Jędrusie
Porucznik Józef Więcek "Sowa" Ułan, żołnierz 10 Brygady Kawalerii, płk. Stanisława Maczka. Za odbicie więźniów z więzienia w Opatowie Mielcu otrzymał srebrny order wojenny Virtuti Militari, za czyny wojenne w Akcji Burza otrzymał Krzyż Walecznych
Zdjęcie z książki Tadeusza Zycha: „«Odwet» - «Jędrusie» 1939-1944”
Mauzoleum "Jędrusiów" - obok kościoła, na cmentarzu parafialnym grób w którym
pochowany został założyciel i pierwszy dowódca "Odwet" -"Jędrusie"
Władysław Jasiński i jego żołnierze .
26 VII 1943 roku ciężko ranny w walce stoczonej z niemiecką żandarmerią dostał się w ręce wroga W. Hyjek "Milord" - odweciarz i partyzant "Jędruś". Data i miejsce jego śmierci są nieznane.
W latach 1943-44 walcząc z najeźdźcą o wolności Polski polegli członkowie "Odwetu Jędrusie" z Koprzywnicy. Bogu i Ojczyźnie wierni. Ewa Łutowicz "Lidia", Józef Gorycki "Józek" i Marian Gorycki "Polikier", Wincenty Łopatka "Majster", Antoni Toś - "Antek".
W 50 rocznicę powstania organizacji "Odwet Jędrusie" pamięć o ich ofierze następnym pokoleniom przekazali koledzy i rodzina.
Nocą z 10 na 11 marca 1943 r. oddziały policyjne z Opatowa wyruszyły do Bogorii, Klimontowa i Staszowa, przeprowadzając liczne aresztowania. Na miejscu rozstrzelanych zostało kilka osób. Pod silną eskortą przywieźli Niemcy aresztowanych do Opatowa gdzie osadzeni zostali w miejscowym areszcie. Wywołało to wielkie poruszenie we władzach konspiracyjnych AK podobwodu Opatów, ponieważ członkowie organizacji podziemnych stanowili większość aresztowanych.
W dniu 12 marca 1943 r. o jedenastej, naczelnik więzienia opatowskiego — Zdzisław Małycha „Śmiały", członek siatki wywiadowczej, doręczył Bronisławowi Ostrowskiemu ps. „Cichy", szefowi Kedywu poobwodu Opatów listę aresztowanych przywiezionych przed godziną do więzienia i zameldował, że Niemcy udali się ponownie w stronę Staszowa, przeprowadzać prawdopodobnie dalsze aresztowania. Na liście przekazanej przez „Śmiałego" figurowali: Sawicki Roman z Iwanisk, ze Staszowa: Adamus Stefan, Czapla Władysław, Socha Michał, Cukierski Wincenty, Martyniak Marian, Stępień Wiktor, Cholewa Józef, Mazurkiewicz Teofil z Bogorii, Rutkowski Kazimierz z Klimontowa, Rytwiański Józef ze Staszowa, Piotrowicz Józef z Klimontowa, Kaczmarczyk Stanisław ze Staszowa, Migoń Zenon z Koniemłotów. Pająk Władysław z Klimontowa
Zapoczątkowało to całą, brzemienną w skutki lawinę zdarzeń, których wyniki odnajdujemy w treści napisu tablicy pamiątkowej.
Wersja pierwsza polegała na zmobilizowaniu 25 osób uzbrojonych w pistolety, karabiny, granaty i broń maszynową. Z tych ludzi należało wydzielić 4 pięcioosobowe grupy, każdą z karabinem maszynowym, do zablokowania zlokalizowanych wcześniej w Opatowie policyjnych i wojskowych sił niemieckich. Pozostałych 5 partyzantów miało tworzyć grupę uderzeniową, której zadaniem byłoby wdarcie się na teren więzienia, wypuszczenie aresztowanych oraz ewakuowanie ich na tereny bezpieczniejsze.
Druga wersja zakładała pozorowane rozbicie więzienia przez strażników— członków AK, którzy wraz z komendantem Małychą mieli otworzyć cele i bramę więzienną, wypuścić więźniów i strzelaniną wprowadzić Niemców w błąd.
Ponieważ istniała obawa, że aresztowani mogą być w każdej chwili wywiezieni do Ostrowca, termin rozbicia więzienia wyznaczono na noc z 12 na 13 marca 1943 r. Ostatecznie, po rozpatrzeniu wszelkich za i przeciw, przyjęto wersję pierwszą, tj. rozbicie więzienia siłą.
Komendant placówki Opatów Julian Matuszewski otrzymał rozkaz powołania pod broń 15 przeszkolonych i odważnych ludzi. Franciszek Curyło „Wojtek" dostał rozkaz powołania 5 ludzi z placówki Okalina i Gojców. Bronisław Ostrowski miał polecenie powołać pod broń drużynę dywersyjną sześcioosobową, którą dowodził Bogdan Wiatrowski ps. „Ur". Oprócz tego szef „Kedywu" miał natychmiast przed¬stawić plan rozmieszczenia sił niemieckich na terenie Opatowa ich stan liczebny i uzbrojenie.
W celu zapewnienia maksymalnego powodzenia zamierzonej akcji, komendant podobwodu Opatów „Morski", zaproponował współudział w rozbiciu więzienia sławnemu już oddziałowi partyzanckiemu „Jędrusie” który w tym czasie „melinował” w okolicy Iwanisk na tzw. „Wygwizdowie”
Jeszcze w dniu 11 marca 1943 pismo „Morskiego” dotyczące tej akcji skierowane do Józefa Wiącka „Sowy” dowódcy „Jędrusiów” przewiezione zostało przez łącznika do komendy podobwodu AK Iwaniska i za pośrednictwem szefa wywiadu tej komórki Henryka Chodurskiego dostarczone dowódcy „Jędrusiów", który propozycję zaakceptował. Tego samego dnia odbyła się narada u Henryka Chodurskiego 4 lipca 2012w Iwaniskach, z udziałem „Sowy" i przedstawiciela podobwodu Opatów.
W trakcie narady ustalono, że „Jędrasie" będą grupą uderzeniową, placówka AK z Opatowa natychmiast zmobilizuje ludzi, którzy stanowić będą ubezpieczenie i osłonę przed kontrakcją Niemców. Ustalono również termin rozbicia więzienia na godzinę 24 w dniu 12 marca 1943 r. Określono punkty kontaktowe i miejsce spotkania grupy „Jędrusiów" z grupą opatowską AK.
Dnia 12 marca niemieckie siły policyjne w liczbie 40 osób udały się w rejon Gór Świętokrzyskich, aby dokonać dalszych aresztowań. Posuwając się od Łagowa ku Baćkowicom aresztowali Niemcy tylko 2 osoby: w Baćkowicach - Aleksandra Wójcika i Władysława Hodorka, również członków AK. Wieczorem ekipa niemiecka wróciła do Opatowa i obydwu aresztowanych osadzono w więzieniu.
Tymczasem przygotowania do akcji na więzienie weszły w ostatnią fazę. Prowadzony przez „Cichego" wywiad w krótkim czasie dostarczył danych o liczbie i rozmieszczeniu sił niemieckich w Opatowie. „Cichy" obserwował tez stale więzienie i ruch Niemców w mieście. Komendant podobwodu otrzymywał co pół godziny "meldunek o aktualnej sytuacji w więzieniu i mieście.
Z danych wywiadu wynikało, że siły niemieckie w' Opatowie liczą ok. 380 osób i są rozmieszczone następująco: w linii prostej od więzienia, w odległości 100 metrów, przy płn. stronie rynku, w domu adw. Stanisława Ornatkiewicza mieścił się posterunek Sicherheitsdienstu, liczący 10 osób. Byli to: Karol Donat -kierownik SD, Adalbert Schulz jego zastępca, pracownicy posterunku: Herman Futterleib tłumacz, Richard Hospodarch kierowca, Herman Schmalz, Rudolf Sobol, Witold Młynarski, Józef Wikarek, Jerzy Taszycki, Feliks Nowaczek i Stanisław Słomka. Obsada posterunku była uzbrojona w broń krótką i kilka pistoletów maszynowych. W odległości 100 metrów od siedziby SD, w stronę kolegiaty, za rogiem rynku znajdował się posterunek policji granatowej (12 osób uzbrojonych w karabiny ręczne). W budynku przy zbiegu ulic Szerokiej i Czernikowskiej mieścił się posterunek Luftwaffe (obsada 9 osób uzbrojonych w 2 elkaemy i 1 kaem przeciwlotniczy). Był to najbliżej więzienia położony punkt sił niemieckich, dysponujący największą siłą ognia i mogący w największym stopniu utrudnić wykonanie akcji. Pozostałe jednostki rozlokowane były w dalszej odległości i nie powodowały bezpośredniego zagrożenia. W szkole na „stadionie” i w gimnazjum przy ul. Wąworkowskiej kwaterowało Schupo w sile 60 ludzi uzbrojonych w karabiny ręczne i 4 karabiny maszynowe. W budynkach po monopolowych przy ul. Ćmielowskiej była siedziba żandarmerii (20 osób uzbrojonych w karabiny maszynowe, 3 pistolety maszynowe i karabiny ręczne). Na stadionie znajdowała się firma Oemler, a w niej ok. 20 uzbrojonych Niemców i Ukraińców. Rozpoznania sił niemieckich dokonali członkowie miejscowej siatki wywiadowczej: Aleksander Hornich, Lucjan Zajda i Aleksander Majewski.
Wraz z powyższymi danymi „Cichy" dostarczył „Gałce" dokładny plan więzienia opracowany przez „Śmiałego", a także pian miasta z zaznaczoną trasą, którą należało podejść do więzienia i wycofać się zeń po akcji.
Wieczorem 12 marca przybyli na umówiony punkt do Opatowa Józef Wiącek „Sowa" i Edward Kabata „Bobo". Oczekiwał na nich łącznik, który zaprowadził ich następnie do domu Jana Starzyka przy ul. Wąworkowskiej, gdzie odbywała się narada. Spotkali się na niej: Roman Niewójt „Morski", Leon: Szymczyk ,,Kłapacz", Ludwik Grochowski „Gałką", Józef Wiącek „Sowa" i Edward Kabata „Bobo". Dom Starzyka ubezpieczało 2 członków grupy dywersyjnej Bogdana Wiatrowskiego „Ura": W trakcie narady omówiono taktyczny plan rozbicia więzienia. Wyznaczono punkty ubezpieczeniowe od strony niemieckich sił policyjnych, i obsadę tych punktów. Wyznaczono też grupę uderzeniową, która składa się wyłącznie z „Jędrusiów". Dowodził nią Józef Wiącek „Sowa". Z opatowskiej placówki AK, powołani zostali: Leon Szymczyk „Kłapacz", Szczepan Rosołowski „Zagłoba", Jan Kwapiński „Pingwin", Włodzimierz Kardas „Żbik", Julian Matuszewski „Zadziora", Kazimierz Kulikiewicz „Grześ", Jan Gębalski „Rak", Bogdan Wiatrowski „Ur". Do grupy tej miał dołączyć ppor. Franciszek Curyło „Wojtek" z 5 osobowym oddziałem ludzi z Okaliny i Gojcowa, którzy mieli blokować budynek gimnazjum — siedzibę Schupo. Broń potrzebną dla grupy z Opatowa pobrał wcześniej i przygotował do akcji Szczepan Rosołowski.
Nie przybył na swoje stanowisko w oznaczonym czasie Franciszek Curyło „Wojtek" wraz z podległą mu grupą. Spóźnił się. Wybuchy granatów usłyszał w chwili, gdy był na tzw. „czarnym moście” przy ul. Sienkiewicza.
Stanowisko ubezpieczeniowe od strony rynku i posterunku SD zajęła grupa z erkaemem, w skład której wchodzi Bogdan Wiatrowski „Ur" i dwaj ,,Jędrusie". Od strony posterunku Luftwaffe zajęli stanowisko przy cekaemie: „Matros" z grupy „Jędrusiów", Jan Kwapiński „Pingwin" i Włodzimierz Kardas „Żbik". Na schodkach naprzeciwko kina zajęli stanowiska Leon Szymczyk „Kłapacz" i Szczepan Rosołowski „Zagłoba", którzy erkaemem ubezpieczali budynek gimnazjum i wyloty ulic Ożarowskiej i Sandomierskiej. Kierunek firmy Oemler i Schupo od ul. Czernikowskiej ubezpieczali „Jędrusie". Grupa uderzeniowa „Jędrusiów" przyszła polami od strony ul. Iwańskiej do ul. Czernikowskiej i omijając stadion dotarła w pobliże więzienia.
Na kilka minut przed akcją „Kłapacz" i „Zagłoba", ubezpieczający od strony ul. Sienkiewicza zatrzymali 4 osoby idące w kierunku rynku. Byli to: pracownik starostwa Franciszek Winnicki, właściciel stacji benzynowej Skwarliński, akuszerka Szmajda i nieznajoma kobieta. Osoby te zrewidowano i przetrzymano przez czas akcji. Trzy z nich zostały zwolnione, po zakończeniu akcji, Franciszek Winnicki zaś — jako agent niemiecki — został rozstrzelany.
Wreszcie nadeszła oczekiwana godzina 24.00. Silny wybuch wstrząsnął powietrzem, budząc uśpiony Opatów. Po pierwszym wybuchu granatów nastąpił drugi. Brama więzienna została wysadzona. „Jędrusie" wdarli się do więzienia, rozbroili strażników, otworzyli cele i uwolnili wszystkich aresztowanych. Podczas uwalniania więźniów rozstrzelano dwie konfidentki niemieckie z Ujazdu „wtyczki" umieszczone w więzieniu: były to Jandzina i Bińczakowa,
Strzały powoli milkły...
Po kwadransie gwizdek oznajmił zakończenie akcji. Zaczęto się wycofywać.
Grupa „Jędrusiów" wycofała się w kierunku Kani i Okaliny, potem przez Czerników do Iwanisk. Poszła z nimi duża część uwolnionych. Kilkunastu aresztowanych za drobniejsze przewinienia powróciło do więzienia, obawiając się represji.
Grupa opatowska również wybrała kierunek na Kanię i Okalinę, a potem przeszła przez szosę sandomierską, kierując się na Wąworków. Przed świtem dotarła do Opatowa.
Rozbicie więzienia w Opatowie było szczególnie udaną akcją przeciw okupantowi. Wykazała ona, że Ruch Oporu zdolny jest do wykonywania dobrze zorganizowanych działań zbrojnych. Do sukcesu przyczyniła się precyzyjna akcja przygotowawcza, śmiałość decyzji i trafnie wybrany moment zaskoczenia Niemców. W sumie - zaplanowany cel wojskowy został całkowicie osiągnięty, przy minimalnych stratach własnych, a sukces miał ogromne znaczenie propagandowe i moralne, z punktu widzenia oporu społeczeństwa przeciwko okupantowi.
opracował Pan Marek Baradziej.
Izba Pamięci została otwarta 8 września 1981 r. Urządził ją ks. Stanisław Suwała CR, honorowy kapelan "Jędrusiów". Oprócz dokumentacji znajdują się tam także rzeźby oraz hafty przedstawiające wydarzenia z działalności "Jędrusiów".
Hymn Jędrusiów
Kto życie ze śmiercią sprzęga,
Ten ma prawo gwizdać na ten świat.
Nam nie straszna germańska potęga,
A kula nam w czerepie wierny brat
Naprzód, naprzód wciąż dążymy
Do celu wrót!
I śmierci wprost w pysk patrzymy.
Naprzód! Naprzód! Naprzód!
Niech brzuchacze się pasą, a skąpcy biją trzos,
Dyplomata o sławie niech śni, a my
Pełnym brzuchom i trzosom śmiejemy się w głos,
Bo sława leży nam jak pies u drzwi.
My "bandyci" "Jędrusia" - więc wszystko jedno nam,
Dolę przyjmiem czy dobrą, czy złą.
Choć na drodze nam stanie rogaty diabeł sam,
Śpiewamy zawsze naszą piosnkę tą.
Naprzód! Naprzód! wciąż dążymy...
Dyplomata o sławie niech śni, a my
Pełnym brzuchom i trzosom śmiejemy się w głos,
Bo sława leży nam jak pies u drzwi.
My "bandyci" "Jędrusia" - więc wszystko jedno nam,
Dolę przyjmiem czy dobrą, czy złą.
Choć na drodze nam stanie rogaty diabeł sam,
Śpiewamy zawsze naszą piosnkę tą.
- Michał St. de Zieleśkiewicz - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
28 komentarzy
1. Szanowny Panie Michale
Wieczna cześć i chwała bohaterskim Polakom !
ARMIA KRAJOWA - JĘDRUSIE
)
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. Szanowny Panie Michale
pozostaną na zawsze we wdzięcznej pamięci i jako wzorzec postaw dla młodych Polaków.
Jędrusie 1943 - odbicie więzienia Gestapo w Mielcu
)
25 V 2013 r. przed Sądem Rejonowym w Mielcu odbyła się rekonstrukcja historyczna rozbicia mieszczącego się tu podczas okupacji niemieckiej więzienia Gestapo, którego 29 III 1943 r. dokonali żołnierze partyzanckiego oddziału ,,Jędrusie" oraz oraz grupy bojowej AK. W wyniku akcji uwolniono ok. 180 więźniów, w tym wielu aresztowanych członków ruchu oporu. Organizatorami rekonstrukcji byli m.in. Krzysztof Popiołek - poseł na Sejm RP, Fryderyk Kapinos - radny Sejmiku Województwa Podkarpackiego, Waldemar Barnaś - radny Powiatu Mieleckiego, Krzysztof Szostak - Radny Rady Miejskiej Mielca oraz Stowarzyszenie ,,Jaślany" i Grupa Rekonstrukcji Historycznych Wojciecha Lisa ps. ,,Mściciela'' z Mielca. Sponsorami byli m.in.: Klub Radnych. powiatowych i miejskich PiS, Księgarnia Debickich w Mielcu, ,,Nasza Inspiracja'' Restauracja Gawłuszowice, PRAWDA I PAMIĘĆ i PARK HISTORYCZNY BLIZNA. Patronat medialny objął Ogólnopolski Społeczno-Kulturalny Kwartalnik ,,Nadwisłocze'' wydawany w Mielcu. Podczas uroczystości wspomnieneniami podzielili się weterani Oddziału ,,Jędrusie'': Mieczysław Korczak ps. ,,Dentysta'' z Połańca, Stefan Świerczek ps. ,,Lew'' z Gawłuszowic oraz kpt. w st. spocz. Jerzy Dębicki - prezes Światowego Związku Żołnierzy AK Oddział w Mielcu, podczas okupacji niemieckiej członek Szarych Szeregów. W rekonstrukcji wzięło też udział Podkarpackie Stowarzyszenie Miłośników Militariów z Rzeszowa, Grupa Rekonstrukcji Historycznych ,,Policji Województwa Śląskiego 1922-39'' oraz Grupa Rekonstrukcji Historycznych ,,21. Bayerische Infanterie Regiment'' z Nowego Targu. Po rekonstrukcji odśpiewano Hymn ,,Jędrusiów'' oraz złożono kwiaty pod tablicą pamiątkową na ścianie Sądu Rejonowego w Mielcu. (inf. Włodzimierz Gąsiewski)
)
)
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
3. Panie Michale ,jest Pan wspaniałym Kronikarzem
serdeczna modlitwa za Tych Bohaterskich Ludzi...
i wielki podziw...
gość z drogi
4. Pani Gość z Drogi
Szanowna Pani Zofio,
Pani, młoda babcia, prowadza swoje wnuki do miejsc uświęconych krwią Polaków, ucząc Ich patriotyzmu , historii.
Ja stary dziadek już nie nadaje się by z wnukami iść na browar. Oni wola z laskami uskuteczniać spacery.
Więc piszę o historii, bo trochę ją znam. Poza tym uczestnicy tych akcji są tylko trochę starsi ode mnie.
UKłony
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
5. Do Pani Maryli,
Szanowna Pani Marylo,
Pięknie dziękuje za rekonstrukcje odbicia więzienia gestapo w Mielcu 23 III1943 roku
Ukłony moje najnizsze
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
6. Szanowny Panie Michale
Serdeczne dzięki:)
A ja przytoczę historię Wandy i Zdzicha:
Wanda Szcześniak - "Wanda”, ur. się 23.08.1927 r. w USA, w Detroit , dokąd rodzice (Władysław i Zofia z domu Kozłowska) wyemigrowali w poszukiwaniu pracy. Po powrocie do kraju uczęszczała do szkoły w Sulisławicach, gdzie wstąpiła do harcerstwa. W 1939 r. zdała egzamin do gimnazjum w Sandomierzu. Rozpoczęcie nauki uniemożliwił jej wybuch wojny. Uczęszczała na tajne komplety organizowane na terenie Sulisławic przez konspiracyjne władze oświatowe. Ojciec Wandy był jednym z pierwszych współpracowników Władysława Jasińskiego - "Jędrusia”, a jego dom często zamieniał się w partyzancką kwaterę. W 1941 r. Wanda poznała Zdzisława de Ville - "Zdzicha”. Między nimi nawiązała się nić sympatii. Od tej pory łączyła ich także wspólna walka o niepodległość Ojczyzny. Mimo, że Wanda była jeszcze bardzo młoda, włączyła się w nurt podziemnej działalności. Była łączniczką "Jędrusiów”, kolportowała "Odwet”, przenosiła meldunki, pomagała organizować kwatery, przeprowadzała przybywających w te strony konspiratorów. Zginęła 23 sierpnia 1943 ., w Sulisławicach, w dzień swoich szesnastych urodzin. Spoczywa na cmentarzu w Sulisławicach, we wspólnej mogile z "Jędrusiem”, "Zdzichem”, "Simkiem” i innymi kolegami z Oddziału.
Zdzisław de Ville - "Zdzich”, ur. się 12.03.1921 r. w
Tarnobrzegu. Jego matka - Ludwika - była nauczycielką, ojciec - Adam -
urzędnikiem państwowym. Miał 10 lat, gdy został przyjęty do gromady
zuchowej. W 1934 roku rozpoczął naukę w Gimnazjum im. Hetmana J.
Tarnowskiego w Tarnobrzegu. Należał do I zastępu "Patałachów” w II
Drużynie wodnej im. Mariusza Zaruskiego. Podczas kampanii wrześniowej,
jak wielu jego kolegów, wszedł w szeregi Harcerskiej Służby Pomocniczej,
a następnie wyruszył na wojenną tułaczkę. Po klęsce wrześniowej
powrócił do Tarnobrzega i natychmiast włączył się w nurt konspiracji.
Razem z innymi harcerzami gromadził broń z wrześniowych pobojowisk,
później kolportował tajną gazetkę "Odwet”. Kiedy wstąpił w szeregi
partyzanckiego Oddziału "Jędrusie”, brał udział we wszystkich
organizowanych przez "Jędrusia” akcjach. Władysław Jasiński - "Jędruś”
cenił go niezwykle i traktował jako jednego z najbliższych
współpracowników. Po akcji na więzienie w Mielcu gestapo aresztowało
jego matkę. Do 1944 r. przebywała ona w obozie koncentracyjnym w
Pustkowie. Zginął 23 sierpnia 1943 r. w Sulisławicach, razem z Wandą.
Spoczywa na sulisławskim cmentarzu parafialnym, w zbiorowej mogile
"Jędrusiów”.
W tamtym ogrodzie, pod jabłonią, spotkali się po raz ostatni. Wieczór
nadciągał sierpniowy i swój zielony koncert rozpoczęły już świerszcze. U
wejścia do pobliskiego wąwozu czerwienią korali płonęła jarzębina.
Wanda miała szesnaście lat, Zdzich był od niej o całe sześć lat starszy.
Poznali się w 1941, w tym samym roku, kiedy wiosną wyruszył w pole Oddział "Jędrusiów”. On, tarnobrzeski harcerz, w czasie wrześniowych dni bronił naszego miasta razem z porucznikiem Sarną. Na nic zdała się prośba matki: "Zdzichu, nie idź... Przecież możesz zginąć...” Prosiła i ocierała łzy, bo wiedziała dobrze, że żadna siła go nie powstrzyma. "Mamo - powiedział wtedy, w tamten wrześniowy wieczór - jeżeli muszę zginąć, to dlatego, żeby inni mogli żyć...” I poszedł. Wrócił na dach "Ubezpieczalni”, gdzie obsługiwał przeciwlotniczy karabin maszynowy. A potem... Potem poszedł do "Odwetu”. Stamtąd była już prosta droga do Oddziału "Jędrusiów”. Wanda, tuż przed wojną, zdała egzamin do gimnazjum. Nie było jej jednak dane zasiąść w szkolnej ławie. Już od pierwszych dni okupacji cała jej rodzina zaangażowała się w konspiracyjną działalność. Ona stała się wkrótce łączniczką "Jędrusiów”. Spotkali się gdzieś na leśnej ścieżce i już na zawsze pozostali razem. I może właśnie wtedy, w tamtym ogrodzie u Kozłowskich, pod jabłonią, snuli plany na przyszłość...
Poprzedniego dnia Zdzich prowadził grupę szturmową. Chcieli odbić kolegę z Oddziału, Zbyszka Różyckiego - "Simka”, uwięzionego przez Niemców na posterunku w Łoniowie. Akcja, owszem, udała się, posterunek został rozbity, ale "Simka” wynieśli stamtąd martwego, z potrzaskaną głową... Wtedy, w ogrodzie, pod jabłonią, może Zdzich opowiadał Wandzie o tamtej akcji. I może głos mu uwiązł w gardle, kiedy chciał jej powiedzieć, że "Simka” już nie ma... Przed domem, na ławeczce siedziała "Księżna” (Bolesława Kozłowska). Czuwała. W każdej chwili mogli pojawić się Niemcy. Nie zapomnieli przecież wczorajszego ataku na posterunek w Łoniowie. "Księżna” czuwała, bo lada chwila miała pojawić się tutaj grupa konspiratorów z innego terenu. Na nich czekali Wanda i Zdzich. Koledzy z Oddziału stacjonowali w lesie koło Królewic. Wysłani na patrol Zbyszek "Warszawiak” i "Bobo”, ostrzegli Zdzicha, bo zauważyli, że Niemcy kręcą się wokół Sulisławic. Nie przestraszył się, został z Wandą w ogrodzie. Niemcy nie mieli zwyczaju pojawiać się na tym terenie po godzinie szesnastej. Tym razem było inaczej. Znalazł się ktoś "uczynny”, kto poinformował, że partyzanci, którzy atakowali posterunek w Łoniowie, zatrzymali się w Sulisławicach, w domu Marcina Kozłowskiego. Przyjechali natychmiast, dwoma samochodami. Podeszli cicho i niespodziewanie otoczyli wieś i dom Kozłowskich. Było ich około sześćdziesięciu. Pierwsza seria dosięgła "Księżną” na ławeczce przed domem. Upadła, rozłożywszy bezradnie ręce. Krwawiła. Wanda i Zdzich biegli już w stronę pobliskiego wąwozu. Biegli przez ogród pośród gałęzi uginających się od ciężaru dojrzewających jabłek. Biegli przez pole, gdzie tak niedawno zżęto zboże i gdzie ziemia pachniała jeszcze dojrzałością kłosów. Biegli przez łąkę... Strzelali Niemcy, strzelał Zdzich. Bronił się do ostatniego naboju, do ostatniego tchu. Wąwóz był już niedaleko. Wtem Wanda upadła. Nie mogła już biec. Wiedziała, czuła, że to już koniec, że nic nie zdoła jej uratować. Gdyby dobiegli do tamtego wąwozu... Gdyby dobiegli... Zdzich zawrócił. Ramieniem podtrzymywał Wandę, osłaniał ją od kul i nie rezygnował. Wąwóz był przecież tuż, tuż, a za nim coraz gęściejsze krzewy i drzewa, a dalej - las, który mógłby ich ocalić. I kiedy właśnie dosięgnęli już prawie wąwozu, padły kolejne celne strzały. Osunęli się na ziemię objęci ramionami, przytuleni do siebie jak dzieci. Żandarmi jak wściekli rzucili się na ciało Zdzicha. Butami miażdżyli mu twarz i żebra. Zerwali krzyż harcerski z jego piersi. Łamali mu palce, by zedrzeć stalowy, partyzancki pierścień, który - jak wszyscy "Jędrusie” - nosił od chwili wstąpienia do Oddziału. Pierścienia nie dało się jednak zdjąć...
"Polowanie” zostało zakończone. W ostatniej chwili, kiedy opuszczali już podwórko, zauważyli, że "Księżna”, leżąca dotąd bezwładnie, poruszyła się. Żyła. Była tylko ciężko ranna. Z wściekłością posłali jej serię. Mózg roztrzaskał się na ścianie domu. Po "Księżnej” został tylko lok poplamiony krwią, przylepiony do framugi okna... Mieszkańcy Sulisławic otrzymali rozkaz zakopania zastrzelonych "bandytów”. Wandę nieśli na rękach przez wieś.
Zabrał ją do domu ojciec. Zdzich został na skraju wąwozu. Przysypali go piaskiem w miejscu, gdzie zginął. Wiedzieli przecież dobrze, że koledzy nie taki wyprawią mu pogrzeb. "Jędrusie” przyszli nocą. Tragiczną wieść o śmierci Zdzicha i Wandy przekazał im "Chebons”. Przez łzy śpiewali nad grobem ułożoną naprędce przez "Boba” pieśń:
Nie wiemy, kto modły za tobą posyła
- matka, czy ojciec, czy brat...
Żadna już ciebie nie wróci nam siła,
a na mogile uwiądł kwiat.
Szczęściem twe oczy jaśniały,
słońcem się złocił cały świat,
maki na polach szumiących kraśniały,
gdy śmierć ci zadał pruski kat.
Smutkiem się serca kolegów wzruszyły,
mak kraśniał wciąż jak twoja krew...
Dziś wierny druhu u twojej mogiły
ku twej pamięci płynie śpiew.
Pochowali Zdzicha na sulisławskiej ziemi. Było ich odtąd o jednego mniej Nie chcieli wierzyć, że nigdy już nie wyruszy z nimi na akcję, że nie usiądzie przy ognisku, że nie zaśpiewa pieśni... Nie wierzyli, że nigdy nie zobaczą już Wandy. "Bobo” - poeta "Jędrusiów” - serdeczny przyjaciel Zdzicha, zdjął z jego palca partyzancki stalowy pierścień i włożył na swój serdeczny palec. Były to swoiste zaślubiny z przyjacielem... Obaj przecież snuli marzenia o morzach i oceanach, o dalekich podróżach... Zwierzali się sobie z najskrytszych tajemnic... Odeszli Zdzich i Wanda. Na skraju tamtego lasu, gdzie płonąca koralami jarzębina, ostatni raz popatrzyli na siebie. "Nie zdobił ich mundur, nie chwalił ich sztab...”
Odeszli, odfrunęli razem na niebieskie polany. I tylko jarzębina co roku krwawi...
Pozdrawiam serdecznie Pana i Małżonkę
"Ogół nie umie powiedzieć, czego chce, ale wie, czego nie chce" Henryk Sienkiewicz
7. Do Pani Pelargonii
Szanowna Pani Ewo,
Pięknie dziękuje za lekcje historii, której oficjalnie administratorzy III RP unikają jak diabeł święconej wody
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
8. Do Pani Pelaggonii
Szanowne Panie,
A&E
Wiele słońca choć jeszcze kalendarzowa zima
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
9. Szanowny Panie Michale,
Pamiętam ten utwór ze wczesnego dzieciństwa.
A w okresie mojej młodości były takie tryndy:
Czy ten tytuł to nie aluzja do cara Putina?
Pozdrawiamy serdecznie Pana i Małżonkę
A&E
"Ogół nie umie powiedzieć, czego chce, ale wie, czego nie chce" Henryk Sienkiewicz
10. Panie Michale :) pamietam,ze jako Dziecko
patrzył Pan na te wszystkie okropności...a póżniej drogo zapłacił za swoją tożsamość
w niby wolnej Polsce...
słowo Kronikarz użyłam więc jako wielkiej przenośni...:)
wszyscy mamy wielki szacunek dla Pańskiej PRACY i dla przywracania Życia,tym,których juz dawno nie ma z nami..
przywracanie IM życia ,imion,nazwisk a i często wizerunku....to ogromny wkład w naszą najnowszą Historię...
obawiam sie ,ze tego już nasze wnuki w szkole się nauczą..a i książek też nie wiele mówiących o Bohaterach....
Dzisiaj PATRIOTYZM jest niemodny,dzisiaj jest moda na "żyjta jak chceta"
tym więc większy nasz SZACUNEK dla Pańskiej Pracy...
Stare Budrysy wiec serdecznie dziękują a Młode niech się uczą ,bo nie wiele juz takich Miejsc do czytania i podziwiania :)
serdeczności :)
gość z drogi
11. Odeszli, odfrunęli razem na niebieskie polany. I tylko jarzębina
"Odeszli, odfrunęli razem na niebieskie polany. I tylko jarzębina co roku krwawi..."
Droga Pelargonio
łza się w oku kręci a serce szepcze za Nich serdeczną modlitwę...
zakochałam się w Tych lekcjach Historii
serdeczne pozdrowienia dla Obu Pań...:)
gość z drogi
12. Do Pani Pelargonii
Szanowna Pani Ewo,
Pięknie dziękujemy za cudowne kwiatki
Wzajemności i wiele zdrowia
Король Лев, The Lion King, to miano zawdzięcza opalonemu z Honolulu i Frau Merkel.
Ukłony
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
13. Polscy Bohaterowie29
29 marca mija 71 lat od brawurowej akcji odbicia więźniów w Mielcu przez partyzancką grupę działającą w czasie okupacji na terenie ziemi sandomierskiej. Oddział "Jędrusie" powstał z inicjatywy młodego studenta Uniwersytetu Jagiellońskiego, Władysława Jasińskiego. To on, wspólnie z bratem Stanisławem, podjął w Tarnobrzegu pierwsze działania konspiracyjne. Na jesieni 1939 r. dołączyło do nich kilkanaście osób. Grupa początkowo nazywała się "Odweciarze", od wydawanego konspiracyjnego pisemka ”Odwet”. Z czasem zmienili nazwę na "Jędrusie".
Na wiosnę 1943 r. ziemię sandomierską dotknęły liczne aresztowania. Do więzienia w Mielcu trafiło wielu działaczy podziemia.
- Obwody AK w Mielcu i w Tarnobrzegu próbowały dwukrotnie atakować więzienie i odbić aresztowanych kolegów, niestety bez powodzenia – słyszymy w programie. - Wówczas przyjechał z Krakowa, z dowództwa okręgu AK płk Jagra i zwrócił się z zapytaniem, czy głośny już w tych stronach oddział partyzancki, mógłby dokonać jeszcze jednej próby.
Sytuacja była trudna, bo Niemcy wzmogli czujność, ale nowy dowódca "Jędrusiów", (Władysław Jasiński zginął w walce z Niemcami w styczniu 1943 r.) Józef Wiącek ps. Sowa propozycję przyjął.
-Pod koniec marca 1943 r. kadra nasza przebywała w bunkrze zbudowanym pod samotną chałupą niedaleko Iwanisk – pisał uczestnik wydarzeń. - Właśnie udało nam się odbicie więzienia w Opatowie. Byliśmy więc wszyscy w doskonałym nastroju i czekaliśmy na nowe zadanie, które by rozproszyło nudę leśnego życia. Nagle 27 marca wieczorem przyjechał szef i zakomunikował: "Robimy więzienie w Mielcu. Pójdzie nas osiemnastu. Wymarsz za dwa dni o świecie". Zabraliśmy się gorączkowo do czyszczenia broni i przygotowywania oporządzenia
Dowódca Józef Wiącek ps. Sowa podzielił oddział na 6 grup. Do pierwszej – uderzeniowej, która miała opanować i rozbić więzienie wszedł on sam oraz Zdzisław de Ville ps. Zdzich, Zbigniew Kabata ps. Bobo i Marian Lech ps. Wielki Marian. Druga grupa, która miała zabezpieczać podwórze więzienia składała się z dwóch partyzantów: Jana Mazura ps. Stalowy oraz "Małego Jasia".
Budynku gestapo pilnowali: Stanisław Wiącek ps. Inspektor i Eugeniusz Dąbrowski ps. Genek.
- Wyruszyliśmy o 8.30. Było nas diablo mało, porównując do sił niemieckich – słyszymy w audycji. - Na wschód od miasta koszarowało w barakach kilka tysięcy żołnierzy Wehrmachtu, koło dworca znajdował się posterunek żandarmerii, a obok więzienia mieściło się gestapo.
Twórca oddziału "Jędrusie" - Władysław Jasiński, który zginął w styczniu 1943 r. wraz z dwoma innymi członkami grupy: Marianem Goryckim ps. Polikier i Antonim Tosiem ps. Antek, został pochowany w zbiorowej mogile "Jędrusiów" w Sulisławicach, w powiecie sandomierskim. Niemcy nie zorientowali się podczas zorganizowanej zasadzki, kogo zabili. Nie wiedzieli też, gdzie znajdował się grób Jasińskiego. W październiku 1943 r. grupa została włączona do Armii Krajowej.
"Jędrusie" działali do stycznia 1945 r. Niestety, po zakończeniu II wojny światowej wielu członków oddziału dostało się w ręce NKWD i UB. Część została zesłana do sowieckich łagrów, część otrzymała długoletnie wyroki więzienia.
źródło: http://www.polskieradio.pl/39/156/Artykul/811361,Brawurowa-akcja-oddzialu-AK-Jedrusie" height="221" width="403">
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
14. Do Pani Maryli
Szanowna Pani Marylo,
Pięknie dziękuję za pamięć o Jędrusiach.
Proszę mi wierzyć, ze kiedy przeglądałem moje kalendarium i pokazały się Kielce, Jędrusie i więzienie.Wiedziałem, ze Pani napiszę komentarz
Ukłony moje najniższe
Proszę przeczytać napis pod tym linkiem
https://www.google.pl/search?q=J%C4%99drusie,+odbicie+wi%C4%99zienia+w+M...
Mała rzecz a cieszy
Jędrusie | Blogmedia24
blogmedia24.pl700 × 362Wyszukiwanie obrazem
Jędrusie
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
15. ALL
Ja z uporem maniaka jak zwykle zresztą CZEŚĆ I CHWAŁA BOHATEROM!!
RACJA JEST JAK DUPA, KAŻDY MA SWOJĄ /Józef Piłsudski/
16. Szanowny Panie Michale
to budujące, że ktoś doceniając Pana wpis o Jędrusiach stworzył kolejny link upamiętniający Bohaterów.
Pozdrawiam serdecznie
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
17. Do Pani Maryli
Szanowna Pani Marylo,
To Sława i Chwała dla Blogmedia,
To Sława i Chwała dla Pani
Prèremiere parmi les pairs
Ja jestem gdzieś w tle i mi tak dobrze.
Nasze eseje z Blogmedia, były rozpatrywane przez Sejm jako wkład do uczczenia Powstania Styczniowego
Ukłony moje najniższe
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
18. Ukłony dla Pana ,panie Michale i dla Pani Prezes
oraz dla całej Blogmedia24.pl:)
Polska, to brzmi dumnie...
nie "Polskość to nienormalnośc jak pisał kiedyś obecny łojciec Narodu,nie przeze mnie wybierany...
Ale POLSKA,Nasza ukochana Ojczyzna i Jej Bohaterski LOS krwią i życiem pisany
Gdy profesor Sroda mówi... ten kraj ,w tym kraju...to mnie diabli biorą,bo skoro ten kraj, ...TO gdzie Polska ?gdzie Ojczyzna ?
serd pozdrowienia
gość z drogi
19. Pani Gość z Drogi
Szanowna Pani Zofio,
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
20. Panie Michale :)
ta panienka umie pięknie podać dłoń,nie jak dzisiejsze "nowoczesne" panny :)
serdeczności :)
gość z drogi
21. Pani Gość z Drogi
Szanowna Pani Zofio,
Po szwabsku:
Ukłony
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
22. Panie Michale :)
piękne święcone :)
serdeczności smigusowo-dyngusowe
:)
p.s a szwabskie obyczaje herr thuska...znane :)
gość z drogi
23. Pani Gość z Drogi
Szanowna Pani Zofio,
Ich wszystkich trzeba przy urnach odrzucić ze społeczeństwa. Zamknąć jak Trynkiewicza
Ukłony
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
24. Panie Michale :)
mocno i serdecznie wierzę i ufam....w opiekę Naszego Świętego
Naszego ukochanego Ojca Świętego Jana Pawła II
serdeczności poniedziałkowe :)
gość z drogi
25. Pani Gość z Drogi
Szanowna Pani Zofio,
Wszyscy prawdziwi Polacy Ufają Jemu, wybrańcowi Boga.
Ukłony
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
26. Mamy Mocnego Patrona w Niebie....
samego Ojca Swiętego :)
serdeczności :)
gość z drogi
27. Pamięci „Mściciela”
Pamięci „Mściciela”
„Mściciel” – bohaterowi walki z dwoma totalitaryzmami: faszyzmem i
komunizmem
Grobowiec Wojciecha Lisa na cmentarzu parafialnym w Mielcu
W Ostrowach Tuszowskich, gm. Cmolas na
Podkarpaciu, uczczono dziś 101. rocznicę urodzin Wojciecha Lisa ps.
„Mściciel” – Żołnierza Niezłomnego, bohatera ziemi mieleckiej i
kolbuszowskiej.
Głównym punktem dzisiejszych uroczystości była Msza św. w kościele
parafialnym pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Ostrowach
Tuszowskich w intencji bohaterów podziemia niepodległościowego.
Następnie zasadzono Dąb Niezłomnych, a na grobach zamordowanych złożono
kwiaty i zapalono znicze. Wojciech Lis ps. „Mściciel” – dowódca
legendarnego oddziału partyzanckiego urodził się 28 października 1913 r.
w Ostrowach Tuszowskich.
Działał zarówno dla powiatu mieleckiego, jak i kolbuszowskiego, a
przez jego oddział przewinęło się ok. 160 żołnierzy-partyzantów.
Wojciech Lis był ikoną polskiego oporu i walki z dwoma totalitaryzmami i
postrachem zarówno dla Niemców, jak i dla Sowietów. Ze swoimi
żołnierzami w czasie okupacji i po zakończeniu II wojny światowej
przeprowadził ponad 200 akcji przeciwko reżimowi komunistycznemu i
panoszącej się na terenach Polski Armii Czerwonej.
Nieuchwytny dla wrogów „Mściciel” został zdradzony przez jednego ze
swoich żołnierzy: Wojciecha Palucha, który okazał się agentem UB i 25
stycznia 1948 r. zastrzelił śpiącego Wojciecha Lisa oraz jednego z jego
towarzyszy broni Konstantego Kędziora. Do mordu doszło w okolicach
leśniczówki Pateraki na terenie dzisiejszej gminy Cmolas. Ciała
zamordowanych, podobnie jak wielu innych żołnierzy podziemia
niepodległościowego, bez szacunku dla ludzkich zwłok zakopano na
śmietniku ówczesnego posterunku Milicji Obywatelskiej w Mielcu. Ciała
obu Żołnierzy Niezłomnych odnaleziono dopiero w 1992 r. Wtedy też odbył
się godny pogrzeb obu partyzantów, których pochowano na cmentarzu
parafialnym w Mielcu. Inicjatorami dzisiejszych uroczystości
patriotycznych ku czci zamordowanych 66 lat temu Wojciecha Lisa ps.
„Mściciel” i jednego z jego żołnierzy Konstantego Kędziora były
mieleckie organizacje patriotyczne: Klub Historyczny „Prawda i Pamięć” i
Grupa Rekonstrukcji Historycznej im. Wojciecha Lisa.
Mariusz Kamieniecki
Posadzono „Dąb Niezłomnych”
2 godziny 30 min. temu
Z okazji urodzin Wojciecha Lisa – Żołnierza Niezłomnego w
Ostrowach Tuszowskich zasadzony został „Dąb Niezłomnych”. Uroczystość
rozpoczęła się o godz. 11:00 w Sanktuarium Patronki Leśników – parafii
pod wezwaniem Wniebowzięci NMP.
Tam została odprawiona uroczysta Eucharystia w intencji Żołnierza
Niezłomnego – Wojciecha Lisa „Mściciela”. Po Mszy św. odbyło się
uroczyste posadzenie „Dębu Niezłomnych”.
Wojciech Lis „Mściciel” urodził się w 1913 roku w Ostrowach
Tuszowskich. W 1942 pracował przy budowie dróg. W niejasnych
okolicznościach pobił i zabrał broń niemieckiemu oficerowi, po czym
uciekł do lasu, gdzie się ukrywał. W odwecie Niemcy spalili gospodarstwo
rodziców i zabili ojca i siostrę. Lis przyjął pseudonim „Mściciel”,
zebrał ochotników do walki z Niemcami i zorganizował oddział
partyzancki. Nie podlegał bezpośrednio nikomu, choć współpracował i
pozostawał pod wpływami NSZ. W sierpniu 1944 jego grupa weszła w skład
oddziału AK „Hejnał” i wzięła udział w akcji „Burza”.
Po wyzwoleniu Lis zgłosił się do MO, ale wobec jego odmowy udziału w
wyłapywaniu akowców został w październiku 1944 aresztowany przez NKWD.
Udało mu się zbiec z więzienia w Mielcu poprzez wyłamanie drzwi do
aresztu. W końcu marca 1945 po raz kolejny udało mu się uciec, tym razem
z obławy MO. Wiosną rozpoczął formowanie oddziału partyzanckiego z
żołnierzy AK i BCh. W maju 1945 podporządkował oddział komendantowi
powiatowemu NSZ w Mielcu kpt. Janowi Fijałkowskiemu, a w czerwcu
otrzymał awans podoficerski. W połowie 1946 oddział Lisa stał się
częścią zgrupowania WiN dowodzonego przez mjr. Hieronima Dekutowskiego.
Przez oddział Lisa przewinęło się około 160 osób, przeprowadzono
około 200 akcji przeciwko komunistom i Armii Czerwonej. Po amnestii w
1947 większość jego żołnierzy ujawniła się, pozostało 10. Wobec
nieskutecznych akcji złapania Lisa kierownictwo UB w Mielcu podjęło
decyzję o jego likwidacji przez agenta. Dokonał jej były żołnierz Lisa z
czasów wojny, Wojciech Paluch, który działał jako szpieg w oddziale
„Mściciela” od września 1945. Paluch zastrzelił Lisa i jednego z jego
żołnierzy podczas snu w okolicach leśniczówki Pateraki.
Zwłoki zamordowanych zakopano na śmietniku KP MO w Mielcu. Zostały
odnalezione w 1992 i pochowane na cmentarzu parafialnym w Mielcu.
Inicjatorem wydarzenia jest “Prawda i Pamięć” oraz GRH im. W. Lisa “Mściciela”.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
28. Niepokorny, niezłomny,
Niepokorny, niezłomny, wyklęty
upamiętniające postać patrioty, legendarnego partyzanta, bohatera ziemi
mieleckiej i kolbuszowskiej Wojciecha Lisa ps. „Mściciel” podstępnie
zamordowanego przez UB.
W styczniu przypada 67. rocznica śmierci Wojciecha Lisa ps. „Mściciel”,
legendarnego dowódcy oddziału partyzanckiego AK-WiN, który wchodził w
skład oddziałów Zgrupowania mjr. Hieronima Dekutowskiego „Zapory”.
Oddział dowodzony przez „Mściciela” toczył walki zarówno z okupantem
niemieckim, jak i sowieckim, NKWD, UB czy MO. Z inicjatywy organizacji
społecznej Patriotyczny Mielec w sobotę, 31 stycznia, o godz. 16.00 w
Katolickim Ośrodku Kultury przy parafii pw. Ducha Świętego przy ul.
Pisarka w Mielcu wykład pt. „Podziemie Niepodległościowe na Ziemi
Mieleckiej po 1944 r.” wygłosi historyk rzeszowskiego oddziału IPN
Mirosław Surdej. O godz. 18.00 uczestnicy uroczystości udadzą się na
cmentarz parafialny, gdzie przy grobie Wojciecha Lisa i Konstantego
Kędziora odbędzie się wieczornica patriotyczna.
Żołnierz Niezłomny
Wojciech Lis urodził się 28 października 1913 r. w Ostrowach
Tuszowskich. Jako żołnierz AK, NSZ, WiN odznaczał się walecznością, był
wybitnym dowódcą. Przez jego oddział przewinęło się ponad 160 żołnierzy.
Ze swoim oddziałem przeprowadził ponad 200 akcji zarówno przeciwko
Niemcom, jak i po wojnie także przeciwko panoszącej się na terenach
Polski Armii Czerwonej i jej służalcom. Kiedy w 1947 r. ówczesne
komunistyczne władze ogłosiły amnestię, „Zapora” pozostawił swoim
żołnierzom wybór, ujawniać się czy nie. Sam „Mściciel” znienawidzony
przez komunistyczny reżim pozostał w ukryciu. Zdradzony zginął wraz ze
swoim podkomendnym Konstantym Kędziorem 30 stycznia 1948 r. w
leśniczówce Pateraki zdradzony i zastrzelony podczas snu przez swojego
żołnierza z czasów wojny Wojciecha Palucha, który w oddziale „Mściciela”
działał jako agent SB.
Mariusz Kamieniecki
Artykuł opublikowany na stronie: http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/126295,niepokorny-niezlomny-wyklety.html
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl