Orban, "czołganie", "fakty prasowe" i odwołany wyjazd
elig, śr., 25/02/2015 - 19:45
W czwartek, 19 lutego 2015, przez kilka godzin gościł w Warszawie Viktor Orban. Olgierd Domino w tekście "Łajanie bratanka" /"Najwyższy Czas !" nr 9/2015/ tak o tym pisze:
"Premier Węgier przyjechał co prawda na zaproszenia Krajowej Izby Gospodarczej, ale zarówno strona rządowa, jak i opozycja wykorzystały okazję, aby zrugać gościa z powodu polityki zagranicznej jego kraju, prowadzonej inaczej niż pod oficjalne dyktando Brukseli.
Zgodnie nie szczędzono gościowi połajanek pouczeń i "życzliwych" rad. A wszystko przez to, że dwa dni wczesniej podejmował on u siebie w Budzie prezydenta Rosji Władimira Putina. Szef polskiego MSZ Grzegorz Schetyna zganił Orbana, że ryzykuje, układając się z Rosją. Premier Ewa Kopacz wygospodarowała nieco czasu, by pouczać lidera Fideszu na konferencji prasowej. (...)
Prorządowe media zapiały z zachwytu, że nasza premier taka stanowcza i wielka. "Przeczołgała i potraktowała niczym sztubaka swego gościa znad Dunaju.".
Zupełnie inne były reakcje węgierskich mediów. Można się z nimi zapoznać / http://wiadomosci.onet.pl/swiat/wegierskie-media-chlodne-przyjecie-orbana-w-warszawie/exvwj /. Moim zdaniem najlepiej ocenił całe to "czołganie" Stanisław Janecki w artykule "Przeczołgać czołganego przez wszystkich Orbana to dziecinada. Przeczołgajcie Putina albo Merkel!" / http://wpolityce.pl/swiat/234557-przeczolgac-czolganego-przez-wszystkich-orbana-to-dziecinada-przeczolgajcie-putina-albo-merkel /, w którym pisze on:
"Gdy czytam i słucham, jak Ewa Kopacz „przeczołgała”, „dała nauczkę” i „udzieliła ostrej reprymendy” Viktorowi Orbanowi, przypomina mi się dowcip z czasów stanu wojennego. Rozmawia dwóch zomowców po służbie. – Ale dzisiaj naje… solidarnościowemu bandycie – mówi jeden. – Jak to zrobiłeś? – dopytuje kolega. – Dorwałem go na podwórku i spuściłem taki łomot, że aż mu kredki wypadły z tornistra”. Przeczołganie Viktora Orbana to po prostu dziecinada. Cała Unia Europejska czołga Orbana od lat i na wszystkie sposoby. Orbanowi trzeba coś zaproponować, żeby go wyrwać z uścisku Putina. Dziecinadą jest czołganie Orbana, podczas gdy przeczołgać się powinno Angelę Merkel. Francois’a Hollande’a i choćby Donalda Tuska jako przewodniczącego Rady Europejskiej.".
Otoczenie Jarosława Kaczyńskiego zaczęło rozpowszechniać wieści o tym, iż odmówił on spotkania z Orbanem z uwagi na prorosyjską postawę tego ostatniego / http://wiadomosci.dziennik.pl/polityka/artykuly/483308,jaroslaw-kaczynski-nie-spotka-sie-z-viktorem-orbanem.html /. Wydaje sie jednak, że był to "fakt prasowy, gdyż zdaniem strony węgierskiej, zaproszenia dla szefa PiS w ogóle nie było /patrz - / http://wyborcza.pl/1,75477,17463065,Orban_nie_planowal_spotkania_z_Kaczynskim.html //.
Wczoraj /24 lutego/ w portalu Onet.pl przczytałam o tym, że Kluby Gazety Polskiej odwołały swój Wielki Wyjazd na Węgry / http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/gest-putina-przelal-czare-goryczy-kluby-gp-odwolaly-wyjazd/vyhrd /. Redaktor Jacek Gądek napisał:
"Kluby "Gazety Polskiej" odwołały IV Wielki Wyjazd na Węgry. Powód? Prorosyjska polityka do niedawno hołubionego przez polską prawicę premiera Wiktora Orbana. - Najbardziej wkurza to, że Orban zezwolił Putinowi na złożenie kwiatów na cmentarzu sowietów, którzy w 1956 r. mordowali Węgrów. To już przelało czarę goryczy - mówi Onetowi Ryszard Kapuściński, szef Klubów.".
Jak się wydaje, to znów jest "fakt prasowy". Władimir Putin złożył wieniec pod pomnikiem upamiętniającym żołnierzy Armii Czerwonej, którzy zginęli w 1945 roku podczas zdobywania Budapesztu, bronionego przez hitlerowskich Niemców, W dalszym ciągu artykułu red Gądek mówi:
"Zdaniem KGP tegoroczny wyjazd do Budapesztu mógłby zostać wykorzystany przez tych, którzy "wiernie służyli Władimirowi Putinowi" i "tępili słowa prawdy" autorstwa KGP pod adresem Rosji. - Nasz wyjazd na Węgry zostałby przedstawiony jako proputinowska akcja i utożsamienie się z polityką Kremla - oceniają organizatorzy odwołanego wydarzenia. Jeśli jednak ktoś pojedzie, to - jak instruują Kluby - już bez symboli gazety i po to, żeby składać kwiaty pod pomnikami gen. Józefa Bema i pod Pomnikiem Katyńskim.
Wyjazd KGP miał uświetnić węgierskie święto narodowe przypadające na 15 marca. Historia tego święta sięga czasu rewolucji 1848 r., kiedy to Węgrzy podjęli próbę wyzwolenia się spod austriackiego panowania. Naczelnym wodzem (od roku 1849) Węgrów stał się gen. Józef Bem - także polski bohater. Węgierskie powstanie upadło, gdy na pomoc Austriakom przyszły wojska rosyjskie pod wodzą Iwana Paskiewicza.".
Bloger Ewaryst Fedorowicz skrytykował decyzję Klubów Gazety Polskiej w notce "Jak się Gazeta Polska na Orbana obraziła" / http://naszeblogi.pl/52964-jak-sie-gazeta-polska-na-orbana-obrazila /:
"Brzmi to zdumiewająco, niewiarygodnie i paskudnie do tego, bo tu o Święto Narodowe Węgrów chodzi, a nie o jakieś doraźne, polityczne gierki, ale tak to jest, że każdy fanatyzm w końcu wyznawcom rozum odbiera:
albo przyjaźń polsko-węgierską Kluby Gazety Polskiej traktują poważnie albo instrumentalnie – innej opcji nie ma.
A z przyjaźnią jest podobnie, jak z miłością:
taka budowana, że tak to określę oddolnie ma szansę kwitnąć długo i owocować bujnie,
zaś ta dekretowana odgórnie nieuchronnie skończyć się musi jak przyjaźń polsko-radziecka, dla podtrzymywania której przy życiu, nawet specjalne towarzystwo TPPR zwane kompartia powołała.
Teraz przyjaźń polsko-węgierska (oddolna ewidentnie), jako z mądrością etapu niekompatybilna ma iść się (…) , a na jej miejsce słuszna przyjaźń polsko-ukraińska nastała, a jak wiadomo, na dwie przyjaźnie naraz miejsca w duszy Polaków nie przewidziano, to znaczy Stosowne Czynniki nie przewidziały.
Stosowne Czynniki, gdy im to do doraźnych politycznych celów pasowało, do tej oddolnej polsko-węgierskiej przyjaźni się dokleiły, ale klej jak to klej - obce ciało, to i Stosownym Czynnikom właśnie, pardon - puścił.".
Trudno się tu z Fedorowiczem nie zgodzić. Od siebie dodam jeszcze, iż to całe "czołganie" Orbana i odwołanie Wielkiego Wyjazdu na Węgry to prawdziwa radość dla Putina. Zmorą Rosji /i Niemiec/ jest bowiem to, że kraje Europy Środkowej /od Estonii po Bułgarię/mogą się kiedyś dogadać między sobą i utworzyć wspólny blok /Międzymorze/ reprezentujący ICH interesy, a nie jakieś inne. Przecież hojna rosyjska pożyczka dla Węgier oraz dostawy taniego gazu mają właśnie temu zapobiec. W obecnej sytuacji polskie fochy są jak najbardziej na rękę Rosji, a zrywanie kontaktów polsko-węgierskich - to głupota.
- elig - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
5 komentarzy
1. W rezultacie zostaniemy sami
W rezultacie zostaniemy sami a proamerykańskie i proizraelskie (o tym się zapomina) superhiperprawicowe "elity" wespół z "jawną opcją proniemiecką" po zachęcie do walki pierwsze uciekną za granicę ze swoimi rodzinami, zostawiając nas na pastwę losu lub świrów, którzy obejmą władzę. Tak! Może być jeszcze gorzej...
:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'
2. @Unicorn
Też uważam, że nie warto sobie robić wrogów za darmo. W innym portalu komentator Freiherr przypomniał cytat z Piłsudskiego: Wam kury szczać prowadzać, a nie politykę robić.
3. Autorka zechce wziąć pod uwagę, że nie jest tak kiepsko z KGP
jak pisze, bowiem p.Ryszard Kapuściński a nasz miły kolega przyznaje w swoim liście,http://www.klubygp.pl/iv-wielki-wyjazd-na-wegry-odwolany/ że :
"Na koniec chcę stwierdzić, że całkowicie identyfikuję się ze słowami prof. Krzysztofa Szczerskiego zawartymi w tekście jaki ukazał się w ubiegłym tygodniu w Gazecie Polskiej Codziennie.
Ryszard Kapuściński
Krzysztof Szczerski
Pragmatyzm Orbána
Oceniając politykę Viktora Orbána wobec Moskwy, nie można zapominać o uwzględnieniu kontekstu sytuacji Węgier, które są uzależnione od jednego dostawcy gazu – Rosji. Ci, którzy tak mocno oburzają się na rozmowy, które Orbán toczy z Putinem, powinni mieć świadomość, że węgierski premier robi to, co na jego miejscu uczyniłby każdy polityk działający na rzecz własnej ojczyzny – zabezpiecza jej interesy energetyczne. Póki Orbán nie wyrwie się z uzależnienia od Moskwy, będzie skazany na uprawianie takiej polityki. Skupianie się w takiej krytyce wyłącznie na Orbánie jest zresztą hipokryzją w sytuacji, w której w całej Europie następuje wzrost importu surowców z Rosji. Jedno trzeba tu wszakże zastrzec. Powyższe uwagi dotyczą rozmów gospodarczych. Właściwą miarą postawy węgierskiego premiera powinno być to, czy podejmuje z Kremlem rozmowy polityczne, zajmując np. stanowisko niechętne Ukrainie. Póki to nie następuje, trudno zarzucać cokolwiek Viktorowi Orbánowi.
Skądinąd w tonie smutnej ironii można powiedzieć, że nie jest możliwe, by Orbán wyłamał się ze wspólnoty państw Europy Środkowej. Dlaczego? Na tę chwilę ona po prostu nie istnieje…:"
- proszę o o uwzględnienie tej opinii - także się z nią zgadzam.
W tym roku również nie pojadę do Budapesztu - jeździłam tam już 3x, mam pytanie, czy koleżanka Elig także , bo jeśli nie to po co jątrzyć ?
14 marca spotykamy się w Niepokalanowie - Ruch Kontroli Wyborów zaprasza każdego, kto w Boga wierzy, więc jedziemy. Węgrzy darują nam nieobecność, jako przyjaciele zrozumieją to.
A pani Elig cóż porabia w tej dacie?
Są w życiu rzeczy ważniejsze, niż samo życie.
/-/ J.Piłsudski
4. Ludzie! Jak byście tak zaczęli myśleć, to czy by się wam coś
stało?
Po pierwsze kwestia uzależnienia Węgier od Rosji w kwestii energetycznej. Czy nie pamiętacie już projektu fuzji węgierskiego MOL z Orlenem? To było na początku lat 90-tych. Ponieważ nie pamiętacie to przypomnę. Chodziło o to, że węgierski MOL rozprowadzał nie tylko produkty ropopochodne ale również i gaz. Miało to o tyle duże znaczenie, że ceny detaliczne gazu dla Węgrów były urzędowe i sztywne. Natomiast import gazu był finansowany ze sprzedaży paliw płynnych.
Oficjalnym powodem takiej polityki była oczywiście troska o konsumenta, ale z drugiej strony ja też bym chciał by sprzedaż moich wyrobów była dotowana. I teraz pytanie bez odpowiedzi: komu taka sytuacja bardziej służy, czy ludziom którzy tak czy siak zapłacą pełną cenę gazu czy dostawcy gazu, który dzięki termu może go więcej sprzedać ?
Tak więc w czyim interesie jest utrzymywanie takiej polityki? Węgrów czy Rosjan?
Po drugie. Od czego jest partia polityczna, czy od dawania wyrazu emocjom , czy od realizacji bieżącego interesu? Partia polityczna ma wszystkich wokół traktować instrumentalnie, bo ma chronić moje interesy, ma sprawdzać na co mi się przyda dana osoba lub instytucja i po stwierdzeniu, że w danej chwili na nic mi się nie przydaje ma z tego faktu wyciągnąć stosowne konsekwencje. Jeśli partia polityczna zachowywała by się inaczej to w moich oczach straciła by sens istnienia.
Czy KGP popierały Orbana dla tego, że go lubiły? Bardzo wątpię. Popierały, bo chciały wzmocnić osobę przeciwstawiającą się biurokracji uninjnej. Bo Unia Europejska jest nam potrzebna, choć nie w tym kształcie w jakim jest obecnie. Czyli naszym interesem jest nie tyle rozpad Unii ile zmiana sposobu jej funkcjonowania. Jak długo Orban mógł się temu przysłużyć tak długo był popierany przez wszystkich, którzy poważnie myśleli o naszym kraju.
W momencie jednak w którym zaczął on działać raczej przeciwko Unii a nie dla jej poprawy, to przestał być popierany, bo taki postawa nie jest w naszym interesie narodowym.
W życiu zarówno osobistym jak i społecznym nie ma wieczystych przyjaźni a są interesy. Nawet najlepszy przyjaciel jak zacznie dopuszczać się czynów nam szkodzących przestaje nim być, co nie wyklucza oczywiście naszego przyzwoitego wobec niego zachowania, nie powoduje od razu wrogości, ale dystans tworzy.
Gdy zastanawiamy się nad tym skąd się wzięły lemingi, to nie sposób zauważyć, że są one jakby przeniesiem tych właśnie norm współżycia społecznego, w których interes nawet narodowy jest podporządkowany innym wartościom, najczęściej emocjonalnym.
Przecież nie możemy temu czy tamtemu zrobić krzywdy polegajacej na odsunięciu go od nas tylko dla tego, że nam szkodzi w sensie interesu ogólnego. Lemingi mówią: nie możemy odwrócić się od jakiego Nowak tylko dla tego, że nie potrafi wytłumaczyć się skąd miał pieniądze na zegarek a podległa jemu Kolej zrobiła w tym czasie głupi zakup. Bo przecież on jest naszym przyjacielem!
Czy nie jest to taka sama postawa jak niektórzy propagują w stosunkach międzynarodowych?
Dal czego po pokazaniu się publicznie Dudy nikt nie mówi o tym, ze PiS nie ma zaplecza kadrowego, jak mówił o tym poprzednio? Gdzie są wszyscy doradcy personalni J. Kaczyńskiego?
Czy któryś z tych mędrków przyznał się publicznie, ze jest idiotą?
Nie! Zaczyna się po prostu czepiać czego innego, bo to nie możliwe by ktokolwiek był bardziej przewidujący, sprytniejszy i skuteczniejszy od niego. Idiota jak to idiota uważa że sam jest najmądrzejszy a tu ciągle wychodzi, ze inni mieli rację. I to chyba jest główny powód krytyki PiS z tzw naszej strony. Warto o tym wiedzieć
uparty
5. Trójkąt Sławkowski
Polska należała do Grupy Wyszehradzkiej razem z Węgrami, Czechami i Słowacją. Od afery z Ukrainą nastąpiła rozbieżność - bowiem tamte państwa nie popierały doktryny Gedrojcia i utworzyły w rezultacie poza plecami polskimi Trójkąt Sławkowski: http://www.pism.pl/files/?id_plik=19250
I stąd być może wściekłość Kaczyńskiego, bo jego plany spaliły na panewce.
Wojciech Kozlowski