Prof. Gliński premierem? Jak go ugryźć? - pyta mainstream
Oglądałam dziś konferencję prasową prof. Piotra Glińskiego, znanego socjologa, kandydata na stanowisko premiera rządu ekspertów. Wysunął go premier PiS Jarosław Kaczyński. Pan profesor zaprezentował się bardzo dobrze mówiąc krótko i do rzeczy. Bez problemów poradził sobie z dziennikarzami prorządowych mediów. Jego pierwszy krok w polityce był udany. Kandydatura ta wprawiła w spore zakłopotanie zarówno polityków, jak i funkcjonariuszy medialnych "mętnego nurtu".
Pani Kidawa-Błońska oświadczyła od razu, iż żaden rząd techniczny nie jest potrzebny, gdyż PO ma wiekszość. PSL, SP i SLD podeszły do tego trochę jak pies do jeża i stwierdziły, że ewentualnie można porozmawiać z prof Glińskim. Palikot wpadł natomiast w amok i stwierdził, że:
"Gliński to ukryty talib, tu nie ma wątpliwości, że mamy do czynienia z ekspertem. (...) V Kolumna PiS, przebrana za Polską Akademię Nauk (...) ta kandydatura to ofensywa katoprawicy". I dodał, że rząd z Glińskim na czele, to "rząd Tadeusza Rydzyka, który wyznaczył Jarosława Kaczyńskiego na swojego ministranta". Doradził też Tuskowi, by:
" Odpowiedzią na tę ofensywę, zanim zaczną w Polsce mieć miejsce rządy ajatollahów katolickich, jest rząd autorski Donalda Tuska. Wystarczy odsunąć Gowina z rządu, dokonać realnej rekonstrukcji bez PSL, bez Ruchu Palikota, ale z naszym poparciem za trzy sprawy - związki partnerskie, in vitro i zus - i Tusk może dać autentyczną odpowiedź na tę ofensywę " /patrz - /TUTAJ//. Jednym słowem, namawiał Tuska, by ten zgodził się na popełnienie politycznego seppuku. Przejrzałam komentarze w portalach TVN24.pl, RMF24.pl oraz Wyborcza.pl. Wszystkie one powtarzają jak mantrę:
"Prof. Piotr Gliński nie zostanie premierem rządu technicznego, bo taki nie powstanie. Ze względów technicznych właśnie. W Sejmie nie ma większości, która zagłosowałaby za kandydatem PiS na premiera i sformowanym przez niego gabinetem." /Mirosław Czech w Wyborcza.pl /TUTAJ//.
Mirosław Czech wykazuje się jednak nieco większą przenikliwością niż inni i stwierdza dalej:
"Po uporządkowaniu spraw na prawicy dzięki sobotniej manifestacji PiS chce ruszyć z ofensywą do centrum. Czyli rozwiązać swój podstawowy problem elektoralny - przebić szklany sufit, który po ekscesach IV RP wyrósł pomiędzy partią a dużą częścią społeczeństwa. Czy PiS ma na to szansę? Nie jest jej pozbawiony. Wiele zależy od zaczynającej się kampanii informacyjnej prof. Glińskiego. Choć dziś fatalnie wystartował. Nie jest "ostrzelany" w bataliach politycznych, zaprezentowany został w czasie konferencji prasowej, a nie w czasie dużego wiecu, jak było w pierwotnym zamyśle PiS. ".
Kończy zaś: "Wniosek płynie z tego taki, że partie parlamentarne, do których zamierza zgłosić się prof. Gliński, mogą zlekceważyć jego osobę. Palikot i Miller w okazywaniu tego są mistrzami, czeka nas więc ciekawa lekcja politycznej kindersztuby dla nowicjusza, który chce sięgnąć po fotel premiera w zastępstwie Kaczyńskiego. Pisowscy specjaliści od PR źle odrobili zadanie domowe i fatalnie potraktowali osobę kandydata. Wiedział na co się piszę, więc go nie szkoda".
Widać, że mainstream nie ma przygotowanego żadnego "kompromatu" na Glińskiego i dość bezradnie przyczepia się do pijaru. Dziwne jest natomiast to, że podobne rzeczy pisze "niezależny" jakoby dziennikarz Łukasz Warzecha. Dziś w Salonie24 napisał w notce "Cztery plusy, cztery minusy /TUTAJ/":
"Gdy zaczęła się konferencja prasowa, na której PiS zaprezentował swojego kandydata na premiera „rządu technicznego”, moim pierwszym wrażenie było intensywne odczucie absurdu. Oto pojawia się niemal nikomu nieznany człowiek, który zaczyna mówić o „swoim rządzie”, choć jako żywo wiadomo, że żadnego rządu nie stworzy ani żadnym premierem nie zostanie. Czysty Mrożek.
Po przemyśleniu sprawy i po zakończeniu konfrontacji z dziennikarzami, których pytania zahaczały momentami o zwykłe chamstwo, mam jednak bardziej zniuansowaną ocenę. Tę rundę znowu wygrał PiS – kolejny raz w ostatnim czasie – ale też podjął spore ryzyko oraz naraził się na wiele zastrzeżeń i wątpliwości.".
Mnie osobiście pomysł Kaczyńskiego się spodobał. Wyraźnie zaskoczył on swoich wrogów i przejął inicjatywę. Od połowy lipca rząd Tuska i cała PO znajdują się zdecydowanie w defensywie. Taśmy PSL, afera Amber Gold, służalczość sędziego Milewskiego, oszukanie podwykonawców na budowach, likwidacja szkół, niebywały skandal z zamianą ciał ofiar tragedii smoleńskiej, a wreszcie sprawa Telewizji Trwam i 200-tysięczna manifestacja w jej obronie.
I oto pojawia się poważny profesor, przedstawia program działania i mówi: "Tak przecież być nie musi, można inaczej". W tej chwili wydaje się, że jego szanse nie są wielkie. Trzeba jednak pamiętać, iż cała przewaga koalicji rządzącej to tylko trzy głosy, a do 16 listopada mamy jeszcze półtora miesiąca. Ostatnio zaś wydarzenia nabierają jakby tempa. Kto wie, co jeszcze może wyjść na jaw? Pożyjemy - zobaczymy.
- elig - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
8 komentarzy
1. Wideo z konferencji prasowej
Jest tu:
http://www.se.pl/wydarzenia/kraj/wideo-piotr-glinski-kandydat-pis-na-pre...
2. Sam nie wiem co o tym myśleć
Wydaje się, że PiS spodziewa się osiągnięcia przewagi sondażowej nad PO. Żukowski w jednym ze swoich wywiadów powiedział, iż jego zdaniem taka przewaga może zdynamizować tendencje odśrodkowe w antyPisie . Zachowuję tu pisownię oryginalną, ja używam słowa Antypis. To wbrew pozorom odzwierciedla różnice w poglądach. Dla mnie Antypis to jedno zło a Żukowski, jak to widać z użytej nazwy, widzi to inaczej. Nie jako jedną formację a jako cechę osobową. On ma lepsze informacje więc może widzieć lepiej. Jeśli ma racje, to rzeczywiście być może J.Kaczyński błysną geniuszem politycznym, co nawiasem mówiąc zdarzyło mu się już w przeszłości. Na pewno dwa razy: raz gdy wyrzucił Leppera z rządu, drugi raz, gdy podał rząd do dymisji i zapewne jeszcze i w innych sytuacjach, ale ich nie znam.
Na mój rozum jednak, to co zrobił Kaczyński zakrawa na szaleństwo, no ale to nie ja jestem liderem, bo pewnie mój rozum jest nie dość dobry. Oby
uparty
3. Prime Minister-in-waiting
J.Kaczynski stara sie demongolizowac i deafrykanizowac polska kulture polityczna. Prosze popatrzec, nawet taki Warzecha jakby z KInszasy przyjechal. Poczucie absurdu i Mrozek - pisze jegomosc. Dobre sobie. W Polsce jest za duzo ludzi wycierajacych sobie geby europejskoscia, a w glowach Azja i Afryka. Informuje wiec uprzejmie, ze w demokracji, jak na przyklad w UK, prawie od zawsze, a dokladniej od 1826 r. jest oficjalny kandydat na premiera. Obecny nazywa sie Ed Miliband. A w Kanadzie taki przyszly premier czyli szef Her Majesty's Loyal Opposition dostaje palacyk Stornaway i pensje oraz inne swiadczenia przyslugujace ministrowi. Obecny kandydat na premiera nazywa sie T.Mulcair.
Kiedys tutaj napisalem kawalek pt. "Chuchanie na opozycje", ale nie chce mi sie go szukac. Tam to klarowalem bardzo dawno temu.
4. Nastepny krok
w polskim stawie, ktory dla wielu wydaje sie byc morzem, bedzie powolanie gabinetu cieni, gdzie kandydaci na przyszlych ministrow beda sledzic poczynania obecnie urzedujacych ministrow.
Nie pojmuje rozwazan na temat szans Prime Minister-in-waiting na objecie stanowiska. Jestesmy z innych planet.
5. @UPARTY
Ja nie widzę tu żadnych oznak szaleństwa. Lekki popłoch który widać po stronie establishmentu dowodzi, że posuniecie było trafne. Do głosowania nad wotum nieufności jest jeszcze półtora miesiąca i profesor będzie się starał zmobilizować kolegów ekspertów, konsultować się ze wszystkimi oraz przekonywać ich, że jest lepszy od Tuska. Sądzę, że wielu mu uwierzy. Z tego wotum nieufności nic by nie wyszło teraz, ale nikt nie jest w stanie przewidzieć, co jeszcze się zdarzy do połowy listopada. Ostatnio bieg wydarzeń jakby przyspieszył.
6. @Tymczasowy
Oczywiście, że ma Pan rację. To tylko w bardzo dzikich krajach rządzący starają się "dożynać watahy".
7. @Tymczasowy
Możliwe, że prof. Gliński coś takiego stworzy. Zobaczymy.
8. Patrzac inaczej
Ma pani racje.Dobrze jest miec w grze jeszcze jednego asa w rece. Zawsze cos dobrego moze z takiej mozliwosci wyniknac. Wczesniej czy pozniej.