65. rocznica skazania rtm. Pileckiego

avatar użytkownika Maryla

Wojskowy Sąd Rejonowy w Warszawie 15 marca 1948 roku skazał na śmierć rtm. Witolda Pileckiego, wielkiego bohatera, oficera AK i 2. Korpusu Polskiego, organizatora wojskowej konspiracji w obozie Auschwitz.

zdjecie

Witold Pilecki ps. "Witold", "Druh", "Roman Jezierski", "Tomasz Serafiński" urodził się 13 maja 1901 roku w Ołońcu w Karelii w północnej Rosji, dokąd jego rodzina została przesiedlona w ramach represji za udział w Powstaniu Styczniowym. Pochodził ze szlachty pieczętującej się herbem Leliwa. Od 1910 roku mieszkał i uczył się w Wilnie.

W latach 1918-1921 służył w Wojsku Polskim, walczył w wojnie polsko-bolszewickiej 1920 roku. Jako kawalerzysta brał udział w obronie Grodna. W sierpniu 1920 roku wstąpił do 211. pułku ułanów i w jego szeregach walczył w Bitwie Warszawskiej, w Puszczy Rudnickiej oraz brał udział w wyzwoleniu Wilna. Dwukrotnie został odznaczony Krzyżem Walecznych.

Zmobilizowany w sierpniu 1939 roku, walczył w kampanii wrześniowej w składzie 19. Dywizji Piechoty Armii Prusy jako dowódca plutonu kawalerii dywizyjnej. Po zakończeniu kampanii przedostał się do Warszawy, gdzie stał się jednym z organizatorów powołanej 9 listopada 1939 roku konspiracyjnej Tajnej Armii Polskiej pod dowództwem mjr. Jana Włodarkiewicza, podporządkowanej później Związkowi Walki Zbrojnej.

Podczas niemieckiej łapanki 19 września 1940 roku pozwolił się aresztować, by przedostać się do Auschwitz i zdobyć informacje o panujących tam warunkach. Do obozu trafił wraz z tzw. drugim transportem warszawskim jako Tomasz Serafiński. Był głównym inicjatorem konspiracji w obozie.

Po udanej ucieczce, w latach 1943-1944 służył w oddziale III Kedywu KG AK (m.in. jako zastępca dowódcy Brygady Informacyjno-Wywiadowczej „Kameleon” – „Jeż”) i brał udział w Powstaniu Warszawskim.

Jesienią 1945 roku zorganizował siatkę wywiadowczą i rozpoczął zbieranie informacji wywiadowczych o sytuacji w Polsce, w tym o żołnierzach AK i 2. Korpusu Polskiego więzionych w obozach NKWD i deportowanych do Rosji. Prowadził również wywiad w Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego (MBP), MON i MSZ.

Rtm. Pilecki został aresztowany przez funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa 8 maja 1947 roku. Był torturowany i oskarżony o działalność wywiadowczą na rzecz rządu RP na emigracji. 3 marca 1948 roku przed Wojskowym Sądem Rejonowym w Warszawie rozpoczął się proces tzw. Grupy Witolda. Rotmistrz Pilecki został oskarżony o nielegalne przekroczenie granicy, posługiwanie się fałszywymi dokumentami, nielegalne posiadanie broni palnej, prowadzenie działalności szpiegowskiej na rzecz 2. Korpusu oraz przygotowywanie zamachu na grupę dygnitarzy MBP. Prokuratorem oskarżającym Pileckiego był mjr Czesław Łapiński.

Rotmistrz został skazany na karę śmierci 15 marca 1948 roku. Przewodniczącym składu sędziowskiego był ppłk Jan Hryckowian, sędzią - kpt. Józef Bodecki. Skład sędziowski (jeden sędzia i jeden ławnik) był niezgodny z prawem. Wyrok wykonano 25 maja 1948 roku w więzieniu mokotowskim przy ul. Rakowieckiej w Warszawie poprzez strzał w tył głowy.

Miejsce pochowania Pileckiego pozostaje nieznane. Bardzo prawdopodobne, że jest nim tzw. Łączka, kwatera „Ł” na cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie. Jednak dotychczasowe ekshumacje i identyfikacje ofiar terroru nie ujawniły szczątków rtm. Witolda Pileckiego.

http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/26895,65-rocznica-skazania-rtm-pileckiego.html

Etykietowanie:

3 komentarze

avatar użytkownika Maryla

1. Zofia Pilecka o ojcu: "Serce miał wspaniałe"

Ojciec zawsze mówił mi, że mam być bardzo dzielna - skazanego 65 lat temu na śmieć ojca wspomina Zofia Pilecka - Optułowska.

15 marca 1948 roku Wojskowy Sąd Rejonowy w Warszawie skazał na śmierć rtm. Witolda Pileckiego, oficera AK i 2 Korpusu Polskiego, organizatora wojskowej konspiracji w obozie Auschwitz.

Przypominamy z tej okazji fragmenty wywiadu, jakiego portalowi Warszawski PiS udzieliła córka rotmistrza - Zofia Pilecka - Optułowska.

"Kontakt z ojcem wspominam nadzwyczajnie. W ogóle jego majątek w Sukurczach to było miejsce nadzwyczajne, dla dziecka absolutnie wyjątkowe. Tam wszystko było takie piękne. Ojciec uczył nas kochać przyrodę, nie wolno nam było nawet robaczka zgnieść. Widzieliśmy, że taki robaczek ma służyć czemuś innemu, a zgnieść nóżką nie wolno go było.

I przede wszystkim uczył nas odpowiedzialności za słowo, nie wolno było skłamać. To był bardzo wrażliwy człowiek. Serce miał wspaniałe. Dla zwierząt, dla wszystkiego, co żyje. Uważał, że wszystko co żyje to stanowi jakiś łańcuch przyrody. Gdyby zniszczyć cokolwiek, to zrywa się ten łańcuch, a przyroda musi mieć te ogniwa spojone ze sobą.

W 1939 roku musieliśmy ojca pożegnać. Miałam niespełna sześć lat. Pamiętam, że widziałam go na tej jego pięknej klaczy. Ktoś mnie podniósłi i jemu podał, on mnie uściskał. Tyle pamiętam. On poszedł na wojnę, a my zostaliśmy w tym majątku, który i tak musieliśmy niebawem opuścić. Ojciec zawsze mówił mi, że mam być bardzo dzielna. Ja zresztą to sobie uświadomiłam, ale nie wtedy, tylko nieco później, że on miał czas na to, aby nauczyć nas żyć. Żeby w każdej sytuacji móc sobie poradzić. To mi zawsze dodawało sił.

Kontakt z ojcem mieliśmy nawet wtedy, kiedy on na ochotnika poszedł do Oświęcimia. On przez jakieś swoje kontakty, przez które przesyłał z obozu raporty, pisał także do nas bardzo piękne listy. Pamiętam tez dobrze ten okres po Oświęcimiu, kiedy przyjeżdżałam do ojca do Warszawy, a ojciec uczył mnie konspiracji. Zabierał mnie ze sobą do tramwaju, jeździł ze mną po różnych miejscach, kazał mi czasem chodzić przed sobą i obserwować. Kiedy zobaczyłam partol niemiecki, miałam mu dać znać.

Pamiętam też choinkę bożonarodzeniową w 1943 roku. To była bardzo patriotyczna choinka, świeczki mieliśmy tylko białe i czerwone. Były tez jakieś wstążeczki, ale też tylko biało-czerwone. To był okres po ucieczce ojca z Oświęcimia, a przed Powstaniem Warszawskim On się już wtedy ukrywał. Ale, mimo to, co tydzień, albo on był u nas w Ostrowii, albo my byliśmy u niego w Warszawie.

Ojciec w Oświęcimiu przeżył piekło. Przez dwa i pół roku organizował konspirację. Kiedy okazało się, jak tam jest, to mieli tylko jeden cel - ratować ludzi. Dożywiać ich, ubierać… Proszę prześledzić pobyt ojca w tym oświęcimskim piekle. Niech sobie każdy mówi, co chce, ale ja uważam, że on to był człowiek posłany tam… przez Boga. Musiał zrobić to, co zrobił. Sama ucieczka ojca z Oświęcimia jest cudem… To była jedna ze stacji jego drogi krzyżowej.

A ta ostatnia stacja była najstraszniejsza, najstraszliwsza. Była tak zmaltretowany… nie tyle przed procesem, co już nawet po procesie. Dlatego, że jego oprawcy nie dostali tego, co chcieli. Chcieli, żeby ojciec powiedział wyraźnie, żeby oskarżył Armię Krajową. I tak by w czapę dostał, ale chodziło im o to, żeby tego człowieka wykorzystać, który był nietuzinkowy. To był dla nich prawdziwy tuz. Powiedział wtedy do mamy: "Ja jestem już skończony". Dał mamusi grzebyk i poprosił, żeby sobie kupiła książkę Tomasz Kempisa "O naśladowaniu Chrystusa" i żeby ją sobie codziennie we fragmentach czytała. Tak mówił: "Ja jestem skończony, a Oświęcim to była igraszka… w stosunku do tego, co ja tutaj przeżywam".

Nazwa Żołnierze Wyklęci jest dobra dla młodzieży, bo jest chwytliwa. Skłania ich, żeby się dowiadywali, za co oni byli wyklęci. A dla mnie to oni byli niezłomni. Rycerze niezłomni."

http://www.stefczyk.info/publicystyka/opinie/zofia-pilecka-o-ojcu-serce-...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

2. Do Pani Maryli

Szanowna Pani Marylo,

Wyrazy ubolewania

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Maryla

3. 67 lat temu rtm. Pilecki został skazany na śmierć

Rzekoma "zdrada narodu" była przyczyną, z której powodu rtm. Pilecki został skazany. Na śmierć. Równo 67 lat temu.

15 marca 1948 roku rtm. Witold Pilecki usłyszał wyrok śmierci za rzekomą „zdradę narodu”. Prezydent Bolesław Bierut nie skorzystał z prawa łaski.

Witolda Pileckiego zatrzymano 8 maja 1947 r., a od 6 do 22 maja 1947 r. uwięziono 23 osoby, z których tylko 7 zostało uznanych za niewinne i zwolniono. Od 9 maja Pilecki znajdował się w X Pawilonie więzienia mokotowskiego w całkowitej izolacji. Śledztwo przeciwko niemu nadzorował płk R. Romkowski i na protokołach przesłuchań znajdują się dopiski i polecenia pisane jego ręką (dokumenty ze śledztwa są zgromadzone w Archiwum Głównej Komisji Badania Zbrodni przeciw Narodowi Pilskiemu, Instytucie Pamięci Narodowej).

Przesłuchiwany był przez: por. S. Łyszkowskiego, por. Krawczyńskiego, ppor. J. Kroszela, por. T. Słowianka, ppor. E. Chimczaka i por. S. Alaborskiego, którzy słynęli z okrucieństwa. Koszmar przesłuchiwania trwał pół roku. 4 listopada 1947 r. w obecności oficera śledczego MBP por. M. Krawczyńskiego i prokuratora Naczelnej Prokuratury Wojska Polskiego mjr Rychlika, Witold Pilecki potwierdził złożone w śledztwie zeznania, składając podpis pod formułą o ich dobrowolności i bez represyjności.

Tymczasem rtm. Pilecki był torturowany! Potwierdzają ten fakt zeznania więźniów – współtowarzyszy i informacje księży Jana Stępnia i Antoniego Czajkowskiego, którzy w tym czasie też znajdowali się w więzieniu Rakowieckim. Jednak podpisanie spreparowanych materiałów śledczych zamykało śledztwo i można było odpocząć od tortur i udręki przesłuchań. Ponadto oczekiwanie na proces dawało nadzieję na możliwość odparcia wymuszonych zeznań i spreparowanych, absurdalnych zarzutów.

Zaraz po uwięzieniu Pileckiego, jego oświęcimscy przyjaciele zwrócili się do innego współwięźnia – premiera Józefa Cyrankiewicza z prośbą o interwencję. Zamiast odpowiedzi, Cyrankiewicz wystosował pismo do przewodniczącego składu sędziowskiego, w którym sugerował, by nie brano pod uwagę działalności „Tomasza Serafińskiego” w Auschwitz, lecz by rozprawiono się z nim jako „wrogiem ludu i Polski Ludowej”.

Proces Witolda Pileckiego i jego towarzyszy: Marii Szelągowskiej, Tadeusza Płużańskiego, Szymona Jamontta-Krzywickiego, Maksymiliana Kauckiego, Jerzego Nowakowskiego, Witolda Różyckiego i Makarego Sieradzkiego rozpoczął się 3 marca 1948 r. w siedzibie warszawskiego Rejonowego Sądu Wojewódzkiego przy ul. Nowowiejskiej. Na ten „jawny” proces wpuszczono za specjalnymi biletami część najbliższej rodziny oraz ludzi z resortu. Sądowemu składowi przewodniczył mgr ppłk Jan Hryckowian, a członkami składu byli: sędzia wojskowy mgr kpt. Józef Badecki, ławnik kpt. Stefan Nowacki i protokolant por. Ryszard Czarkowski. Oskarżycielem „Witolda” był wiceprokurator Naczelnej Prokuratury Wojska Polskiego mjr Czesław Łapiński. Oskarżał go o posiadanie broni, którą Pilecki po upadku powstania – podobnie jak większość powstańców – ukrył w skrytce i nie używał. Kolejne oskarżenie dotyczyło przygotowywania zamachów zbrojnych na prominentów reżimu, ale częściowo je utajniono, gdyż opierało się na materiale pozostałym po nieudanej prowokacji. Ostatnim zarzutem było oskarżenie o posługiwanie się fałszywymi dokumentami wystawionymi na nazwisko Romana Jezierskiego. Podczas rozprawy prokurator nie dopuścił do przesłuchania świadków oskarżenia przebywających w większości w więzieniach oraz zrezygnował ze świadków obrony.

Rozstrzygnięcia zapadały poza salą sądową. Proces w swym założeniu miał dostarczyć materiału propagandowego na potwierdzenie tezy o szpiegowskiej działalności grupy „Witolda” i współpracy z Niemcami w czasie okupacji. Ponadto miał stać się środkiem sterroryzowania społeczeństwa w jego odruchach niepodległościowych. Dlatego oskarżyciel żądał dla oskarżonych kary śmierci. W ostatnim słowie oskarżeni odrzucili zarzut szpiegostwa i świadomego uczestnictwa w działalności tego typu, podkreślali natomiast postawę żołnierskiej służby w dobrej sprawie.

15 marca 1948 r. w południe ogłoszono wyrok: W. Pilecki, M. Szelągowska i T. Płużański zostali skazani na karę śmierci, M. Sieradzki na dożywocie, a pozostali na kilkanaście lat więzienia. W uzasadnieniu wyroków śmierci sąd wojskowy podał: „dopuścili się najcięższej zbrodni stanu i zdrady narodu, cechowało ich wyjątkowe napięcie złej woli, przejawiali nienawiść do Polski Ludowej i reform społecznych, zaprzedali się obcemu wywiadowi i wykazali szczególną gorliwość w akcji szpiegowskiej”. Można zauważyć, że to uzasadnienie potwierdza polityczny i propagandowy charakter procesu u wyroku.

Skarga rewizyjna jaką złożyli obrońcy oskarżonych przyczyniła się do zmiany kary śmierci Marii Szelągowskiej na dożywocie – tylko ze względu na jej płeć. Karę śmierci zamieniono na dożywocie także Tadeuszowi Płużańskiemu. Prośby o ułaskawienie skierowane do prezydenta Bolesław Bieruta przez obrońcę, przez przyjaciół oświęcimskich i przez Marię, żonę Pileckiego zostały odrzucone.

25 maja 1948 r. o godz. 21.30 w obecności Wiceprokuratora Naczelnej Prokuratury Wojska Polskiego mjr S. Cypryszewskiego, Naczelnika więzienia Mokotowskiego – por. Ryszarda Mońko, lekarza por. dr lek. Kazimierza Jezierskiego, duchownego – ks. kpt. Wincentego Martusiewicza rozstrzelano Witolda Pileckiego, a ciało potajemnie pogrzebano prawdopodobnie na tzw. „Łączce” dziś kwatera „Ł” cmentarza Powązkowskiego.

Dopiero we wrześniu 1990 r. Sąd Najwyższy uniewinnił rotmistrza i jego towarzyszy, ukazał niesprawiedliwy charakter wydanych wyroków, uwypuklił patriotyczną postawę skazanych w tym procesie.

W lipcu 2006 r. Prezydent RP Lech Kaczyński w uznaniu zasług Witolda Pileckiego i jego oddania sprawom ojczyzny odznaczył go pośmiertnie Orderem Orła Białego.

Czytaj oryginalny artykuł na: http://www.stefczyk.info/publicystyka/historia/67-lat-temu-rtm-pilecki-z...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl