Nietypowy profesora Legutki tekst o Ukrainie.

avatar użytkownika Ewaryst Fedorowicz

 

Na portalu niezalezna.pl i w GPC ukazał się wczoraj poświęcony wydarzeniom na Ukrainie tekst autorstwa europosła PiSu, prof. Legutki, pod tytułem „Wielkie wyzwanie polityki wschodniej”, który to tekst odstaje wyraźnie od wszechobecnej propagandowej sieczki i którego przeczytanie polecam.*
 
Owszem, tezy są jak najbardziej po (partyjnej) linii, ale sformułowane, że tak to nazwę, nietabloidowo, ładnie zmiękczone sformułowaniami, jakich do tej pory ze świecą było w „naszych” mediach szukać:

Antypolskie sentymenty są tak głębokie, że nie ma łatwych sposobów ich usunięcia, a zbytnia gorliwość w tym kierunku może spowodować alienację części Polaków. (…) Zapominanie o ludobójstwie wołyńskim czy przymykanie oczu na kult Bandery – to cena zbyt wysoka, a jednocześnie niczego w razie jej zapłaty niegwarantująca.”

Albo takie:
Można się spodziewać, że alternatywą tożsamościową Ukrainy po Janukowyczu będzie nacjonalizm, a nacjonalizm ukraiński miał i zawsze będzie miał silne podteksty antypolskie. Na taki scenariusz nie można zamykać oczu, bo jest on bardzo prawdopodobny.”

Nie można handlować prawami Polaków za uczestnictwo w sojuszu antyrosyjskim. Nie można robić takiego handlu nie tylko dlatego, że jest on niemoralny, ale także dlatego, że jest on politycznie bezwartościowy. Nie można także handlować polityką historyczną. W szczególności nie wolno i nie ma sensu handlowanie polityką historyczną z Ukrainą teraz i w przyszłości.”

Forma tekstu - jak na człowieka kulturalnego i profesora filozofii przystało:
żadnego wbijania do głowy młotkiem konieczności zawarcia sojuszu z banderowcami w imię „strategicznego partnerstwa”, żadnych insynuacji pod adresem mających inne zdanie, żadnej – użyjmy języka dzisiejszych elit – chamówy.

Warto przeczytać, choćby i po to, żeby móc potem powiedzieć:
nie zgadzam się, ale szanuję.

Co też niniejszym czynię.

***
Na pierwszej stronie wpolityce.pl wyniki bardzo ciekawej (to mało powiedziane) sondy:

Czy wspierasz walkę opozycji ukraińskiej?

TAK, to jest walka o wolność i sprawiedliwość. Nasze polskie doświadczenia nakazują nam wspierać ją z całych sił
5525, czyli 51%

NIE, podzielam zdanie m.in. księdza Isakowicza-Zaleskiego, że zbyt mocny jest tam nurt antypolski
3917, czyli 36%

NIE MAM ZDANIA, trudno mi zająć wyraziste stanowisko
1357, czyli 13%

I to mimo parotygodniowego prania mózgów przez media i rządowe i „nasze”. Przez, ujmując rzecz symbolicznie - Michnika z jednej i Żurawskiego vel Grajewskiego z drugiej.

Ja jestem reklamiarzem i moja ocena skuteczności tej kampanii „formatującej” jest krótka:

cieniutko, Panie i Panowie.

Ponad 1/3 propisowskich internautów jest PRZECIW – cóż, to zapewne kagebowska agentura ? A w najlepszym razie - zacytuję klasyka - „sfrustrowani głupcy”?

Ale żeby było gorzej (lepiej?) to mające swój wyraz w cytowanej sondzie wierzganie dotyczy sympatyków PiSu wyłącznie „zinternetyzowanych”, a zatem głównie młodszych, którym Kresy i kresowi Polacy powinni.... kalafiorem – a tu taka siurpryza!

Co się zatem dzieje w grupie starszego elektoratu, który albo pamięta sam albo z przekazów rodziców, co to znaczy UPA i Bandera?

A wśród kresowiaków, którzy stanowią jakieś 4-5% wszystkich wyborców, ale w znacznej większości lokujących dotychczas swe sympatie w PiS, czyli ich reprezentacja w pisowskim elektoracie jest znacznie większa?

No jak to co się dzieje: nie tylko wymieniona przez prof. Legutkę, jako potencjalne zagrożenie alienacja, ale najprawdziwsze się podniosło wrzenie, a nawet - po staropolsku rzecz nazywając - „huczek”.

Owszem, do zawiązania konfederacji jeszcze daleko, ale wystarczy zobaczyć, co się wyprawia na internetowych forach:

marzenie o przymuszeniu do pokochania banderowców w imię realpolitik to marzenie ściętej głowy.

Nie mojej, na szczęście.

Puentując: ja sądzę, że ten w kulturalny w tonie i nienachalny w przekazie tekst prof. Legutki powstał dlatego, że się chyba w PiSie zorientowali, iż ostatnia rzecz, jak jest im potrzebna tuż przed wyborami, to zrażenie sobie znacznej części twardego elektoratu i w konsekwencji widowiskowe wywinięcie (pozostańmy w konwencji patriotycznej) orła.

Tuż przy urnie.

--------------------------------------------

*http://niezalezna.pl/51435-wielkie-wyzwanie-polityki-wschodniej

2 komentarze

avatar użytkownika Maryla

1. Ewaryst Fedorowicz

prof. Legutko nie od dzisiaj zajmuje się sprawami zbrodni wołyńskiej i nie na potrzeby zbliżających się wyborów zabrał głos w sprawie.
Jako dowód (informacja o roli prof. Legutki czytaj we Wstęp) rok 2010.

http://www.zbrodniawolynska.pl/__data/assets/pdf_file/0005/3983/Wolyn-19...

(Konferencja, zainicjowana i sfinansowana przez Kancelarię Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego (głównie dzięki determinacji ministra, profesora Ryszarda Legutki), doszła do skutku po dramatycznych perturbacjach i interwencjach natury geopolityczno-dyplomatycznej )

Środowiska kresowe bardzo mocno akcentują swój sprzeciw przeciwko wspieraniu banderowców od pierwszej wizyty J. Kaczyńskiego na Majdanie. Profesor jest z Galicji, więc dobrze zna temat.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika UPARTY

2. O zamordowanych Polakach na kresach

zapomnieć nam nie wolno. Niestety, tożsamość narodowa Ukraińców rodziła się również jako sprzeciw wobec polskości i wrogość do naszej kultury jest stałym, jak na razie elementem ich tożsamości.
To samo dotyczy również i Rosjan. Wartości naszej kultury są Rosjanom głęboko obce i co więcej bardzo groźne dla ich tożsamości.
Nie mniej jednak, ani Rosja ( to może się wydać dziwne, ale tak jest), ani Ukraina nie są dla nas groźne jak długo nie stanowią politycznej jedności.
Wbrew pozorom Rosja jest groźna tyko wtedy, gdy ma sponsora. Nigdy w historii Rosji nie udał sie jej żaden pomysł polityczny, jeśli nie był wspierany przez któreś z państw zachodnich.
Problem Rosji bierze się z dwóch ich cech organizacyjnych będących skutkiem ich kultury.
Pierwszym problemem jest hierarchiczność władzy. Mówiąc w skrócie w ich sposobie życia społecznego nie ważny jest stan faktyczny spowodowany czyimiś działaniami a ważna jest ocena czynności podejmowanych przez daną osobę. Bardzo dużym wykroczeniem przeciwko porządkowi społecznemu w Rosji jest podjęcie nie uzgodnionego ze zwierzchnikiem działania w imię osiągnięcia pozytywnego skutku końcowego. Jeśłi ten pozytywny skutek nastąpił to jest on dowodem na nieudolność zwierzchnika, dowodem na to, ze podwładny lepiej rozpoznaje potrzeby niż zwierzchnik a to jest uzasadnieniem dla jego usunięcia ze struktury władzy. To jest powód dla którego jakby się władza nie starała, to zawsze wychodzi jak zwykle. Po prostu każdy zwierzchnik musi operować tzw zintegrowanymi informacjami. Czyli informacjami zredukowanymi to informacji ważnych w przeszłości. Nie ma więc informacji o niczym kiedyś błahym ale w zmieniającej się rzeczywistość istotnym.
Dla tego nie udał się im ani wojna japońska, ani wojna 20 -roku ani Afganistan ani nawet ostatni napad na Gruzję. Przecież Gruzja , przy takiej dysproporcji sił powinna być zajęta przez Rosjan w ciągu kilku godzin, nie powinno być czasu na jakiekolwiek działania dyplomatyczne, które mogły zatrzymać Rosjan, a ten czas był.
Im zawsze czegoś istotnego dla sprawnego funkcjonowania zabraknie, choćby nie wiem jak się starali i jest to cecha kulturowa, cecha stała a nie kwestia losowego wypadku.
Czy w związku z tym dominacja Rosji na Ukrainie coś w tym zmienia. Nic nie zmienia, poza jedną rzeczą Rosji, która zdominował Ukrainę o wiele łatwiej jest pozyskać sponsora a nawet grupę sponsorów.
Rosja sponsorowana jest groźna, bo sponsor może, jakby z boku, zwrócić uwagę na potrzebę korekty planu. Oni w swej kulturze organizacyjnej takiej procedury nie mają.
Tak więc my nie mamy co liczyć na przyjazne stosunki z Ukrainą ani gdy Ukraina będzie wolna ani gdy będzie pod panowaniem Rosji. Prawdopodobnie jeszcze jeszcze długo oba narody będą nam wrogie. Po prostu lepiej dla nas by nasi wrogowie byli ze sobą skłóceni niż zjednoczeni. Jest to proste jak budowa cepa, można powiedzieć, że jest to wręcz chamskie podejście do problemu naszych relacji wschodnich i z taką oceną nie będę polemizować. Tylko, że jeżeli ktoś z nami gra w salonowca, to ja nie mogę udawać, że gramy w szachy.
A to, że w tym momencie nasza wyższość kulturowa staje się jakby mniej widoczna to prawda, ale jak zostaniemy przez nich zdominowani, co jest możliwe to będzie jeszcze mniej widoczna a wraz z naszym zgonem w ogóle zaniknie.
I tylko tyle, czysty pragmatyzm nakazuje nam obecnie wspierać ruch antyrosyjskie jakie one by nie były.

uparty