O wy brzydcy ! Wy paskudni !! Wy !!!
elig, pt., 29/11/2013 - 21:04
Te wykrzykniki w tytule to efekt przeczytania ostatniego numeru "Gazety Polskiej" /nr 48/2013/, a w szczególności artykułu Andrzeja Waśki "Reprezentacja narodowa czy metafora narodu". Autor dokonał w nim osobliwego zabiegu. Wyliczył starannie wszystkie możliwe wady polskiej reprezentacji w piłce nożnej, po czym śmiało uogólnił je na cały polski naród. Dowiedzieliśmy się więc, że:
"Słabość polskiej piłki jest częścią tych samych słabości, które Polacy wykazują we wszystkich innych grach zespołowych, w których uczestniczą – w sporcie i poza sportem: w polityce, gospodarce, nauce i kulturze. Na pytanie, co ma wspólnego polska piłka nożna i polska nauka, łatwo odpowiedzieć: przyczyny porażek. (...) Polacy nie mają szacunku i zrozumienia dla jednostek wybitnych. (...) wyborcy to ludzie przeciętni, którzy czują się bezpieczniej, gdy przy władzy widzą osobników podobnych do siebie.".
Andrzej Waśko odgrzewa potem prastary dowcip o polskim kotle w piekle, którego diabły nie musza pilnować, bo Polacy sami wciągają z powrotem każdego, który próbuje z niego wyjść. Zmienia następnie nieco ton i zarzuca polskim trenerom /w domyśle - Polakom/, że analizują zawsze błędy a nigdy sukcesy. Stwierdza, iż pogłębia to "atmosferę obecnej niemocy zrodzonej przez klęski i pogłębia ogólną "pedagogikę wstydu".".
Sam jednak o żadnych sukcesach nie pisze. Nawet słynny remis na Wembley nazywa "zmitologizowanym cudem". Wspomina także o kompleksie niższości wobec Zachodu i dobrowolnym akceptowaniu peryferyjności. Kończy swój tekst następujaco:
"Mamy korupcję w futbolu - bo mamy korupcję w państwie. I tak dalej. Kto więc nie interesuje się piłką nożną ten nigdy nie zrozumie polskiego społeczeństwa. Piłka nożna stanowi pars pro toto naszego życia społecznego, a nasza reprezentacja narodowa jest nie tylko reprezentacją narodu, ale i jego metaforą.".
No cóż, do tego tekstu najlepiej pasuje powiedzenie "Kocioł garnkowi przygania, a sam smoli". Autor narzeka na "pedagogikę wstydu", a sam intensywnie ją uprawia, dołączając do dużego grona publicystów wymyślających Polakom od "polactwa", "ludzi o postkolonialnej mentalności", "potomków pańszczyźnianych chłopów", "lemingów", "MWzdM" itd. Pisanie takich jeremiad to zajęcie jałowe i szkodliwe.
Zresztą główna teza artykułu Waśki jest fałszywa. Aby to wykazać wystarczy zastanowić się nad nastepującym pytaniem: Czy w 1974 roku, gdy polska reprezentacja piłkarska zdobyła trzecie miejsce na mistrzostwach świata, polski naród był lepszy niż obecnie? Przypomnę, że wtedy jego większość starała się wierzyć Gierkowi, a w Polsce mieliśmy trzy miliony członków partii komunistycznej oraz kilkaset tysięcy jawnych i tajnych współpracowników SB. Wszystkie istotne decyzje dotyczące Polski zapadały w Moskwie, a z powodu szalejącej cenzury nie można było o tym nawet pisnąć. Opozycja demokratyczna jeszcze nie istniała.
Tekst Waśki to nie jedyna osobliwość ostatniego numeru "Gazety Polskiej". Piotr Lisiewicz w publikacji "Po co Rosji "polscy faszyści"" najpierw szeroko rozwodzi się nad dość drobnymi incydentami towarzyszącymi Marszowi Niepodległości, takimi jak spalenie budki koło ambasady rosyjskiej, tęczy na pl. Zbawiciela i zamieszki w pobliżu squotu, przedstawiając je jako straszliwą, wręcz budzącą grozę prowokację rosyjską, a potem pisze:
"Zapewne ponad 90% ludzi uczestniczących w Marszu Niepodległości poszło w nim z powodów ideowych (...) Popełniają tylko jeden błąd - pozwalają Moskwie, by prowokowała ich do działań, które pomagają Rosji w podporzadkowaniu sobie naszego kraju.".
Dawno nie czytałam podobnego idiotyzmu. Ruch Narodowy rzeczywiście ostatnio urósł w siłę, ale wciąż nie jest w stanie pozwolić lub nie pozwolić Moskwie na cokolwiek. Pomysł, by siedzieć cicho i nic nie robić, bo ktoś może nas sprowokować - również nie należy do najlepszych.
Lisiewicz stwierdza dalej: "Miejsce młodych polskich patriotów jest dziś przy polskim obozie niepodległościowym [wyraźnie rozumiejąc przez to PiS]". Zapomina on jednak, że to właśnie ten obóz demonstracyjnie zdystansował się od patriotycznej młodzieży, wyjeżdżając 11 listopada do Krakowa. Jeśli już jestem przy Lisiewiczu, to na koniec coś bardziej zabawnego.
W tym samym numerze "GP" w rubryce "Zyziu na koniu Hyziu" pisze on:
"Przypomniały mi się te słowa, gdy usłyszałem znajomych zachwalających konkurencyjne wobec nas tygodniki, majace czemuś to więcej pieniędzy i w zwiazku z tym wydawane na lepszym papierze. Cóż, to my upartą pracą stworzyliśmy niepodległościowe srodowiska, które zagospodarowywują dziś dzięki większej kasie ci, którzy byli wtedy mniej odważni i uparci. Kto kumaty, ten pamieta i wie, co oryginał, a co błyskotka.".
Niestety, tekstów w gazecie nie piszą pieniądze /ani papier/, tylko autorzy. Co się stało z felietonami Ziemkiewicza i Wencla, które były ozdobą "GP"? Pismu, zanudzającemu swych czytelników, żadne historyczne zasługi nie pomogą.
- elig - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
Etykietowanie:
5 komentarzy
1. Ziemkiewiczowi jest coraz mniej z
nami po drodze. On jest dumny ze znajomości z Piterą i uważa iż to, że był on TW nie przynosi mu żadnej ujmy, że w żaden sposób nie powinno to wpływać na jego pozycje towarzyską.
Owszem, on by chciał żyć lepiej zorganizowanym kraju, ale pokornie czeka , aż obecne elity nauczą się lepiej rządzić, bo przecież wymiana elit była by przykra dla niego i jego znajomych.
Gdy napięcie między stronami konfliktu społecznego w Polsce wzrosło, gdy podziały stały się głębsze, to Ziemkiewicz zaczyna przystawać do salonu mając w pamięci los Teologii Politycznej. To Karłowicz gorzko stwierdził, że u nas nie ma miejsca na żadną trzecią stronę, w tym i na żadnych "niezależnych". Ponieważ Ruch Narodowy, jak na razie, jest bytem wirtualnym ale bliżej mu do salonu niz do PiS to i Ziemkiewicz zmienia swoją orientację.
uparty
2. @
Elig - również zwróciłem uwagę na oba te teksty ("G.P." kupiłem ze względu na wywiad z Cejrowskim). Jeżeli chodzi o tygodniki - Lisiewiczowi tradycyjnie się "zapomniało", że w swoim czasie "Wprost" Króla/Janeckiego/Gabryela miało dwukrotnie wyższy nakład niż "G.P.". Pisywali tam wtedy autorzy, do których Lisiewicz swoje pretensje adresuje... Rzecz dotyczy również gazet codziennych. Wszak podobnie było z "Dziennikiem" tuż po jego pojawieniu się na rynku. Trochę inny przypadek, ale jednak liczy się również "Rzepa" za czasów Lisickiego. Poza jakością piór, tytuły te odróżniało od "G.P" również to, że posiadały dziennikarzy śledczych (sprawa "czerwonej pajęczyny" SLD - "Wprost", proplatfomerskie kulisy "afery gruntowej" - "Dziennik", "Trotyl we wraku" - "Rzepa"). W "G.P." mamy zwykle "aferalną publicystykę". Wyjątki stanowią dokumenty, do których dziennikarze tego tygodnika "docierają" dzięki ludziom z poprzedniego rozdania, którzy jeszcze jakoś przetrwali w służbach, czy np. Kancelarii Sejmu. Zero własnejnpracy śledczej, co zresztą nawet ostatnio wytknął Gadowski ("W Sieci") "GPC" w sprawie korupcji w lokalnych strukturach PO oraz w sprawie przetargów ("największa afera III RP"). Dziennikarz Sakiewicza sparafrazował tekst Gadowskiego z sierpnia, uzupełniając go o aktualne powszechnie znane informacje. Jednym słowem - jeden przez dwa tygodnie zbierał materiał, a drugi napisał "artykuł śledczy" w godzinę, góra dwie.
Podobnie, jak w innych sprawach "G.P." po prostu zaklina rzeczywistość... szkodząc PiS. Aspirując jednocześnie do bycia partyjnym biuletynem. Aktualnie "W Sieci" ma identyczne aspiracje, jednak ze względu na "drobne" różnice w potencjałach obu redakcji, rynek to mocno weryfikuje...
Uparty - hm... nie trudno "być bliżej salonu, niż PiS". Zwłaszcza po długiej i bardzo mocnej akcji polityków PiS dyskredytującej RN. Jak kilka osób pisało przy okazji 11.11., PiS odepchnęło od siebie tysiące młodych ludzi, którym jest idealnie obojętne przymusowe ustawanie ich na osi "salon-PiS", gdyż postrzegają te strony konfliktu jako element tego samego systemu, który... kontestują w całości.
Nawiasem, wracając na chwilę do wątku dziennikarskiego - ktoś mógłby sobie odpowiedzieć na pytanie, dlaczego w netowych polemikach owa młodzież często posiłkuje się Ziemkiewiczem, czy Zarembą, a z niezalezna.pl cytuje/wkleja tylko... relacje z "Klubu Ronina" :)
3. @UPARTY
Ja mam wrażenie, że Ziemkiewicz mówi cały czas mniej więcej to samo. To my się radykalizujemy. On nie przystaje do salonu, tylko tkwi pośrodku coraz głębszego rowu. Ostatnio to PiS zwalcza Ruch Narodowy.
4. @Foxx
GP nigdy nie nie należała do najciekawszych. Ja ja kupuje codziennie a raz w tygodniu tygodnik ale prawdę mówiąc nie przyszło mi nigdy do głowy czytać Waśki. Stąd nie wiem co dokładnie on napisał, natomiast dzięki niezrównanej Elig mogę się tego dowiedzieć bez straty czasu i nerwów.
Oczywiście, że jest pewien wspólny mianownik miedzy sytuacją w naszej piłce a resztą kraju. Jak liga była całkiem skorumpowana to nie było sensu tworzyć struktur nastawionych na wyłapywanie talentów i ich szkolenie. Jak system gospodarczy jest skorumpowany, to nie warto inwestować w swoją firma, bo zaraz przyjdzie jakaś biurwa i wszystko zabierze.
uparty
5. @Foxx
To słuszna uwaga o tych dziennikarzach śledczych. Wydaje mi sie, że "GP" brakuje koncepcji rozwoju. Nie można latami jechać tylko na dwóch-trzech tematach. Mają oni też niepojętą skłonność do zamieszczania "kobył" na dwie kolumny. Powinni zainstalować w redakcji wyżymaczkę :)))