Marcin Meller kontra "Resortowe dzieci - Media"
Marcin Meller jest jednym z niewielu bohaterów "Resortowych dzieci...", którzy publicznie wystąpili przeciw tej książce. Pierwszym był Jacek Żakowski, pozywający do sądu wydawnictwo za umieszczenie jego zdjecia na okładce. Inni zaś wolą udawać, że nie ma sprawy.
O ile Żakowskiemu poświęcono cały porozdział w książce, zresztą nierzetelnie napisany /mówiłam o tym / http://naszeblogi.pl/43171-jacek-zakowski-resortowe-dzieci-media-i-coryllus //, to o Marcinie Mellerze są tam tylko dwa zdania na stronie 409. Nazwano go tam "twarzą TVN" oraz wspomniano o jego ojcu, Stefania Mellerze, który był ambasadorem RP i ministrem spraw zagranicznych w rządzie Marcinkiewicza.
Następne pięć zdań omawia działalność dziadka Marcina, Adama Mellera. Przed II wojną światowa był on działaczem Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy, a po 1947 roku służył w osławionej Informacji Wojskowej. Potem pracował w MSZ. Te kilka zdań to wszystko, czego można się dowiedzieć o rodzinie Mellerów z "Resortowych dzieci...". Informacje te zajmują 1/2 strony 409.
Wywiad z Marcinem Mellerem jaki przeprowadziła w weekendowym wydaniu dziennika "Polska" /9-12.01.2014/ red. Anita Czupryn zajmuje za to bite dwie kolumny. Co ciekawe, w papierowej wersji nosi on tytul "Regularnie dostaję po bańce za to, co mówię i piszę", zaś w internetowej /skróconej/ "Meller: "Resortowe dzieci" to pałka na przeciwników. Mam się teraz tłumaczyć?" / http://www.polskatimes.pl/artykul/1084692,meller-resortowe-dzieci-to-pal... /.
Marcin Meller nie jest w stanie zaprzeczyć którejkolwiek z informacji podanych przez Dorotę Kanię, Jerzego Targalskiego i Macieja Marosza w "Resortowych dzieciach". Przypomina tylko, że jego ojca wyrzucono z PZPR w 1968 r. i dlugo był potem bezrobotny, a on sam był działaczem NZS. Manifestuje więc głównie swoje obrzydzenie. W papierowej obszerniejszej wersji wywiadu porównuje znalezienie się w książce do obrzygania przez pijaka, a w Internecie czytamy:
"Nie dziwię się temu. Ona jest jak plotkarski Pudelek. Ludzie uwielbiają skandale o znanych ludziach.". Przyznaje jednak, że:
"Zawdzięcza Pan ojcu pracę w tygodniku "Polityka"?
Tata przyjaźnił się z sekretarzem redakcji "Polityki" Piotrkiem Adamczewskim, z którym znali się jeszcze z wojska, z jednego plutonu. I Piotrek załatwił mi staż w archiwum. ".
Potem znów narzeka na książkę:
"Wracając do książki, która jest pretekstem naszej rozmowy: dlaczego, Pana zdaniem, ta książka została napisana?
Jak mówiłem: to trochę pałka, trochę szantaż.
Jak to szantaż? Książka spowoduje, że przestanie Pan pisać, występować w telewizji?
Wiadomo, że Lisowi czy Żakowskiemu nikt ust nie zamknie, ale może ktoś się teraz dwa razy zastanowi, zanim napisze krytycznie na temat prawej strony czy Jarosława Kaczyńskiego? Trochę jest to mobilizacja własnego elektoratu, trochę wskazanie palcem na te ciemne siły, które opanowały kochaną ojczyznę.
A może dla pieniędzy?
Pieniądze tu są najmniej ważne. Podejrzewam, że oni sami nie sądzili, że to się będzie tak dobrze sprzedawać. Nie sądzę, żeby to robili dla pieniędzy. Myślę, że zrobili to ze szczerej, czystej nienawiści. To dzieło prawdziwego uczucia. (śmiech) ".
Widać wyrażnie, że wielkie powodzenie "Resortowych dzieci..." zaskoczyło postkomunistyczną sitwę, która nie wie teraz, co zrobić z tym fantem. Wysuwa więc na pierwszą linię tych najmniej "umoczonych" by opłakiwali oni głośno swe krzywdy i wyrażali swoje obrzydzenie i oburzenie na "tak wstrętną książkę"..
- elig - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
5 komentarzy
1. @elig
no nie wiem, czy Meller jest z tych "najmniej umoczonych". Mógłby być wnuczkiem Michnika ze swoim rodowodem. Co zaś do jego "działalności na niwie" czyli froncie walki z normalnością, to jest w szpicy.
Jego program w TVN24 gromadzi najgorszy sort obrzydków. ROBI W "CELEBRYTACH" rodem podobnym sobie. Same resorciaki robiące dla odmiany "w kulturze".
Gospodarz
Marcin Meller zaprasza czwórkę gości z szeroko rozumianego świata
kultury i szołbiznesu i w niezobowiązującej formie rozmawia z nimi o
wydarzeniach mijającego tygodnia.
„Drugie śniadanie mistrzów ” - w każdą sobotę od godz. 12:10
Gościem programu"Drugie śniadanie mistrzów" był mi.n. premier Donald Tusk
http://www.tvn24.pl/drugie-sniadanie-mistrzow,40,m
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. @Maryla
Ja sadzę, że taki Morozowski jest dużo gorszy. Premier jest premierem i jego obecność w telewizji jest zrozumiała.
3. @elig
z Pani odpowiedzi jasno wynika, że nie ogląda Pani tego obrzydlistwa "Drugie sniadanie Mistrzów". To nie o Tuska tu idzie, był tam tylko raz, żeby zneutralizować konflikt na linii celebryci-władza, jak rząd debatował nad zniesieniem 50% ulgi z "umów o dzieło".
Dla przypomnienia, kilka linków z archiwum z politycznej indoktrynacji z działalności Mellera w TVN24 .
Korowód artystów na usługach polityki doszedł do ściany. Zdezorientowany, dziś czeka na kolejne wytyczne
W programie "Śniadanie mistrzów" w TVN 24 zawsze można
usłyszeć dużo mądrych inaczej zdań. Na przykład pisarka Krystyna Kofta wygłosiła dziś opinię w kontekście wieczornego meczu Polska-Czechy:
Ludzie potrzebują dobra. My jesteśmy raz w roku dobrzy, jak jest
orkiestra Owsiaka. A teraz chcemy być dobrzy, bo w polityce, wszyscy wiemy, wszyscy się kłócą, jest ohydnie.
Defekt celebrytów-Bogumił Łoziński
Oprócz wielu wad polskich celebrytów w ostatnim czasie na
plan pierwszy wysuwa się chroniczna nieumiejętność przyjmowania krytyki.
W polskich warunkach tzw. celebryci uchodzą za autorytet w każdej
dziedzinie. Aktoreczka znana, z tego, że odsłoniła jakąś cześć
własnego ciała, bez żadnych zahamowań wypowiada się na tematy
cywilizacyjne, a że plecie bzdury i ujawnia kompletną ignorancję to
nieważny szczegół.
Klasycznym przypadkiem takiego zjawiska jest program w TVN 24 pt.
„Drugie śniadanie mistrzów”, gdzie osoby ze sfer kultury, albo raczej
postkultury, komentują wydarzenia minionego tygodnia, najczęściej nie
mając zielonego pojęcia o czym mówią. Kiedy jednak ktoś wytknie im
ignorancję, albo ich skrytykuje podnosi się olbrzymi rwetes, oskarżenia o
kampanię nienawiści, wreszcie dramatyczne apele „Nie zabijajcie nas”.
Jaruzelski Prezesem 17/12/2010
- drugi roczek na karku - oferta programowa TVN 24 została wzbogacona
(poszerzona) o „Drugie Śniadanie Mistrzów”. Jest to magazyn kulturalny,
realizowany na żywo z restauracji „Szparka”, a prowadzącym jest Marcin
Mellera.
temu gospodarz programu sporo zyskał na popularności, gdyż zwracając
się do Krzysztofa Materny wymsknęło mu się „słówko” na ka: „Nie
zaniepokoiłoby ciebie, gdyby jeszcze liberałowie pisowscy przystąpili do
platformy to mielibyśmy k…a” – niestety widzowie nie dowiedzieli się,
co by powstało z połącznia PJN z PO i dlaczego miałoby to być źródłem
niepokoju Materny, jakby nie było członka Komitetu Komorowskiego, gdyż
Meller ugryzł się w język.
tworzono „Drugie Śniadanie” w zaprzyjaźnionej z PO gazecie mistrza
Wajdy wyczytałem, że już nie tylko politycy, komentatorzy polityczni i
kadra profesorska będą na antenie TVN 24 dyskutować o polityce i
bieżących wydarzeniach. Kolejnym pomysłem stacji TVN 24 na kształtowanie
poglądów widzów jest zaproszenie do rozmowy ludzi ze świata kultury i
show-biznesu. Artykuł był zatytułowany „Polityka bez polityków”,
przecież wszystko w tej stacji jest polityką, Monika Olejnik nawet buty
dobiera pod gościa, a Anita Werner wysokość obcasa.
zdradził dziennikarce Gazety Telewizyjnej, że aby trafić do grona
komentatorów programu, nie wystarczy być popularną postacią, trzeba
umieć ciekawie rozmawiać na tematy społeczne, polityczne.
przypadkowo – półtoraroczne dziecko sąsiadki bawiło się pilotem
telewizora - już, już wychodziłem na sobotni spacer nad rzekę, gdy
dopadł mnie głos: ”panowie Daniel i pan Wojciech przez ostatnie 15 minut
sparring”. Wojciech to Pszoniak, przerwał Mellerowi w pół słowa:
„Jeżeli chcesz, żeby ta audycja miała jakiś poziom nie zapraszaj pewnych
ludzi” i dodał, że publiczność będzie wiedziała, o co chodzi. A jego
sparingpartner, pan Daniel, to oczywiście Daniel Olbrychski.
mówi o słownej bijatyce do której doszło tuż przed programem? W ten oto
sposób mój spacer stał się pierwszą ofiarą programu.
gestykulując, głosem podróbką Łapickiego, czy też Holoubka Olbrychski
mówił: „Trzeba pokazać telewidzom, że aktorzy to nie tylko tam,
strojenie min tam jakieś to tego, że też potrafią porozmawiać na parę
tematów, nie tylko jeść od razu”.
było, że wyznanie mistrza to nie kwestia aktorska wykuta na blachę, że
to przemyślenia, że to umiejętność formułowania zdań bez suflera w
pobliżu. I tak było do końca programu.
żywo pleciono myśli w zdania, które zamieszczę na swoim blogu –
ograniczenie ze względu na szczupłość miejsca na łamach Warszawskiej
Gazety. Dwaj mistrzowie, goście programu zostali już rozszyfrowani –
Daniel i Wojtek. Dołączył do nich pan Andrzej.
zaprzyjaźnionej stacji z Wajdą i PO na rozmowę mistrzów w sobotę 11
grudnia, a więc faktycznie w przeddzień rocznicy wprowadzenia stanu
wojennego zaproszeni zostali Wojciech Pszoniak (z Komitetu poparcia
Bronisława Komorowskiego) oraz Daniel Olbrychski (członek tegoż
Komitetu). Tę dwójkę wzbogacił swymi przemyśleniami Andrzej Grabowski,
znany z telewizji Polsat pod nazwiskiem Kiepski. Andrzej Grabowski to
również członek Komitetu Poparcia Bronisława Komorowskiego. Czy w filmie
i teatrze telewizyjnym aktorzy nie mają nic do roboty, muszą kogoś
popierać? Dziesiąta i jedenasta Muzo obudźcie się !
Będę rozmawiał z prawdziwymi autorytetami. Z ludźmi, którzy mają swój
dorobek i nazwisko, co sprawia, że są niezależni światopoglądowo –
zapowiadał pierwszy odcinek gospodarz programu Marcin Meller.
trójka popularnych aktorów dziwnym zbiegiem okoliczności się doskonale
dopełniała, wiadomo było, że przynajmniej w zasadniczych kwestiach się
nie mogła różnić. O PIS bąknął chyba Grabowski - bardzo po linii, o
Gomułce wspomniał Olbrychski. Program prezydenta Komorowskiego jest ich
programem, a jego punkty bez wątpienia potrafią wyrecytować w środku
nocy.
do tej trójki – albo też odwrotnie – dziennikarkę (druga prowadząca?)
Małgorzatę Domagalik. Coś jadła podczas śniadania mistrzów – to nie
dziwi – ale dlaczego, gdy nie mówiła przez większą część programu
czyściła sobie zęby językiem, a gdy tę czynność na chwilę przerywała,
wchodziła aktorom w słowo?
z pamięci liczbami – Helmut Schmidt ma 91 lat, Ruch Autonomii Śląska -
8,5 % poparcia, 320 tysięcy czegoś tam, ale nieopatrznie ujawniła, że
pytania uczestnicy programu dostali wcześniej. Tematy zadane do domu to:
rocznica stanu wojennego, autonomia Śląska, WikiLeaks oraz stosunek
Polaków do Kościoła. Wydało się, że Daniel Olbrychski nie korzysta z
Internetu, więc częściej musiał improwizować (WikiLeaks to podsłuchy).
więc drogi czytelniku (i widzu programu) – bez kompleksów proszę, gdy
usłyszycie, że Meller swych gości pyta o osiągnięty kompromis w Gwinei i
usłyszycie mini wykład wybitnego aktora o klimacie i częstych opadach
deszczu, o rezerwacie na pobliskim archipelagu Bijagos, głównej ulicy w
stolicy, to wiedzcie – cuda te sprawia prezydencka Wikipedia.
warto oglądać program? Nie warto. 40 minut to skarb – to długi spacer,
to 100 stronic książki to rozmowa telefoniczna z bliską osobą.
ja nie tylko czytam Wyborczą – pomiędzy zdaniami – ale dwa razy
obejrzałem ten sam program kulturalny (robiąc notatki), z apolitycznymi
gośćmi z show-biznesu. Było warto. Szczegóły za tydzień – albo na moim
blogu w piątek wieczorem.
części o stanie wojennym ani razu nie padło słowo Solidarność. Wydaje
się to wprost niemożliwym, ale tak było – taki zestaw gości. Była jedna
kwestia – wejdą nie wejdą, a Jaruzelski jakby nie miał życiorysu –
pojawił się dopiero w roku 1981. Pszoniak: „do dnia dzisiejszego myślę,
nie wiem, kiedyś to będzie wiadomo, dlaczego, czy by weszli czy by nie
weszli, mogli wejść mogli nie”
wchodzi w słowo – „nie, nie będzie na to, tu są zgodni nawet
generałowie i rosyjscy i polscy„ – zdaje się pan Daniel użył argumentu z
autorytetu – skoro „generałowie i rosyjscy i polscy”, ale nie
powiedział, w czym są zgodni, jacy generałowie, dzisiaj czy wówczas.
krytycznie oceniali wprowadzenie stanu wojennego, tylko Olbrychski
powiedział, że ma stosunek ambiwalentny. Wówczas nienawidził, a dzisiaj?
w tej chwili mogę powtórzyć za Michnikiem, który więcej powodów jakby
do skarg i żalów prawda na ucisk, na represje mógł mieć ode mnie, a w
tej chwili w bardzo dobrych stosunkach jakby osobistych i Michnik i ja z
generałem Jaruzelskim jesteśmy i bardzo i bardzo sobie tę znajomość
cenimy„.
równowagi – żeby wszystko nie było tylko na Olbrychskiego. Wojciech
Pszoniak o autonomii Śląska mówił: „Nie, nie ja nie wierzę w to, to są
takie no i bardzo dobrze, że tam się rusza coś ja nie wierzę w to, żeby
Śląsk się oderwał ktoś powiedział żeby to była autonomiczna” i
dopowiada, gdyby jednak Śląsk uzyskał autonomię:
czy to groźne? Nie. Jakby była no to co, to nie będziemy mogli jeździć
do Katowic na kiełbaski albo na golonkę” i dodaje ze śmiechem, chyba że
będzie paszport.
nam się elity aktorskie, nie ma co. To jeszcze punkt widzenia
niezawodnego w oglądzie mapy Europy Daniela Olbrychskiego: „Czy to jest
takie istotne w czasach gdy jedziemy samochodem, właściwie po napisach
ja się orientuję że jestem w innym kraju” i Pszoniak „niech się każdy
czuje tam gdzie się czuje dobrze”.
Olbrychski ostrzegał, że aktorzy to nie tylko miny, że też potrafią
porozmawiać na parę tematów. Tylko tematy im się słabo trafiły, albo
też, ich trafiły. Nie udźwignęli ich. A gdzie tytułowy Prezes
Jaruzelski? Proszę bardzo.
przerywa: „może już na generała Jaruzelskiego nie wchodźmy, bo to jest
na kolejną niekończącą się dyskusję”, ale aktor łątwo się zbyć nie daje:
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
4. Marylu, jak czytam
sa to rozmowki na poziomie magla, tyle, ze nadaja im nieuzasadniona range. A ci celebryci,jak sie wydaje, kompletnie nie zdaja sobie z tego sprawy.
5. Tymczasowy
ci celebryci, starannie dobrani do "tematów tygodnia" doskonale sobie zdają sprawę po co zostali zaproszeni nie tylko na ciastko do Mellera.
A poziom magla - którz szanujący się z ludzi kultury poszedłby do takiego programu?
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl