JOWy?
Ostatnie zdanie z poprzedniej notki brzmiało: A JOW? JOW ok, ja na miejscu PISu bym się na wzór Cimoszenki podpiął do kilkuset tysięcy potencjalnych neo-lemingów Kukiza i muzyka wykorzystał. Bo co zmienią JOWy? Nic.
Nie analizowałem wcześniej dogłębnie problemu wprowadzenia (lub nie) jednomandatowych okręgów wyborczych, bo socjologiem nie jestem. Napisałem to zdanie wyrażając jedynie opinię o tym, że nie rządzą w naszym pięknym kraju żadne reguły demokracji, więc tak czy siak nic się nie zmieni. Serwery wyborcze w Rosji i możliwość sterowania przez Rosjan wynikami wyborów (przewodniczący zespołu, który tę sprawę upublicznił prof. Urbanowicz zmarł nagle) (*), wizyty robocze tamtejszego głównego machera w Państwowej Komisji Wyborczej Władimira Czurowa (**) są chyba wystarczającym dowodem na twierdzenie, że „wybory” to fikcja z czasów 3xTAK.
Policzyłem sobie, że „zmianę systemu” wg Kukiza wesprze jakiś milion neo-lemingów. PO ostatnio (na ruskich serwerach) poparło 5,6 mln, a PIS 4,3 mln. Reszta poniżej 2. Ten milion to tylko milion zaangażowanych, rozumnych, chętnych, może i naiwnych ale szczerych gości. Do nich idzie ten przekaz Kukiza. Wielu z nich nawet nie przebyło drogi z domu do komisji wyborczej. Za to sporo z tych co tę drogę przebyło, a w akcje Kukiza nie inwestuje, zapewne pozytywnie pomyśli o idei bezpośredniej demokracji (JOW).
No dobrze, to tylko rachunki.
A wybory do senatu 2011? (ktoś spyta)
Powiem tak. W moim okręgu była kandydatka partii, którą wspieram. I powiem szczerze, głosowałem na nią bardzo bez przekonania! Dlaczego? Bo była jedyna z tej właśnie partii.
Decydowała więc jej partyjność a nie charyzma! Wrogowie JOW muszą przemyśleć fakt, że JOWy nie oznaczają odpartyjnienia! PISior będzie głosował na PISiora.
Czy coś zmieniła ordynacja w Senacie? Nic. A to, że więcej tam PO, co to zmienia? Czy większość sejmowa jest mniej groźna? Przecież najgorsze partactwo rodzi się większością sejmową, a nie senacką. A nawet jeśli w sejmie byłoby 60% PO, to czy jedna choć ustawa brzmiałaby inaczej? Nie sądzę.
Kieruję się w swoich wyborach zawsze oceną kandydata. Nawet z listy partii, którą popieram wybieram osoby, które poprę, przy których postawię iksa. Prawda, że mając jednego kandydata z swojej partii mógłbym mieć kłopot. Jeśli byłaby to kandydatura na poziomie wspomnianej wcześniej kandydatki... teraz nie poszedłbym na wybory. Ale czy wtedy, w sytuacji prawdziwych JOWów, moja partia mogłaby taką wystawić? Może bardziej by się starała.
Nie wierzę w „kiełbasę wyborczą”. Z taką trzeba by walczyć karnie (jakkolwiek by procedury prokuratorsko–sądowe oceniać). A jeśli nawet, drodzy Czytelnicy, wyborców kupią, to czy to zmienia zasadniczo obraz Polski? Skoro jesteśmy przekupni, to czy zasługujemy na wolność?
Oczywiście dobrych, niezależnych kandydatów może ktoś zastraszyć. Spytam tylko: skąd są ci kandydaci? Dobrzy, prawi, uczciwi, niezależni, mający poparcie? Jakieś idee? Może wizja? Realna? Czy kolejne na wodzie pisane teorie.
Bezpartyjnie? A może jednak powalczyć o ten milion?
Niestety to już nie mój cyrk, nie moje małpy. *
http://wiadomosci.wp.pl/kat,38200,title,Czy-Rosjanie-sfalszowali-wybory-w-Polsce,wid,14915394,wiadomosc.html?ticaid=1f2c9&_ticrsn=3 ** http://www.gazetaprawna.pl/wiadomosci/artykuly/627619,szef_rosyjskiej_ckw_z_wizyta_w_polsce_czlowiek_putina_bedzie_uczyc_polakow_demokracji.html
- MarkD - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz