Picca a`la przeniczny radek sikorszczak z bygdoszczu

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

 

W dniu 5 maja 1939 roku, Minister Spraw Zagranicznych Rzeczypospolitej Polski,Pan Pułkownik dyplomowany Józef Beck, demokratycznego państwa, choćby z tego powodu, bo w II Rzeczypospolitej było o połowę mniej policjantów, agentów, podsłuchów, inwigilacji społeczeństwa jak za administratorów niemcotusków i komorusków
 
odpowiedział w Sejmie na żądania przyszłego zbrodniarza, ludobójcę Adolfa Hitlera, wodza i kanclerza III rzeszy niemieckiej, które wysunął 28 kwietnia 1939 roku wobec suwerennego państwa jakim była Rzeczypospolita Polska.
 
Przemówienie Ministra Józefa Becka, był przyjęte przez polski sejm entuzjastycznie z oklaskami na stojąco.Protestowali tylko posłowie komunistyczni, Żydzi i Niemcy zasiadający w polskim parlamencie jako reprezentacji mniejszości.
Relacje z tego przemówienia znam z opowiadań mego ojca, ówczesnego posła i podsekretarza stanu w kancelarii premiera
 
 
 
Pan Pułkownik dyplomowany artylerii, minister spraw zagranicznych II Rzeczypospolitej Józef Beck, członek POW, Strzelca, Legionista, za bitwę pod Kostiuchówną / 4-6 lipca 1916 / otrzymał order wojenny Virtuti Militari , oficer Wojska Polskiego.
 
Odznaczenia
 

    Order Orła Białego
    Krzyż Srebrny Orderu Wojennego Virtuti Militari
    Wielka Wstęga Orderu Odrodzenia Polski
    Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski
    Krzyż Niepodległości z Mieczami
    Krzyż Walecznych (trzykrotnie)
    Złoty Krzyż Zasługi
    Medal Pamiątkowy za Wojnę 1918-1921
    Medal Dziesięciolecia Odzyskanej Niepodległości
    Odznaka pamiątkowa artylerii konnej II RP
    Krzyż Wojenny (Belgia)
    Order Krzyża z Orłem I klasy (Estonia, 1933
    Order Białej Róży (Finlandia)
    Krzyż Komandorski Legii Honorowej (Francja)
    Krzyż Kawalerski Legii Honorowej[89] (Francja)
    Krzyż Oficerski Legii Honorowej- 1928
    Krzyż Komandorski z Gwiazdą Orderu Świętego Sawy (Królestwo Jugosławii)
    Krzyż Wielki Królewskiego Orderu Rycerzy Pana Naszego Jezusa Chrystusa (Portugalia)
 
 

Dnia 28 kwietnia 1939 r. Adolf Hitler przemawiając w Reichstagu wypowiedział podpisaną w 1934 r. polsko-niemiecką deklaracją o niestosowaniu przemocy. Pakt o nieagresji miał obowiązywać przez dziesięć lat.

28 kwietnia 1939 rok, przemówienia przyszłego ludobójcy Adolfa Hitlera w Reichstagu

 

Żądania Adolfa Hitlera dotyczyły:

1. Włączenia Wolnego Miasta Gdańsk do rzeszy

2.Przeprowadzenia przez Pomorze eksterytorialnej linii kolejowej i autostrady oraz przystąpienia Polski do tzw. paktu antykominternowskiego.

Problemy stosunków polsko-niemieckich przedstawię w kolejnej mojej wypowiedzi

 

Wysoka Izbo!

Korzystam ze zebrania Parlamentu, ażeby uzupełnić pewne luki w mojej pracy, jakie miały miejsce w ostatnich miesiącach. Bieg wydarzeń międzynarodowych uzasadniałby może więcej wypowiedzi ministra spraw zagranicznych, niż moje jedyne expose? w Komisji Spraw Zagranicznych Senatu.

Z drugiej strony, ten właśnie szybki bieg wydarzeń skłaniał mnie do odraczania deklaracji publicznej do czasu, w którym główne zagadnienia naszej polityki przyjmą bardziej dojrzałą formę.

Konsekwencje, wynikające z osłabienia zbiorowych instytucji międzynarodowych i z głębokiej rewizji metod pracy między państwami, które zresztą niejednokrotnie w Izbach sygnalizowałem, spowodowały otwarcie całego szeregu nowych problemów w różnych częściach świata. Proces ten i jego skutki dotarły w szeregu ostatnich miesięcy aż do granic Rzeczypospolitej. To, co najogólniej o tym zjawisku można powiedzieć, streszczam w określeniu, że stosunki między poszczególnymi państwami nabrały bardziej indywidualnego charakteru, więcej własnego oblicza. Osłabione zostały normy ogólne. Po prostu rozmawia się coraz bardziej bezpośrednio od państwa do państwa.

Jeśli o nas chodzi - zaszły wydarzenia bardzo poważne.

Z jednymi państwami kontakt nasz stał się głębszy i łatwiejszy, w innych wypadkach powstały poważne trudności. Biorąc rzeczy chronologicznie, mam tu na myśli w pierwszej linii naszą umowę ze Zjednoczonym Królestwem, z Anglią. Po kilkakrotnych kontaktach w drodze dyplomatycznej które miały na celu określenie zakresu naszych przyszłych stosunków, doszliśmy przy okazji mej wizyty w Londynie do bezpośredniej umowy, opartej o zasady wzajemnej pomocy w razie zagrożenia bezpośredniego lub pośredniego niezależności jednego z naszych państw. Formuła umowy znana jest panom w deklaracji premiera Neville Chamberlaina z dn. 6 kwietnia, deklaracji, której tekst został uzgodniony i winien być uważany za układ zawarty miedzy obydwoma Rządami. Uważam za swój obowiązek dodać tu, że sposób i forma wyczerpujących rozmów, przeprowadzonych w Londynie, dodają umowie wartości szczególnej. Pragnąłbym, aby polska opinia publiczna wiedziała, że spotkałem ze strony angielskiej mężów stanu nie tylko głębokie zrozumienie ogólnych zagadnień polityki europejskiej, ale taki stosunek do naszego państwa, który pozwolił mi z cała otwartością i zaufaniem przedyskutować wszystkie istotne zagadnienia, bez niedomówień i wątpliwości.

Szybkie ustalenie zasady współpracy angielsko - polskiej możliwe było przede wszystkim dlatego, że wyjaśniliśmy sobie wyraźnie, iż tendencje obu Rządów są zgodne w podstawowych zagadnieniach europejskich; na pewno ani Anglia, ani Polska nie żywią zamiarów agresywnych w stosunku do nikogo, lecz również stanowczo stoją na gruncie respektu dla pewnych podstawowych zasad w życiu międzynarodowym.

Równoległe deklaracje kierowników politycznych strony francuskiej stwierdzają, że jesteśmy zgodni miedzy Paryżem a Warszawą co do tego, że skuteczność działania naszego obronnego układu nie tylko nie może być osłabiona przez zmianę koniunktury międzynarodowej, lecz przeciwnie - że układ ten stanowić powinien jeden z najistotniejszych czynników w strukturze politycznej Europy.

Porozumienie polsko - angielskie przyjął pan kanclerz Rzeszy Niemieckiej za pretekst do jednostronnego uznania za nieistniejący układu, który pan Kanclerz Rzeszy zawarł z nami w roku 1934.

Zanim przejdę do dzisiejszego stadium tej sprawy, pozwolą mi panowie na krótki rys historyczny.

Fakt, że miałem zaszczyt brać czynny udział w zawarciu i wykonaniu tego układu, nakłada na mnie obowiązek jego analizy. Układ z 1934 r. był wydarzeniem wielkiej miary. Była to próba dania jakiegoś lepszego biegu historii miedzy dwoma wielkimi narodami, próba wyjścia z niezdrowej atmosfery codziennych zgrzytów i szerszych wrogich zamierzeń, w kierunku wzniesienia się ponad narosłe od wieków animozje, w kierunku stworzenia głębokich podstaw wzajemnego poszanowania. Próba sprzeciwiania się złemu jest zawsze najpiękniejszą możliwością działalności politycznej.

Polityka polska w najbardziej krytycznych momentach ostatnich czasów wykazała respekt dla tej zasady.

Pod tym kątem widzenia, proszę Panów, zerwanie tego układu nie jest rzeczą mało znaczącą. Natomiast każdy układ jest tyle wart, ile są warte konsekwencje, które z niego wynikają. I jeśli polityka i postępowanie partnera od zasady układu odbiega, to po jego osłabieniu, czy zniknięciu nie mamy powodu nosić żałoby. Układ polsko - niemiecki z 1934 r. był układem o wzajemnym szacunku i dobrym sąsiedztwie, i jako taki wniósł pozytywną wartość do życia naszego państwa, do życia Niemiec i do życia całej Europy. Z chwilą jednak, kiedy ujawniły się tendencje, ażeby interpretować go bądź to jako ograniczenie swobody naszej polityki, bądź to jako motyw do żądania od nas jednostronnych, a niezgodnych z naszymi żywotnymi interesami koncepcji stracił swój prawdziwy charakter.

Przejdźmy teraz do sytuacji aktualnej. Rzesza Niemiecka sam fakt porozumienia polsko - angielskiego przyjęła za motyw zerwania układu z 1934 r. Ze strony niemieckiej podnoszono takie, czy inne obiekcje natury jurydycznej. Jurystów pozwolę sobie odesłać do tekstu naszej odpowiedzi na memorandum niemieckie, która będzie dziś jeszcze będzie Rządowi Niemieckiemu doręczona. Nie chciałbym również zatrzymywać panów dłużej nad dyplomatycznymi formami tego wydarzenia, ale pewna dziedzina ma tu swój specyficzny wyraz. Rząd Rzeszy, jak to wynika z tekstu memorandum niemieckiego, powziął swoją decyzję na podstawie informacji prasowych, nie badając opinii ani Rządu Angielskiego, ani Rządu Polskiego co do charakteru zawartego porozumienia. Trudne to nie było, gdyż bezpośrednio po powrocie z Londynu okazałem gotowość przyjęcia ambasadora Rzeszy, który do dnia dzisiejszego z tej sposobności nie skorzystał.

Dlaczego ta okoliczność jest tak ważna? Dla najprościej rozumującego człowieka jest jasne, że nie charakter, cel i ramy układu polsko - angielskiego decydowały, tylko sam fakt, że układ taki został zawarty. A to znów jest ważne dla oceny intencji polityki Rzeszy, bo jeśli wbrew poprzednim oświadczeniom Rząd Rzeszy interpretował deklarację o nieagresji zawartą z Polską w 1934 r., jako chęć izolacji Polski i uniemożliwienia naszemu państwu normalnej, przyjaznej współpracy z państwami zachodnimi - to interpretacje taką odrzucili byśmy zawsze sami.

 

Wysoka Izbo!

Ażeby sytuację należycie ocenić, trzeba przede wszystkim postawić pytanie, o co właściwie chodzi? Bez tego pytania i naszej na nie odpowiedzi nie możemy właściwie ocenić istoty oświadczeń niemieckich w stosunku do spraw Polskę obchodzących. O naszym stosunku do Zachodu mówiłem już poprzednio. Powstaje zagadnienie propozycji niemieckiej co do przyszłości Wolnego Miasta Gdańska, komunikacji Rzeszy z Prusami Wschodnimi przez nasze województwo pomorskie i dodatkowych tematów poruszonych jako sprawy, interesujące wspólnie Polskę i Niemcy.

Zbadajmy tedy te zagadnienia po kolei.

Jeśli chodzi o Gdańsk, to najpierw kilka uwag ogólnych. Wolne Miasto Gdańsk nie zostało wymyślone w Traktacie Wersalskim. Jest zjawiskiem istniejącym od wielu wieków, i jako wynik, właściwie biorąc, jeśli się czynnik emocjonalny odrzuci, pozytywnego skrzyżowania spraw polskich i niemieckich. Niemieccy kupcy w Gdańsku zapewnili rozwój i dobrobyt tego miasta, dzięki handlowi zamorskiemu Polski. Nie tylko rozwój, ale i racja bytu tego miasta wynikały z tego, że leży ono u ujścia jedynej wielkiej naszej rzeki, co w przeszłości decydowało, a na głównym szlaku wodnym i kolejowym, łączącym nas dziś z Bałtykiem. To jest prawda, której żadne nowe formuły zatrzeć nie zdołają. Ludność Gdańska jest obecnie w swej dominującej większości niemiecka, jej egzystencja i dobrobyt zależą natomiast od potencjału ekonomicznego Polski.

Jakież z tego wyciągnęliśmy konsekwencje? Staliśmy i stoimy zdecydowanie na platformie interesów naszego morskiego handlu i naszej morskiej polityki w Gdańsku. Szukając rozwiązań rozsądnych i pojednawczych, świadomie nie usiłowaliśmy wywierać żadnego nacisku na swobodny rozwój narodowy, ideowy i kulturalny niemieckiej ludności w Wolnym Mieście.

Nie będę przedłużał mego przemówienia cytowaniem przykładów. Są one dostatecznie znane wszystkim, co się tą sprawą w jakikolwiek sposób zajmowali. Ale z chwilą, kiedy po tylokrotnych wypowiedzeniach się niemieckich mężów stanu, którzy respektowali nasze stanowisko i wyrażali opinię, że to „prowincjonalne miasto nie będzie przedmiotem sporu między Polską a Niemcami” - słyszę żądanie aneksji Gdańska do Rzeszy, z chwilą, kiedy na naszą propozycję, złożoną dn. 26 marca wspólnego gwarantowania istnienia i praw Wolnego Miasta nie otrzymuję odpowiedzi, a natomiast dowiaduje się następnie, że została ona uznana za odrzucenie rokowań - to muszę sobie postawić pytanie, o co właściwie chodzi? Czy o swobodę ludności niemieckiej Gdańska, która nie jest zagrożona, czy o sprawy prestiżowe, czy też o odepchnięcie Polski od Bałtyku, od którego Polska odepchnąć się nie da!

Te same rozważania odnoszą się do komunikacji przez nasze województwo pomorskie. Nalegam na to słowo „województwo pomorskie”. Słowo „korytarz” jest sztucznym wymysłem, gdyż chodzi tu bowiem o odwieczną polską ziemię, mającą znikomy procent osadników niemieckich.

Daliśmy Rzeszy Niemieckiej wszelkie ułatwienia w komunikacji kolejowej, pozwoliliśmy obywatelom tego państwa przejeżdżać bez trudności celnych czy paszportowych z Rzeszy do Prus Wschodnich. Zaproponowaliśmy rozważenie analogicznych ułatwień w komunikacji samochodowej.

I tu znowu zjawia się pytanie, o co właściwie chodzi? Nie mamy żadnego interesu szkodzić obywatelom Rzeszy w komunikacji z ich wschodnią prowincją. Nie mamy natomiast żadnego powodu umniejszania naszej suwerenności na naszym własnym terytorium.

W pierwszej i drugiej sprawie, to jest w sprawie przyszłości Gdańska i komunikacji przez Pomorze, chodzi ciągle o koncesje jednostronne, których Rząd Rzeszy wydaje się od nas domagać. Szanujące się państwo nie czyni koncesji jednostronnych. Gdzież jest zatem ta wzajemność? W propozycjach niemieckich wygląda to dość mglisto. Pan kanclerz Rzeszy w swej mowie wspominał o potrójnym kondominium w Słowacji. Zmuszony jestem stwierdzić, że tę propozycję usłyszałem po raz pierwszy w mowie pana kanclerza z dn. 28 kwietnia. W niektórych poprzednich rozmowach czynione były tylko aluzje, że w razie dojścia do ogólnego układu sprawa Słowacji mogłaby być omówiona. Nie szukaliśmy pogłębienia tego rodzaju rozmów, ponieważ nie mamy zwyczaju handlować cudzymi interesami. Podobnie propozycja przedłużenia paktu o nieagresji na 25 lat nie była nam w ostatnich rozmowach w żadnej konkretnej formie przedstawiona. Tu także były nieoficjalne aluzje, pochodzące zresztą od wybitnych przedstawicieli Rządu Rzeszy. Ale, proszę panów, w takich rozmowach bywały także różne inne aluzje, sięgające dużo dalej i szerzej niż omawiane tematy. Rezerwuję sobie prawo w razie potrzeby do powrócenia do tego tematu.

W mowie swej pan kanclerz Rzeszy jako koncesje ze swej strony proponuje uznanie i przyjęcie definitywne istniejącej miedzy Polską a Niemcami granicy. Muszę skonstatować, że chodziłoby tu o uznanie naszej de jure i de facto bezspornej własności, więc co za tym idzie, ta propozycja również nie może zmienić mojej tezy, że dezyderaty niemieckie w sprawie Gdańska i autostrady pozostają żądaniami jednostronnymi.

W świetle tych wyjaśnień Wysoka Izba oczekuje zapewnie ode mnie, i słusznie, odpowiedzi na ostatni passus niemieckiego memorandum, który mówi: „Gdyby Rząd Polski przywiązywał do tego wagę, by doszło do nowego umownego uregulowania stosunków polsko - niemieckich, to Rząd Niemiecki jest do tego gotów”. Wydaje mi się, że merytorycznie określiłem już nasze stanowisko.

Dla porządku zrobię resumé.

Motywem dla zawarcia takiego układu byłoby słowo „pokój”, które pan kanclerz Rzeszy z naciskiem w swym przemówieniu wymieniał.

Pokój jest na pewno celem ciężkiej i wytężonej pracy dyplomacji polskiej. Po to, aby to słowo miało realną wartość, potrzebne są dwa warunki : 1) pokojowe zamiary, 2) pokojowe metody postępowania. Jeżeli tymi dwoma warunkami Rząd Rzeszy istotnie się kieruje w stosunku do naszego kraju, wszelkie rozmowy, respektujące oczywiście wymienione przeze mnie uprzednio zasady, są możliwe. Gdyby do takich rozmów doszło - to Rząd Polski swoim zwyczajem traktować będzie zagadnienie rzeczowo, licząc się z doświadczeniami ostatnich czasów, lecz nie odmawiając swej najlepszej woli.

Pokój jest rzeczą cenną i pożądaną. Nasza generacja, skrwawiona w wojnach, na pewno na pokój zasługuje. Ale pokój, jak prawie wszystkie sprawy tego świata ma swoją cenę, wysoką, ale wymierną.

 My w Polsce nie znamy pojęcia pokoju za wszelką cenę. Jest tylko jedna rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenną. Tą rzeczą jest honor.

 

Czy ten honor mają administratorzy obecnie sprawujący władzę

NIE, po trrzykroć NIE

 

Do wypowiedzi Pana Ministra Józefa Becka, w dyletancki i złośliwy sposób / tak ja to odebrałem / wypowiedział się w ostatnim programie u Lisa, Radek z 'przenicznej piccy' Sikorski.

Wcześniej w Berlinie tenże sam piccowy radek sikorszczak robiący u niemcotuska za ministra spraw zagranicznych apelował do nas Polaków, prawowitych właścicieli tych ziem,ziem Rzeczypospolitej, byśmy wyrzekli się tożsamości na rzecz genetycznych morderców germanów, Szwabów i innych plemion zamieszkujących obecne Niemcy

HAŃBA ! ! !

Etykietowanie:

17 komentarzy

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

2. Do Pani Maryli

Szanowna Pani Marylo,

Wspaniała fotografa POowskiej picerni

Ukłony moje najniższe

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Pelargonia

3. Szanowny Panie Michale,

A ja dam kilka dowcipów o Radku wraz z portretem i rymowanka:

- Radek, wstawaj! Budzik dzwoni.
-
OK, powiedz, że oddzwonię...


Muminki sie cieszom że Radka powieszą za głowe i szyje i Radek nie żyje!

Radek miał trudne dzieciństwo, bo musiał chodzić pod górę i do szkoły.

Radek Sikorski – kibol dyplomacji, rzezaniec, zięć naczelnego czosnka Nowego Yorku




Radziu, Radziu, co za mina?
- W mordę Radzia su...syna!

Pozdrawiam serdecznie Pana i Małżonkę

"Ogół nie umie powiedzieć, czego chce, ale wie, czego nie chce" Henryk Sienkiewicz

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

4. Do Pani Pelargonii

Szanowna Pani Ewo,

Pięknie dziękuję

Wspaniałe

Ukłony

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Tymczasowy

5. Ewko

ciesze sie, ze akurat nie spisz. Sliczne dowcipy. Osobnik zasluguje na wiecej. Taki sobie bufon.
Dlaczego wolisz byc kwiatem? Ja tam uwielbiam spanie. Nawet 12 godzin ciurkiem. Moge zasnac w srodku dnia.
Pozdrawiam.

avatar użytkownika gość z drogi

6. Sik Radek ,tak kiedyś pisało sie o nim

w internecie....było jeszcze radek-zdradek ...mnie jednak od lat prześladuje jedna myśl...jakie jest prawdziwe zadanie Radka ?
a wracając do Afganistanu i handlu szmaragdami czy szafirami...dokładnie juz nie pamiętam...wciąż zadaję sobie pytanie ...panie Radosławie,kim pan jest naprawdę...bo "dorżnąć watahy" to wszak pańskie słowa
panie Michale :) serdeczności poranne

gość z drogi

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

7. Pani Gość z Drogi

Szanowna Pani Zofio,

Ja wiem trochę na tego cebulowego nieuka. Tyle, ze nie mam dobrych podkładek.

Ukłony

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Pelargonia

8. Szanowny Panie Michale,

Proszę przeczytać odpowiedź na Pana komentarz w Okruchach:-)

Pozdrawiam serdecznie

"Ogół nie umie powiedzieć, czego chce, ale wie, czego nie chce" Henryk Sienkiewicz

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

9. Do Pani Pelargonii

Szanowna Pani Ewo,

Już biegnę ale z wypiekami

Ukłony

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika TW Petrus13

10. troszkę kiepsko czuję

ale za ten wpis,serdecznie dziękuję.Dlatego bo podałeś przykład (dostali w pysk). Czytałem od wielu lat o pięknych osobistościach którzy dla (ponoć o szlacheckim pochodzeniu) mieli obco brzmiące nazwiska.Wciąż wracam do naszych Wyklętych przez Ministerstwo Edukacji Narodowej,pisarzy,poetów,prozaików.Aż dziw bierze że Wyklęci!,oni tak kochali Naszą Matkę Polskę.Na innych politycznych forach,zadawałem adwersarzom pytanie,kim był Adam Mickiewicz,Polakiem,Żydem czy Litwinem! - i co,no nic cisza!.
ps.Ufam że ktoś serio potraktuje mój koment,sprawdzi życiorys osób (które w swoich notkach opisujesz) i wreszcie,zapali mu się czerwone światełko.
Bardzo Ci dziękuję za tą notkę,tak na to czekałem!!!


 

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

11. Pan Petrus

Szanowny Piotrze,

Większość ekipy rządzącej ma życiorys i czyny pod psem. Jak mam na to dokumenty to piszę choć z duszą na ramieniu.

Dziś ruskopodobni, szwabopodobni i rzydokomuna żądzą Polską

W żyłach Mickiewicza nie ma żydowskiej krwi tak jak i u Świętego Jana Pawła II.
Wielu polskich polityków wychrzciło się w ostatnim dwudziestoleciu.

Pozdrawiam

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Pelargonia

12. Szanowny Panie Michale,

Własnie, nie bardzo wiedziałam, jak zrozumieć Pana komentarz w Okruchach:-)
Przepraszam.

Odpisałam tamże i wcale nie mam zamiaru Pana wyrzucać, wręcz przeciwnie:-)


Pozdrawiam serdecznie Pana i Małżonkę

"Ogół nie umie powiedzieć, czego chce, ale wie, czego nie chce" Henryk Sienkiewicz

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

13. Do Pani Pelargonii

Szanowna Pani Ewo,

Wiele szczęścia dla Pani Mamy i Pani

Ukłony

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Tymczasowy

14. Czy ja snie?

Audray Hepburn. Od poczatku swiata wszyscy mowili, ze to moj Corak - Kalina. Nawet zgromadzilismy kompletny zestaw filmow. Potem dorosla, ze tak religijnie powiem - ubogacila,postac-ikone, idzie o,cyc (za przeproszeniem) jak Sophie Loren. Kalicha, czlowiek nowoczesny, ma tez ten sentyment wynieiony z fimow traktowanych nostalgicznie.
Coz tam, bierzmy zycie lekko!
Jako harcerka zHP na Obczyznie, oznajmila po projekcji "Pearl Harbour', ze w razie wojny ona zaciagnie sie do WAAF.
Tak jak starszy corak, ktory w wieku 10lat zglosil sie do siostry-katechetki w Katowicach oznajmiajac, ze chce zostac siostra zakonna. Marcela pije dzisiaj jak jej stary, zarabia jeszcze wiecej niz Stary,czyli ja. Ma ogromny dom z cwiercia ogrodu zajeta ptrzez jacuzzi (pijemy w piatke pod dachem w deszczu i deszcz olewamy, a woda jacuzziwowa nam bulgocze pod nogami)i przyszlosc kanadyjska, bezpiecznie sie rysuje.Ma tez duzy jacht, ale nie maja serca do zagli, ktore to serce ja mam.
A tu jeziora jak morza. Prosze sprawdzic na mapie!

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

15. Pan Tymczasowy



Szanowny Panie Ed,

Na której mapie ?
Jak ktoś urodził się nad dwoma jeziorami przy ulicy akacjowej, to we krwi ma żagle
Ukłony.


Ładnie śpiewa ale brzydka jak noc ta pani prezydentowa.

Ukłony

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Maryla

16. Szanowny Panie Michale

Jadwiga i Józef Beckowie .

Jadwiga była bardzo inteligentna, błyskotliwa i niesłychanie obyta, do
tego jedna z najlepiej ubranych kobiet Europy. Władająca biegle trzema
obcymi językami, zasłynęła jako pierwsza dama korpusu dyplomatycznego
świata.


Jadwiga i Józef Beckowie (minister spraw zagranicznych II RP).<br />
Jadwiga była bardzo inteligentna, błyskotliwa i niesłychanie obyta, do tego jedna z najlepiej ubranych kobiet Europy. Władająca biegle trzema obcymi językami, zasłynęła jako pierwsza dama korpusu dyplomatycznego świata.



Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

17. Do Pani Maryli,

Szanowna Pani Marylo,

Pięknie dziękuje za fotografię.
Podobny los co żonę Pana Ministra Becka spotkało wiele żon. Żona marszałka Rydza Śmigłego została zamordowana. Polscy generałowie, którzy nie tylko walczyli o Polskę ale i Europę i Anglie z Ameryką włącznie po wojnie pracowali fizycznie imając się zajęć poniżających. Pan Generał Maczek, który wyswabadzał Europę Północną, pracował jako barman.

Od wielu lat piszę, Polacy , moi Rodacy nie przyjmujcie darów od Anglosasów, bo sprzedadzą nas przy pierwszej okazji, tak jak ostatnio sprzedali Ukrainę.

Ukłony moje najniższe

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz