Warszawski Judenrat (2)
godziemba, śr., 17/10/2012 - 06:13
Polityka warszawskiego Judenratu była ostro krytykowana przez znaczną część mieszkańców getta.
W związku z znacznym wzrostem obowiązków Rada zmuszona był zatrudnić dodatkowych pracowników. Na nowe stanowiska było zawsze więcej chętnych, niż miejsc pracy, co stwarzało warunki do rozwoju korupcji. Urzędnicy powszechnie uważani byli za aroganckich i przekupnych. Stanisław Różycki zanotował: „łapownictwo doprowadzone do perfekcji, usankcjonowane jako zasada, warunek pracy sine qua non, wstęp do rozpoczęcia każdego interesu czy sprawy. (…) Stoi biedak w ogonku, bezskutecznie, prosi daremnie o zwolnienie od opłat, zdany jest na łaskę i niełaskę, kaprys lub dobrą wolę urzędującego łapownika. Zresztą ten sam urzędnik jest tak samo ofiarą warunków, a ponieważ ma pensję głodową, aby wyżyć idzie po najłatwiejszej linii oporu. (...) Jest to błędne koło”.
Takie stosunki nastawiały negatywnie większość Żydów do aparatu Judenratu. Ponadto praca w Radzie niewątpliwie dawała poczucie stabilności i bezpieczeństwa, gwarantowała także stałe dochody, co w panujących w getcie warunkach miało fundamentalne znaczenie.
Podstawowym problemem determinującym relacje Judenratu ze społeczeństwem oraz odróżniającym go od Zarządu Miejskiego był fakt, iż został on powołany nie tylko do spełniania funkcji administracyjnych i organizacyjno-kulturowych, ale spełniać miał tez drugą, w oczach okupanta zasadniczą funkcję – represyjną. Do obowiązków Rady należało m.in. egzekwowanie przymusu pracy i codzienne dostarczanie wielotysięcznych grup robotników na placówki lub do obozów. W tym celu powołano w grudniu 1939 roku Batalion Pracy przy Radzie.
Ponadto do Judenratu należało ściąganie różnorodnych kontrybucji finansowych oraz np. obowiązku oddania wszystkich futer, określonych mebli, czy stosowanie wyniszczających, zalecanych przez okupanta, metod walki z epidemią. Chaim Aron Kapłan zanotował, iż „okupant obarczył nieszczęsny Judenrat wieloma tego typu obowiązkami, z którymi nie jest w stanie się wywiązać. Wyjałowił całkowicie tę instytucję, opróżnił jej kasy a wciąż niby pijawka domaga się nowej karmy. Wbrew swej woli egzystencja Judenratu oparta jest na nieszczęściach Żydów”.
Stosunek do całego aparatu Rady przekładał się na stosunek do samego Czerniakowa – nie zarzucając mu złej woli oraz uznając jego uczciwość obarczano go odpowiedzialnością za system, na czele którego stał, oskarżano za słabość i bezsilność. Był jednak bezradny wobec panujących stosunków oraz niemieckich żądań. Mógł zabiegać o odroczenie pewnych rozporządzeń, podejmować próby interwencji w konkretnych sprawach, jednak efekty jego starań ginęły w morzu ludzkich nieszczęść, a przede wszystkim przesłaniane były przez negatywne aspekty działalności Judenratu. 8 lipca 1940 Czerniakow zapisał: „ciągłe pretensje Żydów. Na Gminę płacić nie chcą, interwencji się domagają w sprawach prywatnych, nieszczęść. A jeżeli interwencja się nie udaje albo się przedłuż, pretensje bez końca, tak jak gdyby to było zależne ode mnie. A często i awantury”.
Pod wpływem ostrej krytyki Rady na początku 1941 roku Czerniakow próbował stworzyć kontrolne komisje obywatelskie przy Judenracie, w skład których mieli wchodzić przedstawiciele stronnictw politycznych. Po kilku jednak miesiącach, w czerwcu 1941 roku działacze partii zrezygnowali z tej współpracy, a w liście do przewodniczącego Rady napisali, iż „nie chcąc ponosić odpowiedzialności za działania Gminy, na które nie mają wpływu, przedstawiciele czynnika społecznego oświadczają, że w tych warunkach nie mogą współpracować z Gminą i wycofują swoich przedstawicieli z wyżej wymienionych komisji”
Jednoznacznie negatywny stosunek do Rady prezentowała również żydowska prasa konspiracyjna, apelując do czytelników: „Piszcie, notujcie wszystkie krzywdy (…). Władcy getta, ci z Gminy i policji – sądzą, że bezprawie panuje na świecie. Winniście publicznie piętnować ich sprawki”. Z kolei organ Bundu wskazywał, że „w getcie ukształtowała się „czwarta brygada” nowobogackiej burżuazji, zrodzonej na śmietniku protekcjonizmu i korupcji, prostka i pozbawiona ludzkich uczuć (…). Owa złota młodzież, która zbija majątek kosztem ludzkiej krzywdy odurzając się niesamowitym tańcem wśród umierających (…). Słowa o solidarności żydowskiej brzmią jak gorzka kpina, albowiem cenę głodu i łez, śmierci i zagłady płacą przede wszystkim masy pracujące”.
Równocześnie Czerniakow negatywnie oceniał publikowanie przez prasę konspiracyjną informacji o zbrodniach niemieckich dokonywanych w Ponarach i innych miejscowościach. Prezentując uległą wobec Niemców postawę, która – jak wierzył- dawała nadzieję na przetrwanie jak największej liczby Żydów, przewodniczący Rady nie mógł aktywnie popierać ruchu oporu. Nie bez znaczenia była także również różnica pokoleniowa – znacznie łatwiej było wzywać do oporu, radykalnych działań, kiedy ma się 20-30 lat, niż gdy ma się lat 60. Taktykę jego postępowania tak oceniał Stefan Ernest: „Chciał przez prośby (petycje), przedstawienia i tym podobne korytarzowe półśrodki odraczać, łagodzić, odsuwać u władz nadzorczych (…) groźby coraz to nowych represji – i niejednokrotnie osiągał sukcesy. (…) Przecież potrafił wywalczyć to i owo, gdy udawało się podjąć rzeczową rozmowę z Leistem czy Aueswaldem (…). Czyż mógł w tych warunkach być czymś więcej, zrobić coś więcej, być mężem „silnej ręki” ? Nie chciał być tyranem, a przez to wydawał się niektórym słaby i niezaradny”.
Z kolei Makower w swoim pamiętniku krytykując politykę Rady wskazywał, iż „ w obliczu ogólnego nieszczęścia należało chwycić się drastycznych środków dla ratowania ginących. Tylko polityka socjalistyczna czy tez kolektywistyczna mogła tu dać owoce. Nasz warszawski przewodniczący – inż. Czerniakow, człowiek niewątpliwie uczciwy, wybitnie inteligentny, pełen dobrej woli, (…) nie zdobył się przez cały czas swego urzędowania na kroki radykalne wobec bogaczy. Walkę z nędzą i głodem prowadził półsłówkami oraz pastereczkami dobroczynności”.
Tragiczne warunki bytowania, w oczach antagonistów Czerniakowa wymagały zastosowania zdecydowanych, brutalnych metod. Taką strategię przyjął przewodniczący łódzkiej Rady Żydowskiej Chaim Mordechaj Rumkowski, który sprawował władzę absolutną, zyskując przydomek króla Chaima I. Kładł ogromny nacisk na wytężoną pracę na rzecz Niemców i współpracował z nimi przy wysyłaniu do obozów zagłady jednostek nieproduktywnych, licząc, że w ten sposób uda się uratować pozostałych. Los Żydów był jednak przesądzony, a sam Rumkowski został wysłany do Brzezinki ostatnim transportem w końcu sierpnia 1944 roku.
W związku z ostateczną izolacją ludności żydowskiej w październiku 1940 rok Niemcy powołali Żydowską Policję Porządkową, która przejęła większość obowiązków policji polskiej na terenie getta. Policja żydowska podlegała zarówno przewodniczącemu Rady Żydowskiej, Komendantowi Policji Polskiej w Warszawie, jak i niemieckiemu Komisarzowi Żydowskiej Dzielnicy Mieszkaniowej. Oprócz spełniania funkcji podobnych jak policja polska, Służba Porządkowa używana była do walki z przestępstwami spowodowanymi głodem, do egzekwowania przymusu pracy, ściągania podatków oraz prowadzenia kampanii przeciwepidemicznej.
W kwietniu 1941 roku policja żydowska została użyta do zebrania odpowiedniej liczby ludzi do obozów pracy. W celu wykowania tego polecenia policjanci przez szereg di przeprowadzali brutalne łapanki na ulicach getta oraz nocne blokady domów. Za odpowiednią sumę pieniędzy można było jednak wykupić się od wywózki, co potwierdziło funkcjonujące już w powszechnej opinii przekonanie o przekupności policjantów oraz spotęgowało nienawiść do nich.
W czerwcu 1941 roku Czerniakow powołał na terenie getta więzienie przy ul. Gęsiej 24 (zwane powszechnie gęsiówką), w budynku dawnego polskiego więzienia wojskowego. Areszt stał się agendą Służby Porządkowej, a jego kierownikiem został Ludwik Lindenfald.
W getcie działał również Urząd do Walki z Lichwą i Spekulacją (zwany potoczne „Trzynastką” od adresu swej siedziby przy ul. Leszno 13). Jej kierownikiem był Abraham Gancwajch. Instytucja ta bezpośrednie podległa niemieckiej policji bezpieczeństwa, formalnie zajmowała się zwalczaniem lichwy i spekulacji. W praktyce jednak jej działalność skupiała się na szantażach, wymuszeniach okupów oraz pisaniu raportów i donosów.
Gancwajch rywalizował z Czerniakowem o wpływy w getcie, a przewodniczący Rady zmuszony był – mimo odrazy do szefa Urzędu – do regularnych z nim kontaktów. Ostatecznie jednak Urząd został rozwiązany przez Niemców w sierpniu 1941 roku, a część jego członków została wcielona do Policji Porządkowej. Te wymuszone relacje posłużyły Ringelblumowi do sformułowania opinii, że „mury Gminy są tak przesiąknięte odorem gestapowskim, że baliśmy się wszelkiej styczności z nimi”.
W związku z napływającymi od końca 1914 roku informacjami o zagładzie gett prowincjonalnych, postawa konspiracji zaczęła się zmieniać, z form oporu społecznego do przygotowania zbrojnej samoobrony. Radykalizujące się organizacje młodzieżowe atakowały starszych za bezczynność. Postawę młodego pokolenia dobrze charakteryzuje stwierdzenie Icchaka Cukiermana: „Nie szukaliśmy sposobów przetrwania, dążyliśmy do walki”.
Ta zmiana nastąpiła zaledwie 2-3 miesiące przed rozpoczęciem pierwszej akcji deportacyjnej, w czasie której 23 lipca 1942 roku Czerniakow popełnił samobójstwo. Po jego śmierci i trzech selekcjach personelu Judenratu, administracja getta zmieniła się w instytucję kadłubową, bez żadnej władzy. Organizacje konspiracyjne przejęły de facto funkcje nieformalnego samorządu getta.
Wybrana literatura:
Adama Czerniakowa dziennik getta Warszawskiego
I. Cukiermann – Nadmiar Pamięci )siedem owych lat). Wspomnienia 1939-1946
S. Ernest – O wojnie wielkich Niemiec z Żydami Warszawy. 1939-1945
L. Landau – Kronika lat wojny i okupacji
E. Ringelblum – Kronika getta warszawskiego
H. Makower – Pamiętnik z getta warszawskiego. Październik 1940-styczeń 1943
B. Engelking, J. Leociak – Getto warszawskie. Przewodnik po nieistniejącym mieście
I. Gutman – Żydzi warszawscy 1939-1943: getto-podziemie-walka
A. Podolska – Służba Porządkowa w getcie warszawskim w latach 1940-1943
Warszawa lat wojny i okupacji
R. Sakowska – Ludzie z dzielnicy zamkniętej
T. Bednarczyk – Życie codzienne warszawskiego getta
- godziemba - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
Etykietowanie:
7 komentarzy
1. Muzeum Żydów
Jak informuje dzisiejszy The Wall Street Journal, Muzeum Żydów Polskich w Warszawie jest wg
prezydent H.Gronkiewicz-Waltz w końcowej fazie budowy. Otwarcie najprawdopodobniej w kwietniu 2013 r.
Swojej obecności w uroczystości nie wykluczył B.Obama.
http://blogs.wsj.com/emergingeurope/2012/10/17/polands-jewish-museum-nea...
basket
2. @basket
mało, że otworzą w obecności wszystkich "głów" to już w tej chwili Muzeum jest reklamowane jako wizytówka Warszawy:
Nowa architektoniczna wizytówka Warszawy (ZDJĘCIA)
Muzeum
Historii Żydów Polskich w Warszawie według planów zostanie otwarte
dopiero za rok. Już teraz jednak można podziwiać bryłę i wnętrze
budynku.»
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
3. Wegrzy
tez mieli swojego Czerniakowa. To dluzsza historia. Ten caly Tomasz, jak mu tam, o tym nie napisze. Plugawy jest i tyle.
O, przypomnialem sobie, Gross sie nazywa ten ciul.
4. Tymczasowy
taki Pasikowski, co nakręcił 'PSY' zamiast się zabrać za gotowy scenariusz na film sensacyjny i kasowy, wolał iść tropem Grossów i Engelkingów-Bonich.
I tak stał sie kolejnym "artystą" jak Betlejewski, co palił stodołę na Mazowszu.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
5. Wegierski Czerniakow
nie chce mi sie siegac do archiwum, dostal glejy na pare tysiecy osob. Liste wypelnil krewniakami oraz tymi, ktorzy dobrze za to zaplacili.
6. O ile pamietam
te "Psy" raczej traktowaly SB-kow cieplo. Chocby taki B.Linda. Fajny gosc.
7. Tymczasowy
ciepło, bo z pozycji Psa. Tu też mógły zrobić podobny zabieg i pokazać tę tłuszczę, z którą musieli się użerać, żeby się zasłużyć u władzy z Gestapo.
Linda by wziął tę fuchę.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl