Sukces "Sieci Historii"
elig, ndz., 07/07/2013 - 18:49
Pierwszy, majowy numer miesięcznika "Sieci Historii" sprzedał się świetnie - aż 55 tys. egzemplarzy. To duży sukces, bo konkurencja jest znaczna: "Historia Do Rzeczy","Uważam Rze Historia", "Focus Historia" i "Newsweek Historia".
To niewątpliwy sukces redaktora naczelnego pisma, prof. Jana Żaryna. O tym osiągnięciu dowiedziałam się 5.07 z portalu Wirtualnemedia.pl / http://www.wirtualnemedia.pl/artykul/pierwszy-numer-sieci-historii-sprzedal-sie-w-55-tys-egz /:
"Sprzedaż pierwszego numer miesięcznika “Sieci Historii” (Fratria) wyniosła 55 tys. egz. - wynika z danych własnych wydawcy. Oznacza to, że już na starcie magazyn ten mógł zająć pozycję lidera wśród miesięczników historycznych. - Ten wynik potwierdza diagnozę wydawcy, że czytelnicy tygodnika “Sieci” potrzebowali dobrego miesięcznika budowanego przez zespół ekspertów i pasjonatów - mówi Wirtualnemedia.pl Tomasz Przybek, prezes Fratrii. “Sieci Historii” zadebiutowało na rynku 16 maja br. w nakładzie 95 tys. egz. i w cenie 4,90 zł. Redaktorem naczelnym tytułu jest prof. Jan Żaryn.
Kolejne wydanie pisma trafiło na rynek 20 czerwca br. w tej samej cenie. Przybek podkreśla, że wstępne dane ze sprzedaży drugiego numeru potwierdzają, że może być ona jeszcze wyższa - Jesteśmy w trakcie przygotowywania trzeciego numeru - tym razem poświęconego m.in. bitwie pod Grunwaldem. Będziemy, jako patron prasowy, obecni podczas inscenizacji bitwy 13 lipca - mówi Przybek.".
Dla porównania, w marcu 2013 sprzedaż "Uważam Rze Historia" wyniosła 30590 egz., a "Focus Historia" - 34076 / http://www.wirtualnemedia.pl/artykul/swiat-wiedzy-liderem-wsrod-pism-popularnonaukowych-focus-historia-w-marcu-wyzej-od-uwazam-rze-historia /. Oprócz wysokiego poziomu "Sieci Historii", źródłem sukcesu jest rozsądna cena - 4,90 zł/egz /konkurencja 6-7zł/. Swoją rolę grają też atrakcyjne okładki. Na tej z pierwszego numeru widniało hasło:"Jak zwyciężaliśmy". Przyciągnęło ono czytelników znużonych wiecznym labidzeniem i zawstydzaniem Polaków. Odnosiło się do artykułów opisujących bitwę o Monte Cassino.
Na okładce drugiego numeru widnieje napis "Sienkiewicz ogniem mieczem i piórem". W środku m.in. artykuły: Mirosława Nagielskiego o Jeremim Wiśniowieckim, Antoniego Kamienieckiego o Sienkiewiczu i prof. Jana Dzięgielewskiego o sytuacji na Ukrainie w czasie powstania Chmielnickiego.
Pewną tajemnicą jest poczytność miesięcznika "Historia Do Rzeczy". Jak czytamy w WIrtualnemedia.pl / http://www.wirtualnemedia.pl/artykul/historia-do-rzeczy-nie-zostanie-zgloszona-do-zkdp /:
"Historia do Rzeczy” nie jest zgłoszona do ZKDP i z uwagi na ograniczony udział reklam w tym projekcie, wydawca na razie nie planuje jej zgłaszać (...) Wydawca nie ujawnia wysokości sprzedaży pierwszych wydań miesięcznika. -Wyniki te są zadowalające, nakład pozostaje na poziomie 100 tys. egz. - informuje jedynie Pawłowska-Pojawa.".
Wynika z tego, że łączna sprzedaż prawicowych miesięczników historycznych może wynosić nawet ponad 100 tys. egz/miesiąc. Widać, jak wielki jest głód wiedzy o polskiej historii przedstawianej w sposób wolny od lewicowej propagandy i "pedagogiki wstydu".
- elig - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
Etykietowanie:
12 komentarzy
1. @elig
"wielki jest głód wiedzy o polskiej historii przedstawianej w sposób wolny od lewicowej propagandy i "pedagogiki wstydu".' To prawda. Ale nie popadajmy w zachwyt, bo treści zamieszczane w "Sieci Historii" i "Historia Do Rzeczy" sa ważne, ale nie wszystkie trzymają właściwy poziom.
Cieszmy się z popularności tych wydawnictw, ale nie zapominajmy o publikacjach IPN, które nie maja praktycznie żadnej reklamy.
Do tego wciąż historia jest pisana politycznie, nie w pełni merytorycznie, w sposób wolny od opcji politycznej historyka.
I tu jest prawdziwy ból i brnięcie w zakłamywanie historii Polski , której nie wyprostowano w sposób zgodny z faktami od lat 70-ciu.
Artykułami w czasopismach zatyka się dziurę, ale nie uczy historii Polski, która ma kształtować świadomość młodego pokolenia.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. @Maryla
Ne zgadzam się. Te artykuły pisane są przez fachowców i można się z nich wiele dowiedzieć. Mają one charakter popularny, gdyż są przeznaczone dla szerokiego grona czytelników. Publikacje IPN to literatura fachowa.
3. ...ale ostatni numer, z czerwca...
...zniechęcił mnie całkowicie.
Pojawili się tam bowiem takie "typki":
Ryszard Czarnecki,
Marek Jurek,
Paweł Kowal.
Oczywiście "historia karier" tych panów jest niezmiernie ciekawa, ale historykami to oni nie są. Szczególnie "Rysio - Wędrowniczek", który - okazuje się - zna się również - obok historii, oczywiście - na sporcie, gospodarce, wiązaniu krawatów, zahaczaniu się i na monotonnych recytacjach swoich wynurzeń...
Tygodnik "Sieci" szybko zrezygnował z "usług" niejakiego Rewińskiego - bo jego bełkot przebijał nawet samego Hołdysa... Może "Do Rzeczy" zrobi to samo z cwaniaczkiem Kukizem?
Ciut błądzą chyba naczelni podzielonej byłej "Uważam Rze"...
Ciekawe, kiedy nastąpi kolejny podział na 4... 8... 16...
PS. "Historia Do rzeczy" od pierwszego numeru kontynuuje "rewelacje" pana Suworowa. To chyba inny Suworow?
Moim zdaniem oba tygodniki wyraźnie obniżyły poziom... Szkoda.
Niechlubny udział każdy ma: ten, który milczy, ten, który klaszcze...
4. Pani się może nie zgadzać
ale jaki pan taki kram: http://kl-warschau.blogspot.ca/2011/05/pan-doktor-jan-zaryn-pusci-baka-w...
No i wystarczy, że taki Pan dopuści do interesu Kopkę i zaczyna się kopkowanie historii.
Nie tylko pani professor, ja też wystawiłem pewną laurkę dla tego Pana tutaj: http://wojciechkozlowski.blogspot.ca/2012/01/prof.html
Wojciech Kozlowski
5. Dla mnie "sieciowi"
Dla mnie "sieciowi" historycznie są słabsi od Do rzeczy. Do rzeczy ma lepszą historię chociaż czytając po raz kolejny wypociny niektórych mam dosyć takiego "popularyzowania" historii (nie tylko ja zresztą).
Bawi mnie napuszenie niektórych polityków, którzy potrafią pisać o wszystkim i o niczym.
Publikacje IPN często są o wiele ciekawiej napisane niż artykuły w tygodnikach i miesięcznikach. Aparat naukowy wbrew pozorom nie jest aż tak rozbudowany aby nie dało się przeczytać.
Te gazetki stają się powoli nie tylko przytuliskiem znajomych i znajomków (oby tylko wypełnić czymś łamy) ale przesuwają się na pozycje zanudzania :) Oczywiście, każdy ma inną wiedzę i cieszę się, że rozbudzają zainteresowanie historią, szczególnie najnowszą ale w pewnym momencie czytelnicy mogą poczuć się zdegustowani.
:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'
6. @Morsik
To ten Suworow, co napisal "Akwarium", były agent GRU, który zwiał na Zachód. "Sieci Historii" nie miały kiedy obniżyc poziomu, bo ukazał się dopiero drugi numer.
7. @Wojciech Kozłowski
To, że ktoś nie zgadza się z p. Trzcinską, nie oznacza, że trzeba go od razu odsądzać od czci i wiary oraz przyprawiać mu gębę "antypolaka".
8. @Unicorn
Nie rozumiem, po co przeciwstawiać publikacje IPN, miesięcznikom historycznym? I jedne i drugie są potrzebne.
9. @elig
Pani znajomość historii ogranicza sie widać do publikacji popularnonaukowych i to marnej jakości historyków, czy raczej publicystów.
Podważanie pracy ś.p. sędzi Marii Trzcińskiej , która kilkadziesiąt lat badała na podstawie oryginalnych dokumentów i zeznań świadków sprawe KL Warschau na podstawie wypocin Kopki, który wypocił pracę na podstawie wycinka dokumentacji jest po prostu skandalem.
Jak nie zna Pani całości sprawy , niech się Pani nie wypowiada w taki sposób.
Kopka jest zadnym historykiem i odcina kupony od napisania wersji pasującej do negacji obozu niemieckiego i sowieckiego dla Polaków w Warszawie.
Bo jedynym Powstaniem w Warszawie było to w Gettcie, a jedynym obozem koncentracyjnym był Auschwitz. A mordowano wyłącznie Zydów w dodatku w "polskich obozach".
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
10. Elig: niczego nie
Elig: niczego nie przeciwstawiam. Stwierdzam prosty fakt. Tym bardziej nie uważam, że nie są potrzebne.
:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'
11. Problem nie polega na zgadzaniu się czy niezgadzaniu
problem jest merytoryczny - zaprzaństwa, w którym i Pani - razem z panem o buzi Hitlerka - uczestniczy.
Pozwoliłem sobie to Pani tak bardziej obrazowo wytłumaczyć. Dodam do tego, że ten człowiek o masce katolickiego narodowca - ciekawe, ze tym narodowcem stał się akurat wtedy, kiedy wykipiało z niego klasyczne zaprzaństwo - budzić może szczególną odrazę na metodę "poza plecami".
On miał zupełnie inny pogląd na sprawę KL W w obecności sędzi Trzińskiej, a inny poza jej plecami (patrz Toronto) gdzie posługiwał się manipulacją, kłamstwem, ośmieszeniem i pomówiem. On udawał przed nią, żę jej sprzyja, a w rezultacie wymanewrował ją z opracowania IPN w temacie KL W.
Ta jego wypowiedź w Toronto kompromitujaca jego samego - nie tylko jako historyka, lecz również i człowieka - była również strasznym ciosem dla śp. sędzi Marii Trzcińskiej. Dostrzegła wówczas jego prawdziwą twarz i obrzydliwe, pospolite skurwysyństwo.
Wojciech Kozlowski
12. Jeżeli to drugi numer, to...
...poziom "Sieci" spadł o połowę... :)
Niechlubny udział każdy ma: ten, który milczy, ten, który klaszcze...