Koszty głupcze!

avatar użytkownika Shork

 dawno temu, kiedy o ekonomii miałem pojęcie wyłącznie polityczne, usłyszałem anegdotę.

Brytyjski dostawca mediów miał wdrożyć system komputerowego naliczania odsetek za zwłokę i automatycznego wezwania wezwań do osób spóźniających się. Kiedy już był gotowy, został przedstawiony prezesowi. System był doskonały, liczył odsetki co do pensa, sumował, kumulował, sam koperty adresował.
Prezes popatrzył na system i spytał gdzie jest możliwość wpisania progu.
Zdziwiony kierownik zespołu informatyków nie wiedział o jaki próg chodzi.
Prezes podszedł do tablicy i zaczął wyjaśniać.
-Szanowny panie. Koszt wysłania poleconego to znaczek za funta to pierwszy składnik progu. Cena za kartkę papieru i jeden wydruk to druga. Do tego dochodzi praca osoby, lub osób, które wdrukowany list włożą do koperty i wyślą go na poczcie. Ich koszty pracy powinny zostać podzielone na liczbę wysyłanych upomnień. One stanowią trzeci składnik. Czwarty składnik to suma, którą mam zapłacić za system komputerowy, komputery i wasz serwis podzielony przez liczbę osób do których wyślemy wezwania.
Suma tych wszystkich składników daje nam próg poniżej którego wysłanie upomnienia się nie opłaca, bo koszt jego wysłania jest niższy od uzyskanych odsetek, a na dopisanie kary za spóźnienie nie pozwala nasze prawo.
System nie został kupiony, a nad ściągalnością czuwała pani pracująca na jednym etacie, która próg wyliczała na kalkulatorze.

Ale takie rzeczy to nie na zielonej wyspie między Bugiem a Odrą. U nas zamówimy najdroższy system, najdroższy serwis, najdroższe komputery, bezrobotną chwilowo rodzinę i zespół prawników żeby bronił nas przed błędami i jeszcze się do tego ubezpieczymy na wszelki wypadek. A upomnienia będę szły nawet o jeden grosz.
Tak napisałem o ZUS.
Ale popatrzmy na inne instytucje w Polsce.
Podatek dochodowy. Jego wyliczenie przy wszystkich nienormalnych ulgach jest bardzo skomplikowany i kosztowny. Może powodować umyślne i nienaumyślne nadużycia. A w skali globalnej koszty ściągnięcia podatku są WYŻSZE niż wartość tego podatku. Sprawdźcie gdzie chcecie.
Służba zdrowia. Gdy Buzek wprowadzał reformy, kabarety śmiały się, że teraz trzy razy więcej ludzi zajmuje się naszymi pieniędzmi. Teraz nie jest nam do śmiechu. NFZ zaowocowało patologią, która zrodziła cenniki. Przykład będzie trochę z palca wyssany, ale popytajcie znajomych z branży jak to wygląda.
Na przykład przy robieniu zastrzyków jest cena za wyjęcie strzykawki i igły z opakowania, napełnienie, wykonanie czynności i sterylizację miejsca iniekcji.
Niby prawidłowo, ale te liczby liczą dwie osoby. Naliczająca i kontroler. Koszty tych operacji doliczane są do cen. Od razu.
Czy to jest droga do prywatyzacji? Załóżmy, że do ZOZ trafia osoba nieubezpieczona. Po zabiegach dostaje długachny rachunek za rzeczy, które lekarz czy pielęgniarka nie dość że muszą wykonać to jeszcze zanotować i obliczyć. Rachunek jest długachny.
Dlaczego, bo jest taki sam dla chorego jak i dla ubezpieczalni i uwzględnia zupełnie bezsensowne koszty wyliczeń. No bo przecież każdy płaci za to co mu zrobiono. Tak powinno być w kapitalizmie.
Tylko że istnieje coś takiego jak ubezpieczenia, które działają dokładnie na odwrotnej zasadzie. Płacisz, a jak trzeba dostajesz wszystkie zabiegi. Jakoś zawsze ubezpieczalnie wychodziły na swoje, bo chorujących było dużo mniej niż zdrowych. Poza tym inwestowały w profilaktykę, aby chorych było mniej. Teraz to jest przedsiębiorstwo a chory jest towarem. A na towarze zarabia się obrotem. Nóż mi się w kieszeni otwiera gdy PZU ogłasza, że w tym roku osiągnął zysk. Zysk towarzystwa to kryminał dla jego zarządu.
Właśnie rząd funduje nam system komputerowy dzięki któremu każdy lekarz sprawdzi czy pacjent jest ubezpieczony. Nota bene w dobie internetu taki system napisze student V roku informatyki w trzy miesiące (i to jest ostrożny termin). Strzelę, że system z obsługą będzie kosztował mniej więcej tyle ile ubezpieczenie całego społeczeństwa na rok czy dwa lata. Będzie nieopłacalny. Ale jak w "Misiu", pomysłodawcy sprzedadzą go do Cepelii i wezmą od tego 30% prowizji.

Etykietowanie:

3 komentarze

avatar użytkownika Maryla

1. Shork

"Teraz to jest przedsiębiorstwo a chory jest towarem. A na towarze zarabia się obrotem. "

To jest przedsiębiorstwo w organizacji, czyli "komercjalizacji" (nie mylić z prywatyzacja, bo sąd wydał wyrok, że komercjalizacja to nie prywatyzacja!)

Program powstaje po raz n-ty. Zaczęło się od projektu reorganizacji SZ , na poczatek wprowadzono w kilku województwach "eletroniczne karty" - sama taką dostałam w latach 90-tych w mojej przychodni w Warszawie, na Śląsku PRZETRWAŁY DŁUZEJ, NIZ W wARSZAWIE, BO KARTĘ DOSTAŁAM, ALE ZANIM LEKARZE NAUCZYLI SIĘ obsługiwać czytnik (za naszą kase oczywiście to sfinansowano) akcja została zastopowana.

Obecny projekt płaczącego Boniego to kolejna już "epokowa przemiana". Ciekawe, czy ktoś policzył, ile podatnika płacącego składki na leczenie, kosztowały te wszystkie "modernizacje"?

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Shork

2. ja bym chciał

żeby koszty modernizacji nie były liczone w złotówkach ale w utraconym zdrowiu i życiu. Dokładnie tak to pojmuję i dlatego obecny system uznaję za zbrodniczy.

avatar użytkownika Józuś

3. Kiedy ludzie bez kwalifikacji

moralnych, zabierają się za różne, pożyteczne rzeczy, nie omieszkają pozostawić sobie okruszków. Po co mie wiedzieć, że jest jakiś rząd, ministrowie, nfz, urzędnicy. Wolałbym nie wiedzieć i nie interesować się. Ale się nie da

Józuś