List protestacyjny do Rzecznika Praw Obywatelskich przeciwko próbie ograniczania praw rodziców do wychowywania dzieci.
Rzecznik Praw Obywatelskich
prof. Irena Lipowicz
Szanowna Pani,
w związku z treścią wystąpienia z dnia 24 kwietnia 2014 roku do Ministra Edukacji Narodowej w sprawie tzw. programu "Równościowe przedszkole", pragnę wyrazić moje szczere zaniepokojenie zajętym w nim stanowiskiem.
Odnoszę wrażenie, że jego istotą jest próba ograniczenia konstytucyjnego prawa rodziców do wychowania dzieci zgodnie ze swoimi przekonaniami. Próba, dokonana w przeświadczeniu, że każde prawo obywatelskie musi ustąpić dziś dogmatowi równości.
Nie budzi wątpliwości pogląd, że polska Konstytucja w art. 33 odnosi się do tzw. równości formalnej kobiet i mężczyzn, czyli równości wobec prawa. Jednak w wystąpieniu do MEN wyraźne jest założenie, że należy interpretować tę normę szerzej, obejmując nią także tzw. wymiar tożsamościowy, czyli że kobieta i mężczyzna są tacy sami.
Powstaje pytanie czy rozumiana w ten sposób równość płci jest odbiciem obiektywnego faktu, opartym na poszukiwaniach naukowych (nauk biologicznych, psychologicznych, socjologicznych czy historycznych), czy może hipotezą czysto ideologiczną, przyjętą wyłącznie na mocy politycznych decyzji różnych ciał międzynarodowych?
Pisze Pani, że ustalanie i planowanie programu nauczania szkolnego należy do kompetencji państwa. Czy wynika z tego również prawo do rozpowszechniania w szkołach informacji i treści nieobiektywnych, jak choćby zideologizowana w ten sposób koncepcja równości płci?
Pisze Pani, że prawa rodziców do nauczania dzieci zgodnie z przekonaniami rodziców to nie ogranicza, bo mogą edukować je po szkole i w weekendy.
Czy na tej samej zasadzie zgodzi się Pani na ograniczanie innych praw obywatelskich? Czy pracodawcy mogliby np. ograniczać równość kobiet i mężczyzn w miejscu pracy argumentując, że równouprawnienie może się przecież realizować popołudniami i w weekendy?
System podatkowy także nie ogranicza się do opodatkowywania dochodów rodziców uzyskanych popołudniami i w weekendy a podatek VAT działa całą dobę i przez siedem dni w tygodniu. Dlaczego zatem pragnie Pani, by system oświaty, finansowany z tychże wpływów podatkowych, tolerował konstytucyjne prawa rodziców tylko poza szkołą?
Powołuje się Pani na wyrok Trybunału Konstytucyjnego wskazując, że prawo rodziców do wychowania podlega ograniczeniu ze względu na treść art. 70 ust. 1 Konstytucji, czyli obowiązek nauki do 18 roku życia. W wypadku "Równościowego przedszkola" trudno i ten argument uznać za trafny, bo mowa tu zajęciach w przedszkolu, które nie są obecnie obowiązkowe.
Pisze Pani wielokrotnie w swoim wystąpieniu o publikacji "Równościowe przedszkole" jako o programie edukacyjnym i jako taki go analizuje i z zaangażowaniem broni. Tymczasem same jego autorki wyjaśniają, że formalnie i faktycznie nie jest to program, a jedynie poradnik dla nauczyciela.
Mam zatem nieodparte wrażenie, że treścią swojego wystąpienia chce Pani koniecznie stanąć po jednej ze stron ideologicznego sporu, wpisać się w logikę ideologicznych argumentów oraz realizować polityczne postulaty równościowych elit.
Niepokoi mnie to, tym bardziej, że używając mocy i powagi urzędu Rzecznika Praw Obywatelskich, który zgodnie z Konstytucją powinien stać na straży wolności obywateli, angażuje się Pani w aktywną próbę ograniczania ich praw.
Z poważaniem
Fundacja Mamy i Taty zachęca do złożenia podpisu pod listem do Rzecznika Praw Obywatelskich. Nie można dopuścić do sytuacji w której rodzice mieliby prawo do wychowywania swoich dzieci popołudniami i w weekendy, a szkoła i przedszkole będą wbrew ich woli uczyć je równości.
zachęcamy do podpisania listu protestacyjnego do Rzecznika Praw Obywatelskich przeciwko próbie ograniczania praw rodziców do wychowywania dzieci.
http://www.mamaitata.org.pl/petycje/przeciwko-probie-ograniczania-konstytucyjnego-prawa-rodzicow-do-wychowania-dzieci/1
- Zaloguj się, by odpowiadać
6 komentarzy
1. Formularz został poprawnie wysłany
Mamy już 4564 sygnatariuszy.
http://www.mamaitata.org.pl/petycje/przeciwko-probie-ograniczania-konsty...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. Do Pani Maryli
Szanowna Pani Marylo,
Nawet odpowiedziałem na pytanie, jakie miasto jest stolica Polski.
Ukłony moje najniższe
Ciekaw jestem ile Warszawiaków o tym fakcie wie
Za co, kiedy i przez kogo
Ukłony moje najniższe
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
3. Też wysłałam
z trudnościami :(
4. Szanowny Panie Michale
Zawsze niezwyciężona !
Obecne władze stolicy zrobiły wszystko, aby nikt o tym nie wiedział. Słoiki, które wynajmują pokoje w Warszawie nie sa tym zainteresowane, dla nich Bufetowa ma Tęczę sodomicką.
Pozdrawiam serdecznie
Dziekuję za podpisy i prosze o więcej.
Mamy już 5618 sygnatariuszy.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
5. „Nasz Elementarz” jeszcze bardziej równościowy. Osobiście dopiln
Autorka „Naszego elementarza” Maria Lorek odpiera
zarzuty dotyczące plagiatu i opowiada o poprawkach, jakie naniosła po
społecznych konsultacjach. Szczególnie wzięła sobie do
serca „uwagi równościowe”.
— zauważa Lorek.
Okazuje się również, że wytypowani przez MEN recenzenci dołożyli wszelkich starań, aby podręcznik nie uraził zwolenników ideologii gender. Udało się na przykład uniknąć tak niebezpiecznych stereotypów, jak kolory typowe dla płci męskiej i żeńskiej.
— mówi autorka rządowego podręcznika.
Niedawno Wydawnictwa
Szkolne i Pedagogiczne alarmowały, że pierwsza część „Naszego
elementarza” to w dużym stopniu kopia podręczników WSiP. Lorek jest
zaskoczona tymi oskarżeniami.
Czytaj również:
Tzw. darmowy podręcznik lansowany przez rząd plagiatem?
MEN broni swojego podręcznika
— twierdzi Lorek.
Choć sama w końcu przyznaje, że zmieniona została jedna ze stron, na której pojawił się dialog z literką „j” jak jajko.
— ucina autorka.
Nie ma zamiaru rezygnować z komiksu ze smokiem, który również wytknięto jej jako plagiat.
— zapowiada Maria Lorek.
A co będzie, jeśli recenzenci uznają, że komiks o smoku koliduje z poglądami środowisk LGBT? W końcu smoki to wyjątkowo nietolerancyjne stworzenia…
zz/”Gazeta Wyborcza”
http://wpolityce.pl/lifestyle/196272-nasz-elementarz-jeszcze-bardziej-rownosciowy-osobiscie-dopilnowala-tego-autorka-podaje-np-kolory-koszulek-by-nie-bylo-tak-ze-chlopcy-sa-zawsze-ubrani-na-niebiesko-a-dziewczynki-na-rozowo
29 kwietnia 2014 r. Rzecznik Praw Obywatelskich, prof. Irena Lipowicz, wystosowała pismo do Ministerstwa Edukacji Narodowej w którym ustosunkowuje się do zastrzeżeń wobec programu „Równościowe przedszkole” wyrażonych w liście Stowarzyszenia Rzecznik Praw Rodziców.
Wyrażone w tym piśmie stanowisko aprobujące ograniczanie prawa rodziców do zapewnienia dzieciom wychowania i nauczania moralnego zgodnego z ich przekonaniami budzi, na tle obowiązujących przepisów, szereg istotnych wątpliwości prawnych oraz ogólne zakłopotanie.
W stanowisku Rzecznika Praw Obywatelskich błędnie podnosi się, jakoby powoływany przez rodziców art. 48 ust. 1 Konstytucji stanowiący, iż rodzice mają prawo do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami, był ograniczany przez art. 70 ust. 1 Konstytucji („Każdy ma prawo do nauki. Nauka do 18 roku życia jest obowiązkowa. Sposób wykonania obowiązku szkolnego określa ustawa”). Przepis ten nie zawiera żadnej treści, która mogłaby być rozumiana jako ograniczenie Praw Rodziców gwarantowanych im przez art. 48 ust. 1 Konstytucji. Jeśli chodzi o sposób realizowania obowiązku szkolnego, który ustanawia art. 70, przepis ten odsyła do ustawy o systemie oświaty. Tymczasem ustawa ta już w swoim art. 1 stwierdza, że „system oświaty zapewnia w szczególności wspomaganie przez szkołę wychowawczej roli rodziny”. Tym samym obowiązek szkolny nie może być pojmowany jako ograniczenie konstytucyjnych praw rodziców z art. 48 ust. 1 Konstytucji , ale jako ich potwierdzenie i instytucjonalne wsparcie.
Bodaj najistotniejszym argumentem w stanowisku RPO jest fragment wyroku Trybunału Konstytucyjnego z dnia 27 maja 2003 r., K 11/03. W piśmie RPO z 29 kwietnia 2014 r. został on przytoczony z pominięciem kontekstu, w jakim został sformułowany. Trybunał Konstytucyjny odnosił się tam do konkretnego zagadnienia – przekazywania w szkole wiedzy o Unii Europejskiej. Orzeczenie to dotykało więc problematyki z zakresu wiedzy o społeczeństwie i podstawowych instytucji życia politycznego Polski i Europy i do takiej właśnie problematyki odnosiły się słowa o Konstytucji, „która nie może gwarantować, i nie gwarantuje, że wiedza przekazywana w szkole będzie zgodna z przekonaniami rodziców”. Traktowanie tej wypowiedzi, jako ograniczenia prawa rodziców do wychowania dzieci zgodnie ze swymi przekonaniami jest nadużyciem. Wypowiedź Trybunału nie dotyczyła bowiem ideologicznych stanowisk lub teorii socjologicznych ale faktów dotyczących instytucji życia politycznego.
Istotnie, przekonania rodziców nie mogą stać na przeszkodzie przekazywaniu obiektywnych faktów, jednak program „równościowe przedszkole” prezentuje bardzo konkretne stanowisko światopoglądowe i to ono budzi zastrzeżenia rodziców. Program „Równościowe przedszkole” porusza w najwyższym stopniu kontrowersyjne zagadnienia tożsamości płciowej, chce obalać „stereotypy” i wzywa m.in. do otwierania dzieci na „inne niż stereotypowe modele życia w rodzinie i poza nią”. Są to wszystko zagadnienia, których przekazywanie bez wiedzy i zgodny rodziców, a nawet wbrew ich woli (jak postuluje to program „Równościowe przedszkole”) stanowi jaskrawe naruszenie art. 48 ust. 1 konstytucji.
Jak podkreślił Trybunał w wyroku z 15 listopada 2005 r. w sprawie o sygn. akt P 3/05, Konstytucja wymaga zagwarantowania, zgodnie z zasadą pomocniczości, możliwie szerokiej autonomii rodziców w wykonywaniu funkcji rodzicielskich, w tym zwłaszcza wychowawczych ze względu na dobro dziecka (art. 47, art. 48, art. 53 ust. 3 Konstytucji RP). Celem takiego ukształtowania regulacji jest zapewnienie ochrony konstytucyjnych praw rodziców przed dowolną i arbitralną ingerencją władzy publicznej. Na ten wymiar nauczania decydujący wpływ powinni mieć zatem rodzice. Ich rolę podkreśla również art. 53 ust. 3 Konstytucji RP, stanowiący wprost iż rodzice mają prawo do zapewnienia dzieciom nauczania moralnego zgodnie ze swoimi przekonaniami. Bezwzględne pierwszeństwo rodziców w tym zakresie potwierdzają także ratyfikowane przez Polskę umowy międzynarodowe. Wśród nich wymienić należy przede wszystkim Powszechną Deklarację Praw Człowieka, która w art. 26 ust. 3 podkreśla, że to rodzice mają prawo pierwszeństwa w wyborze nauczania, które ma być dane ich dzieciom oraz Konwencję o Prawach Dziecka, która w art. 18 stanowi, że „rodzice (…) ponoszą główną odpowiedzialność za wychowanie i rozwój dziecka” nie ograniczając bynajmniej tego prawa czasowo do weekendów i czasu po szkole.
W stanowisku Rzecznika Praw Obywatelskich na próżno szukać odwołań do tych przepisów. Wiele miejsca poświęca się jednak innym umowom międzynarodowym. Wypada więc zauważyć, że pierwsza z przywołanych umów – Konwencja Rady Europy w sprawie zapobiegania i zwalczania przemocy wobec kobiet i przemocy domowej nie została przez Polskę ratyfikowana a zatem nie jest na terytorium naszego kraju dokumentem wiążącym i nie uprawnia do wyciągania z niej jakichkolwiek konsekwencji normatywnych, zwłaszcza zaś konsekwencji sprzecznych z polskim porządkiem konstytucyjnym, to zaś ma miejsce w wystąpieniu RPO. Podobnie nie wiążą Polski zalecenia żadnego z komitetów traktatowych na które wielokrotnie powołuje się Pani Rzecznik. Takiego charakteru nie posiadają także zalecenia Komitetu Ministrów Rady Europy wydawane w trybie art. 15 b) Statutu RE. Nie tworzą one formalnych zobowiązań po stronie państw. Bezpodstawne jest więc określanie, jak ma to miejsce w stanowisku RPO, powyższych aktów mianem „wiążącego [Polskę] prawa międzynarodowego”.
Obok argumentów natury prawnej w stanowisku RPO odnajdujemy powołanie się na sondażowe dane TNS OBOP wskazujące „nieproporcjonalnie wysoką liczbę kobiet – ofiar przemocy w rodzinie”. Wynika z nich, że ofiarą przemocy częściej padają kobiety niż mężczyźni. Ponieważ dane te nie obrazują skali zjawiska przemocy, warto przytoczyć wyniki najnowszych ogólnoeuropejskich badań empirycznych nt. przemocy wobec kobiet przedstawionych w raporcie Agencji Praw Podstawowych UE. Wynika z nich, że Polska na tle całej Unii Europejskiej odznacza się najniższymi lub jednymi z najniższych wskaźników przemocy wobec kobiet i dziewczynek. Nasz kraj charakteryzuje się przy tym najwyższym w Unii Europejskiej wskaźnikiem raportowalności przypadków przemocy Policji. Jednocześnie najwięcej przemocy zdiagnozowano w krajach, które kierują się ideologicznymi założeniami w pojmowaniu zjawiska przemocy względem kobiet, które znalazły wyraz w wystąpieniu RPO. Wielka szkoda, że zamiast danych empirycznych Agencji Praw Podstawowych, RPO zdecydowała się przytaczać stereotypowe poglądy inspirowane ideologią feministyczną.
Podsumowując: stanowisko Rzecznika Praw Obywatelskich oparte jest na wybiórczo przedstawionym stanie prawnym, błędnej wykładni obowiązujących przepisów oraz bezpodstawnym powołaniu przepisów nieobowiązujących.
Konsternację wzbudza fakt, że Rzecznik Praw Obywatelskich, sprzeniewierzając się swojej konstytucyjnie określonej misji, poparł swym autorytetem działania administracji, które łamią konstytucyjne prawa rodziców. Czy naprawdę w demokratycznej Polsce mamy budować system, w którym, jak miało to miejsce w ustroju totalitarnym, rodzice mogli przekazywać dzieciom prawdę dopiero „po szkole i w weekendy”?
Ordo Iuris
http://wpolityce.pl/polityka/196298-lipowicz-poparla-dzialania-ktore-lam...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
6. prawa obywatelskie w praktyce.....
Wszystko tajne, nie mogę się przedstawić i nie mogę powiedzieć kto mi tego zakazał!
Tak wyglądała próba kontaktu z biurem Rzecznika Praw Obywatelskich. Zadzwoniłem tam, by umówić się z prof. Ireną Lipowicz na wywiad. Grzecznie się przedstawiłem, wymieniłem redakcję, którą reprezentuję i… padłem. Anonimowa urzędniczka najpierw długo dopytywała o czym chcę rozmawiać i w jakim celu, by wreszcie zażądać:
Proszę przysłać mailem prośbę o rozmowę z zaznaczonym tematem rozmowy.
— Niniejszym przesyłam ją ustnie.
— Proszę jednak o prośbę mailem.
— A czy mogę wiedzieć z kim rozmawiam?
— A do czego pan potrzebuje tej informacji?
— Chciałbym wiedzieć z kim mam niewątpliwą przyjemność konwersować.
— Proszę przesłać informację mailem.
Tu nastąpiła dłuższa wymiana zdań, w czasie której namawiałem moją rozmówczynię, by jednak się przestawiła. Nie miałem, Bóg mi świadkiem, żadnych złych zamiarów. Koniec rozmowy wyglądał tak:
— Ale ja tylko chciałbym wiedzieć z kim rozmawiam…
— Pracownik biura.
— Czy pani pracownik nosi jakieś imię i nazwisko? Ja się przecież przedstawiłem.
— Mam informację od przełożonych, że nie muszę udzielać takich informacji.
— Mogę się dowiedzieć kto z pani przełożonych tego pani zabronił?
— Tym bardziej nie mogę tego powiedzieć.
— Czyli nie może się pani ani przedstawiać, ani powiedzieć, kto tego pani zakazał?
— Nie można tego tak nazwać.
— Ponieważ nagrywam od jakiegoś czasu tę pasjonującą konwersację…
— Wie pan, że nie może jej pan bez mojej zgody opublikować?! A ja panu zabraniam!
— Jak mi pani może zabronić, skoro się pani nawet nie przedstawiła?
— Zabraniam panu, a jeśli pan ją opublikuję, to wystąpię.
— Ale gdzie pani wystąpi, pani pracownik, skoro jest pani anonimowa?
— Ta rozmowa zmierza donikąd.
Nie byłbym sobą, gdybym jednak nie sprawdził, z kim miałem przyjemność odbyć tę rozmowę. Pani rzecznik, a nawet po starej znajomości, pani Ireno, lwicą, która tak pani broniła była ponoć pani Monika Foremniak. To była prawdziwie obywatelska lekcja, której mnie udzieliła. Nagrodę jej dać!
Robert Mazurek
http://wpolityce.pl/spoleczenstwo/196495-jak-mazurek-z-urzedniczka-rozma...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl