Waszyngton a powstanie węgierskie 1956 (2)

avatar użytkownika godziemba

 

W kolejnych dniach węgierskiego powstania Stany Zjednoczone nie podjęły żadnych kroków aby pomóc walczącym z Sowietami Węgrom.
30 października 1956 roku premier Imre Nagy ogłosił zniesienie w kraju systemu jednopartyjnego i ustanowienie ustroju demokratycznego. Jednocześnie rząd sowiecki w opublikowanej nazajutrz deklaracji wyraził gotowość „wycofania sowieckich jednostek wojskowych z miasta Budapesztu, gdy tylko rząd węgierski uzna to za konieczne”.
W tym samym czasie uwaga Waszyngtonu skierowana była na Bliskim Wschodzie, gdzie rozpoczął się kryzys sueski. Oceniając sowiecką deklarację Departament Stanu uznał, iż Kreml w poszukiwaniu rozwiązania kryzysu węgierskiego wybrał najmniejsze zło. Równocześnie w opracowanej w CIA analizie krytykowano brak jednolitego przywództwa powstania oraz rozważano pytanie, czy Moskwa – pomimo wspomnianej deklaracji - zdecyduje się na interwencję zbrojną na Węgrzech.
Dokonane przez Imre zmiany nie zyskały aprobaty redaktorów węgierskiej sekcji Radia Wolna Europa, którzy zarzucali mu „że kierując się perfidnymi motywami, nie mówi ludziom prawdy o rzeczywistej sytuacji” i nadal toleruje w swym rządzie komunistów i pospolitych kryminalistów. „Dlaczego dostrzega on – twierdzono w jednym z komentarzy – demokratyczny charakter protestu dopiero dzisiaj, a nie dostrzegał wtedy, gdy określał ten wielki narodowy ruch jako reakcyjne, grabieżcę, kontrrewolucyjne rozruchy, ściągając na Budapeszt armię sowiecką, która nie szczędziła życia ani własności mieszkańców?”.
W Moskwie natomiast Chruszczow dokonał kolejnej wolty, uznając, iż ewentualne wyjście sowieckich żołnierzy z Budapesztu „rozzuchwali imperialistów – Amerykanów, Anglików i Francuzów (…) Odczytają to jako słabość z naszej strony i przejdą do ofensywy (…) Ujawnimy wtedy słabość z naszego stanowiska (…) Nasza partia nie zaakceptuje takich posunięć”. Wojskom sowieckim nakazano przygotowanie się do zajęcia całych Węgier. Tylko osoby nieznające istoty strategii komunistycznej mogły mieć nadzieję, iż Kreml zgodzi się zamianę swojej strefy dominacji w strefę wpływów.
W obliczu sowieckiej inwazji 1 listopada 1956 roku Nagy ogłosił neutralność Węgier i zadeklarował, że „Węgrzy, na zasadzie równości i zgodnie z duchem Karty Narodów Zjednoczonych, chcą żyć w prawdziwej przyjaźni ze swoimi sąsiadami, ze Związkiem Sowieckim i wszystkimi narodami świata”. Nie przypuszczał aby jego decyzja mogła wpłynąć na zmianę polityki Kremla, chciał jedynie zademonstrować swój sprzeciw wobec sowieckiej agresji.
W tym samym dniu 1 listopada 1956 roku Kadar opuścił potajemnie Budapeszt, aby następnego dnia pojawić się w Moskwie, gdzie zaakceptował sowieckie plany - miał wrócić z rządem, który narzucił mu Krem, na Węgry następnego dnia, kiedy sowieckie czołgi oczyszczą kraj z „elementów kontrrewolucyjnych”.
Po okrążeniu Budapesztu, 4 listopada 1956 roku sowieckie jednostki rozpoczęły szturm na miasto. Nagy z gronem swych najbliższych współpracowników uciekł do ambasady jugosłowiańskiej
Waszyngton nadal zajęty był finiszem kampanii prezydenckiej oraz kryzysem sueskim. Dopiero gdy tysiące demonstrantów wyszło na ulice Nowego Yorku, domagając się reakcji na agresję sowiecką, rząd amerykański zaczął zastanawiać się nad przekazaniem sprawy ONZ, która zajęta była niemal wyłącznie rozwiązaniem konfliktu nad Kanałem Sueskim. Reakcja na powstanie węgierskie ujawniła wielką rozbieżność między publicznie głoszonymi przez administrację Eisenhowera hasłami wyzwalania i wypierania komunizmu z jednej, a całkowitą biernością w obliczu agresji sowieckiej na Węgry z drugiej strony. Dyplomacja amerykańska nie zaproponowała w chwili kryzysu żadnego, możliwego do przyjęcia przez Kreml, rozwiązania, które mogłoby przynajmniej zminimalizować rozmiary węgierskiej tragedii. Jedyny komunikat, zawarty we wspomnianym przemówieniu Dullesa miał upewnić Chruszczowa, że Stany Zjednoczone nie są zainteresowane Węgrami.
W sytuacji, gdy „straszliwa pięść sowieckiego militaryzmu raz jeszcze wznosi się nad naszym krajem” programy węgierskiej sekcji RWE zachęcały rząd węgierski do „podniesienia głosu w imieniu narodu przeciwko zaczynającej się teraz inwazji”.
Zdecydowanym krytykiem linii programowej sekcji węgierskiej był szef polskiej sekcji Jan Nowak-Jeziorański, który uważał, iż „nasze przesłanie było jasne. Chcąc zachować październikowe zmiany, należało je utrzymać w pewnych nieprzekraczalnych granicach. Granice te wyznaczał monopol władzy zreformowanej partii komunistycznej i sojusz ze Związkiem Sowieckim w ramach Układu Warszawskiego”.
Węgrzy, w przeciwieństwie do Polaków, domagali się w 1956 roku pełnej suwerenności i demokracji, Czy większe umiarkowanie programów węgierskiej sekcji RWE mogło wpłynąć na hamująco na węgierskich powstańców? Należy w to wątpić.
Co mieliśmy mówić Węgrom – zastanawiał się jeden z członków redakcji węgierskiej RWE – Więcej umiarkowania, wracajcie do domu, zachowujcie się powściągliwie? Od początku istnienia RWE namawialiśmy ich do oporu przeciw komunizmowi. I teraz mielibyśmy kazać robotnikom wrócić do fabryk? I rozkazać żołnierzom powrót do koszar? Nie mogliśmy namawiać Węgrów: Działajcie z umiarem. Armia sowiecka była w Budapeszcie (…) Rewolucja była antykomunistyczna.
Dziennikarze węgierskiej sekcji byli patriotami, którzy w warunkach braku pełnej informacji, byli przekonani, że ich ciężka praca dla dobra węgierskiego narodu na koniec przyniosła wreszcie owoce. Ich jedynym błędem była zbytnia wiara w zapewniania administracji Eisenhowera o walce o wolność  ujarzmionych przez Sowietów narodów Europy Środkowo-Wschodniej.
 
Wybrana literatura:
C. Gati – Stracone złudzenia. Moskwa-Waszyngton i Budapeszt wobec powstania węgierskiego 1956 roku
W. Taubman – Chruszczow. Człowiek i epoka
V. Sebestyen – Dwanaście dni. Rewolucja węgierska 1956
C. Bekes – The 1956 Hungarian Revolution in World Politics
A. Lomax – Węgry 1956
S. Ambrose – Eisenhower: żołnierz i prezydent
V. Micunović – Dziennik moskiewski 1956
G. Urban – Radio Wolna Europa i walka o demokrację
  

5 komentarzy

avatar użytkownika gość z drogi

1. byłam dzieckiem,gdy TO się działo....

"Stoimy na granicy
wyciągamy ręce
i wielki sznur z powietrza
wiążemy bracia dla was"
(Z. Herbert, "Węgrom", fragm.)
nigdy nie zapomnę mojej wieczornej samotnej wycieczki w Budapeszcie na ulicę,gdzie
mieściło się Radio...ta tablica ,świeże kwiaty i ślady po kulach...i ja dorosła juz KOBIETA...POLKA...dokładająca do nich dwie róże białą i czerwoną...
a póżniej zaduma na świętym Wzgórzu Gellerta...
patrzyłam na Miasto pogrążone w Nocy i światłach współczesności... i miałam uczucie jakby po niebie przesuwały sie Cienie tych POMORDOWANYCH...i jakby do nich dołączały te wcześniejsze -Warszawskie ,a póżniej.... Poznańskie
Drogim Braciom Węgrom...serdeczne słowa współczucia i Pamięci...i te ślady po kulach ...jak niezabliżnione nigdy rany
serdeczne pozdrowienia dla Autora :)

gość z drogi

avatar użytkownika godziemba

2. @Gość z drogi

Pierwszy raz w Budapeszcie byłem dopiero na początku lat 70. ale nadal na wielu budynkach były ślady po kulach, a domach wspominano zamordowanych przez komunistów braci, synów, ojców, matki.

Pozdrawiam

Godziemba
avatar użytkownika gość z drogi

3. Ja w osiemdziesiatych,jak już my Byliśmy....:)

Co do Wspominania tamtych strasznych lat...to Węgrzy przypominają mi NAS...Polaków...
Prawie każda Rodzina ma swoich Męczenników...
Największe wrażenie zrobił na mnie Kościół na Wzgórzu... stary drewniany próg,wytarty od tysięcy nóg...i te sztandary we wnętrzu... :) Może TO wieczorna pora grudniowego Dnia była przyczyną tego magicznego uczucia ICH Obecności...a może tylko bratnia dusza...kochająca
Węgrów za Wszystko... :)
a szczególnie za "uratowanie mi życia przez nieznanych przechodniów,gdy postanowiłam zgodnie z prawem przejść na pasach mimo pędzącego mercedesa prowadzonego przez smagłego czarnowłosego 'gościa"
co za diabeł we mnie wstąpił nie wiem, ale nie chciałam się wycofać ...mimo zaciętej twarzy kierowcy...
siłą ściągnęli mnie ludzie tłumacząc...po angielsku,że przejechałby by mnie na śmierć i nawet by się nie zatrzymał,bo tak pogardzają
białymi Kobietami :)Gdy się dowiedzieli ze ta uparta Kobieta jest z Polski...wyściskali mnie serdecznie :)
ot anonimowe przyjażnie na ulicach Budapesztu..a było ich dużo więcej...przyciągałam Ich jakimś magnesem...mimo kompletnej różnicy językowej :))))
pomagali pokonywać kolejne przystanki tramwajowe i autobusowe...pisali adresy na kartkach Miejsc,które powinnam zobaczyć....:)
dzięki nieznajomym Przechodniom nigdy nie zgubiłam się w tym pięknym Mieście...
Niezwykła serdeczność ,niezwykła przyjażń dla Nas...Fakt że zawsze miałam przypiętą
moją Solidarnościową przypinkę :)))
serd pozdrowienia :)
serdeczności

gość z drogi

avatar użytkownika Tymczasowy

4. Pamietam

ten Pazdziernik. Moj Stary, jaki byl, taki byl, ale kompletowal bardzo ladnie wydawane dziela klasykow w roznych kolorach. Mickiewicz niebieski, Zeromski zielony itd.,To dla Edzia, on to wszystko przeczyta, a ja mialem lat piec i rzeczywiscie czytalem rozumiejac w pewnym stopniu. Praenumerowal, czyli oplacal teczke w kiosku z "Ameryka" i "Swiatem" miedzy innymi oraz Moda dla Mamy. A w Swiecie byly obszerne artykuly na temat Budapesztu. Prawdziwe do bolu.
I zimno bylo w tamtym pazdzierniku i wiatr mocny wial.
Pozdrawiam.

avatar użytkownika gość z drogi

5. witaj @Tymczasowy :)

i moi Rodzice robili to samo...:)
Sienkiewicz ...w piaskowym kolorze,Mickiewicz ...bordowo czerwonym ze złotymi paskami,a Żeromski?TAK zielony :)
biblioteka była pełna dzieł naszych wielkich mistrzów...:)
serdeczności nocne :)

gość z drogi