Zaczyna sie szczucie przed Marszem 13 grudnia. Jak w ubiegłym roku. Nic nowego, stare dyrdymały

16 komentarzy

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

1. Do Pani Maryli,

Szanowna Pani Marylo,

Tylko takie manifestacje jak ta ostatnia w Dzień Niepodległości mogą obalić rząd Tuska.
Społeczeństwo widzi te manifestacje. Widzi dyktaturę , przemoc, nowe ZOMO.

Życzę wszystkiego najlepszego


 Ukłony moje najniższe



http://www.youtube.com/watch?v=S2Ja5Zcxi4c

Dziesięcioletni chłopiec pobity przez milicję

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

2. Do Pani Maryli,

Szanowna Pani Marylo,

Tylko takie manifestacje jak ta ostatnia w Dzień Niepodległości mogą obalić rząd Tuska.
Społeczeństwo widzi te manifestacje. Widzi dyktaturę , przemoc, nowe ZOMO.

Życzę wszystkiego najlepszego


 Ukłony moje najniższe



http://www.youtube.com/watch?v=S2Ja5Zcxi4c

Dziesięcioletni chłopiec pobity przez milicję

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika gość z drogi

3. ...dlatego boją się i zbroją....

a hanka już na pewno odnawia zapasy GAZU

gość z drogi

avatar użytkownika Maryla

4. Szanowny Panie Michale

ma Pan rację, oni sie nie boją manifestacji prowadzonej przez sympatyków RM czy przez PiS, oni się boją organizacji sprzeciwu przez ruch młodych, którzy mają dosyć kłamstw i braku perspektyw i nie chcą żyć w państwie totalitarnym zwaną Federacją Europejską.

Chca żyć w wolnej Polsce .

Ale media szczują tradycyjnie na każdy przejaw protestu przeciwko rządowi.

Tym bardziej, że Marsz 13 grudnia ma poparcie biskupów KK, którzy sa w komitecie organizacyjnym.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

5. nawet nie spojrzeli na listę członków honorowych...

Marsz 13 grudnia testem dla Kaczyńskiego. Czy przegra z o. Rydzykiem bój o wyborców?

Wg Andrzeja Stankiewicza z "Wprost", marsz 13 grudnia będzie prawdziwym
testem dla Jarosława Kaczyńskiego. - Jeśli nie będzie tłumów, to pokaże,
że największym "mobilizatorem" po prawej sceny politycznej jest o.
Rydzyk -
mówił w TOK FM. PiS bronił Piotr Zaremba z portalu
Wpolityce.pl. - Rok temu było mało ludzi, ale inne partie nawet tylu nie
mobilizują.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

6. truchło z Mumii Wolności

Frasyniuk o marszu 13 grudnia: "Demonstracja Kaczyńskiego jest cyniczna i nieprawdziwa"

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

7. a Frasyniuk jest po Wałesie największy rozczarowaniem

no może jeszcze Borsuk też.....

gość z drogi

avatar użytkownika Maryla

8. czerwony Kik w GW

Kaczyński vs Rydzyk. ''Nie potrzebują przeciwnika. Prawica sama z sobą się pobije''


Marsz goni marsz. PiS pomaszeruje 13
grudnia, ale bez Młodzieży Wszechpolskiej, która pójdzie osobno. -
Prawica praktycznie nie potrzebuje przeciwnika. Niebawem sama z sobą się
pobije - ocenia dla TOK FM prof. Kazimierz Kik. - Dla części prawicy
Polska nadal jest komuną, dla niej czas się zatrzymał - komentuje pomysł
demonstrowania akurat 13 grudnia. Politolog przekonuje, że prawica w
Polsce weszła w fazę schyłkową.

Na 13 grudnia PiS planuje II Marsz Niepodległości i Solidarności . Nie pójdzie z nim Solidarna Polska (Kurski w TOK FM: Nie wystarczy organizować marsze), nie pójdzie Młodzież Wszechpolska (Winnicki: Poseł Lipiński powiedział, że nie życzy sobie narodowców). Młodzież Wszechpolska zamierza za to zorganizować własną manifestację w Warszawie,
ale 12 grudnia. Wcześniej mieliśmy jeszcze marsze "w obronie Telewizji
Trwam", marsz "Obudź się Polsko" i Marsz Niepodległości 11 listopada z
dominacją Młodzieży Wszechpolskiej i ONR oraz Klubem Gazety Polskiej,
który... szedł kilkaset metrów z tyłu, odcinając się od głównych
organizatorów, głównie ze względu na postać Jana Kobylańskiego.

Z kolei Andrzej Stankiewicz przekonywał w TOK FM, że marsz 13 grudnia będzie testem, kto jest większym "mobilizatorem" po prawej stronie politycznej - Kaczyński czy o. Rydzyk .

Tymczasem w "Uważam Rze" ukazał się wspólny tekst Roberta Winnickiego, szefa Młodzieży Wszechpolskiej i Artura Zawiszy.
Stało się to już po zmianie naczelnego na Jana Pińskiego, choć Paweł
Lisicki mówi, że także rozważał publikację tekstu. "Uważam Rze" to jeden
z najpopularniejszych tygodników w Polsce. Czy skrajna prawica wchodzi
do mainstreamu?

Co z tą prawicą? Pytamy prof. Kazimierza Kika, politologa i historyka.

O podzielonej prawicy


Cechą charakterystyczną polskiej prawicy jest destrukcja. W
przenośni oznacza to skłócenie - praktycznie nie potrzebują przeciwnika.
Niebawem prawica sama z sobą się pobije. Polska prawica cierpi na
chorobę władzy. Władza może ich połączyć, jak to się stało w 2005 roku,
ale opozycja ich skłóca.

Osobą, która była bezdyskusyjnym
autorytetem na prawicy, był Lech Kaczyński. Po jego śmierci przez jakiś
czas były emocjonalne wątki, które trzymały ludzi przy Jarosławie
Kaczyńskim. Ale w tej chwili odżywają spory.

Cechą
podstawową części tego obozu jest zapatrzenie w historię i przejęcie
wszystkich wad I RP takich jak szlacheckie "liberum veto", szlachecka
anarchia, totalna niezgoda i krytyka wszystkiego, destrukcja.

O marszu 13 grudnia. "Chcą zawłaszczyć"


To, co będzie się działo w Warszawie 12 i 13 grudnia, jest
wyrazem ogromnej niedojrzałości politycznej części Polaków.
Niedojrzałości odzwierciedlanej próbą instrumentalnego wykorzystywania
do bieżącej walki politycznej ważnych dat w historii Polski.


Stan wojenny to był moment, który został przezwyciężony przez
późniejsze wydarzenia. Dla części prawicy Polska jednak nadal jest
PRL-em, komuną, dla niej czas się zatrzymał. To ślepota polityczna.


13 grudnia 2012 roku w zdecydowanej większości będą manifestować
ci, których nie było 13 grudnia 1981 roku. Będzie kilka osób, takich
jak Andrzej Gwiazda, itp. Ale spójrzmy na proporcje! Oni próbują
zawłaszczyć ofiarę tej ogromnej większości ofiar grudniowych z tamtych
lat.

Przytłaczająca część tych, którzy byli "bohaterami"
13 grudnia, zwyciężyła w 1989 roku. Myślę o Wałęsie, o Bujaku, o
Frasyniuku, robotniczych działaczach "Solidarności", którzy wtedy byli
aresztowani. Ci, którzy wtedy byli ofiarami, dzisiaj albo są u władzy,
albo stanowią tę część polskiego społeczeństwa, która akceptuje III RP.

O Młodzieży Wszechpolskiej. "Intelektualna bezradność"


Nie będzie ich więcej jak 10 tys. młodych ludzi. Ich poglądy są
wyrazem intelektualnej bezradności. Bo jeżeli nie możemy sobie czegoś
wyjaśnić, czegoś nie rozumiemy, to reagujemy destrukcją, odmową,
negacją. To jeszcze nigdy nie rozwiązało żadnego problemu.

[O publikacji Winnickiego i Zawiszy w "Uważam Rze"]


Uważam "Rze" jest szczytowym instrumentem aberracji
intelektualnej, a nawet psychicznej, polskiej prawicy. Ta publikacja
jest próbą oszukania obrońców pisma poprzez jego radykalizację. To
działanie agonalne.

O "cyklach" prawicy


Prawica w Polsce zatacza łuk. Rozpoczęła od ogromnego
rozdrobnienia, później zjednoczyła ją ordynacja wprowadzająca progi
wyborcze. Dzisiaj jesteśmy już po apogeum i hegemonii prawicy po 2005
roku. Wracamy do punktu wyjściowego i ponownego rozproszkowania tej
części sceny politycznej.

W Polsce będzie coraz większa
polaryzacja. Jedni stają się coraz bardziej przekonani do Europy,
nowości, postępu, a drudzy tym bardziej czują swoją bezsilności i
radykalizują postawy. Ale wygra europeizacja. Jeśli chodzi o sytuację w
Europie, to wystarczy, że poprawi się sytuacja ekonomiczna, a zmniejszy
się krytyka wobec integracji w UE.

Im mniejsze będzie
poparcie dla prawicy, tym więcej będzie sporów wewnętrznych. Pojawią się
recepty na własną niemoc, a im więcej ich będzie, tym będzie słabsza i
bardziej rozdrobniona. Zaczynamy fazę schyłkową prawicy w Polsce.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

9. 13 i 16 grudnia - co się wydarzy? Jacek Żakowski

http://wyborcza.pl/1,75968,13020475,13_i_16_grudnia___co_sie_wydarzy_.html
Ciekawy tydzień przed nami. I emocjonujący. Jeśli dwie Polski rzeczywiście istnieją, a nie są tylko wyobrażeniami rozgorączkowanej klasy politycznej, to w tym tygodniu jedna drugiej opowie, czego najbardziej się boi.
Wiadomo, że dwie Polski boją się siebie nawzajem. Ale bliższe prawdy byłoby stwierdzenie, że boją się tego, co w drugiej stronie wydaje im się ukryte lub czego się tam domyślają, niż tego, co widoczne i pewne.

W czwartek 13 będą opowiadali ci, którzy uważają, że Polska wciąż jest w niewoli, że nic się zasadniczo przez ostatnie dwie dekady dobrego nie stało i że ojczyznę trzeba wreszcie naprawdę wyzwolić. Tusk i Jaruzelski to ich zdaniem, z grubsza biorąc, jedno, czyli dalej rządzą tu Ruscy, a Maciej Rybiński był ich zdaniem nadmiernym optymistą, ogłaszając na krótko przed śmiercią, że skończyła się Polska Kiszczaka i Michnika. Nie mam pojęcia, jak oni do takich poglądów dochodzą (a można by pytać, "kto im zrobił taką wodę z mózgu"), ale skoro tak myślą i w taką rzeczywistość wierzą, to oczywiście muszą protestować. Wolałbym może, żeby Jarosław Kaczyński, Tadeusz Rydzyk oraz ich wyznawcy z taką odwagą i determinacją stawali przeciw władzy 13 grudnia 1981, 1982, 1983 itd. aż do 1988 r., a nie 13 grudnia 2012, ale każdy ma prawo protestować i wyrażać dręczące go lęki wtedy, kiedy je odczuwa i uważa protesty za słuszne. Na tym polega wolność, w którą wierzę.

W niedzielne południe 16 grudnia przed warszawską Zachętą będą opowiadali ci, którzy się obawiają, że w Polsce narasta ta sama groźna fala, która dokładnie w tym miejscu, dokładnie 90?lat wcześniej, znalazła tragiczny wyraz w zamordowaniu prezydenta Gabriela Narutowicza, i że ta fala zmarnuje demokrację Trzeciej Rzeczypospolitej tak, jak ją zmarnowała w Drugiej. Zdecydowanie należę do tej grupy.

Mam wrażenie, że do niedawna dość lekkomyślnie patrzyliśmy na tę wzbierającą falę. Może z tego powodu, że dotykała głównie środowisk słabszych, często wykluczonych lub samowykluczających się, żyjących poza głównym nurtem polityki i debaty publicznej. Dopiero kiedy politycznie motywowana fizyczna agresja zwróciła się przeciw najwyższym władzom i najważniejszym mediom, stała się ona przedmiotem poważnej debaty. Ale wreszcie się stała.

Już nie tylko rzecznik praw obywatelskich Irena Lipowicz, ale też minister administracji Michał Boni traktuje brunatną falę poważnie i domaga się od podległych sobie urzędników nie tylko - jak się wyraził - "dawania świadectwa" w obliczu aktów nienawiści, lecz także działań prewencyjnych, edukacyjnych i wychowawczych. To jest ważna zmiana. Taka postawa i takie przedsięwzięcia w wielu krajach pozwoliły ograniczyć podobne problemy. Warto z tych doświadczeń skorzystać, by wszystkim żyło się lepiej.

W tym tygodniu stoimy jednak przed innym wyzwaniem. Jak to zrobić, żeby te dwie opowieści raczej przyczyniły się do zmniejszenia niż zwiększenia napięcia. Co do Trzynastego, to raczej nie mam złudzeń. Będą tam politycy żyjący z zamieniania sporów w awantury i wątpliwości w oszczerstwa. Oni nie odpuszczą. Ale nad Szesnastym takie fatum nie ciąży.

Nie mam zamiaru niczego reżyserować ani sugerować. Ale gdyby Szesnasty miał być przeciw Trzynastemu, toby był na moje oko bez sensu. Pogłębiłby to, co nas niepokoi. To będzie trudna próba. Bo trudno jest się sprzeciwiać, nie dzieląc, i dawać świadectwo, nie wzmacniając emocji. Ale trzeba będzie sobie z tą trudną sprawą poradzić. W łatwej sprawie nie warto by było psuć sobie przedświątecznej niedzieli.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika nadzieja13

10. Choroba lokomocyjna mnie dopadła,

po przeczytaniu słów Jacka Żakowskiego....nie dziwi diagnoza w jego wydaniu, ale to:
"Już nie tylko rzecznik praw obywatelskich Irena Lipowicz, ale też minister administracji Michał Boni traktuje brunatną falę poważnie i domaga się od podległych sobie urzędników nie tylko - jak się wyraził - "dawania świadectwa" w obliczu aktów nienawiści (...). To jest ważna zmiana. Taka postawa i takie przedsięwzięcia w wielu krajach pozwoliły ograniczyć podobne problemy.
Warto z tych doświadczeń skorzystać, by wszystkim żyło się lepiej.

avatar użytkownika Maryla

11. @nadzieja

"domaga się od podległych sobie urzędników nie tylko - jak się wyraził - "dawania świadectwa" w obliczu aktów nienawiści" i prosze :

Nadinsp. Marek Działoszyński: Będziemy permanentnie
szkolić policjantów szybkiego reagowania, doposażymy ich sprzętowo
– na pewno będą mieli elektryczne paralizatory. Paralizator pozwala
obezwładnić chuligana. Nie trzeba się z nim szarpać.
Paralizatorem można zabić.

To nowe paralizatory – X2. Działają tylko na tzw. mięśnie poprzecznie prążkowane, czyli szkieletowe. Nie działają na mięśnie gładkie organów wewnętrznych. To jest właściwie, jak mówią niektórzy znawcy tematu – siłownia w pigułce. Czyli działają tak, jakbyśmy dali człowiekowi mniej więcej 2 godz. siłowni w 5 sekund, więc mogą wywołać co najwyżej zakwasy. Te paralizatory mają kilka innych zalet. Są celne, wyposażone w celownik laserowy, dwustrzałowe. Są skuteczne od 7 do 10 m, co zapewnia policjantowi bezpieczeństwo. W rękojeści jest ewidencja elektroniczna – zapis godziny, daty, z jakiego numeru kartridża strzelono, liczba impulsów itp. Jest tam też kamera HD i rejestracja dźwięku, bez możliwości ingerencji. Mamy więc rejestrację czynności wykonywanej przez policjanta.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

12. władza i GW na tropie "brunatnej siły"

W czasie akcji przeszukania mieszań działaczy ONR-u w Lublinie policja i ABW znalazły m.in. mundur SS, hitlerowski Żelazny Krzyż, kordzik ze swastyką. Prokuratura bada, czy doszło do "propagowania faszyzmu" - pisze dzisiejsza "Gazeta Wyborcza".
Przeszukiwania w domach ONR-owców to element śledztwa ws. antysemickich ataków na Tomasza Pietrasiewicza, dyrektora Teatru NN, i na dr. Dariusza Libionkę, znanego historyka Holocaustu. ABW i policja znalazły w domu jednego z działaczy ONR liczne przedmioty z symboliką faszystowską - m.in. mundur SS, hitlerowski Żelazny Krzyż oraz kordzik ze swastyką.

- Nie wiem, w jakim celu ktoś zbierał te wszystkie przedmioty. Znam różnych kolekcjonerów, którzy zbierają akcesoria z okresu drugiej wojny, łącznie ze swastykami, ale znaczy to tylko tyle, że interesują się historią - przekonywał w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" szef lubelskiej "Solidarności". O samych ONR-owcach mówił, że to "jeszcze dzieciaki, emocjonalnie nie całkiem rozwinięte". - Policja i ABW potraktowały ich jak bandziorów, którzy zagrażają światu. Nie można stosować takich metod wobec dzieci, nawet jeżeli błądzą - mówił.

Ponieważ samo posiadanie takich przedmiotów nie jest w Polsce zabronione, prokuratura zbada, czy osoba, do której należały, nie dopuściła się propagowania faszyzmu.

Cały tekst w dzisiejszej "Gazecie Wyborczej".

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,13020624,Mundury_SS_w_mi...

w tytule "mundury" czyli sugerowanie, że jest to umundurowanie ONR.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

13. 13 grudnia Kaczyński chce

Ja ich nie akceptuję, mówię o tym publicznie, ale to trochę mało, by być wykluczonym.

Myśli pan, że zależy im na pańskiej akceptacji? Na akceptacji "warszawskiego salonu"?

-
Myślę, że mityczny "salon", warszawska większość, to jeden z ich
głównych problemów. To oczywiście kwestia kompleksów, niezaspokojonych
ambicji, które się zbiegły z przyjęciem ideologii PiS. Oni, jak i PiS, nie akceptują wyniku wyborów, innymi słowy nie akceptują demokracji.

13 grudnia będziemy mieli do czynienia z marszem PiS, który organizuje Jarosław Kaczyński
bez świadomości, że to próba powtórzenia zamachu stanu gen.
Jaruzelskiego. Bo to ma być zamach stanu, tyle, że Jarosław Kaczyński
nie ma czołgów, nie ma karabinów maszynowych, nie ma tysięcy żołnierzy.

No i nie ma wolności słowa, jak twierdzi. Paradoks, bo o tym można mówić głośno, a nawet w tej sprawie manifestować.

-
Bo nie o wolność słowa tu chodzi, a o rozbicie państwa. W czyim
interesie? A no grupy, która pożąda władzy, jednocześnie nie proponując
niczego. Bo proszę zwrócić uwagę, PiS nie mówi o tym, co jest do
zrobienia w kraju.

Mówi. Były debaty o gospodarce, służbie zdrowia, rolnictwie...

- To tylko demonstracje, kokietujące publiczność, to nie było obliczone na jakiekolwiek realne efekty.

Pan był szefem SDP od 1980 r., potem w stanie wojennym. Wtedy były takie napięcia w środowisku dziennikarskim?

-
Nie. Choć oczywiście paru wybitnych dziennikarzy, publicystów, zostało
po tamtej stronie. Ale żadnych nienawiści między naszym nielegalnym SDP a
nimi nie było. Nawet potem zbierali składki na nas.

Prowadzący w stanie wojennym Dziennik TV nie byli dla was łajdakami, szujami, którym się nie podaje ręki?

- Traktowaliśmy ich jako tych, którzy nas zdradzili w jakimś sensie.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

14. naczelny podszczuwacz lisowatyi mumia wolności

Frasyniuk: Kaczyński dzieli mocniej niż Jaruzelski- Jarosław Kaczyński psuje następne pokolenie. W 1989 roku byłem przekonany, że za 2-3 pokolenia wrócimy do takich...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

15. Stan wojenny 2012 Paweł Wroński

http://wyborcza.pl/1,86116,13033741,Stan_wojenny_2012.html?bo=1?utm_sour...

Zwolennicy PiS 13 grudnia, w rocznicę stanu wojennego, pomaszerują pod hasłem "Wolność - Solidarność - Niepodległość". Będą demonstrować przeciwko prezydentowi Bronisławowi Komorowskiemu i premierowi Donaldowi Tuskowi. Za kilka lat pewnie młodzi ludzie wychowani na internecie i tabloidach dojdą do przekonania, że to oni wprowadzili stan wojenny.
Dwa lata temu prawicowy publicysta Krzysztof Czabański, sławny z weryfikacji dziennikarzy w Polskim Radiu za czasów IV RP, apelował do demonstrujących 13 grudnia pod domem generała Jaruzelskiego: "A może warto byłoby tej nocy pójść też pod Pałac Prezydencki? A najlepiej przejść od Jaruzelskiego do Komorowskiego - utworzyć żywy most przyjaźni między starymi i nowymi czasy" - pisał. Dziś już większość prawicy nie dostrzega niestosowności takiego łączenia Komorowskiego i jego współpracowników - ludzi "S", których generał internował, z samym generałem.

Od dawna politycy PiS i wspierający ich publicyści usiłują nas przekonać, że dziś w Polsce panuje nowa wersja totalitaryzmu. Polską "pod butem Moskwy" rządzi "namiestnik Komorowski", jak mówi Jarosław Kaczyński. Jest nawet gorszy od Jaruzelskiego, ten przynajmniej otwarcie mówił o "braterskim sojuszu z ZSRR". Na dodatek premier Tusk chce nas sprzedać Niemcom. W Polsce niczym w stanie wojennym represjonowani są dziennikarze niepokorni i niezależna prasa - na przykład "Rzeczpospolita" i "Uważam Rze". Władza usiłuje pod pretekstem zagrożenia (zamach terrorystyczny czy język nienawiści) ograniczyć swobody obywatelskie - patriotycznych kibiców czy narodowców.

Czym w oczach młodych ludzi, dla których grudzień 1981 roku jest równie odległy jak wojny punickie, stan wojenny różni się od obecnego reżimu? Po cóż zwalczać starego, schorowanego generała, skoro w Pałacu Prezydenckim i w budynku URM urzędują wrogowie wolności pełni sił witalnych, mający poparcie mediów "mętnego nurtu"?

Robienie ludziom wody z mózgu i posługiwanie się fałszywymi historycznymi analogiami ma swoje konsekwencje. Ktoś złośliwy mógłby zadać pytanie, czy przypadkiem po latach idee Jarosława Kaczyńskiego i PiS niepokojąco nie zbliżyły się do pomysłów schyłkowego komunizmu, którego Jaruzelski bronił?

Wszak Kaczyńskiego 22 lata po rozwiązaniu PZPR trudniej odwołać z przywództwa PiS niż I sekretarza KC PZPR. Socjalistyczny dogmat o "przewodniej roli partii" zakładał, iż ci, którzy się z nią nie zgadzają, to zdrajcy lub idioci nierozumiejący procesu historycznego (wówczas jeszcze nie wymyślono pojęcia lemingi).

W piątek w Zielonej Górze Jarosław Kaczyński żądał repolonizacji banków i mediów. Za czasów generała Jaruzelskiego istnienie banków z udziałem niepolskiego kapitału było nie do pomyślenia. "Niepolskiej" prasy też. Większość tekstów wypełniały słowa "patriotyzm", "naród", "ojczyzna", choć z przymiotnikiem "socjalistyczna".

W sobotę w Opolu Kaczyński mówił o odebraniu części praw politycznych mniejszości niemieckiej. Już wcześniej ostrzegał, że jakakolwiek autonomia Śląska posłuży wcieleniu tego regionu do Niemiec. Przypomnijmy, że w karnawale "Solidarności" i w stanie wojennym w TVP królował redaktor Ryszard Wojna, który nieodmiennie ostrzegał, że anarchiczne działania "S" doprowadzić mogą do oderwania prapolskich i piastowskich ziem północnych i zachodnich przez odwetowców z Bonn. Tylko komunistyczne władze miały nas od tego uchronić.

Ktoś w końcu zada dziecinne pytanie: Po co była "Solidarność", po co ofiara górników z Wujka, po co Jan Paweł II chciał "odmienić oblicze tej ziemi"? Jeden z przywódców dawnej "Solidarności" Władysław Frasyniuk powiedział, że Kaczyński bardziej skłócił Polaków niż Jaruzelski. Jest gorzej, swoimi działaniami wprowadza zupełny zamęt pojęciowy. Za kilka lat nikt już nie będzie wiedział, kto stał tu, gdzie stał, a gdzie stało ZOMO. Generale Jaruzelski, ty słyszysz chichot historii?

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

16. Dzisiejsze bohaterstwo Magdalena Środa

http://wyborcza.pl/1,75968,13033764,Dzisiejsze_bohaterstwo.html

Kibice z Gdańska mają ponoć klubowy układ z kibicami z Poznania w kwestiach zadymy. I zdaje się, że zarówno jednemu klubowi, jak i drugiemu jest w zupełności obojętne, w jakim celu zadymy mają się odbywać: czy w kwestiach kopania, politykowania czy narodowego świętowania.
Istnieją więc poważne obawy, że uroczystości w stoczniach i kopalniach upamiętniające śmierć robotników - zarówno 16, jak i 17 grudnia - zostaną "zakłócone". Ten eufemizm stosuje się ostatnio coraz częściej na określenie ulicznych burd (gwizdy, okrzyki, przekleństwa kierowane do osób publicznych), które pojawiają się tam, gdzie - trzeba to sobie otwarcie powiedzieć - pojawia się PiS. A więc bynajmniej nie na meczach.

Pan prezydent (i inni) zapewne rozważa, czy w związku z tym uczestniczyć w uroczystościach, czy nie. Też bym się zastanawiała, bo nie lubię zorganizowanego politycznego chuligaństwa, ale w przypadku pana prezydenta powinno chodzić o coś więcej. O to mianowicie, czy oddawać symbole i pamięć o pewnych faktach w ręce ulicznych polityków, czy trwać na ich straży jak na straży dóbr należących do wszystkich obywateli i obywatelek.

Jak pisał Herodot, żadna wspólnota nie przetrwa bez "wiedzy o tym, co jest i co było". Tożsamość jest zbudowana na pamięci; trzeba ją chronić, trzeba mówić o faktach (zarówno dobrych, jak i złych). Wszelkie przemilczane prawdy, wszelkie ideologiczne zawłaszczenia kaleczą pamięć i zubażają tożsamość. Nawet gdy ludzie gwiżdżą, rzucają kamieniami i obrzucają kalumniami, trzeba trwać na posterunku, i to zarówno po to, by oddawać honor tym, którzy zginęli, jak i po to, by bronić prawa wspólnoty do jej pamięci. To taki rodzaj dzisiejszego bohaterstwa. Trzeba też pamiętać, że obrona ważnych wartości najmniej (i najrzadziej) jest związana z odwagą militarną; tu nie potrzeba powstań, szabelki czy dwururki (o nią zresztą najłatwiej), trzeba stać naprzeciw wrzeszczącego tłumu i dawać świadectwo prawdzie.

Warto też pamiętać, że wiele elementarnych praw i demokratycznych swobód zostało wywalczonych i utrzymanych w ten właśnie sposób. Nie poprzez walkę, lecz odwagę cywilną. Sufrażystki walczące o prawa kobiet ośmieszano i wykpiwano. Pamiętam też Izę Jarugę-Nowacką, która zawsze walczyła o prawa wykluczonych i często - np. na Paradach Równości - była obrzucana jajami i wyzwiskami. Mimo to zawsze w nich uczestniczyła. Pamiętam premiera Buzka, który przeprowadzając reformę górnictwa, pojechał na "wściekły Śląsk", tłumacząc górnikom sens swoich poczynań. Nie było łatwo.

Najczęściej ten, kto wrzeszczy, poniża i rzuca kamieniami, jest zwykłym tchórzem, tak jak tchórzami są ci, którzy organizują uliczną politykę, zamiast uczestniczyć w debacie. Gdy nie ma argumentów, sięga się po maczugi. Jednak ci, którzy chcą się przeciwstawić barbarzyństwu, nie mogą zostawać w domu. Muszą dać świadectwo: swoim ucywilizowaniem, piękną mową, odwagą cywilną. Pan prezydent powinien więc zrobić swoje - pojechać do Gdyni i Gdańska, a my, zwolennicy cywilizacji, debaty, wolności i różnorodności, powinniśmy się spotkać pod Zachętą 16 grudnia o godz. 12, by upamiętnić rocznicę zamachu na prezydenta Narutowicza. Ku przestrodze i ku pamięci, że tchórzostwo bywa groźne, a odwaga nie polega koniecznie na organizowaniu powstań.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl