Koniec KUL-u. dr Leszek Pietrzak

avatar użytkownika Redakcja BM24

 

W czasach PRL-u Katolicki Uniwersytet Lubelski był prawdziwą ostoją niezależności wśród polskich uczelni. W przeciwieństwie do nich kształcił w duchu poszanowania tradycji i kościoła. To była swoista marka KUL. Dzisiaj KUL jest uczelnią, która została „zdemolowana” przez pseudointelektualne nurty lewicowe i liberalne. Nie cieszy się już nawet poparciem polskich katolików, którzy coraz rzadziej chcą wysyłać swoje dzieci po naukę w murach tej uczelni. To nie tylko utrata marki, ale początek końca Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.

Tak jak co roku drugiego dnia Świąt Bożego Narodzenia podczas mszy odprawianych w kościołach całej Polski został odczytany list J.E. Rektora KUL ks. prof. Antoniego Dębińskiego. Oprócz wielu mądrych słów zawierających ewangeliczną prawdę dla nam współczesnych była w liście prośba do wiernych o tradycyjne wsparcie dla katolickiego uniwersytetu. Nie było to czymś nowym, bo tak było zawsze w tym dniu świątecznym. Będąc tego dnia w kościele zawsze słuchaliśmy z uwagą listów kolejnych rektorów KUL i zawsze w miarę naszych możliwości wspieraliśmy uniwersytet, dając swój skromny grosz na tacę. To był z naszej strony taki mały szlachetny gest wsparcia dla KUL i tego, jaką odgrywał on rolę w kształceniu Polaków. Jednak w czasie ostatnich świąt nie było już tak, jak zawsze przy tej okazji. Owszem katolicy w całej Polsce i tym razem wsparli KUL, ale  dla wielu z nich nie było to już czymś co autentycznie wypływało z ich serca, a jedynie jakimś pobrzmieniem tej świątecznej tradycji. Kolejne „światopoglądowe” skandale z KUL-em w roli głównej odbiły się już mocno w świadomości polskich katolików. Wielu z nich kojarzy dzisiaj katolicki uniwersytet z Lublina, z uczelnią w murach której znalazło się miejsce dla ideologów filozofii Gender, która wywraca chrześcijański świat wartości do góry nogami. W przekonaniu bardzo wielu praktykujących Polaków, coraz częściej pojawia się przekonanie w odniesieniu do KUL, że nie jest to już katolicka uczelnia, jaką chcieliby wspierać i gdzie chcieliby wysłać swoje dzieci po naukę. I jest im nawet przykro, że dzisiejszy KUL ma coraz mniej wspólnego z KUL-em jaki był mocno obecny w ich świadomości przez wiele, wiele lat. Nierzadko też ubolewają , że zło współczesnego świata potrafi dotrzeć nawet do kościoła i miejsc, którym kościół zawsze patronował. Ale te odczucia nie są wcale oderwane od rzeczywistości z jaką mamy dzisiaj do czynienia w murach KUL .

Arcybiskup zmodernizował KUL

Tak naprawdę początek erozji KUL-u zaczął się wówczas, gdy na stolcu arcybiskupim w Lublinie, w 1997r. zasiadł świeżo upieczony arcybiskup Józef Życiński.  Zgodnie z istniejącym zwyczajem, arcybiskup lubelski (wcześniej biskup lubelski) jest zawsze Wielkim Kanclerzem KUL. Poniekąd był to tytuł honorowy i tak w zasadzie był zawsze traktowany przez tych którzy go sprawowali. Jednak arcybiskup Życiński, bardzo wysoko ceniony w kręgach liberalnych i lewicowych postanowił praktycznie go wykorzystać do „zmodernizowania” KUL-u, który zawsze wydawał mu się zbyt staroświecki i zamknięty na nowe intelektualne prądy. Życiński z roku na rok coraz mocniej ingerował w politykę poszczególnych rektorów KUL. Szybko też stał się osobą, która miała zasadniczy wpływ na kształt ideowy uniwersytetu, jego kadrę i sposób kształcenia w nim. Nie było to specjalnie trudne, z uwagi na jego pozycję i wsparcie mediów, jakim zawsze cieszył się. Po kilkunastu latach „opieki” arcybiskupa nad uczelnią zmieniło się na niej bardzo wiele. Po pierwsze KUL zaczął otwierać swoje mury i dawać glos dla wrogów kościoła i tradycji. Po drugie szła za tym swoista „eksterminacja” naukowców o jednoznacznie chrześcijańskim światopoglądzie i zapełnianie ich miejsca ludźmi, którzy nie skrywali niechęci do Kościoła. I wreszcie po trzecie KUL zaczął zmieniać swój dotychczasowy profil nauczania, „zaśmiecając” go pseudointelektualnymi nowinkami rodem z tzw. „światowej nauki”. O konsekwencjach tego procesu na KUL mogliśmy się w ostatnich latach przekonać wielokrotnie. I tak m.in. wiosną 2013r. szerokim echem w Polsce odbiła się sprawa prodziekana Wydziału Nauk Humanistycznych prof. Zofii Kolbuszowskiej, która podpisała list w obronie Ewy Wójciak - Dyrektor Teatru Ósmego Dnia z Poznania, która wybór nowego papieża Franciszka I skomentowała słowami: "No i wybrali ch..., który donosił wojskowym na lewicujących księży!".Jak się okazało takie zachowanie Pani Prodziekan nie zakończyło definitywnie jej kariery w KUL. Ale jeszcze większe zdziwienie wielu polskich katolików mogło budzić to, jak taka osoba mogła w ogóle znaleźć się wśród wykładowców katolickiej uczelni. Nie minęło długo, gdy Polskę obiegła kolejna sensacyjna historia z KUL. Oto bowiem w maju 2013r. okazało się, że na KUL postanowiono wzbogacić program nauczania o podstawy filozofii Gender, mającej coraz więcej „wyznawców” także w Polsce. Ta pseudo filozofia uderza w same podstawy  filozofii chrześcijańskiej, postulując wprowadzenie zasady, że każdy człowiek powinien mieć możliwość swobodnego wyboru płci. I w tym wypadku reakcja władz KUL była nie tylko bardzo niemrawa, ale przede wszystkim zaskoczyła dość pokrętnym tłumaczeniem władz uczelni, że jest to jedynie jeden ze współczesnych „prądów”, który miał być prezentowany w  KUL w ramach tzw. „otwartości naukowej uniwersytetu”. Fakty te nie mogły  nie mieć znaczenia dla wizerunku uczelni wśród tysięcy polskich katolików, w których coraz bardziej zaczęła rodzić się niechęć do KUL.

Marka KUL

Powstały w 1918r. Katolicki Uniwersytet Lubelski swoją pozycje i renomę ciężko budował przez wiele lat. Po II wojnie światowej, gdy na polskich uniwersytetach zapanował marksizm, KUL był jedyna uczelnią polską, która potrafiła się temu skutecznie oprzeć. Robiła to nawet za cenę wielu administracyjnych represji i prześladowań swoich pracowników. Pozbawiona jakichkolwiek dotacji ze strony państwa musiała zresztą cały czas zdobywać środki na swoje utrzymanie i swój rozwój. Ale mimo to KUL nieugięcie kształcił w duchu chrześcijańskich wartości i poszanowania tradycji. Miał zresztą dla swojej misji nauczania zawsze wsparcie polskiego kościoła. Jego rolę dobrze rozumiał prymas Stefan Wyszyński i papież Jan Paweł II – przez wiele lat wykładowca na KUL. I wcale nie było tak, że KUL był uniwersytetem zamkniętym. Studiowali tutaj zarówno ci, którzy chcieli tu studiować, jak i ci, którzy z racji swoich przekonań, nie mieli szansy na studiowanie na innych polskich uczelniach. Jednak nikt nie kwestionował, ani nie próbował zmieniać katolickiego charakteru uniwersytetu. Właśnie z powodu tego charakteru w czasach PRL mówiło się nawet, że jest jedynym takim uniwersytetem pomiędzy Łabą a Władywostokiem. To była swoista marka KUL. Nikt jej nie kwestionował! Marka ta powodowała również, że KUL był gorąco wspierany przez miliony polskich katolików zarówno w kraju, jak i za granicą. Tu kształcili się bowiem ludzie, którzy mogli w przyszłości swoim potencjałem zasilić Polskę. I tak było do czasu, aż w Lublinie  nie pojawił się arcybiskup Józef Życinski – bożyszcze mainstreamowych mediów i prawdziwy „intelektualny kapelan” środowiska „Gazety Wyborczej”, która po roku 1989 przejęła główny ciężar wychowania polskich elit.

Początek końca

KUL utracił swoją markę, którą miał przez dziesiątki lat – w czasach przedwojennej Polski, w okresie PRL i długo jeszcze w czasach III RP. Dzisiaj z tej marki nie zostało już prawie nic. KUL nie jest już miejscem, gdzie polscy katolicy chcą wysyłać po naukę swoje dzieci. Ale coraz częściej nie chcą również przekazywać swojego wsparcia dla KUL. I mają ku temu uzasadnione powody. Ale to wszystko sprawia, że uczelnia przechodzi już nie kryzys, ale głęboką zapaść, z której trudno będzie się jej podnieść. Drastyczny spadek liczby studentów, zwolnienia pracowników naukowych, likwidacja kolejnych  kierunków studiów to tylko niektóre z chorób, które trawią obecnie KUL. Ale zmarnotrawienie wizerunku i pozycji katolickiej uczelni jest oczywiście największą chorobą, a zarazem śmiertelna chorobą!

 To co stało się z KUL-em w ostatnich kilkunastu latach  jest zarazem przykładem tego, jak próby „modernizacji” mogą skończyć się tragicznie.                                                                        Ale upadek KUL byłby naprawdę ogromną stratą dla Polski i Kościoła.

Tekst ukazał się w Warszawskiej Gazecie 03.01.2014r.

 

 

dr Leszek Pietrzak -były pracownik BBN, był współautorem raportów BBN:  „Propaganda historyczna Rosji w latach 2004-2009” i  „Ludobójstwo katyńskie w polityce sowieckiej i rosyjskiej 1943-2010” przygotowanego dla Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego.

 

Etykietowanie:

5 komentarzy

avatar użytkownika kazef

1. @

To tylko kolejny efekt braku odpowiedniej osoby na szczycie polskiego Kościoła.
Symptomatyczne, że tekst ten dr Pietrzak opublikowal w "Gazecie Warszawskiej", a nie w jakimś innym miejscu, gdzie zwykle pisuje.
To jeszcze nei koniec KUL, ale z pewnością wielki kryzys.

avatar użytkownika Maryla

2. @kazef

kryzys braku postaci takich jak kardynał Wyszyński i bardzo szkodliwe działalności bp. Zycińskiego, Pieronka i Glempa odczuwamy dzisiaj bardzo mocno.
KUL skręcił tak mocno w lewo, że juz więcej nie mozna, włącznie z wprowadzeniem nauki gender . Wierni oceniaja to po swojemu - mniej daja na tacę na KUL i odbija się to na finansowaniu uczelni. Wszystko idzie w złym kierunku, jak sie nie zatrzyma pojedyńczych kamyków, ruszy lawina i zniszczy to, co zbudował polski "wdowi grosz".

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

3. Redakcia BM24

S'il vous plaît

Ukłony

Ukłony

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Maryla

4. POST ŻYCIŃSKI DLA CZERSKIEJ

Ksiądz z KUL o gender: Nieprecyzyjni biskupi, niedouczeni radni

Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75248,15280600,Ksiadz_z_KUL_o_gender__Nieprecyzyjni...
W czwartek radni miejscy w Lublinie z PiS-u chcą przyjąć stanowisko całej rady potępiające "ideologię" gender. W rozmowie z "Wyborczą" ks. prof. Alfred Marek Wierzbicki" wyjaśnia, że gender nie jest ideologią wrogą chrześcijaństwu, tylko nauką. Niezbyt dobrze ocenia też list biskupów, w którym grzmieli o gender i lubelskich radnych polecam, bo w całym zamęcie o gender mało takich rozsądnych głosów ludzi Kościoła


Ks. prof. Alfred Marek Wierzbicki



Małgorzata Bielecka-Hołda: Jak ksiądz profesor skomentuje projekt "stanowiska rady miasta Lublin wobec destrukcyjnego wpływu ideologii gender"?

Ks. prof. Alfred Wierzbicki: To dla mnie dziwne - zaczyna się ideologiczne węszenie, które przypomina mi najgorsze lata stalinowskie, kiedy szukano wrogów klasowych i wystarczyło parę prostych pryncypiów, aby wyrządzić wiele krzywd.
Jeszcze pół roku temu nikt, poza gronem specjalistów, nie posługiwał się terminem gender.

Ale użyli go biskupi w swoim liście na Dzień Świętej Rodziny.

- Biskupi niestety posłużyli się nim bardzo nieprecyzyjnie. Kiedy już mowa o gender, trzeba odróżnić fakty, teorie i ideologię. Nie można gender sprowadzać tylko do zjawisk seksualnych i wszędzie węszyć zgorszenie moralne. Różnice pomiędzy przeżywaniem kobiecości i męskości są uwarunkowane nie tylko biologią, ale również kulturą, więc - z pewnego punktu widzenia rolę gender można rozumieć również po chrześcijańsku.
To znaczy?

- Jeśli się dobrze rozumie nauczanie Kościoła, to Kościół głosi, że człowiek nie jest tylko zwierzęciem, a więc należy nie tylko do biologii. Natomiast pojawia się idea gender, która przedstawia konflikt płci w wymiarze kulturowym, co może budzić niepokój. Ale gender jest przede wszystkim metodologicznym opisem kultury, w której role męskie i żeńskie zmieniają się. Gender jednak nie jest bynajmniej jakąś złowrogą ideologią. Spójrzmy na to w ten sposób: gender zauważa i jakoś promuje wymianę ról. Co to oznacza w praktyce? Kobieta realizuje się w życiu zawodowym - i nie przestaje być kobietą, a mężczyzna może spełniać opiekę nad dzieckiem, biorąc urlop tacierzyński, zarezerwowany wcześniej dla kobiet. Czy przez to przestaje być mężczyzną?

Trudno nie widzieć tych przemian. Byłoby lepiej, gdybyśmy mądrze i uważnie dyskutowali nad tym, co zmienia się w relacjach między mężczyznami i kobietami, a nie od razu podejrzewali wszędzie obecność spisku przeciw wartościom tradycyjnym.

W projekcie stanowiska czytamy: "Rada Miasta Lublin apeluje do osób odpowiedzialnych za kształt życia kulturalnego, a także za kształt naszej edukacji, aby w różnych placówkach podległych Miastu nie promowano treści zaczerpniętych z rewolucyjnej ideologii gender, chroniąc w ten sposób młode pokolenie naszych mieszkańców przed destrukcją kulturową i moralną". O oświatę niech się martwi kurator, ale za kulturę odpowiada miasto. Co ksiądz na to?

- W kulturze występują różne prądy i trudno sobie wyobrazić sytuację, że odgórnie, dekretem władzy państwowej lub samorządowej, wskaże się kierunek poszukiwań artystycznych. Sztuka na pewno ma jakiś wpływ na rzeczywistość, ale nie można jej mylić z rzeczywistością. Sztuka często sięga po prowokację, aby dać do myślenia, burzyć stereotypy. Prowokacja zazwyczaj niesie coś pozytywnego. I już jakoś tak jest, że radni miejscy nie są najlepszymi recenzentami sztuki. Przed wojną radni Drohobycza oskarżyli Brunona Schulza o rozpowszechnianie pornografii, a dziś powszechnie się uważa, że to najbardziej genialne grafiki, jakie powstały w dwudziestoleciu międzywojennym. Lepiej byłoby, gdyby radni, wygłaszając opinie na temat kultury, najpierw posłuchali tych, co się na niej znają.

A czy zdaniem księdza w Lublinie w ogóle można obawiać się jakiegoś zagrożenia "destrukcją kulturową i moralną"?

- A czy radni powołują się na jakieś statystyki?

Nie, tylko na list biskupów.

- No właśnie. I to jest nadgorliwość niepozbawiona śmieszności.

* Ks. prof. Alfred Wierzbicki jest etykiem, dyrektorem Instytutu Jana Pawła II KUL, poetą

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

5. Odpowiedź rzecznika KUL na

Odpowiedź rzecznika KUL na pytanie lubelskich Solidarnych o wywiad udzielony GW przez ks.prof. Wierzbickiego
http://solidarni2010.pl/17549-odpowiedz-rzecznika-kul-na-pytanie-lubelsk...

Przed kilkoma dniami lubelska „Gazeta Wyborcza” opublikowała wywiad zatytułowany „Ksiądz z KUL o gender: Nieprecyzyjni biskupi, niedouczeni radni”.

Ks. prof. Alfred Marek Wierzbicki użył w nim następujących sformułowań:

„Ale gender jest przede wszystkim metodologicznym opisem kultury, w której role męskie i żeńskie zmieniają się. Gender jednak nie jest bynajmniej jakąś złowrogą ideologią”.

„Biskupi niestety posłużyli się nim [terminem "gender" – przyp. red.] bardzo nieprecyzyjnie. Kiedy już mowa o gender, trzeba odróżnić fakty, teorie i ideologię. Nie można gender sprowadzać tylko do zjawisk seksualnych i wszędzie węszyć zgorszenie moralne. Różnice pomiędzy przeżywaniem kobiecości i męskości są uwarunkowane nie tylko biologią, ale również kulturą, więc - z pewnego punktu widzenia rolę gender można rozumieć również po chrześcijańsku”.

Całość: http://lublin.gazeta.pl/lublin/1,48724,15280600,Ksiadz_z_KUL_o_gender__N...

Wojciech Radkowiak z lubelskiego oddziału Solidarnych2010 wystosował pytania do rzecznika prasowego KUL dr Lidii Jaskuły:

Szanowna Pani,

w związku z brakiem możliwości bezpośredniego kontaktu /brak Pani reakcji na wiadomość zostawioną na poczcie głosowej 16.01.14/ serdecznie proszę o udzielenie portalowi Solidarni 2010 /www.solidarni2010.pl/ odpowiedzi na poniższe pytania:

1.Czy władze KUL-u podzielają opinie ks. prof.A.M. Wierzbickiego w/s ideologii gender, wyrażone w wywiadzie dla GW ?

2.Czy władze KUL-u podzielają pogląd ks.prof.A.M. Wierzbickiego, jakoby cyt.: "Biskupi niestety posłużyli się nim /terminem gender/ bardzo nieprecyzyjnie" ?

3.Czy władze KUL-u podzielają opinię ks. prof. A.M. Wierzbickiego cyt.: "Gender jednak nie jest bynajmniej jakąś złowrogą ideologią".

4.Czy i jak, władze KUL-u zamierzają ukrócić sianie zamętu wśród wiernych Kościoła katolickiego przez swoich pracowników naukowych ?

5.Czy nieodpowiedzialna i kontrowersyjna - moim zdaniem - wypowiedź ks.prof. A.M. Wierzbickiego na łamach GW spotka się z jakąś reakcja władz KUL-u ?

Oto odpowiedź Pani Rzecznik:

Szanowny Panie,

Dyskusja dotycząca zjawiska kulturowo-społecznego, określanego skrótowo jako „gender” jest w Polsce faktem. Swobody konstytucyjne, w tym wolność myśli, przekonań i wyrażania opinii, o które ofiarnie walczyły kolejne pokolenia Polaków, są fundamentalnymi wartościami w naszym kraju. Każdy ma zatem prawo włączyć się w dyskusję na temat „gender” i przedstawić w niej swoje opinie. W debatę tę wpisuje się także wypowiedź filozofa i etyka, ks. prof. A. Wierzbickiego, na temat projektu „Stanowiska rady miasta Lublin wobec destrukcyjnego wpływu ideologii gender”. Ks. prof. Wierzbicki swój wywód, który ma charakter naukowy, prowadzi w ramach wolności poszukiwań naukowych. W tym kontekście warto przypomnieć, że nasi biskupi w liście pasterskim Episkopatu Polski na ostatnią Niedzielę Świętej Rodziny, jednoznacznie stwierdzili, że „Nie jest czymś niewłaściwym prowadzenie badań nad wpływem kultury na płeć”.

z wyrazami szacunku,

Lidia Jaskuła

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl