Nie tylko koni żal

avatar użytkownika kokos26

 

 Ranek, za oknem słońce, a mnie budzi ostrzegający pulsujący dźwięk wydobywający się ze śmieciarki, który włącza się automatycznie po wrzuceniu przez kierowcę wstecznego biegu. Później wiadomo, charakterystyczny szczęk i głośny łomot opróżnianych pojemników na śmieci. Spania już nie będzie. Nie muszę wyglądać przez okno. Obraz, jaki towarzyszy tym hałasom znam na pamięć.
 
Zaczynam przypominać sobie, jakie dźwięki, hałasy oraz towarzyszące im obrazy budziły mnie w słoneczne poranki w przeżywanym w czasach PRL dzieciństwie? Pierwsze, co mi się przypomina to metaliczny brzęk emaliowanych baniek na mleko, z którymi nasze matki pędziły do sklepu by przygotować śniadanie dla swoich pociech. Latem z kolei takim naturalnym budzikiem były uprawiające handel obnośny kobiety krzyczące pod oknami: jagody jagody jagody!!! albo maliny maliny maliny!!! Zdarzało się często, że między bloki zajeżdżały chłopskie furmanki zaprzężone w jednego lub dwa konie, a z nich dobiegało wykrzykiwane męskim głosem reklamowe hasło: kartofle, pomidory, ogórki!!!. Zjawiał się też na moim  podwórku jegomość, który waląc jakimś metalowym prętem w kawał wiszącego na rzemieniu żelaza krzyczał: noże ostrzę, noże ostrzę!!! Gospodynie schodziły na dół z marnymi zestawami noży kuchennych i nożykami od maszynek do mięsa. Ustawialiśmy się z kumplami dookoła obserwując wprawne ruchy fachowca wykonywającego swoją robotę na bardzo prymitywnym i wyraźnie już wysłużonym urządzeniu. Te dźwięki i obrazy odeszły już gdzieś na zawsze i pozostały tylko w mojej głowie. Nie ma co się roztkliwiać. Trochę żal, ale tak stać się musiało, bo przecież świat cały czas pędzi do przodu i jak śpiewał Stan Borys:Dawne życie poszło w dal, dziś pierogi, dzisiaj bal / Tylko koni, tylko koni, tylko koni, tylko koni żal
 
Jednak wraz z tym wszystkim odeszło również coś, co wcale odejść nie powinno i nie musiało. Pamiętam z tamtych dziecięcych lat księży, którzy po ulicach dumnie kroczyli w sutannach, a my chórem i obowiązkowo pozdrawialiśmy ich gromkim - Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus, – na co zawsze słyszeliśmy – na wieki wieków amen. Dzisiaj nasi kapłani wtopili się w cywilny tłum i postanowili być incognito. W większości przetrwały przydrożne kapliczki i krzyże, które znam z dzieciństwa, a księża w sutannach chodzący ulicami nagle i nie wiedzieć czemu, zniknęli jak te kobiety sprzedające jagody i maliny, facet ostrzący na podwórku noże, czy konie ciągnące wozy z produktami rolnymi.
 
Dzisiaj, kiedy przypominam sobie tamtych kapłanów, którzy w czasach głębokiej komuny odważnie demonstrowali swoją postawę i tożsamość, porównuję ich do żołnierzy majora Hubala, czyli Oddziału Wydzielonego Wojska Polskiego, który po wrześniowej klęsce przechodząc do wojny partyzanckiej nie zrzucił polskich mundurów. W ten sposób Hubalczycy dodawali Polakom nie tylko otuchy, wiary i nadziei, ale przede wszystkim siły. 
 
Czyżby wojna wydana Kościołowi przez III RP okazała się bardziej skuteczna i niszcząca niż ta prowadzona przez komunistyczną swołocz? Czyżby Czerskim i lewackiej spółce udało się zastraszyć i zapędzić księży do kruchty? A może kręgosłupy moralne i siła wiary już nie te same, co u kapłanów, których zapamiętałem z dzieciństwa? Drodzy nasi kapłani, na koniec będzie coś, co u wielu z was powinno wywołać wyrzuty sumienia lub choćby tylko wewnętrzny niepokój i poczucie winy. Przypomnę wam te oto słowa kardynała Stefana Wyszyńskiego:
Nie mogę odłożyć pióra zanim nie dotknę tu jeszcze jednej sprawy, która ma dla wspólnoty kleru większe, niż się wydaje znaczenie, a dla Ludu Bożego jest społecznym wyznaniem wiary. Mam na myśli sutannę kapłańską, która nie jest ubiorem w szeregu innych strojów, ale jest wyznaniem wiary przed ludźmi, jest odważnym świadectwem danym Chrystusowi, jest przyznaniem się do Kościoła. Kiedy raz przybrałem ten strój, muszę nie tylko pytać siebie, czy go noszę, ale w rachunku sumienia pytać – jeśli to miałoby się zdarzyć – dlaczego zdjąłem znak wiary i kapłaństwa. Czy z lęku? Ze słabości? Nie! Zdjęcie stroju duchownego to to samo, co usunięcie krzyża przydrożnego, aby już nie przypominał Boga.
 
Artykuł ukazał się w Warszawskiej Gazecie, a tutaj o „Łajdakach na wizji w TVP”
Polub moją stronę
Nowy numer Polski Niepodległej już jutro w kioskach

Etykietowanie:

1 komentarz

avatar użytkownika guantanamera

1. Serdecznie dziękuję

za te rozważania. Oczywiście też wielokrotnie o tym myślałam...
A jak piękne są habity dominikanów... Z jaką dumą należy nosić habity zakonne... Dzisiaj - widywane tylko w pobliżu klasztorów, a jeszcze w stanie wojennym były manifestem wiary.
Naprawdę żal, że niektóre z osób duchownych tego nie pojmują...