Czy warto się użerać z "Gazetą Wyborczą"?

avatar użytkownika elig
Wczoraj /23.10.2013/ wysłuchałam bezpośredniej transmisji ze spotkania z prof. Jerzym Robertem Nowakiem "W obronie Polski i Polskości", zorganizowanego przez Centrum Edukacji Powiśle. Transmisję przeprowadziło Niepoprawne radio.pl. Trwała ona 2,5 godz, a jej jakość była dobra. Profesor mówił o swych najnowszych książkach "Żydzi przeciw Żydom" oraz "Żeby Polska...". Podpisywał je podczas dyskusji ze słuchaczami, twierdząc, że ma podzielną uwagę. Omawiał różne antypolskie kampanie, twierdząc, iż największym problemem nie są n.p. wrogo do nas nastawieni Żydzi, ale Polacy, pragnący się im przypodobać. Dużo uwagi poświęcił "Gazecie Wyborczej", przytaczając prowokacyjne tytuły jej publikacji /typu "Patriotyzm to rasizm"/. Ubolewał, że prawica zbyt słabo na nie reaguje. Zalecał czytanie "GW" i oglądanie TVN oraz dawanie im odporu. Muszę powiedzieć, że zupelnie się z tym nie zgadzam. Znacznie bardziej odpowiada mi często spotykane hasło: "Nie czytam GW, nie oglądam TVN". Dlaczego? Media mainstreamu, a szczególnie "GW" do perfekcji opanowały metodę tzw. "wrzutek medialnych", czyli sprowadzania dyskusji na wygodne dla siebie tory przy pomocy specjalnie preparowanych doniesień. Te prowokacyjne tytuły, o których mówił profesor, też pełnią taką funkcję. Ta metoda nie jest zresztą nowa. Instrukcje SB w czasach PRL zalecały wszczynanie dyskusji o aborcji w momentach napięć społecznych /dla odwrócenia uwagi/. Obecnie jest stosowana na wielką skalę. Proszę zauważyć, ile miejca poświęca się homoseksualistom /1-3% ogółu/, czy pedofilii księży /jednostkowe przypadki, bardzo rzadkie/. Reagując na "wrzutki" - "dajemy się zwariować". Prawicowe media i prawicowa blogosfera powinna przede wszystkim promować nasze wartości oraz tworzyć dzieła literackie, publicystyczne, filmowe i jakie jeszcze się da, zamiast tracić czas i energię na pyskówki ze specjalnie szkolonymi do nich funkcjonariuszami. Gdy ci ostatni przebiorą miarkę i złamią prawo - specjalne instytucje, takie jak Reduta Dobrego Imienia, powinny wytaczać im procesy sądowe. Natomiast dyskusje z nimi nie mają, moim zdaniem, sensu. Zakończę moją notkę fragmentem wpisu Katarzyny / http://niepoprawni.pl/blog/181/panie-boze-chron-nas-od-przyjaciol%E2%80%A6 /: "Martwić może co innego. Nasza reakcja na prowokacje. Nie mogę się nadziwić, dlaczego kupiliśmy skypową hucpę, dlaczego tylu porządnych dziennikarzy i blogerów skrupulatnie analizowało wyczyn prof. Rońdy oskarżając Macierewicza i członków zespołu parlamentarnego o naiwność. Prowokacje udały się Laskowi i mainstreamowym mediom nie tylko dlatego, że ktoś im usilnie pomaga i przygotowuje je z cyniczną konsekwencją rodem z esbeckiej szkoły. Udały się również dlatego, że my kupiliśmy je i ponieśliśmy dalej, zamiast zrobić to, co od kilku lat robią lemingi na różnych stanowiskach; idą w zaparte, bronią, albo milczą, gdy krytykowana jest PO czy rząd. My natomiast wykrzywiamy twarze w grymasie niezadowolenia i atakujemy tych, którym ma prawo coś nie wyjść, bo pracują w ekstremalnie niesprzyjających warunkach. Głupota czy nadgorliwość? Oby wskutek tej nadgorliwości członkowie zespołu i eksperci biorący udział w rzetelnym badaniu przyczyn katastrofy nie musieli modlić się: Panie Boże, chroń nas od przyjaciół, bo z wrogami sam sobie poradzimy. ".

7 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. @elig

ani się użerać z Wyborczą, ani płacić za ich propagandę. Po prostu, kto odporny czytać i odnotowywać takie smaczki, jak ten :) Toz to lepsze od kabaretu. A od Tyma 200 procent lepsze :)
Stalowe palce w tchawicy
Janusz Anderman
http://wyborcza.pl/1,75968,14833142,Stalowe_palce_w_tchawicy.html

"Jeśli narodowcy się pośpieszą i zdążą do 11 listopada zmajstrować parę takich bombek, czeka nas prawdziwie gorąca jesień, głośniejsza niż Luftwaffe.

A co potem? Ciąg dalszy odnosi się bezpośrednio do marnego końca redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej": "Tak, jesteśmy tą Polską, którą od kilkudziesięciu lat zwalczasz. Tak, jesteśmy tą Polską, która zakończy Twoje panowanie".

A tymczasem sami sie wykańczają, czyli wolny rynek ich wykańcza.


"Agora odświeża wydawane przez siebie czasopisma. "To nie jest największy problem firmy" - komentują działania firmy analitycy. Klucz do rynku nie tkwi w okładce, ale w jakości. "

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika elig

2. @Maryla

Być może haslo "nie czytaj" jest jednak skuteczne.

avatar użytkownika Andy-aandy

3. nazywać zbrodniarzy ludźmi honoru, sprawiedliwość zemstą...

Wywiad z Rafałem A. Ziemkiewiczem na temat książki "Michnikowszczyzna. Zapis choroby"
Data publikacji artykułu: 28 listopada 2006
Autor: Bool

Wywiad z Rafałem A. Ziemkiewiczem przeprowadzony tuż przed premierą książki Michnikowszczyzna. Zapis choroby, wydanej przez wydawnictwo Red Horse.

Redakcja: Jedną z przyczyn powstania Michnikowszczyzny było Twoje wgłębienie się w publicystykę Adama Michnika oraz, zakładam, płynące z tego wrażenia, które opisałeś jako "coś odrażająco fascynującego". A jakie były inne inspiracje?

Rafał A. Ziemkiewicz Rafał A. Ziemkiewicz: Właściwie, odkąd piszę, dość często się z nim zderzałem, co oczywiste - zawsze byłem antykomunistą, domagałem się rozliczenia zbrodni peerelu, przeprowadzenia lustracji, na dodatek poczuwam się do tradycji endeckiej, choć w dzisiejszym świecie wymaga ona zredefiniowania. Więc prowadziłem rozmaite polemiki z obozem przeciwnym. A jak polemizować, to lepiej z generałem, niż z kapralami. Michnikowi widocznie te moje polemiki zalazły za skórę, bo raz i drugi postraszył mnie publicznie procesem, w końcu ten proces wytoczył (jest w trakcie). I w ten sposób zmusił mnie, w ramach pisania odpowiedzi na pozew, do przeczytania raz jeszcze za jednym zamachem tego wszystkiego, co po roku 1989 spłodził.

I rzeczywiście, daje to efekt porażający - że można do tego stopnia postawić świat na głowie, nazywać zbrodniarzy ludźmi honoru, sprawiedliwość zemstą, zgodę na gangsterstwo wybaczeniem. Ale przede wszystkim staje przed człowiekiem pytanie: jak możliwe, że to aż tak chwyciło, że autor wszystkich tych głupstw został postawiony na cokole i do dziś tak wielu ludziom wręcz nie mieści się w głowie, że można z nim polemizować. To jest najbardziej męczące pytanie.

Nieprzypadkowo ta książka nie nosi tytułu "Michnik", tylko "michnikowszczyzna". Nie o niego tu chodzi, ale o ogłupienie polskiej tak zwanej inteligencji.
(...)

Współkształtował to kulawe państwo, z którego dziś, gdy piszę te słowa, dziesiątki tysięcy młodych, pracowitych, przedsiębiorczych i nierzadko dobrze wykształconych obywateli wieją na potęgę drzwiami i oknami, do Anglii, do Irlandii, gdziekolwiek, byle dalej, w poszukiwaniu normalnego życia. A zarazem - sam został przez nie ukształtowany. Bo - i to dla mnie jedna z istotniejszych tez tej książki - mimo całej swej politycznej zręczności, Michnik nie stałby się tym, kim się stał, gdyby nie trafił w oczekiwanie na kogoś właśnie takiego. Oczekiwanie, którego możemy i powinniśmy się dziś wstydzić, ale które po roku 1989 było może najważniejszym, a zupełnie do dziś nieopisanym zjawiskiem społecznym.

Adam Michnik zasługuje na sprawiedliwość. Trzeba mu tę sprawiedliwość - jedni powiedzą "wymierzyć", a inni "oddać". Ale w każdym razie trzeba się na nią zdobyć. Trzeba wreszcie przynajmniej spróbować.

Oto moja próba.

Cd. w książce ...

"Michnikowszczyzna. Zapis choroby"
Autor: Rafał A. Ziemkiewicz
Wydawnictwo: Red Horse
Wydanie polskie: 12/ 2006

 Andy — serendipity

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

4. Pani Elig

Szanowna Pani

Ja nie czytam i nie oglądam.
Żona kupuje Scheiße jako środek antymolowy i antybakteryjny wykładając skrzynki na owoce

Uklony

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika UPARTY

5. Oczywiście, że n ie czytać, nie słuchać!

Praktycznie nie ma możliwości "krytycznego czytania" obcych nam tekstów. Jedno to dobór tematyki ale jest jeszcze druga sprawa o wiele groźniejsza, choć nie tak widoczna. Otóż oni znane nam słowa definiują nieco inaczej niz w naszej tradycji. W rezultacie nasze definicje róznych zjawisk zmieniają swoją treść i nie opisują dokładnie świata, uniemożiwiaja nam porozumienie się ze sobą przede wszystkim w ramach naszej formacji.
Np słowo demokracja. Demokracja w rozumieniu jakiego nauczyłem sie w młodości oznaczała ustrój w którym decyzje podejmowane sa większością głosów i tak podjęte decyzje są bezwzględnie obowiązujące każdego, bez względu na to jakie miał poglądy uprzednio, bez względu na to czy głosował za jakimś rozwiązaniem czy przeciw. Jest więc to ustrój wymagający od każdego oddzielenia podejmowanych działań od jego poglądów. Te nie mogą wpływać na działania indywidualne! Natomiast zdaniem GW i tego środowiska demokracja to ustrój pozwalający robić "co się chce" a dyscyplina w działaniu jest niedemokratyczna! To samo dotyczy i innych ważnych słów, bez których nie jesteśmy w stanie funkcjonować. Jeżeli jednak czytamy ich teksty, słuchamy ich wypowiedzi, to by zrozumieć musimy przede wszystkim zrozumieć słowa, które wypowiadają. W ten sposób zapamiętujemy zmieniony zakres semantyczny słów i z czasem oba znaczenia zaczynają się nam zlewać w jedną definicję. Tego procesu nie można świadomie kontrolować, gdyż odbywa się w tych częściach mózgu, które są nadrzędne nad tymi, które sa odpowiedzialne za myślenie refleksyjne! Stąd Pismo Święte przestrzega: Uważajcie kogo słuchacie(!), bo za to co mówicie będziecie sądzeni.

uparty

avatar użytkownika elig

6. @Michal Stanisław de Zieleśkiewicz

Do wykładania skrzynek niekoniecznie trzeba używać "GW".

avatar użytkownika elig

7. @UPARTY

Słuszna uwaga. Na ogól się o tym nie myśli.