O WYŻSZOŚCI DŻUMY NAD CHOLERĄ
Aleksander Ścios, pon., 19/11/2012 - 21:02
Temat nie byłby wart nawet jednej linijki tekstu, cóż bowiem może nas obchodzić zmiana na stanowisku szefa jednej z postkomunistycznych przybudówek, o której prof. Zybertowicz trafnie zauważył, że „jest zorganizowaną, pasożytniczą grupą interesów”? Okazuje się jednak, że wątek zamiany Pawlaka na Piechocińskiego nie tylko zdominował „nasze” media, wywołał lawinę tekstów i komentarzy, ale przez niektórych „analityków” został okrzyknięty „sensacją” i potraktowany jako zapowiedź zmian na scenie politycznej.
Pojawili się prorocy głoszący „kruszenie stabilności koalicji”, znawcy natury ludzkiej, dla których nowy prezes „będzie dla Tuska partnerem wyraźnie trudniejszym” oraz zwolennicy spiskowej teorii dziejów tytułujący komentarz -„Piechociński - wygrana przeciw rządowi”.
Nawet lektura tych dyrdymałów nie zmusiłyby mnie do napisania tekstu na tak niewdzięczny temat, gdyby nie fakt, że za żenującym spektaklem głupoty i wodolejstwa skrywają się poglądy, których głosiciele wierzą w istnienie „naturalnych procesów politycznych”, dostrzegają różnice między Piechocińskim i Pawlakiem, a nawet potrafią wyłuskać wśród reżimowych polityków ludzi mniej lub bardziej „krytycznych wobec Tuska”.
Tego rodzaju oceny leżą u podstaw wyobrażeń, iż obecny układ przypomina niejednorodną i wielowymiarową machinę, której mechanizm mogą rozsadzić wewnętrzne konflikty i gry interesów. Głoszący takie poglądy wybitni „stratedzy” są święcie przekonani o istnieniu politycznych frakcji i odłamów, potrafią gardłować o sporach i rozbieżnościach, a w łonie grupy rządzącej chętnie nam wskażą na ludzi „lepszych” i „gorszych”, o rozmaitej proweniencji i zasadach.
Zwolennikom takich teorii, polecam lekturę strony sejmowej Janusza Piechocińskiego, z której dowiedzą się, że w najważniejszej dla Polaków sprawie - tragedii smoleńskiej polityk ten głosował zawsze w zgodzie z interesem grupy rządzącej i dbał o to, by prawda o śmierci naszych rodaków nie została ujawniona. Janusz Piechociński nie tylko bronił Tuska przed składaniem wyjaśnień w sprawie śledztwa smoleńskiego, ale głosował przeciw rezolucji do władz Federacji Rosyjskiej o przekazanie stronie polskiej prowadzenia postępowania w sprawie katastrofy, opowiedział się za przyjęciem raportu MAK, był przeciwny dyskusji na temat opinii biegłych z krakowskiego Instytutu Ekspertyz Sądowych, zawierającej odczyt czarnej skrzynki tupolewa oraz przeciwny odrzuceniu informacji ministra sprawiedliwości na temat podejmowanych działań dotyczących procedur postępowania ze zwłokami ofiar katastrofy na terenie Federacji Rosyjskiej.
Zapoznanie się z wynikami innych głosowań ujawni, że Piechociński wspierał fatalną w skutkach nowelę ustawy o IPN, był przeciwny wysłuchaniu przez Sejm informacji na temat prowadzenia przez ABW czynności polegających na inwigilowaniu Lecha Kaczyńskiego, jego małżonki, ministrów w Kancelarii Prezydenta RP oraz dziennikarzy, głosował za odrzuceniem wniosku o wotum nieufności wobec szefa MON Bogdana Klicha oraz popierał prezydencki projekt ustawy o zgromadzeniach.
Publicystów i polityków, którzy sugerują, jakoby wymiana działacza ZSL na działacza ZMW urastała do zmiany jakościowej, otwierała przed opozycją świetlane perspektywy lub zbliżała nas do rychłego upadku grupy rządzącej, należałoby zapytać – na czym opierają swoje dywagacje i w czym jeden ma być lepszy od drugiego?
Nie można tych opinii pomijać milczeniem, bo powszechność takich poglądów po „naszej” stronie sprawia, że nie tylko fałszowana jest polska rzeczywistość, ale zaciera się fundamentalny podział na My i Oni – bez którego nie sposób zrozumieć posmoleńskich realiów. Ludzie głoszący wyższości Gowina nad Niesiołowskim lub poważnie rozprawiający o różnicach między Pawlakiem i Piechocińskim, wyrządzają nam większą szkodę niż propaganda reżimowych gadzinówek i póki Polacy nie zrozumieją, jak głęboki fałsz kryje się w takich ocenach, póty pozostaną pod władzą miernot i cwaniaków.
- Aleksander Ścios - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
3 komentarze
1. Szanowny Panie Aleksandrze
tylko człowiek bez rozumu, albo manipulator może doszukiwać się cech pozytywnych u Piechocińskiego. Jest to człowiek władzy, tej od "szczerych demokratów" i bardziej niebezpieczny od Pawlaka, który wiedziony chłopskim sprytem umiał wrzucić troche piachu w szprychy machinie napędzającej Tuska.
Piechociński nie będzie sypał piachu w szprychy, on będzie je oliwił.
Pozdrawiam
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. Ni dżuma, ni cholera
tylko jeden syf
3. Przekonanie, że w III RP istnieją demokratyczne warunki
do prowadzenia jakichkolwiek sporów jest już tylko naiwnością. Dyskusje i politologiczne fantazje, o których piszesz są po prostu maskaradą, bezmyślnym naśladowaniem objawów demokracji, przypominającym uprawianie kultu cargo.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Kult_cargo
michael