INFORMACJE ZA SERWIS21 (przedsylwestrowy 2012)
ŚCIGANIE BISKUPA: Sąd Rejonowy dla Warszawy Śródmieścia nie zgodził się na dobrowolne poddanie się karze przez bp. Piotra Jareckiego, oskarżonego o prowadzenie auta pod wpływem alkoholu. Sędzia Edyta Dzielińska-Wolińska nie uzasadniła tej decyzji. Przypomnijmy, iż 20 października biskup pomocniczy Piotr Jarecki stracił panowanie nad autem i uderzył w latarnię w Warszawie. Przyczyną wypadku był alkohol, badanie wykazało 2,5 promila. W wypadku uczestniczył tylko biskup ze swoim wozem. Nikt nie ucierpiał. Biskup oddał się do dyspozycji papieża, przyznał się przed śledczymi i publicznie do winy, zapewnił że chce skorzystać ze specjalistycznej pomocy. Złożył wniosek o dobrowolnie poddanie się karze, na co zgodziła się prokuratura. Wymiar kary 8 miesięcy ograniczenia wolności, w tym czasie 20 godzin prac społecznych, zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów przez 4 lata. I sprawę można było na tym zakończyć, jednak pani sędzia postanowiła inaczej. Efekt odbędzie się rozprawa, trzeba będzie wezwać świadków, straci się wiele godzin i pieniędzy publicznych na udowodnienie winy w sprawie w której winowajca się przyznał i w której można było orzec karę bez rozprawy. Najprawdopodobniej sądowi wcale nie chodzi o sprawiedliwość, ale o ściganie biskupa, co zapewni medialny rozgłos. A można było przecież ukarać winowajcę bez poniesienia przez Państwo zbędnych kosztów procesowych.
ZAMYKANIE UST PROKURATOROM: Prokurator w stanie spoczynku Jarosław Duś został przesłuchany przez rzecznika dyscyplinarnego w związku z jego krytyką wobec działań prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta za sprawę Amber Gold. To kolejny prokurator, po Kazimierzu Olejniku, wobec którego zostaje wszczęta ścieżka służbowa po wyrażeniu przez niego krytycznych uwag na temat funkcjonowania prokuratury (niezalezna.pl).
ZDROWOTNA ZAPAŚĆ: 80-letnia pani W. złamała lewą rękę, upadając doznała wstrząsu. Wbrew pozorom miała szczęście, bowiem wezwane pogotowie przyjechało i zawiozło ją do szpitala. Na miejscu tego samego dnia przeprowadzono operację. Gdyby przywiozła ją rodzina, musiałaby poczekać 6 dni na operację. Pani L. usłyszała od lekarzy wyrok: nowotwór. Miała szczęście otwierano nową placówkę onkologiczną, jeszcze mało pacjentów, operację szybko wyznaczono i przeprowadzono. Po operacji panią L. wysłano do domu. Lekarz prowadzący pojechał na urlop na 3 tygodnie, w tym czasie żaden lekarz nie nadzorował już rekonwalescencji, nie było kogo się zapytać w razie jakichś komplikacji. Innej emerytce, która wymagała rehabilitacji (po złamaniu jednego z kręgów), owszem wyznaczono odpowiednie zabiegi, ale po 2 seansach (każdy po 10 zabiegów) uznano, że dalsze zabiegi już się jej nie należą. Nie wiadomo czy osoba została wyleczona, raczej nie jeśli uwzględnić, iż wciąż narzeka na bóle. Podobnych zdarzeń można wymienić setki, tysiące, niektóre znacznej bardziej drastyczne niż powyższe. W ww. sytuacjach pacjenci mieli szczęście byli jakoś leczeni, a nie zawsze tak jest. Jednej emerytce wyznaczono densytometrię za rok, pod koniec roku wiele szpitali już nie przyjmuje pacjentów, gdyż NFZ nie zapłacił za nadwykonania (czyli za przyjmowanie i leczenie osób chorych). Szpitale się zadłużają i później nie mają już możliwości dalszego leczenia. Ale nawet gdy osoba nie wymaga leczenia szpitalnego może mieć problemy, dzięki ustawie refundacyjnej. Kiedyś refinansowane były leki, dziś refinansowane są leki ale ze wskazaniem rejestracyjnym. Inny słowy ten sam lek raz jest refundowany, a innym razem już nie – wszystko zależne od wskazania rejestracyjnego (czyli choroby). Leki są zatem dalej refinansowane, tylko że te refundowane nie są lub są znacznie rzadziej przypisane pacjentom. Lekarz nie chcąc odpowiadać finansowo przypisuje raczej lek nierefundowany, a pacjent płaci 100% ceny. Efekt część lekarstw nie jest wykupywanych, NFZ zaoszczędza, ludzie umierają, ale rząd mało się tym przejmuje. Jeżeli pacjent szybciej umrze, zasiłek pogrzebowy to tylko 4 tys. zł, czyli dużo mniej niż miesiące świadczeń emerytalnych, a zatem czysty zysk dla rządzących.
WZROST POPULARNOŚCI RADIA MARYJA Jak wynika z badań realizowane dla Wirtualnemedia.pl czy przez SMG KRC słuchalność Radia Maryja wzrasta gdy pozostałych mainstreamowych stacji spada. Wzrost słuchalności odnotowano także w dużych ośrodkach miejskich (Warszawa, aglomeracja śląska, Wrocław, Kraków) oraz wśród młodych.
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz