agentów i pomówień w mediach. Nie chcieli państwa, które symbolizował
    funkcjonariusz w kominiarce walący o szóstej rano do drzwi w
    towarzystwie kamer telewizji.

    2. Symbolem tego państwa byli trzej ludzie: Zbigniew Ziobro - prokurator generalny i minister sprawiedliwości, Mariusz Kamiński - szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego, oraz Antoni Macierewicz - likwidator WSI i wiceminister obrony narodowej.

    3. Szybkie, skuteczne i sprawiedliwe rozliczenie ich działalności wydawało się oczywistą konsekwencją wyborów i gwarancją powrotu do normalności.


    4. Tak się jednak nie stało. Premier Donald Tusk od razu dał
    czerwone światło ABW, która zebrała dowody na łamanie prawa przez
    połączone siły służb specjalnych i prokuratury. Nie powstała "biała
    księga" nadużywania władzy i nacisków na wymiar sprawiedliwości. Komisja
    śledcza, która miała ustalić odpowiedzialność Ziobry za śmierć posłanki
    SLD Barbary Blidy, działała zbyt wolno. Komisja śledcza ds. nacisków na
    służby i prokuraturę została sparaliżowana przez wewnętrzne spory i
    brak woli politycznej. W kadencji 2007-11 Platforma uciekała, jak mogła,
    przed wnioskiem o postawienie Ziobry przed Trybunałem Stanu, lekceważąc
    głosy, że za chwilę będzie za późno.

    Jakoś szło
    rozliczanie Macierewicza za kłamliwy i niszczący polski wywiad raport z
    likwidacji WSI. Do czasu gdy prokuratura wydała kuriozalne orzeczenie,
    że były wiceminister obrony - chociaż winny - nie może odpowiadać przed
    sądem, bo pełniąc swoją funkcję likwidatora WSI, nie był urzędnikiem
    państwowym.

    Najdalej poszło rozliczanie nadużyć
    Kamińskiego. Został oskarżony i skazany. Ale surowy wyrok sądu pierwszej
    instancji zapadł za późno i został odczytany jako akt polityczny.


    5. Nieudolne próby osądzenia IV RP trwały tak długo, że część
    spraw się przedawniła. Zdążyła wyrosnąć generacja wyborców, którzy nie
    mieli pojęcia, o co w tym wszystkim chodzi i którym prawica mogła wmówić
    dowolną bzdurę o odwecie. Ale naprawdę nie było ani odwetu, ani
    sprawiedliwości.

    6. Gdyby Ziobro, Macierewicz i Kamiński
    mieli dzisiaj prawomocne wyroki, choćby za przekroczenie uprawnień, ich
    droga do stanowisk publicznych byłaby na lata zamknięta. I nie
    zmieniłaby tego nawet wola "żelaznego prezesa".

    7. Powrót upiorów IV RP jest bezlitosną konsekwencją błędów, zaniechań i kuriozalnych decyzji.

    W 2007 r. nie chodziło o zemstę. Zemsta będzie teraz.


    8. Ziobro przeprowadzi "reformę" wymiaru sprawiedliwości.
    Zacznie od likwidacji urzędu niezależnego od władzy prokuratora
    generalnego. Sam będzie pełnił tę funkcję. Wrócą naciski i dyspozycyjni
    prokuratorzy "na telefon". Będzie weryfikacja niewygodnych sędziów,
    którym zgodnie z przedwyborczym projektem PiS zbada się mocz i pośle ich
    na wariograf.

    Macierewicz jako szef "zespołu
    smoleńskiego" przez ostatnie lata oskarżał polskich prokuratorów
    wojskowych o zdradę. Pluł im na mundur, chociaż rzetelnie prowadzili
    śledztwo w sprawie katastrofy z 10 kwietnia 2010 r. Teraz jako szef MON
    będzie jednym z ich przełożonych. Tak jak zapowiadał na wiecu w Chicago,
    porachuje się z "Polakami odpowiedzialnymi za zamach w Smoleńsku".
    Ujawni aneks do raportu z weryfikacji WSI (wstrzymany przez prezydenta
    Lecha Kaczyńskiego). Znów poznamy prawdy objawione w głowach
    Macierewicza i jego ekipy.

    >> CZYTAJ TEŻ: Lista przebojów Antoniego Macierewicza


    Skazany (nieprawomocnie) Kamiński zostaje nadzorcą służb
    specjalnych, które dewastował jako szef CBA. Jaki sygnał daje to
    funkcjonariuszom, których zadaniem jest przestrzeganie prawa, działanie w
    jego granicach? Co oznacza dla nich szef, który wspierał własną partię
    na rzekomo apolitycznym stanowisku, a po zwolnieniu ze służby stał się
    posłem i wiceprezesem tej partii? Także jego zastępcy i współpracownicy,
    na czele z "agentem Tomkiem", po wyrzuceniu z CBA zasilili szeregi PiS.
    Apolityczność służb specjalnych staje się kiepskim żartem.


    9. Ponadto przypadek Kamińskiego ukazuje obowiązujące w świecie PiS
    standardy. Gdy został skazany za łamanie prawa w służbach, prezes tej
    partii ostentacyjnie zlekceważył wyrok sądu i wystawił Kamińskiego tuż
    po sobie na liście wyborczej. Po wyborach poszedł dalej - Kamiński nie
    sprawdził się w jednej służbie, więc stanie na czele wszystkich. A nowa
    władza ustami premier Szydło sugeruje, że w apelacji spodziewa się, iż
    "sprawiedliwość stanie po stronie Kamińskiego". Jest to nie tylko nacisk
    na sąd, ale również autorytarna koncepcja sprawiedliwości, która ma być
    "po naszej stronie".

    10. Powrót Ziobry, Macierewicza i
    Kamińskiego oznacza, że dla PiS nie ma żadnych granic i że wszystko
    wolno. Jarosław Kaczyński zdaje się mówić: "Prawo i zasady nie będą
    ograniczać naszej władzy, są jej narzędziami. I to my decydujemy, kto i
    kiedy je łamie".

    Powrót państwa, które tak traktuje
    prawo, ułatwiła Platforma, nieudolnie i kunktatorsko rozliczając IV RP.
    Teraz jest już za późno.





    Były hipis został szefem klubu PiS. Jego eksdziewczyna Kora opowiadała, jak razem palili trawkę

    Niezwykle
    wesoło było we wtorek w Sali Kolumnowej, gdzie zebrał się klub PiS. Na
    jego szefa wybrano Ryszarda Terleckiego. Po opuszczeniu sali prof....
    więcej

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika gość z drogi

    105. Panie Czuchnowski

    relanium na nerwy albo herbatkę z melisy...dobra rada...za darmo

    gość z drogi

    avatar użytkownika Maryla

    106. Szef SSS* prof. Aleksander

    Szef SSS* prof. Aleksander Smolar prezes Fundacji Batorego szykuje grunt pod wybory. RAZEM.

  • Smolar: Ten rząd będzie jechał po tzw. bandzie

    Rewolucja społeczno-kulturowa to będzie główne
    zainteresowanie Jarosława Kaczyńskiego - mówi politolog i prezes
    Fundacji Batorego

  • Rewolucja społeczno-kulturowa to będzie
    główne zainteresowanie Jarosława Kaczyńskiego. W tych obszarach posuną
    się na tyle, ile tylko będą mogli - mówi Aleksander Smolar, politolog i
    prezes Fundacji Batorego
    Mariusz
    Jałoszewski: Jak pan ocenia nominacje do rządu Szydło? O czym świadczą
    teki ministrów dla Ziobry, Macierewicza i Kamińskiego?


    Aleksander Smolar:
    Macierewicz, Ziobro, Kamiński i Waszczykowski będą radykalnym skrzydłem
    rządu Szydło. To będą silni ministrowie. Wcześniej kontestowali pozycję
    Szydło, która może być tylko posłańcem pomiędzy nimi a prezesem
    Kaczyńskim...
  • Witamy w państwie PiS, gdzie służby walą w drzwi o 6 rano

    Powrót Ziobry, Macierewicza i Kamińskiego oznacza, że dla PiS nie ma
    żadnych granic i że wszystko wolno. Ułatwiła go Platforma, nieudolnie i
    kunktatorsko rozliczając IV RP. Teraz jest już za późno.


    Witold Waszczykowski. Szef MSZ islamofobem

    Podczas seminarium zorganizowanego 7
    sierpnia przez Polski Instytut Spraw Międzynarodowych Witold
    Waszczykowski, od wczoraj minister spraw zagranicznych, uzasadniając
    swój sprzeciw wobec przyjmowania uchodźców przez Polskę, oznajmił
    publicznie, że jest islamofobem.
      Pogratulowałem mu wówczas odwagi cywilnej, jaką okazał, przyznając się do brzydkiego uprzedzenia, i...








    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    107. 11 listopada bez prowokacji policyjnych smuci Michników


    Marsz Niepodległości był spokojny jak nigdy i ksenofobiczny jak zawsze [NASZYM ZDANIEM]

    Na
    marszu były pojedyncze rodziny z dziećmi, były osoby starsze; była
    minuta ciszy dla poległych żołnierzy i okrzyki "chwała bohaterom". To
    wszystko stanowiło jednak niewielką część wydarzenia.

    Lewackie media skręcają się ze złości, że na marszu nie było bójek -
    grzmiał ze sceny jeden z organizatorów Marszu Niepodległości. Za brak
    incydentów należą się pochwały. Ale to nie zmiana tego, że na marszu
    wzywano do ksenofobii i nienawiści.Na Marszu Niepodległości były pojedyncze rodziny z dziećmi, były osoby
    starsze; była minuta ciszy dla poległych żołnierzy i okrzyki "chwała
    bohaterom". To wszystko stanowiło jednak niewielką część całego
    wydarzenia.


    Marsz - organizowany zresztą przez środowiska narodowe -
    zdominowały nacjonalistyczne i ksenofobiczne hasła oraz wyzwiska pod
    adresem różnych "wrogów narodu" (na tyle, na ile dało się je usłyszeć
    między wybuchami petard).

    1) Było spokojniej niż w poprzednich latach


    Policja nie otrzymała sygnałów o poszkodowanych lub rannych - to
    najważniejsza informacja związana z bezpieczeństwem w czasie marszu.

    Warszawskie Biuro Bezpieczeństwa
    i Zarządzania Kryzysowego poinformowało, że marsz był "o wiele
    spokojniejszy niż rok temu", choć dochodziło do drobnych incydentów -
    odpalano race i zrzucano je z mostu Poniatowskiego na Wisłostradę.

    Dodatkowo, uszkodzony został samochód TVP, a Pomnik Wdzięczności Żołnierzom Armii Radzieckiej w Parku Skaryszewskim został oblany czerwoną farbą.


    Przypomnijmy - w ubiegłym roku zatrzymano około 200 osób, a
    kilkadziesiąt zostało rannych. Bojówkarze rzucali w policjantów m.in.
    racami, kostką brukową i butelkami. Stołeczny ratusz wycenił straty na
    90 tys. zł.

    To zasługa organizatorów marszu i dobrze
    zorganizowanej straży, mającej niełatwe zadanie panowania nad wielkim
    tłumem, a także policji, która była niewidoczna i m.in. dzięki temu
    uniknięto starć chuliganów i funkcjonariuszy.

    2) Ksenofobiczne hasła


    Marsz środowisk narodowych szedł w tym roku pod hasłem "Polska
    dla Polaków, Polacy dla Polski". Na transparentach niesiono jednak
    znacznie więcej haseł, m.in.: "Śmierć wrogom ojczyzny", "Wróg u bram",
    "Stop islamizacji Polski" czy dosyć oryginalne "Wolimy kotleta od
    Mahometa".

    Uczestnicy byli jeszcze bardziej swobodni, gdy
    przyszło do wykrzykiwania haseł. "Raz sierpem, raz młotem, czerwoną
    hołotę", "Zawsze i wszędzie, policja je*ana będzie" - to tylko część z
    nich.3) Frekwencja


    Na razie trudno mówić o dokładnej frekwencji. Według różnych szacunków w
    marszu uczestniczyło od 35 do nawet 100 tysięcy osób. Policjanci na
    podstawie wideo ze śmigłowców ocenili, że w pochodzie szło około 70
    tysięcy osób. To tyle samo ile w ubiegłym roku.

    4) Kontrowersyjni goście


    Jeszcze przed marszem pojawiła się informacja o gościach
    zaproszonych przez organizatorów. Rano delegacja złożona m.in. z
    przedstawicieli neofaszystowskiej włoskiej organizacji Forza Nuova i
    skrajnie prawicowego węgierskiego Jobbiku odwiedziła Sejm.


    Po marszu goście wygłaszali przemówienia na scenie ustawionej na
    błoniach Stadionu Narodowego. Był tam m.in. burmistrz węgierskiego
    Asotthalom Laszlo Toroczkai. Toroczkai zasłynął klipem skierowanym do
    uchodźców, nakręconym w stylu taniego kina akcji. Mówi w nim m.in.: "Ci,
    którzy chcą wedrzeć się na Węgry nielegalnie, mogą szybko skończyć w
    więzieniu".

    Kryzys migracyjny stanowił najważniejszy
    wątek w przemówieniach gości, jednak nie był jedyny. Przedstawiciel
    szwedzkich środowisk narodowych przeszedł płynnie od uchodźców do "lobby
    gejowskiego", a Włoch mówił z kolei o żydowskich wpływach i ideologii
    gender.

    Uderzał fakt, że bezpośrednio po reprezentancie
    Forza Nuova, która jest organizacją o charakterze neofaszystowskim i
    należy do koalicji partii faszystowskich założonej przez Alessandrę
    Mussolini, przemawiał porucznik Jan Nowicki, żołnierz Armii Krajowej.

    5) Paranoje narodowców: "Mamy prawo się bać"


    - Lewacka i islamska agresja, wymierzona w wartości
    chrześcijańskie i narodowe, tworzy w nas obawę. I mamy prawo się bać -
    mówił tuż po zakończeniu Marszu Niepodległości ks. Jacek Międlar.


    W wystąpieniach na błoniach Stadionu Narodowego, duchowny
    zapewniał, że "nie można pozwolić, by ten strach przerodził się w
    nienawiść". - My chcemy dialogu, ale nikt nie chce z nami rozmawiać -
    mówił ks. Międlar.

    - My nie chcemy walczyć młotem
    nienawiści, ale mieczem Ewangelii - zakończył ks. Międlar. To szlachetne
    wezwanie. Jednak praktyka wygląda zupełnie inaczej: na marszu nie było
    może bitwy z policją, była za to nienawiść, rasizm i ksenofobia.

    Nie było awantur? Ale oburzyć się trzeba! Miecugow: Nikt tam nie
    jest w stanie powiedzieć "Bóg, Honor, Ojczyzna" normalnym głosem, tylko
    ryczą! "30 proc. uczestników to bezrobotni po szkołach bez lekcji
    historii!"

    "Moi rodzice pamiętali i ktoś, kto nie ma obrzydzenia do książek może przeczytać, w co się przerodziły marsze z pochodniami..."


    tvn24
    tvn24

    Nikt nie jest w stanie powiedzieć „Bóg Honor Ojczyzna” normalnym głosem, tylko ryczą!

    — w taki sposób Grzegorz Miecugow mówił o tym, co przeszkadzało mu na tegorocznym Marszu Niepodległości.

    Dodajmy - Marszu, na którym pojawiło się kilkadziesiąt tysięcy
    osób, a gdzie jednak nie było awantur, zamieszek, ani nawet incydentów.

    CZYTAJ WIĘCEJ:
    Marsz Niepodległości na ulicach Warszawy. Jak na razie bez ekscesów -
    kilkadziesiąt tysięcy uczestników doszło spokojnie przed Stadion
    Narodowy. ZDJĘCIA

    Miecugow był pod wrażeniem liczby uczestników:

    To jest bardzo dużo. Nie chcę deprecjonować tych wszystkich, którzy
    przyjechali z całej Polski - bo tu przyjeżdżali ludzie i ze
    Świnoujścia, i z Podkarpacia. Narodowcy oczywiście. (…) Mnie się źle
    kojarzą takie obrazki, jakie widzimy - zamaskowanych ludzi z racami. Te
    okrzyki „Bóg Honor Ojczyzna”, mnie się to nie łączy ze świętowaniem.
    Mnie było bliskie to, co próbował Bronisław Komorowski, a co się nie
    udało - by przyszli rodzice z dziećmi i byli zadowoleni

    — ocenił.

    Dlaczego taka jest rosnąca popularność tego Marszu 11 listopada?

    — zastanawiał się komentator tvn24.

    Miecugow krytycznie odniósł się też do pomysłu, by za rok zorganizować wspólny marsz pod patronatem prezydenta Dudy.

    Powiedziałbym tak: któryś z filozofów powiedział, że nacjonalizm
    jest jak ogień pod paleniskiem. Że można ugotować strawę, można się
    ogrzać, ale największe nieszczęście, jak ogień opuści palenisko…
    Nacjonalizm w takiej postaci, jakie widzimy w całej Europie - marszów z
    pochodniami, ryków i tej inności… Ja tego nacjonalizmu nie trawię i
    budzący złe demony. (…) Moi rodzice pamiętali i ktoś, kto nie ma
    obrzydzenia do książek może przeczytać, w co się przerodziły
    marsze z pochodniami…

    — zawiesił głos.

    Te ochrypnięte głosy krzyczące „Bóg, Honor, Ojczyzna!”… (…) Panowie z
    flagami pili wódkę z gwinta! Taki „patriotyzm” też się tam pojawia i te
    marsze przyciągają takich ludzi, bo nikt nie jest w stanie powiedzieć
    „Bóg, Honor, Ojczyzna” normalnym głosem, tylko ryczą! To okrzyki bliskie
    atmosferze pomeczowej niż atmosferze świętowania (…) 30 procent z tych
    demonstrujących to są bezrobotni! Jak oni mają manifestować
    dobrze, to co robią? To absolwenci szkół, w których nie ma historii!
    Jest tam mityczny Polak, który jest lepszy od wszystkich innych!

    — zakończył publicysta tvn24.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    109. odjazd lewaczki pfor. Płatek

    Hasło "Polska dla Polaków" jest sprzeczne z art. 1 Konstytucji RP, który mówi, że "Rzeczpospolita Polska jest dobrem wspólnym wszystkich obywateli". Nie możemy w sposób demonstracyjny lekceważyć tego co mówi konstytucja - oceniła Płatek.
    Prof. Płatek przyznała, że hasło marszu kojarzy jej się z hasłami głoszonymi w III Rzeszy. - Nacjonalizm i wykluczanie prowadziły do bardzo złych skutków. Rozumiem, że ci młodzi ludzie tego nie pamiętają. Myślę, że jest to źle przerobiona lekcja historii - stwierdziła. - Dla mnie to, co pani mówi jest zupełnie absurdalne. Oczywiście można interpretować w sposób złośliwy to hasło, ale można je interpretować zgodnie z jego duchem. Myślę, że Bóg stworzył Ziemię Obiecaną po to, żeby było to miejsce dla Żydów i stworzył Polskę, aby było to miejsce do zamieszkania przez Polaków. Myślę, że żadnemu z uczestników marszu nie przyszłaby do głowy taka interpretacja, zwłaszcza, że nasza historia to nie jest historia wykluczania tylko zapraszania - odpowiadał Marian Piłka. (http://www.tvn24.pl)

    http://www.tvn24.pl/monika-platek-i-marian-pilka-o-marszu-narodowcow,593...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    110. to już jest koniec, ostatnie POdrygi III RP odzyskanej dla Michn


    Fot. YouTube
    Fot. YouTube

    Mało kto przysłużył się tak do zabetonowania na
    długie lata układu pookrągłostołowego jak Adam Michnik. Po tym, co
    wyprawiała jego gazeta w ostatnich latach, nikt nie odbierze mu tytułu
    głównego propagandysty III RP.
    W tym kontekście dziwi, że komuś jeszcze przyszło do głowy, żeby
    nagradzać go za… rzetelność, profesjonalizm i najwyższe standardy w
    dziennikarstwie. Tak, to nie żart - na taki właśnie pomysł wpadli
    uczestnicy studenckiego plebiscytu.

    Jak podaje portal wirtualnemedia.pl, Michnik ma otrzymać statuetkę w
    kategorii AuTORytet w tegorocznej edycji plebiscytu MediaTory.

    AuTORytet to kategoria, w której ludzie mediów są doceniani za
    całokształt pracy zawodowej, zwłaszcza rzetelność, profesjonalizm i
    najwyższe standardy

    — czytamy.

    Naczelny „GW” ma odebrać statuetkę podczas
    gali finałowej MediaTorów 28 listopada w Auditorium Maximum w Krakowie. W
    poprzednich latach w tej samej kategorii nagrody nagradzani byli m.in.
    Wojciech Mann, Monika Olejnik, Marek Niedźwiecki i Wojciech Jagielski.

    O przyznaniu nagrody Adamowi Michnikowi zadecydowali studenci kierunków dziennikarskich.
    W tegorocznej edycji głosować mogło ponad 10 tys. studentów z 21
    uczelni wyższych. Plebiscyt organizują Stowarzyszenie MediaTory oraz
    koło naukowe studentów Dziennikarstwa Uniwersytetu Jagiellońskiego.

    bzm/wirtualnemedia.pl

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    111. przyszła baba do lekarza, a to Michnik :)po francuzku:)


    Michnik: Były lęki, czy Niemcy przyłączą Dolny i Górny Śląsk. "Ludzie w Bytomiu na poważnie bali się"


    Pamiętam, jak w 1989 r. mieszkańcy
    Bytomia pytali mnie, czy Niemcy przejmą ich miasto i ich wypędzą - mówił
    Adam Michnik na konferencji poświęconej zjednoczeniu Niemiec i uznaniu
    polskich granic

    Konferencję w 25-lecie podpisania
    polsko-niemieckiego traktatu granicznego zorganizowała Ambasada Francji,
    Fundacja Bronisława Geremka oraz działający przy Uniwersytecie
    Warszawskim Ośrodek Kultury Francuskiej i Studiów Frankofońskich.
    Do tej
    pory na...



    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    112. rządu PiS jeszcze nie ma :)


    Rząd PiS utrwali pozycję Polski jako kraju imitacji, półperyferyjnego [ŻAKOWSKI]

    KOMENTARZ

    Rząd PiS utrwali pozycję Polski jako kraju imitacji, półperyferyjnego [ŻAKOWSKI]

    Jacek Żakowski, tygodnik "Polityka"
    "Ekipa gospodarcza rządu Beaty Szydło jest obiecująca" napisał Witold Gadomski. Kompletnie się z nim nie zgadzam.

    Nominacje dla Morawieckiego, Kwiecińskiego, Szałamachy, Streżyńskiej są
    uspokajające dla rynków i przedsiębiorców, ale niczego dobrego nie
    obiecują dla rozwoju Polski...




    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    113. 16 listopada 2015 r. rząd


    16 listopada 2015 r. rząd Beaty Szydło zaprzysiężony.


    Mateusz Morawiecki to nowy minister w rządzie PiS. Ma stanąć na czele
    resortu, który tak naprawdę jeszcze nie istnieje, i zarządzać
    pieniędzmi, których też jeszcze nie ma, czyli na czele Ministerstwa
    Rozwoju. Za czasów jego rządów BZ WBK stał się perłą w koronie polskiej
    bankowości. Czy teraz uda mu się zrealizować obietnice Beaty Szydło? Jak
    ustosunkuje się do jednego ze sztandarowych pomysłów rządu, dotyczącego
    opodatkowania transakcji finansowych?

    Nowi ministrowie udali się do swoich resortów. Zbigniew Ziobro
    zapowiedział zmianę ustawy o prokuraturze, kary dla sędziów i
    prokuratorów, wobec których "pojawią się wiarygodne dowody wskazujące na
    korupcję" oraz dla biegłych, którzy wydadzą fałszywą opinię. Antoni
    Macierewicz, mówił, że jednym z najważniejszych zadań państwa jest
    zapewnienie obywatelom bezpieczeństwa. Pierwszym gościem w Ministerstwie
    Edukacji Narodowej będą Karolina i Tomasz Elbanowscy.


    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75478,19197740,pis-przejmuje-ministerstwa-ziobro-zapowiada-kary-dla-sedziow.html#ixzz3rgUQCLK7

    Luty 2011 r. Wieczór. Piotr Bączek, szef klubu "Gazety Polskiej" w
    Warce, wraca po spotkaniu z posłami PiS ziemi radomskiej. Gdy zbliża się
    do furtki swojego domu, odkrywa, że na metalowych prętach wisi martwa
    wiewiórka.

    tomaszLiS1611


    Niebywałe. Lis o posłach Kukiza: „naziolki”


    Kukiz reaguje natychmiast: „Za 'naziolków' odpowie pan przed sądem. Za resztę - przed Bogiem”.

    Tomasz Lis
    bezpardonowo atakuje Ruch Kukiza i jego posłów, dowodząc po raz
    kolejny, że nie ma dla niego granic kompromitacji. W felietonie Lis
    stwierdza: „intelektualista Kukiz wprowadził do Sejmu paru naziolków”.

    „Zgodnie z moimi przewidywaniami tragedia w Paryżu dała
    paliwo polskim rasistom i ksenofobom. Nie trzeba myśleć, wystarczy
    potępić wroga, którym - w większym stopniu niż terroryści, mam wrażenie,
    są dla naszych kołtunów i rasistów, jacyś lewacy” –
    pisze Tomasz Lis na swoim portalu natemat.pl. W niezwykle agresywny
    sposób Lis grzmi na Polaków, którzy boją się przyjmować imigrantów.

    Lis uderza w ruch
    Kukiz'15. „Nieoceniony intelektualista Kukiz zastanawia się czy większa
    jest zbrodnia "dziczy" czy też "lewactwa, które dziś sprowadziło". Na
    razie intelektualista Kukiz wprowadził do Sejmu paru naziolków” – pisze pieszczoch rządu PO-PSL.

    Na te słowa na Facebooku zareagował Paweł Kukiz,
    który zapowiada pozew przeciw Tomaszowi Lisowi. „Za 'naziolków' odpowie
    pan przed sądem. Za resztę - przed Bogiem” – pisze jednoznacznie Kukiz.




    Histeria w programie Tomasza Lisa. Istny festiwal kuriozalnych wypowiedzi! "Jeśli prześledzi się koncepcje ideowe władzy pisowskiej, to mamy do czynienia z przejęciem Trybunału"


    Temat ustawy o Trybunale Konstytucyjnym zdominował program „Tomasz Lis na żywo” (TVP 2). Gośćmi redaktora naczelnego „Newsweeka” byli m.in. Ryszard Kalisz, Roman Giertych, prof. Marek Chmaj i prof. Antoni Dudek.

    Pierwszy z wymienionych zaczął od mocnych akordów.

    Orban doprowadził do sytuacji, że Trybunał Konstytucyjny jest podległy jemu. (…) Mogę powiedzieć, że jest na usługach rządu. Jeśli prześledzi się koncepcje ideowe władzy pisowskiej i jeśli pamięta się o jednoosobowym ośrodku decyzyjnym, to mamy do czynienia z przejęciem Trybunału, żeby Trybunał nie przeszkadzał we wprowadzeniu – słusznych zdaniem Jarosława Kaczyńskiego - reform pisowskich, ale żeby działał na jednej nucie

    — grzmiał były poseł.

    PO otworzyła ten worek, złamała dobre obyczaje. (…) Otworzyła drogę PiS-owi i prezydentowi Dudzie. (…) Zaczęła to PO, a kontynuuje to PiS

    — stwierdził z kolei prof. Dudek.

    PO pewien błąd popełniła

    — przyznał Roman Giertych.

    W równie histerycznym tonie, co Ryszard Kalisz wypowiadał się prof. Marek Chmaj.

    PiS chce ustawą wygasić kadencję Trybunału! Jeśli pozwolimy na to, pozwolimy na wygaszanie kadencji innych konstytucyjnych organów!

    — grzmiał konstytucjonalista.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    114. 100 dni prezydenta Andrzeja

    100 dni prezydenta Andrzeja Dudy 

    W pierwszych 100 dniach prezydentury Andrzej Duda odbył 45 wizyt
    krajowych i 10 wizyt zagranicznych, podpisał 106 ustaw i zawetował
    cztery, powołał 99 sędziów i wystosował 336 listów. Powołał także Radę
    Dialogu Społecznego i Narodową Radę Rozwoju.

    Polityka krajowa

     

    7 sierpnia Prezydent Andrzej Duda podpisał zarządzenie o nadaniu
    Statutu Kancelarii Prezydenta RP. Tym samym już pierwszego dnia swojej
    prezydentury, zgodnie z obietnicami złożonymi w trakcie kampanii,
    powołał nowe biura:                        

                                       

    Biuro Interwencyjnej Pomocy Prawnej, którego celem jest
    niesienie pomocy prawnej obywatelom, a także analiza funkcjonującego
    prawodawstwa. Biuro zbiera informacje od podmiotów zewnętrznych oraz od
    obywateli, które będą następnie wykorzystywane do podejmowania inicjatyw
    legislacyjnych, poprawiających jakość  prawa.

     

    Biuro do Spraw Kontaktu z Polakami za Granicą, które ma za zadanie nawiązywanie i utrzymywanie kontaktów z Polonią.

     

    W Kancelarii stworzono także Biuro ds. Dialogu Społecznego i Inicjatyw Obywatelskich,
    które służy szeroko rozumianym kontaktom z obywatelami. Ma ułatwiać
    dialog z reprezentantami dużych grup społecznych, związków zawodowych,
    środowisk lokalnych, inicjatorów różnych akcji obywatelskich.

     

    Prezydent powołał:
     

    Radę Dialogu Społecznego jako forum współpracy przedstawicieli pracowników, pracodawców i rządu.

     

    Narodową Radę Rozwoju, do której zaprosił 86 ekspertów i doradców, których zadaniem będzie definiowanie wyzwań i wskazywanie zagrożeń dla Polski.

      

    Prezydent w swoich wypowiedziach wielokrotnie zaznaczał, że jego
    priorytetem jest poprawa jakości życia Polaków. Dał temu wyraz,
    składając projekt ustawy w sprawie obniżenia wieku emerytalnego, a także
    kierując do Senatu projekt postanowienia o zarządzeniu referendum w
    sprawach: zniesienia obowiązku szkolnego sześciolatków, prywatyzacji
    lasów państwowych oraz obniżenia wieku emerytalnego.

     

    W czasie 100 dni urzędowania Prezydent:

    - odbył 45 wizyt krajowych, podczas których spotykał się z obywatelami

    - wystosował 336 listów i objął patronatem 96 konferencji, uroczystości, koncertów, konkursów i imprez kulturalnych

    - nadał obywatelstwo 377 osobom, pochodzącym głównie z Ukrainy i Białorusi

    - powołał 99 sędziów, mianował na pierwszy stopień oficerski 75 absolwentów szkół wojskowych oraz 374 funkcjonariuszy Policji, wręczył nominacje 63 profesorom

    - podpisał 106 ustaw i zawetował cztery: o lasach, o mniejszościach narodowych, o uzgodnieniu płci oraz ustawę o ratyfikacji tzw. poprawki dauhańskiej

    - złożył dwa wnioski do Trybunału Konstytucyjnego w sprawie Ustawy prawo o ustroju sądów wojskowych oraz Ustawy o kuratorach sądowych

     

    Polityka zagraniczna

     

    Prezydent Andrzej Duda w pierwszych 100 dniach swojego urzędowania prowadził bardzo aktywną politykę zagraniczną. Odbył  10 wizyt zagranicznych-
    zarówno o charakterze dwustronnym (Estonia, Niemcy, Wielka Brytania,
    Słowacja, Francja, Watykan), jak i wielostronnym (spotkania w ramach
    grupy Arraiolos, w ramach Grupy Wyszehradzkiej, spotkania
    przedstawicieli państw Europy Środkowej i Wschodniej w Bukareszcie oraz w
    kuluarach Zgromadzenia Ogólnego ONZ w Nowym Jorku). Był aktywny w
    przestrzeni regionalnej, europejskiej i globalnej.

     

    Przy okazji wizyt w Berlinie, Londynie, Nowym Jorku, Paryżu,
    Bukareszcie i Rzymie Prezydent RP spotkał się z mieszkającą tam Polonią.

     

    Prezydent RP udzielił także szeregu wywiadów liczącym się mediom zagranicznym.

     

    Prezydent przyjmował też wielu przedstawicieli innych państw podczas ich wizyt w Polsce.

     

    Łącznie Prezydent Andrzej Duda w swoich pierwszych 100 dniach urzędowania spotkał się z przedstawicielami 32 państw.

     

    Prezydent RP przyjął listy uwierzytelniające od dziewięciu ambasadorów akredytowanych w Polsce. Wręczył również listy uwierzytelniające 8 ambasadorom RP udającym się za granicę.

     

    Prezydent Andrzej Duda prowadził także aktywną korespondencją
    dyplomatyczną: 77 listów do głów państw i szefów rządów, 14 depeszy
    gratulacyjnych i kondolencyjnych oraz 63 depesze z okazji świąt
    narodowych.

    fot. Piotr Molecki

    Odznaczenia w Święto Niepodległości

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    115. FEMINAZISTKI Z CZERSKIEJ

    Polska, w której na szczęście nie wydarzyła się żadna terrorystyczna
    masakra, stanowi dziś najbardziej histeryczny kraj w Europie. Głównie u
    nas można usłyszeć, że "to koniec Europy", że "Unia się rozpada", że
    "znaleźliśmy się w sytuacji najgorszej w naszej historii", że "to odwrót
    od multikulti", że wracają właśnie "granice i kontrole". Europa się
    konsoliduje, Polska czeka na apokalipsę.

    Panowie ministrowie od spraw- -bardzo-ważnych prześcigają się w
    histerycznych oświadczeniach deklarujących narodowy separatyzm
    polityczny i moralny, inni kłócą się o jakieś tajne (a jakże!) raporty,
    jakby przejęcie świstka papieru przez ministra Kamińskiego od ministra
    Biernackiego miało uratować życie milionom rodaków.


    Wrażenie apokalipsy potęgują dziennikarze, bo to od nich co godzinę
    można usłyszeć o "końcu naszego świata" i "radykalnej wojnie". W różnych
    stacjach telewizyjnych pojawiają się "eksperci", którzy atmosferę
    histerii podsycają (najlepszym dziś typem "eksperta" jest zresztą kolega
    dziennikarz z innego programu; żadnych niespodzianek przy nim nie
    będzie).

    Nie wspomnę już o tym, co się dzieje w pismach
    zwanych "katolickimi", choć może warto, bo czytając niektóre artykuły,
    można zrozumieć, jak się rodzi terroryzm. A rodzi się z nienawiści do
    inaczej myślących. Kapuściński pisał kiedyś, że światu grożą trzy plagi:
    nacjonalizmu, rasizmu i fundamentalizmu religijnego. "Do umysłu
    porażonego jedną z tych plag nie sposób dotrzeć, w takiej głowie pali
    się święty stos, który tylko czeka na ofiary". W głowach niektórych
    publicystów ten stos płonie od dawna.

    Jesteśmy też
    jedynym krajem, w którym niemal oficjalnie problem uchodźców utożsamia
    się z problemem terroryzmu, tak jakby uchodźcy byli zarazem terrorystami
    i tymi, którzy przed terroryzmem uciekają. Przecież w Syrii Paryż jest
    codziennie, i to ze zwielokrotnioną liczbą ofiar. Terroryści rekrutują
    się natomiast z obywateli różnych krajów. Łączy ich fundamentalizm
    religijny. A z uchodźcami podróżują nawet polscy kibole, o ile da się
    zarobić na szmuglu ("Wyborcza" z 17 listopada).

    I chyba tylko u nas tak szeroko (bo i w parlamencie)
    propagowana jest teza, że dzisiejszy kryzys ma korzenie "lewackie", bo
    to lewica zadekretowała multikulturalizm i tolerancję. Jedynie w Polsce
    chrześcijańska doktryna multikulturalizmu ("nie masz Greka, Żyda,
    Rzymianina") i oświeceniowa idea tolerancji noszą partyjne barwy. Dla
    Europy idee te stanowią fundament kultury, w imię której trzeba podjąć
    walkę z terroryzmem. Pochwałę tolerancji, pluralizmu i wielokulturowości
    słychać we wszystkich niemal wystąpieniach francuskich polityków.

    Tak jak problem uchodźców i rozpętana wokół nich histeria pomogły wygrać PiS-owi,
    tak atmosfera nadchodzącej apokalipsy "końca Europy" zdefiniuje z
    pewnością politykę i decyzję zaprzysiężonego właśnie rządu. Może się też
    zdarzyć, że Europa
    będzie walczyła z terroryzmem, broniąc idei tolerancji, wolności i
    pluralizmu, a polska władza w atmosferze histerii będzie walczyła z
    tolerancją, wolnością i pluralizmem. Co nam być może da gwarancje, że
    terroryści będą omijać nasz kraj z daleka. Tyle że co to będzie za kraj?

    Muszę przyznać, że PiS uczy się na własnych błędach. I byłoby to godne
    pochwały, gdyby nie to, że w tym przypadku "bezbłędnie" oznacza "gorzej,
    niż było": całkowite podporządkowanie mediów publicznych - TVP,
    Polskiego Radia i Polskiej Agencji Prasowej - władzy. Czyli Prawu i
    Sprawiedliwości.

    Uczy się i już nie zamierza tracić czasu na bezpieczniki niezależności
    mediów. Takie tam gwarancje ustawowe, jak np. kadencyjność zarządów i
    rad nadzorczych, ściśle określone warunki odwołania członków zarządów,
    wielostopniowy wybór prezesów przez rady nadzorcze i KRRiT.


    PiS nie zamierza udawać, że ma dobre intencje. Nowa władza chce
    dokonać podboju całkowitego. Kaczyński wiele razy diagnozował swoje
    wyborcze porażki po 2005 r. jako skutek nieprzychylnych mu mediów. I to
    kolejny dowód na to, że PiS wyciąga lekcję z przeszłości. Teraz media
    mają mu pomóc władzę utrzymać.

    Krzysztof Czabański, poseł
    PiS, były prezes Polskiego Radia za pierwszych rządów PiS (2005-07), a
    teraz pełnomocnik pani premier Beaty Szydło ds. przekształceń mediów
    publicznych, prorokuje "powstanie przeciw rządowi PiS wielkiego silnego
    frontu". Widzi w nim "grupy interesów związane z establishmentem III RP,
    system bankowy, media mainstreamowe ("mętnego nurtu") z tzw.
    publicznymi na czele, wiele wpływowych sił z Unii Europejskiej".


    Ten front PiS osłabi, wyjmując z niego media publiczne, które
    zresztą Czabański ochrzcił "aparatem propagandy, przemysłem pogardy".


    To "przywrócenie mediów publicznych służbie narodowi" dokona się poprzez
    przekształcenie TVP, PR i PAP w instytucje kultury (dziś to spółki
    prawa handlowego). Na ich czele staną prezesi wybrani przez
    pięcioosobowe rady, a te przez prezydenta, Sejm i Senat, czyli faktycznie przez PiS.


    I - co kluczowe w tej medialnej rewolucji - jednoosobowe zarządy
    mediów publicznych nie będą kadencyjne, będą mogły być odwołane w
    każdej chwili.

    Tak jeszcze nigdy nie było, od kiedy
    obowiązuje ustawa medialna, czyli od ponad 22 lat. To zapowiedź, że to
    będą prezesi na telefon prezesa PiS. Bo tak długo zachowają stołki, jak
    długo Kaczyński będzie zachwycony swoim medialnym wizerunkiem i
    portretami Dudy i Szydło.


    Jak to osiągnąć? Wydaje się, że Czabański wie: "Zapewniam jako
    człowiek mediów, że odbierzemy kłamcom radio i telewizję. Niech nikt nie
    ma złudzeń: odbierzemy wam te media. Polacy zasługują na uczciwe media.
    I my to zrobimy. Media będą uczciwe. ( ) Dosyć Lisa w telewizji, dosyć
    Tadli i Kraśki. Dosyć tych funkcjonariuszy realizujących propagandę
    władzy. Ci ludzie znikną z ekranu. Cała operacja zmiany mediów
    publicznych będzie podporządkowana temu, żeby media były uczciwe i
    głosiły prawdę".

    Ich misją ma być m.in. "budowanie
    tożsamości narodowej" m.in. poprzez wielkie produkcje filmowe. W planach
    jest np. sfinansowanie dużego hollywoodzkiego filmu nt. polskiej historii (co na to Hollywood?).


    Projekt nowelizacji "jest na ukończeniu", obiecuje wicepremier i
    minister kultury Piotr Gliński, prace legislacyjne powinny zostać
    zakończone najpóźniej do połowy przyszłego roku.

    Tyle
    będziemy musieli czekać na te nowe, pokorne media, które zasilą
    niepokorni dziennikarze. Na przykład z TV Republika, "Gazety Polskiej",
    portali Niezalezna.pl i wPolityce.pl, z tygodników "wSieci" i "Do
    Rzeczy".




    Prezydent Duda bierze się za politykę historyczną, czyli skończyć z tą pedagogiką wstydu


    Paweł Wroński

    18.11.2015
    Polityka historyczna służy budowaniu
    potencjału państwa - mówił prezydent Andrzej Duda podczas spotkania o
    strategii tworzenia polskiej polityki historycznej. Zaznaczył, by nie
    łączyć patriotyzmu z nacjonalizmem.

    Prezydent już w dniu zaprzysiężenia
    podkreślał fundamentalne znaczenie polityki historycznej dla jego
    prezydentury. Wczoraj do Belwederu zaprosił naukowców, dyrektorów
    instytucji kultury, muzeów, z którymi chce zbudować strategię
    "skutecznej polityki historycznej dla Polski".

    W pierwszym rzędzie zasiadł wicepremier i minister kultury Piotr Gliński. Byli także przedstawiciele..


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika gość z drogi

    116. oj pani psor Srodzino

    dalibyście se spokój...

    gość z drogi

    avatar użytkownika Maryla

    117. :) dopiero lud POgonił tych z PRL-BIS odlot GazWyb

    Po ułaskawieniu Mariusza Kamińskiego wygląda na to, że jest już
    pozamiatane. W ciągu zaledwie trzech tygodni od wyborczego zwycięstwa
    PiS uruchomił dynamikę, która doprowadzi do jego przyszłego upadku. W
    trzy tygodnie od milionera do zera - naprawdę rekord świata.

    To nie oznacza, że partia Kaczyńskiego wkrótce odda władzę. Niestety,
    będzie jej bronić do upadłego i nie wiemy, ile to potrwa, może rok, może
    dwa, a może nawet do końca kadencji (oby nie!). Nie wiemy dokładnie,
    jaką cenę zapłaci za to kraj, choć domyślamy się, że niestety wysoką.
    Nie wiemy też, jakich jeszcze metod użyje PiS
    w walce z politycznymi przeciwnikami i ze społeczeństwem obywatelskim,
    które z tygodnia na tydzień coraz mocniej będzie protestować przeciw
    awanturniczym działaniom rządzących.

    Jednak niezależnie
    od tego, ile to potrwa, kurs został wytyczony, a miejsce katastrofy
    dobrze widać na horyzoncie. PiS niczym "Titanic" nieuchronnie zmierza w
    kierunku góry lodowej.

    A miało być inaczej. Partia
    Kaczyńskiego wygrała, bo przekonała wyborców, że nie jest już tym samym
    PiS-em, który znali z przeszłości. "Nie musicie się nas obawiać - mówili
    w kampanii - bo ucywilizowaliśmy się i uspokoili. Nie będziemy już
    bredzić o zamachu smoleńskim, nie będziemy usadzać oszołomów na ważnych
    stanowiskach, będziemy szanować oponentów i przestrzegać zasad państwa
    prawa; zajmiemy się gospodarką, nie będziemy skłócać Polski z Europą i w
    ogóle będziemy się zachowywać jak normalni ludzie".

    Kto
    uwierzył, ten uwierzył, ale najwyraźniej jakaś część elektoratu kupiła
    ten przekaz i zagłosowała na PiS. Nie taka znów wielka, bo przewaga
    partii Kaczyńskiego nad obozem liberalnym w wyborach parlamentarnych czy
    Dudy
    nad Komorowskim w wyborach prezydenckich była zaledwie kilkupunktowa.
    Tylko układ sił na lewicy i ordynacja sprawiły, że przełożyło się to na
    ponad połowę mandatów w Sejmie.

    W ciągu trzech tygodni po wyborach PiS demonstracyjnie pokazał wyborcom, że ich okłamał. I że ma to gdzieś.

    Macierewicz miał nie być ministrem, ale jest. I co nam zrobicie?


    Ludzie tacy jak Kamiński czy Ziobro mieli zostać zastąpieni
    umiarkowanymi merytokratami, ale wrócili na dawne stanowiska. I co nam
    zrobicie?

    Mieliśmy przestrzegać prawa, ale bezczelnie stawiamy naszych ludzi ponad nim.

    Mieliśmy nie nawracać Polski na religię smoleńską i nie bredzić o zamachu, ale nawracamy i bredzimy.


    Mieliśmy nie skłócać Polski z Europą, ale już wymyślamy Niemcom
    od okupantów i hitlerowców. Zapowiadamy czystki w mediach, zapowiadamy,
    że wtłoczymy instytucje kultury i oświaty w ramy ideologiczne, obnosimy
    się z religijnością i demonstracyjnie zapraszamy o. Rydzyka.

    I co nam zrobicie?


    Skąd ten PiS-owski bezwstyd? Skąd ta samobójcza buta? Być może
    oszołomieni skalą sukcesu uwierzyli, że rozkład mandatów w parlamencie
    odpowiada rozkładowi sił w społeczeństwie, więc na wszystko mogą sobie
    pozwolić. Gdyby mieli więcej rozumu i przezorności, być może
    dostrzegliby, że płyną prosto na górę lodową.

    Powiedzmy
    zatem głośno, by ich ostrzec: Szanowni Państwo, we własnym interesie
    opamiętajcie się! Polacy dali radę pogonić PZPR Jaruzelskiego, więc
    pogonią też PiS Kaczyńskiego.



    W marcu premiera "Smoleńska". Tajemniczy inwestorzy dali na ten film 5 mln zł

    Film o katastrofie smoleńskiej w reżyserii
    Antoniego Krauzego ma nową datę premiery - marzec 2016 r. Trwa
    postprodukcja, ale budżet wciąż nie jest dopięty. Znana jest gaża
    reżysera.
    Realizatorzy "Smoleńska" od początku
    mieli duże problemy finansowe. Budżet oszacowali na 11 mln zł, szybko
    zabrakło im pieniędzy. Dotacji nie udzielił Polski Instytut Sztuki
    Filmowej - eksperci uznali scenariusz za "fabularyzowaną publicystykę
    smoleńską", wadliwą także pod kątem warsztatowym...




    Gdy przed północą telewizje wyłączyły kamery, w Sejmie wydarzyło się coś ważnego (i niepokojącego)


  • "Putinowskie akcenty u Kaczyńskiego. Początek demontażu demokracji parlamentarnej"


    "Putinowskie akcenty u Kaczyńskiego. Początek demontażu demokracji parlamentarnej"

  • Jeśli spojrzymy na sprawę ułaskawienia Mariusza Kamińskiego, próbę
    radykalnej rekonstrukcji TK, sposób zmian w służbach specjalnych, to
    słyszymy, że to początek demontażu demokracji parlamentarnej - mówił w
    TOK FM Adam Szostkiewicz. - A to moim zdaniem jest jedyna rzeczywista
    demokracja.- Nie mówię, że demokracja parlamentarna zostanie u nas zastąpiona przez
    system putinowski. Choć niektóre akcenty w przemówieniu Jarosława
    Kaczyńskiego, były - jako żywo - putinowskie - ocenił publicysta w
    Poranku Radia TOK FM.



    "Kaczyński z zemsty ściągnie Tuska do Polski. To rodzaj popędu śmierci"

    Gdyby Kaczyński mógł powstrzymać swój fanatyzm, to nie cofałby
    potrzebnych reform. Skoro PO już je przeprowadziła, i zapłaciła za to
    polityczną cenę, to po co on je cofać? - zastanawiał się Sławomir
    Sierakowski w TOK FM.Wg publicysty, największy wpływ na decyzje polityczne podejmowane przez prezesa PiS wywiera chęć zemsty. To dlatego, zdaniem Sierakowskiego, Jarosław Kaczyński zrobi, co będzie mógł, żeby Donald Tusk wrócił z Brukseli do Polski.

    - Przehandluje go za coś. Dostanie jakieś inne stanowisko, na przykład szefa PE... I ściągnie
    Tuska, z prywatnej zemsty. Tego Tuska, który wygrał z nim osiem razy. I
    jeśli będzie trzeba, wygra dziewiąty raz - oceniał szef "Krytyki
    Politycznej".

    Zdaniem Sławomira Sierakowskiego, można stwierdzić, że "jest jakiś rodzaj popędu śmierci u Kaczyńskiego".







  • Wojciech Czuchnowski


    Zamach PiS na służby. Przyspieszenie pokazuje, co jest ich prawdziwym priorytetem

    Waszczykowski nie ma żadnych dowodów na poparcie swoich oskarżeń pod
    adresem służb. Zapomina, że jest już konstytucyjnym ministrem, i dalej
    wypowiada się jak awanturniczy prawicowy publicysta


  • Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    118. humor satyra :)))

    fot. youtube.com/twitter.com


    Żarty się się skończyły! Dziadek Waldemar montuje ruch oporu przeciwko PiS: „Przyszedł czas budzenia sprzeciwu”


    „Partyzantka miejska? Mały sabotaż? Na
    razie nie wiadomo, jaką formę działania obierze komando Kuczyńskiego.
    Ochotników z Czerskiej nie brakuje.”

    Pradawny minister, dawny publicysta gazety Michnika,
    a obecnie antyprawicowy aktywista, z racji dorobku i doświadczenia zwany
    Dziadkiem Waldemarem, rusza do boju. Na Facebooku wzywa do wsparcia
    lewackiej petycji, wzywającej prezydenta Andrzeja Dudę, by „nie psuł państwa”.

    Bardzo,
    bardzo apeluję do wszystkich moich znajomych i bywalców na moim profilu
    o przekazywanie jak najszerzej tej petycji i jeśli się z nią zgadzacie
    podpisanie jej. Przekazujcie, podpisujcie

    — zachęca.

    I apeluje:

    Przyszedł czas budzenia sprzeciwu!

    Histeryczną petycję do prezydenta, wywołaną ułaskawieniem Mariusza Kamińskiego, wystosowało Stowarzyszenie Akcja Demokracja – to samo, które domagało się od Andrzeja Dudy, żeby nie brał udziału w Marszu Niepodległości, choć prezydent wcale się na marsz nie wybierał.

    Ułaskawienie swojego byłego
    kolegi partyjnego oraz innych pracowników Centralnego Biura
    Antykorupcyjnego, bez oczekiwania na rozstrzygnięcie sądu drugiej
    instancji, ciężko odczytywać inaczej niż jako psucie państwa,
    wykorzystywanie urzędu do osiągania partykularnych celów własnego obozu
    politycznego i podważanie niezawisłości sądów

    — piszą działacze stowarzyszenia, powtarzając manipulatorskie tezy głoszone przez środowiska związane z Platformą.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    119. Jan Bury: Zatrzymanie mnie


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    120. „GW” redukuje lokalne

    „GW” redukuje lokalne wydania

    Od soboty w 10 miasta Polski nie ma lokalnych stron w sobotnich
    wydaniach „Gazety Wyborczej”. Część pracowników dziennika straci w
    związku z tym pracę.


    Jak przypomina portal press.pl, „GW” ma 20 oddziałów lokalnych. Sobotnie wydania lokalne przestaną się ukazywać w Białymstoku, Bydgoszczy, Częstochowie, Kielcach, Olsztynie, Opolu, Płocku, Radomiu, Rzeszowie i Toruniu. W większości z nich średnie rozpowszechnianie płatne wydań sobotnich nie przekracza 9 tys. egz. (dane: ZKDP, wrzesień br.).

    3

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    121. POgrobowce komuny w akcji


    PEN Club potępia spalenie kukły Żyda we Wrocławiu. „Neonazistowski akt”






    „Po długiej serii fizycznych i symbolicznych aktów rasistowskiej przemocy we Wrocławiu i w innych...


    „Bezpośrednim sprawcą był jeden z najbliższych do niedawna
    współpracowników członka komisji do spraw służb specjalnych Sejmu RP,
    przywódcy silnego stronnictwa parlamentarnego” – napisano w oświadczeniu
    PEN Club, wskazując na powiązania z Pawłem Kukizem.


    „Kukluxkland”


    „Ludobójstwo nie mieści się w tradycjach polskiego Wrocławia. Jest to
    raczej nawiązanie do tradycji najbardziej nazistowskiego miasta III
    Rzeszy. Jeżeli Wrocław ma aspirować do miana Europejskiej Stolicy
    Kultury, a nie Kukluxklandu, musi szybko uporać się z własną hańbą” –
    dodano.


    Członkowie PEN Clubu popierają stanowisko prezydenta miasta Rafała
    Dutkiewicza, który zwrócił się do prokuratury w sprawie wszczęcia
    postępowania. Zaapelowali do „najwyższych władz Rzeczpospolitej” o
    ukrócenie tego typu aktów.

    PEN Club

    www.penclub.com.pl/

    Przejdź do sekcji 50-lecie Polskiego PEN Clubu - Przyjmując gości zagranicznych i podróżując, członkowie Polskiego PEN Clubu stali wówczas niejako ...

    http://www.penclub.com.pl/o_klubie


    Obecny Zarząd

    Prezes Honorowy   Władysław Bartoszewski

    Prezes   Adam Pomorski

    Wiceprezesi   Paweł Huelle, Iwona Smolka

    Sekretarz   Anna Nasiłowska

    Skarbnik   Piotr Mitzner

     

    Członkowie Zarządu:    Marek Bieńczyk, Krzysztof
    Dorosz, Jerzy Jarzębski, Ireneusz Krzemiński, Ewa Lipska, Janusz
    Odrowąż-Pieniążek, Kazimierz Orłoś, Jerzy Pomianowski, Paweł Śpiewak,
    Bożena Umińska-Keff, Sergiusz Sterna-Wachowiak, Andrzej Werner, Henryk
    Woźniakowski.

    Komisja Rewizyjna: Alina Kowalczykowa, Barbara Miecznicka, Anna Trzeciakowska, Agnieszka Żuławska-Umeda


    Władze PEN w latach 1947-2003

    Władze wybrane na Walnym Zebraniu Członków w dniu 24.XI.2003r.

    PREZYDIUM

    Prezes – Władysław Bartoszewski, Wiceprezes – Ewa Lipska, Wiceprezes –
    Adam Pomorski, Sekretarz – Barbara Miecznicka, Skarbnik – Iwona Smolka

    CZŁONKOWIE ZARZĄDU: Marek Bieńczyk, Włodzimierz Bolecki, Kazimierz
    Brakoniecki, Krzysztof Dorosz, Tadeusz Drewnowski, Jerzy Jarzębski,
    Ireneusz Krzemiński, Irena Lewandowska, Janusz Maciejewski, Janusz
    Odrowąż-Pieniążek, Jerzy Pomianowski, Leszek Szaruga (Aleksander
    Wirpsza), Andrzej Werner

    KOMISJA REWIZYJNA: Helena Violett Komorowska, Aleksandra Hniatiuk, Andrzej Sieroszewski


    Wojciech Czuchnowski

    Minister kultury (?) w TVP, czyli pięć minut karbowego Glińskiego

    Odkąd został wiceszefem rządu, najwyraźniej próbuje odreagować lata
    upokorzeń, kiedy to prezes Kaczyński posługiwał się nim jako "premierem"
    wirtualnego gabinetu.


    Zawieszenie Karoliny Lewickiej: Prezes TVP łamie standardy pod dyktando władzy

    Gdyby rzeczywiście prezes Daszczyński uważał, że Karolina Lewicka -
    przeprowadzająca wywiad z wicepremierem Piotrem Glińskim - łamie
    dziennikarskie standardy, nigdy by jej do "Wiadomości" nie przeniósł.

    Magdalena Środa

    W autorytaryzmie wszystko jest wynikiem "chytrości rozumu" jednego człowieka

    Nie chcę bynajmniej porównywać naszego "państwa w rozkwicie" (bo
    przecież "już nie w ruinie") do państwa autorytarnego, choć niekiedy mam
    wrażenie, że obrało ono wyraźnie putinowski kierunek.

    Paweł Wroński

    Do tych, którzy wierzyli w dobrą zmianę

    Demokracja musiała być rzeczywiście niewiele warta, skoro my, Polacy,
    sprzedaliśmy ją za obietnicę 500 złotych. Wolność słowa wydaje się
    fanaberią, skoro sami dziennikarze i część działaczy kultury domagają
    się jej ograniczenia.

    Tomasz Ulanowski

    PiS chce nas wszystkich cofnąć do XIX w. Światopoglądowo, politycznie i gospodarczo

    Przyszłością polskiej energetyki, o której prezydent mówił podczas
    spotkania Narodowej Rady Rozwoju (!), ma być palenie węglem w piecu.
    Czarno to widzę.

    Po skazaniu flagi Unijnej (pisownia oryginalna – red.) na banicję przez panią Szydło namawiam na zmienianie tła na profilach, albo zdjęć i wklejanie tego zdjęcia

    — apeluje dość mętnie dawny minister.

    Kuczyński zamieszcza na Facebooku fotografię, która – jak się
    domyślamy – ma być masowo wykorzystywana przez użytkowników Internetu.


    fot. profil W. Kuczyńskiego na FB
    fot. profil W. Kuczyńskiego na FB

    Niech się obok biało-czerwonej rozgwieździ na niebieskim tle

    — wpada w emfazę Dziadek Waldemar.

    I dodaje:

    Pokażmy im, że nie godzimy się na lekceważenie Unii i jej flagi.

    Ciekawe, że jakoś nie było słychać oburzonego głosu Kuczyńskiego, gdy na antenie TVN wtykano polską flagę w psią kupę. Widocznie flaga, fladze nierówna…

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    122. Myśląc Ojczyzna – red.

    Myśląc Ojczyzna – red. Stanisław Michalkiewicz

    Synowie Przymierza w Konfederacji Targowickiej

    Szanowni Państwo!

    Larum grają! Demokracja w Polsce
    zagrożona! Do tego stopnia, że aż płomienni obrońcy demokracji,
    członkowie Zakonu Synów Przymierza czyli loży masońskiej B`nai B`rith
    oraz tubylczy obrońcy demokracji drobniejszego płazu utworzyli Komitet
    Obrony Demokracji. W innych okolicznościach mogłoby to być tylko
    śmieszne, ale w sytuacji, gdy Polska jest sygnatariuszem traktatu
    lizbońskiego, zaś między państwami członkowskimi Unii Europejskiej
    narasta napięcie między innymi na tle tak zwanych „uchodźców”, ten
    Komitet może spowodować katastrofalne następstwa dla naszego i tak
    przecież nieszczęśliwego kraju. Chodzi o to, że w traktacie lizbońskim
    zapisana jest tzw. klauzula solidarności, bardzo podobna do znanej z
    przeszłości, starej, poczciwej „doktryny Breżniewa”. Doktryna Breżniewa
    głosiła ograniczoną suwerenność państw socjalistycznych. Wprawdzie były
    one suwerenne, jakże by inaczej – ale przede wszystkim były
    socjalistyczne. I jeśli w jakimś państwie socjalistycznym socjalizm był
    zagrożony, to pozostałe państwa socjalistyczne, przechodząc do porządku
    nad suwerennością, mogły udzielić mu tak zwanej „bratniej pomocy”. I tak
    się właśnie stało 1968 roku w Czechosłowacji. W traktacie lizbońskim o
    socjalizmie nie ma oczywiście ani słowa, ale przecież nie tylko
    socjalizm może być zagrożony. Zagrożona może być również demokracja. I
    klauzula solidarności przewiduje, że jeśli demokracja w jakimś kraju
    członkowskim Unii Europejskiej jest zagrożona, to Unia Europejska,
    oczywiście na prośbę tego państwa, może udzielić mu bratniej pomocy i
    zagrożenia demokracji usunąć.  Wprawdzie z traktatu lizbońskiego wynika,
    że z taka prośbą powinny wystąpić władze zainteresowanego państwa – ale
    co zrobić w przypadku, gdy zagrożeniem dla demokracji stają się akurat
    władze? Wiadomo, że one z prośbą o udzielenie „bratniej pomocy” nie
    wystąpią, a tymczasem demokracja jest zagrożona! W tej sytuacji ktoś, to
    znaczy – jakiś płomienny demokrata, musi władze wyręczyć. No więc
    członkowie Zakonu Synów Przymierza wraz z demokratami drobniejszego
    płazu właśnie powołali Komitet Obrony Demokracji. Jeśli Komitet Obrony
    Demokracji wystąpi z dramatyczną prośbą o udzielnie naszemu
    nieszczęśliwemu krajowi „bratniej pomocy”, to czyż Unia Europejska
    będzie mogła pozostać głucha na takie wołanie serc gorejących? Na pewno
    głucha by nie pozostała – zwłaszcza w sytuacji narastających napięć
    między państwami członkowskimi, między innymi na tle „uchodźców”, ale
    przecież nie tylko. W tej sytuacji groteskowy Komitet Obrony Demokracji
    może odegrać rolę Konfederacji Targowickiej i doprowadzić do ostatecznej
    utraty przez Polskę suwerenności politycznej.

    Ciekawe, czy utworzenie Komitetu Obrony
    Demokracji było inspirowane również przez bezpieczniackie watahy. Jest
    to prawdopodobne również dlatego, że bezpieczniaccy dygnitarze, jeden po
    drugim przechodzą do podziemia, gdzie będą udawali „żołnierzy
    wyklętych”, którym bohaterską legendę już tam dorobi „Gazeta Wyborcza”.
    Ponieważ  uważam funkcjonariuszy bezpieki za ludzi wyjątkowo
    zdemoralizowanych, to nie mam wątpliwości, że byliby zdolni również do
    zdrady stanu – gdyby dzięki temu mogli nadal ciągnąć korzyści z okupacji
    naszego nieszczęśliwego kraju. Okupacja ta zaś polegała i polega na
    ręcznym sterowaniu nie tylko wszystkimi segmentami państwa, ale również –
    wszystkimi segmentami życia publicznego za pośrednictwem agentury.
    Agentura ta jest oczywiście rozmieszczona planowo; w miejscach, gdzie
    podejmuje się decyzje, gdzie kieruje się kluczowymi segmentami
    gospodarki, gdzie decyduje się o śledztwach, gdzie wydaje się wyroki, no
    i wreszcie – gdzie produkuje się masowe nastroje, a więc w mediach i
    środowiskach opiniotwórczych. Nasycenie mediów bezpieczniacką agenturą
    doprowadziło do patologicznej sytuacji, że dziennikarze nie tyle
    rozmawiają z gośćmi zaproszonymi do studia, tylko ich przesłuchują,
    zgodnie z ubeckimi technikami, nakierowanymi na skołowanie
    przesłuchiwanego. Ten styl zapoczątkowała pani red. Monika Olejnik,
    która mogła tą atmosferą nasiąknąć w domu, ale znalazła licznych
    naśladowców i naśladowczynie, być może nie przypadkowo lansowane w
    charakterze gwiazd dziennikarstwa. Bo – powiedzmy sobie szczerze –
    czegóż mogli te gwiazdy nauczyć oficerowie prowadzący, jeśli nie tego,
    co sami najlepiej umieli?

    red.  Stanisław Michalkiewicz

    

    --------------------------------------
    Macierewicz rozbraja Polskę. Powód? Odnalazł w MON tajemniczy dokument

    Paweł Wroński, Wojciech Czuchnowski

    25.11.2015
    Rezygnacja z tzw. programu Wisła, którego podpisanie ogłosił w maju 2015
    r. ówczesny prezydent Bronisław Komorowski, to najważniejsza
    informacja, którą Macierewicz przekazał w środę posłom. Nowy szef MON
    rządu PiS wystąpił przed komisją obrony narodowej.



    Jego zdaniem przy podpisaniu umowy zakładającej budowę w Polsce
    systemu obronnego na podstawie amerykańskich rakiet Patriot "ktoś musiał
    wprowadzić prezydenta w błąd". - Tak tylko mogę to tłumaczyć -
    stwierdził Macierewicz. - Okazało się, że cena jest znacząco wyższa,
    niepewne są terminy dostaw - mówił.



    Wszystko to ma wynikać z dokumentu, do jakiego min. Macierewicz
    dotarł w MON. Miałoby z niego wynikać, że cena zakupu systemu Patriot
    byłaby dwukrotnie wyższa od zakładanych przez Polskę 26 mld zł. Nie ma
    również - według Macierewicza - rozwiązania na tzw. okres przejściowy.



    O co chodzi? Otóż strona polska negocjowała, że na czas przed
    dostawami systemu do Polski zostaną przesunięte baterie obrony
    przeciwlotniczej z innych krajów albo od producenta. Macierewicz uważa,
    że takiej możliwości nie ma. Obecny szef MON nie powiedział, czy program
    będzie kontynuowany i na jakich warunkach.



    Macierewicz stwierdził też, że w MON trwa "audyt". Na
    posiedzeniu komisji zapowiedział, że trzeba będzie co najmniej
    renegocjować kontrakt na śmigłowce podpisany przez poprzedni rząd.



    Po przejęciu resortu obrony w zeszłym tygodniu min. Macierewicz
    sprowadził do MON kilkunastu swoich współpracowników, głównie z zespołu,
    który w poprzednim Sejmie badał katastrofę smoleńską. Przesłuchują oni
    nocami urzędników i oficerów. Główne tematy, jakie przewijają się w
    rozmowach to katastrofa smoleńska oraz przetargi na sprzęt dla wojska.
    Macierewicz chce uzyskać jak najwięcej informacji, które mogą obciążyć
    Bogdana Klicha, szefa resortu w 2010 r. oraz ostatniego ministra PO
    Tomasza Siemoniaka, a przede wszystkim prezydenta Komorowskiego.
    Zbiera
    też argumenty potrzebne do podjęcia decyzji o unieważnieniu przetargu na
    śmigłowce Caracal.


    Co jeszcze musi zrobić PiS, aby wyborcy się od niego odwrócili? Będzie bunt?





  • Komentarz Macieja Stasińskiego

    Prawo nie święte, nad prawem jest naród. A wolę narodu wyraża wódz, car, król z bożej łaski. Kaczyński

    Poseł Morawiecki prosto jak cepem streścił wczoraj myśl polityczną Jarosława Kaczyńskiego





    Ułaskawienie Kamińskiego. Prokuratura sprawdzi, czy prezydent nie przekroczył uprawnień

    Do Prokuratury Okręgowej w Warszawie wpłynęło
    zawiadomienie o podejrzeniu przekroczenia uprawnień przez Andrzeja Dudę -
    podaje TVN 24. Zawiadomienie miała złożyć osoba prywatna.

    Jarosław Kurski

    KURSKI: PiS kasuje raport ws. katastrofy smoleńskiej. Nie godzimy się na to

    Od dziś na stronie wyborcza.pl/faktysmolenskie dostępne są ukryte przez państwo PiS materiały.







  • Bartosz T. Wieliński


    Nieprzewidywalny jak minister Macierewicz. Kapitał zaufania trwonimy błyskawicznie

    Antoni Macierewicz ministrem obrony narodowej jest zaledwie od
    tygodnia. A już postanowił unieważnić dwie najważniejsze decyzje
    dotyczące polskiej armii.






  • Paweł Wroński


    PiS traktuje UE jak skarbonkę, z której płacą odszkodowania. A jak się euro skończy?

    Jeśli rząd PiS wyprowadza flagę Unii Europejskiej z konferencji
    szefowej rządu, to istnieje domniemanie, że za jakiś czas wyprowadzi
    Polskę z Unii.






  • Janusz A. Majcherek


    Po porażce liberałów i klęsce lewicy. Szukać wroga czy sojusznika?

    Zagrożenie autorytarne ze strony zwycięskiej prawicy i wspierających
    ją populistów jest poważne i wymaga konsolidacji obozu
    liberalno-demokratycznego, aby temu zagrożeniu się przeciwstawić.






  • Agnieszka Kublik


    Jak sobie prezes Kaczyński miażdżącą większość (błędnie) wyliczył

    Ale ani PO, ani SLD nigdy nie usiłowały wmówić Polakom, że poparła
    ich większość, i to miażdżąca. Tylko prezes Kaczyński potrafi tak
    liczyć.


  • Leszek Jażdżewski




    Władza postawiła się ponad prawem. Ale dzień buntu nadejdzie. Bądźmy gotowi


  • W nocy z 25 na 26 listopada 2015 roku zaczął się koniec liberalnej demokracji w Polsce. Większość sejmowa - PiS oraz Kukiz'15 - uznała, "unieważniając" uchwałę poprzedniego Sejmu, że jej wola, będąca jakoby odzwierciedleniem woli narodu, stoi ponad prawem. Wcześniej prezydent Duda
    "wyręczył" sąd, teraz Sejm "wyręczył" Trybunał Konstytucyjny, bo tylko
    on ma prawo stwierdzić niezgodność jakiejkolwiek ustawy czy uchwały z
    konstytucją.

    Ubezwłasnowolnienie Trybunału
    Konstytucyjnego oznacza, że nie mając wprawdzie większości
    konstytucyjnej do jej zmiany, obóz władzy może się już nie przejmować
    konstytucją. Czyli de facto w Polsce konstytucja przestanie obowiązywać,
    ponieważ każda jej interpretacja będzie odbywała się pod dyktando
    obecnej władzy.

    Uznanie, że rządzący stoją ponad prawem albo że ich słowo prawem się staje, to wstęp do dyktatury większości.

    Zasada "Prawo nie działa wstecz"? Ależ działa - wola większości.


    Każdy ma prawo do sprawiedliwego procesu? Dla "zwyrodnialców",
    "zdrajców" i kogo tylko wskażemy palcem - sprawiedliwego procesu nie
    będzie. Wola większości zdecydowała.

    Jakaś gazeta pisze "nieprawdę" - administracyjnie zamkniemy ją "ze względu na ważny interes państwowy". Wola większości.


    Ograniczenia woli większości służą temu, żebyśmy w ramach
    państwa, w którym żyjemy, nie zachowywali się jak wojujące ze sobą
    plemiona, które gdy tylko zdobędą władzę, zaczynają wyrzynać plemię
    wrogów. Poszanowanie instytucji i zasad państwa prawa jest tym, co
    odróżnia w praktyce liberalne demokracje od nieliberalnych demokracji
    czy zwykłych systemów autokratycznych.

    Zasada państwa
    prawa oznacza, że prawa przestrzegać muszą wszyscy - rządzący i
    rządzeni. Kiedy władza prawo łamie, stawia się ponad prawem. Znosi
    kontrakt między władzą i społeczeństwem.

    Władza nie ma
    prawa zrobić z obywatelem, z regułami funkcjonowania wspólnoty tego, "co
    chce". Prawa człowieka, konstytucja, podstawowe zasady państwa prawa -
    to wszystko chroni jednostkę, a także mniejszości (każdy jest jakąś
    mniejszością, w zależności od przyjętego kryterium) przed samowolą
    większości.

    Jeśli władza tych reguł nie przestrzega,
    staje się władzę bezprawną. Uzurpatorską. Prawo stanowione przez tę
    władzę nie obowiązuje. Reguły, które narzuca obywatelom, nie obowiązują.
    Dlatego obecna władza w Polsce jest bezprawna, a jej funkcjonariusze
    prędzej czy później staną przed Trybunałem Stanu.

    Co to
    oznacza w praktyce? Oznacza przede wszystkim, że wszyscy świadomi
    obywatele, którzy nie chcą żyć w kraju, w którym poddani są samowoli
    władzy, muszą przy użyciu wszystkich możliwych pokojowych środków dążyć
    do odsunięcia tej władzy. Specjalnie piszę "pokojowych", a nie
    "legalnych". Może się zdarzyć tak, że obecna władza, chcąc bronić
    przyznanych sobie samowolnie praw, będzie ograniczać konstytucyjne prawa
    - czy to wolności wypowiedzi, czy wolności zgromadzeń.


    Ta władza będzie miała coraz więcej do stracenia. Jej aparatczycy,
    czyniąc bezprawie, będą wiedzieli, że jedynym sposobem na pozostanie
    bezkarnym będzie dalsze trzymanie się u władzy. Za pomocą wszelkich
    możliwych środków. Władza ograniczona jest regułami - dla dobra
    jednostek i społeczeństwa, ale i dla dobra sprawujących władzę. Żeby
    mogli ją w pokojowy sposób oddać, żeby nie przekroczyli granicy, zza
    której nie ma już powrotu.

    Dlatego droga do odebrania
    władzy uzurpatorom będzie długa i ciężka. To, co obserwujemy teraz, to
    dopiero początek. Dziś protestują nieliczni, którzy rozumieją rangę
    wydarzeń. Słusznie, trzeba budzić społeczną świadomość i zło nazywać po
    imieniu. Jednak szansa na masowe protesty, podziały wewnątrz obozu
    władzy czy jeszcze inny koniec, jaki tę władzę spotka - a spotka na
    pewno, bo żaden, nawet najstraszniejszy reżim nie trwa wiecznie - jest
    wciąż odległa.

    Najprawdopodobniej z czasem nieudacznicy,
    którzy znaleźli się u władzy, zaczną potykać się o własne nogi,
    szczególnie jeśli utrzymają zapowiedzi "antyreform" z kampanii
    wyborczej. Wówczas ich decyzje dotkną dziesiątki i setki tysięcy ludzi,
    którzy dołączą do tych, którzy oburzają się na niszczenie liberalnej
    demokracji dziś.

    Dzień buntu nadejdzie. Bądźmy na niego gotowi.



  • Niemiecka prasa: w Polsce deptana jest demokracja

    Prasa w Niemczech krytykuje działania nowych władz Polski. Komentator
    "Sueddeutsche Zeitung" pisze, że rząd Beaty Szydło depcze prawo i
    demokratyczne standardy.





    Nowoczesna dała lekcję parlamentaryzmu. A Platforma? Obraziła się

    Po co ta cała awantura, prezydent Andrzej Duda mógł przyjąć
    ślubowanie trzech sędziów, których kadencja zaczynała się 7 listopada.
    Dwóch następnych mógł wybrać obecny Sejm.






  • Mikołaj Mirowski


  • Nocna uchwała Sejmu to ewidentna forma nacisku

    Nocna sceneria, duże napięcie nerwów, efektowne gesty, demonstracyjne
    wyjście części opozycji no i rządząca większość, która jakby poczuła w
    sobie moc jakobinów - tak wyglądał w środę Sejm Rzeczypospolitej.






  • Mirosław Maciorowski


  • Platformo, gdzie są twoi liderzy?

    Dlaczego Tomasz Siemoniak i Grzegorz Schetyna nie bronili przed
    PiS-em TK?  Druzgocąca jest świadomość, że partia, która przez osiem
    lat niepodzielnie sprawowała władzę, a teraz ma być najważniejszą siłą
    opozycyjną, jest w tak głębokim kryzysie.






  • Leszek Jażdżewski


  • Bezprawie i niesprawiedliwość. Dzień buntu nadejdzie

    Polacy od wczorajszej nocy nie muszą się czuć zobowiązani prawami
    stanowionymi przez obecną władzę. Postawiła się ona ponad prawem. Tym
    samym stając się władzą bezprawną.




    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika guantanamera

    123. Świetne rozważania o środowisku GW

    http://niezalezna.pl/73303-andrzej-wasko-polska-jak-czerska-czyli-subkul...
    O tym, że oni są kimś obcym - z własnego wyboru.

    avatar użytkownika Maryla

    124. :))Gajzeta Michnika czyta :)

    Cała Polska czyta konstytucję. Już w ten weekend! Zobacz, w których miastach

    Jeśli jesteście zbulwersowani tym, co zrobiła sejmowa większość w
    sprawie Trybunału Konstytucyjnego, zapraszamy na wspólne czytanie
    Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej. Czytać będziemy w kilkunastu
    miastach.

    Warszawa

    Dom Literatury, Krakowskie Przedmieście 87/89
    niedziela, godz.17
    Spotkanie
    organizuje kwartalnik "Więź". Goście: prof. Joseph H. H. Weiler -
    prawnik konstytucjonalista, rektor Europejskiego Instytutu
    Uniwersyteckiego we Florencji, profesor Szkoły Prawa na University of
    New York, prof. Andrzej Zoll - sędzia i były prezes Trybunału
    Konstytucyjnego, Włodzimierz Cimoszewicz, który uczestniczył w pracach
    Komisji Konstytucyjnej w latach 1995-1996.

    Poznań

    Gazeta Cafe, ul. 27 Grudnia
    niedziela, godz. 11-14


    Goście:
    prezydent Jacek Jaśkowiak, dyrektor Teatru Ósmego Dnia Małgorzata
    Grupińska-Bis, przewodniczący rady miasta Grzegorz Ganowicz, posłanka
    Nowoczesnej Joanna Schmidt, europosłanka Agnieszka Kozłowska-Rajewicz.

    Wrocław

    Księgarnia Hiszpańska, Zaułek Solny
    niedziela, godz. 14-16
    Wykład
    o roli ustawy zasadniczej i zagrożeniach dlań wygłosi dr hab.
    Bartłomiej Nowotarski, konstytucjonalista z Uniwersytetu Wrocławskiego,
    jeden z współautorów Małej Konstytucji z roku 1992.
    Czytać będą m.in. aktor Teatru Polskiego Bartosz Porczyk,
    dyrektorka Muzeum Współczesnego Dorota Monkiewicz, Piotr Krajewski z
    WRO Art Center, literaci Marcin Kurek i Piotr Makowski, lekarz,
    wiceprezes Wojskowej Izby Lekarskiej dr Artur Płachta, Przemysław Filar z
    Towarzystwa Upiększania Miasta Wrocławia, Tomasz Owczarek z
    Wrocławskiego Ruchu Obywatelskiego.

    Gdańsk

    Palarnia Kawy (na parterze w budynku naszej redakcji), ul. Tkacka 7/8
    niedziela, godz. 16

    Kraków

    Pauza in Garden, ul. Rajska 12
    niedziela, godz. 12-14
    Obecność zapowiedzieli m.in. były minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski, senator PO Bogdan Klich i poseł Nowoczesnej Jerzy Meysztowicz

    Katowice

    Kawiarnia Bellmer Cafe, plac Wolności 9
    niedziela, godz. 15-17

    Łódź

    namiot przed redakcją „Gazety Wyborczej”, ul. Sienkiewicza 72
    niedziela, godz. 15-17

    Bydgoszcz

    Plac Wolności (czytać będziemy z balkonu redakcji „Gazety Wyborczej”
    niedziela, godz. 12-15

    Lublin

    Kawiarnia Kawka, ul. Okopowa 9
    niedziela, godz. 16
    Prowadzenie: Paweł Krysiak, redaktor naczelny Gazety Wyborczej w Lublinie
    i Małgorzata Bielecka-Hołda, była naczelna. Wykład „Czym jest dla mnie
    Konstytucja?” wygłosi prof. Wojciech Orłowski, kierownik Katedry Prawa
    Konstytucyjnego Wydziału Prawa i Administracji UMCS.

    Radom

    Mazowieckie Centrum Sztuki Współczesnej Elektrownia, ul. Kopernika 1
    niedziela, godz. 11

    Zielona Góra

    Galerii BWA ,al. Niepodległości 19
    niedziela, godz. 13-15

    Szczecin

    Cafe Hormon, ul. Monte Cassino 6
    niedziela, godz 15
    Udział zapowiedzieli:
    Będą
    z nami aktorzy Teatru Polskiego:Jacek Polaczek i  Olga Adamska,
    regionalna pełnomocniczka Kongresu Kobiet Bogna Czałczyńska, działacz
    opozycyjny Marek Adamkiewicz oraz Arkadiusz Marchewka,poseł PO.

    Olsztyn

    Awangarda Bis, Targ Rybny
    niedziela, godz. 16-18


    Płock

    Klub Wyborczej (w siedzibie redakcji „Gazety Wyborczej”), ul. Królewiecka 12E

    Częstochowa

    „Kwadraty” u zbiegu II Alei i al. Wolności
    niedziela, godz. 15


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    125. hłe hłe , kawiarniana opozycja, smiechu warte jojczenie :)))

    bezimiennych apelantów :)))
    List Obywateli Państwa Prawa do Andrzeja Dudy: Komitet Obrony Demokracji pisze do prezydenta
    oprac. red
    27.11.2015

    Poniżej pełna treść listu Komitetu Obrony Demokracji

    Panie Prezydencie!

    Pragniemy wyrazić najgłębszy szacunek dla Osoby Pana Prezydenta i Jego Urzędu, którego głównym zadaniem z mocy Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 2 kwietnia 1997 roku jest czuwanie nad przestrzeganiem jej postanowień. Pan Prezydent wybrany został przez Naród strażnikiem czterech uniwersalnych wartości: prawdy, sprawiedliwości, dobra i piękna, których realizacja możliwa jest jedynie w systemie demokracji konstytucyjnej. Wielkim zaszczytem jest sprawowanie pieczy nad najwyższym aktem prawnym, który stanowił ukoronowanie (jakże żmudnej i krwawej!) walki Nas i Naszych Przodków o stworzenie systemu opartego na poszanowaniu wolności i sprawiedliwości, podziale i współdziałaniu władz, dialogu społecznym i na zasadzie pomocniczości umacniającej uprawnienia obywateli i ich wspólnot. Osiągnięcie tych celów możliwe jest, tylko jeśli zasady, na których opiera się Nasza Konstytucja, traktuje się jako niewzruszoną podstawę Rzeczypospolitej Polskiej.

    Nikt nie może wyręczyć Trybunału w wypełnianiu jego zadań

    Z zadaniami powierzonymi Panu Prezydentowi wiąże się wielka odpowiedzialność. Obejmując swój Urząd, złożył Pan wobec Zgromadzenia Narodowego przysięgę, w której solennie przyrzekł, że dochowa wierności postanowieniom Konstytucji. Bez ich przestrzegania nie może bowiem realizowana być wolność rozumiana jako wartość, która przynależna jest wszystkim ludziom - bez względu na wyznanie, przekonania, przynależność etniczną czy sposób życia. Odpowiedzialność, która na Panu Prezydencie spoczywa, jest zatem przeogromna. Nie bez powodu Jan Paweł II w swoim liście do Ronalda Reagana napominał, że "wolność jest przymiotem nader delikatnym". Dlatego też nadużywanie władzy, wprowadzanie w błąd opinii publicznej lub "jedynie zmniejszenie czujności" mogą "narazić na niebezpieczeństwo dziedzictwo ludzi wolnych".

    Prezydent Rzeczypospolitej nie jest jednak osamotniony w sprawowaniu pieczy nad standardami demokratycznego państwa prawa. Twórcy Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, pragnąc zapewnić skuteczną ochronę jej postanowień, ustanowili niezależny organ sądowniczy - Trybunał Konstytucyjny - wyposażony w odpowiednie kompetencje do kontroli konstytucyjności prawa. Złożony jest on z piętnastu niezawisłych i bezstronnych sędziów.

    Wspomniane "niezawisłość" i "bezstronność" zapewnia przede wszystkim konstytucyjny mechanizm powoływania ich na jednokrotne, dziewięcioletnie kadencje uzupełniony o brak możliwości odwołania przez jakikolwiek organ polityczny, jak również to, że sędziowie wybierani są spośród osób "wyróżniających się wiedzą prawniczą". Aktu wyboru dokonuje wprawdzie organ polityczny - Sejm, a w praktyce - sejmowa większość. Jednakże celem tego mechanizmu nie jest podporządkowanie sędziego wspomnianej większości, co jest wykluczone z uwagi na niemożność jego odwołania ani wpływania nań w inny sposób. Celem tego mechanizmu jest zapewnienie odpowiedniej legitymizacji demokratycznej władzy Trybunału. Taka konstrukcja tego organu, jego niezależność, a także niezawisłość i bezstronność jego członków pozwala mu na obiektywne odczytywanie standardów konstytucyjnych, konieczne do oceny konstytucyjności prawa.

    Wspomnianymi przymiotami Trybunału nie dysponuje żaden inny organ Rzeczypospolitej Polskiej, nawet Pan Prezydent, jako strażnik Konstytucji. Żaden inny organ nie może zatem wyręczyć Trybunału w wypełnianiu jego konstytucyjnych zadań.

    Prezydent cieszy się miejscem wśród wybitnych patriotów. To zobowiązanie

    Sejm VII Kadencji dokonał w dniu 8 października 2015 roku wyboru trzech sędziów Trybunału zgodnie z procedurą przewidzianą wprost w Konstytucji i jedynie doprecyzowaną w ustawie. Do dnia dzisiejszego Pan Prezydent nie przyjął ślubowania od tychże trzech sędziów, pomimo obowiązku nałożonego w ustawie. Należy wyraźnie podkreślić, że Konstytucja nie przyznaje Panu Prezydentowi kompetencji do zaprzysiężenia czy też powołania sędziego Trybunału Konstytucyjnego. Ustawa przewiduje jedynie uroczyste ślubowanie sędziego przed Panem Prezydentem. Pan Prezydent jest zobowiązany do podporządkowania się decyzji Sejmu, podjętej bezpośrednio w oparciu o Konstytucję Rzeczypospolitej Polskiej, aktu prawnego, z mocy którego również Pan Prezydent piastuje swój Urząd.

    Z tych powodów wzywamy Pana Prezydenta do wypełnienia obowiązku nałożonego ustawą o Trybunale Konstytucyjnym i przyjęcia ślubowania od trzech sędziów, którzy w chwili obecnej powinni już wypełniać swoje obowiązki orzecznicze.

    Pan Prezydent cieszy się miejscem wśród wybitnych polskich patriotów, którzy z mocy Konstytucji i woli Narodu wybrani zostali najwyższymi reprezentantami Rzeczypospolitej Polskiej. Zobowiązuje to zatem Pana Prezydenta do działania ponad politycznymi podziałami. Pan Prezydent jest obecnie Pierwszym spośród Członków Narodu walczącego przez lata o wolność, której gwarantem jest teraz ustanowiona przezeń Konstytucja. Strażnikami swoich postanowień czyni ona Pana Prezydenta i Trybunał Konstytucyjny, wyznaczając im jednak różne zadania. Wyrażamy nadzieję, że - jak powiedział to Jan Paweł II - "dziedzictwo wolności" nie zostanie przez Pana narażone na niebezpieczeństwo i - jako Prezydent wszystkich Polaków - będzie chronił Pan Konstytucję poprzez realizację zawartych w niej norm.

    Komitet Obrony Demokracji

    śródtytuły od redakcji

    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,95892,19258769,list-obywateli-panstwa-prawa-do-andr...

    Jarosław Kurski

    Konstytucja jest symbolem naszej demokracji liberalnej, której bronić musimy my, obywatele

    PiS chce obalić konstytucję. Chce ją nam odebrać, bo jest ona
    gwarantem naszej wolności. Ostatnim prawnym bastionem przed
    nieograniczoną władzą monopartii.




    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    126. :)

    PROF. LESZEK BALCEROWICZ, autor polskich reform rynkowych:




    - Problem jest o wiele większy niż ten, który pobudził
    internautów do protestów przeciwko ACTA. Działania obecnych władz
    stwarzają zagrożenie, że będziemy się cofać do modelu, z jakiego
    wyszliśmy przed ponad 25 laty. Nie chcemy jednej partii, która trzyma w
    ręku wszystkie represyjne organy, łącznie z prokuraturą i służbami
    specjalnymi. Chcemy praworządnego państwa, w którym oponenci władzy i
    zwykli ludzie nie mają powodu do obaw.



    Tam gdzie w przedsiębiorstwach rządzi polityka, mamy niską
    wydajność, regres i straty, które musi pokrywać całe społeczeństwo. Nie
    możemy pozwolić, by wolna Polska cofała się ku modelowi, który
    odrzuciliśmy w 1989 r. Jest czas, by pokazać, ile w polskim
    społeczeństwie jest społeczeństwa obywatelskiego.



    Mamy szeroki zakres wolności obywatelskich, z których powinniśmy
    korzystać. I nie jest to obarczone ryzykiem. Jeżeli pozostaniemy
    bierni, to tylko z lenistwa. Nie możemy uznać, że inni zrobią za nas
    obywatelską robotę.



    Sygnały o zagrożeniach ładu instytucjonalnego powinny
    mobilizować społeczeństwo obywatelskie. Nawet w dyktaturach lub
    półdyktaturach swoją potęgę pokazały media społecznościowe. To wielkie
    pole do działania dla tych ludzi, zwłaszcza młodszych, którzy nie chcą,
    by Polskę reprezentowały nienawistne twarze i zachowania narodowców.



    Mamy w konstytucji zagwarantowaną wolność zgromadzeń, zrzeszania
    się, manifestowania poglądów. Powinniśmy z niej korzystać przynajmniej w
    takim stopniu jak zwolennicy PiS, gdy partia ta była w opozycji.


    CEZARY GAWRYŚ, publicysta miesięcznika katolickiego "Więź":




    Nie mam wątpliwości, że demokracja jest zagrożona. Nie tylko
    przez zamach na Trybunał Konstytucyjny i ingerencję prezydenta w
    orzekanie przez sąd o winie urzędnika państwowego, co podważa
    fundamentalny dla demokracji trójpodział władzy, ale też przez
    aroganckie zachowanie zwycięskiej partii, jej pogardę dla społeczeństwa i
    hipokryzję.



    Jestem obywatelem, ale też członkiem wspólnoty Kościoła i
    szczególnie boli mnie, że wielu hierarchów, którzy powinni znać naukę
    Soboru [Watykańskiego II] i być "znakiem zbawienia i jedności rodzaju
    ludzkiego", jawnie poparło jedną z partii politycznych, dzieląc i tak
    głęboko podzielone społeczeństwo. W sytuacji gdy zjednoczona prawica -
    zwyciężywszy w wyborach dzięki jawnemu poparciu Kościoła - chce dziś
    wystąpić w roli autorytarnego "uzdrowiciela" i moralizatora, podpierając
    się na każdym kroku religijnymi sloganami, mamy obowiązek jako katolicy
    świadczyć słowem i czynem, jak bezcenną wartością jest dla nas wolność
    wywalczona ćwierć wieku temu przez "Solidarność", także z udziałem
    Kościoła.



    Gwarantem wolności obywateli jest konstytucja uchwalona przez
    pluralistyczny parlament, z preambułą, o której z uznaniem wyrażał się
    Jan Paweł II. Dlatego będę głosił tak mocno, jak tylko potrafię, że nie
    wolno psuć demokracji w imię rzekomo nadrzędnego "dobra narodu". Jeśli
    ekipa rządząca nie powstrzyma swoich dyktatorskich zapędów i na przykład
    nie uzna werdyktu Trybunału Konstytucyjnego, gotów jestem ramię w ramię
    z innymi obywatelami, także zwolennikami lewicy, iść pod Pałac
    Prezydencki lub Sejm i krzyczeć: "Hańba, hańba!" - tak jak to
    wielokrotnie słyszałem z gardeł zwolenników prawicy, gdy w kolejne
    miesięcznice katastrofy smoleńskiej przychodzili tam wprost z
    warszawskiej katedry, wykorzystując instrumentalnie sakrament
    Eucharystii, bezczeszcząc w ten sposób religię i pamięć ofiar. Sprzeciw
    wobec autorytarnych poczynań władz powinien być ponadpartyjny,
    ponadideologiczny, po prostu obywatelski.


    JOANNA SCHMIDT, Nowoczesna:




    W demokracji są narzędzia pozwalające jej bronić. Trzeba je
    tylko umiejętnie wykorzystywać. Trzeba być czujnym i aktywnym, bo
    "wolność nie jest rzeczą daną raz na zawsze".



    My, Polacy, musimy codziennie przypominać naszym posłom, że nie
    są anonimowymi maszynkami do sejmowych przycisków. Muszą się nam
    tłumaczyć z tego, jak głosują, co mówią, jakie są ich motywy. Posłów
    łamiących podstawowe prawa demokracji musimy zarzucać pytaniami,
    prośbami o wyjaśnienia. Musimy reagować na każdą próbę odebrania
    wolności słowa. Możemy protestować poprzez media społecznościowe,
    organizacje pozarządowe, manifestacje na ulicach, pisma i petycje. W
    Warszawie posłowie działają w grupie, ale wracając do swojego okręgu,
    odpowiadają indywidualnie konkretnym wyborcom.



    Ja sama deklaruję, że uważnie będę punktować partię rządzącą i
    opozycję za każdą próbę osłabiania demokracji w Polsce. Będę analizować
    każdą ustawę, uchwałę i rozporządzenie, sprawdzając, czy nie naruszają
    wolności obywatelskiej, czy szanują mniejszości, zapewniają utrzymanie
    różnorodności w społeczeństwie.



    Sposobem na wzmacnianie demokracji jest zerwanie z nienawiścią
    między partiami. Nadal wierzę we współpracę ponad podziałami, w sympatię
    i życzliwość podczas prac w komisjach oraz szacunek i otwartość w
    parlamentarnych dyskusjach. To jest sposób na budowanie lepszej,
    sprawiedliwej i bezpiecznej Polski.



    Obecna sytuacja zagrożenia demokracji mobilizuje. Musimy
    wspierać inicjatywy oddolne przeróżnych środowisk, szczególnie te, które
    pokazują, jak bardzo jesteśmy piękni dlatego, że jesteśmy różni. Biję
    na alarm - dzisiaj każdy musi się zaangażować politycznie, bo polityka,
    nawet nieproszona, i tak puka do naszych drzwi.


    LESZEK JAŻDŻEWSKI, redaktor naczelny miesięcznika "Liberté":




    W nocy z 25 na 26 listopada 2015 roku zaczął się koniec
    liberalnej demokracji w Polsce. Od tej nocy Polacy nie muszą się czuć
    zobowiązani prawami stanowionymi przez obecną władzę. Postawiła się ona
    ponad prawem.



    Uznanie, że rządzący stoją ponad prawem albo że ich słowo prawem
    się staje, to wstęp do dyktatury większości. Władza nie ma prawa zrobić
    z obywatelami tego, "co chce". Prawa człowieka, konstytucja, podstawowe
    zasady państwa prawa - to wszystko chroni jednostkę, a także
    mniejszości (każdy jest jakąś mniejszością, w zależności od przyjętego
    kryterium) przed samowolą większości. Jeśli władza tych reguł nie
    przestrzega, staje się władzą bezprawną. Uzurpatorską.



    Wszyscy świadomi obywatele, którzy nie chcą żyć w kraju, gdzie
    poddani są samowoli władzy, muszą przy użyciu wszelkich pokojowych
    środków dążyć do odsunięcia tej władzy. Piszę "pokojowych", a nie
    "legalnych". Może się zdarzyć tak, że władza, chcąc bronić przyznanych
    sobie samowolnie praw, będzie ograniczać konstytucyjne prawa - wolności
    wypowiedzi czy wolności zgromadzeń.


    Ta władza będzie miała coraz więcej do stracenia. Jej
    aparatczycy, czyniąc bezprawie, będą wiedzieli, że jedynym sposobem, by
    pozostać bezkarnym, będzie dalsze trzymanie się u władzy za wszelką
    cenę. Władza ograniczona jest regułami - dla dobra jednostek i
    społeczeństwa, ale także dla dobra sprawujących władzę. Żeby mogli ją w
    pokojowy sposób oddać, by nie przekroczyli granicy, zza której nie ma
    już powrotu.



    Dlatego droga do odebrania władzy uzurpatorom będzie długa i
    ciężka. Dziś protestują nieliczni, którzy rozumieją rangę wydarzeń.
    Trzeba budzić społeczną świadomość i zło nazywać po imieniu, ale szansa
    na masowe protesty, podziały wewnątrz obozu władzy czy inny koniec, jaki
    tę władzę spotka - bo żaden reżim nie trwa wiecznie - jest wciąż
    odległa.



    Z czasem nieudacznicy u władzy zaczną się potykać o własne nogi,
    szczególnie jeśli utrzymają zapowiedzi antyreform. Wówczas ich decyzje
    dotkną dziesiątek i setek tysięcy ludzi, którzy dołączą do tych
    oburzających się na niszczenie liberalnej demokracji dziś.



    Dzień buntu nadejdzie. Bądźmy gotowi.


    SŁAWOMIR SIERAKOWSKI, socjolog, założyciel "Krytyki Politycznej":




    Jeśli prezydent może ułaskawić, kogo chce i kiedy chce, nie
    pytając sądu o zdanie, to może dowolnie łamać prawo. Jeśli większość
    sejmowa może ustawą, a nawet uchwałą, przejąć dowolną instytucję,
    łącznie z tymi, które mają ją kontrolować, to władza staje się
    nieograniczona.



    Jeśli środowisko sędziów z Trybunałem Konstytucyjnym na czele
    nie ulegnie i działać będzie zgodnie z prawem (prawo jest ślepe na
    uchwały i próby przekroczenia trójpodziału władzy), to wszystko będzie
    dobrze. TK orzeknie niekonstytucyjność harców PiS. Sąd powinien
    dokończyć osądzenie Mariusza Kamińskiego. Prawo nas obroni, o ile
    dopilnujemy jego przestrzegania. Wszystko zależy od odwagi sędziów,
    którzy zdają najpoważniejszy egzamin od upadku komuny. Jeśli zdadzą,
    wzmocnią ustrój. Przejdą do historii. Ewa Łętowska, Andrzej Zoll, Jerzy
    Stępień, Andrzej Rzepliński i inni powinni dziś czuć jak najszersze
    poparcie społeczne.



    Gdy zagrożona jest demokracja, szczególna rola przypada
    dziennikarzom i liderom opinii publicznej. Media, relacjonując, co się
    dzieje, i bijąc na alarm, też zdają egzamin.



    Kiedyś Kościół był sojusznikiem walki o wolność i demokrację.
    Teraz powinien być naturalnym obrońcą polskiej demokracji. Tylko czy
    jeszcze w to wierzy?



    Czy masy czczące "żołnierzy wyklętych" i powstańców warszawskich
    sądzą, że ich bohaterowie chcieliby Polski przesuwającej się na wschód,
    między Białoruś i Rosję? Chyba że od początku chodziło tylko o
    Kaczyńskiego i Smoleńsk, a nie o Pileckiego i Katyń.



    Opozycja musi się zjednoczyć. Podziały na lewicę i prawicę,
    neoliberałów i socjalistów możliwe są w demokracji. Lewica może być
    obojętna na walkę między biegunem liberalnym a konserwatywnym, ale tylko
    wtedy, jeśli rządzą liberałowie.



    Ostatnim kryterium jest ulica. Po 1989 r. nikt oprócz prawicy
    nie zdołał wyprowadzić ludzi na ulicę. Historia pokazuje, że Polacy mają
    gdzieś rządy prawa, dopóki praw nie stracą.



    Brońmy rządów prawa i pamiętajmy, że ludzi przekupić za 500 zł można szczególnie wtedy, gdy naprawdę im brakuje.


    Mateusz Kijowski, współzałożyciel Komitetu Obrony Demokracji




    Obrona demokracji w Polsce wymaga uważnej obserwacji tego, co
    się w kraju dzieje. To duża zmiana. Do niedawna mieliśmy pewność, że
    sytuacja w Polsce będzie się poprawiać bez naszego udziału. Dziś już nie
    możemy sobie pozwolić na taki luksus. To, co widzimy, zagraża naszej
    przyszłości.



    Jak już obserwujemy, to zapewne coś zauważymy. Coś niepokojącego, co narusza standardy demokratyczne. To po pierwsze.



    Po drugie, trzeba to dokumentować, bo łatwo jest zapomnieć.
    Jeśli teraz przez kilka miesięcy będzie trwał blitzkrieg nowej władzy, a
    potem zapanuje spokój i polityka ciepłej wody w kranie, może się
    zdarzyć, że niedługo, chociażby przy kolejnych wyborach, nikt nie będzie
    pamiętał, co się w Polsce wydarzyło.



    Po trzecie, trzeba głośno i stanowczo przeciwstawić się temu, co
    budzi nasze oburzenie. Mówić, że wolność jest dla nas ważna. Dzięki
    niej żyjemy w kraju coraz lepszym, szczęśliwszym i bogatszym. Nikt w
    naszej części świata nie osiągnął w ostatnich latach tyle co Polacy.
    Trzeba o tym przypominać, by przeciwstawić się czarnej propagandzie
    Polski w ruinie. Każdy dba głównie o swoją przyszłość, buduje sukces,
    ale wszyscy narzekają. Często ci, którym nieźle się powiodło. Trzeba to
    zmienić.



    Zamierzam robić to wszystko, choć nie tylko. Zajmie się tym
    Komitet Obrony Demokracji, który właśnie z tysiącami ludzi w całej
    Polsce budujemy. Będziemy obserwować, będziemy dokumentować, będziemy
    się sprzeciwiać!



    Pierwsze efekty już są. Spotkanie organizacyjne okręgu
    mazowieckiego KOD zgromadziło ponad 220 osób. Spodziewaliśmy się może
    pięćdziesięciu. Przed nami spotkania w pozostałych województwach. Mamy
    również dużą grupę współpracowników - Polaków za granicą. Mówią o nas
    media krajowe i zagraniczne. Nawet "Financial Times" napisał w piątek o
    KOD. Nasza działalność została zauważona i doceniona. Będziemy więc
    dalej iść tą drogą. Na Facebooku jest już z nami jeden Polak na tysiąc, a
    w świecie realnym działają nas tysiące!


    KAROLINA WIGURA, socjolożka, szefowa Obserwatorium Debaty Publicznej Kultury Liberalnej:




    PiS wygrał wybory, odbierając elektorat przede wszystkim PO i
    PSL. Można z tego wnioskować, że wyborcy ci nie stanowią "żelaznego
    elektoratu". Aby w perspektywie kolejnych czterech lat przekonać
    obywateli do odsunięcia PiS od władzy, należy przyjąć strategię
    komunikacji z nimi.



    Po pierwsze, przyglądanie się nowej władzy. Chodzi o język, jego
    nadużycia i radykalizację - takie analizy przygotowuje Obserwatorium
    Debaty Publicznej Kultury Liberalnej - lecz również o praktykę
    polityczną. Ale uwaga: z analizy mediów społecznościowych można wnosić,
    że totalna krytyka PiS - przed 25 października i dziś - odnosi raczej
    skutek odwrotny do zamierzonego.



    Po drugie, warto zatem nadawać problemom właściwą hierarchię. W
    ostatnich dniach porównywalne reakcje publicystów budziły sprawy takie
    jak usunięcie flag UE przez premier Szydło czy działania przy Trybunale
    Konstytucyjnym. Jednak to ta druga sprawa powinna przede wszystkim
    wzbudzać poważny niepokój.



    Zasadniczym wyzwaniem jest to, by w sposób zrozumiały
    opowiedzieć o niej Polakom, często mającym nikłą wiedzę o prawie i
    historii najnowszej. Warto pokazywać, że zła praktyka PO dotycząca
    Trybunału została przez PiS wykorzystana i pogłębiona. W najlepszym
    razie mamy tu do czynienia z psuciem obyczajów. W najgorszym - z
    rozmontowywaniem instytucji demokratycznych w Polsce.



    PiS rozmija się już także z własnymi obietnicami. Widać to
    choćby w nominowaniu Antoniego Macierewicza na szefa MON. Trudno, by w
    tej sytuacji także część wyborców PiS nie czuła się zaniepokojona, i to z
    nimi zwłaszcza należy się dziś komunikować.


    MAGDALENA ŚRODA, filozof, etyk:




    Najważniejsze są: informacja, reakcja, opór i samoorganizacja.
    Trzeba patrzeć tej władzy na ręce. To proste, bo z niczym się ona nie
    kryje. Trzeba uświadamiać zagrożenia tym, którzy jeszcze ich nie widzą.
    "Niepokorni" dziennikarze przecież tego nie zrobią. Są w amoku i
    zachwycie.



    Nasze wspólne państwo i wspólnie wypracowana demokracja właśnie
    są niszczone. Trzeba obudzić biernych. Najgorsze dziś są dwie postawy.
    Miękkiego konformizmu: "Jakoś to będzie. Pożyjemy, zobaczymy. Nie będę
    się teraz narażał". Oraz eskapizmu: "Wyłącz telewizor, nie interesuj się
    polityką, ciesz się życiem".



    Mamy obowiązek moralny i obywatelski reagować na niszczenie
    wspólnego dorobku. Nie wystarczy się obrażać, jak niedawno w Sejmie PO.
    Nie czas na działania symboliczne, lecz realne - świetna Nowoczesna.



    Poza tym, jak pisał Michel Foucault, trzeba budować punkty
    oporu: pisać protesty w różnych formach, wyrażać solidarność z
    zagrożonymi i wyrzucanymi z pracy, bo takich może być wielu
    (nieposłuszni dziennikarze, artyści, nauczyciele?). Otwarcie, publicznie
    reagować na bezprawie. Jest wiele metod nieposłuszeństwa obywatelskiego
    i warto do nich wrócić, pamiętając, że można je legitymizować tylko
    wtedy, gdy naruszane są podstawowe, konstytucyjne wartości.



    I potrzeba samoorganizacji. Powstał już Komitet Obrony
    Demokracji, powinny powstawać inne ruchy obywatelskie. Może powołać
    "Solidarność na rzecz demokracji", odzyskując to ważne słowo dla tego,
    czemu służyło na początku. Dla wolności i praworządności. "Dla" czegoś,
    nie "przeciw" czemuś.


    MARCIN KRÓL, historyk, filozof polityki:




    Co robić? Po pierwsze - nie rozpaczać, tylko zacisnąć zęby i
    przygotować się na długi marsz. Ważne, żeby nasze słuszne oburzenie nie
    rozeszło się po kościach, nie ograniczało do efektownych wybuchów.
    Trzeba się organizować z innymi podobnie myślącymi. I to już się dzieje.



    Po drugie - nasze środowisko, czyli szeroko rozumiana liberalna
    inteligencja, ma lekcję do odrobienia. Komitety Obrony Demokracji, listy
    otwarte - to wszystko słuszne; podpisujmy, krytykujmy Kaczyńskiego,
    jeśli trzeba - krzyczmy. Ale pretensje trzeba również skierować do
    siebie.



    Przecież PiS poparło zaledwie 19 proc. uprawnionych do
    głosowania. Tajemnicą, której nie rozumiemy, ale też nie próbowaliśmy
    przez 25 lat rozumieć, jest 50 proc. wyborców, które nie głosuje. Trzeba
    tych ludzi ruszyć, wciągać w demokrację, trzeba próbować odzyskać w
    Polsce idee równości i braterstwa. Demokracja jest bardzo krucha, jeśli
    zwykli ludzie nie widzą powodów, by jej bronić.


    ALEKSANDER HALL, minister rządu Tadeusza Mazowieckiego:




    Pierwszym sprawdzianem z opozycyjności i obrony demokracji
    wydaje się środowa debata na temat pięciu uchwał o unieważnieniu wyboru
    sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Moim zdaniem lepszą taktykę niźli
    Platforma Obywatelska, która opuściła salę sejmową, wybrała partia
    Ryszarda Petru, która na sali pozostała i toczyła merytoryczny spór.
    Teraz jest taki czas, że ludzie podchodzą, pytają, dzielą się obawami,
    wielu moich rozmówców mówi, że PO popełniła błąd.



    Nie czuję się na siłach, by być strategicznym doradcą opozycji.
    Dla mnie jest jednak jasne, że ugrupowania te, przede wszystkim PO,
    muszą skończyć z dyskusją o sobie i stanąć w bojowym szeregu. Uważam też
    za oczywiste, że wytworzy się sojusz opozycyjny, zwłaszcza między PO,
    Nowoczesną i PSL.



    Sytuacja zagrożenia demokracji jest bardzo ważnym sprawdzianem
    społeczeństwa obywatelskiego, które powinno wyrażać sprzeciw wobec
    poczynań władzy. Tu nie ma pytania o sens takiego działania, tu jest
    obowiązek. Z doświadczenia historycznego wiemy, że reżimy totalitarne
    powstawały w pewnej próżni i na początku testowały, jak daleko mogą się
    posunąć. Wówczas brakowało ludzi i grup społecznych, które powiedziałyby
    "nie".


    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75478,19259627,co-mozemy-i-co-powinnismy-robic-gdy-demokracja-jest-zagrozona.html#ixzz3sng8FlkG





    Na wezwanie odpowiedzieli parlamentarzyści PO oraz Nowoczesnej, którzy stawili się przed Sejmem. Łącznie w rzekomo oddolnej akcji „Ręce precz od Trybunału” zebrało się około stu osób.
    Z PO byli: Agnieszka Pomaska, Marcin Kierwiński, Sławomir Nitras,
    Cezary Tomczyk, i Michał Szczerba, a z Nowoczesnej: Adam Szłapka,
    Krzysztof Mieszkowski oraz Joanna Schmidt. Pojawili się też Ludwika i
    Henryk Wujec.



    W czasie akcji przemawiali jej organizatorzy – Filip Wejman i Krzysztof
    Izdebski. Głos zabrała także Ludwika Wujec, która domagała się „jawności
    i szacunku dla wszystkich obywateli”. Wystąpił także Mikołaj Pietrzak z
    Naczelnej Rady Adwokackiej, który mówił do protestujących: „Adwokatura jest z wami!” – podała 300polityka.pl.



    Czy do akcji parlamentarzystów, adwokatów i innych przedstawicieli "elit" spontanicznie dołączyło społeczeństwo? Jak miliony Polaków odpowiedziały na apel Tomasza Lisa do stworzenia Majdanu?



    Dzień po akcji "Ręce precz od Trybunału" przed Sejmem zjawił się dziennikarz "Gazety Polskiej" Piotr Ferenc-Chudy. Wykonał
    tam zdjęcia, które ukazują, jak Polacy odpowiedzieli na inicjatywę
    zaniepokojonych sytuacją w Polsce polityków i żurnalistów.
    Fotografie można obejrzeć poniżej:





















    Komentarze pod albumem Piotra Ferenca-Chudego mówią wszystko:




    http://niezalezna.pl/73370-tylko-u-nas-wstrzasajace-zdjecia-z-polskiego-...


    Zagraniczne media coraz częściej komentują sytuację w Polsce pod rządami
    PiS. 'Washington Post', 'Süddeutsche Zeitung', 'The Economist' czy 'The
    Guardian'
    krytycznie opisują naruszenia konstytucji w sprawie Trybunału
    Konstytucyjnego, dążenie przez Prawo i Sprawiedliwość do rządów
    autorytarnych, zagrożenie cenzurą. Jarosław Kaczyński porównywany jest
    do Victora Orbána. Dziennikarze zwracają także uwagę na to, że Polska
    pod nowymi rządami może stać się 'nowym bólem głowy Europy'.




    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    127. ta ostatnia nagroda :))))

    Nagrody MediaTory 2015 rozdane. Michnik, Sroczyński, Kalwas docenieni przez studentów

    Laureaci MediaTorów
    Adam Michnik zwyciężył w kategorii AuTORytet. Studenci docenili jego wieloletnie doświadczenie, nagradzając za całokształt pracy w zawodzie.

    W kategorii NawigaTOR zwycięzcą został dziennikarz "Gazety Wyborczej" Grzegorz Sroczyński. "Za artykuły wywołujące gorące dyskusje w społeczeństwie i wywierające istotny wpływ na opinię czytelników...Studenci wręczają Michnikowi nagrodę "autorytetu". Ten odpowiada: "Jeśli Lis zostanie wyrzucony z TVP, to znajdzie miejsce w Wyborczej"

    "Przy wszystkich błędach, pomyłkach, niestabilnościach to jest najlepsze 25 lat, jakie Polska miała przez ostatnie 400-lecie".

    Studenci wręczają Michnikowi nagrodę "autorytetu". Ten odpowiada: "Jeśli Lis zostanie wyrzucony z TVP, to znajdzie miejsce w Wyborczej"

    "Przy wszystkich błędach, pomyłkach, niestabilnościach to jest najlepsze 25 lat, jakie Polska miała przez ostatnie 400-lecie".

    Nowacka chwali partię Petru. "Ratuje twarz opozycji”
    Współprzewodnicząca
    Twojego Ruchu i liderka Zjednoczonej Lewicy Barbara Nowacka,
    w programie "Dziś wieczorem" na antenie TVP Info stwierdziła,
    że Nowoczesna Ryszarda Petru ratuje twarz opozycji.




    Jarosław Kurski

    Panie prezydencie. Wysłał pan list do naszych czytelników. To była tylko zagrywka

    Wielce Szanowny i Czcigodny Panie Prezydencie, w dniu Pańskich
    imienin proszę przyjąć od "Wyborczej" życzenia, by nie naruszał Pan
    więcej konstytucji, ale był jej obrońcą i strażnikiem praworządności.







  • Dominika Wielowieyska


    Rozczarowani socjaliści z Razem nie rozumieją tego, co się dzieje w Polsce

    Brak Trybunału w ustroju państwa to jak brak posterunku policji w
    miasteczku. Obywatele muszą mieć poczucie bezpieczeństwa i wiarę, że
    władza ma jakieś ograniczenia.







  • Jacek Żakowski


    Samobójczy retroizm

    Od dawna nic mnie tak nie zmartwiło jak wywiad Ryszarda Petru oraz
    głosy przedstawicieli elit, które sobotnia "Wyborcza" zamieściła pod
    hasłem "Rzeczpospolita Demokratów".




  • Filmowa laurka dla Michnika za pieniądze podatników. Najwięcej wyłożył PISF

    Dodano: 06.12.2015 [22:00]

    Filmowa laurka dla Michnika za pieniądze podatników. Najwięcej wyłożył PISF - niezalezna.pl

    foto: Krzysztof Sitkowski/Gazeta Polska

    Państwowy Instytut Sztuki Filmowej (PISF) nie szczędził
    pieniędzy na film o Adamie Michniku – jak przyznała autorka dokumentu,
    wyłożył na niego najwięcej. Ta sama instytucja nie była tak szczodra,
    kiedy chodziło o filmy na temat katastrofy smoleńskiej, śp. Marii
    Kaczyńskiej, czy rodziny Ulmów. Wspomniane obrazy dofinansowania z PISF
    nie otrzymały w ogóle.




    W sobotę, 5 grudnia, w warszawskim kinie Antropos odbyła się projekcja
    filmu dokumentalnego „Michnik. Bądź realistą, chciej niemożliwego”
    (kolejna odbędzie się 9 grudnia). Wcześniej pokazywano go m.in. w
    Krakowie.



    Autorka dokumentu jest Maria Zmarz-Koczanowicz, która w na początku tego
    roku w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” tak mówiła o filmie:

    Ktoś powie – pomnik. Ale taki, który nie pasuje do
    żadnego cokołu. Człowiek niepoddający się obróbce. Nieuczesany. Nie do
    sformatowania.

    To jest film o zadziwiającym człowieku, który właściwie się nie
    zmienił, odkąd był licealistą z poprawką z fizyki, przed którym Gomułka
    ostrzegał na Biurze Politycznym, i który jako osiemnastolatek pojechał
    na Zachód i „wdarł się” do centrów polskiej emigracji, do Giedroycia i
    Nowaka-Jeziorańskiego, żeby przedstawić się im jako nieoczekiwany
    sojusznik w polskiej sprawie. O Michniku z tamtych lat mówią najbliżsi świadkowie: Barbara Toruńczyk, Jan Tomasz Gross, Helena Łuczywo

    – tłumaczyła Zmarz-Koczanowicz.



    Film wyprodukowali: firma Largo, NInA (Narodowy Instytut Audiowizualny) i Mazowiecki Fundusz Filmowy. – Najwięcej pieniędzy dał PISF – przyznawała reżyser. Pytana z kolei o to, gdzie film będzie można obejrzeć, mówiła o festiwalach i kinach. – Wierzę, że TVP go jednak wyemituje – zaznaczała.



    Państwowy Instytut Sztuki Filmowej, który na dokument o Michniku dał
    „najwięcej pieniędzy”, odmawiał jednocześnie dofinansowania produkcji
    filmów, które salonowi były nie w smak.



    Jak informowała „Gazeta Polska Codziennie”,
    gdy producent filmowy Robert Kaczmarek na początku tego roku starał się
    o dofinansowanie produkcji filmu „Dama” w reż. Marii Dłużewskiej o śp.
    Marii Kaczyńskiej, stała się rzecz bez precedensu. Producent ze
    zdumieniem przeczytał w uzasadnieniu odmownej decyzji PISF-u, że podczas
    projekcji filmu mogą odprawiać się „seanse nienawiści”.
    Dostaliśmy
    tak kuriozalne uzasadnienie odrzucenia projektu, że dla samej wartości
    literackiej i merytorycznej tego dzieła warto było składać wniosek
    – komentowała decyzję PISF-u Maria Dłużewska.



    „GPC” pisała też o tym, że produkcja filmu „Ulmowie – rok
    sprawiedliwych” o bohaterskiej rodzinie z Podkarpacia, która zginęła za
    ratowanie Żydów, również nie uzyskała dofinansowania Polskiego Instytutu
    Sztuki Filmowej
    . Film dokumentalny miał przybliżać historię
    dokonanego przez Niemców w 1944 r. mordu na małżeństwie Ulmów (kobieta
    zaczęła rodzić podczas egzekucji) i ich sześciorgu dzieciach.



    Natomiast na początku ubiegłego roku PISF odrzucił wniosek o dofinansowanie filmu „Smoleńsk” w reż. Antoniego Krauzego..

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    128. Gazeta Wyborcza wycofana z

    Gazeta Wyborcza wycofana z urzędów. Reklamy także

    Z kraju niedziela, 29, listopad 2015 20:06 Michał Walczyk
    Gazeta Wyborcza wycofana z urzędów. Reklamy takżeKoniec z finansowaniem z publicznych pieniędzy mediów związanych z Adamem Michnikiem. Rządowe instytucje nie będą prenumerowały oraz sprzedawały reklam nie tylko Gazecie Wyborczej.

    Instytucje rządowe od nowego roku nie będą otrzymywać prenumerat Gazety Wyborczej oraz Newsweeka w takiej ilości, jak dotychczas. W zależności od instytucji, pismo to będzie trafiało najwyżej w kilku egzemplarzach. Najwięcej, bo trzy egzemplarze ma otrzymać Kancelaria Prezesa Rady Ministrów – dowiedział się portal Prawy.pl. Jeden z nich powędruje do Centrum Informacyjnego Rządu, pozostałe do wybranych departamentów.

    Podobna sytuacja spotka także tygodnik Newsweek.

    Rządowe instytucje nie będą od grudnia zlecały żadnych materiałów płatnych, które miałyby ukazywać w obu czasopismach.

    Wciąż jednak obowiązują umowy wynikające z rozpisanych w poprzedniej kadencji przetargów. Nie wygasła jeszcze umowa na „nieograniczonąâ€ ilośc ogłoszeń na łamach prasy lokalnej i ogólnopolskiej wydawanej przez Agorę oraz Gremi (wydawca Rzeczpospolitej). W ubiegłym roku z kasy Miasta Stołecznego Warszawa Agora otrzymała 1 036 900,00 zł na drukowanie ogłoszeń w dzienniku Gazeta Wyborcza oraz Metro.

    Blisko czterysta tysięcy złotych więcej otrzymała „Rzeczpospolita”.

    http://www.prawy.pl/z-kraju/11496-gazeta-wyborcza-wycofana-z-urzedow-rek...


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika guantanamera

    129. "Adam Michnik zwyciężył w kategorii AuTORytet"

    "W kategorii NawigaTOR zwycięzcą został dziennikarz "Gazety Wyborczej" Grzegorz Sroczyński."
    Ciekawe czy mają taką utajnioną kategorię TerminaTOR?
    Jeżeli tak, no to w tej kategorii - chała, chała i jeszcze raz chała.
    Mieliśmy spalić się ze wstydu za moherowość - niedoczekanie!
    Mieliśmy "wyginąć jak dinozaury" - nic z tego...
    To ONI się przeterminowali ...

    avatar użytkownika Maryla

    130. Publicysta "Washington Post" Jackson Diehl wyraził zaniepokojeni

    Publicysta "Washington Post" Jackson Diehl wyraził zaniepokojenie działaniami PiS ;)
    http://www.gazetaprawna.pl/artykuly/908425,washington-post-krytycznie-o-...
    Jackson Diehl wymienia długą listę niepokojących, jego zdaniem, działań rządu Beaty Szydło. Są wśród nich nominacje dla Antoniego Macierewicza i Mariusza Kamińskiego, przejęcie kontroli nad Trybunałem Konstytucyjnym, próba zablokowania premiery spektaklu we Wrocławiu i groźby pod adresem dziennikarki publicznej telewizji. Publicysta "Washington Post" nie szczędzi słów krytyki pod adresem prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego porównując go do Viktora Orbana i twierdząc, że jest on produktem "zamrożonego w czasach komunizmu przedwojennego populizmu". Diehla wyjątkowo rażą wypowiedzi szefa PiS na temat muzułmanów, które porównuje z retoryką Donalda Trumpa.


    Obywatelska inicjatywa przeciw Węgrom. Organizatorzy akcji chcą zawieszenia kraju w prawach członka Unii

    Rusza
    inicjatywa obywatelska, wymierzona w Węgry. Jej organizatorzy chcą, by
    Komisja Europejska zawiesiła Budapeszt w prawach członka Unii.Przedstawiciele komitetu, który zgłosił inicjatywę do Komisji, twierdzą, że premier Viktor Orban podejmuje niedemokratyczne i ksenofobiczne działania, sprzeczne z zasadami państwa prawa. Bruksela na tym etapie uznała, że są prawne podstawy do
    przyjęcia inicjatywy, ale nie analizowała jeszcze jej treści. Aby było
    to możliwe, jej autorzy muszą najpierw zebrać milion podpisów obywateli
    przynajmniej z siedmiu państw członkowskich.
    Następnie Komisja będzie
    miała trzy miesiące, by ustosunkować się do ich argumentów.
    Wcześniej taką procedurę chcieli wobec Budapesztu uruchomić Liberałowie w Parlamencie Europejskim, ale nie udało im się zmobilizować wystarczającej liczby eurodeputowanych, żeby nadać wnioskowi bieg.

    Wśród członków komitetu obywatelskiego, który wystąpił z taką
    inicjatywą, jest Polak, znany działacz społeczny i publicysta Andrzej
    Dominiczak.

    Polska i Węgry na forum UE z wetem w sprawie związków partnerskich
    Według
    informacji radia RMF FM, polskie władze poinformowały UE, że w czwartek
    złożą veto wobec dwóch rozporządzeń w sprawie stosunków majątkowych
    w międzynarodowych związkach partnerskich i małżeństwach. Wraz z Polską
    swój sprzeciw wyrazić mają...


    Kwaśniewski ostro bije w prezydenta. Straszy Trybunałem Stanu, mówi o "absurdalnych tłumaczeniach"

    Aleksander
    Kwaśniewski krytykuje prezydenta. Jego zdaniem, Andrzej Duda nie
    powinien ułaskawiać Mariusza Kamińskiego, a tłumaczenia głowy państwa są
    "absurdalne i perwersyjne". Byłemu prezydentowi nie podoba się też
    zamieszanie wokół Trybunału Stanu. Uważa on, że Andrzej Duda może za nie
    stanąć przed Trybunałem Stanu.


    Prof. Jerzy Zajadło

    Politykom ku opamiętaniu. Tekst niemieckiego filozofa prawa Gustava Radbrucha

    W kontekście toczących się sporów o wybór sędziów Trybunału
    Konstytucyjnego i wokół decyzji ułaskawieniowej prezydenta warto
    przypomnieć niewielki tekst niemieckiego filozofa prawa Gustava
    Radbrucha.

    Dlaczego warto umierać za Trybunał Konstytucyjny

    Trybunał sam jest sobie winien. Przez lata nie zrobił nic, żeby
    ludzie wiedzieli, czym się zajmuje i kogo broni. Dlatego gdy Marcelina
    Zawisza z Partii Razem mówi, że Trybunał nikogo nie obchodzi, ma rację.






  • Janusz A. Majcherek


  • Kilka pytań do niektórych wyborców. Czy jesteście ze swojej decyzji zadowoleni?

    Duda zawdzięcza prezydenturę nie tylko zdeklarowanym wyborcom PiS,
    ale także tym wyborcom, którzy ulegli impulsom, iluzjom i internetowym
    sugestiom, często na przekór swoim przekonaniom i poglądom.







  • Agnieszka Kublik


  • PiS tworzy alternatywę dla KRRiT, będzie się nazywać Rada Mediów Narodowych

    Prezes Kaczyński jest na najlepszej drodze, by teraz być lepszym od samego siebie sprzed dekady.

    KRONIKA KŁAMLIWEJ HISTERII. "Wyborcza" przechodzi samą siebie.
    Straszy "nalotami policji" i radzi, by cenne dane przechowywać w
    "chmurach internetowych"

    Redakcji z Czerskiej gratulujemy nakręcania
    kłamliwej histerii, która nieuchronnie doprowadzi Polskę do poważnych
    kłopotów. Bo tym razem kłamstwo po cichu nie wygra!

    Od wyborów minęło ledwie 5 tygodni, a przemysł pogardy
    wymierzony w demokratycznie wybrane władze Rzeczypospolitej już przebija
    to, co pamiętamy z lat 2005-2007.

    To te same metody: kłamstwa, półprawdy, ćwierćprawdy. Do tego najstraszliwsze zarzuty formułowane bez żadnych podstaw!

    W dzisiejszej gazecie Michnika - kolejny rekord. Wyssana z palca informacja o następującej treści:

    Należy się spodziewać ataków
    na organizacje pozarządowe, łącznie z nalotami policji. Powinny
    przechowywać istotne dane w chmurach internetowych”
    .







    Na jakiej podstawie red. Renata Grochal - autorka tejże notki - stawia tak poważny zarzut nowym władzom?

    Na podstawie… wypowiedzi Łukasza Bojarskiego
    z Instytutu Prawa i Społeczeństwa, który mówił w Sejmie
    (na zorganizowanej przez Nowoczesną konferencji), że PiS „dokładnie
    powtarza to, co się działo na Węgrzech”. Czyli - jego zdaniem - należy spodziewać się przeprowadzanych wzorem Orbana ataków na organizacje pozarządowe łącznie z nalotami policji. Dlatego pan Bojarski radzi, by owe organizacje „przechowywały istotne dane w chmurach internetowych”.

    Ciekawe swoją droga, co to za cenne dane mają organizacje pozarządowe, skoro godne są ukrywania…

    Na takiej zasadzie - że coś się komuś wydaje - można przestrzegać
    przed wszystkim. Przed mordami, przed gwałtami, przed torturami. Przed
    tym wszystkim, co w Polsce serwowała patriotom właśnie lewica.

    Redakcji z Czerskiej „gratulujemy” nakręcania kłamliwej
    histerii, która nieuchronnie doprowadzi Polskę do poważnych kłopotów.
    Bo tym razem kłamstwo po cichu nie wygra!


    Chciałabym wierzyć, że społeczeństwo się obroni przed zakusami na demokrację

    Optymizmem nastraja za to fakt, że tak wielu wybitnych prawników i
    prawniczek oraz różnych gremiów prawniczych bije na alarm wobec zamachu
    na Trybunał Konstytucyjny.







  • Tomasz Piątek


  • Dwa głosy Partii Razem

    Marcelina Zawisza chce bronić całej konstytucji. Nie tylko wolności
    obywatelskich, ale również praw socjalnych - bo bez tych ostatnich
    konstytucja staje się dla biednych obywateli abstrakcją. Mądry głos
    Partii Razem? Tak. Ale czemu na portalu Strajk.eu Partia Razem brzmi
    inaczej?


    Pasikowski też będzie bronił demokracji przed PiS. Jak? "Kręcąc film za filmem"

    Czyżby kolejne sequele "Pokłosia"?Gazeta Wyborcza” ofiarnie broni demokracji przed „kaczyzmem”.
    Jednym ze sposobów walki z „bogeymanem” jest oddanie głosu jedynym
    prawdziwym „demokratom”.
    dzisiejszym odcinku autorytetów GW wystąpił m.in reżyser kultowych „Psów”, znakomitego „Jacka Stronga” i żałosnego „Pokłosia” Władysław Pasikowski. Czy i jego zdaniem demokracja w Polsce jest zagrożona?

    Bardzo zastanowiła mnie pierwsza oficjalna wypowiedź nowego ministra kultury, że „nie będzie czarnej listy”.
    A czy ktoś rozważał inną możliwość? Przychodzi mi do głowy scena
    z filmu „Wszyscy ludzie prezydenta”, w której Bob Redford dzwoni
    do Białego Domu i w odpowiedzi na swoje „Dzień dobry” słyszy: „Biały Dom
    nie ma nic wspólnego z aferą Watergate”.

    pisze reżyser w tekście o tytule nie mniej patetycznym niż finał „Pokłosia”: Rzeczpospolita demokratów”

    W tym kontekście brakuje mi wypowiedzi ministra zdrowia, że nie
    kończy on z publiczną służbą zdrowia, albo ministra finansów, że nie
    będzie kradł.

    dodaje Pasikowski. Na koniec obiecuje jeszcze więcej swojej twórczości.

    Jakkolwiek by było, jedno wynika z omawianej deklaracji
    - że nie będzie czarnej listy, co postaram się udowodnić czytelnikom
    „Gazety Wyborczej” przez najbliższe cztery lata, ewentualnie
    do przedterminowych wyborów, kręcąc jeden film za drugim.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    131. :)

    nawet dziennikarzole sportowi wybiórczej dostali rozkaz stawienia się na jutrzejszej demonstracji
    https://twitter.com/RafalStec/status/671802120476184576


    Widzimy fanatyzm jedynej i niepodważalnej racji - racji rewolucji narodowej

    Kaczyński nie musiał czytać art. 10 konstytucji, by wiedzieć, że
    "ustrój RP opiera się na podziale i równowadze władzy ustawodawczej,
    wykonawczej i sądowniczej".

     Zakładajcie własne komitety

    Facebookowa grupa Komitet Obrony Demokracji dobija do czterdziestu
    tysięcy członków. Sprawdziłem, co to za ludzie. Wybrałem blogera,
    specjalistkę od komputerów i byłego jezuitę, a dziś księgarza. 47-letni Mateusz Kijowski ma siwe, spięte w kok włosy, spiczastą brodę,
    koszulę w kratę i motocyklowe buty. Dwa metry wzrostu, zza okularów w
    czerwonej oprawce rzuca przepraszające spojrzenie, jakby się wstydził,
    że spogląda na wszystkich z góry.

    - KOD powstał dzięki
    kilku osobom - opowiada. - Pierwszą był Krzysztof Łoziński [były
    współpracownik Komitetu Obrony Robotników i członek "Solidarności"],
    który na portalu Studio Opinii napisał tekst "Trzeba założyć KOD". Drugą
    jest dziewczyna, która mi ten tekst przez Fejsa podrzuciła. "Zobacz" -
    napisała. "No i co?" - zapytałem. "No to teraz zrób coś z tym" -
    odpowiedziała. Teraz wiem, że od początku chciała mnie napuścić -
    Kijowski krótko się śmieje...


    HIBERNATUS !!! 8 lat!!!



    "Jest mi po prostu wstyd za posłów. Byłem na komisji, stałem jak naiwniak, przecierając oczy"

    -
    Jest mi po prostu wstyd. Tak na maksa wstyd za posłów ze wszystkich
    partii - pisze Jakub Górnicki ze stowarzyszenia e-Państwo,
    współorganizator protestu "Ręce precz od Trybunału".

    Dzisiaj idę zaprotestować
    przeciwko drastycznemu zaniżaniu standardów debaty, przeciwko braku
    jawności. Przeciwko braku wyczucia powagi sytuacji przez posłów - którzy
    nie chcą tego rozwiązać. To już dawno przestało być śmieszne - trzeba
    usiąść i tę sytuację zakończyć. A potem niech niedawno wybrany Sejm
    działa dalej" - pisze Jakub Górnicki.

    Goście



    Ziobro chce postawić szefa TK przed Trybunałem. „Zapomniał o swojej funkcji”



    Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro zapowiada wniosek do
    Trybunału Konstytucyjnego o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego wobec
    prezesa TK – Andrzej Rzepliński też ma prawo...


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    132. Protesty przed Sejmem -


    • Protesty przed Sejmem - gorąca atmosfera. Są tam nasi reporterzy [RELACJA NA ŻYWO]


      Protesty przed Sejmem - gorąca atmosfera. Są tam nasi reporterzy [RELACJA NA ŻYWO]

    • Przed Sejmem
      protestować dziś będzie partia Razem - w obronie Konstytucji. Razem
      protestuje przeciw wyborowi nowych sędziów TK, zdaniem tej partii to
      "zawłaszczanie państwa, niszczenie standardów demokratycznych i
      konkretna groźba złamania prawa".


      Drugi protest zorganizowały środowiska skupione wokół inicjatywy
      "Ręce precz od Trybunału". To już drugi protest tej grupy (na pierwszym
      było ok. 100 osób), której organizatorzy zarzekają się, że nie
      popierają żadnej partii. Oto nasza relacja z protestów:
    • http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,19282751,protesty-przed-sejmem-sa-tam-nasi-reporterzy-relacja-na-zywo.html#Czolka3Img

    stare komuchy napadły na osoby trzymające transparent że Andrzej Rzechliński musi odejść


    KOD przed Sejmem mało demokratyczna. Atakują i wyrywają transparenty

    Dodano: 02.12.2015 [18:12]

    Demonstracja KOD przed Sejmem mało demokratyczna. Atakują i wyrywają transparenty - niezalezna.pl

    foto: Marcin Pegaz/Gazeta Polska

    Przed gmachem Sejmu po obu stronach ulicy odbywają się dwie
    manifestacje. W jednej biorą udział przedstawiciele Stowarzyszenia
    Solidarni 2010 i Klubów „Gazety
    Polskiej”, w drugiej demonstrują sympatycy Komitetu Obrony Demokracji.
    Jak wynika z relacji reporterów portalu niezalezna.pl nastroje są coraz
    bardziej napięte. Doszło nawet do przepychanek, a manifestanci z KOD
    próbowali wyrywać transparenty kontrmanifestantom.




    Obie demonstracje spotkały się przed gmachem Sejmu po przeciwnych
    stronach ulicy. Jak relacjonuje reporterka portalu niezalezna.pl doszło
    już do pierwszych przepychanek. Członkowie manifestacji zainicjowanej
    przez Komitet Obrony Demokracji próbowali wyrwać transparent, który już
    rano przynieśli uczestnicy kontrmanifestacji z hasłem „Sędzia Rzepliński
    musi odejść”.

    (fot. Marcin Pegaz/Gazeta Polska)



     

    Jesteśmy za przejrzystym i zrozumiałym państwem. Jesteśmy przeciwni
    trybowi, w jakim Sejm podejmuje decyzje o jego ustroju. Jesteśmy
    rozczarowani Sejmem: partia rządząca się spieszy, opozycja wychodzi.
    Dlatego, jako obywatele tu jesteśmy. Posłowie, nie znaleźliście czasu,
    by obronić swoje racje - być może słuszne, ale na razie niejawne dla nas
    – informowali organizatorzy manifestacji z Komitetu Obrony Demokracji.

    (fot. Marcin Pegaz/Gazeta Polska)

    Natomiast zapowiadając manifestację z udziałem Stowarzyszenia Solidarni 2010 oraz Klubów „Gazety
    Polskiej” Ewa Stankiewicz podkreślała, że sędziowie Trybunału
    Konstytucyjnego złamali Konstytucję, ponieważ „w czerwcu napisali
    ustawę, w której samowolnie poszerzyli swoją własną władzę i w której
    przygotowali grunt pod przyszłe obalenie prezydenta”.

    Ważne jest żeby wesprzeć Prezydenta i rząd – żeby nie zostawiać ich
    samych – tak jak przed 2010 rokiem. Ważne żeby zareagować – nie zostawić
    własnemu biegowi rzeczy - tak jak to miało miejsce wobec przemocy na
    Krakowskim Przedmieściu. Samo nic się nie zadzieje. Zło dzieje się,
    kiedy dobrzy ludzie nie reagują. Jesteście bardzo potrzebni. Przyjdźcie –
    pisała Ewa Stankiewicz zapraszając na manifestację.


    Fot. Twitter

    Ludzie wyrażają swoją solidarność z rządem. Po drugiej stronie kontrdemonstracja z unijnymi flagami. ZOBACZ ZDJĘCIA


    Zwolennicy Prawa i Sprawiedliwości trzymają
    w rękach kartki z takimi napisami jak: "Stop nagonce na rząd" czy "Dość
    PO-lityki w Trybunale".

    http://wpolityce.pl/polityka/273822-ludzie-wyrazaja-swoja-solidarnosc-z-rzadem-po-drugiej-stronie-kontrdemonstracja-z-unijnymi-flagami-zobacz-zdjecia

    Sejm głosuje nad wyborem pięciu nowych sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Przepychanki pod parlamentem



    Sejm głosuje nad powołaniem pięciorga nowych sędziów TK,
    rekomendowanych w środę przez sejmową komisję sprawiedliwości, a
    zgłoszonych przez PiS. Głosowanie poprzedziła burzliwa...


    46 min46 minut temu

    Przed#Sejm spotkali sie zwolennicy zmian w i przeciwnicy. Była szarpanina Interweniowała policja

    Bezpośredni odnośnik do obrazka

    na zywo GW

    http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/10,114927,19283260,protesty-przed...
    http://www.gazeta.tv/plej/19,114927,19283260,video.html

    Przepychanki zwolenników i przeciwników zmian w TK

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika natenczas

    133. Jarosław Kaczyński odpowiada

    Jarosław Kaczyński odpowiada Platformie: Mówienie o totalitarnych
    rządach PiS jest nieodpowiedzialne. "Jak my chcemy coś mieć, to jest
    dyktatura, jak oni mają wszystko, to jest demokracja"

    Prezes PiS Jarosław Kaczyński ocenił, że mówienie o rządach PiS jako totalitarnych jest nieodpowiedzialne. Jak my chcemy coś mieć, to jest dyktatura, jak oni mają wszystko, to jest demokracja - mówił dziennikarzom.

    Kaczyński był pytany na sejmowym korytarzu o zarzuty wobec PiS związane z odbywającym się w środę w Sejmie posiedzeniem, na którym ma się odbyć głosowanie ws. wyboru pięciu sędziów TK zgłoszonych przez tę partię.

    To jest takie wołanie, że jak my chcemy cokolwiek mieć, to jest dyktatura, natomiast, jak oni mają wszystko, to jest demokracja

    — powiedział Kaczyński.

    avatar użytkownika Maryla

    134. Wybrano pięcioro nowych

    Wybrano pięcioro nowych sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Gorąco w Sejmie i pod parlamentem



    Sejm głosuje nad powołaniem pięciorga nowych sędziów TK,
    rekomendowanych w środę przez sejmową komisję sprawiedliwości, a
    zgłoszonych przez PiS. Głosowanie poprzedziła burzliwa...



  • Kryzys konstytucyjny. PiS ma już pięciu sędziów Trybunału Konstytucyjnego

  • Prawo i Sprawiedliwość przegłosowało po awanturze w Sejmie pięciu
    sędziów Trybunału Konstytucyjnego. PO, Nowoczesna, Kukiz'15 oraz PSL
    byli przeciwko.
    Sejm - głosami PiS - przyjął kandydatury własnych kandydatów na sędziów
    TK Henryka Ciocha, Mariusza Muszyńskiego, Lecha Morawskiego, Julii
    Przyłębskiej oraz Piotra Pszczółkowskiego.




    Dodano: 02.12.2015 [21:55]

    Sakiewicz do KOD przed Sejmem: „Gdzie byliście, kiedy zamykano dziennikarzy?”. 3 grudnia manifestacja przed TK - niezalezna.pl

    foto: Marcin Pegaz/Gazeta Polska

    Przed gmachem Sejmu po obu stronach ulicy odbywały się dziś dwie
    manifestacje. W jednej brali udział udział przedstawiciele
    Stowarzyszenia Solidarni 2010 i Klubów „Gazety Polskiej”, w drugiej sympatycy Komitetu Obrony Demokracji. Jak relacjonowaliśmy na łamach portalu niezalezna.pl manifestanci z KOD próbowali wyrywać transparenty,
    które się im nie podobały. W trakcie swojego przemówienia redaktor
    naczelny „Gazety Polskiej” pytał sympatyków Komitetu Obrony Demokracji
    gdzie byli, kiedy w Polsce zamykano dziennikarzy i dlaczego wtedy nie
    zorganizowali żadnej demonstracji. Przypominamy, że 3 grudnia od 8:30
    rozpocznie się manifestacja przed Trybunałem Konstytucyjnym.

    - Gdzie byliście, kiedy zamykano dziennikarzy „Gazety Polskiej” do
    więzienia? Gdzie byliście kiedy nasyłano rewizje na „Wprost” – czy
    zorganizowaliście wtedy taką manifestacje? – pytał dzisiaj podczas
    manifestacji przed gmachem Sejmu redaktor naczelny „Gazety Polskiej”
    Tomasz Sakiewicz członków Komitetu Obrony Demokracji.

    (fot. Marcin Pegaz/Gazeta Polska)

    W dalszej części swojego wystąpienia Tomasz Sakiewicz odniósł się do sytuacji wokół Trybunału Konstytucyjnego. Podkreślał, że sędziowie, którzy mieli być wzorcem prawa – zawiedli.

    - Dzisiaj mieliśmy próbę zablokowania zmian demokratycznych przy
    pomocy skorumpowanych sędziów – gdyby jakikolwiek sędzia rozpatrywał
    wyrok w sprawie w której sam brał udział byłby pozbawiony wszelkich
    praw, dzisiaj okazuje się, że sędziowie trybunału mają być wzorcem
    prawa. Sami decydują o tym kiedy i jakie pensje pobierają. Ci ludzie nie
    nadają się na żadnych sędziów. Ci ludzie niszczą polską demokrację. Oni
    uniemożliwiają nam demokratyczne wybory. Łamią podstawowe prawa
    obywatelskie. Dzisiaj walczą o to, żeby przeżyć – walczą o swoje pensje,
    o przywileje do końca życia –możliwość wpływu na ustawodawstwo
    polityczne, gospodarcze i wszystko co się wiąże z obiegiem publicznym.

    Oni walczą o demokracje? To właśnie Prawo i Sprawiedliwość
    demokratycznie wygrało wybory. Oni uważają, że przy pomocy
    komunistycznych sędziów można unieważnić demokratyczny wybór – mylą się,
    nic m to nie da. Polacy ich nie chcą. Nie chcą korupcji, nie chcą
    kłamstwa. Polacy chcą prawdy – mówił do zebranych przed gmachem Sejmu
    Tomasz Sakiewicz.

    (Manifestacja KOD przed gmachem Sejmu - fot. Marcin Pegaz/Gazeta Polska)

    W pewnym momencie redaktor naczelny „Gazety Polskiej” zwrócił się do
    uczestników kontrmanifestacji zorganizowanej przez Komitet Obrony
    Demokracji.

    - Konstytucja jest po to, żeby służyć Polakom, żeby bronić naszych
    praw. Tymczasem oni chcą, żeby wybór większości społeczeństwa nie był
    szanowany. Gdzie byliście kiedy zamykano dziennikarzy Gazety Polskiej do
    więzienia? Gdzie byliście kiedy nasyłano rewizje na „Wprost” – czy
    zorganizowaliście wtedy taką manifestacje? Nie było was wtedy, więc nie
    macie prawa uważać się za obrońców demokracji – zwrócił się do
    zwolenników Komitetu Obrony Demokracji Tomasz Sakiewicz.

    Przypominamy, że przedstawiciele
    Stowarzyszenia Solidarni 2010 i Klubów „Gazety Polskiej” zapowiedzieli
    swój udział w manifestacji przed Trybunałem Konstytucyjnym. Rozpoczyna
    się ona 3 grudnia o godzinie 8:30 przed siedzibą TK przy al. Szucha 12a.

    Prosimy o powiadomienie zaprzyjaźnionych środowisk
    do zorganizowaniu się w systemie  rotacyjnym na czas trwania całego
    zgromadzenia (manifestujemy od godz. 8 do godz.21). Zabieramy banery,
    plakaty, transparenty, flagi itp.  - apelują organizatorzy.

    Potrzebę manifestacji wyjaśniała również Ewa Stankiewicz:

    Przyjdźcie koniecznie. Każdy kto może. To niesłychanie niebezpieczna sytuacja.

    Rzepliński, Tuleja i Biernat sędziowie TK złamali konstytucję, w czerwcu
    napisali ustawę, w której samowolnie poszerzyli swoją własną władzę i w
    której przygotowali grunt pod przyszłe obalenie Prezydenta. Komorowski
    ustawę przepchnął przed sejm. 90 % sędziów TK jest z nadania jednej
    partii – PO i nawet to można by było jeszcze przełknąć (choć co to za
    demokracja?) gdyby oni zachowywali się przyzwoicie, ale oni zamiast
    stwierdzać zgodność z konstytucją zawłaszczają władzę i wbrew
    konstytucji ustanowili siebie jako kolejną władzę w państwie –
    tłumaczyła Ewa Stankiewicz.

    (fot. Marcin Pegaz/Gazeta Polska)

    http://niezalezna.pl/73526-sakiewicz-do-kod-przed-sejmem-gdzie-byliscie-...

    Dodano: 02.12.2015 [21:47]

    Relacja KOD z protestu  - niezalezna.pl

    foto: twitter.com/Rebelya

    Wirtualny Komitet Obrony Demokracji manifestował dziś dziarsko i
    emocjonalnie pod Sejmem, ale to kontrmanifestanci, którzy śpiewali
    pieśni patriotyczne - okazali się bardziej skuteczni. Jednak mobilizacja
    w KOD trwa i kontrdemonstracja wobec wrogich i głośnych sił PiS-u
    przygotowywana jest także na jutro.




    Relacja KOD-owiczki.

    http://niezalezna.pl/73525-relacja-kod-z-protestu



    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    135. Marksista i feministka, czerwona lewaczka bronią nas :)))

    'Trybunał prostytucyjny won za Don' to hasło, które pojawiło się dziś
    podczas pikiety pod Sejmem zorganizowanej przez warszawski Klub 'Gazety
    Polskiej' oraz stowarzyszenie 'Solidarni 2010'. Wystąpienia te
    skomentował prof. Ireneusz Krzemiński, który w cyklu 'Temat dnia'
    rozmawiał z Agnieszką Kublik: - To byłoby komiczne, gdyby nie było
    tragiczne - podsumował.


    - To pokazuje jakieś nieporozumienie umysłowe tych ludzi, którzy piszą
    takie rzeczy. Ponieważ to praktyka, którą rozwija ich rząd, jest prosto
    znad Donu i w tym kierunku zmierza - zaznaczył prof. Krzemiński.
    Zdaniem socjologa coś się stało z mentalnością Polaków, z których wielu
    uwierzyło w wizję Polski rządzonej przez zdrajców. Jak podkreśla, trudno
    zrozumieć to, że atakują Trybunał Konstytucyjny, który w swoich
    założeniach ma bronić demokrację i jej instytucje przed samowolą
    rządzących. Według Profesora dysonans następuje również w przypadku
    młodych ludzi, spośród których wielu ma poglądy antyliberalne przy
    jednoczesnym silnym przywiązaniu do wolności : - To pokolenie, które ma
    niesłychanie roszczeniowe postawy wobec rzeczywistości, wobec państwa, i
    które uważa, że jako obywatele nic nie powinniśmy dla państwa robić
    albo niewiele. Jednocześnie ma taką wizję egoistycznego działania: 'ja
    mam prawo robić, co mi się podoba, byle się nikt nie wtrącał'. W
    rozmowie z Agnieszką Kublik prof. Ireneusz Krzemiński porusza również
    temat ograniczenia wolności słowa i swobód obywatelskich, z którymi
    coraz częściej mamy do czynienia w ostatnich tygodniach. Jako przykład
    podaje ostatnią informację o tym, że in vitro nie będzie refundowane od
    przyszłego roku. Komentując planowaną przez Komitet Obrony Demokracji
    pikietę w obronie Trybunału Konstytucyjnego, gość 'Tematu dnia' dodaje:
    - Wydaje mi się to fundamentalne, żeby istniała taka instytucja, która
    będzie niezależna od wszystkich władz. Demokracja jest budowana nie
    tylko na woli ludu, ale też na podziale władz. I lud powinien sobie to
    przypomnieć.


    Podczas, gdy w Sejmie trwało burzliwe wybieranie sędziów Trybunału
    Konstytucyjnego, przed jego budynkiem zgromadzili się demonstranci z
    Komitetu Obrony Demokracji oraz Partii Razem. Naprzeciw nich stanęła
    kontrmanifestacja, którą tworzyli członkowie klubów 'Gazety Polskiej' i
    stowarzyszenia Solidarni 2010.


    W środowy wieczór w Sejmie Prawo i Sprawiedliwość przegłosowało pięciu
    sędziów Trybunału Konstytucyjnego mimo protestów opozycji. Przeciwko
    byli posłowie PO, Nowoczesnej, partii Kukiz'15 oraz PSL-u. Kiedy na sali
    sejmowej trwała awantura, przed budynkiem na ul. Wiejskiej panowała nie
    mniej burzliwa atmosfera. Doszło nawet do przepychanek pomiędzy
    zwolennikami zmian w TK oraz ich przeciwnikami.


    Wśród zgromadzonych na demonstracji w obronie TK byli między innymi
    Adrian Zandberg, Barbara Nowacka, Jakub Danecki, Marcelina Zawisza,
    Justyna Szpanowska i Barbara Grobler.






  • Renata Grochal


    Duda nie zdał testu. Będzie pierwszą ofiarą "wielkiej zmiany" PiS?

    To on stanie się twarzą skoku na Trybunał Konstytucyjny, choć próbował stwarzać wrażenie, że może się postawić Kaczyńskiemu.






  • Piotr Skwirowski


    Rząd straszy rynki deficytami. Wieloletnie wysiłki i zaciskanie pasa pójdą na marne

    Tydzień temu rząd zaskoczył Polaków informacją, że będzie nowelizował tegoroczny budżet. Pilnie.






  • Wojciech Maziarski


    Rząd PiS? Nie dadzą rady

    Rząd PiS, jak każda władza, ma charakter tymczasowy. Pytanie tylko,
    ile ta tymczasowość potrwa. PiS ma większość w parlamencie, ale nie ma
    większości w społeczeństwie.






  • Janusz Rolick


    Kaczyńskiemu wolno mniej niż Orbánowi

    Zamiast na sojusz polsko-niemiecki dmuchać, chuchać i patrzeć jak na
    zjawisko nieomal nadprzyrodzone, PiS jest skłonny dla dojutrkowych
    korzyści politycznych stawiać wszystko na ostrzu noża.



  • Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    136. Prezydent odebrał ślubowanie

    Prezydent odebrał ślubowanie od sędziów Trybunału Konstytucyjnego

    Prezydent Andrzej Duda odebrał w czwartek ślubowanie od czterech
    nowo wybranych sędziów Trybunału Konstytucyjnego: Henryka Ciocha, Lecha
    Morawskiego, Mariusza Muszyńskiego i Piotra Pszczółkowskiego.


    Dodano: 03.12.2015 [09:00]

    Demonstracja przed Trybunałem - dziś orzeczenie po zamachu PO-PSL na konstytucję? - niezalezna.pl

    foto: Zbyszek Kaczmarek/Gazeta Polska

    O godzinie 9 Trybunał Konstytucyjny rozpoczął posiedzenie, aby
    wydać orzeczenie ws. uchwały przyjętej przez koalicję PO-PSL
    umożliwiającą poprzedniej ekipie wybór sędziów TK. Równocześnie przed
    gmachem Trybunału trwa protest przeciwko upolitycznieniu TK.




    Dzisiejsze posiedzenie Trybunały Konstytucyjnego związane jest z
    przyjętą w czerwcu ustawą, która umożliwiła Platformie i PSL zamach na
    TK i wybór w październiku pięciu sędziów. Od tego zaczął się gigantyczny
    skandal.



    Demonstracja Stowarzyszenia i Klubów „Gazety Polskiej”
    rozpoczęła się o godzinie 8:30 przed siedzibą Trybunału Konstytucyjnego
    przy al. Szucha 12a.




    RELACJA



    10:45

    Oto niektórzy zwolennicy KOD.






    (Magdalena Piejko)



    10:00

    Przy dwóch wejściach do Trybunału Konstytucyjnego stoją dwie grupy
    manifestantów. Po każdej stronie jest około kilkadziesiąt osób.
    Demonstracja KOD składa się głównie z polityków i młodzieżówki PO.
    Pojawili się też lewicowi politycy.







     






    Do protestów doszło również wczoraj przed Sejmem, gdy posłowie wybierali
    nowych sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Pojawili się zwolennicy
    Platformy Obywatelskiej (TUTAJ WIĘCEJ),
    którzy pokrzykiwali o rzekomym zamachu na TK zapominając, że to właśnie
    przez działania PO-PSL doszło do obecnej sytuacji. Z kolei druga
    manifestacja dotyczyła upolitycznienia Trybunału.

    - Konstytucja jest po to, żeby służyć Polakom, żeby
    bronić naszych praw. Tymczasem oni chcą, żeby wybór większości
    społeczeństwa nie był szanowany. Gdzie byliście kiedy zamykano
    dziennikarzy Gazety Polskiej do więzienia? Gdzie byliście kiedy nasyłano
    rewizje na „Wprost” – czy zorganizowaliście wtedy taką manifestacje?
    Nie było was wtedy, więc nie macie prawa uważać się za obrońców
    demokracji –
    zwrócił się wczoraj wieczorem do zwolenników Komitetu Obrony Demokracji Tomasz Sakiewicz.



    Gromadzą się również zwolennicy KOD - rzekomych "obrońców demokracji". Będą równie agresywni jak wczoraj?





    screen TVN24


    Trwa posiedzenie TK.<br />
Dwie pikiety w al. SzuchaPrzed siedzibą Trybunału Konstytucyjnego przy al. Szucha
    odbywają się protesty. Jak relacjonuje reporter tvnwarszawa.pl,
    manifestują przeciwnicy i zwolennicy zmian w TK.


    Jeden z
    protestów w al. Szucha organizuje Komitet Obrony Demokracji. Mają ze
    sobą transparenty z hasłami: "W obronie niezależności TK" i
    "Konstytucja, Trybunał, Demokracja".
    Dwie grupy

    - Na miejscu jest około stu osób otoczonych kordonem policji.
    Trzymają flagi Polski i Unii Europejskiej. Wykrzykują też hasła –
    relacjonował ok. godz. 9 Artur Węgrzynowicz, reporter tvnwarszawa.pl.

    Po godz. 10 liczba protestujących wzrosła do ok. 150-200.

    Około
    30 metrów od tej grupy stoi kilkadziesiąt osób z transparentami
    "Prezydent Andrzej Duda ratujmy Polskę" i "Skompromitowani sędziowie
    Trybunału Konstytucyjnego".

    - Jest spokojnie. Protesty zabezpieczają znaczne siły policji – podkreśla Węgrzynowicz.

     Budka: nie ma zgody na nielegalne działanie większości parlamentarnej

    http://tvnwarszawa.tvn24.pl/informacje,news,trwa-posiedzenie-tk-br-dwie-...

    komitet obdrony demokracji mlodziezowka platformy

     

    źródło: https://twitter.com/jakub_szymczuk



    Protesty przed siedzibą Trybunału.
    "Nie można konstytucji lekceważyć"

    KOMENTARZY: 142


    Protesty przed siedzibą Trybunału. "Nie można konstytucji lekceważyć"

    Przed siedzibą Trybunału Konstytucyjnego w al.
    Szucha trwają protesty. Wśród zgromadzonych ludzi są zarówno
    przeciwnicy, jak i zwolennicy zmian. Rozdziela ich...
    więcej »

    Jednogłośny wyrok Trybunału Konstytucyjnego w pięcioosobowym
    składzie: - Niekonstytucyjny jest przepis ustawy o TK w zakresie, w
    jakim był podstawą wyboru przez poprzedni Sejm 2 nowych sędziów TK - w
    miejsce tych, których kadencja wygasa w grudniu. Wybór pozostałej trójki
    - w miejsce sędziów, których kadencja minęła w listopadzie - był
    konstytucyjny.

    http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,19285213,kolejny-dzien-a...


    Nie zachowuje się Pan jak prezydent RP. Zachowuje się Pan jak Andrzej Duda


    Panie Prezydencie, przykro powiedzieć, ale swym serwilizmem wobec
    "wielkiego stratega" Jarosława Kaczyńskigo kompromituje Pan najwyższy
    urząd w państwie.



    Czerwcowa ustawa o Trybunale Konstytucyjnym częściowo niezgodna z Konstytucją


    Czerwcowa ustawa o Trybunale Konstytucyjnym częściowo niezgodna z Konstytucją/© Piotr Smolinski

    Trybunał
    Konstytucyjny po rozpoznaniu wniosku o zbadanie zgodności ustawy z dnia
    25 czerwca 2015 r. o Trybunale Konstytucyjnym orzekł w czwartek, że
    ustawa jest częściowo niezgodna z Konstytucją. ZOBACZ VIDEO.

    TK obraduje w składzie pięciu sędziów, pod
    przewodnictwem sędzi Sławomiry Wronkowskiej-Jaśkiewicz; sprawozdawcami
    są Leon Kieres i Marek Zubik. Sprawie towarzyszy duże zainteresowanie mediów i publiczności.

    Sejm wniósł do TK o odroczenie rozprawy. Ten jednak wniosek odrzucił.

    TK stawili się czterej nowo powołani w czwartek przez Sejm sędziowie TK - nie odpowiedzieli na pytanie, czy wezmą udział w rozprawie. Przedstawiciel wnioskodawców poseł PO Borys Budka powiedział dziennikarzom, że czterej wybrani w środę przez Sejm nowi sędziowie TK, którzy przyszli w czwartek
    rano do TK, to „osoby prywatne”, bo ich wybór był - jego zdaniem - nielegalny.

    Wiążące jest postanowienie Trybunału o zabezpieczeniu wniosku grupy
    posłów przez powstrzymanie się Sejmu od wyboru do czasu wyroku

    — poseł PO.

    W przerwie czwartkowej rozprawy Budka wyszedł przed budynek TK, gdzie manifestują zarówno zwolennicy, jak i przeciwnicy zmian w ustawie o TK. W wypowiedzi dla dziennikarzy poseł PO ocenił
    -
    w kontekście sytuacji powstałej wokół Trybunału - że szef PiS Jarosław
    Kaczyński „stara się wykreować wroga i z nim walczyć”. I - dodał -
    to co się dzieje wokół TK „to jest pierwszy krok”.

    My tu, w Trybunale Konstytucyjnym staramy się wykazać, że nie
    ma zgody na nielegalne działania większości parlamentarnej. (…) Dlatego
    też liczymy, że już dzisiaj Trybunał ma szansę odnieść się do tego,
    co działo się 25 (listopada) i wczoraj. Dzisiaj nie mamy nowych sędziów
    Trybunału, bo ten wybór był nielegalny i prezydent RP nie ma prawa go legitymizować

    — mówił b. minister sprawiedliwości.

    Na sali jest grupa znanych adwokatów ubranych w togi.

    Kilka dni wcześniej prezes TK, prof.
    Andrzej Rzepliński, wiceprezes Stanisław Biernat i sędzia Piotr Tuleja -
    którzy brali udział w pracach nad tą ustawą - zostali na swój wniosek
    wyłączeni przez TK ze sprawy (wnosił o to także marszałek Sejmu Marek Kuchciński).




    Kublik zaorana


    Dziennikarka chciała uderzyć w Prezydenta. Została usadzona przez strażaków.

    Dziennikarka, przez wielu oceniana jako cyngiel „Gazety Wyborczej”, chciała ostro skomentować sytuację wokół Trybunału Konstytucyjnego. Jej wpis na Twitterze miał uderzać w Prezydenta Andrzeja Dudy.

    „PAD nie strażnikiem
    konstytucji, a strażakiem. Nie pilnuje, a podpala” - pisze Kublik na
    twitterze. Chciała liczyła, że swoją uwagą przysporzy problemów
    prezydentowi. Ale sama stała się pośmiewiskiem.

    Na uwagę Kublik odpisała szybko Straż Pożarna. „@A_Kublik uprzejmie informujemy, że strażacy gaszą pożary - podpalają piromani” - piszą strażacy.

    Po Kublik został jedynie dymek...


    Protesty pod siedzibą TK. ''Bronicie dyktatury!'' [RELACJA REPORTERA GAZETA.PL]
    Obie grupy przekrzykiwały się: "my bronimy demokracji" - wołali jedni,
    "wy bronicie dyktatury" - odpowiadali drudzy. Często zebrani skandowali
    te same hasła, uważając, że bronią w ten sposób swoich racji. Obie grupy
    śpiewały hymn i trzymały biało-czerwone flagi. Przeciwnicy zmian w TK
    mieli też flagi Unii Europejskiej

    Protesty pod Trybunałem Konstytucyjnym. Relacja naszego reportera Tomasza Golonki na Periscope >


    Grupa przedstawicieli m.in. Komitetu Obrony Demokracji
    wykrzykiwała hasła: "chcemy konstytucji, nie rewolucji", "państwo prawa -
    nasza sprawa", "wolne media - wolna Polska". Na ich banerach widniały
    napisy "Konstytucja, Trybunał, Demokracja!" oraz "W obronie
    niezależności TK".

    Popierający zmiany realizowane przez PiS
    wystąpili z hasłami: "Skorumpowani sędziowie Trybunału Konstytucyjnego
    wszyscy do dymisji za niszczenie demokracji i łamanie konstytucji".

    "Rzepliński za kraty"


    Po ogłoszeniu wyroku zwolennicy zmian dotyczących TK gwizdali i
    krzyczeli: "Hańba", "Sprzedajny trybunał", "Rzepliński dyktator",
    "Rzepliński za kraty", "Precz z sędziami gangsterami".


    Natomiast przeciwnicy zmian w TK wykrzykiwali: "Konstytucja wygrała",
    "obronimy demokrację" i "państwo prawa, nie Jarosława". Na ataki pod
    adresem prezesa TK Andrzeja Rzeplińskiego odpowiadali: "Kaczyński
    dyktator", "Kaczyński za kraty". Do tej grupy podszedł po ogłoszeniu
    wyroku były minister sprawiedliwości Borys Budka, który nie ukrywał
    radości z orzeczenia TK i podkreślał, że wygrała konstytucja.

    Morawiecki: Sędziowie Trybunału Konstytucyjnego wiedzieli, że ich wybór łamie konstytucję
    Kornel
    Morawiecki, poseł formacji Kukiz'15 na antenie Telewizji Republika
    ocenił, że czerwcowa nowelizacja ustawy o Trybunale Konstytucyjnym "ma
    drugie dno", ponieważ PO próbowała wpłynąć na skład TK na wypadek utraty
    władzy.





    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    137. Orędzie prezydenta RP Andrzeja Dudy

    Nie można zgodzić się na dokonaną tuż przed wyborami zmianę prawną, która miała na celu jednostronne upolitycznienie Trybunału.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    138. Michniki nie wytrzymują ćisnienia, anonimowe donosy na Polskę

    http://www.economist.com/news/leaders/21679470-new-government-poland-has...

    \



    "The Economist": Polska jak humorzasty nastolatek, powrót niewygodnej ekipy
    "The Economist"
    w artykule zatytułowanym: "Powrót niewygodnej (ew. niezręcznej) ekipy"
    i opatrzonym zdjęciem Beaty Szydło i Jarosława Kaczyńskiego pisze,
    że przyjazne relacje między Polską a resztą Europy "są
    w niebezpieczeństwie."
    Dziennikarz zaznacza, że "od czasu objęcia władzy PiS porzucił pozory
    umiarkowania." Jego zdaniem prawdziwa władza spoczywa w rękach
    Jarosława Kaczyńskiego, który był premierem w czasie "niekompetentnych
    rządów PiS" w latach 2005-2007. Przypomina też, że ministrem obrony
    narodowej, wbrew zapowiedziom, został Antoni Macierewicz "zwolennik
    teorii spiskowych" dotyczących przyczyn katastrofy smoleńskiej.W
    artykule opisywane jest też "umacnianie władzy przez PiS" poprzez
    zwalnianie szefów służb specjalnych, wybór swoich sędziów do Trybunały
    Konstytucyjnego, czy ułaskawienia Mariusza Kamińskiego przez prezydenta
    Andrzeja Dudę. Wspomniane są też kontrowersje wokół sztuki w Teatrze
    Polskim we Wrocławiu.Jak podkreśla autor artykułu, "takie
    wydarzenia krajowe są niepokojące, ale postawa rządu w Europie oraz jego
    polityka zagraniczna wydają się jeszcze gorsze." Pisze to w kontekście
    niechętnej polityki wobec uchodźców oraz możliwości unieważnienia umów
    na zakup sprzętu wojskowego z zagranicznymi partnerami oraz sprzeciw
    wobec europejskiej polityki zagranicznej.Dziennikarz twierdzi,
    że europejscy dyplomaci są zaniepokojeni sytuacją w Polsce i obawiają
    się załamania produktywnych stosunków polsko-niemieckich z powodu
    różnego podejścia do kwestii imigrantów. Konkludując stwierdza: "Pewne
    jest to, że Europa musi poradzić sobie z nowym, niewygodnym krajem."

    Zawiskowski


    Adamski: A jeżeli ktoś uwierzy największym autorytetom, że w Polsce zbliża się nazizm i w obronie demokracji sięgnie po broń?


    Skoro już teraz porównuje się Kaczyńskiego
    do Hitlera, a PiS do NSDAP, to jaki będzie kolejny krok w demonizowaniu
    obozu rządzącego?

    Ziobro: Mówią NSDAP, SS. Są przerażeni tym, że chcemy dobrych zmian
    "Niektórzy
    mówią NSDAP, SS. Powinni przejść na Szucha, poczytać trochę z historii.
    To są ludzie niedouczeni, bo jeżeli używają tego rodzaju argumentów, one
    całkowicie kompromitują, dezawuują. Są przerażeni tym, że my chcemy
    dobrych zmian w Polsce....
     

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    139. Mamy do czynienia z zamachem

    Mamy do czynienia z zamachem na zasadę konstytucyjną poszanowania państwa prawa. Trybunał Konstytucyjny wczoraj przekroczył znacznie swoje kompetencje

    — podkreślił w „Poranku Wnet” mecenas Piotr Łukasz Andrzejewski, senator i sędzia Trybunału Stanu.

    Wybitny znawca prawa i jeden ze współtwórców instytucji demokratycznych w Polsce bardzo krytycznie odniósł się do postawy sędziów Trybunału Konstytucyjnego i poprzedniej większości sejmowej. Wskazał też, że za frazesami o obronie konstytucji stoją całkowicie polityczne interesy poprzedniej władzy, która nie może się pogodzić z demokratycznym werdyktem wyborców.

    Mamy do czynienia w Sejmie z chamstwem i z próbą wywołania destrukcji, która ma przesłonić reformy, realizowane przez rząd Prawa i Sprawiedliwości i wspierane prezydenta w ramach programu naprawy państwa i prawa polskiego

    — wyjaśniał.

    Pracowałem m.in. nad tą konstytucją, byłem jednym z jej twórców, i zastanawialiśmy się jakie kompetencje mamy nadać Trybunałowi Konstytucyjnemu. Był model rosyjski, gdzie TK ma inicjatywę legislacyjną i bierze udział w tworzeniu prawa. Jednocześnie poprzednio był problem czy dać TK prawo wykładni treści prawa. Polski Trybunał Konstytucyjny jest tak usytuowany, że nie ma ani prawa inicjatywy ustawodawczej i nie ma prawa interpretacji prawa. Ma jedynie zadanie, jako instytucja, kontroli zgodności z konstytucją istniejącego i ustanowionego przez kogo innego prawa, ma uprawnienia do punktowania niezgodności przepisów podkonstytucyjnych z konstytucją. Wczoraj Trybunał znacznie przekroczył te kompetencje

    — wyjaśniał mecenas Andrzejewski.

    Tak samo przekroczył je przy tworzeniu prawa w sprzężeniu z parlamentem poprzedniej kadencji, z większością Platformy i PSL. Reprezentanci Trybunału wzięli udział w naruszającej konstytucję poprawce, która w ostatniej chwili została wrzucona wtedy, kiedy zachwiała się możliwość utrzymania władzy przez PO-PSL. Trybunał orzekając dokonał interpretacji, która jest sprzeczna nie tylko z prawem, z konstytucją , ale i z zasadami zdrowego rozsądku

    — mówił Andrzejewski, wskazując na wypowiedź sędziego Kieresa, który mówi o obowiązkach prezydenta.

    Po wyborze, gdyby przyjął od nich ślubowanie, mielibyśmy nie 15 sędziów a 20

    — mówił sędzia Trybunału Stanu.

    Prawny stan faktyczny jest taki, że mamy ilość sędziów TK zgodną z Konstytucją. Natomiast to, co się dzieje to typowa sytuacja, kiedy złodziej ucieka i krzyczy: łapaj złodzieja, żeby odwrócić uwagę, że to on zniszczył funkcjonowanie państwa prawa

    — podkreślił prof. Andrzejewski.

    Mecenas odniósł się także do wypowiedzi prof. Zimmermanna, wg którego prezydent złamał konstytucję i to w trzech miejscach.

    Oczywiście, ze się z tym nie zgadzam, bo to zależy jakie kryteria bierze się pod uwagę. Wszyscy zapominają, że prezydent jest zobowiązany do kontroli przestrzegania konstytucji. Nie ma takiego uprawnienia ani profesor, który wyraża zdanie, ani Trybunał Konstytucyjny. Nie ma prawa interpretacji prawa, zakazaliśmy mu temu, choć czasami TK uzurpuje sobie prawa, których nie ma

    — mówił.

    TK przypisuje sobie i realizuje kompetencje, których nie ma

    — dodał.

    Prof. Andrzejewski przeanalizował wczorajsze uzasadnienie prof. Kieresa.

    Wystąpienie prof. Kieresa grzeszy wieloma niekonsekwencjami ale i elementami, które nie są zgodne z rzeczywistością. Przykro mi bardzo, ale Polska jest podzielona, i poglądy prawne zależą od tego, kto jakie ma poglądy polityczne. Nie ma niepolityczności i tylko interesów prawa w tym, z czym zetknęliśmy się w orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego

    — podkreślił mecenas Andrzejewski.

    Robi się ludziom wodę z mózgu krzycząc, machając konstytucją. Jest to dawna polityka tamtej kadencji, większości, która nie chce się pogodzić z zasadami demokracji. Generuje konflikt i zarządza konfliktem

    — dodał.

    Myślę, że siła spokoju to jedno, ale siła argumentów, a nie argument krzyku i łamanie dobrych obyczajów jest naszą siłą

    — zakończył sędzia Trybunału Stanu.

    mall/RadioWnet.pl

    http://wpolityce.pl/polityka/274032-sedzia-andrzejewski-wspoltworca-pols...?

    Jarosław Kurski

    Prezydent Lech Kaczyński o Trybunale Konstytucyjnym. Co na to jego uczeń Andrzej Duda?

    Jeśli nie chce Pan słuchać Trybunału, niech Pan przynajmniej posłucha swojego mentora Lecha Kaczyńskiego.







  • Renata Grochal


    Nowoczesna dała kopa. Platforma się budzi

    Tym razem PO i Nowoczesna potrafiły zakopać topór wojenny i wspólnie
    przeciwstawić się PiS, które złamało standardy demokratycznej debaty.






  • Monika Olejnik


    Trybunał ludu, czyli wstydu nie ma w Polsce, robić można wszystko

    Wydawało się, że po zwycięstwie PiS, no i Kukiz'15, ulice Warszawy
    opustoszeją. Oburzeni będą w Sejmie, a "Solidarność", która tak mocno
    wspierała PiS, nie wylegnie na ulice. Ale za sprawą Trybunału
    Konstytucyjnego nastąpiło ożywienie społeczne.



  • Ewa Siedlecka

    Co dalej z TK? Ilu jest sędziów? Czy nowi będą mogli orzekać?

    Wyrok Trybunału Konstytucyjnego otwiera pole do kompromisu: prezydent
    zaprzysięga trzech sędziów czekających na to od listopada, a dwóch z
    pięciu wybranych i zaprzysiężonych w środę orzeka w Trybunale. Kończy
    się konstytucyjny kryzys.


    Siedmiolatki otrzymają niższe emerytury

    Jeśli obowiązek szkolny przesuniemy o rok, to dzieci obecnie rozpoczynające edukację o rok później zaczną pracować.


    PIOTR SKÓRNICKI

    - Duda precz! Pod
    trybunał! Konstytucja! - te i inne hasła skandowali uczestnicy
    demonstracji w obronie prawa i polskiej konstytucji na placu Wolności w
    Poznaniu. Policja szacuje, że na placu było ok. 300 osób.
    Sobotnie południe, plac Wolności w
    Poznaniu. W gęstniejącym tłumie stoją m.in. Ula i Paweł. Dziewczyna w
    nosidełku na brzuchu ma półrocznego syna Tomka.

    -
    Przyszliśmy tu dzisiaj, bo chcemy, by nasz syn żył w wolnym kraju. A ta
    wolność stoi właśnie pod znakiem zapytania - mówi para. Na plac Wolności
    przynieśli konstytucję. Ula wyciąga ją z wózka.


    Nie możemy godzić się na to, by pod przykrywką nocy sejm uderzał w
    podstawy naszej demokracji, wybierał sędziów Trybunału Konstytucyjnego
    niezgodnie z prawem, czy z aplauzem przyjmował słowa, że wola narodu
    stoi ponad prawem - mówiła podczas sobotniej pikiety Joanna Schmidt,
    posłanka Nowoczesnej.
    „Konstytucja, konstytucja”, „Duda precz” - takie hasła można było
    usłyszeć podczas sobotniej pikiety zorganizowanej przez partię
    Nowoczesna na pl. Wolności. Około 300 poznaniaków zgromadziło się, by
    zaprotestować przeciwko polityce PiS i ostatnim zmianom w Trybunale
    Konstytucyjnym. Wśród nich pojawili się także politycy Platformy
    Obywatelskiej, Sojuszu Lewicy Demokratycznej, a także przedstawiciele
    Stowarzyszenia Młodzi Demokraci oraz niedawno powołanego Komitetu Obrony
    Demokracji.

    O znaczeniu konstytucji opowiadał też Karol Działoszyński, były
    polityk Unii Wolności. – Musimy wrócić do dialogu, bo to właśnie
    gwarantuje nam ten dokument – mówił. Zdaniem członków Komitetu Obrony
    Demokracji będzie się on realizował podczas kolejnych spotkań na pl.
    Wolności – Już za tydzień spotkamy się w tym samym miejscu w południe –
    zachęcali.

    Zanim jednak doszło do pikiety zorganizowanej przez Nowoczesną, przed
    biurem posłów PiS przy ul. 27 grudnia zebrali się Młodzi Demokraci z
    Waldym Dzikowskim na czele. Przedstawiciele młodzieżówki PO zapalili tam
    znicze, a także powiesili nekrolog z napisem „Konstytucja RP i
    demokracja”.

    Czytaj więcej: http://www.gloswielkopolski.pl/artykul/9153683,straznicy-demokracji-skandowali-duda-precz,2,id,t,sa.html



    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    140. z sieci

    Nie chce mi się czasu tracić na te idiotyzmy ale gołym okiem widać że całe to kurestwo jest fizycznie (współ)organizowane przez niemiecką i brukselską antypolską agenturę wpływu. Przypomina to trochę Balcerowiczowski FOR i "koalicję 21 października" z roku 2007. Przykładowo:

    "Czytanie konstytucji z Tadeuszem Mazowieckim"

    Na Wszechnicy można już obejrzeć dyskusję, która odbyła się w niedzielę w warszawskim Dom Literatury na temat Konstytucji RP z udziałem prof. Andrzeja Zolla, Jerzego Stępnia i Włodzimierza Cimoszewicza. O konkretnych zapisach polskiej ustawy zasadniczej dyskutowano, patrząc przez pryzmat wkładu, jaki w ich treść wniósł śp. premier Tadeusz Mazowiecki. Debata, zwłaszcza gdy oddano głos publiczności, była naprawdę gorąca!

    Organizatorami spotkania były Polska Fundacja im. Roberta Schumana, Konrad Adenauer Stiftung in Polen, Więź, Projekt: Polska, Razem 89, Centrum Edukacji Obywatelskiej (CEO) i KIK - Klub Inteligencji Katolickiej.
    https://www.facebook.com/integracja.europejska/

    http://www.schuman.pl/

    Polecam dobry wpis dotyczący finansowania organizacji tego rzutu:

    http://pinkpantherii.salon24.pl/5304...ce-i-nie-tylko

    lub

    http://lubczasopismo.salon24.pl/ruch...ce-i-nie-tylko

    Jak widać na skromnej i bardzo niepełnej liście płac tych organizacji można znaleźć... dwóch byłych prezesów i sędzinę TK. Kolejny były prezes bierze udział ich w spędach(wyżej wymieniony). Gdyby gruntownie to sprawdzić, okaże się pewnie że jest ich znacznie więcej.

    W sferze niedoścignionych marzeń pozostaje poziom technologii, z której korzystają politycy takich państw, jak Niemcy czy USA. Wystarczy spojrzeć na to, jakim zapleczem dysponują tamtejsze partie. Choćby niemiecka CDU/CSU i jej think tank Fundacja Adenauera, której roczny budżet to ponad 100 mln euro. Jednym z jej głównych zadań jest biały wywiad, czyli gromadzenie informacji ogólnodostępnych. I tak, każdy polski poseł ma w Fundacji Adenauera swoją teczkę zawierającą wszystkie jego publiczne wypowiedzi! Podobnie jest w USA, gdzie na jednego senatora czy kongresmena pracuje 30-osobowa grupa ekspertów i analityków.
    Fundacja im. R. Schumana [...] Sponsorzy: m.in. Komisja Europejska, Parlament Europejski, Fundacja Konrada Adenauera, Fundacja im. Stefana Batorego, Fundacja R. Boscha.
    http://niepoprawni.pl/blog/346/organ...gentura-wplywu

    http://niepoprawni.pl/blog/80/jak-zm...bory-2007-roku

    Fot. ARD/screenshot


    Na skargę do Berlina! Lis płacze w rękaw niemieckiej telewizji ARD
    i żali się na IV RP: "Życzą mi, bym zdechł na raka, albo piszą, że
    wyślą moje ciało do Kaliningradu!"


    "Krytyczne wywiady z politykami – tego Polacy już pewnie nie uświadczą".

    Niemiecka telewizja publiczna martwi się o los polskich
    dziennikarzy. Szczególnie zapowiedziana przez PiS „repolonizacja” mediów
    niepokoi „ARD”. W programie „Europamagazin” tłumaczy Niemcom, za pomocą
    m.in Tomasza Lisa, że dziennikarze w Polsce są prześladowani
    politycznie, a odebranie niemieckim koncernom medialnym przyczółków nad
    Wisłą, byłoby sprzeczne „z prawem unijnym”.

    Krytyczne wywiady z politykami – tego Polacy już pewnie nie uświadczą

    —mówi na wstępie programu prowadzący „Europamagazin” Hans-Dieter Krause.

    Odkąd PiS doszedł do władzy robi co w jego mocy, by usunąć wszystkie przeszkody na drodze do uzyskania absolutnego monopolu władzy

    —przekonuje niemiecki dziennikarz. Według niego chodzi przede wszystkim o Trybunał Konstytucyjny i media.

    Europa nie protestowała przeciwko łamaniu zasad demokracji i ograniczaniu wolności na Węgrzech. To się teraz mści. Węgrzy znaleźli naśladowców

    —tłumaczy, z oburzoną miną.

    Następnie na ekranie pojawia się Tomasz Lis…. Tomasz Lis, który jest przedstawiany jako „gwiazda dziennikarstwa”
    i naczelny polskiego wydania „Newsweeka”, dzielnie walczący z „rosnącym
    politycznym naciskiem na media w Polsce”.

    Lis skarży się ARD, że jego program, „Tomasz Lis na Żywo”, ma zostać zdjęty z anteny. Oczywiście z powodów politycznych.

    Nad czym specjalnie nie boleję, bo program i tak był bojkotowany przez polityków rządzącej partii. Gdy ani prezydent, premier ani ministrowie nie chcą przychodzić do programu dyskutować, to traci on trochę swój sens

    —marudzi naczelny „Newsweeka”.

    Następnie niemiecka telewizja przystępuje do opisu przypadku Karoliny Lewickiej. Zdaniem „ARD
    przed nowym polskim rządem i jego autorytarnymi zapędami żaden
    dziennikarz w Polsce nie jest bezpieczny, czego prowadząca „Minęła
    Dwudziesta” ma być dowodem.

    Lewicka pytała wicepremiera Piotr Glińskiego o wolność artystyczną.
    Była uparta. Domagała się odpowiedzi i została za to zawieszona.
    W międzyczasie wróciła na antenę. Ale to było ostrzeżenie. TVP czekają zmiany. Kto posiada bowiem media, ten posiada władzę

    —podkreśla niemiecka telewizja.

    Według niej od zapowiedzi Czabańskiego, że „zabierze kłamcom media” polskich dziennikarzy „ogarnia strach”. Jeszcze groźniejsza jest jednak – zdaniem „ARD” - zapowiedź rządu PiS o repolonizacji mediów, które – jak podkreśla– są w dużej mierze w niemieckich rękach.

    Tu znów na ekranie pojawia się Tomasz Lis, który tłumaczy przerażonym niemieckim widzom, że „nie wiadomo jak PiS to zrobi”.

    Przecież to byłoby sprzeczne z prawem unijnym. To w końcu wywłaszczenie

    —mówi naczelny Newsweeka.

    Zdaniem „ARD” wszystko jest jednak „teraz
    w Polsce możliwe”. Tu znów pojawia się redaktor Lis, by skarżyć się
    na „hejterów” w sieci. Faszystowskich, oczywiście.

    Życzą mi, bym zdechł na raka, albo piszą, że wyślą moje ciało do Kaliningradu. I tak jest codziennie

    —mówi naczelny Newsweeka.

    Jednocześnie zapewnia, że jako maratończyk jest wytrzymały. I zamierza przetrwać rządy PiS.

    Podobnie jak redaktor Tomasz Bielecki, korespondent „Gazety
    Wyborczej” w Brukseli, który skarży się, że - jak niegdyś jego włoscy
    koledzy musieli się tłumaczyć z poczynań Berlusconiego - tak on teraz
    musi się tłumaczyć z poczynań Beaty Szydło. Choćby z usunięcia unijnych flag.

    Ryb/svl/ARD

    "Smród komuny". Lisowi nowe rządy "się kojarzą": Pierwszy Sekretarz partii PiS decyduje o wszystkim
    http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,102433,19304125,smrod-komuny-lisowi-nowe-rza...

    Tomasz Lis w najnowszym "Newsweeku" porównuje rządy PiS do czasów PRL. - Komuną śmierdzi cała operacja demolowania Trybunału Konstytucyjnego przez PiS. Popierający tę operację politycy PiS zdradzają swą bolszewicką mentalność, podobnie jak związani z PiS dziennikarze - pisze dziennikarz. Na koniec zamieszcza apel do narodu.Tomasz Lis, redaktor naczelny tygodnika, we wstępniaku do najnowszego "Newsweeka" pisze o pierwszych tygodniach rządów Prawa i Sprawiedliwości.

    - Komuną śmierdzi cała operacja demolowania Trybunału Konstytucyjnego przez PiS. Popierający tę operację politycy PiS zdradzają swą bolszewicką mentalność, podobnie jak związani z PiS dziennikarze - pisze Lis.W narodzie siła (i nadzieja)

    - W nadchodzącej PRL-PiS, pardon, w PRL-bis, suwerenem ma być naród - pisze Lis i przypomina dziwną i krytykowaną wypowiedź Kornela Morawieckiego, posła Kukiz'15, który mówił w Sejmie, że najważniejsza jest "wola narodu". Ważniejsza niż np. prawo.

    W tym jednak LiS widzi nadzieję: W tej dramatyczne sytuacji zostaje suweren, czyli naród. - To on ostatecznie zdecyduje, czy pozwoli się spacyfikować i czy zezwoli na deptanie prawa. Skoro o wszystkim mają decydować dobro i wola narodu, to naród musi zademonstrować, czego chce i na co się nie godzi. Jeśli tego nie uczyni, wkrótce nie będziemy musieli tłumaczyć dzieciom, czym był PRL. Zobaczą to na własne oczy - konstatuje LiS.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    141. Marsz w Krakowie pod hasłem:

    Marsz w Krakowie pod hasłem: Nie w moim imieniu. Dialog zamiast agresji

    Marsz w Krakowie pod hasłem: Nie w moim imieniu. Dialog zamiast agresji (MICHAŁ ŁEPECKI)

    "Nie w moim imieniu.
    Dialog zamiast agresji" - pod takim hasłem w niedzielne południe
    przemaszerowało kilkaset osób z krakowskiego Rynku Głównego na plac
    Wolnica.

    Tyle ich było, że nikt poza GW nie zauważył
    Marsz w Krakowie pod hasłem: Nie w moim imieniu. Dialog zamiast agresji

    Michniki przygotowały materiał dla ZATROSKANYCH demokratów w USA :))

    Materiał o Polsce i PiS w CNN

    -------------------------------------------------------


    Siemoniak: Sytuacją w Polsce zajmie się Parlament Europejski

    Tomasz
    Siemoniak uważa, że sytuacja wewnętrzna w Polsce jest bardzo poważna.
    Nic więc dziwnego, że tym, co dzieje się po wygranej PiS, interesuje się
    Unia Europejska. Wkrótce europarlament ma przeprowadzić debatę w
    sprawie sytuacji wewnętrznej w Polsce.

    --------------------------
    Trzy frakcje – Europejska Partia Ludowa, Socjaliści oraz
    Liberałowie – wpadły na pomysł, aby Parlament Europejski na najbliższej
    sesji poruszył temat sytuacji w Polsce po przejęciu władzy przez Prawo i
    Sprawiedliwość. Były szef MSZ Grzegorz Schetyna wybiera się nawet na
    spotkanie z szefami EPL. – To będzie taki orwellowski teatr nienawiści.
    Tym łatwiejszy, że 95 procent parlamentarzystów nie ma zielonego
    pojęcia, o co w tym wszystkim chodzi, a informacje, które do nich
    docierają, są skrajnie nierzetelne – mówi portalowi niezalezna.pl prof.
    Ryszard Legutko, europoseł PiS.




    Platforma Obywatelska chce, aby to, co dzieję się obecnie w Polsce, było poruszane w czasie sesji Parlamentu Europejskiego.

    Ponieważ mają większość to mogą przegłosować wszystko. To będzie taki
    orwellowski teatr nienawiści. Tym łatwiejszy, że 95 procent
    parlamentarzystów nie ma zielonego pojęcia, o co w tym wszystkim chodzi,
    a informacje, które do nich docierają, są skrajnie nierzetelne. To jest
    więc taki kolejny rytuał, z którym mamy do czynienia. Do tej pory
    Węgrzy byli przedmiotem takich rytualnych tańców, a teraz doszliśmy do
    momentu, że będzie nim Polska. To jest gra na politykę wewnętrzną, gdzie
    chodzi o wywarcie presji na Prawo i Sprawiedliwość. Platforma
    specjalnie nie ma poparcia, a sprawa Trybunału, też mało kogo
    interesuje, przy zawiłościach jakie się tym wiążą. Jeśli jednak powie
    się, że Unia Europejska się tym zajmuje, to może mieć pewną nośność.



    Platforma popada w histerię i Grzegorz Schetyna jedzie na skargę do Brukseli, aby piętnować PiS za pomocą Unii Europejskiej?

    Tak, chodzi o to, aby to rozszerzyć. Powtórzyć to, co było w latach
    2005-2007, aby przy pomocy międzynarodowego chóru mediów atakować
    Polskę. Znaczenie tego jest oczywiście ograniczone. To ma nikły wpływ
    polityczny.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    142. Kim są dzisiejsi obrońcy

    fot. PAP/Marcin Obara


    Kim są dzisiejsi obrońcy demokracji w Polsce i dlaczego tak paskudnie nam się kojarzą


    Dzisiaj najbardziej zagorzałymi obrońcami
    demokracji w Polsce są ludzie, którzy jeszcze pięć lat temu, tuż po
    tragedii smoleńskiej chcieli się pojednać z putinowską Rosją.Najpierw konieczne
    uściślenie, żeby nam się demokracja nie pomyliła z faszyzmem, o co jest
    bardzo łatwo w czasach medialnego zamętu. Poza wszystkim bowiem przykro
    nam będzie i niekomfortowo z powodu takiej omyłki, bo zaraz jakiś
    Financial Times czy inny Der Spiegel posądzi nas o rewizjonizm albo
    zgoła o prawicowe odchylenie.

    Otóż z demokracją mamy do czynienia, kiedy nasza partia dysponuje
    większością czternastu członków w piętnastoosobowym Trybunale
    Konstytucyjnym. Wtedy obrońcy demokracji siedzą cicho,
    bo co tu pyskować, skoro demokracja tryumfuje na całej linii,
    nieprawdaż? Natomiast, gdy jakaś inna partia chce mieć pięciu członków
    w tym samym Trybunale Konstytucyjnym…no, to wtedy jest zwyczajny
    faszyzm, rzecz jasna. I to fundamentalne rozróżnienie powinniśmy mieć
    w głowie cały czas, gdyż inaczej nie pojmiemy otaczającej
    nas rzeczywistości.

    Po tym niezbędnym ustaleniu kryteriów demokracji wracam do naszych
    baranów, czyli charakterystyki obecnych obrońców demokracji w Polsce.
    Reaktywowali się oni po  zwycięstwie wyborczym partii opozycyjnej nad
    partią rządzącą, co już samo w sobie jest kpiną z demokracji. Oczywiście,
    ja tu nie zamierzam wdawać się w socjologiczne opisy tej grupy,
    zadowolę się starożytną metodą znaną z Biblii, czyli po owocach ich
    poznacie, co w tym przypadku oznacza stosunek do pewnych newralgicznych tematów.

    Przede wszystkim pamiętajmy, że demokracji przed Jarosławem
    Kaczyńskim bronią ci sami ludzie, którzy w przeddzień wielkiego święta
    Polaków, rocznicy odzyskania niepodległości, wygłosili na swoich łamach
    pochwałę okupacji Polski przez zaborców. To jest pierwszy przyczynek,
    który daje pojęcie o ich stosunku do narodu
    polskiego. Tutaj zbyteczny jest komentarz, ten jeden fakt stanowi
    zarówno ocenę, jak i podsumowanie, przedstawia pełny obraz ich relacji
    z narodem, ojczyzną, patriotyzmem.

    Następnym motywem w tym opisie musi być stosunek do demokracji sensu stricte. Najlepsze
    wydaje mi się tutaj odniesienie do Władimira Władimirowicza Putina.
    Bo to jest tak, że dzisiaj najbardziej zagorzałymi obrońcami demokracji
    w Polsce są ludzie, którzy jeszcze pięć lat temu, tuż po tragedii
    smoleńskiej chcieli się pojednać z putinowską Rosją.
    Chcieli
    to mało powiedziane, oni zaślinili się w nieprzytomnym zachwycie nad
    dobrocią kagiebisty. I nie myślcie, że oni nie zdawali sobie sprawy,
    iż rosyjskie elity władzy są niemal całkowicie zdominowane przez
    dziedziców zbrodniczych tradycji KGB.
    Doskonale to wiedzieli, ale parli do pojednania, a nawet byli gotowi
    złożyć każdą ofiarę na ołtarzu pojednania z Putinem. To nam wyjaśnia
    kwestię, jaką demokrację chcieliby w Polsce zaprowadzić dzisiejsi
    obrońcy demokracji przed Kaczyńskim.

    Demokracji w tym rozumieniu bronią także typy w rodzaju
    biłgorajskiego nihilisty, który jest tu wręcz symbolem najdzikszego,
    wręcz jaskiniowego, antykościelnego hejtu.
    Doskonale wiedzą, że Kościół w Polsce jest nie tylko instytucją
    religijną, lecz także narodową; że jest nierozerwalnie związany z polską
    tożsamością. W roli obrońców demokracji występują w olbrzymiej
    większości te środowiska, którym wiara Polaków jawi się jako największa
    przeszkoda w rozprawie z polskością. Taka specyficzna demokracja
    nihilistyczna – bez serca, bez ducha, bez tożsamości. Oni właśnie
    pouczają nas, jak powinna wyglądać demokracja.

    Obrońcy demokracji przed Kaczyńskim mają problem z rzekomą nieufnością polskiego społeczeństwa. Gazeta lansująca obronę demokracji użycza łamów uczonemu profesorowi, który daje
    prostą receptę, jak przełamać nieufnośc Polaków. Trzeba wyrwać dzieci
    z rodziny – mówi dyżurny socjolog . Dosłownie wyrwać, nic nie nie
    przesadzam. To byłaby kolejna cecha demokracji, którą obrońcy chcą
    w Polsce zaimplementować – zabiorą nam dzieci i wychowają ich
    na postępowych, światłych komsomolców w rodzaju Pawlika Morozowa.

    I bądźmy pewni, że kiedy już nie daj Boże obronią tę „demokrację”,
    to Trybunał Konstytucyjny zadba, abyśmy jako rodzice nie wtrącali się
    do wychowania naszych dzieci.

    Pamiętajmy także, z kim przestaje dzisiaj duchowy wódz obrońców
    demokracji przed Kaczyńskim, jakie wzory osobowościowe promuje, kogo nam
    poleca jako przykłady do naśladowania. A mianowicie – naczelnego ubeka
    jako uosobienie honoru; sowieckiego namiestnika jako polskiego patriotę
    i goebbelsowskiego propagandzistę do towarzystwa. Bo on nie tylko stoi
    dzisiaj tam, gdzie kiedyś stało ZOMO, ale jeszcze poczytuje to sobie za zasługę. Taki już ma „demokratyczny” feblik.

    Pamiętajmy, kiedy słuchamy egzaltowanych okrzyków obrońców
    demokracji, że zachęca ich do wyjścia na ulicę bankster, niegdysiejszy
    promotor bandyckich kredytów. Miejmy
    świadomość, że  okrzyki w tłumie intonuje telewizyjna menda stanu
    wojennego. Wiedzmy, że aktywistą jest tam były minister, który załatwił
    sobie lewe pozwolenie
    na broń – chyba jedyny taki przypadek w dziejach resortu
    sprawiedliwości. Oporniki wpinają sobie w klapę były pezetpeerowski
    aparatczyk i pożyteczny idiota z teatru wystawiającego pornografię.
    Twarzą obrońców demokracji jest psychopatyczny poseł, który z ochotą
    udziela się propagandowej tubie Kremla. Tacy właśnie ludzie bronią
    w Polsce demokracji przed Jarosł