Oświadczenie KMN po oskarżeniach wobec dziennikarzy
Niezależni dziennikarze, Hanna Dobrowolska (portal Solidarni 2010) i Witold Zieliński (NiepoprawneRadio.pl) zostali zatrzymani w trakcie pełnienia przez nich obowiązku wynikającego z ich statusu. Oboje do końca rejestrowali wydarzenia w siedzibie PKW. Oboje będąc członkami organizacji zrzeszonych w KMN są nam szczególnie bliscy.
Witek został zwolniony po 15 godzinach tzw. dołka. Po badaniach psychiatrycznych (metoda reżimów totalitarnych) odbędzie się jego sprawa o naruszenie "miru domowego”. Hania jest sądzona razem z Grzegorzem Braunem w trybie przyspieszonym przez sędzię znaną ze skazania pobitego przez policjanta uczestnika marszu na trzy miesiące aresztu. Wtedy też proces odbywał się w trybie przyśpieszonym.
Apelujemy do wszystkich mediów niezależnych o wsparcie, relacjonowanie i wzięcie w obronę tych dwoje.
Wyrażamy niepokój o ich los, biorąc pod uwagę zastosowane wobec nich środki i sankcje. Niczemu nie winna Hania spędziła w areszcie dwie doby. Witkowi policja skasowała zapis magnetyczny kopii relacji z tamtych dni, który był nagrany na karcie rejestratora. Usuwanie dowodów i niewspółmierne do czynów sankcje policji świadczą o próbie zastraszania oskarżonych i planach tzw. wymiaru sprawiedliwości. Farsa tzw. wyborów i reakcja na pokojowy protest, daje nam podstawy by sądzić, że kraj nasz nie jest dziś krajem demokratycznym.
Żądamy natychmiastowego uwolnienia naszych dziennikarzy od wszelkich zarzutów!
Teresa Bochwic, Jadwiga Chmielowska, Krzysztof Czabański, Marek Deptuła, Krzysztof. K. Karnkowski, Jerzy Targalski, Teresa Tokarska, Lesław Werpachowski, Piotr Zarębski
Kongres Mediów Niezależnych, Warszawa, 24.11.2014
http://kmn.info.pl/?p=22887
- Zaloguj się, by odpowiadać
37 komentarzy
1. Oświadczenie zostało podpisane również
przez Redakcję Blogmedia24.pl, której przedstawicielem w KMN jest Teresa Tokarska.
Kolejnym krokiem będzie wystąpienie do RPO i HFPC z wnioskiem o interwencję w sprawie zatrzymania przez policję i postawienia zarzutów karnych naszym kolegom z redakcji niezależnych mediów w czasie wykonywania obowiązków dziennikarskich.
Redakcja Blogmedia24.pl
2. RPO
to, Rzecznik Praw Obcych, a nie Polaków.
Kiedyś "Mieszko II"
3. 25 listopada- rozprawa sądowa Hanny Dobrowolskiej i Grzegorza B
http://solidarni2010.pl/29493-aktualizacja---relacja-na-zywo-wtorek-25-l...
Sprawę
prowadzi sędzia Iwona Konopka. Do tej pory przesłuchiwani byli
świadkowie - policjant Jacek Dąbrowski oraz uczestniczka protestu
Aleksandra Siuda. Na dziś zaplanowane są jeszcze przesłuchania 7
świadków, a sesja ma trwać do godziny 16.
Sąd zarządza 15 minut przerwy.
Nie widziałam żadnego szarpania czy wyrywania ze strony osoby wynoszonej za ręce i nogi (Grzegorza Brauna - red.)
Widziałam z daleka wprowadzanie do więźniarek. Było naprawdę dużo policji.
Pani Dobrowolska cały czas wykonywała obowiązki dziennikarza.
Wychodząc
dowiedziałam się, że zostanę wezwana jako świadek na rozprawę.
Zapytałam, o jaki czym karalny chodzi, jednak wtedy nie zostałam
poinformowana.
Oskarżona
stała po stronie przeciwnej do drzwi, przez które było słychać
komunikat. Nie pamiętam, czy pani Dobrowolska kiedykolwiek siedziała za
stołem prezydialnym. Przy drzwiach do sali było dużo policjantów.
Ciężko
mi powiedzieć, ale raczej osoby będące w sali nie słyszały wezwań do
wyjścia, bo nie widziałam żadnej ich reakcji na te słowa.
Osoba wzywająca do wyjścia nie mówiła, kim jest.
Widziałam jak wyprowadzają Ewę Stankiewicz i wynoszą mężczyznę, nie widziałam jego twarzy.
Słyszałam polecenie o opuszczeniu budynku, wyszłam z niego razem z kolegą bo stałam blisko drzwi.
Zeznaje kolejny świadek - studentka uczestnicząca w manifestacji przed PKW, która w drugiej grupie osób także weszła do PKW.
Część
osób została wyniesiona, część osób została wyprowadzona z użyciem
siły. Nie potrafię powiedzieć, ile osób wtedy przebywało na sali białej.
Gdy pan Komornicki wygłaszał swój komunikat, w sali panował harmider, jednak sądzę, że komunikat był słyszany głośno i wyraźnie.
Policjant: nie sądzę, by istniały jakieś procedury postępowania w tego typu sytuacjach, jak nielegalne przebywanie osób w PKW.
Policjant zeznający nie uczestniczył w rozmowie, która nakazywała o podaniu przyczyny zatrzymania osobom zatrzymanym.
Godz. 10:29
Wg
obrońcy polecenia usunięcia protestujących mógł wydać tylko ktoś z PKW a
nie z Kancelarii Prezydenta, a policja nie sprawdziła, czy pan
Komornicki ma prawo takie żądania stawiać.
Na sali rozpraw nie ma nadal przedstawicieli oskarżenia!
Prawo prosić mnie o interwencję miał mnie administrator budynku, za takiego podał się pan Komornicki.
Godz. 10:23
PIerwsze komunikaty nawołujące do opuszczenia sali rozpoczęły się o godz. 23:50.
Policjant otrzymał polecenie ok. godz.22 by odblokować salę białą, bo przebywają tam nielegalnie osoby protestujące.
Zatrzymany
tamtego wieczoru dziennikarz niepoprawnego radnia dodaje na stronie, iż
był to policjant najbardziej brutalny ze wszystkich.
Godz. 10:15
6
osób postronnych i przedstawiciele mediów zablokowali więźniarki, w
których byli zatrzymani, a którymi byli przewożeni na ul. Wiejską.
Osoby postronne również były proszone o opuszczenie sali. O godz. 0:05 rozpoczęła się akcja policji z użyciem siły fizycznej.
Policjant
zeznaje o wezwaniach do opuszczenia budynku kierowanych przez
Komornickiego a później policję do protestujących w sali białej.
Wezwania kierowane były również do przedstawicieli mediów. Był także
komunikat ostrzegający o użyciu środków przymusu bezpośredniego.
Przesłuchiwany jest policjant, który został wyznaczony na zastępcę kierownika akcji.
Transmisji na żywo można słuchać TUTAJ.
Godz. 9:05
Rozprawę
przeniesiono do sali 242. Aby wejść na rozprawę trzeba mieć kartę
wstępu jako publiczność - będą one wydawane w sądzie od godz. 9:00.
Oto terminy kolejnych rozpraw przeciwko Hannie Dobrowolskiej i Grzegorzowi Braunowi:
25 listopada 2014 (wtorek) - godzina 10:00 w sali 261
3 grudnia 2014 (środa) - godzina 9:00 w sali 261
Rozprawy odbędą się w Warszawie, w Sądzie Rejonowym przy ul. Marszałkowskiej 82 (wejście od ulicy Żurawiej).
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
4. Godz.14:45 Sędzia zasądza
Godz.14:45
Sędzia zasądza przerwę w rozprawie do dnia 3 grudnia sala 261. Dodatkowo rozprawa będzie kontynuowana jeszcze w dniu 17 grudnia.
Godz.14:43
Zakończono
przesłuchanie świadka, pozostali świadkowie wezwani na ten dzień nie
stawili się. Obrona wnosi o przesłuchanie świadka Kazimierza
Czaplickiego oraz Jacka Michałowskiego.
Godz.14:36
Komunikat
dotyczył także dziennikarzy. Na sali, razem z dziennikarzami, mogło być
20-30 osób. Pani Ewa Stankiewicz w reakcji na wezwanie do opuszczenia
sali powiedziała, że nie można wyjść. Innych reakcji na komunikat sobie
nie przypominam.
Godz.14:33
Jakiś
komunikat część osób na sali usłyszała, gdyż zaczęli zbierać swoje
rzeczy. Nie wiem, czy dziennikarze zbierali także swoje rzeczy.
Godz.14:27
Nie
pamiętam, czy te słowa padły, czy wynikało to z kontekstu, ale chodziło
o to, że policja ma brać także dziennikarzy. Po tym wydarzeniu sala
powoli opustoszała.
Godz.14:25
Ewa
Stankiewicz powiedziała przez mikrofon policjantom, że wyjście z
budynku jest zamknięte i niemożliwe jest jego opuszczenie!!! Potem rozmawiałem przez telefon, a po jej zakończeniu widziałem już interwencję policjantów.
Godz.14:24
Godz.14:20
Przyszedłem
na manifestację, gdy dobiegała już końca. Usłyszałem wtedy Grzegorza
Brauna wzywającego sześciu mężczyzn do wejścia do siedziby PKW jako
delegacja. Stałem blisko wejścia, więc wszedłem, w środku spotkałem
przedstawiciela PKW. Był taki okres, że niektórzy ludzie wychodzili, ale
nie wiem w jakich godzinach, może od ok. 21-22. Nie można było wyjść
wejściem głównym.
Godz.14:17
Zeznaje kolejny świadek - uczestnik manifestacji.
Godz.14:08
Wydaje
mi się, że wezwanie do opuszczenia budynku padło trzy razy. Stałem dwa
metry od tuby nagłaśniającej. Uważam, że administrator nawołujący do
wyjścia był słyszalny dla osób w sali białej, jednak prawdopodobnie był
niewidoczny.
Godz.13:56
Gdy osoby z kamerami opuściły salę, wszystko się skończyło i zakończyłem nagrywanie.
Godz.13:52
Około
północy otrzymaliśmy informację o planowanych wyprowadzeniach, ja jako
operator kamery, filmowałem całe zdarzenie. Nawołujący przez tubę do
opuszczenia sali informował o konieczności działań policji, jeśli
zgromadzeni sali nie opuszczą. Następnie tubę przejął policjant, jednak i
jego nawoływania nie pomogły, więc policjanci zaczęli po kolei
wyprowadzać poszczególne osoby. Widziałem jakieś zamieszanie - ludzie z
kamerami, aparatami. Zostali oni pouczeni, aby opuścić pomieszczenie.
Godz.13:46
Zeznaje kolejny świadek - policjant Jacek Dąbrowski.
Godz.13:30
Pani
Dobrowolska nie przemawiała na sali, nie siedziała za stołem
prezydialnym, miałam w rękach kamerę i dokumentowała zdarzenia. Grzegorz
Braun w czasie nadawania komunikatu był po przeciwnej sali niż drzwi,
przez które było słychać komunikat.
Godz.13:22
W
sali panowała konsternacja, ludzie nie wiedzieli, czy schodzić czy nie.
Ja zostałem i filmowałem, bo amatorsko, prywatnie zajmuję się też
dziennikarstwem i chciałem to wydarzenie udokumentować.
Godz.13:20
Komunikat
był niewyraźny, ja się raczej domyślałem, jaka jest jego treść. Być
może padło określenie "tu policja". Osobiście byłem przekonany, że
komunikat pochodzi od policji.
Godz.13:19
Po
wszystkim nie miałem możliwości opuszczenia okolicy siedziby PKW, bo
teren blokował kordon policji. Ktoś głośno powiedział, że zatrzymani
przewiezieni zostali na ul. Wilczą. Poszedłem tam i spędziłem tam jakieś
15 minut. Po tym czasie pojechałem do domu.
Godz.13:18
Dokumentowałem
to, co się działo w PKW (zdjęcia, filmy). W pewnym momencie nie
widziałem już członków PKW w budynku. Trwało to tak mniej więcej do
północy. W pewnym momencie usłyszałem głośny komunikat, który nie był
wyraźny, jednak mogłem się domyślić, że chodzi o opuszczenie budynku.
Myślałem, że mówi to policja. Po komunikacie część osób zeszła na dół,
ale potem wróciła mówiąc, że drzwi są zamknięte i nie można wyjść.
Nastąpiła ogólna konsternacja. Po jakimś czasie weszła policja - spore
siły. Następnie policja przystąpiła do akcji wynoszenia i wyprowadzenia
zgromadzonych osób. Ja dokumentowałem zdarzenia jeszcze przez jakiś
czas, a potem zszedłem do zamkniętego wyjścia, przez które po pewnym
czasie policja wypuszczała po kilka osób. Dziennikarze z legitymacjami
zostali wypuszczeni, a pozostałe osoby zostały spisane i otrzymały
wezwanie do stawienia się na policji.
Godz.13:11
Wszedłem
do środka razem z drugą grupą osób. Uznałem, że celowość przebywania w
budynku została wcześniej już ustalona z PKW. Udaliśmy się do sali
białej na I piętrze.
Godz.13:07
Zeznaje Bartłomiej Zub, członek Solidarnych2010.
Godz.13:05
Grzegorz Braun w trybie oświadczenia dementuje stwierdzenia świadka, iż był przewodniczącym zgromadzenia.
Godz.12:54
Moja koleżanka to Monika Heppen.
Godz.12:54
Wchodząc
do budynku PKW nie byłem zatrzymywany. Poruszałem się jedynie po
piętrze, na którym jest sala konferencyjna. Tylko raz zszedłem na dół,
ale okazało się, że wyjście jest zamknięte.
Godz.12:52
Nie pamiętam, czy osoba wygłaszająca komunikat przedstawiła się.
Godz.12:50
Gdy
wychodziliśmy z koleżanką, ludzie przy stole przemawiali przez mikrofon
spoglądając w kierunku policjantów stojących przy wyjściu, dlatego
wydaje mi się, że rozmawiali na temat treści komunikatu, który nadawany
był z kierunku, w którym patrzyli.
Godz.12:46
Policja
doprowadziła nas do innego wyjścia, z którego wypuszczano nas
pojedynczo. Tam spisywano nas i wręczano wezwania na komendę.
Dziennikarze chcieli z nami rozmawiać, ja odmówiłem, a koleżanka
udzieliła wywiadu.
Godz.12:44
Do
momentu interwencji policji było spokojnie, udzielano wywiadów.
Wszystko przyspieszyło, gdy pojawiła się policja. Pojawił się policjant z
kamerą i zostaliśmy poinformowani o konieczności opuszczenia budynku w
ciągu 5 minut. My z koleżanką spakowaliśmy się i zeszliśmy do wyjścia,
którym zostaliśmy wpuszczeni. Na dole powiedziano nam, że wyjście jest
zamknięte i nie wypuszczają. Wróciliśmy na górę i przekazaliśmy tą
informację osobom siedzącym za stołem.
Godz.12:42
Przez
telefon otrzymywaliśmy informacje, że media zmieniają fakty i informują
o więcej niż 3 postulatach. Konferencja ponownie została zawieszona.
Godz.12:40
Po
przerwie konferencja została reaktywowana i przekazane zostały
postulaty. Został także aktywowany numer telefonu, na który obywatele
mogli zgłaszać fałszerstwa wyborcze. Numer obsługiwała moja koleżanka, a
ja zostałem jej asystentem.
Godz.12:37
Osoby
za stołem cały czas mówiły, my z koleżanką nagrywaliśmy to, co się
dzieje, telefonami komórkowymi. Zostało ogłoszone rozpoczęcie
konferencji. Koleżanka dosiadła się do stołu konferencyjnego, mediów
było już dużo.
Godz.12:35
Weszliśmy
do sali konferencyjnej. Wtedy przyszedł do nas ktoś z PKW i proponował
rozmowy w osobnym pokoju. Pan Braun odmówił i zaprosił PKW do siebie.
Godz.12:33
Zostałem wpuszczony do PKW, został utworzony korytarz. Wyszedł do nas pan Braun i stojąc na schodach powiedział: poproszę sześciu mężczyzn. Ludzie zaczęli się dopychać do wejścia, ja zostałem wepchnięty więc wszedłem.
Godz.12:32
Zeznaje kolejny świadek - uczeń.
Godz.12:30
Świadek
prostuje swoje zeznania przyznając rację Braunowi, który przed wejściem
do PKW informował, że udaje się tam na zaproszenie i przestrzegał przed
poddaniem się prowokacji.
Godz.12:28
Grzegorz
Braun wygłasza oświadczenie, w którym - prostując zeznanie świadka -
zaznacza, iż w żadnym momencie nie użył słowa "okupacja" względem swojej
obecności w PKW.
Godz.12:25
Wydaje
mi się, że jednak do środka nie zaprosiła nas pani Stankiewicz, jak to
wydawało mi się wcześniej, gdy jeszcze nie była dla mnie ona osobą
rozpoznawalną.
Godz.12:24
Po
odczytaniu wcześniejszych zeznań świadka prostuje on: komunikat o
opuszczeniu budynku powiedziany był raz, drugi raz - gdy świadek już
opuszczał budynek z koleżanką.
Godz.12:18
Nie pamiętam, gdzie znajdowała się oskarżona, pan Braun prawdopodobnie był za stołem konferencyjnym.
Godz.12:14
W
czasie, gdy nas policjanci wyprowadzali do wyjścia widziałem osobę
wynoszoną za ręce i nogi oraz wyprowadzaną przez policjantki Ewę
Stankiewicz. Osoby wyprowadzane były bierne, nie słyszałem żadnych
rozmów.
Godz.12:13
Nie wiem, czy osoby przy stole konferencyjnym jakoś zareagowały na podawany komunikat.
Godz.12:12
Gdy
usłyszałem komunikat skupiłem się na sobie i koleżance, żebyśmy nie
mieli żadnych problemów - nie chciałem zostać zatrzymany.
Godz.12:09
Osoba
podająca komunikaty nt. wyjścia nie przedstawiła się, sądziłem, że mówi
to policja ze względu na rozkazujący ton. W drzwiach stało 2-3
policjantów, w tym jeden z kamerą.
http://solidarni2010.pl/29493-aktualizacja---relacja-na-zywo-wtorek-25-listopada--rozprawa-sadowa-hanny-dobrowolskiej-i-grzegorza-brauna.html
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
5. Helsińska Fundacja Praw Człowieka potępia zatrzymanie dziennikar
Helsińska Fundacja Praw Człowieka wyraziła sprzeciw wobec zatrzymania dziennikarzy przez policję w siedzibie PKW podczas wyprowadzania osób ją okupujących. Eksperci podkreślają, że w spornych sytuacjach sądy muszą brać pod uwagę fakt wykonywania obowiązków przez dziennikarzy.
W oświadczeniu HFPC napisano, że uprawnienie dziennikarzy do wykonywania zawodu w bezpiecznych i godnych warunkach, umożliwiających nieskrępowany obieg informacji, stanowi istotny element prawa do wolności wypowiedzi.
Powołano się na wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka przeciwko Finlandii, z którego wynika obowiązek zapewnienia bezpieczeństwa dziennikarzom relacjonującym wydarzenia, polegający na wyodrębnieniu dla nich specjalnej strefy bezpieczeństwa. ETPCz podkreślił, że zatrzymanie dziennikarza może nastąpić jedynie w przypadku niestosowania się do poleceń organów porządku publicznego.
HFPC napisała też, że ETPCz kładzie szczególny nacisk na swobodny obieg opinii w debacie związanej z procesem wyborczym oraz wprowadza wzmocnioną ochronę osób przekazujących informacje na ten temat.
W tym kontekście działania aparatu państwa powinny być podejmowane z zachowaniem szczególnej wstrzemięźliwości; swobodna dyskusja dotycząca wyborów pełni bowiem kluczową rolę w demokratycznym społeczeństwie
—dodano. Eksperci widzą to nieco inaczej. Adwokat Jerzy Naumann powiedział, że dziennikarz nie ma swoistego „immunitetu” przy obsłudze wydarzeń, gdzie może dochodzić do łamania prawa.
Na całym świecie dziennikarze podejmują takie działania na własne ryzyko. Nie ma żadnych przesłanek prawnych czy konstytucyjnych, które by jakiś ekstraordynaryjny status dziennikarzom przypisywały
—dodał. Zaznaczył, że wszystko zależy od tego, jaką rolę pełni dziennikarz w danym wydarzeniu, gdy może dochodzić do łamania prawa.
Jeśli dokumentuje on przebieg wydarzeń, ale sam nie narusza prawa, to zatrzymywanie go jest niedopuszczalne. Jeśli zaś, korzystając ze szczególnego statusu przedstawiciela prasy, bierze czynny udział w działaniach innych osób, które naruszają prawo i jest ich współsprawcą, to jego status zawodowy nie ma żadnego znaczenia i podlega odpowiedzialność prawnej, jak każdy inny obywatel
—dodał adwokat. Pytany, jak dziennikarz ma się zachować, jeśli np. policja wzywa wszystkie osoby obecne w danym miejscu do jego opuszczenia, odparł:
Także i on ma obowiązek podporządkować się takiemu legalnemu wezwaniu, bo kto mu się nie poddaje, popada w kolizję z prawem. Jeśli analiza jego zachowania potwierdzi, że ograniczał się wyłącznie do wykonywania zawodowych obowiązków, to powinien być traktowany z odpowiednią wyrozumiałością
—podkreślił mec. Naumann. Zarazem zwrócił uwagę, że stopień tej wyrozumiałości zależy od okoliczności wydarzenia, bo „czym innym jest np. dokumentowanie nielegalnego zbiegowiska, a czym innym dokumentowanie linczu”.
Dodał, że chodzi o dokonywaną każdorazowo przez sąd ocenę, na ile dokumentowanie danego zdarzenia było „istotnie i obiektywnie społecznie niezbędne”.
Także prasoznawca dr Michał Zaremba z Uniwersytetu Warszawskiego powiedział, że nie można generalnie mówić o jakimś immunitecie dziennikarzy w polskim prawie.
W określonym przypadku sąd może stwierdzić, że dany czyn nie jest przestępstwem, bo mimo że spełnia jego znamiona, to nie jest szkodliwy społecznie. Zawsze trzeba badać konkretny przypadek
—zaznaczył Zaremba. Podkreślił, że wpisanie do prawa jakiegoś ogólnego wyjątku dla mediów, mogłoby sprawić, iż dziennikarze zbyt łatwo angażowaliby się w dwuznaczne sytuacje.
Obowiązujące Prawo prasowe pochodzi z 1984 r. Było ono kilka razy nowelizowane, ale - mimo wielu prób - nigdy w III RP nie uchwalono nowego aktu rangi ustawowy regulującego działalność mediów.
Dziś Prawo prasowe stanowi, że „zadaniem dziennikarza jest służba społeczeństwu i państwu”. Ma on obowiązek „działania zgodnie z etyką zawodową i zasadami współżycia społecznego, w granicach określonych przepisami prawa”. Jest on „uprawniony do uzyskiwania informacji” o działaniach m.in. organów państwowych, a „prasa jest zobowiązana do prawdziwego przedstawiania omawianych zjawisk”. Z kolei „organy państwowe stwarzają prasie warunki niezbędne do wykonywania jej funkcji i zadań”.
Nie wolno utrudniać prasie zbierania materiałów krytycznych ani w inny sposób tłumić krytyki
—stanowi ponadto Prawo prasowe. Jego art. 43. głosi zaś:
Kto używa przemocy lub groźby bezprawnej w celu zmuszenia dziennikarza do opublikowania lub zaniechania opublikowania materiału prasowego albo do podjęcia lub zaniechania interwencji prasowej podlega karze pozbawienia wolności do lat 3
Gdy Marek Biernacki odchodził niedawno z funkcji ministra sprawiedliwości, pisano że ma on pomysł zmiany Prawa prasowego. Jedną ze zmian byłoby, aby podczas wykonywania czynności służbowych dziennikarz miał taką samą ochronę prawną, jak funkcjonariusz publiczny, czyli np. policjant czy nauczyciel, co miałoby ograniczyć przypadki ataków na dziennikarzy podczas ich pracy.
Żadne departamenty MS nie pracowały i nie pracują nad takim projektem
—powiedziała dziś rzeczniczka MS Patrycja Loose.
Ochrona prawna funkcjonariusza publicznego polega na ostrzejszym zagrożeniu karą przestępstw skierowanych przeciw niemu niż wobec innych. Np. naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza zagrożone jest karą grzywny, ograniczenia wolności, albo pozbawienia wolności do lat 3, a ścigane jest z urzędu. Za takie przestępstwo wobec zwykłej osoby grozi zaś kara grzywny, ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku, a ściganie następuje z oskarżenia prywatnego.
Za znieważenie funkcjonariusza publicznego podczas i w związku z pełnieniem obowiązków służbowych, grozi grzywna, kara ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku. Kto znieważa inną osobę podlega zaś grzywnie albo karze ograniczenia wolności.
W nocy z 20 na 21 listopada policja wkroczyła do PKW, aby wyprowadzić stamtąd osoby, które okupowały pomieszczenia, żądając unieważnienia wyborów. Zatrzymano też fotoreportera PAP Tomasza Gzella oraz dziennikarza TV Republika Jana Pawlickiego.
Obu przedstawiono zarzuty takie jak okupującym: naruszenia miru domowego i nieusłuchania polecenia opuszczenia lokalu. Akt oskarżenia skierowano do sądu. Gzell i Pawlicki nie przyznali się i oświadczyli, że na miejscu przebywali legalnie, wykonując zadania dziennikarskie.
http://wpolityce.pl/polityka/223499-helsinska-fundacja-praw-czlowieka-po...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
6. serdeczne słowa wsparcia dla sądzonych
i podziękowania za możliwość bycia na bieżąco z procesem...ukłony z dalekiej Ziemi śląsko-Dąbrowskiej ale Sercem z niezależnymi...Dziennikarzami
gość z drogi
7. Kontynuacja rozprawy
Kontynuacja rozprawy dziennikarzy zatrzymanych w PKW
Rozprawa dwóch dziennikarzy oskarżonych
przez policję o „naruszenia miru domowego” podczas obsługi medialnej
zajść w Państwowej Komisji Wyborczej, kontynuowana będzie dziś w
południe.
Przypomnijmy, w nocy z czwartku na piątek do siedziby Państwowej
Komisji Wyborczej dostała się grupa osób, które następnie rozpoczęły
okupację jednego z pomieszczeń PKW, stanowiącego studio wyborcze.
Po kilku godzinach policja podjęła interwencję, usuwając
protestujących z siedziby PKW i zatrzymując 12 osób. Wśród nich jest
dwoje dziennikarzy, którzy dokumentowali zajście.
O „zachowanie zasad obowiązujących w państwie prawa i demokracji”
zaapelowali dziennikarze i naczelni kilkunastu redakcji, m.in.
organizacja Reporterzy bez Granic czy Stowarzyszenie Dziennikarzy
Polskich.
Red. Michał Karnowski z tygodnika „wSieci” mówi, że sytuacja ta jest
bez precedensu i przypomina praktyki rodem ze Wschodu, gdzie
dziennikarze niezwiązani z władzą są inwigilowani. Publicysta zwraca
również uwagę na stanowisko mediów głównego nurtu, które przedstawiają
zakłamany obraz aresztowanych dziennikarzy.
- Dobrze, że takie organizacje, jak Stowarzyszenie Dziennikarzy
Polskich, Reporterzy Bez Granic i wielu redaktorów naczelnych zabrało
głos w tej sprawie. Zwróćmy jednak uwagę na sposób, w jaki relacjonują
to media tzw. prorządowe. One próbują odwrócić kota ogonem,
przedstawiają tych dziennikarzy jako rzekomych agresorów; one ich trochę
wyłączają spoza grona dziennikarzy, poza grono mediów. To sytuacja
bardzo niepokojąca. Było też czymś bardzo dziwnym – bardzo miękkie
oświadczenie Rady Programowej Polskiej Agencji Prasowej (bo wśród
zatrzymanych był fotoreporter PAP-u), która ograniczyła się do
określenia tego zdarzenia mianem „dziwnego”. Tutaj chyba należałoby
jednak użyć mocnych słów i bardziej bronić swoich dziennikarzy. Próbuje
się ich przedstawić jako część protestujących demonstrantów. Dlaczego?
Bo są tam, gdzie nie ma tych mediów prorządowych – zauważa redaktor.
Wiele organizacji dziennikarskich i ludzi ze świata mediów nie kryje
oburzenia sprawą. O zatrzymanych upomniały się również m.in. Press Club
Polska i środowisko fotoreporterów.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
8. wysłane
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl Olsztyn , 26 listopada 2014 r.
11-041 Olsztyn
ul. Rzędziana 32
Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich
Aleja Solidarności 77
00 - 090 Warszawa
biurorzecznika@brpo.gov.pl
Wniosek o udzielenie informacji publicznej
Działając w imieniu Stowarzyszenia
Blogmedia24.pl z siedzibą w Olsztynie, na podstawie art. 2 ust. 1
ustawy o dostępie do informacji publicznej z dnia 6 września 2001
r. (Dz. U. Nr 112, poz. 1198) zwracam się z uprzejmą prośbą o udostępnienie
informacji publicznej , czy Rzecznik Praw Obywatelskich
podjęła działania wyjaśniające i zapobiegające łamaniu przez policję
podstawy demokracji i prawa do informowania , po zatrzymaniu
dziennikarzy w trakcie pełnienia obowiązków reporterskich w siedzibie
PKW.
Przed Sądem Rejonowym w Warszawie toczą się sprawy karne z art. 193 KK
przeciwko dziennikarzom i fotoreporterom mediów komercyjnych i
społecznych , zatrzymanych w siedzibie PKW 20.11.2014 r. : Hannie
Dobrowolskiej – Redaktor Naczelnej portalu Solidarni2010.pl, Witoldowi
Zielińskiemu – dziennikarzowi Niepoprawnegoradia.pl, Janowi Pawlickiemu –
dziennikarzowi TV Republika i Tomaszowi Gzeli – dziennikarzowi PAP.
Przeciwko zatrzymaniu dziennikarzy i o „zachowanie zasad obowiązujących w
państwie prawa i demokracji”zaapelowali dziennikarze i naczelni
kilkunastu redakcji, m.in. międzynarodowa organizacja Reporterzy bez
Granic, Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich, Press Club Polska i
środowisko fotoreporterów. O dziennikarzy mediów społecznościowych
upomniał się Kongres Mediów Niezależnych (http://kmn.info.pl/?p=22887) "Niezależni dziennikarze, Hanna Dobrowolska (portal Solidarni 2010) i
Witold Zieliński (NiepoprawneRadio.pl) zostali zatrzymani w trakcie
pełnienia przez nich obowiązku wynikającego z ich statusu. Oboje do
końca rejestrowali wydarzenia w siedzibie PKW. Witek
został zwolniony po 15 godzinach tzw. dołka. Po badaniach
psychiatrycznych (metoda reżimów totalitarnych) odbędzie się jego sprawa
o naruszenie "miru domowego”. Wyrażamy niepokój o ich los, biorąc pod uwagę zastosowane wobec nich
środki i sankcje. Niczemu nie winna Hania spędziła w areszcie dwie doby.
Witkowi policja skasowała zapis magnetyczny kopii relacji z tamtych
dni, który był nagrany na karcie rejestratora."
Zwracamy się do Rzecznika Praw Obywatelskich z wnioskiem
o podjęcie działań, które zatrzymają akcje policyjne polegające na
łamaniu praw człowieka i obywatelskich w Polsce. Kuriozalnie brzmi
zapowiedź minister spraw wewnętrznych Teresy Piotrowskiej, która po
protestach środowiska dziennikarskiego "zobowiązała Komendę Główną
Policji do wypracowania zasad współpracy z przedstawicielami mediów w
trakcie interwencji policyjnych". Żadne nowe reguły współżycia
policji i mediów nie są potrzebne. Wystarczy, by policja nie łamała
wolności słowa, a minister spraw wewnętrznych RP nie mówił do kolejnej
grupy społecznej "idziemy po was".
Na stronie Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka jest
dostępne stanowisko
http://www.hfhr.pl/stanowisko-hfpc-w-sprawie-zatrzymania-dziennikarzy-w-...
Będziemy wdzięczni za udzielenie wyczerpującej informacji czy i
jakie działania zostały podjęte w celu ochrony praw człowieka i wolności słowa w
Polsce przez urząd Rzecznika Praw Obywatelskich.
Z poważaniem
Prezes Zarządu
Elżbieta Szmidt
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
9. 4 listopada 2014
http://www.hfhr.pl/media-w-okresie-wyborczym-przewodnik-dla-dziennikarzy/
Rola dziennikarzy nabiera w okresie wyborczym wyjątkowo istotnego znaczenia. Ich zadaniem jest dostarczenie opinii publicznej informacji, które pozwolą obywatelom na podjęcie świadomych decyzji wyborczych. „Dlatego dziennikarze poruszający tematy związane z wyborami powinni podlegać szczególnej ochronie. Muszą jednocześnie zachować wysoki standard rzetelności, ponieważ podawanie przez nich niesprawdzonych informacji może wpłynąć na wynik głosowania” – podkreśla Dorota Głowacka.
Broszura zawiera praktyczne wskazówki dla dziennikarzy, które mają pomóc im rzetelnie i bezpiecznie relacjonować przebieg wyborów.
- See more at: http://www.hfhr.pl/media-w-okresie-wyborczym-przewodnik-dla-dziennikarzy...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
10. Premier Kopacz czeka na
Premier Kopacz czeka na raport w sprawie okupacji siedziby PKW
Ewa
Kopacz czeka na raport w sprawie wydarzeń w siedzibie PKW. Chodzi o
zatrzymanie przez policję dwóch dziennikarzy w siedzibie Komisji w nocy z
20 na 21 listopada.
Premier pytana o ocenę zatrzymań dziennikarzy,
odpowiedziała, że wyrobi własne zdanie dopiero po raporcie ministerstwa
spraw wewnętrznych w tej sprawie. Jak dodała, sporządzenie takiego
szczegółowego sprawozdania zarządziła minister Teresa Piotrowska. Ewa Kopacz zaznaczyła, że wierzy, iż rzetelność minister Piotrowskiej pozwoli na ukazanie wydarzeń w prawdziwym świetle. CZYTAJ WIĘCEJ>>>
Dziennikarzom przedstawiono takie same zarzuty, jak okupującym siedzibę PKW: naruszenia miru domowego i nieusłuchania polecenia opuszczenia lokalu.
Dziś warszawski sąd rejonowy ponownie zajmie się tą sprawą.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
11. Szanowny Panie / Szanowna
Szanowny Panie / Szanowna Pani,
uprzejmie potwierdzam otrzymanie wniosku oraz informuję, że zgodnie z art. 10 ustawy o Rzeczniku Praw Obywatelskich (Dz.U. z 2001 r. Nr 14, poz. 147), wniosek kierowany do Rzecznika jest wolny od opłat, nie wymaga zachowania szczególnej formy, lecz powinien zawierać oznaczenie wnioskodawcy oraz osoby, której wolności i praw sprawa dotyczy, a także określać przedmiot sprawy.
Uprzejmie proszę o sprawdzenie, czy wniosek zawiera następujące dane adresowe: imię, nazwisko, ulica, numer domu, numer mieszkania, kod pocztowy i miejscowość. Ich brak uniemożliwi zarejestrowanie sprawy w systemie. W przypadku stwierdzenia takiego braku, proszę o nadesłanie danych w kolejnym e-mailu.
Nadesłana wiadomość jest automatyczna, w związku z powyższym, w przypadku nadesłania wniosku z kompletnymi danymi, nie należy na nią odpowiadać.
Z poważaniem,
Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich
Aleja Solidarności 77
00 - 090 Warszawa
infolinia obywatelska 800 676 676
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
12. Działania policji - irracjonalne. Relacja z procesu dziennikarzy
http://marcin.kedryna.salon24.pl/618213,dzialania-policji-irracjonalne-r...
Nie jestem reporterem sądowym, nie jestem prawnikiem. Procedura
sądowa często sama z siebie wygląda irracjonalnie. Dziewięciu świadków
wskazanych przez policję. Większość świadkami czynów oskarżonych nie
była. Jedyny świadek, który widział zatrzymanie nie był w stanie
powiedzieć dlaczego zatrzymano akurat oskarżonych a resztę, która też
nie opuściła budynku – puszczono wolno.
Dyrektor z Kancelarii Prezydenta przyznał, że decyzja o opróżnieniu
pomieszczeń PKW podjęto bez kontaktu z PKW. I trochę zabrzmiało, jakby
to policja dyktowała mu, co ma robić.
W świetle zeznań, działania policji robią się coraz bardziej
irracjonalne. A wspieranie tych działań przez prominentnych polityków
Platformy, bądź dziennikarzy typu red. Stasińskiego – skandaliczne.
Zeznawało dziewięć osób
Pierwszym był pan Komornicki, dyrektor Biura Ochrony Kancelarii Prezydenta RP:
– Decyzja o opróżnieniu budynku nastąpiła po konsultacji z moim przełożonym.
– Wszystkie moje czynności były konsultowane z funkcjonariuszami Policji.
– To jest sala PKW i ich trzeba pytać, czy przeszkodziło to w liczeniu głosów.
– Nie występowałem o ściganie osób, które Policja usunęła z sali.
– Treść komunikatu [wezwania o opuszczenie sali] podali mi funkcjonariusze Policji.
– Policjanci polecili, by w komunikacie było wezwanie do opuszczenia sali przez media.
– Nikt z PKW nie żądał opróżnienia sali.
– Dziennikarze byli gośćmi PKW.
– Zaznania do policyjnego protokołu zacząłem składać zanim wezwałem do opuszczenia sali.
– Nie dostrzegałem symptomów agresji ze strony osób przebywających na sali.
– Pana fotografa z PAP kojarzyłem w sensie medialnym.
– Treść wezwania [do opuszczenia sali] nie była konsultowana z PKW.
– Nie sprawdzałem listy ludzi przebywających legalnie, bo byli to goście PKW.
Na koniec świadek powiedział, że bardzo współczuje oskarżonym.
Drugim policjant:
– Kiedy doszło do zatrzymania osób mnie na miejscu nie było.
– Miałem nawiązać kontakt z administratorem, by pomieszczenia były opróżnianie przez policję na jego prośbę
Trzecim – ochroniarz:
- W ogóle nie byłem na pierwszym piętrze, tam, gdzie była sala konferencyjna.
Czwartym policjant, operator kamery:
– Nic mi nie wiadomo na temat zatrzymania oskarżonych.
– Miałem polecenie rejestrowanie twarzy osób wychodzących z PKW, a nie będących dziennikarzami.
Podkreślał, że rejestrował „nie będących dziennikarzami”.
Na pytanie adwokata: czym różnie się dziennikarz od nie dziennikarza, odpowiedział – identyfikatorem.
Piątym - ochroniarz, emerytowany pirotechnik:
– Kojarzę oskarżonych.
– Oskarżonego z TV Republika znam. Widziałem go kilka razy.
– Widziałem, że oskarżony Gzel robił zdjęcia
Szóstym - kolejny ochroniarz:
– Nie było mnie pod salą PKW, nie widziałem wyprowadzania oskarżonych.
Siódmym policjant, kamerzysta:
– Około północy
zostałem poinformowany, że nastąpi wyprowadzanie osób. Udaliśmy się na
pierwsze piętro. Stanąłem w drzwiach i zacząłem nagrywać. Naprzeciw
stoły stała zwarta grupa ludzi z kamerami i aparatami.
Po trzech wezwaniach wypowiedzianych przez administratora, megafon przejął starszy aspirant. Jego wezwania też nie poskutkowały.
Policja usunęła siedzących przy stole, później dwie osoby z grupy z
aparatami i kamerami zostały wyprowadzone przez Policję. Następnie z
sali wyszła reszta grupy z aparatami i kamerami. Te osoby dostały
pozwolenie na zabranie sprzętu.
Sąd zapytał: Czy wie pan dlaczego nie wszystkie osoby zostały zatrzymane?
Policjant odpowiedział: Nie wiem.
Policjant widział, że osoby z kamerami i aparatami miały na szyjach jakieś plakietki. Ale nie wie, co na nich było napisane.
Ósmym świadkiem był kolejny operator policyjnej kamery. Nie było go ani w środku, ani przed budynkiem.
Ostatnim - znów operator policyjnej kamery. Kamery
marki Sony. Był w środku. Nie był w stanie odpowiedzieć na pytanie co w
budynku robił Tomasz Gzel, bo musiał nagrywać wszystkie obecne tam
osoby.
Dominika Wielowieyska
Dziennikarze nie byli intruzami w PKW. Czemu policja upiera się przy oskarżeniach?
Pierwsi świadkowie zeznawali dziś w procesie fotoreportera PAP Tomasza
Gzella oraz reportera telewizji Republika Jana Pawlickiego. Obaj zostali
zatrzymani w siedzibie PKW, gdy relacjonowali okupację budynku przez
grupę protestujących. Na razie z zeznań świadków nie wynika, aby
dziennikarze zachowywali się niezgodnie z prawem. Wykonywali swoje
obowiązki.
Przed
warszawskim sądem rejonowym ruszył dziś drugi proces dziennikarzy
zatrzymanych przez policję w siedzibie PKW. Chodzi o dziennikarza
Telewizji Republika, Jana Pawlickiego i fotoreportera PAP, Tomasza
Gzella.Podczas pierwszego procesu postawiono im zarzut naruszenia miru domowego. Nie przyznali się do winy.
Konrad Komornicki, szef ochrony budynku, w którym pracuje PKW opisywał:
„O godzinie 22.00 została podjęta decyzja o tym, że osoby tam (siedziba
PKW – red.) zgromadzone mają opuścić salę”. Po jakimś czasie wygłoszono
przez megafon komunikat: „Wzywam do opuszczenia pomieszczenia, także
przedstawicieli mediów”. Zdaniem Komornickiego był on powtórzony dwa
razy, po czym sprawa została przekazana policji. Podkreślam, że nie żądałem zatrzymania, ani ukarania dziennikarzy
obecnych w PKW ani innych osób (...) Za obecność dziennikarzy byli
odpowiedzialni członkowie PKW. Dziennikarze byli ich gośćmi (...)
Nie dostrzegłem, żadnych przejawów agresji ze strony okupujących
budynek, wśród dziennikarzy rozpoznawałem Gzella - wiedziałem, że jest
dziennikarzem - zaznaczył Komornicki.
Jak podawał Pawlicki
"według policjanta filmującego zajścia dziennikarze mieli
identyfikatory, poza tym głośno deklarowali, że są z mediów".
- Po skończonej służbie na Targówku przewieziono nas na skarpę
i powiedziano, żebym wziął kamerę, jak polecił mi aspirant Robert Sz.,
żeby rejestrować twarze ludzi wychodzących z PKW, a nie będących
dziennikarzami. Rejestrowałem tylko tych ludzi, którzy opuszczali
budynek dobrowolnie. Po akcji szybko kazano mi zgrać materiały - zeznał.
Jeden z policjantów przyznał, że zatrzymano również osoby,
które chciały opuścić salę konferencyjną. Nie wie kto wydał polecenie,
on miał za zadanie jedynie filmować wydarzenia.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
13. Fotoreporterzy
Fotoreporterzy do Stasińskiego: Jeśli służby zabiorą Panu pasek i sznurówki...
Stasińskiego, zastępcy redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej". Ma on
związek z wypowiedziami dziennikarza dotyczącymi aresztowania
fotoreportera PAP i dziennikarza TV Republika w siedzibie PKW.
