Konieczna interwencja, znów Warszawa. Praska katownia, gdzie NKWD więziło setki polskich żołnierzy, ma zostać apartamentowcem

avatar użytkownika Maryla

Jedna z praskich katowni, gdzie NKWD więziło setki polskich żołnierzy, ma zostać przekształcona w apartamentowiec. W tym samym czasie władze Warszawy za grube pieniądze remontują pomnik sowieckich okupantów.

 

Chodzi o gmach znajdujący się przy ul. Strzeleckiej 8. - To miejsce grozy porównywalne tylko z siedzibą gestapo przy al. Szucha - oceniają historycy.

W czasie gdy władze stolicy łożą na renowację pomnika Braterstwa Broni z armią sowiecką, popularnie zwanego pomnikiem "czterech śpiących", na warszawskiej Pradze bez należnej opieki pozostaje wiele miejsc, w których od 1944 r. więziono, brutalnie przesłuchiwano i zabijano żołnierzy Polski podziemnej. Oprawcami byli ci sami, którym znów stawia się pomnik.

Miejsca kaźni i przetrzymywania polskich patriotów niszczeją, nie zostały upamiętnione i przywrócone świadomości mieszkańców Warszawy. Kilka z nich może zostać bezpowrotnie utraconych, choć kryją w swoich murach pamiątki po więzionych, skazywanych i zamęczonych przez służby specjalne sowieckiej armii i NKWD. W piwnicach znajdują się wstrząsające pamiątki: wyryte w cegłach imiona i nazwiska, daty, modlitwy, kalendarze.

Od 15 września 1944 r., gdy jeszcze trwało Powstanie Warszawskie, do 17 stycznia 1945 r. po prawej stronie Wisły stacjonowało kilkadziesiąt tysięcy sowieckich żołnierzy. Wraz z nimi liczące kilkanaście tysięcy oddziały funkcjonariuszy NKWD oraz oddziały Smiersz - sowieckiego kontrwywiadu wojskowego. Jak podkreśla Hubert Kossowski ze Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej, w tym samym miejscu znalazło się również kilka tysięcy ukrywających się powstańców, uczestników akcji "Burza" oraz żołnierzy AK z 27. Dywizji Wołyńskiej i pacyfikowanej od czerwca 1944 r. przez Sowietów Wileńszczyzny.

Spadły na nich brutalne represje, których doświadczali po osadzeniu w licznych aresztach i więzieniach Pragi. Patrole NKWD wzdłuż wybrzeży Wisły czuwały, aby nawet pojedynczy akowiec nie przedostał się z lewobrzeżnej Warszawy na teren Pragi. Do nielicznych wyjątków należał podchorąży Tadeusz Modrzewski, który po wspólnej walce z oddziałem berlingowców, widząc ich klęskę, przepłynął desperacko na Saską Kępę. Pojmany przez patrol NKWD, był bity podczas przesłuchania w piwnicy. Nad ranem udało mu się obezwładnić wartownika i uciec, ryzykując kulę w plecy. Dzięki temu nie podzielił losu tych, którzy zaginęli bez wieści.

Sowieckim oprawcom już w listopadzie 1945 r. postawiono pomnik. W związku z budową drugiej linii metra został niedawno rozebrany i poddany renowacji. Niedługo ma jednak wrócić na plac Wileński. Rosjanie do dziś strzegą tego haniebnego symbolu dominacji nad Polską i zbrodni, które tutaj popełnili. Od kilku tygodni mieszkańcy miasta prowadzą jednak akcję "NIE dla czterech śpiących". Bez pozytywnego odzewu ze strony urzędników.

Jak wyjaśniała prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz, Polska zobowiązała się do zachowania pomnika polsko-rosyjską umową międzynarodową z 1994 roku. W tym samym czasie Instytut Pamięci Narodowej, kombatanci i działacze społeczni starają się o oficjalne upamiętnienie miejsc kaźni na warszawskiej Pradze. Na razie bezskutecznie.

Doktor Tomasz Łabuszewski z IPN zaznacza, że pytanie, dlaczego obiekty te nie są do tej pory upamiętnione, powinno zostać skierowane do urzędów, które się tym zajmują. Chodzi oczywiście o Biuro Stołecznego Konserwatora Zabytków czy Radę Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. IPN we wszystkich znanych mu przypadkach zwracał się do tych instytucji z prośbą o podjęcie stosownych działań. Jak na razie bez skutku. - To miejsca pamięci narodowej - podkreśla dr Łabuszewski.

Maciej Walaszczyk

http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/9799,katownie-na-lasce-dewelopera.html

Etykietowanie:

5 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. Czerwona mapa Pragi

zdjecie

IPN skrupulatnie dokumentuje miejsca kaźni polskich
patriotów. W wielu przypadkach ta dokumentacja pozostaje jedynym po nich
śladem.



Do warszawskiego oddziału Instytutu
Pamięci Narodowej już jakiś czas temu zgłosili się mieszkańcy Pragi z
prośbą o wsparcie działań mających na celu ocalenie od zapomnienia i
godne upamiętnienie wydarzeń historycznych oraz miejsc męczeństwa
Polaków na Pradze po wkroczeniu tam w roku 1944 Armii Czerwonej.

Równocześnie od pięciu lat, w ramach projektu badawczego "Śladami
zbrodni", historycy IPN odkrywają i dokumentują miejsca, w których na
terenie Polski miały swoje siedziby - w tym areszty, miejsca przesłuchań
- Urząd Bezpieczeństwa Publicznego, NKWD, a także Smiersz - owiana złą
sławą jednostka sowieckiego kontrwywiadu wojskowego. Część z nich była
tajna.

- W ciągu ostatnich sześciu lat pracownicy Instytutu Pamięci
Narodowej w jego wszystkich oddziałach wykonali dokumentację
fotograficzną i zidentyfikowali 550 tego typu obiektów. Rezultat ich
pracy zostanie przedstawiony w specjalnym albumie, który, mam nadzieję,
ukaże się jeszcze przed końcem tego roku - ujawnia dr Tomasz
Łabuszewski.

IPN zaprezentuje te najważniejsze i najlepiej zachowane miejsca.
Część z nich znajduje się na warszawskiej Pradze. Niedaleko niechcianego
pomnika wystawionego przez władze komunistyczne jako dowód "braterstwa"
z Armią Czerwoną znajdują się gmachy, w których przetrzymywano, często
brutalnie przesłuchiwano i mordowano żołnierzy Polski podziemnej i
antykomunistycznego ruchu oporu.

O ile niechciany pomnik "czterech śpiących", który przez dekady
straszył w samym centrum Pragi obok Dworca Wileńskiego, jest
odrestaurowywany za pieniądze warszawiaków i niedługo ma powrócić w tę
okolicę, o tyle miejsca kaźni polskich patriotów praktycznie nie są
znane opinii publicznej i nie istnieją w świadomości mieszkańców
stolicy. Zachodzi również obawa, że niektóre z nich zostaną bezpowrotnie
utracone. Dokumentacja dokonana przez pracowników Instytutu pozostaje w
wielu przypadkach jedynym śladem tego, co zachowało się do naszych
czasów. - W wielu przypadkach obiekty te po wykonaniu dokumentacji
zostały wyremontowane i śladu po tych pamiątkach już nie ma - ubolewa dr
Łabuszewski.


Tu powinna być tablica

Wiele z nich niestety po dziś dzień nie zostało dotąd uhonorowanych
nawet tablicami enumeratywnymi, choć takie mają dzisiaj słynna siedziba
stołecznej bezpieki na Cyryla i Metodego 4, a także była siedziba
Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego przy ul. Sierakowskiego 7. W
miejscu, gdzie znajdowało się więzienie karno-śledcze - tzw. Toledo,
również postawiono upamiętnienie. Jednak jak przyznaje historyk IPN,
uznanie tych miejsc, związanych z martyrologią społeczeństwa polskiego
poddanego represjom komunistycznym, dość ciężko przebijało się i
przebija do różnego rodzaju instytucji rządowych i samorządowych.

- W moim mniemaniu obiekty te są po prostu miejscami pamięci
narodowej - mówi historyk. O które miejsca chodzi? Na murach
warszawskiego liceum Władysława IV na rogu ul. Jagiellońskiej i
Solidarności nie ma do dziś żadnej tablicy informującej o tym, że w
budynku tym mieścił się sowiecki Trybunał Wojenny, a w jego piwnicach
znajdowały się cele aresztu. Do dziś nie wiadomo, czy na dziedzińcu nie
znajdują się szczątki ofiar. Takiej tablicy nie ma także na budynku
byłej Dyrekcji Generalnej PKP obok Dworca Wileńskiego - dokładnie na
wprost, gdzie stał pomnik sowieckiego okupanta, choć znajdowała się tam
pierwsza siedziba warszawskiego Urzędu Bezpieczeństwa, zanim została
przeniesiona na ul. Cyryla i Metodego.


Katownia na Strzeleckiej

Na ul. Strzeleckiej 8 również nie ma informacji o tym, że była to
kwatera Smiersza kierowanego przez gen. Iwana Sierowa, a jednocześnie
kwatera główna NKWD na Polskę. Tymczasem jak podkreśla Tomasz
Łabuszewski, miejsce to jest świadkiem represji o skali porównywalnej
tylko i wyłącznie z osławioną siedzibą gestapo przy al. Szucha.
Podziemia tego budynku kryją mroczne, wilgotne cele, w których
rozgrywały się przerażające sceny. Na parterze znajdowały się pokoje
przesłuchań, a na piętrach - stołówka i kwatery śledczych, strażników i
oficerów NKWD. Właśnie w tym miejscu przesłuchiwano więźniów, bito ich
metalowymi prętami, przypalano papierosami, wybijano zęby i polewano
lodowatą wodą. - To obiekt unikatowy w skali ogólnopolskiej i powinien
być w sposób ewidentny zachowany wraz ze zorganizowaną tam izbą pamięci
narodowej - podkreśla historyk.

Już w 1944 roku Sowieci wyrzucili z kamienicy jej mieszkańców. W ich
miejsce wprowadzili się funkcjonariusze NKWD. Prowadzili przesłuchania
żołnierzy polskiego podziemia niepodległościowego. Trafiali tu schwytani
w trakcie działań operacyjnych tzw. grupy warszawskiej płk. Pawła
Michajłowa najważniejsi zatrzymani z terenu tzw. Polski lubelskiej. Byli
przesłuchiwani, selekcjonowani i wysyłani m.in. do obozu
koncentracyjnego NKWD w Rembertowie.

Tymczasem budynek przy ul. Strzeleckiej 8 nadal nie jest chroniony
prawnie, a prywatny deweloper, który nabył nieruchomość, chce go
zaadaptować na apartamentowiec. Włącznie z wykorzystaniem znajdujących
się w nim piwnic jako lokali użytkowych. Na razie prowadzone są w tej
sprawie negocjacje z firmą. Osoby zatroskane losem tego miejsca liczą na
to, że robotnicy go nie zniszczą. - 1 marca, w Narodowy Dzień Żołnierzy
Wyklętych, składane są tam kwiaty i palone znicze. Dość szybko ktoś je
stamtąd zabiera. Obok w blokach mieszkają po prostu osoby, które
pracowały w strukturach bezpieczeństwa komunistycznego państwa. To dawne
bloki milicyjne - relacjonuje Paweł Lisiecki, radny Prawa i
Sprawiedliwości.


Zacieranie śladów

Ale na tym nie koniec. Na ul. 11 Listopada 68 istnieją jeszcze
budynki Wojskowego Trybunału Wojennego w tzw. kordegardzie u zbiegu 11
Listopada i ul. Szwedzkiej, a także pod numerem 66, gdzie znajdował się
podręczny areszt. Ten ostatni jest dziś przeznaczony do rozbiórki.
Ofiary Trybunału rozstrzeliwano w nieistniejącym dziś małym
pomieszczeniu znajdującym się na terenie tej posesji. Grzebano je albo
na podwórku, albo na terenie dawnego cmentarza cholerycznego przy
nasypie kolejowym. Jak wspominał Hubert Kossowski ze Światowego Związku
Żołnierzy Armii Krajowej, do lat 70. przy nasypie znajdował się
drewniany krzyż. Jednak dla zatarcia śladów działacze z KC PZPR zlecili
postawienie w jego miejsce pomniczka upamiętniającego rozstrzelanie w
tym samym miejscu 27 Polaków przez Niemców.

- Kamienica się rozpada. Prawdopodobnie niedługo jej nie będzie.
Budynki te nie są upamiętnione, gdy tymczasem miejsc zajmowanych przez
różne agendy sowieckie na Pradze jest więcej, m.in. przy ul.
Kawęczyńskiej, Grochowskiej, Zamoyskiego, Targowej, Tykocińskiej czy
Otwockiej. Stacjonowały w nich szykujące się do ofensywy z 1945 r.
jednostki Armii Czerwonej, przez kilka miesięcy prowadziły także
działalność represyjną wobec Polaków. Co więcej, nie wiadomo dokładnie, w
ilu z tych miejsc mogą po dziś dzień znajdować się szczątki
zamordowanych w nich ludzi.


Pod osłoną nocy?

Tym bardziej razi fakt, że już niedługo miasto na nowo postawi pomnik
"czterech śpiących". Radny Paweł Lisiecki do dziś nie otrzymał
konkretnej odpowiedzi na pytanie, kiedy władze Warszawy planują jego
ponowne postawienie, a także wyjaśnień, ile kosztowała jego renowacja.

- Pani prezydent odesłała mnie po odpowiedź do Zarządu Dróg
Miejskich, ale ten jak dotąd nie odpowiedział na moje zapytanie.
Wiadomo, że wylano już fundamenty, figury są już oczyszczone, więc
miasto jest powoli przygotowane do ponownego postawienia tego
niechcianego monumentu - relacjonuje radny PiS.

Obawia się, że władze stolicy, widząc coraz większy opór mieszkańców,
w tym lokatorów okolicznych wspólnot mieszkaniowych, całą akcję
przeprowadzą po cichu. Na razie komitet w składzie: prof. Jan Żaryn,
Hubert Kossowski (członek Światowego Związku Żołnierzy AK), Krzysztof
Jop (Wspólnota Mieszkaniowa Targowa 81), Stanisław Jop (Wspólnota
Mieszkaniowa Targowa 81), Janina Łukasiewicz (Zarząd Wspólnoty
Mieszkaniowej Targowa 81), zbiera podpisy pod projektem uchwały, która
ma sankcjonować usunięcie pomnika Polsko-Radzieckiego Braterstwa Broni z
placu Wileńskiego w Warszawie. Potrzeba do tego 15 tys. podpisów
zameldowanych mieszkańców Warszawy.

Dzisiaj o godz. 18.00 w bazylice katedralnej św. Michała Archanioła i
św. Floriana Męczennika przy ul. Floriańskiej 3 w Warszawie zostanie
odprawiona uroczysta Msza Święta w intencji osób zamordowanych i
zadręczonych przez NKWD i UB w katowniach praskich w latach 1944-1954.
Wcześniej, o godz. 17.00, w podziemiach katedry dr Tomasz Łabuszewski
zaprezentuje historię represji komunistycznych na Pradze w latach
1944-1954. Przedstawi bogato ilustrowaną dokumentację fotograficzną.
Prezentacji towarzyszyć będzie koncert piosenek żołnierzy wyklętych.
Natomiast po Eucharystii w miejscach, gdzie znajdowały się katownie NKWD
i UB, zostaną złożone kwiaty.

Budynek przy ul. Strzeleckiej 8 odwiedzi ks. bp Józef Guzdek,
ordynariusz polowy Wojska Polskiego. W uroczystościach wezmą udział
m.in.: grupa historyczna "Zgrupowanie Radosław", przedstawiciele
środowisk kombatanckich, harcerze, młodzież oraz mieszkańcy Warszawy. W
organizację uroczystości włączyło się Oddziałowe Biuro Edukacji
Publicznej IPN w Warszawie.


 

"Przesłuchania odbywały się na Strzeleckiej nocą, nastawiano wtedy
kilka radioodbiorników radiowych na głośną muzykę, żeby nie słychać było
jęków, krzyków ludzi nieludzko katowanych. Po kilku godzinach, po
przesłuchaniu został [Miński] wpędzony z powrotem do piwnicy,
straszliwie obity, całe uda, pośladki, plecy miał sine. Pułkownik
Marszewski - oficer Komendy Głównej AK, najstarszy w celi z nim
rozmawiał. (...) Otóż NKWD chciało się dowiedzieć, kim naprawdę jest pan
Miński. Katowali go w nieludzki sposób, aby się przyznał, do jakiej
należy organizacji i po co przyjechał ze Śląska do Warszawy. Powiedziano
mu, że dostanie 200 batów. Wymierzono mu karę wstępną 200 batów. Miał
sobie wybrać pałkę i tą pałą po dwóch bojców okładało leżącego, inni
stali na rękach i nogach".

Z relacji Jerzego Skorupińskiego złożonej Monice Rybickiej i Mariuszowi Bechcie, 2008 r.




"W Warszawie na Strzeleckiej codziennie od trzech tygodni
dokonywane są egzekucje na członkach AK. O godzinie 3.00, 4.00 rano
wiesza się siedmiu, ośmiu skazańców. Niezależnie od tego tyluż więźniów
rozstrzeliwuje się w piwnicach. Przed śmiercią stosowane są
najpotworniejsze tortury. Wyrok wykonuje osobiście Żyd - Falkenstein -
cywilny funkcjonariusz NKWD".

Fragment meldunku wywiadu Oddziału Centralnego Delegatury Sił Zbrojnych


Dzisiaj o godz. 18.00 w bazylice katedralnej przy ul. Floriańskiej 3 w
Warszawie zostanie odprawiona uroczysta Msza Święta w intencji osób
zamordowanych i zadręczonych przez NKWD i UB w katowniach praskich w
latach 1944-1954. Eucharystię będą koncelebrować ks. abp Henryk Hoser i
ks. bp Józef Guzdek, ordynariusz polowy Wojska Polskiego.

Maciej Walaszczyk

http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/9794,czerwona-mapa-pragi.html

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

2. Rozmowa z dr Tomaszem

Rozmowa z dr Tomaszem Łabuszewskim, historykiem Instytutu Pamięci Narodowej.

Jak
to możliwe, że kamienica, która kryje w sobie tak ponurą historyczną
tajemnicę może zostać przekształcona w ekskluzywny apartamentowiec?

Po
prostu. Potomkowie przedwojennego właściciela odzyskali budynek. On
został przez nich, jak rozumiem sprzedany firmie One Development, która,
co można przeczytać na jaj stronie internetowej, oferuje go jako Praga
Modern Apartments.

Czy developer zdaje sobie sprawę, że w piwnicach tego budynku byli przetrzymywani i mordowani przez NKWD polscy żołnierze?

Tak,
developer bardzo dobrze wie, co tam się znajdowało i znajduje. W tej
sprawie toczą się rozmowy. Może się zdarzyć, że to miejsce pamięci
zostanie zniszczone, bo z dokumentów, które posiada miasto wynika, że
developer posiada wszelkie zgody na prowadzenie tam prac budowlanych.
Jest natomiast prowadzone postępowanie przez wojewódzkiego konserwatora
zabytków w sprawie wpisania piwnic tego budynku do rejestru zabytków. To
postępowanie trwa.

Czy instytut ma informację, w jakim miejscu jest to postępowanie?

Nie
znamy losów tego postępowania poza punktami stycznymi z zakresem prac
instytutu, tzn. konserwator wystąpił do nas o opinię  i dokumentację
mówiącą o znaczeniu historycznym kamienicy przy Strzeleckiej 8, a
zwłaszcza tego, co znajduje się w piwnicach. Taka opinia została wysłana
w styczniu 2011 roku.

Co IPN napisał w tej opinii dla wojewódzkiego konserwatora zabytków?

Napisaliśmy,
że jest to obiekt unikalny w skali ogólnopolskiej, jeden z kilku o tak
dużym nawarstwieniu śladów historycznych pozostawionych przez więźniów
tego aresztu. Dodatkowym świadectwem, które powinno sprawić, iż będzie
to obiekt objęty ochrona prawną jest ranga tego obiektu w systemie
aparatu represji. Potwierdzają to niezależni historycy, że w roku 1945
była to jedna z dwóch siedzib generała Iwana Sierowa, była to jedna z
głównych kwater NKWD w Polsce. Później był tam areszt Wojewódzkiego
Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Warszawie. Z całą pewnością możemy
stwierdzić, że przewinęły się przez kazamaty tego budynku setki, może
nawet tysiące aresztowanych. Mamy także niepotwierdzone informacje, że w
miejscu tym dokonywano wielokrotnie morderstw i że ofiary tych
morderstw były grzebane również na terenie owej posesji.

Na czyją przychylność, czy też decyzję należy liczyć, żeby to miejsce uratować?

To
nie jest niestety pytanie do Instytutu Pamięci Narodowej. My, ze swojej
strony od lat upubliczniamy wiedzę na temat tego obiektu, ale nie mamy
żadnej mocy decyzyjnej w tej sprawie. Prokuratorzy IPN prowadzą śledztwo
w sprawie domniemania popełnienia w tym obiekcie zbrodni
komunistycznej, tyle tylko, że prokuratorzy pionu śledczego mogą wpisać,
jak dowody rzeczowe w tej sprawie jedynie części ruchome znalezione w
owym obiekcie. Natomiast nie może ująć tego wszystkiego, o co nam
chodzi. Bo w tych piwnicach wszystko, co najważniejsze jest na ścianach.
Ale też, żeby być w zgodzie z prawdą należy powiedzieć, że deweloper,
który jest właścicielem budynku nie od wczoraj, ani nie od przedwczoraj
nie wykazuje chęci zniszczenia tego, co tam jest. Bo gdyby tak było, to
już byśmy tego nie mieli. Oczekuje natomiast konstruktywnej propozycji,
co z tym zrobić, ponieważ kieruje się wykładnią biznesową i utrzymywanie
czegoś podobnego nie leży w jego po prostu interesie.


http://www.stefczyk.info/publicystyka/opinie/byla-siedziba-nkwd-moze-zostac-zburzona

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

3. Marcin Wikło Czy UB-ecka

Czy
UB-ecka katownia na warszawskiej Pradze zostanie zburzona? Od lat nie
można upamiętnienić miejsca zbrodni NKWD. ZOBACZ ZDJĘCIA i FILM

Tylko u nas

To jest obiekt unikalny w skali ogólnopolskiej, jeden z kliku o tak
dużym nawarstwieniu śladów historycznych pozostawionych przez więźniów
tego aresztu. W roku 1945 była to jedna z dwóch siedzib generała Iwana
Sierowa, była to jedna z głównych kwater NKWD w Polsce.


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

4. Do Pani Maryli,

Szanowna Pani Marylo,

To wszystko ma jeden cel zatarcie ludobójstwa sowietów i Niemców na narodzie Polskim

Ukłony moje najnizsze

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Maryla

5. Strzelecka pod ochroną

zdjecie

Była siedziba NKWD przy ul. Strzeleckiej 8 w Warszawie uzyska ochronę prawną i zostanie wpisana do rejestru zabytków.

Taką decyzję podjął Wojewódzki Konserwator Zabytków w Warszawie.
Chodzi w szczególności o zachowane do dziś piwnice, w których więziono
żołnierzy polskiego podziemia niepodległościowego, i wyryte na cegłach
inskrypcje: imiona i nazwiska, modlitwy, daty.

- Mam nadzieję, że uda się objąć ochroną prawną te piwnice, bo mamy
świadomość, że działania w tej sprawie podjęto trochę późno. Może się
okazać, że inwestor uzna, iż poniesie w tej sprawie wymierną stratę
finansową - przyznaje Adam Siwek, naczelnik Wydziału Krajowego Rady
Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa.

W budynku przy ul. Strzeleckiej 8 na warszawskiej Pradze w latach
1944-1947 przetrzymywano, przesłuchiwano i torturowano żołnierzy Armii
Krajowej, Narodowych Sił Zbrojnych i Zrzeszenia "Wolność i
Niezawisłość". Obiekt jakiś czas temu został odzyskany przez dawnych
właścicieli i sprzedany deweloperowi. Ten zdecydował się na
przekształcenie go w apartamentowiec. Plany inwestycji wraz z ofertą
znajdują się już na stronie internetowej firmy One-Development. Jak
ustaliliśmy, na razie firma wstrzymała się z jakąkolwiek ingerencją w
budynek i zadeklarowała współpracę w tej sprawie.



Piwnice w rejestrze

Dzięki trwającym wiele lat staraniom kombatantów, działaczy
społecznych oraz Instytutu Pamięci Narodowej, zwłaszcza dr. Tomasza
Łabuszewskiego z warszawskiego Biura Edukacji Publicznej IPN, Wojewódzki
Urząd Ochrony Zabytków w Warszawie podjął decyzję o wpisaniu piwnic do
rejestru zabytków. Jak się okazuje, 10 września br. właścicielowi
obiektu przy ulicy Strzeleckiej 8, firmie deweloperskiej
One-Development, wysłano pismo w sprawie wpisania do rejestru zabytków
nieruchomych znajdujących się w nim piwnic z inskrypcjami
martyrologicznymi z lat 40. i 50. Postępowanie administracyjne w tej
sprawie wszczęto z urzędu.

- Do prezesa IPN w grudniu 2009 r. zostało wysłane pismo z prośbą o
udostępnienie informacji o inskrypcjach i historii tego miejsca.
Mazowiecki Wojewódzki Konserwator Zabytków uczestniczył również w
spotkaniu w IPN we wrześniu 2012 roku - informuje Agnieszka Żukowska,
rzecznik MWKZ.

Procedura wpisu do rejestru jest w toku. Od tego momentu - zgodnie z
artykułem 36 ustawy o ochronie zabytków - pozwolenia Wojewódzkiego
Konserwatora Zabytków wymagać będzie prowadzenie wszelkich robót
budowlanych, konserwatorskich czy archeologicznych w wymienionym
obiekcie, a także w jego bezpośrednim otoczeniu. Dotyczy to również
wszelkich zmian jego wnętrza oraz instalowania w nim urządzeń
technicznych, tablic, reklam czy napisów.


Tablica w miejscu kaźni

Miejmy nadzieję, że ta decyzja uratuje piwnice, choć są jeszcze
wątpliwości. Zdaniem Adama Siwka z ROPWiM, najważniejszym momentem
będzie porozumienie z deweloperem i podjęcie decyzji, jak te
pomieszczenia zagospodarować.

- Z naszej strony pierwszym krokiem musi być umieszczenie tablicy
pamiątkowej na budynku. My się w to zaangażujemy, tym bardziej że jest
to jedno z wielu takich miejsc na Pradze. Dobrze byłoby również, aby
piwnice były dostępne dla grup odwiedzających to miejsce i pełniły rolę
edukacyjną i muzealną - tłumaczy naczelnik Wydziału Krajowego ROPWiM.

Jak zaznacza, warte rozważenia jest powołanie muzeum ofiar zbrodni
stalinowskich, którego lokalizację proponowano w więzieniu mokotowskim
bądź w Ministerstwie Sprawiedliwości przy ul. Koszykowej.

- Piwnice na Strzeleckiej do czasu powołania tego muzeum mogłyby być
siedzibą tymczasową takiej placówki, a potem stać się jego filią -
dodaje Siwek.

Apelował o to m.in. ordynariusz warszawsko-praski ks. abp Henryk
Hoser, który wspólnie z ordynariuszem polowym Wojska Polskiego ks. bp.
Józefem Guzdkiem modlił się w ubiegły czwartek w intencji ofiar
sowieckiego i komunistycznego terroru na warszawskiej Pradze. Jak mówił w
homilii, "mamy dzisiaj obowiązek niezapominania o tym, co się stało,
przypominania, głoszenia, ujawnienia tych potwornych zbrodni.
Jednocześnie mamy konkretne zadania do wypełnienia".

- Jednym z tych zadań jest uratowanie miejsc męczeństwa, które są
tutaj tak liczne i na prawym brzegu Warszawy, i na lewym. Te miejsca są
to miejsca święte, które trzeba oglądać w skupieniu, przed którymi
należy klękać. Nic nie powinno nas powstrzymać przed ich zachowaniem,
ukazaniem ich następnym pokoleniom. Jednocześnie obowiązkiem jest
wskazanie symboliki tych miejsc, tych wydarzeń, tych miejsc świętych.
Jest naszym zadaniem i troską, jak poradzić sobie z symboliką narzuconą
przez okupantów - podkreślał w przejmującym kazaniu ksiądz arcybiskup.

Na razie w budynku przy ul. Strzeleckiej 8 nie ma żadnej informacji o
tym, że była to kwatera NKWD na Polskę czy jednostki Smiersz gen. Iwana
Sierowa. Tymczasem jak podkreśla w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" dr
Tomasz Łabuszewski, miejsce to jest świadkiem represji o skali
porównywalnej tylko z osławioną siedzibą gestapo przy al. Szucha. W
piwnicach katowni do dziś znajdują się korytarze pełne wilgotnych i
mrocznych cel, w których rozgrywały się przerażające sceny. W miejscu
tym przesłuchiwano więźniów, bito ich metalowymi prętami, przypalano
papierosami, wybijano zęby i polewano lodowatą wodą.

Już w 1944 r. Sowieci wyrzucili z kamienicy jej mieszkańców,
zamieniając zarówno budynek przy ul. Strzeleckiej 8, jak i wiele innych
pobliskich nieruchomości w służący ich działalności kompleks więzienny i
śledczy. Trafiali tu schwytani w trakcie działań operacyjnych tzw.
grupy warszawskiej płk. Pawła Michajłowa najważniejsi zatrzymani z
terenu tzw. Polski Lubelskiej. Byli przesłuchiwani, selekcjonowani i
wysyłani m.in. do obozu koncentracyjnego NKWD w Rembertowie.

Maciej Walaszczyk

http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/10300,strzelecka-pod-ochrona.html

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl