W kolejce na Everest
Wszystko co sie moze spieprzyc, spieprzy sie raczej wczesniej niz pozniej. Nawet to, co wydawaloby sie niemozliwe do spieprzenia z powodow zupelnie oczywistych.Na przyklad, taka duza gora, Mount Everest - co tam daloby sie spieprzyc? Zalozymy sie? Da sie!
Od czasow wytyczenia trasy przez Hillary'ego i Tenzinga Norgay'a w 1953 r. bardzo sie ona ucywilizowala. Prawie cala trasa jest olinowana. To juz nie dziewicza przyroda, to duza gora zatloczona niemilosiernie, zasmiecona i za przeproszeniem, zasr...Za wysoko dla harcerzy, by wykonali w czynie spolecznym sprzatanie. A tu i tam, zamarzniete zwloki niegdys zupelnie zywych ludzi.
Zdobywcza wyprawa na najwyzszy szczyt swiata kosztuje w firmie nepalskiej $70 000. Dostaje sie dwoch Sherpow i luuu, w gore! Podpisuje sie zobowiazanie, ze w razie trudnych warunkow atmosferycznych musi sie sluchac przewodnikow. No to niby jak? Place 70 tys. dolarow, jestem 100 m. przed szczytem i jakis miejscowy karzelek ma mi dyktowac co mam robic?
A taki miejscowy ludz, jak na ten przyklad Pemba Janbu Sherpa wszedl na szczyt jako pomocnik 16 razy. I nie jest zadnym bohaterem. Wykonal woja prace, chleb na stol dla rodziny.
Pchaja sie zawodowcy i amatorzy-ekscentrycy. Sa nawet tacy, ktorzy uparli sie, by zdobyc najwyzsze szczyty wszystkich kontynentow.Ci drudzy sa beznadziejni.
W sezonie, w kolejce na Bardzo Duza Gore czeka i 500 osob. Jak kiedys w Polsce po mieso. Pierwsza para malzenska (ze Slowenii) wdrapala sie na szczyt w 1990 r. Pierwszy niewidomy dotarl tam w 2001 r., a w 2003 r. wszedl na szczyt szczytow czlowiek jednoreki. Kogo jeszcze tam brakuje?
Az dziw bierze, ze zginelo na trasie tylko 236 wspinaczy. Najczesciej w drodze powrotnej. Jak sie wystalo w kolejce pod gore, zuzylo te piec czy dziewiec butli tlenu, to taki normalny, a nawet inny,ekscentryczny czlowiek jest raczej troche zuzyty. Tu strefa smierci - -35 stopni Celsjusza, 3-4 godziny czekania na moment wdarcia sie na szczyt. Idzie o te 29,035 stop.Zaczynaja sie halucynacje, trudnosc mowienia, a potem, siuuuu! Odlot do Nieba!. Jak znajda zwloki, to dobrze.
Pod pewnymi wzgledami lepiej jest w Afryce. Kazdy normalny czlowiek wie, ze tam na nic dobrego nie mozna liczyc. Jakkolwiek sa kregi, w ktorych modne jest udanie sie na wyprawe na Kilimandzaro. A ta gora znajduje sie przeciez w Afryce. A dokladniej w Kenii. Jak w wojsku, na bramie napis: "Witamy was!", a z drugiej strony: "Mamy was!".
Moja sasiadka, Viola z TV Polonia opowiedziala mi cala historie na zywo, przy wyszukanych niebywale potrawach i swietnych wodeczkach. Tam wlasnie byla.A potem, jakis rok temu, przeczytalem w ktoryms z polskich tygodnikow, relacje jakiejs zachwyconej paniusi-dziennikarki. Odgrazala sie nawet, ze tam wroci.Moze chciala wrobic innych? Taki rodzaj zemsty za swoja krzywde.
Tam odbywa sie robienie ludzi na zywca. Smrod, brud i ubostwo. placi sie za wszystko jak za zboze, poza tym co sie niby wczesniej oplacilo, czyli niby wszystko. Ludzie pluja i klna, ale placa, bo nie maja wyboru. Po zejsciu z zapyzialej, blotnistej miejscami gorki, miejscowi czarni ludzie wyrazaja swoimi facjatami gleboka obraze jezeli nie odda sie im dobrych butow specjalnie na wyprawe kupionych. Polityczne poprawne mendy ich wychowaly i kazden jeden czarny czlowiek jeszcze za trzy tysiace lat bedzie sie skarzyl, ze go wykorzystano. A podwin rekawy czarny czlowieku i zabierz sie wreszcie za robote, bo dam ci dwadziescia piec na gola doope, chocbys sie mial nazywa Usain Bolt.
Najbardziej naiwni wybieraja sie przy okazji na safari. Wsadzaja durniow na dzipy i jezdza bez celu. Nagle jakis dostrzega slonie. Natychmiast daje znac innym i te dzipy jada wszystkie do tego miejsca, gdzie ujrzano slonie. Podjezdzaja i widza ze dwa slonie. I tyle!
Mozna tez udac sie na safari, gdzie moze pojawic sie szansa zobaczenia hipopotama, wieksza od prawdopodobienstwa ujrzenia zywego slonia poza ZOO. Podwozi sie drogich gosci nad rzeke.Tam sie naiwniakow wysadza i pokazuje jednego czarnego czlowieka, ktory sobie czeka w odleglosci 100 m. Informuje sie uprzejmie, ze jak mu sie da tyle, a tyle, to on zaprowadzi i pokaze.
A ja myslalem, ze mistrzami swiata w oszustwie sa Nigeryjczycy.
- Tymczasowy - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
6 komentarzy
1. Pan Tymczasowy,
Szanowny Panie,
Świat należy do odważnych i ciekawych.
Ukłony
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
2. Szanowny Panie Michale
Ja nie jestem podroznikiem. Wole ogladac albumy i programy telewizyjne traktujace o geografii. Ja jestm czlowiekiem druku. Do tej kultury, a nie wedrowniczej, naleze. Swiat idei, to jest moj swiat.
Pozdrawiam.
3. Pan Tymczasowy
Szanowny Panie,
Intelektualiści też chodzą po górach/
W Blogmedia komentuje intelektualistka, erudytka, globtroterka Anna Sówka. Pisał kiedyś "Sowiniec"
Ukłony
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
4. Co zrobić.
Jak w reklamie: http://www.youtube.com/watch?v=kIHoqYdhshA
Ciekawostki:
W 2007 r. Holender Wim Hof podjął próbę wejścia na Mount Everest w krótkich spodenkach. I pewnie udałoby mu się to, gdyby nie kontuzja stopy. W 2009 r. wszedł w samych szortach na górę Kilimandżaro.
14 maja 2005 seryjny (!) helikopter Ecureuil/AStar AS 350 pilotowany przez Didiera Delsalle wylądował na szczycie Mount Everestu (8850 m). Didier wystartował z Lukla (2866 m), wylądował na szczycie i zgodnie z regułami "siedział" tam dłużej niż 2 minuty. Wyczyn został powtórzony następnego dnia.
W tym roku na szczyt weszła jednocześnie rekordowa grupa 150 osób. Utracono rachubę co do ilości zdobywców Everestu. Ich liczbę można szacować pomiędzy 3000 a 4000. Ponad połowa to Sherpowie.
Tzw. wskaźnik śmiertelności waha się na poziomie 2-3% (ilość wypadków śmiertelnych w stos. do ilości zdobywców) i jest najniższy spośród ośmiotysięczników co powoduje, że mimo tragicznego żniwa Everest pozostaje górą najbezpieczniejszą (duża ilość wejść).
Kiedy kolejka linowa na szczyt?
5. Kiedy kolejka linowa na szczyt?
Dokladnie tak to jest. A ja, jako ja, jestem calkowicie za. Kolejka musi byc! Na chinskim poziomie, czyli lepiej i szybciej niz na Kasprowy.
Pieknie zes Dzekoo przypomnial Sherpow. Oni tak zarabiaja na chleb. Wpadna na gorke i zejda na czas, bo przeciez dziecko trzeba odebrac ze szkoly, czy sprzatnac dom, bo zonka opierniczy. A jutro znowu, w gorki...
Pozdrawiam serdecznie.
6. Szanowny Panie Michale
bez wzgledu na okolicznosci przyrody, zgodzimy sie pewnie, ze sama idea wspinaczki wysokogorskiej warta jest rozwagi. Nawet jesli samo wspinanie podoba mi sie mniej wiecej tak, jak jedzenie jablek, ktore musze jesc, choc nienawidze.
Jestem otwarty na kazda idee jako obywatel swiata, choc jednoczesnie jako zaciekly polski patriota. TO SIE DA POGODZIC. Jestem tego dowodem. Moga mnie w Polsce, Ojczyznie Naszej obwozic po wiekszych i mniejszych miejscowoscich, jak ciele o dwoch glowach.
Pozdrawiam.