W liście odniesiono się do wypowiedzi Stasińskiego w programie "Loża
prasowa" dotyczącej aresztowania dwóch przedstawicieli mediów w PKW.
"Stwierdził Pan, że nie wie co się stało w czwartek w PKW oraz co robili
tam fotoreporter Tomasz Gzell i dziennikarz Jan Pawlicki, że to sprawa
dla sądu. Program nadawany jest w niedzielę, minęło więc jakieś 60
godzin od zdarzenia, a Pan nie wie nic o sprawie ciekawej nie tylko
ogólnie, dla opinii publicznej, ale również dla Pana jako dziennikarza.
Nie czytał Pan informacji we własnej gazecie. Nie czytał Pan depesz
papowskich. Nie czytał Pan innych relacji. Nie poszedł Pan do sądu,
by wysłuchać co mają do powiedzenia oskarżeni oraz świadkowie wydarzeń
czekający na wysłuchanie przed salą 242. Nie porozmawiał Pan
z fotoreporterem Agory, który w chwili zatrzymania Tomka Gzella stał tuż
za jego plecami" - wyliczyli w liście fotoreporterzy. "Nie znamy Pańskich motywacji, zapewnić chcemy jednak o jednym: jeśli
kiedykolwiek służby zabiorą Panu pasek i sznurówki za wykonywanie
obowiązków służbowych będziemy solidarnie Pana wspierać, a nie czekać
na wyrok sądu" - napisano w liście otwartym.
stowarzyszeniefotoreporterow.wordpress.com
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
14. Brunatny tuskoland, czyli o
Brunatny tuskoland, czyli o moim aresztowaniu w sali Państwowej Komisji Wyborczej
http://solidarni2010.pl/29533-brunatny-tuskoland-czyli-o-moim-aresztowan...
O tym, co działo się 20 listopada 2014r. w Państwowej Komisji Wyborczej od ok. godziny 19. do godziny 24. napisano już naprawdę wiele, powiedziano także… są filmy video [wiele z nich mojego autorstwa na portalu solidarni2010.pl] i zdjęcia, relacje telewizyjne.
Ale niewiele osób wie, co wydarzyło się POTEM!
Oto relacja minuta po minucie. Układa się ona w długą listę naruszeń prawa, łamania swobód obywatelskich i kardynalnych praw zagwarantowanych konstytucją.
Nikt tego nie sfilmował i nie sfotografował. Pozostaje lektura:
Około godz. 0.20 dnia 21 XI 2014 zostałam wyprowadzona z sali konferencyjnej w PKW przez dwie policjantki. Szłyśmy bardzo szybko długim korytarzem (wzdłuż ścian stali rozstawieni, jak na „ścieżce zdrowia” z czasów komuny, funkcjonariusze), który wiódł nie wiadomo dokąd. Wcześniej usłyszałam tylko „wychodzimy”, a może „idziemy”. Potem biegiem po schodach i całkiem ciemnymi korytarzami do tylnego wyjścia z PKW, mocno ściskana za łokieć przez funkcjonariuszkę. Po drodze mijałyśmy leżącego na ziemi i przytrzymywanego przez kilku funkcjonariuszy mężczyznę; Grzegorza Brauna zapewne, gdyż to on był wynoszony za ręce i nogi, tuż przed nami z sali. Policjant z aparatem, stojąc nad leżącym, wykonywał serię zdjęć. W absolutnej ciemności raz po raz błyskał flesz.
Mojego zatrzymania dokonano mimo okazania legitymacji prasowej Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich (dokumentowałam na video przebieg wydarzeń w PKW dla potrzeb portalu solidarni2010.pl) - dowód osobisty celowo okazałam w dalszej kolejności. Nie podano mi podstawy prawnej zatrzymania, nie usłyszałam: „Jest pani zatrzymana” albo podobnego zdania. Wtrącono mnie do policyjnej budy (więźniarki) wraz z Ewą Stankiewicz. O godz. 1.30 w komisariacie na ul. Wilczej podczas sporządzania protokołu zatrzymania dowiedziałam się, że podstawą zatrzymania jest art. 244 KPK i oskarżona jestem o czyn z art. 193 KK – tryb przyspieszony. Wcześniej kazano mi dmuchać w alkomat – odmówiłam. Poprosiłam o zawiadomienie rodziny i powiadomienie jej o potrzebie szukania adwokata. Sama nie mogłam do nikogo zadzwonić ani odszukać w komórce potrzebnych numerów - odebrano mi już wszelkie rzeczy osobiste i telefon. Po chwili nastąpiła rewizja osobista, zmuszono mnie do rozebrania się, oddania wszystkiego, z biustonoszem, rajstopami i skarpetkami – potem boso w butach pozostawałam przez wiele godzin.
Od godz. 3.00 do godz. 9.30 (ponad 6 godzin!) trzymano mnie w ciemnej i zimnej lub – na zmianę – dusznej i gorącej (jak w krematorium) więźniarce (policjanci na zmianę chłodzili mnie i rozgrzewali!). Więźniarka „starego” typu (na pewno nieprzystosowana do przewozu ludzi!) - z dotkliwym okratowaniem, wąskimi lodowatymi ławkami, bez możliwości przytrzymania się czegokolwiek – co przy szybkim i długotrwałym nocnym rajdzie po Warszawie i okolicach było nie do zniesienia. Jak worek kartofli bezwładnie rzucana byłam po wnętrzu więźniarki i wożona po całym mieście. Tylko na moje wyraźne żądanie (waliłam w obudowę więźniarki!) dostarczono mi raz pół litra wody i raz pozwolono skorzystać z toalety. Na całe godziny byłam pozostawiana na parkingach - wtedy funkcjonariusze opuszczali samochód. Potem na moje pytanie „Dlaczego trwało to tyle godzin?” – policjanci odpowiedzieli: „ A co mieliśmy z panią zrobić…?”
Potem dowiedziałam się, że ok. godz. 3.00 rodzinie udzielono telefonicznie informacji, że zostałam zatrzyma – bez podania przyczyn i określenia miejsca, a o godz. 8.00, że „Udałam się już na odpoczynek” (sic!), czyli że przewieziono mnie do aresztu śledczego – nie powiadamiając, gdzie areszt się mieści. Wówczas też, czyli dopiero o godz. 8.00 rodzinę poinformowano, żeby szukała adwokata (bo takie wyraziłam życzenie podczas zatrzymania o godz. 1.30 ).
Następnie o 9.30 zostałam osadzona w areszcie śledczym na ul. Żeromskiego w Warszawie. Wówczas zostałam ponownie poddana skrupulatnemu przeszukaniu i rewizji osobistej. Dopiero o godz. 13.00 podano mi pierwszy od wielu godzin posiłek – mały talerz zupy.
W tym czasie - o godz. 11.30 - rodzina wystawiła pełnomocnictwo zastępcze adwokatowi i zaraz potem zostało ono zgłoszone policji. Nie wiedziałam o tym!
Przewożąc mnie w kajdankach na przesłuchanie ok. godz. 20.00 (dwadzieścia godzin po aresztowaniu) na ul. Wilczą, nie powiedziano mi ani słowa o opiece prawnej, jaką miałam – teoretycznie - od wielu godzin. Dopiero na miejscu dojrzałam, z jakim trudem dopuszczają adwokata do mnie na krótką rozmowę, gdy zażądał kontaktu z klientką przed przesłuchaniem.
Do ok. 23 trwało przesłuchanie.
Adwokat dwukrotnie zażądał zwolnienia mnie po przesłuchaniu - dwukrotnie odmówiono mu bez podania powodów! Kolejną noc musiałam spędzić w areszcie. Rodzinie nie pozwolono podać żadnych środków higieny osobistej! Nie widziałam nikogo bliskiego…
Następnego dnia, w sobotę 22 XI 2014, dopiero o godz.13.00 weszłam na salę rozpraw - prosto z aresztu, bez możliwości dokonania podstawowych dla kobiety czynności higienicznych. Sala rozpraw pełna była kamer TV – wszyscy mogli mnie oglądać i filmować wymiętą, nieuczesaną, skrajnie niechlujną…
W przerwie rozprawy sąd zezwolił na podanie mi napojów i czegoś do zjedzenia, bez możliwości kontaktu osobistego z bliskimi. Ponownie w eskorcie policji – wyprowadzono mnie do aresztu w sądzie, ulokowanego dwa piętra niżej niż sala rozpraw – w podziemiu; mogłam wówczas skorzystać z toalety-pomieszczenia bez drzwi, w obecności policjantki. Areszt pozbawiony był okien.
W czasie całej rozprawy (6 godzin), jako warchoł stanowiący fundamentalne zagrożenie dla demokratycznego państwa prawa, dozorowana byłam przez dwóch policjantów.
Na wyraźne życzenie adwokata sąd przychylił się do prośby o zwolnienie mnie po zakończeniu rozprawy.
Kolejne rozprawy przede mną….
Hanna Dobrowolska
Członek Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich
Portal solidarni2010.pl
[foto - BZ: noc 21.11.2014 - pod komendą na ul.Wilczej ]
POLECAMY wywiad w Radiu Wnet:
http://www.radiownet.pl/publikacje/dobrowolska-przywrocic-zaufanie-do-ak...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
15. W kolejnej odsłonie nowego IPN okaże się, że to było, a to
solarium, a to leczenie niską temperaturą i że nikt nikogo nie kopał a jedyne niechcący potrącił lub nadepnął, a szturmówki tym razem czarnego ZOMO same marsza na plecach przez przypadek zatrzymanych, zagrały.
Znam to nie z opowiadań, lecz z autopsji i celi trzyosobowej w tczewskim areszcie MO, w której stłoczono 34 chłopa z Gdańska, tak, że w 3 takich celach zmieściło się bagatela, bo tylko 100 chłopa.
Ad rem.
Okazuje się, że milicja i czarne ZOMO może wtargnąć nam do mieszkania pod zarzutem naruszeniu miru domowego i naszych gość zatrzymać i oskarżyć, a rozgrzane sady ich skazać.
Dajmy na to jakiś obrażony na nas zarząd wspólnoty, spółdzielni mieszkaniowej, prywatnych nieruchomości lub zarządca nieruchomości lub właściciel wynajmujący mieszkanie lub lokal na podstawie cywilnej umowy najmu zażyczy tego ustnie od milicji obywatelskiej, zbrojnego ramienia PO i lokatora Belwederu, a to zbrojne ramię wpadnie do nas, tak jakby byli kominiarzami, drzwiami i oknami, a naszych gości wraz z nasi wrzuci na milicyjny dołek.
Później gdy już imprezkę rodzinną nam rozpieprzono w pył, a nas wyniesiono, wyprowadzono, wrzucono do suk, a następnie na dołek milicyjny komend i PO tym jak rozgrzane do białości i stojące jak cytryny rozgrzanie i dyspozycyjnie przestępcy w togach o kolorowych wypustkach skażą nas na ognie piekielne w piekle pod nazwą III RP.
I gdy już nasza skóra i wnętrzności już się na tym piekielnym ogniu upieką, to się w końcu dowiemy, że zbrojne ramie milicji Platformy Obywatelskiej i lokalu Belwederu z tłustą, bo utuczoną na nasz koszt trzódką kaszalotów rzekomo nie miało pojęcia o tym, że wysyłający na nas czarne ZOMO nie mieli do tego żadnego prawa.
I że to czarne ZOMO i milicja PO popełniła przestępstwo wtargnięcia do cudzego mieszkania, lokalu, a tym samym naruszając mir domowy użytkowników, najemców, mieszkańców i ich gości, do czego nie mieli żadnego prawa.
Cytuję:
Państwowa Komisja Wyborcza nie ma swojej siedziby, a jedynie… podnajmuje pomieszczenia od Kancelarii Prezydenta. Podczas posiedzenia zespołu parlamentarnego ds. wolności słowa podisnp. Mariusz Sokołowski, zapewne nieświadomie ujawnił bardzo ważną informację. Dzięki jego relacji z czwartkowej interwencji policji w PKW wyszło na jaw, że to Kancelaria Prezydenta rządzi siedzibą Państwowej Komisji Wyborczej.
o zelektryzowało uczestników dzisiejszego posiedzenie parlamentarnego zespołu, który zajmował się sprawą zatrzymania dziennikarzy. - Ta informacja jest dla mnie chyba najbardziej sensacyjna tego dnia – stwierdził redaktor naczelny "Gazety Polskiej" Tomasz Sakiewicz. – Policja nie wiedziała, że PKW dysponuje tam lokalem i że trzeba zapytać PKW o zgodę na interwencję.
- Wiedzieliśmy, podobnie jak pan, że tam działa PKW – odparł Sokołowski.
- To dlaczego nie zapytała dysponenta lokalu – dociekał Sakiewicz.
Rzecznik policji tłumaczył, że administratorem budynku jest Kancelaria Prezydenta RP. Okazuje się, że PKW nie ma nic do powiedzenia w swojej siedzibie. Chociaż istnieje możliwość przechowywania tam tajnych dokumentów będących w dyspozycji jedynie PKW.
Tomasz Sakiewicz wielokrotnie pytał, czy policja pytała PKW o zgodę na interwencję, a przedstawiciele policji powtarzali, że byli w kontakcie z Kancelarią Prezydenta. W końcu uciekli się do zwrotu: „sąd zdecyduje”.
A ta sytuacja rodzi wiele wątpliwości. Czy PKW jest suwerenna w swoich decyzjach, skoro nie podejmuje decyzji nawet w tak banalnej sprawie, jak prawo do dysponowania lokalem.
Na bardzo istotny wątek zwrócił uwagę poseł Jan Dziedziczak. - Za pół roku będziemy mieli wybory prezydenckie. Teraz wyobraźmy sobie, że są nieprawidłowości związane z PKW, a decydentem czy policja ma wejść, czy nie jest kancelaria jednego z kandydatów – mówił poseł PiS.
Czyli Kancelaria Komorowskiego będzie decydowała o wydarzenia w siedzibie PKW mającej odpowiadać za wybory, w których udział bierze Bronisław Komorowski.
Na drugi dzień po zatrzymaniu dziennikarzy w siedzibie PKW przed sądem zeznawał szef ochrony Kancelarii Prezydenta Konrad Komornicki. Powiedział przed sądem: „Zapadła decyzja o wezwaniu zgromadzonych osób w pomieszczeniu PKW o podaniu do informacji do tych osób o żądaniu opuszczenia tego pomieszczenia.” „Dostałem takie polecenie ustne od swojego przełożonego, szefa Kancelarii Prezydenta RP.”
Koniec cytatu:
Za:
http://niezalezna.pl/61823-policja-niechcacy-ujawnila-kancelaria-komorow...
Mój komentarz był we wstępie, bo po przeczytaniu remce moje odmówiły po prostu klikania w klawisze klawiatury, a rozum układania ich w wyrazy i zdania z sensem, skoro to co przeczytałem najprawdopodobniej dotyczy rzekomego i hipotetycznego państwa w środku Europy, które jest jedynie ułudą i iluzją ukazaną przez elity klaunów i iluzjonistów.
Pozdrawiam serdecznie.
Obibok na własny koszt
PS
Teraz młodzie Polacy powinni wiedzieć co muszą zrobić w przyszłości w pierwszej kolejności pojmać, szybko osądzić, wsadzić do pierdla lub trwale wyeliminować - w zależności od zasług i wszystkich wraz z ich rodzinami pozbawić wszelkich praw wynikających ze stażu ich służby w zbrojnej organizacji przestępczej na usługach politycznej mafii.
Ostatnią sprawę można dokonać na podstawie ogólnie obowiązującej ustawy emerytalno-rentowej, bo milicja obywatelska, prokuratury, sądy i inne służby w tym Ludowe Wojsko Polskie nie płacili i nie płaca składek rentowo-emerytalnych (żadnych składek nie płaca, także zdrowotnych, lecz posiadają służbę zdrowia, w której nie czeka się na zgon) tak jak każdy inny obywatel PRL i III RP. Nie udało mi się to na przełomie lat 80. I 90. XX wieku, co doprowadziło do tego że ZOMO i UB się odrodziło i dziś dopuszcza się do takich samych represji i zbrodni jak poprzednicy.
Onwk.
Kiedyś "Mieszko II"
16. szanowna Pani Hanno Dobrowolska
niskie ukłony i wyrazy solidarności z Panią .
Czytając Pani sprawozdanie z Dnia,gdy Demokrację złamano na oczach ludzi...zastanawiam się jak daleko jesteśmy od skrytobójczego mordowania kapłanów...aresztowań masowych ludzi,którzy jaruzelowi i urbanowi mówili NIE i mam wrażenie...że niedaleko...a wujek dobra rada już ma Super Plan spacyfikowania Narodu...bo to było Ostrzeżenie,
dzisiaj wasi dziennikarze,
jutro WY...
ukłony...
gość z drogi
17. Podajemy terminy rozpraw w
Podajemy terminy rozpraw w sprawie protestu w PKW przeciw fałszerstwom wyborczym. Rozprawy odbywają się w X Wydziale Karnym, Sądu Rejonowego dla Warszawy Śródmieście przy al. Marszałkowskiej 82/84 w Warszawie.
2 grudnia 2014, godz. 9:00, sala 261 - oskarżeni: Rafał Mossakowski, Zenon Nowak, Grzegorz Senatorski
3 grudnia 2014, godz. 10:00, sala 261 - oskarżeni: Grzegorz Braun, Hanna Dobrowolska
5 grudnia 2014, godz. 9:30, sala 242 - oskarżeni: Jan Pawlicki, Tomasz Gzell
17 grudnia 2014, godz...., sala 261 - oskarżeni: Grzegorz Braun, Hanna Dobrowolska
Terminarz będzie aktualizowany
http://solidarni2010.pl/29531-terminarz-rozpraw-ws-protestu-w-pkw.html
SDP na posiedzeniu parlamentarnego zespołu ds. obrony wolności słowa
http://solidarni2010.pl/29547-sdp-na-posiedzeniu-parlamentarnego-zespolu...
Przedstawiciele Centrum Monitoringu Wolności Prasy Stowarzyszenia DZiennikarzy Polskich uczestniczyli dziś w posiedzeniu parlamentarnego zespołu ds. obrony wolności słowa. Było one poświęcone zatrzymaniu przez policję dziennikarzy w siedzibie PKW w zeszłym tygodniu.
Oprócz parlamentarzystów - członków zespołu udział w posiedzeniu wzięli przedstawiciele mediów, policji oraz organizacji pozarządowych.
Jednym z zatrzymanych w dniu 21 listopada w siedzibie PKW był dziennikarz Telewizji Republika – Jan Pawlicki. Opowiadał on o okolicznościach, w jakich do tego doszło, a także o postępowaniu, które się wobec niego w związku z tym toczy (z art. 193 kk - naruszenie miru domowego). Zdaniem szefa Republiki Tomasza Terlikowskiego odpowiedzialność polityczna za zatrzymanie dziennikarzy podczas pełnienia swoich obowiązków po raz pierwszy od 1989 r. spoczywa na premier Ewie Kopacz i minister spraw wewnętrznych Teresie Piotrowskiej. Celem takiej akcji miało być zastraszenie dziennikarzy, aby w przyszłości bali się relacjonować podobne wydarzenia.
Większość członków zespołu, zabierając głos, była zgodna, że zatrzymanie dziennikarzy w siedzibie PKW było jawnym naruszeniem wolności słowa. Nadużyciem miało być także zastosowanie wobec nich przyśpieszonego trybu postępowania sądowego.
Przedstawiciele PAP, zwrócili uwagę na fakt, iż ich redakcyjny kolega Tomasz Gzell, kolejny dziennikarz zatrzymany podczas relacjonowania wydarzeń w PKW, miał ważną akredytację właśnie ze strony PKW. Z kolei Teresa Bochwic, członek zarządu głównego SDP podkreślała, że oprócz Jana Pawlickiego i Tomasza Gzella zatrzymani zostali również inni dziennikarze pełniący swoje obowiązki – Hanna Dobrowolska z solidarni2010.pl oraz Witold Zieliński z niepoprawneradio.pl.
Przedstawiciele policji (I zastępca Komendanta Głównego Policji nadinsp. Krzysztof Gajewski oraz rzecznik prasowy Komendanta Głównego Policji inspektor Mariusz Sokołowski) odpierali zarzuty, argumentując, że dziennikarze, jak inni zatrzymani, nie zastosowali się do wezwań opuszczenia siedziby PKW, utrudniając pracę policji, m.in. poprzez podkładanie policjantom mikrofonu pod usta i tarasowanie przejścia. Ich zdaniem w omawianym przypadku doszło do kolizji prawnej dwóch równorzędnych wartości – z jednej strony wolności słowa, z drugiej naruszenia kodeksu karnego. Która jest ważniejsza rozstrzygnie niezawisły sąd. Wyrok ten ma być wytyczną dla policji, jak działać w podobnych przypadkach w przyszłości.
Takie tłumaczenia nie znalazły jednak zrozumienia wśród zebranych parlamentarzystów, jak i przedstawicieli mediów. Zespół ma w najbliższych dniach zająć specjalne stanowisko w omawianej sprawie.
PW
Za: sdp.pl
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
18. Sakiewicz: Doniesienie do prokuratury ws. działań policji w sied
http://niezalezna.pl/61891-sakiewicz-doniesienie-do-prokuratury-ws-dzial...
Policja, wkraczając do obiektu bez zgody władz komisji, naruszyła mir domowy, przekroczyła swoje uprawnienia i dokonała nielegalnych zatrzymań - pisze redaktor naczelny "Gazety Polskiej Codziennie" Tomasz Sakiewicz z tekście "Doniesienie do prokuratury".
Prokuratura Rejonowa w Warszawie, ul. Krucza 38/42
W nocy z 20 na 21 listopada grupa funkcjonariuszy policji wtargnęła na teren siedziby Państwowej Komisji Wyborczej przy ul. Wiejskiej 10. Wedle zeznań przedstawicieli Komendy Głównej Policji złożonych podczas posiedzenia zespołu parlamentarnego ds. wolności słowa policja nie miała zgody na wejście na teren PKW udzielonej przez Komisję.
W czasie interwencji policja zatrzymała osoby zaproszone do środka przez członka PKW, a także akredytowanych tam dziennikarzy, którzy wykonywali swoje obowiązki. Sama zachęta ze strony administratora budynku, czyli Kancelarii Prezydenta, nie mogła z punktu widzenia prawa być powodem do interwencji, gdyż niezbędna była zgoda dysponenta lokalu – PKW.
Policja, wkraczając do obiektu bez zgody władz komisji, naruszyła mir domowy, przekroczyła swoje uprawnienia i dokonała nielegalnych zatrzymań. Policja nie może podejmować interwencji bez pewności, że odbywa się ona zgodnie z prawem, a wedle oświadczeń przedstawicieli Komendy Głównej takiej pewności nie było. Żadna nadzwyczajna okoliczność nie mogła uzasadniać nielegalnego działania, gdyż nie było zagrożone niczyje życie ani mienie znacznej wartości. Proszę o ściganie wyżej ww. przestępstw.
BOR wróci do PKW
Szef Kancelarii Prezydenta zażądał przywrócenia ochrony Biura Ochrony Rządu w budynku PKW – dowiedział się „Wprost”.
21 listopada Jacek Michałowski zwrócił się do minister spraw
wewnętrznych z prośbą o „niezwłoczne ponowne objęcie budynku stałą
ochroną przez BOR” – potwierdziło biuro prasowe Kancelarii Prezydenta.
Decyzja zapadła po tym, jak do budynku Państwowej Komisji Wyborczej
(należącego do Kancelarii Prezydenta) wtargnęła grupa osób. Według jednego z naszych rozmówców z kręgów służb specjalnych
nie doszłoby do takiej sytuacji, gdyby budynek dalej był chroniony przez
BOR. Jednak dwa lata temu te obowiązki przejęła prywatna agencja
ochrony. Zdecydował o tym ówczesny minister spraw wewnętrznych Jacek
Cichocki, który szukał oszczędności.
Jak się okazuje, już
w 2012 r. Kancelaria Prezydenta informowała MSW o „obniżeniu poziomu
bezpieczeństwa, związanym z zakończeniem ochrony BOR w budynku przy
ulicy Wiejskiej”, wskazując m.in. na zagrożenia w kontekście
zlokalizowanej tam siedziby PKW.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
19. Dziennikarze nie wpuszczeni
Dziennikarze nie wpuszczeni na rozprawę ws. PKW!
Dziennikarze
nie zostali wpuszczeni na salę rozpraw, gdzie toczy się proces osób
zatrzymanych w gmachu Państwowej Komisji Wyborczej – informuje Telewizja
Republika.Dziennikarze nie zostali wpuszczeni dla dobra oskarżonych, ponieważ
oskarżeni mogliby się krępować”– przekazuje informacje sędziego reporter
TV Republika, który chciał wejść na salę rozpraw.
1. Wiadomość z ostatniej chwili
Z przykrością zawiadamiamy, że relacja nie doszła do skutku, ponieważ sąd odmówił prawa do rejestracji procesu.
Jednocześnie zawiadamiamy, że proces został odroczony do dn. 22 XII (godz. 10.30 sala 472)
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
20. Policja dopuściła się prowokacji?
Instytut na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris z zaniepokojeniem śledzi procesy osób zatrzymanych siedzibie Państwowej Komisji Wyborczej w nocy z 20 na 21 listopada 2014 r. w Warszawie, toczące się w Sądzie Rejonowym dla Warszawy Śródmieścia.
Niezależnie od powszechnie krytykowanego zatrzymania dziennikarzy wykonujących swoje obowiązki, w tym Jana Pawlickiego, Tomasza Gzell oraz Hanny Dobrowolskiej, zaniepokojenie budzi rozpoznawanie spraw osób zatrzymanych w siedzibie PKW w nadzwyczajnym trybie przyspieszonym, przewidzianym dla spraw nieskomplikowanych o oczywistym charakterze. Tymczasem obszerność materiału dowodowego zawnioskowanego przez oskarżenie, w tym ponad dwudziestu świadków, wyklucza uznanie sprawy za nieskomplikowaną. Tym samym, zastosowanie tego trybu doprowadziło do ograniczenia prawa do obrony oskarżonych, którzy wobec braku czasu nie mogli w pełni zapoznać się z obszernymi aktami ani złożyć wyczerpujących wniosków dowodowych w postępowaniu przygotowawczym.
W świetle ujawnionego na rozprawie materiału dowodowego, Instytut Ordo Iuris pragnie podkreślić, że działania policji, która uczestniczyła w zajściach w nocy z dnia 20 na 21 listopada 2014 r. w Warszawie, mogą nosić znamiona prowokacji. Zeznający w procesie w dniu 22 listopada 2014 r. Dyrektor Biura Ochrony w Kancelarii Prezydenta RP Konrad Komornicki szczegółowo opisał budzące zastrzeżenia czynności podejmowane przez policję. Konrad Komornicki nie miał bowiem świadomości tego, że jego protokołowane przez policję wyjaśnienia zostaną potraktowane jako zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez osoby przebywające w tzw. Sali Białej (konferencyjnej) w PKW. Co więcej, sam Konrad Komornicki kilkukrotnie podkreślił, że nie chciał ścigania i ukarania protestujących. Obowiązek wyjaśnienia znaczenia podejmowanych czynności leżał w tej sytuacji na funkcjonariuszach policji sporządzających protokół. Ze złożonych zeznań wynika jednak, że skarga Konrada Komornickiego mogła zostać pozyskana podstępem.
Jak wynika z treści protokołów zeznań Konrada Komornickiego, jego protokołowane wyjaśnienia składane w nocy 20 listopada przerywane były dwukrotnie (tj. o godz. 23:20 do 23:35 oraz od godz. 23:43 do godz. 00:05) W tym czasie Konrad Komornicki rozpoczął nawoływanie osób pozostających w sali PKW do jego opuszczenia za pośrednictwem megafonu, który otrzymał od funkcjonariuszy policji, odczytując komunikat podyktowany przez funkcjonariusza. Uznać należy, że do ewentualnego wypełnienia znamion przestępstwa naruszenia miru domowego doszło zatem wskutek działania policji, która doprowadziła do wezwania przez osobę uprawnioną (Konrada Komornickiego) osób zajmujących Salę Białą do opuszczenia lokalu. Takie działanie ze strony funkcjonariuszy, w sytuacji gdy Konrad Komornicki podkreślał, że nie chce ścigania protestujących, należy uznać za świadomą prowokację zmierzającą do wygenerowania znamion czynu zabronionego, co uzasadnić miało interwencję.
Instytut na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris wyraża zaniepokojenie sprawczą rolą policji w doprowadzeniu do wypełnienia znamion czynu zabronionego z art. 193 KK, co może świadczyć o celowym doprowadzeniu przez funkcjonariuszy do eskalacji protestu w celu jego zakończenia przy użyciu siły.
http://wpolityce.pl/spoleczenstwo/224538-protesty-w-siedzibie-pkw-policj...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
21. AKTUALIZACJA! Terminarz
AKTUALIZACJA! Terminarz rozpraw ws. protestu w PKW. Relacje na żywo;
http://solidarni2010.pl/29531-aktualizacja-terminarz-rozpraw-ws-protestu...
Relacja z rozprawy sądowej Hanny Dobrowolskiej i Grzegorza Brauna z 3 grudnia;
9:02
8:30
przeniesiono na salę nr 450. Aby uczestniczyć w rozprawie jako
publiczność konieczne jest pobranie karty wstępu w sali 441. Karty
wydawane są od godz. 9:00.
http://solidarni2010.pl/29591-relacja-z-rozprawy-sadowej-hanny-dobrowols...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
22. To już było! To się po prostu po raz kolejny powtarza!
Jak się czyta relacje z rzeźni z szyldem "sąd taki to a taki" o pracujących w nich rzeźnikach w togach udających sędziów, to dla człowieka obeznajmionego z aktami rzeźni z czasów I PRL nasuwa się jedna myśl - TO JUŻ BYŁO!
Jota w jotę to samo, nawet rzekoma anonimowa publiczność musiała, tak jak i obecnie staranne dobrana by nie zakłóciła rzeźnikom w togach mordowania uczciwych i prawych ludzi z należną katom powagą.
To jest matrix!
- TO JUŻ BYŁO!
- TO JUŻ BYŁO!
Kiedyś "Mieszko II"
23. @Obibok na własny koszt
PRL-bis - ci sami ludzie i namaszczeni przez nich WCIĄŻ w aparacie państwa, panowie naszego życia (śmierci juz nie, bo kara śmierci zniesiona).
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
24. Blogmedio24 ,Ukłony :)
i Dobrego Dnia a rzecznikowi..mądrości i godności...rzecznikowi oczywiscie Praw Obywatelskich :)
pozdr
gość z drogi
25. Rzecznik Praw Obcych, a nie polskich. Ot co!
Reszta jak w PRL lecz z bardziej dokręconą śrubą o samoregulacji.
Dziś okazał się zbędny Urząd Kontroli Prasy i Widowisk, bo każdy sam swoją mordę łże dziennikarską zakleja - "nasz" czy nie nasz, tak by nawet ich oddechu nie było słychać.
Warto wrócić do przeszłości z początku lat 90, kiedy to żadne media nie zajmowało się samorządem terytorialnym i gdy żadne nie zamykało całkowicie możliwość komentowania choćby o słodkości miodu czy pogodzie.
Tymczasem rzekomo "nasze" i rzekomo "niezależne" i rzekomo ze "strefy wolnego słowa" ze strachy przed reżimem zablokowały na prawie dwie doby możliwości komentowania i to bez koniecznego w czasach I PRL nakazu czy zakazy wydanego przez organ partyjny jakim był bez wątpienia UKPiW.
Wszystko dziś mamy obce zło, które dziś odgrywa swoje odwieczne role popów, nawet opozycja okazała się do cna konstruktywną i reżimowa, która w ponad 90% popierała projekty sejmowe reżimu w tym antypolskie i antynarodowe.
Zwracałem na to uwagę w latach 2010 i 2011, a w tym na Katarynie,blox.pl gdy pisałem o podwyżce cen energii o tzw, podatek na "białą energię", gdy tylko jeden poseł z PiS głosował przeciw tej antynarodowej i antypolskiej ustawie.
Mój głos był i jest odbierany nieprzychylnie przez kolejnych fanatyków opozycji systemowej jak kiedyż przez fanatycznych wyznawców TW Bolka oraz dzisiejszych mitologów swojej przebrzmiałej rzekomo wielkości opozycyjnej, którzy byli do tego stopnia zajęci pisaniem laurek i udziałem w wyścigu szczurów po splendory i blaszki, że zatracili zmysł orientacji, a nam zafundowali przez swoja małość i nicość kolejny komunistyczny reżim pod nazwą III PR.
Aleksander Ścios pisze taką oczywistą prawdę, której większość po dziś dzień nie może pojąć:
Cytuję:
"W takich sprawach nie chodzi, bowiem o znalezienie sensownej drogi do zwycięstwa, lecz o obronę dogmatów - najczęściej naznaczonych piętnem własnych życiorysów i lękiem przed rozstaniem z mitami. To oznacza, że nie ma miejsca na rzeczową rozmowę. Nawet wówczas, gdy po jednej stronie jest pasmo porażek i recydywa błędów, po drugiej - fakty i rzeczy sprawdzalne.
Muszę powiedzieć, że ze spokojem przyjmuję lekturę powyborczych analiz i publikacji. Ci, którzy nie chcą rozstać się z mitologią, napiszą swoje. I będą pisali nawet wówczas, gdyby na ulicach pojawiły się czołgi. Ci zaś, którym ostatnie wydarzenia przetarły nieco pole widzenia, dojdą kiedyś do wniosków, jakie na tym blogu były prezentowane przed kilkoma laty."
http://bezdekretu.blogspot.com/2014/12/dyktatura.html?showComment=141764...
I kontynuuje dalej w kolejnym swoim komentarzu tak:
„Daleki jestem od stosowania takich analogii. "Nowy Sierpień 80" jest niemożliwy, bo Polacy nie wiedzą, że żyją w komunistycznej hybrydzie, zaś mit założycielski III RP ma znacznie solidniejsze podstawy niż kłamstwo PRL-u.
Tamten twór powstał na mocy sowieckiego nakazu i został utworzony przez sowieckich agentów. Zbudowano go na zbrodni, represjach i ordynarnym oszustwie.
III RP powstała na mocy paktu "polskich" bandytów (zwanych komunistami) z "polskimi" cwaniakami (zwanymi opozycją demokratyczną), a jej fundamentem jest erzac niepodległości i propagandowa wizja demokracji. Obie wsparte na spójnym przekazie całego establishmentu i działaniach ośrodków propagandy.
To, o czym wiedział każdy Polak w czasach komuny, jest dziś darem dostępnym dla niewielu. Nie ma świadomości rodowodu tego państwa ani wiedzy o jego decydentach. Nie ma woli nazywania rzeczy po imieniu i burzenia mitów.
To największe zwycięstwo komunistycznej hybrydy. Taką świadomość trzeba budować latami, tworząc autentyczną opozycję i wolne media.
Nie można zatem oczekiwać aktów antysystemowego sprzeciwu. Można natomiast liczyć na protesty o podłożu ekonomicznym lub zakwestionowanie niektórych patologii.”
Pod którą i ja się podpisuję, bo o tym wielokrotnie już pisałem piętnując i krytykując tych wszystkich którzy zbyt pośpiesznie ustawili się w kolejce po odebranie nagród za rzekome zasługi i przedwcześnie ogłoszone zwycięstwo, tak jak PiS po fałszerstwie PKW.
Szanowna Pani,
Pisałem tu na B24 o tym co sądzę też o niektórych z odznaczonych, którzy otrzymali najwyższe odznaczenia za rzekomą walkę o niepodległość Polski, gdy tymczasem to oni byli według mnie podziemną struktura komunistyczną podszywającą się pod polskich patriotów wykonującą antypolską i antynarodową robotę na rzecz komunistów (kiedyś mówiło się o takich popi, bo drukowali i kolportowali pod kościołami dzieła m.in. komunisty biegającego jak terrorysta z naganem i egzaminującego studentów pod lufa, Leszka Kułakowskiego.
Nie zauważyłem odważnego by wdał się w dyskusję ze mną, bo najwyraźniej każdy ma coś za pazurkami, podobnie jak i w sprawie "autorytetu" o czerwonym otworze oralnym, z którego lecą w eter zawsze dobre i sprawdzone rady, o której pisałem jako naoczny i nie pośledni świadek wydarzeń w sierpniu 1980 roku, który w związku z wykonywanymi obowiązkami na rzecz i z polecenia komitetu strajkowego miał niepośledni i bezpośredni wpływ na przebieg strajku w GSR, a i pośrednio na strajk we wszystkich gdańskich stoczniach.
Nie wiem co przechyliło szalę i co było tym ziarenkiem, które doprowadziło do 31.08.1980 roku, zatrzymanie około 700 stoczniowców w Stoczni Gdańskiej im.Lenina, czy zatrzymanie około 5 tysięcy stoczniowców w Gdańskiej Stoczni Remontowej (GSR), o której się w ogóle nie mówiło i nie mówi po dzień dzisiejszy.
Mówi się za to o odwiecznej o celebrytce, która w stanie wojennym po raz kolejny dała ciała.
Kto dziś w Polsce jak i na całym świecie wie, że czoła LWP, który została zdobyty w grudniu 1970 roku był dziełem stoczniowców z GSR i tam została odstawiony na "parking" w grudniu 1970 roku.
Kto wie, ze w dniach 15-16 grudnia 1981 roku w Stoczni Gdańskiej im. Lenina strajkowało niespełna 200. ludzi z różnych zakładów i uczelni 3miasta?
Kto wie, że w GSR w dniach 14-16 grudnia 1981 r. strajkowało około 3,4 tys, stoczniowców co stanowiło ponad 50% ogólnej liczby związkowców Solidarności, których stan na dzień 13.12.1981 r. wynosiła nieco ponad 6 tysięcy.
Kto wie, ze GSR w dwanaście dni po brutalnej pacyfikacji w dniu 16.12.1981 r. po raz kolejny zastrajkowała w dniu 28.12.1981 r.?
Kto wie, ze tylko nieiliczni z wówczas działających i strajkujących w stanie wojennym przywódców komitetu strajkowego napisało swoje laurki i wystąpiło o ordery i medale.
Wystąpili o nagrody i medale w pierwszej kolejności ci, którzy w tej walce w godzinie dania świadectwa prawdzie nie uczestniczyli, bo byli dajmy na to już internowani, a dziś są etatowymi uczestnikami akademii akademików, którzy opowiadają o swoim udziale w czymś, w czym z od nich niezależnych okoliczności uczestniczyć nie byli w stanie.
To w przytłaczającej mierze oni pisali i piszą swoje mitologie, a pośród nimi ukrytych jest po dzień dzisiejszy około 20% byłych internowanych, którzy poszli na współpracę z komunistyczną bezpieką, a także innymi kontynuującymi rozpoczętą już w i po stanie wojennym zdradę, bo uczestnicząc w Magdalence i przy kanciastym stole jako agenci i figuranci namaszczeni przez bezpiekę i osobiście przez Cz. Kiszczaka przyszli zabójcy I Solidarności.
Według opracowań IPN większość internowanych wyjechała na emigrację, którą po dziś dzień traktują jako emigrację polityczną, a w tej masie także ci spośród tych ok. 20% którzy poszli na współpracę z bezpieką.
Lecz o tym się nie mówiło i nie mówi, a jak ktoś ten temat publicznie poruszy staje się z automatu atakowany przez emigracyjną czeredę, które nie wiedzieć czemu i dlaczego tak bezrozumnie jednoczy, a przy tym kryje w swoim gronie liczną agenturę, która też wyjechała do zachodniego kapitalistycznego raju także służbowo.
Musi to ich boleć skoro ślą do mnie maile z życzeniami bym zdechła jak Mój otruty Brat lub bym zdążył na ciepłe nóżki Mojej śp. Mamy.
O takie dni i muł jest po tej rzekomo naszej stronie rzekomo polskich patriotów, którzy bezczelnie potrafią pisać z bezpiecznego raju, że jak oni emigrowali to zwycięstwo przez nich już wywalczone i podane Nam na tacy zaprzepaściliśmy i zmarnowaliśmy, a dziś mamy tego owoce, na które sami sobie zasłużyliśmy, bo nie potrafiliśmy skonsumować i zagospodarować już przez ich wywalczone tuż przed ich emigracją zwycięstwo (by emigrant @Jurand w tym sensie pisał m.in. na niepoprawni.pl i BnR)
Buńczucznie piszą, że jak będzie sprzyjający klimat to oni mogą tu oni wrócić by odzyskać niepodległość i wolność, bo w III RP są już sami tchórze i nieroby.
Całą gębą gieroje, prawda?
Oto polska rzeczywistość tu i teraz oraz na emigracji, rzekomo po dziś dzień "politycznej".
REMCE opadają.
Pozdrawiam serdecznie.
Obibok na własny koszt
Kiedyś "Mieszko II"
26. Sąd nad dziennikarzami
Sąd nad dziennikarzami zatrzymanymi w siedzibie PKW. Zeznawali Jaworski i Czaplicki, byli członkowie Komisji
http://wpolityce.pl/spoleczenstwo/224793-sad-nad-dziennikarzami-zatrzyma...
PKW nie wydawała demonstrantom poleceń do opuszczenia swej siedziby, bo nie była administratorem budynku - zeznał w piątek przed sądem b. szef PKW Stefan Jaworski. Zeznający policjanci przyznali, że podczas akcji nie było czasu na legitymowanie dziennikarzy.
Przed warszawskim sądem rejonowym kontynuowany jest w piątek proces fotoreportera PAP Tomasza Gzella i dziennikarza TV Republika Jana Pawlickiego, oskarżonych przez policję o naruszenie miru domowego w Państwowej Komisji Wyborczej.
Dziennikarze zostali zatrzymani przez policję około północy z 20 na 21 listopada, gdy relacjonowali okupację gmachu PKW przez osoby protestujące w sprawie opóźnienia ogłoszenia wyników wyborów samorządowych. Okupujący także zostali zatrzymani po tym, jak nie posłuchali wezwania do opuszczenia gmachu. Łącznie z dziennikarzami zatrzymano wtedy 12 osób. Wszystkich policja oskarżyła o to samo - naruszenie miru domowego przez nieusłuchanie polecenia opuszczenia pomieszczenia.
Dotychczas podczas piątkowej rozprawy sąd przesłuchał kilku wezwanych świadków - w tym Jaworskiego i b. sekretarza PKW Kazimierza Czaplickiego. Obaj b. członkowie PKW poprosili o nieutrwalanie dźwięku i obrazu podczas ich zeznań.
Chodzi o ochronę mojego wizerunku. W poprzednim okresie media prezentowały mój wizerunek w sposób uwłaczający i wykraczający poza prawo
— uzasadniał swój wniosek Jaworski.
B. szef PKW zeznał, że miał świadomość, iż demonstracja jest nielegalna. Zaznaczył, że po zawieszeniu prac przez PKW i opuszczeniu przez niego siedziby Komisji około godz. 21 nie kontaktował się z nim już nikt z policji, ani ochrony Kancelarii Prezydenta. Także Czaplicki przyznał, że nikt z policji, ani pracowników Kancelarii Prezydenta w tym czasie się z nim nie kontaktował.
Na pytanie obrońców, kto naruszył prawo - dziennikarze, czy demonstranci - Jaworski odpowiedział, że nie wie.
Nie zetknąłem się z tymi osobami, więc nie wiem
— powiedział.
Proces Gzella i Pawlickiego zaczął się 21 listopada przed Sądem Rejonowym Warszawa-Śródmieście w trybie przyśpieszonym - co oznacza, że musi dobiec końca w terminie 14 dni od wniesienia oskarżenia. Jeśli więc proces miałby dobiec końca w trybie przyśpieszonym, to jeszcze w piątek sąd powinien zamknąć rozprawę i wydać wyrok.
Sąd przesłuchał dotychczas na piątkowej rozprawie także m.in. czterech policjantów biorących udział w interwencji w PKW. Przyznali oni, że działania policji były podjęte na żądanie administratora budynku. Jeden z nich zeznał, że podczas interwencji Gzell stał w drzwiach, przez które wynoszono demonstrantów, co mogło utrudniać działania policji, gdyż jego sprzęt fotograficzny zaczepiał o elementy wyposażenia funkcjonariuszy. Przyznał jednak jednocześnie, że nie widział, żeby fotoreporter PAP „źle się zachowywał”.
Policjanci podkreślali, że działania policji były szybkie i „nie było czasu na legitymowanie osób na sali” zajmowanej przez demonstrantów. „Ja nie wiedziałem, czy to jest dziennikarz, można się pomylić” - zeznał inny z policjantów mówiąc o zatrzymaniu Gzella. Na piątkowe popołudnie zaplanowano jeszcze m.in. przesłuchanie szefa Kancelarii Prezydenta Jacka Michałowskiego oraz naczelnego TV Republika Tomasza Terlikowskiego.
----------------------------------
Szczecin, dnia 04.12.2014r.
Stowarzyszenie Wolnego Słowa
Koło w Szczecinie
OŚWIADCZENIE
W związku z zatrzymaniem dziennikarzy Jana Pawlickiego (TV Republika), Tomasza Gzella (PAP), Hanny Dobrowolskiej (Solidarni 2010) i Witolda Zielińskiego (Niepoprawne Radio PL) - podczas wykonywania przez nich obowiązków zawodowych w czasie protestu w Państwowej Komisji Wyborczej, w dniu 20 listopada 2014r. - zdecydowanie protestujemy.
Odebranie przez policję reporterskich materiałów oraz postawienie tym dziennikarzom zarzutów karnych, narusza fundamenty demokracji. Odbieramy to jako działanie mające na celu uniemożliwienie kontroli władzy przez obywateli oraz zastraszenie wszystkich pracowników mediów.
Działania te naruszają, gwarantowane przez Konstytucję, prawo obywateli do informacji oraz są formą cenzury. Postępowanie funkcjonariuszy policji w stosunku do dziennikarzy budzi nasze najgorsze wspomnienia ze stanu wojennego.
Żądamy, aby przestrzegane były w Polsce prawa obywateli do niezależnej od rządzących informacji oraz prawo dziennikarzy do swobodnego zbierania i przekazywania informacji. Domagamy się odstąpienia od stosowania jakichkolwiek sankcji karnych wobec dziennikarzy zatrzymanych podczas wykonywania przez nich obowiązków zawodowych w siedzibie Państwowej Komisji Wyborczej, w dniu 20 listopada oraz ukarania osób odpowiedzialnych za przeprowadzone tam działania policji.
Członkowie Koła SWS w Szczecinie - działacze SOLIDARNOŚCI,
Opozycyjni Dziennikarze, Drukarze i Kolporterzy prasy podziemnej
w latach lat 1982-1989:
Marek Adamkiewicz
Agnieszka Dąbrowska
Leszek Duklanowski
Wojciech Duklanowski
Danuta Jeżowska Kaczanowska
Wojciech Klukowski
Piotr Mync
Andrzej Piotrowski
Grzegorz Prątnicki
Krzysztof Skarbek
Ks. Waldemar Szczurowski
Tomasz Zieliński
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
27. Wyrok w sprawie okupacji
Wyrok w sprawie okupacji PKW
Policja wyprowadziła dziennikarzy z PKW, zatrzymała i oskarżyła. Sąd właśnie uniewinnił
- Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście uniewinnił w piątek fotoreportera PAP Tomasza Gzella i dziennikarza TV Republika Jana Pawlickiego od zarzutu "naruszenia miru domowego" w Państwowej Komisji Wyborczej, gdzie relacjonowali przebieg okupacji tego budynku
Dziennikarze zostali zatrzymani przez policję około północy z 20 na 21
listopada, gdy relacjonowali okupację gmachu PKW przez osoby
protestujące w sprawie opóźnienia ogłoszenia wyników wyborów
samorządowych. Okupujący także zostali zatrzymani po strajku, ponieważ
nie posłuchali wezwania do opuszczenia gmachu. Łącznie z dziennikarzami
zatrzymano wtedy 12 osób. Wszystkich policja oskarżyła o to samo -
naruszenie miru domowego przez nieusłuchanie polecenia opuszczenia
pomieszczenia.
Sąd uznał jednak, że zatrzymanie dziennikarzy było "pomyłką", a
polecenie by nie utrudniać pracy policji, anulowało wcześniejsze
polecenie opuszczenia budynku.
PKW zeznaje, nie pozwala nagrywać
- PKW nie wydawała demonstrantom poleceń do opuszczenia swej
siedziby, bo nie była administratorem budynku - zeznał przed sądem były
szef PKW Stefan Jaworski. Zeznający policjanci przyznali, że podczas
akcji nie było czasu na legitymowanie dziennikarzy.
Zarówno Jaworski, jak i Kazimierz Czaplicki z PKW prosili o nieutrwalanie dźwięku i obrazu podczas ich zeznań.
- Chodzi o ochronę mojego wizerunku. W poprzednim okresie media
prezentowały mój wizerunek w sposób uwłaczający i wykraczający poza
prawo - uzasadniał swój wniosek Jaworski.
Kto naruszył prawo? PKW nie wie
Były szef PKW zeznał, że miał świadomość, iż demonstracja jest
nielegalna. Zaznaczył, że po zawieszeniu prac przez PKW i opuszczeniu
przez niego siedziby Komisji około godz. 21 nie kontaktował się z nim
nikt z policji ani ochrony Kancelarii Prezydenta. Także Czaplicki
przyznał, że nikt z policji ani pracowników Kancelarii Prezydenta w tym
czasie się z nim nie kontaktował.
Na pytanie obrońców, kto naruszył prawo - dziennikarze czy demonstranci - Jaworski odpowiedział, że nie wie.
- Nie zetknąłem się z tymi osobami, więc nie wiem - powiedział.
Sąd prowadził proces w trybie przyspieszonym. Przesłuchano około
20 świadków - w tym policjantów, ochroniarzy z gmachu, szefa Kancelarii
Prezydenta Jacka Michałowskiego i szefa ochrony budynku.
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75478,17084277,Sad_uniewinnil_dziennikarzy_zatrzyma...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
28. MSW: zatrzymanie dziennikarzy
W związku z wyrokiem sądu w sprawie dziennikarzy minister spraw
wewnętrznych Teresa Piotrowska podkreśliła, że doszło do niepotrzebnego
nieporozumienia z zatrzymaniem dziennikarzy.
- Po zapoznaniu się z raportem policji w tej sprawie czekałam na
rozstrzygnięcie sądowe. Szczegółowa informacja przedstawiona mi przez
policję potwierdziła, że nie doszło do naruszenia prawa i procedur przez
policję, a okoliczności zatrzymania dziennikarzy wymagają oceny sądu.
Sąd uznał, że nie było intencją policjantów zatrzymanie dziennikarzy,
które nastąpiło w wyniku nieporozumienia – mówi minister Teresa
Piotrowska.
- Niedobrze się stało, że nastąpiła taka pomyłka. To ważne, że sąd
już dziś wydał orzeczenie w tej sprawie – mówi minister spraw
wewnętrznych. - W przyszłości nie może dochodzić do takich sytuacji –
podkreśla minister Piotrowska.
Szefowa MSW już 24 listopada br. zobowiązała komendanta głównego
policji do wypracowania odpowiednich procedur współpracy z mediami w
podobnych – trudnych zarówno dla dziennikarzy, jak i policjantów –
sytuacjach. W Komendzie Głównej Policji już od 25 listopada działa
specjalny zespół, który pracuje nad zasadami współdziałania z mediami.
Dziennikarze zatrzymani w PKW uniewinnieni; sąd: zatrzymanie pomyłką
dziennikarza tv Republika Jana Pawlickiego oskarżonych przez policję o
naruszenie miru domowego w PKW. Zatrzymanie to pomyłka, przykre
nieporozumienie - mówił w uzasadnieniu sędzia Łukasz Mrozek.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
29. Gazety Wyborczej mądrości talmudyczne
Policja przegrała w sądzie, bo nie powinna zatrzymywać dziennikarzy w PKW
Interweniując w siedzibie PKW policjanci przekroczyli niepisaną
granicę, która dzieli władzę i dziennikarzy, którzy dla obywateli patrzą
tej władzy na ręce. Czy to była demonstracja siły wobec mediów? - pyta
MARIUSZ JAŁOSZEWSKI.
dzielącą władzę i dziennikarzy, którzy dla obywateli patrzą tej władzy
na ręce. Czy to była demonstracja siły wobec mediów? Czy ktoś się w
policji zagalopował? Czy po prostu to przejaw głupoty i
krótkowzroczności? Niestety, tego akurat sąd nie rozstrzygnął,
uwalniając dziennikarzy od jakiejkolwiek winy.
niesłusznie oskarżyła fotoreportera Polskiej Agencji Prasowej i
dziennikarza TV Republika o naruszenie miru domowego w siedzibie PKW. W
piątek dziennikarzy uniewinnił sąd. Sędzia uniewinnił ich, bo
stwierdził, że policja zrobiła błąd proceduralny. Nie wezwała
dziennikarzy do opuszczenia sali wraz z manifestującą w PKW radykalna
prawicą, tylko zażądała od nich żeby nie utrudniali pracy policji.
Sędzia doszedł więc do wniosku, że naruszenia miru domowego nie było.
Na tym można by zakończyć sprawę. Jest sprawiedliwy wyrok, który oczyszcza dziennikarzy. Policja
dostała nauczkę. A nawet wyciągnęła już wnioski, bo powołała zespół,
który ma wypracować zasady współpracy z dziennikarzami podczas podobnych
interwencji.
Problem w tym, że tego procesu w ogóle nie powinno być.
Policja przekroczyła niepisaną granicę, która dzieli władzę i
dziennikarzy, którzy dla obywateli patrzą tej władzy na ręce. Z
niezrozumiałych powodów zatrzymano tylko tych dwóch dziennikarzy.
Niestety proces nie dał odpowiedzi dlaczego tak się stało.
Można tylko przypuszczać, że na sali w PKW było dużo emocji. Policja
przyszła usuwać prawicowych działaczy, którzy chcieli zdestabilizować
państwo. Było nerwowo, bo akcję media relacjonowały na żywo. Policjantom
mogły puścić nerwy, może chcieli pokazać, kto jest władzą i wydaje
polecenia. To się zdarza. Mogli nawet wyprowadzić dwóch dziennikarzy z
sali. Ale na tym powinni zakończyć czynności.
Niezrozumiałe jest dlaczego zatrzymali dziennikarzy na noc w policyjnej
izbie zatrzymań (choć jest to dopuszczalne prawnie) i następnego dnia
skutych w kajdanki (zgodne z procedurą, ale upokarzające) zawieźli ich
do sądu oskarżając o naruszenie miru domowego.
Czy to
demonstracja siły wobec mediów? Czy ktoś się w policji zagalopował? Czy
po prostu to przejaw głupoty i krótkowzroczności?
Dziwi,
że na czas nie zareagował szef stołecznej policji, czy policyjna góra w
Komendzie Głównej Policji czy w MSW. O sprawie głośno było w mediach od
samego rana. Wystarczył telefon. Przecież zatrzymanych wylegitymowano na
komisariacie. Mając pewność, że to dziennikarze, policja powinna puścić
ich wolno i przeprosić za incydent. Oskarżenie ich świadczy o
niezrozumiałym uporze w dążeniu do ukarania dziennikarzy. Czemu to miało
służyć?
Policja, ale też MSW i rząd, przez tę sprawę poniosły duże straty wizerunkowe.
Policja powinna teraz przeprosić dziennikarzy i zapłacić im
odszkodowanie. Wyciągnięcie wniosków na przyszłość to za mało. Pozostał
niesmak. Państwo powinno zapewniać dziennikarzom dobre warunki do
wykonywania pracy, a nie z nimi walczyć.
Ale ze sprawy
zatrzymań w PKW płynie też inna lekcja. Dziennikarze również są
obywatelami i muszą respektować obowiązujące prawo. Jeśli policja wzywa
do opuszczenia sali, to trzeba się podporządkować poleceniom.
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,17086241,Policja_przegrala_w_sadzie__bo_w_ogole_nie_powinna.html#ixzz3L33iCv1P
Sąd Rejonowy
Warszawa-Śródmieście uniewinnił fotoreportera PAP Tomasza Gzella
i dziennikarza TV Republika Jana Pawlickiego zatrzymanych przez policję
podczas manifestacji w siedzibie Państwowej Komisji Wyborczej
(20./21.11).
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
30. kłamstwa administratora budynku PKW
POZOSTAJĄCE W SPRZECZNOŚCI Z ZEZNANIAMI POLICJI I PKW.
Polecenie zatrzymania dziennikarzy wydał m.in. przedstawiciel Kancelarii Prezydenta Bronisława Komorowskiego. Tak wynika z zeznań Sławomira Słupczyńskiego, policjanta, który nadzorował pracę funkcjonariuszy wyprowadzających osoby z PKW. Sędzia Łukasz Mrozek wydał wyrok, z którego wynika, że prawa nie złamali ani dziennikarze, ani policjanci, którzy ich zatrzymali.
Kancelaria Prezydenta informuje:
Kancelaria Prezydenta RP stanowczo dementuje doniesienia jakoby miała jakikolwiek wpływ na zatrzymanie dziennikarzy w związku z okupacją siedziby Państwowej Komisji Wyborczej. Rola pracownika administracji ograniczyła się jedynie do powiadomienia policji o wtargnięciu dużej grupy do budynku i okupacji pomieszczeń PKW przez nieuprawnione osoby.
Kancelaria Prezydenta RP protestuje przeciwko insynuacjom wiążącym zatrzymanie dwóch dziennikarzy relacjonujących te wydarzenia z administratorem budynku. Nikt z pracowników KPRP nie wydawał policji żadnych poleceń, ponieważ nie był do tego uprawniony. Funkcjonariusze działają w ramach relacji służbowych i decyzji własnych przełożonych.
Z satysfakcją przyjmujemy fakt uniewinnienia dziennikarzy od zarzutów, traktując wolność mediów jako fundament demokratycznego porządku państwa.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
31. (..) Później był wyrok.
(..) Później był wyrok. Uniewinniający. Sądowi udało się ominąć wszelkie konstytucyjno-polityczno-systemowe problemy. Na nagraniach usłyszał, że w ostatnim wezwaniu policjant wezwał dziennikarzy do nieutrudniania pracy policji. Czyli zmienił zdanie. Przestał wzywać do opuszczenia.
Sąd wyraził przypuszczenie, że do wszystkiego doszło przez pomyłkę.
Czyli super. Dziennikarze wolni.
Tyle, że pozostał niesmak. Wolałbym, żeby Policjanci nie rozbili z siebie przed sądem idiotów. Wolałbym nie mieć wrażenia, że coś z ich zeznaniami jest nie tak.
Podobnie, chciałbym wiedzieć skąd się wzięły rozbieżności w zeznaniach panów z PKW i panów z Kancelarii Prezydenta.
No i chyba chciałbym, żeby wobec kogoś wyciągnięto w tej sprawie konsekwencje. Bo bez tego nikt się niczego nie nauczy.
Wychodziłem z sądu razem z Agnieszką Romaszewską. Powiedziała na schodach, że już od pewnego czasu jej matka uważa, że z polską policją źle się dzieje.Pani Zofia raczej wie, co mówi. I to jest zła informacja.(...)
Marcin Kędryna
http://www.3neg.pl/2014/12/6-grudnia-2014.html?spref=tw&m=1
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
32. Szefowa MSW: Przepraszam,
Szefowa MSW: Przepraszam, zatrzymanie dziennikarzy w PKW nie powinno było mieć miejsca
Nigdy, nawet przez minutę, intencją policji nie było zatrzymanie
dziennikarzy. Gwarantuję, że poza tą pomyłką, poza dynamizmem akcji,
która miała miejsce w PKW, żadnego innego podtekstu nie było -
przekonuje w rozmowie z PAP minister spraw wewnętrznych Teresa
Piotrowska.
sposób zachowanie funkcjonariuszy policji podczas protestu w siedzibie
Państwowej Komisji Wyborczej po pierwszej turze wyborów samorządowych.
„Niedobrze się stało, że nastąpiła taka pomyłka”. MSW przeprasza za
zatrzymanie dziennikarzy
Szefowa MSW przeprosiła dziennikarzy za zatrzymanie ich podczas „okupacji” PKW. „Niedobrze się...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
33. Europejska Federacja
Europejska Federacja Dziennikarzy (EFJ) i Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich (SDP) odniosły się we wspólnym oświadczeniu do sprawy zatrzymania i oskarżenia dziennikarzy TV Republika i PAP. – Mimo, że przyjmujemy uniewinnienie dwóch dziennikarzy z satysfakcją, nie jesteśmy w pełni zadowoleni z uzasadnienia wyroku – powiedział Ricardo Gutiérrez, sekretarz generalny EFJ.
20 listopada policja zatrzymała reportera TV Republika Jana Pawlickiego i fotoreportera Tomasza Gzella z Polskiej Agencji Prasowej, kiedy rejestrowali protest grupy demonstrantów w siedzibie Państwowej Komisji Wyborczej.
Podczas akcji policji dziennikarze pokazali legitymacje prasowe potwierdzające, że nie byli tam jako okupujący siedzibę PKW, lecz jako relacjonujący wydarzenie. Policjantom to jednak nie wystarczyło – obu wyprowadzono i osadzono w izbie zatrzymań.
Po zbadaniu dowodów oraz przesłuchaniu świadków, sąd 5 grudnia wydał wyrok uniewinniający Pawlickiego i Gzella. I choć EFJ oraz SDP przyjęły wyrok sądu z zadowoleniem, to szef pierwszej z wymienionych organizacji ma zastrzeżenia do sposobu, w jaki go uzasadniono. Sędzia Łukasz Mrozek stwierdził m.in., że było to „przykre nieporozumienie”, bez analizy przyczyn jego zajścia.
– Mimo, że przyjmujemy uniewinnienie dwóch dziennikarzy z satysfakcją, nie jesteśmy w pełni zadowoleni z uzasadnienia wyroku – powiedział Ricardo Gutiérrez, sekretarz generalny EFJ i dodał, iż ma nadzieję, że takie „przykre nieporozumienia” nie będą się powtarzać. – Chcielibyśmy przypomnieć władzom o konieczności respektowania praw dziennikarzy oraz prawa do wolności słowa i informacji – podkreślił Gutiérrez.
http://niezalezna.pl/62214-europejska-federacja-dziennikarzy-o-skandalu-...
Zatrzymanie dziennikarzy w siedzibie PKW. Wiceszef MSW: to się nie powtórzy
Wiceszef MSZ zapowiedział, że sprawą zatrzymania dziennikarzy zajmie się jutro sejmowa komisja kultury i środków przekazu.
Karpiński - odpowiadając dziś w Sejmie na pytanie posła Jana Dziedziczaka (PiS) - podkreślił, że w PKW doszło do zdarzenia, które było precedensem od 1989 roku. Mam nadzieję, że taka sytuacja się nie powtórzy - dodał.
Wiceminister spraw wewnętrznych tłumaczył, że interwencja policji była na wniosek administratora obiektu po tym, jak doszło do jego zajęcia. Najpierw administrator obiektu, potem policjanci wzywali do opuszczenie obiektu, w tym również przedstawicieli mediów - tłumaczył Karpiński. Podkreślił jednak, że z punktu widzenia formalnego interwencja policji była przeprowadzona zgodnie z prawem.
Poseł PiS Jarosław
Zieliński dopytywał ministra, dlaczego spośród wszystkich dziennikarzy,
którzy byli w siedzibie PKW, zostali zatrzymani akurat przedstawiciele
tych dwóch redakcji.
Karpiński wyjaśnił, że osoby, które przebywały w sali, nie zostały potraktowane wybiórczo. Część z tych osób podporządkowała się poleceniu (policji), by opuścić salę, w której odbywała się interwencja - dodał.
Wiceszef MSZ zapowiedział
też, że sprawą zatrzymania dziennikarzy zajmie się w piątek sejmowa
komisja kultury i środków przekazu.
5 grudnia sąd uniewinnił dziennikarzy. Zatrzymanie to pomyłka, przykre nieporozumienie - podał sąd w uzasadnieniu.
Rzecznik komendanta stołecznego policji Mariusz Mrozek ocenił, że doszło do sytuacji, którą można by uznać za niepotrzebną. Z
drugiej strony to, że taka sytuacja miała miejsca, że zapadło
orzeczenie sądu, można uznać za punkt wyjścia do wypracowania reguł
postępowania, współpracy z dziennikarzami - powiedział.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
34. Warszawa, 16 grudnia 2014
Warszawa, 16 grudnia 2014 r.
Pani Ewa Kopacz
Prezes Rady Ministrów
Szanowna Pani Premier,
Zwracam się do Pani Premier zaniepokojony sytuacją jaka powstała w wyniku zatrzymania czwórki dziennikarzy w siedzibie Państwowej Komisji Wyborczej w dniu
21 listopada br. Zakończone uniewinnieniem dwóch dziennikarzy postępowanie sądowe, dowodzi jednoznacznie, że kontynuowanie postępowania sądowego wobec pozostałej dwójki jest nieuzasadnione.
Już 9 grudnia Pani Minister Piotrowska stwierdziła: "W 2014 r., kiedy obchodzimy
25-lecie wolności, okupacja PKW nie powinna mieć miejsca, ale skoro już się to zdarzyło i skoro pewne osoby wtargnęły tam i potrzebna była interwencja policji, to dziennikarze nie powinni zostać zatrzymani. Chciałabym to z całą mocą i odpowiedzialnością powiedzieć,
że to się nie powinno zdarzyć i chciałabym powiedzieć: przepraszam. Tych wszystkich, których to dotknęło, których to bulwersowało. Dorobek polskiej demokracji jest tak wielki, że tego typu sytuacja nie powinna mieć miejsca".
W świetle powyższej wypowiedzi oraz wcześniejszych wyroków moje zaniepokojenie wywołuje kontynuowanie postępowania wobec Hanny Dobrowolskiej i Witolda Zielińskiego, które stawia pod znakiem zapytania szczerość słowa „przepraszam”, które padło z ust minister Piotrowskiej.
Kontynuowanie procesów karnych wobec dziennikarzy relacjonujących wydarzenia
w PKW może być odczytane nie tylko jako przejaw arogancji władzy, która wbrew faktom
chce „postawić na swoim” ale daje również asumpt do stawiania pytań o przestrzeganie wolności słowa.
Dla wolności wypowiedzi i swobody wykonywania działalności dziennikarskiej nie może mieć znaczenia czy dziennikarze reprezentują bardziej czy mniej znane media.
Każdy dziennikarz musi być pewny przestrzegania przez państwo konstytucyjnej zasady wolności słowa.
Oczekuję od Pani Premier działań, które spowodują wycofanie oskarżeń wobec dziennikarzy i natychmiastowe zakończenie postępowania karnego wobec Hanny Dobrowolskiej i Witolda Zielińskiego.
Z wyrazami szacunku,
w imieniu Zarządu,
Wojciech Borowik
Prezes Zarządu
Stowarzyszenia Wolnego Słowa
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
35. Minister kolejny raz
Minister kolejny raz przeprasza za zatrzymania dziennikarzy w PKW
Minister spraw wewnętrznych Teresa Piotrowska po raz kolejny przeprasza za zatrzymanie dziennikarzy w siedzibie PKW.
Przedstawiciele kierownictwa MSW i policji na posiedzeniu sejmowej
Komisji Kultury i Środków Przekazu tłumaczyli okoliczności zatrzymania
przedstawicieli prasy w nocy z 20 na 21 listopada. Spotkanie odbyło się
na wniosek posłów PiS-u.
Poseł Jan Dziedziczak stwierdził, że zatrzymanie przez policję
dziennikarzy w PKW było wydarzeniem “bez precedensu po 1989 roku”.
- Ten rok 2014 przedstawiany przez liberalne media jako
rok wolności, rok 25-lecia po przemianach z 1989 roku, jest tak
naprawdę, w opinii wielu, czarnym rokiem dla polskiego dziennikarstwa,
czarnym rokiem dla wolności słowa w naszym kraju – powiedział poseł Jan Dziedziczak.
Odpowiadając na zarzuty szefowa MSW przyznała się, że nie powinno dojść do takiej sytuacji.
- Wielokrotnie już mówiłam o tym, że do tego zdarzenia dojść
nie powinno i wszystkich tych, których to dotknęło w sposób bezpośredni,
a również tych, których to zbulwersowało, czy spowodowało dyskomfort,
przeprosiłam – powiedziała minister Teresa Piotrowska.
Podczas posiedzenia komisji policja przedstawiła także założenia
opracowywanego obecnie we współpracy z mediami kodeksu dobrych praktyk,
który ma poprawić współpracę policjantów z dziennikarzami – mówi insp.
Mariusz Sokołowski, rzecznik prasowy KGP.
- Pracodawcy powinni dążyć do jak najlepszej ochrony swoich
pracowników, szczególnie poprzez jak najlepsze przygotowanie ich do
pracy w tym szkolenie. Sygnatariusze takiego kodeksu dobrych praktyk
uznawaliby konieczność prowadzenia szkoleń z udziałem ekspertów z
policji dla pracowników mediów – tak by w maksymalnym zakresie zdawali
sobie sprawę z istniejących zagrożeń i umieli odpowiednio na nie
reagować. Policja deklaruje gotowość współpracy przy organizowaniu
takich szkoleń – tłumaczył insp. Mariusz Sokołowski.
Dziennikarze byli oskarżeni o naruszenie miru domowego przez
nieusłuchanie polecenia opuszczenia pomieszczenia. 5 grudnia sąd
uniewinnił dziennikarzy, uznając, że ich zatrzymanie było pomyłką.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
36. dokąd zmierza polityka PO-PSL?
Kreml przykręca śrubę Rosjanom. Dokąd prowadzi jastrzębia polityka Moskwy?
rosyjskim społeczeństwie.Sąd skazał braci za oszustwa, których mieli się dopuścić
m.in. na szkodę spółki Yves Rocher Wostok. Korzystając ze stanowiska
menedżerskiego, które zajmował Oleg Nawalny w Poczcie Rossii, bracia
mieli podbierać poczcie klientów, a następnie przywłaszczać pozyskane od
nich pieniądze – w sumie 31 mln rubli (po obecnym kursie 1,9 mln zł).
Na Aleksieju Nawalnym
ciąży już wyrok pięciu lat w zawieszeniu za organizację kradzieży
drewna państwowego Kirowlesu w czasie, gdy doradzał władzom obwodu
kirowskiego. Pierwotnie wyrok miał zostać ogłoszony 15 stycznia. W
poniedziałek zapowiedziano zmianę daty. Niespodziewanie nawet dla
sędziów – pełna treść orzeczenia nie była jeszcze gotowa, więc sędzia Jelena Korobczenko odczytała wczoraj jedynie część wstępną i rozstrzygnięcie. Pełna część uzasadnienia zostanie dostarczona później.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
37. 15 stycznia o godzinie 10 KOLEJNA ROZPRAWA
Sąd po zatrzymaniu dziennikarzy w PKW: Policja nie nadążała intelektualnie za sytuacją
Śródmiejski sąd uznał dziś, że zatrzymanie Jana Pawlickiego, dziennikarza Telewizji Republika, było nielegalne i niezasadne.
Jan Pawlicki oraz Tomasz Gzell z Polskiej Agencji Prasowej zostali zatrzymani w nocy z 20 na 21 listopada ub.r.
Cały tekst: http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34889,17225037,Sad_po_zatrzymaniu_d...
Sądowy maraton trwa. Aktualizacja- zeznania Jacka Michałowskiego
Tym razem przed sądem po raz kolejny stanęli:
Hanna Dobrowolska i Grzegorz Braun
Również na 7 stycznia zaplanowana była sprawa p-ko Grzegorzowi Senatorskiemu, Rafałowi Mossakowskiemu i Zenonowi Nowakowi, ale została ODWOŁANA z powodu choroby sędziego.
Wszyscy ci oskarżeni spędzili w areszcie 48 godzin.
15 stycznia o godzinie 10 w sali (najprawdopodobniej) 242 ponownie staną przed sądem: Hanna Dobowolska i Grzegorz Braun
Będzie śledztwo ws. zatrzymania dziennikarzy w PKW
Warszawski Sąd rejonowy uznał, że zatrzymanie
dziennikarzy w czasie protestów w siedzibie PKW było bezzasadne i
nielegalne. To oznacza, że sprawa zostanie skierowana do prokuratury,
który rozpocznie śledztwo.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl