Pancerny triumf powstańczej Pantery
8 sierpnia 1944 na ulicy Karolkowej polski czołg typu Panther (jeden z dwóch zdobytych przez baon "Zośka" 2 sierpnia Okopowej) dostał się pod ciężki ogień nacierających oddziałów niemieckich. Trzykrotnie został czołowo trafiony z działa szturmowego, prawdopodobnie StuG III lub StuG 40 :
Polska Pantera po trzecim uderzeniu zaczęła się palić.*
Tak to wspomina jej ładowniczy "Wiktor" (Witold Bartnicki): "Na zewnątrz rozpętało się piekło. Jazgot karabinów maszynowych, huk rozrywających się pocisków. Kanonada osiągnęła chyba najwyższy stopień nasilenia [...] W ogniu zajmujemy pozycje. Błyskawicznie jesteśmy gotowi do strzału. Nagle silny huk, trzask, przed oczami błyska czerwono, ból świdruje w uszach. Trafili nas - przemyka mi przez myśl. Lecz trwa to tylko ułamek sekundy i wszystko wraca do normy. Warkot silnika rozbrzmiewa radośnie. Drugi raz! Ten dźwięk i czerwony kolor wykwitający przed oczami są potworne. Patrzę z wytężeniem na "Rawicza". Kolej na nas. Otwiera usta żeby powiedzieć szybkie "ognia". Czołg drga nagle i obraca się o pół stopnia, wystarczająco dużo żeby lufa zeszła z celu. Za dużo! - wrzeszczy z rozpaczą "Rawicz". W tej sekundzie nowy trzask i błysk! Nie gaśnie! Czerwono przed oczami. Parzy!!! Odruchowo zakrywam twarz rękami. Ogarnia mnie jedno nieprzeparte uczucie: uciekać!
Rzucam się na oślep do włazu. W przebłysku przytomności przychodzi mi myśl, że na wyskakujących z czołgu czekają karabiny maszynowe przeciwnika. Widzę ogień i czuję straszny ból oraz uderzenia "Walka", który nie może się wydostać, dopóki ja nie wyskoczę. Jednocześnie krzyczy przeraźliwie.
W szaleńczym porywie otwieram rygle i klapę. Spadam na ziemię i zaraz potem czuję rozkoszną wilgoć i chłód kamieni oraz trawy między nimi rosnącej. Czołg stoi mocno skrzywiony, opierając się jedną gąsienicą o mur. Otoczony płomieniami, krzycząc nieludzko, zwala się na ziemię nasz amunicyjny"
Wtedy to na miejsce boju przybywa druga (a właściwie pierwsza polska Pantera o wdzięcznym imieniu Magda) i pierwszym strzałem unieszkodliwia wóz bojowy wroga. Istne filmowe wejście smoka, pardon, pantery. Pantery Magdy.
* - niemieckie działa szturmowe StuG III zniszczyły tylko w okresie 1941-43 20 tys. czołgów przeciwnika!!!
Potem, do 11 sierpnia, powstańczy czołg zniszczy jeszcze kilka niemieckich opancerzonych wozów bojowych, uszkodzi co najmniej 2 czołgi (bądź podobne działa szturmowe): 10.VIII o 5-tej rano niszczy 1 półgąsienicowy transporter opancerzony Sd.Kfz. 250, a o 8:30 na Powązkowskiej samochód pancerny Sd.Kfz.263 (8x8) i uszkadza 1 z 3 samobieżnych dział szturmowych -
Nazajutrz, 11.VIII w ogniu ciężkich walk ostatniego dnia powstańczej Woli zniszczył, bądź uszkodził 2 wozy bojowe przewciwnika. Niestety unieruchomioną w walce Magdę trzeba było podpalić (bardzo nie chciała się palić, na co ze łzami w oczach patrzyli członkowie załogi, którym tyle dni dawała bezpiecznie schronienie), aby nie dostała się w ręcę Niemców.
Bo proces przywracania do użytku nawet bardzo zniszczonych czołgów doprowadzili oni do perfekcji.
Transport do zakładów naprawczych
Stąd podawana przez Polaków wielka liczba 300 zniszczonych i uszkodzonych niemieckich wozów bojowych w Powstaniu jest prawdziwa, z uwzględnieniem, że bezzwrotnie zniszczono kilkadziesiąt czołgów, dział szturmowych i innych pancernych wozów bojowych, a reszta była uszkodzeniem, wykluczającym z walki, ale dającym się naprawić. Dlatego jeden czołg, zwłaszcza potężny, jak Tygrys czy Pantera, można było uszkadzać wiele razy... Prawie jak samoodradzające się monstra w grze komputerowej...
Poniżej jeszcze sprawna polska Pantera Magda
Najbardziej znane zdjęcie Magdy i jej rodzinki - na lufie mechanik Uniewski, odznaczony przez gen. Bora-Komorowskiego Srebrnym Krzyżem Zasługi za doprowadzenie zdobycznego czołgu do stanu sprawności
_________________________________________________________________________
- Sturmpanzer-Kompanie z.b.V. 218 [10 Brummbär] Hptm. Kellmann (1+77)
10x Brummbär
"Brummbär" zniszczony w al. Jerozolimskich.
- szkolna kompania grenadierów SS z SS-Schule Treskau
- 5. szkolny baon grenadierów pancernych - Hptm. Claus von Schöning
- baon grenadierów "Benthin" [bez 2 komp.] - Mjr Benthin
- Sturmgeschütz-Ersatz-Abteilung 200 - Hptm. Früchtenich (3+157)
6 dział Sturmgeschütz III Ausf. E (od 14.VIII Dirlewanger)
- Panzer-Abteilung [Fkl] 302: Mjr. Reinelt (22+610)
40 dział StuG 40 Ausf. G
- Panzer-Sturm-Pionier-Bataillon 500 - od 11.VIII.1944, Hptm. Zielke (4+500)
6 miotaczy ognia na transporterach SdKfz 251/16
+22 transportery opancerzone różnych typów
- Sturm-Mörser-Kompanie 1000 - 2 x "Sturmtiger" 380mm - Ltn. Kodar (2+54)
2x
Po 9.IX.1944 grupa gen. Rohra otrzymała kolejne uzupełnienia:
- I/SS-Pol.Rgt 17. - Mjr. d.SchP. von Baur, zaginął w Warszawie
- baon pionierów z Fallschirm-Panzer-Division "Hermann Göring"
- Pz.Gren.Ausb.Btl.5 - Hptm. Claus von Schöning [pol. 9 IX 1944 Okęcie]
Częściowo (czasowo) użyte przeciw Powstaniu:
Fallschirm-Panzergrenadier-Division "Hermann Göring"
po wyładunku na stacjach Pruszków i Piastów, przez Wolę, elementy dywizji usiłowały przebić się na wschodni brzeg Wisły, aby dołączyć do głównych sił walczących już pod Wołominem. Na trasie Ulrychów-Koło-Wola działały następujące pododdziały:
III/Fallschirm-Panzergrenadier-Regiment 2. "Hermann Göring"- na Żoliborzu
[20 czołgów Pz.Kpfw. IV]
20x
IV/Fallschirm-Panzer-Artillerie-Regiment "Hermann Göring"
"Ostpreußen" Grenadier-Regiment 4. - [dawna numeracja 1145]
w sile dwóch baonów: 400. baon grenadierów i 494. baon grenadierów
od 3 VIII 1944 jednostka ta weszła w skład sił podległych Komendzie Wehrmachtu w Warszawie, pułk posiadał co najmniej 4 czołgi, co zaobserwował osobiście autor "Powstanie warszawskie 1944" płk Adam Borkiewicz.
19.Niedersächsischen-Panzerdivision [19. dolnosaksońska DPanc.] - ze składu 9. Armii, usiłowała przebić się ze wschodu na zachód po osi: most Poniatowskiego - Al. Jerozolimskie - Towarowa [28 czołgów /5.08.44, kilkadziesiąt czołgów użyto na Żoliborzu 29-30.09]
SS-Panzer-Nachrichten-Abteilung 5. [V panc. baon łączności] z 5. SS-Pz.Div. "Wiking"
ze składu IV SS-Panzerkorps, w sierpniu walczył na Starym Mieście i Powiślu.
25.Panzer-Division - walczyła na Czerniakowie przeciw AK Radosława i desantowi 3.DP WP, na Żoliborzu i Mokotowie. (Straty tylko 14-16.09 : 110 zabitych (w tym dowódca batalionu i 2 dowódców kompanii), 240 rannych (meldunek d-cy 25.PzD 1147/44), 24 wozy bojowe zniszczone lub uszkodzone)
"Zadanie obrony Warszawy powierzono dowództwu 46.PKorps - gen. Luettwitz. Do wykonania tego zadania podporządkowano nast. siły: 25.PzD, 2.pułk grenadierów pancernych DSpad-Panc "Hermann Goering"
Meldunek Armeegruppe "Mitte" 14 IX 44
Źródło większości danych notki = wspaniała strona Whatfora: www.info-pc.home.pl/Whatfor
szczególnie podstrona Whatfor/baza/niemcy_w_powstaniu2.htm
+ Tygrysy w Warszawie buszowały po osi ulic Rakowiecka-Pl. Unii Lubelskiej-Marszałkowska-aż po Aleje Jerozolimskie, czyli po Mokotowie i Śródmieściu. Geibel pisze, że 2-5 sierpnia dostał do dyspozycji najpewniej 2 Tygrysy (czasowo miał ich jednak co najmniej cztery).
Geibel pisze: "Za to udzielił mi [Himmler] prawa dysponowania czołgami, które tymczasem przybyły do Stauferkaserne. Chodziło tu o kompanię czołgów z dywizji pancernej SS "Wiking", która wyładowana została na dworcu zachodnim i nie mogła przedostać się do swej jednostki przez Wisłę. Były to w stale zmieniającym się składzie: 4 czołgi typu IV, 4 "Tygrysy", 1 działo szturmowe 150 mm i później jeszcze jedna "Pantera"
Czyli podliczając zmienną liczbę wozów bojowych (czołgów, pancernych dział samobieżnych i innych wozów bojowych) użytych przeciw Powstaniu 1.08-2.10.1944 można mówić o co najmniej 300 sztukach (praktyczne to wyposażenie 2-3 niemieckich dywizji pancernych latem'44 , choć 4.PzD miała tylko 40 czołgów, a elitarna "HG" - 51 /stan na 5.08.1944
- witas - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
1 komentarz
1. @witas
świetny temat. A tu do kolekcji
Pantera zwana Magdą
Wszystko wskazywało na to, że Niemcy wymordują
pozostałych przy życiu więźniów obozu koncentracyjnego. Dowódca
przestrzegał jednak żołnierzy Zośki, że wykrwawią się w walce, a celu
nie osiągną. Jeden z nich podsunął więc pomysł, by użyć czołgu, który
powstańcy zdobyli trzy dni wcześniej.
Niemcy
krzyczeli radośnie: Panther! Panther! – myśleli, że nadciąga odsiecz. I
wtedy czołg otworzył do nich ogień. Dzięki zdobycznej panterze
żołnierze batalionu Zośka ocalili życie kilkuset Żydom z obozu na
Gęsiej.
Na pomoc skazanym
Na Gęsiej było przed wojną więzienie wojskowe, a po stworzeniu warszawskiego getta Niemcy urządzili tutaj "obóz pracy poprawczej". W ciągu paru miesięcy po zlikwidowaniu getta trafiło do Gęsiówki kilka tysięcy Żydów. Mieli pracować przy rozbieraniu ruin, wyszukiwać niedobitki, a także pomagać w paleniu zwłok ofiar egzekucji, które Niemcy regularnie przeprowadzali w ruinach getta.
Pod koniec lipca 1944 r. Niemcy zaczęli pospiesznie likwidować obóz. Parę dni wcześniej wojska radzieckie zajęły Lublin, a wraz z nim obóz na Majdanku (formalnie Gęsiówka była jego podobozem). W ręce Sowietów wpadły w ten sposób niepodważalne dowody niemieckich zbrodni – śladów po obozie na Gęsiej Niemcy nie zamierzali za sobą zostawiać.
Kilka tysięcy ludzi przetransportowano najpierw do Łowicza, a tych spośród nich, którzy "marsz śmierci" przeżyli, do Dachau. Za drutami i murami Gęsiówki pozostało jedynie kilkaset osób, które oczywiście miały zostać zgładzone natychmiast po tym, jak zakończy się akcja zacierania śladów.
Powstańcy o tym wiedzieli. Pierwszego dnia walk w Warszawie udało im się oswobodzić 50 więźniów Gęsiówki, którzy pracowali akurat w magazynach SS przy osławionym Umschlagplatzu. W zgrupowaniu Radosław zrodził się pomysł, aby zaatakować obóz i ocalić resztę.
Ale skąd Zośkowcy mieli czołg? By to wyjaśnić, musimy się cofnąć do drugiego dnia powstania. To wtedy żołnierze Zośki natknęli się na dwie niemieckie pantery, które sforsowały barykadę na Karolkowej. Nie mieli żadnej broni, która mogłaby zniszczyć czołgi – ale ta okoliczność zadziałała tym razem na korzyść bojowców.
Pantera zwana Magdą
Najpierw obrzucili 45-tonowe stalowe kolosy butelkami zapalającymi. Dopiero potem granaty przeciwpancerne, tzw. gammony, pozwoliły unieruchomić jeden czołg, a drugi zneutralizowano strzałem z granatnika. Druga pantera zsunęła się z nasypu na drewniany domek, który praktycznie się na nią zawalił.
Postanowiono przywrócić pojazdom sprawność bojową i użyć ich przeciw Niemcom. Tak powstał zaimprowizowany pluton pancerny Wacek. Dla powstańców, ogólnie słabo uzbrojonych – cóż dopiero mówić o wsparciu artylerii czy lotnictwa – możliwość użycia czołgów była nieoceniona.
"Ze wszystkich stron widziałem rozpromienione twarze. Istna wieża Babel" – wspominał potem jeden z żołnierzy plutonu Alek. Ludzie, dziękując za uwolnienie, przekrzykiwali się w kilku językach: po polsku, ale też po grecku, czesku czy węgiersku.
Ocalono (według różnych szacunków) 350-400 ludzi. Wielu spośród nich domagało się wydania broni i mundurów – natychmiast chcieli dołączyć do walki z Niemcami. W kilkunastu przypadkach było to możliwe, bo żołnierze Radosława zdobyli w Gęsiówce nieco broni, amunicji i żywności.
Prawie stu Niemców z załogi obozu zginęło lub dostało się do niewoli.
Ponad 50 niedawnych więźniów dołączyło do kwatermistrzostwa zgrupowania. Czołgiści z plutonu Wacek mogli też wybrać ochotników do obsługi technicznej czołgu.
Obie zdobyczne pantery miały uczestniczyć w walkach jeszcze tylko przez kilka dni. Po zniszczeniu drugiego czołgu załoga Magdy miała dzielnie wspierać odwrót żołnierzy Radosława z Woli na Starówkę.
http://wiadomosci.onet.pl/prasa/szturmowcy-ida-rowno-z-magda/bqsyy
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
- Zaloguj się, by odpowiadać