Polrewkom na plebanii w Wyszkowie 15 sierpnia 1920 roku.
Tymczasowy Komitet Rewolucyjny Polski (TKRP), Polrewkom (Польревком).
23 lipca 1920 r. w Smoleńsku został utworzony z przekształcenia Biura Polskiego przy KC partii bolszewickiej Tymczasowy Komitet Rewolucyjny Polski (Polrewkom) jako rząd marionetkowy dla planowanej Polskiej Republiki Rad.
Usiłując stworzyć pozory, że najazd Sowietów na ziemie RP jest nie tyle obcą inwazją, co próbą niesienia pomocy rzeszom polskich robotników i chłopów, bolszewicy zadecydowali o powołaniu złożonego z polskich komunistów tymczasowego rządu rewolucyjnego. Miał on przejąć władzę po zdobyciu Warszawy przez Armię Czerwoną i przekształceniu Rzeczypospolitej w Polską Republikę Rad. 23 lipca członkowie Biura Polskiego działającego przy Rosyjskiej Partii Komunistycznej powołali Tymczasowy Rewolucyjny Komitet Polski (Polrewkom).Po raz pierwszy zebrał się 24 lipca w Smoleńsku, a z datą 30 lipca ogłoszono jego manifest w którym pozbawiano władzy “dotychczasowy rząd szlachecko-burżuazyjny”, fabryki przekazywano robotnikom, a majątki dworskie – komietom włościańskim. Tezy manifestu powstały oczywiście w Moskwie, spisano zaś je w Grodnie, bądź jak chcą niektórzy historycy – w Wilnie. Do Białegostoku przyszli panowie Czerwonej Polski dotarli dopiero 2 lipca.
W czasie Bitwy Warszawskiej bolszewicy rozgłaszali, że Warszawa już padła. Dzierżyński, Marchlewski i Kon “złożyli wizytę” księdzu kanonikowi Wiktorowi Mieczkowskiemu 15 sierpnia w jego plebanii Wyszkowie. Nie przepędzili proboszcza, uprzejmie poprosili go by został i dyskutowali z nim długie godziny, po czym przenocowali. Następnego dnia szykowali się do wkroczenia do stolicy, gdy otrzymali telegram o odparciu sowieckiego ataku. Ks. Mieczkowski opisał potem scenę wyjazdu “biesów rewolucji” z Wyszkowa: “Widziałem, że miny ich były poważne i ze mną nadzwyczaj swobodnie dyskutowali, nie zdradzając się, że jadą do Warszawy. Przykro mi było, że ludzie tak inteligentni powiększają liczbę zdrajców Ojczyzny, być może jako fanatycy obłędu bolszewickiego. Odetchnąłem, gdy ich auto pomknęło w stronę Białegostoku (…)” Na wieść o rozbiciu hord bolszewickich pod Warszawą, Mazowsze i Podlasie pogrążyło się w chaosie. Sieć rewkomów uległa rozpadowi, spontanicznie zaczęły powstawać oddziały partyzanckie, które napadały i nękały Armię Czerwoną. “Wyzwoliciele” zaczęli rabować i zabijać ludność cywilną. 20 sierpnia w Białymstoku czekiści Dzierżyńskiego rozstrzelali szesnastu mieszkańców. Mord miał znaczenie symboliczne, bo zabici stanowili jakby przekrój elity Białegostoku: znalazło się w tej grupie trzech ziemian, trzech funkcjonariuszy policji, trzech oficerów, jeden związkowiec, proboszcz, kupiec żydowski i książę tatarski.
Ale o zwycięstwie pod Warszawą wiedzieli już wszyscy i miasto także było w stanie wrzenia. 22 sierpnia wierni w Białymstoku urządzili nawet procesję katolicką ulicami miasta. Jeszcze tego samego dnia w popłochu działacze Polrewkomu opuścił stolicę Podlasia.
Stefan Żeromski z prof. Ferdynandem Ruszczycem, Adamem Grzymałą-Siedleckim i fotoreporterem, z licznymi przygodami dojechali prawdopodobnie 19 sierpnia 1920 samochodem II Oddziału Inspektoratu Generalnego Armii Ochotniczej do Wyszkowa. W probostwie zastali już gen. Stanisława Hallera z francuskim ambasadorem Jules'em Jusserand'em. Wszyscy wysłuchali opowieści ks. proboszcza Mieczkowskiego o „tymczasowym rządzie polskim" z Marchlewskim, Dzierżyńskim, Konem i Próchniakiem, który za swą siedzibę do czasu zdobycia Warszawy wybrali wyszkowskie probostwo.
W czasie tygodniowego pobytu swego bolszewicy zabrali wszystkie konie z powiatu i zrujnowali całą wielką własność. Z dworów pozabierano wszystko: odzież, meble, majątek Rybienko doszczętnie zniszczono, a na pożegnanie, wedle zwyczaju bolszewickiego, kałem zanieczyszczono."
Plebania. Wyszków.
Fragment relacji: „Na probostwie w Wyszkowie dn. 15 o godz. 12-ej w nocy zainstalował się złożony z przewodniczącego Juliana Marchlewskiego oraz członków: Feliksa Dzierżyńskiego, Feliksa Kona i Edwarda Próchniaka. Jeden z członków rządu, Józef Unszlicht, nie przyjechał z powodu złamania nogi w Białymstoku.
Natychmiast po przyjeździe „rządu" został dlań oddany lokal d-cy armii, który, zarówno jak i pozostali wojskowi, akcentowali specjalną kurtuazję w stosunku do członków „rządu". Wartę przed mieszkaniem „rządu" trzymali komuniści polscy. /.../
http://biblio.ojczyzna.pl/HTML/Zeromski__Na_probostwie_w_Wyszkowie.htm
"Ksiądz wikary, nie przerywając bynajmniej poważnego dyskursu ambasadora Jusseranda z księdzem kanonikiem Mieczkowskim, zdołał szepnąć nam, przybyszom, do ucha:
- Proszę brać, proszę śmiało!... To cukier p. Marchlewskiego, zostawiony przezeń w popłochu ucieczki...
O, dziwna, przedziwna niekonsekwencjo wszystkiego pod utwierdzeniem! O, śmieszności rzeczy wysokich, gdy nie mogą ustać własną swoją przyrodzoną Potęgą!...
Wejrzawszy na ów cukier, tak doskonały, poczułem się oto nagle jego prawowitym właścicielem i trzy co najgrubsze kawałki wrzuciłem odruchowo, ku zgorszeniu obecnych, do szklanki. Zapijając gorącą herbatę, jak przez sen przypomniałem sobie postać dra Juliana Marchlewskiego.
Pierwszy raz widziałem go niegdyś, przed wieloma laty w pracowni bibliotekarskiej Rapperswylu, w izbie na drugim piętrze, o prastarym, niskim sklepieniu, ciasnej i zapchanej mnóstwem książek, katalogów i rękopisów. Pewnego zimowego dnia przyjmowałem i obsługiwałem, jako bibliotekarz, Różę Luxemburg i Juliana Marchlewskiego. Czyż można było wówczas przypuścić, że w tych niepokaźnych figurach dwojga wywołańców, zbiegów, emigrantów obsługuję przyszłą męczennicę spartakowskiej rewolucji, zamordowaną w bestialski sposób na ulicach Berlina przez rozjuszoną ludność, - oraz przyszłego wielkorządcę naszej biednej ojczyzny - krótko, co prawda, sprawującego swą nad nami władzę i, jak dotychczas, w niepokaźnym Wyszkowie.
Nasycając się niezrównanym gorącem i zatapiając z lubością w smak bolszewickiego cukru, przypomniałem sobie nadto, że przecież dr Julian Marchlewski to jest mój szanowny wydawca. Posiadam stos jego listów, w których na licznych arkuszach spisane są statuty, umowy, kontrakty co do tłumaczenia pewnych moich pisanin na język niemiecki. Ponieważ, mimo owych statutów i wieloparagrafowych kontraktów, zapewniających mi nie byle jakie korzyści materialne, - mimo iż przekład niektórych utworów został wyczerpany, gdyż nabywca imprezy wydawniczej dra Juliana Marchlewskiego, Petzold, zwracał się do mnie z prośbą o prawo wydania nowej edycji tegoż przekładu - z owych szeroko opisanych i solennie zapowiedzianych korzyści materialnych mam w zysku tylko cenne autografy dra Juliana Marchlewskiego, poczułem się, jak powiadam, prawowitym właścicielem cukru, zostawionego przezeń w Wyszkowie i, na rachunek ewentualnych, da Bóg doczekać, honorariów, wpakowałem do drugiej szklanki herbaty łaskawie podanej przez domowników księdza Mieczkowskiego, nowe trzy kawały bolszewickie.
Opiły i rozgrzany przypomniałem sobie drugiego z wielkorządców - Feliksa Kohna. Widywałem go na procesie Stanisława Brzozowskiego w Krakowie, jako jednego z sędziów. Postać wywiędła, zniszczona, człowiek jak gdyby ze mgły, o twarzy sympatycznej nerwowego utopisty, - bohater warszawskiego "Proletariatu". Jeden z tych, których dumne cienie w kajdanach widywało się na zbiorowej fotografii "proletariatczyków" w izbach socjalistów.
Trzeciego - Feliksa Dzierżyńskiego - mam szczęście nie znać osobiście. Nigdy nie byłem w promieniu jego jurysdykcji i cieszę się świadomością, iż nigdy nie widziałem ani jego twarzy, ani nie dotykałem ręki krwią obmazanej po łokieć, ani słyszałem wyrazów, z jego ust wychodzących. Wyznaję, iż to imię i nazwisko, wymówione w mej obecności, sprawia na mnie obmierzłe wrażenie duszności i jakby torsji.
Ci tedy trzej mężowie, gotujący się w cichym domu ustronnego probostwa do odegrania wielkiej roli na placach, tylekroć przez obcy najazd zdeptanych i w gmachach Warszawy, tylekroć znieważonych przez cudzoziemca byli przedmiotem ożywionej rozmowy.
Generał Haller tłumaczył ambasadorowi Jusserandowi na francuski opowieść księdza kanonika. Proboszcz wyszkowski poznał był całkowitą ideologię bolszewizmu z jego strony zasadniczej, dogmatyczno-ideowej, jakby teologicznej, "pryncypialnej". Ponieważ miał możność prowadzenia z trzema dyktatorami in spe długich rozmów, zdawał tedy sprawę z ich przebiegu. Pan Jusserand troskliwie notował sobie co ważniejsze szczegóły i najbardziej soczyste wyrzeczenia. Trudno by tu było powtarzać te lokucje i dyskusje na temat wolnej woli, rewolucji, moralnego posłannictwa siły jednostek obdarzonych świadomością i wiedzą dobra, zwłaszcza iż podane z ust do ust mogłyby stracić na prawdziwości i dokładności.
Zresztą tyle już razy o tych rzeczach pisano! Przyszli władcy Polski i Warszawy, według relacji wszystkich obecnych, byli otoczeni silną strażą, która z nabitą bronią pilnowała ich kwatery na plebanii, jeździli znakomitym i wytwornym automobilem, jedli i pili doskonale, spali wygodnie. (Zawsze zadaję sobie pytanie, czym też ludzie tego rodzaju zarabiają na to dostatnie życie? Głosząc zasady prawa, opartego jedynie na pracy, sami stoją na poziomie wszystkich zwyczajnych władców, którzy swe stanowiska odziedziczyli lub posiedli na mocy takiej lub owakiej intrygi.)
Szyby okien na probostwie były powybijane przez kule. Stojąc przy jednym z tych okien i przez dziurę w szkle patrząc w cichy ogród, dziwiłem się, ile to w tym zaciszu w ciągu krótkiego czasu dokonało się przemian. Ludzie, o których była mowa, jakby żywe kształty abstrakcyjnych idei, przychodzili i odchodzili, przeciągali przez to mieszkanie, przynosząc ze sobą istne kłęby inwektyw, skarg, marzeń, złudzeń, obłąkań - mówili o tyranii, krzywdach, morderstwach, torturach, przekleństwach i śmierci w rozpaczy, nie spostrzegając wcale, iż sami wdrapują się na tę samą wyniosłość, wyślizganą przez męczeńskie kolana i że zemsta cierpiących wpycha im znowu w ręce berło tyranii...
Któż to byli ci trzej goście, którzy w tych izbach mienili się rządem polskim? Czy ich lud polski wybrał, czy ich ktokolwiek na tej ziemi mianował? Lud polski, czy naród polski, tak rozumiany, jak to jest w ich zwyczaju, nie naznaczał żadnego z nich na godność, którą sobie wybrali. Naznaczeni zostali przez kogoś z wyższa, w obcym kraju, w swym zespole, w swej partii. Jako takich można by ich nazwać tylko komisarzami w znaczeniu, jakiego ten wyraz nabrał w opinii ludowej polskiej podczas długoletniej działalności komisarzy "po krestjańskim diełam", za poprzedniej inwazji carów moskiewskich na ziemię polską. I tamci stawali przecie w obronie ludu polskiego wobec ucisku szlachty. Tamci także opierali pomoc swoją dla chłopów polskich na nieprzeliczonej ilości bagnetów. Jedna tylko różnica: tamci komisarze nie byli z naszego rodu. Krew polska nie płynęła w ich żyłach.
Ci rodacy dla poparcia swej władzy przyprowadzili na nasze pola, na nasze nędzne miasteczka, na dwory i chałupy posiedzicieli, na miasta przywalone brudem i zdruzgotane tyloletnią wojną - obcą armię, masę, złożoną z ludzi ciemnych, zgłodniałych, żądnych obłowienia się i sołdackiej rozpusty. W pierwszym dniu wolności, kiedyśmy po tak strasznie długiej niewoli ledwie głowy podnieśli, całą Moskwę na nas zwalili. Na ich sumieniu leżą zgwałcenia przez dzicz sołdacką naszych dziewcząt i kobiet. Na ich sumieniu leży zniweczenie nie zasobów i skarbów materialnych, bo te mają wartość względną i mogą być powetowane, lecz zniszczenie zabytków przeszłości, unikatów, pamiątek po pradziadach, ojcach, dzieciach, potłuczenie kulami witraży i dzieł sztuki, bezmiernym trudem artystów wykonanych w kamieniu, drzewie, metalu, malowideł i tworów ludzkiego marzenia, utrwalonych w opornym materiale, które rzesza ciemna z moskiewskich rozłogów tutaj przygnana zdruzgotała, rozkradła, uszkodziła i uniosła, a które już nigdy ludzkich oczu cieszyć nie będą. Są bowiem przedmioty nie zbytku, lecz czystego artyzmu, które maj ą wartość wyższą, niż wszystko, które winny być niedotykalne, niedostępne, ponieważ mówią do nas z wieczności o wieczności, zamkniętej w nas samych. Za zniszczenie tych przedmiotów ci komisarze są odpowiedzialni. Oni to te wszystkie pisma, druki, zabytki i rzeczy sztuki podali do rąk nic nie wiedzącego motłochu.
Zachodzi pytanie, jakim się to mogło stać sposobem, że, jak niegdyś carscy komisarze, tak obecnie sowieccy komisarze, znaleźli drogę do naszych miast i wsi, do naszych kościołów, domów i skarbów sztuki? Jakim się to stało sposobem, że zarówno tamci, jak ci, to tu, to tam znaleźli posłuch u naszego ludu?
Trzeba to wyznać otwarcie i bez osłony, że lenistwo ducha Polski, cudem z martwych wskrzeszonej, ściągnęło na tego ducha batog bolszewicki. Polska żyła w lenistwie ducha, oplątana przez wszelakie gałgaństwo, paskarstwo, łapownictwo, dorobkiewiczostwo kosztem ogółu, przez jałowy biurokratyzm, dążenie do kariery i nieodpowiedzialnej władzy. Wszystka wzniosłość, poczęta w duchu za dni niewoli, zamarła w tym pierwszym dniu wolności. Walka o władzę, istniejąca niewątpliwie wszędzie na świecie, jako wyraz siły potęg społecznych, partii, obozów i stronnictw, w Polsce przybrała kształty monstrualne.
Nie ludzie zdolni, zasłużeni, wykształceni, mądrzy, których mamy dużo w kraju, docierali do steru władzy, lecz mężowie partii i obozów, najzdolniejsi czy najsprytniejsi w partii lub obozie. Jak po spuszczeniu wód stawu, ujrzeliśmy obmierzłe rojowisko gadów i płazów.
Gdy to dostrzec mógł każdy na widowni publicznej, w głębiach pozostało to samo, co było za dni niewoli."
Cena detaliczna: Cena internetowa: 8.08 zł |
| ||||||
|
Zdjęcia współcześnie
Plebania znana z wydarzeń opisanych przez Stefana Żeromskiego w "Na probostwie w Wyszkowie".
Na wyszkowskim cmentarzu.
- Maryla - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
25 komentarzy
1. Bolszewicy wypędzeni z Wyszkowa!
10 sie 2010
Oddziały bolszewickie, pod naporem wojsk polskich uciekają spod Wyszkowa. Pośpiesznie opuszczają widły Bugu i Narwi. Scenariusz, który w 1920 r. krwią napisali polscy żołnierze, po 90 latach w niedzielę 8 sierpnia zrealizowali w Wyszkowie m.in. członkowie Stowarzyszenia Miłośników Kawalerii im. 1 Pułku Ułanów Krechowieckich z Kobyłki.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. Komorowski na plebanii w Wyszkowie
Zachodzi pytanie, jakim się to mogło stać sposobem, że, jak niegdyś carscy komisarze, tak obecnie sowieccy komisarze, znaleźli drogę do naszych miast i wsi, do naszych kościołów, domów i skarbów sztuki? Jakim się to stało sposobem, że zarówno tamci, jak ci, to tu, to tam znaleźli posłuch u naszego ludu?
Trzeba to wyznać otwarcie i bez osłony, że lenistwo ducha Polski, cudem z martwych wskrzeszonej, ściągnęło na tego ducha batog bolszewicki. Polska żyła w lenistwie ducha, oplątana przez wszelakie gałgaństwo, paskarstwo, łapownictwo, dorobkiewiczostwo kosztem ogółu, przez jałowy biurokratyzm, dążenie do kariery i nieodpowiedzialnej władzy. Wszystka wzniosłość, poczęta w duchu za dni niewoli, zamarła w tym pierwszym dniu wolności. Walka o władzę, istniejąca niewątpliwie wszędzie na świecie, jako wyraz siły potęg społecznych, partii, obozów i stronnictw, w Polsce przybrała kształty monstrualne.
Nie ludzie zdolni, zasłużeni, wykształceni, mądrzy, których mamy dużo w kraju, docierali do steru władzy, lecz mężowie partii i obozów, najzdolniejsi czy najsprytniejsi w partii lub obozie. Jak po spuszczeniu wód stawu, ujrzeliśmy obmierzłe rojowisko gadów i płazów.
Gdy to dostrzec mógł każdy na widowni publicznej, w głębiach pozostało to samo, co było za dni niewoli." Żeromski w 1920 r.
Oleksy i Marcinkiewicz. Czy to przełom?
Wczorajsza Rzeczpospolita informuje, że
dwaj byli premierzy, Józef Oleksy i Kazimierz Marcinkiewicz zakładają
Towarzystwo Gospodarcze Polska – Rosja (http://www.rp.pl/artykul/1038552-Izba-bylych-premierow.html).
O ile pamiętam, to pierwsza taka inicjatywa dotycząca relacji
gospodarczych z konkretnym państwem, w którą angażują się byli szefowie
rządów.
5 listopada 2012
Na probostwie w Wyszkowie
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
3. 15 sierpnia 2012 1920 - rok
15 sierpnia 2012
1920 - rok Bitwy Warszawskiej - wystawa w wyszkowskiej plebanii
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
4. Na probostwie w Wyszkowie
Pokonawszy bolszewizm na polu bitwy, należy go pokonać w sednie jego idei. Na miejsce bolszewizmu należy postawić zasady wyższe odeń, sprawiedliwsze, mądrzejsze i doskonalsze. Trzeba ruszyć z posad Polskę starą, strupieszałą, gnijącą w jadach, którymi ją nasycili najeźdźcy. Sierpniowa burza, która swymi piorunami strzaskała tyle głów junackich, oślepiła na wieki tyle oczu harcerskich, w jamę mogiły pchnęła tyle bohaterskiej energii, musi oczyścić nasze powietrze, zatrute wyziewami podłości.
Po okrzyku: - do broni! - gdy pokój stanie, powinien się rozlegać od krańca do krańca okrzyk równie skuteczny, jak tamten: - do pracy! Jakiż to ogrom roboty! Jak nieobeszłe morze potrzeby! Stracone Mazury, stracona Warmia, Pomerania, Śląsk Cieszyński! Na Pomorzu stoją puste szkoły, znakomicie pobudowane przez Niemców, a nie ma w nich nauczyciela, który by dzieciom kaszubskim w języku polskim nauki udzielał. I odwraca się od nas Kaszuba. Nie jesteśmy w stanie wybudować trzydziestu kilometrów kolei z Kościerzyny do Wejherowa dla zdobycia własnego dostępu do morza, gdy nędzny Gdańsk zdradza nas, napada i znieważa. Wewnątrz kraju, gdzie tylko spojrzeć, wszystko popsute, obniżone, znędzniałe. Tyfus, czerwonka, wszy, brud, niechlujstwo, brutalstwo, kradzież, przedpotopowe obyczaje, prapiastowskie zabobony, zniszczone drogi, popalone mosty, na stacjach kolejowych, jak w chlewach, w wozach dla ludzi bestialskie walki o miejsce stojące. W dobie gdy młode rycerstwo polskie szło po nocy w bój z Warszawy, w Warszawie paskarz najspokojniej podnosił cenę chleba...
....
Na odgłos strzałów, rozlegających się za Bugiem, dr Julian Marchlewski, jego kolega Feliks Dzierżyński, pomazany od stóp do głów krwią ludzką, i szanowny weteran socjalizmu Feliks Kohn - dali drapaka z Wyszkowa. Pozostał po nich tylko wielki swąd spalonej benzyny, trocha cukru, oraz wspomnienie dyskursów, prowadzonych przy stole i pod jabłoniami cienistego sadu. Przed wyjazdem dr Julian Marchlewski powtarzał raz wraz melancholijnie:
Miałeś, chłopie, złoty róg, Miałeś, chłopie, czapkę z piór, Został ci się ino sznur...
Jak w wielu innych rzeczach, tak i tutaj, niedoszły władca mylił się zasadniczo.
Złotego rogu Polski wcale w ręku nie trzymał. Czapka krakowska również mu nie przystoi. Jeżeli jaki strój, to już chyba okrągła, aksamitna czapeczka moskiewska, obstawiona wokoło pawimi piórami prędzej mu będzie pasowała. Tę już do końca życia nosić mu wypadnie. Nawet do biednego sznura od polskiego złotego rogu nie ma prawa ten najeźdźca. Kto na ziemię ojczystą, chociażby grzeszną i złą, wroga odwiecznego naprowadził, zdeptał j ą, splądrował, spalił, złupił rękoma cudzoziemskiego żołdactwa, ten się wyzuł z ojczyzny. Nie może ona być dla niego już nigdy domem, ni miejscem spoczynku. Na ziemi polskiej nie ma dla tych ludzi już ani tyle miejsca, ile zajmą stopy człowieka, ani tyle, ile zajmie mogiła.
Złoty róg Polski trzyma w ręku z przepotężnej swej siły młode narodu pokolenie. I zadmie weń lada dzień, lada godzina pobudkę nową, nową pieśń życia, od której rozradują się kości pradziadów, dziadów i ojców, rozraduje się młoda krew, co za tej burzy sierpniowej spłynęła z ran w biedną polską ziemię.
( Stefan Żeromski 1920)
Calość tu http://biblio.ojczyzna.pl/HTML/Zeromski__Na_probostwie_w_Wyszkowie.htm
Dzisiaj stają przed nami niemal identyczne zadania - pokonanie bolszewickich pogańskich idei, zniesienie wszelkiego paskarstwa i zaśpiewanie nowej pieśni życia...
5. Ukłony dla pamiętających :)
a bolszewikom ,ku pamięci...
gość z drogi
6. "Po okrzyku: - do broni! - gdy pokój stanie, powinien się ..."
"Po okrzyku: - do broni! - gdy pokój stanie, powinien się rozlegać od krańca do krańca okrzyk równie skuteczny, jak tamten: - do pracy! Jakiż to ogrom roboty!"
czyż Dzisiaj nie jest POdobnie ,czas rządów nieboszczki UD i donaldowskiej ekipy Kolegów
zostawia nam podobny obraz PO bitwie, tym razem POkojowej
serdeczne pozdrowienia dla Pamiętających..
gość z drogi
7. Mocne słowa arcybiskupa
Mocne
słowa arcybiskupa Józefa Michalika: „Fala pogaństwa idzie jak walec.
Sami wyprodukowaliśmy cwaniaków i karierowiczów, którzy dostali się do
elit”
"Chrześcijaństwo pomagało nam wejść w historię, scalić naród,
wydobywać siły, przebaczać wrogom, pomagać obcym. I to za najwyższą
cenę. A dzisiaj widzimy jak pogaństwo idzie, często i my prości ludzie
temu pogaństwu ulegamy".
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
8. Jedynej pomocy udzielili nam wówczas bracia Węgrzy.
Cud nad Wisłą
Kalendarz polski codzienny
Latem 1920 r. Europa lizała wojenne rany i wychodziła z nienotowanej w dziejach pandemii hiszpanki, która pochłonęła kilkakrotnie więcej ofiar niż I wojna światowa.
W tej sytuacji świat zobojętniał na zagrożenie ze Wschodu. A bolszewicy parli na Warszawę, wieszcząc „światową rewolucję” „przez trupa Polski”. Zainstalowali w Wyszkowie „rząd” dla Polski. Gotowe już plakaty zapowiadały wcielenie odrodzonej Polski do bolszewii. Czekały na zdobycie Warszawy. Brytyjski polityk lord Edgard D’Abernon napisze potem, że zwycięstwo bolszewików byłoby „niebezpiecznym zwrotem w dziejach chrześcijaństwa” i „zagrożeniem zachodniej cywilizacji”!
Polska nie otrzymała w tych dniach wsparcia z Zachodu. Dokerzy w Wolnym Mieście Gdańsku, agitowani przez agentów bolszewickich, bojkotowali wyładunek ograniczonej pomocy. Przywódcy Czechosłowacji, wykorzystując ofensywę bolszewicką, zdecydowali o korzystnym dla siebie podziale Śląska Cieszyńskiego, blokowali także transporty z bronią i zaopatrzeniem dla Polski. Ambasadorowie w popłochu opuszczali Warszawę.
Jedynej pomocy udzielili nam wówczas bracia Węgrzy. Oni już zdążyli poznać i przezwyciężyć bolszewickie porządki w postaci Węgierskiej Republiki Rad z Żydem Béla Kuhnem na czele. Rząd Pála Telekiego przekazał nam nieodpłatnie sprzęt wojskowy: 30 tys. mauzerów i 48 mln naboi do tych karabinów, 13 mln naboi do mannlicherów, amunicję dla artylerii, kuchnie i piece polowe. Ta pomoc była bezcenna – docierała przed decydującą Bitwą Warszawską.
„Noszę w sobie od urodzenia wielki dług w stosunku do tych, którzy w tym czasie podjęli walkę z najeźdźcą i zwyciężyli, płacąc za to swoim życiem” – mówił 13 czerwca 1999 r. w Radzyminie, nad mogiłami polskich bohaterów Cudu nad Wisłą, wzruszony Jan Paweł II. Zachowajmy tę wdzięczność – dla Królowej Polski, dla młodych polskich żołnierzy i dla braci Węgrów – także w naszych sercach.
Piotr Szubarczyk
http://www.naszdziennik.pl/mysl/50921,cud-nad-wisla.html
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
9. Lenin w kilkanaście dni po utworzeniu II Rzeczypospolitej
“(…) sprawdzimy za pomocą bagnetów, czy w Polsce nie dojrzała już proletariacka rewolucja socjalistyczna (…) rozbijając armię polską, rozbijamy pokój europejski, a na nim opiera się cały światowy system stosunków międzynarodowych” /Lenin w kilkanaście dni po utworzeniu II Rzeczypospolitej/
Tv Trwam 2010, Rozmowy niedokończone – Victoria Polska 1920 r.
Gość: prof. dr Józef Szaniawski
Legion - Rok 1920
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
10. Rete- Żurawiejki
Ile w bolszewikach było nienawiści do Polaków, można wyczytać z „Dziennika” genialnego Izaaka Babla. Pamiętnik wojny roku 1920 był jak wojaczka – rwany, brutalny, nieszczędzący okrutnych szczegółów. A między wierszami pełne złości słowa o „Polaczkach”: jeśli tylko ujarzmieni, pobici albo upokorzeni, smutni, błagający o życie – dobrze. Gdy trzęsą się z zimna w bieliźnie – tym lepiej. Jakaś zajadłość dzika płynie z opisów autora „Zmierzchu”, który z kozakami Budionnego przemierzał Polskę.
Warto chwycić skrawek tych opisów, by odczuć, jaka to siła złego ducha parła na Warszawę. By uzmysłowić sobie, dlaczego ludność naszej stolicy szła tysiącami sypać wały i umocnienia, a potem własną piersią dać odpór Złu. By bronić swoich Matek, Żon i Córek przed bolszewikiem.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
11. Cud nad Wisłą [Tuba Cordis 15 VIII A.D. 2012]
Opublikowano 14 sie 2012
Wtedy byliśmy sobą, czyli rycerstwem Przedmurza - my, Polacy!
Słowo ks. prałata Romana Kneblewskiego, proboszcza parafii NSPJ w Bydgoszczy, na Uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny - 15 sierpnia A.D. 2012.
Ilustracje:
- Fragmenty filmu Jerzego Hoffmana, "1920. Bitwa Warszawska"
- Jan Matejko, "Jan III Sobieski wysyła wiadomość o zwycięstwie papieżowi Innocentemu XI"
- Jerzy Kossak, "Cud nad Wisłą"
Podkład muzyczny:
- Jacek Kowalski, "Piesn obronców Czestochowy"
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
12. ujrzeliśmy obmierzłe rojowisko gadów i płazów.
Walka o władzę, istniejąca niewątpliwie wszędzie na świecie, jako wyraz siły potęg społecznych, partii, obozów i stronnictw, w Polsce przybrała kształty monstrualne.
Nie ludzie zdolni, zasłużeni, wykształceni, mądrzy, których mamy dużo w kraju, docierali do steru władzy, lecz mężowie partii i obozów, najzdolniejsi czy najsprytniejsi w partii lub obozie. Jak po spuszczeniu wód stawu, ujrzeliśmy obmierzłe rojowisko gadów i płazów.
Gdy to dostrzec mógł każdy na widowni publicznej, w głębiach pozostało to samo, co było za dni niewoli." Żeromski w 1920 r.
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1027459,title,Czy-poslowie-wiedza-jakie-dzis...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
13. Elektryczne Gitary - Cud nad Wisłą.wmv
kiedy wrócą?
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
14. Ksiądz Roman Kneblewski
pierwszy Rycerz Rzeczpospolitej w wojnie medialnej.
Bo przecież wojna z pogaństwem i barbarzyństwem trwa. Ci, których odepchnęliśmy od drzwi włażą nam teraz przez okna. Ci, których zrzuciliśmy z okien dzisiaj narkotyzują nas trującymi oparami. Nie stosują już otwartej walki. Nie. Dzisiaj walczą słowami. Ich skomplikowane, kłamliwe słowa mają uzasadniać podłości i zdradę. Dlatego w tej wojnie potrzebne są słowa i gesty najprostsze. Takie jak te, które do nas kieruje ks. Roman Kneblewski:
"Dzisiaj sytuacja wcale nie jest bardziej beznadziejna niż wówczas. Jesteśmy słabi, to prawda. Jesteśmy wykrwawieni pod wieloma względami. Wykrwawieni kulturowo, cywilizacyjnie, duchowo. Ale trzeba nam odbudować ducha. Trzeba nam na nowo gorąco zawierzyć Matce Najświętszej. I zapatrzeć się w Krzyż Chrystusa. Unieść TEN KRZYŻ wysoko - w duchu, w sercach..."
Mamy znów ocalić Europę. ZWYCIĘŻYĆ w TYM ZNAKU... Możemy.
Słuchajmy księdza Kneblewskiego...
15. "Złotyróg trzyma w ręku z przepotężnej siły
młode Narodu pokolenie....i cała Nadzieja w Nich...a nasze wsparcie murowane...i już nie Żeromskiego szklane domy ,lecz nasze marzenia i wsparcie... Anno Domini 2013....
gość z drogi
16. Prof. Pipes: Lenin liczył, że
Prof. Pipes: Lenin liczył, że w Polsce wybuchnie rewolucja. To była jedna z przyczyn jego klęski
A może Lenin powinien
poczekać kilka lat? W 1920 r. Polacy cieszyli się właśnie odzyskaną
niepodległością i byli gotowi jej bronić. 4-5 lat później rozczarowanie
wolnością było spore - komuniści mogli próbować to wykorzystać.
Nie sądzę. Proszę zwrócić uwagę, że w Polsce międzywojennej ruch
komunistyczny nigdy nie zdołał wyjść z marginesu, jego hasła nigdy nie
znalazły szerszego poparcia, nawet wśród biednych robotników. Nawet
rozczarowanie rządami sanacji nie sprawiłoby, że Lenin nagle zyskałby
zwolenników i zdołał rozpalić ogień rewolucji w Polsce.
Ale może zdołałby wykorzystać osłabienie Polski jej zmaganiami z
niepodległością i łatwiej byłoby mu ją podbić. Tak zachował się Stalin w
1939 r.
Tyle że Stalin zaatakował Polskę wspólnie z Niemcami. Gdy przekraczał polską granicę, wasza armia już właściwie nie istniała.
Stalin miał wtedy tę samą, ideologiczną motywację, co Lenin 20 lat wcześniej?
Nie, Stalin myślał w innych kategoriach. Jemu przede wszystkim
zależało na tym, by doszło do wybuchu wojny. Zakładał, że będzie ona
równie długa jak I wojna. Liczył, że Francja i Wielka Brytania zwiążą
się w walkach z Niemcami, a wtedy on zyska sposobność, by wkroczyć
głębiej do Europy.
Ale chciał wkraczać, by krzewić komunizm, czy raczej ideologia
była dla niego jedynie narzędziem ułatwiającym tłumaczenie
poszczególnych decyzji?
Stalin naprawdę chciał, by komunizm zapanował na całym świecie - pod
tym względem niewiele się różnił od Lenina. Choć Rosja miała też
motywacje imperialne. One są akurat w tym kraju niezmienne, bez względu
na to, czy władają biali, czy czerwoni.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
17. Do Pani Maryli
Szanowna Pani Marylo,
Sierpień 1920 roku to piękne dni oręża polskiego i Boga.
Ukłony moje najniższe
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
18. Do Pani Maryli
Szanowna Pani Marylo,
Z Janem Filipem Libickim, jego ojcem Marcinem należałem do ZChN.
Nigdy nie sądziłem, że do tego stopnia zgłupieje, że z Oleksym będzie zakładał PRL-bis
Ukłony moje najniższse
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
19. Szanowny Panie Michale
pięknie Polacy uczcili podwójne Święto , serce się raduje. Co do juniora Libickiego - zaraza panująca w PO dotyka wszystkich, ale ten przypadek jest szczególny.
Na ochotnika pcha się w pierwszy szereg zaprzańców.
Pozdrawiam serdecznie
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
20. z sieci
Dla tych co nie wiedzą kim był Dzierżyński-otóż był on bliskim współpracownikiem Lennina a póżniej Stalina.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
21. Komitet Obrony Demokracji jak Polrewkom
Kluby "Gazety Polskiej", kółka różańcowe i Rodziny Radia Maryja.
Dlaczego my nie możemy?
http://wyborcza.pl/duzyformat/1,149483,19280628,komitet-obrony-demokracj...
Po raz pierwszy
koderzy z Komitetu Obrony Demokracji wyszli do realu w sali budynku
Sceny Przodownik w Warszawie. Była dla nich za ciasna i wielu stało na
korytarzu. Z internetowej grupy dyskusyjnej (38 tysięcy członków) i
fanpage'a (22 tysiące lajków), które powstały jako protest po pierwszym
tygodniu rządów PiS, na spotkanie w stolicy przyszło 200 osób. Przed
prowokatorami pilnowała ich firma ochroniarska (zapłacił prywatny sponsor)
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
22. Tak, ten cały KOD jest naturalnym potomkiem PolRewKomu
Małem już dzisiaj identyczne skojarzenie, gdy pisałem o rodzinnej tradycji rodziny Adama M. jak klasycznemu przykładowi OBCEGO, należącego do cywilizacji bolszewickiej.
michael
23. Pawłowicz: Panie Bodnar,
Pawłowicz: Panie Bodnar, wzywaj Pan lewackie zewnętrzne siły!
Panie BODNAR, śmiało! Jako reprezentant przegranej
mniejszości, „pokrzywdzonej" przez polskich wyborców WZYWAJ Pan lewackie
zewnętrzne siły, Rady i Trybunały, na ratunek skompromitowanego
polskiego Trybunału Platformy (obrońcy polskiego postkomunizmu),
piszącego dla siebie niekonstytucyjne ustawy i samemu oceniającego swe
„dzieła".
ŻĄDAJ Pan - ale przykładnych - kar i sankcji dla Polski, blokady
finansowej i użycia „sił pokojowych" Bundeswehry dla przywrócenia w
Polsce dawnego „ładu i porządku".
Ale, Panie Bodnar, Damy Radę Panu i Pana wewnętrznym i zewnętrznym kumplom! DAMY RADĘ!
Bolszewicka agentura
Prawdziwe oblicze Komunistycznej Partii Polski przedstawia Leszek Żebrowski
Gdy jest mowa o panowaniu komunizmu w Polsce, na ogół myślimy o okresie
po 1944 r. Ale skąd się wziął na ziemiach polskich taki kierunek
polityczny, kto go stworzył i rozwijał, skąd się brały fundusze na
tworzenie i działalność organizacji?
Aby to wyjaśnić, musimy zacząć od początku. Polska odzyskała
niepodległość 11 listopada 1918 r. Tego samego dnia w rewolucyjnej,
bolszewickiej Moskwie doszło do wydarzenia, które wówczas wydawało się
nieistotne, ale zaważyło fatalnie na naszej przyszłości. „Polscy”
bolszewicy skupieni w Socjaldemokracji Królestwa Polskiego i Litwy
(SDKPiL) zebrali się, aby debatować nad… przyszłością Polski. Nie mogli
pogodzić się z faktem, że powstaje polskie państwo jako organizm
niepodległy, niepodlegający kontroli czy wręcz zwierzchności sowieckich
komunistów. Usiłowali więc temu zaradzić przez stworzenie partii
komunistycznej, która byłaby narzędziem propagandowym i ideologicznym
„ojczyzny proletariatu”. Doszło do tego już 16 grudnia 1918 r. przez
proklamowanie Komunistycznej Partii Robotniczej Polski jako zjednoczenia
SDKPiL oraz PPS-Lewicy (w 1925 r. skrócono jej nazwę do KPP).
Nowo powstała partia komunistyczna nie uznawała niepodległej Polski. Jej
celem było utworzenie „Polskiej Republiki Rad” jako części składowej
szeroko pojętego imperium sowieckiego. Konsekwencją negowania
niepodległości było też negowanie granic państwowych. Już w połowie 1919
r. KPRP została zdelegalizowana jako organizacja terrorystyczna, która
jawnie występowała przeciwko strukturom państwa, prowadząc działalność
szpiegowską, propagandową i sabotażową na rzecz bolszewików. Jawne
wystąpienie przeciwko strukturom państwa polskiego podczas wojny z
bolszewikami w 1920 r. spowodowało, że powszechnie postrzegano
komunistów jako sowieckich agentów, a z racji bardzo silnego nasycenia
ich instancji kierowniczych przez działaczy pochodzenia żydowskiego
powstało pojęcie „żydokomuny”, co miało dodatkowo podkreślać niepolskie
pochodzenie tej organizacji. Pewni swego zwycięstwa bolszewicy w lipcu
1920 r. utworzyli Tymczasowy Komitet Rewolucyjny Polski (Polrewkom),
który miał być tymczasowym rządem dla podbitych terenów. W jego skład
weszli m.in. Julian Marchlewski (przewodniczący), Feliks Dzierżyński,
Feliks Kon i Józef Unszlicht. Polrewkom ogłosił formowanie tzw. Polskiej
Armii Czerwonej, ale zgłosiło się do niej zaledwie 176 osób, co
świadczyło o braku jakiegokolwiek faktycznego poparcia dla najeźdźców.
Funkowie w akcji
Liczebność partii nie była wówczas znaczna, a podstawowa kadra działaczy
centralnych i terenowych składała się głównie z przedstawicieli
mniejszości narodowych (Żydów, Ukraińców i Białorusinów). W 1923 r.
utworzono dwie autonomiczne struktury: Komunistyczną Partię Zachodniej
Ukrainy (KPZU) i Komunistyczną Partię Zachodniej Białorusi (KPZB).
Oprócz tego od 1920 r. istniała Komunistyczna Partia Górnego Śląska
(KPGŚ), a na Pomorzu i w Wielkopolsce komórki Komunistycznej Partii
Niemiec (KPD).
Partia była bardzo mocno zhierarchizowana. Jej trzon składał się z
funkcjonariuszy (zwanych po sowiecku „funkami”), którzy pozostawali na
jej wyłącznym utrzymaniu. Trzeba przyznać, że za całkowitą
dyspozycyjność i bezwzględne posłuszeństwo komuniści płacili więcej niż
polskie państwo swym urzędnikom czy nauczycielom… Partia była też
wewnętrznie bardzo rozbudowana, jej komórki organizacyjne miały za
zadanie obserwować wszelkie dziedziny życia społecznego i politycznego.
Najważniejsze były Wydziały Wojskowe (na szczeblu centralnym i
okręgowym), których działalność skierowana była na szpiegostwo, sabotaż i
ewentualną demoralizację szeregów armii, wyszukiwanie słabszych ideowo
jednostek i werbowanie ich do zadań na rzecz Związku Sowieckiego, choć
nie zawsze było to – ze zrozumiałych względów – ujawniane.
Barwy ochronne
Bardziej zaufani, sprawdzeni towarzysze, działający we wszystkich
odłamach partii, kierowani byli nielegalnie do Moskwy (przez tzw.
zieloną granicę między II RP i Związkiem Sowieckim, ale częściej drogą
okrężną, przez inne kraje) na szkolenia. Swym zakresem obejmowały one
sprawy ideologiczne, a także były to kursy z zakresu wojskowości,
szpiegostwa, tajnej łączności. Dla komunistów kontakt z Kominternem, z
Moskwą, był przeżyciem jakby religijnym. Towarzyszka Ester
Rozental-Szneiderman po przybyciu do Moskwy w 1926 r. wspominała: „Któż
może pojąć i opisać święty dreszcz, jaki mnie przejął, gdy weszłam do
gmachu Kominternu znajdującego się nieopodal Kremla… Wątpię, czy młody
czytelnik naszych czasów potrafi to sobie uprzytomnić”. Faktycznie,
trudno to zrozumieć.
Jedną z pierwszych czynności było dostosowanie nazwisk do specyfiki
kraju przeznaczenia. I tak, towarzysze żydowscy z Polski przybierali
masowo nazwiska „słowiańskie”. Z tego samego kursu, w którym
uczestniczyła wspomniana wyżej tow. Estera, „Lea Kantorowicz
przeobraziła się w Jelenę Kamińską; jej mąż Icchak Gordon – w Aleksandra
Leonowicza; Nechama i Józef Feigenbaum stali się Natalią i Osipem
Krawczyńskimi; Chana Milsztajn jest tu Hanną Turską; Motke Hajman to
teraz Mikołaj Wojnarowicz; z jednego Rapaporta zrodził się Krawiecki, z
drugiego, częstochowskiego – Józef Karpiński”.
Po solidnych przeszkoleniach towarzysze rozsyłani byli dosłownie po
całym świecie, aby propagować rewolucję jako lekarstwo na wszelkie zło i
wspomagać miejscowe, na ogół rachityczne struktury konspiracji
komunistycznej. Rekordziści byli członkami nawet dziesięciu partii! Ale
największym marzeniem każdego z nich było przyjęcie w szeregi WKP(b),
czyli bezpośrednio do partii sowieckiej. To dopiero oznaczało otwarcie
drogi do największej kariery i było szczególnym objawem zaufania ze
strony sowieckich towarzyszy.
Ojcowie i dzieci
Przez szeregi wszystkich odłamów komunistycznych oraz ich wspólnego
pionu młodzieżowego (Komunistyczny Związek Młodzieży Polskiej)
przewinęło się kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Wydaje się to niedużo, ale w
zasięgu ich agitacji był ponad milion wyborców, a to już było zjawisko
groźne nawet dla tak dużego państwa, jakim była II RP. Olbrzymia
większość ich członków oraz sympatyków rekrutowała się z mniejszości
narodowych.
W 1938 r. partie komunistyczne w II RP zostały rozwiązane decyzją
Stalina, dużą część ich działaczy wzywano do Moskwy „na konsultacje” i
tam byli eksterminowani. Przeżyli przede wszystkim ci, którzy siedzieli w
więzieniach II RP lub byli rozsiani po całym świecie. To oni byli
później podstawą formowania tzw. Polskiej Partii Robotniczej, która w
1944 r. otrzymała od Moskwy mandat na stworzenie „dyktatury
proletariatu” w Polsce Ludowej.
Po walkach frakcyjnych w ramach PZPR w 1968 r. znaczna część komunistów
pochodzenia żydowskiego przeszła do opozycji, aby współtworzyć z czasem
„opozycję demokratyczną”. To oni (oraz ich dzieci) w znacznym stopniu
uzyskali ogromny wpływ na struktury „Solidarności”, a po 1989 r. na
władzę polityczną, gospodarczą i medialną.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
24. Zbliża się 100. rocznica
Zbliża się 100. rocznica Bitwy Warszawskiej. Szef MON zapowiada uroczystości: Zbiegną się ze świętem Wojska Polskiego. SZCZEGÓŁY
Tegoroczne obchody święta
Wojska Polskiego zbiegną się ze stuleciem Bitwy Warszawskiej;
w Warszawie odbędzie się defilada, wojsko podejmie też wiele działań dla
uczczenia bohaterów wojny 1920 roku – powiedział PAP szef MON Mariusz
Błaszczak. Z kolei w Senacie doszło do podpisania deklaracji powołania
Samorządowego Komitetu na rzecz upamiętnienia Bitwy Warszawskiej 1920
r.; w uroczystości wzięli udział m.in. marszałek izby Tomasz Grodzki,
wicemarszałkowie Gabriela Morawska-Stanecka i Michał Kamiński, marszałek
Mazowsza Adam Struzik oraz burmistrz Wołomina Elżbieta Radwan.
Przygotowania do uroczystości 15 sierpnia
—powiedział minister obrony.
—dodał.
Podkreślił,
że planowane na ten rok obchody „to nie tylko uroczystości rocznicowe,
to także wiele inicjatyw Wojska Polskiego i Ministerstwa Obrony
Narodowej dla uczczenia bohaterów 1920 roku”.
—powiedział Błaszczak.
Zwrócił
uwagę, że „obok żołnierzy Wojska Polskiego i nowoczesnego uzbrojenia
będziemy mogli zobaczyć m.in. czynną replikę pierwszego polskiego
pojazdu pancernego zbudowanego przez inżyniera Tadeusza Tańskiego
na bazie Forda T”.
Na cmentarzu w podwarszawskim Ossowie zostanie 15 sierpnia odprawiona msza z udziałem Episkopatu Polski.
—dodał szef MON.
Przypomniał także projekt Muzeum Bitwy Warszawskiej w Ossowie, którego uruchomienie początkowo planowano na stulecie batalii.
—powiedział szef MON.
—powiedział minister.
15 sierpnia
będzie rozdawana bezpłatnie okolicznościowa prasa, tzw. jednodniówka
przygotowana przez Wojskowy Instytut Wydawniczy.
—wyliczał minister.
Zaznaczył,
że resort „wspiera także lokalne inicjatywy dla upamiętnienia setnej
rocznicy Bitwy Warszawskiej”. Trasa ekspresowa S-8 przebiegająca
z Warszawy w kierunku Białegostoku otrzyma nazwę Alei Bohaterów Bitwy
Warszawskiej 1920.
W środę w Senacie podpisano
deklarację powołania Samorządowego Komitetu na rzecz upamiętnienia Bitwy
Warszawskiej 1920 r.; w uroczystości wzięli udział m.in. marszałek izby
Tomasz Grodzki, wicemarszałkowie Gabriela Morawska-Stanecka i Michał
Kamiński, marszałek Mazowsza Adam Struzik oraz burmistrz Wołomina
Elżbieta Radwan.
Komitet na rzecz upamiętnienia Bitwy
Warszawskiej utworzyło kilkadziesiąt samorządów, jego głównym obszarem
działań ma być wspieranie - we współpracy z władzami państwowymi,
samorządowymi i kościelnymi - przygotowań uroczystości rocznicowych,
a także wspieranie inicjatywy budowy Muzeum Bitwy Warszawskiej 1920 r.
Pomysłodawcą powołania komitetu jest gmina Wołomin na czele z burmistrz
Elżbietą Radwan.
Grodzki podkreślił, że zwycięstwo w Bitwie
Warszawskiej uchroniło w 1920 r. Polskę przez zalewem bolszewizmu.
Zauważył, że bitwa uznawana jest przez wielu historyków za jedną
z najbardziej niedocenionych. Dlatego - jak mówił - „z radością przyjął
inicjatywę samorządowców, z miejsc, gdzie ta bitwa się odbywała, byśmy
podpisali wspólną deklarację”.
Marszałek zauważył, że polską „specjalnością” stało się ratowanie Europy przed „zalewami obcych cywilizacji”.
—wymienił.
Jak dodał, naszym patriotycznym obowiązkiem jest godne uczczenie
rocznicy Bitwy Warszawskiej i przekazanie światu, że Polska „ma się
czym chwalić”.
—zaznaczył Grodzki.
—podkreślił marszałek.
15 sierpnia
przypada rocznica zwycięskiej dla Polski bitwy w wojnie z Rosją
Radziecką w 1920 r. Dzień ten został ogłoszony świętem Wojska Polskiego
w 1923 r. i pozostawał nim do roku 1947. Później dzień wojska obchodzono
12 października w rocznicę bitwy pod Lenino, by upamiętnić udział w tej
batalii dywizji im. Tadeusza Kościuszki. Od 1992 r. święto Wojska
Polskiego ponownie jest obchodzone w połowie sierpnia.
kk/PAP
Autor
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
25. MON: defilada odwołana ze
MON: defilada odwołana ze względu na pandemię
Planowana na 15 sierpnia defilada została odwołana ze względu na
ryzyko zakażenia koronawirusem – poinformowało MON odpowiadając na
pytania PAP. Defilada ma się odbyć w innym terminie.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl