JP

avatar użytkownika tu.rybak
Rocznica śmierci Jana Pawła II przemknęła w zasadzie niezauważona. Główne media subtelnie rzecz pominęły lub zepchnęły na plan dużo dalszy. Ale coś tam religijnego się ostało, no, bo i najważniejsze święta tuż, tuż...

Pierwsza rzecz to kara nałożona przez KRRiT na "Radio Maryja" za kryptoreklamy. Co prawda rzecz dotyczyła wzmianek o "Naszym Dzienniku", o szkole w Toruniu oraz o SKOKach i to w taki sposób w jaki wszystkie inne telewizje potrafią informować o np. "Newsweeku", ale jednak dotyczyło to "Radia Maryja". A to wykluczone! Jak łatwo zgadnąć w rządowych mediach kryptoreklama nie zdarza się zupełnie...

Druga to efektowna teza o tym, że Jan Paweł II był nikim. Karol Wojtyła z punktu dziejowego jest nikim, nie istnieje - cytuje Roberta Krasowskiego, szefa wydawnictwa Czerwone i Czarne portal Natemat.pl [bez autora, dziennik.pl, 2 IV 2012 r.]

Przy okazji tenże sam natemat.pl przypomina ulubione lektury Palikota i w jednej z nich ów poseł również znajduje papieża jako nikogo (w art. Machały o Krasowskim).

Trzecia to wywiad Pieronka (nieczynny biskup) dla wp.pl. Zadziwiające, że jakiś nadbiskup nie każe mu wziąć mordy w kubeł. Ale widać nie każe... Już początek wywiadu jest niezły, gdyż na pytanie czy Kaczyński ma rację mówiąc o walce Tuska z Kościołem Pieronek uważa, że Kaczyński mocno przesadza i ma dla niego dobrą radę: Niech lepiej spowiada z tego, co mówi.

Zamach na kościelne finanse i emerytury (0,3 proc. Boniego) daje się usprawiedliwić: Rząd zmienia system emerytalny, więc szuka pieniędzy na nasze przyszłe emerytury. Cóż w tym dziwnego, że podejmuje takie kroki?

O skandalicznej decyzji KRRiT ws. nieprzyznania telewizji "Trwam" miejsca na multipleksie: KRRiT podkreślała, że chodziło o kwestie finansowe, dlatego nie ma powodów, by tej argumentacji nie wierzyć. Denerwuje mnie, gdy słyszę, że wszystkiemu winna jest PO, przecież to KRRiT podjęła decyzję w tej sprawie. [A. Niesłuchowska wywiad z T. Pieronkiem, wp.pl, 2 IV 2012 r.]

Tak po sprawiedliwości dodam, że radiowa Trójka, rmf24 i "Fakt" miały większe informacje o rocznicy śmierci Jana Pawła II...

Zrobiłem eksperyment w Google i szukaniem JP. Dawniej chodziło o papieża (i JP Morgan). Tak było do mniej więcej 2006/2007 r. Potem po występie hiphopowych debili JP zaczęło oznaczać j... policję. I niestety teraz w google można znaleźć tylko to. Przygnębiające...

4 komentarze

avatar użytkownika Maryla

1. Rybaku

czego oczekiwać po czekistach, jak sami "zarządzający" pamięcią o JP II ogłaszają "koniec żałoby"? Pamietamy, jak w pierwszą rocznice katastrofy smoleńskiej hierarcha KK ogłosił "koniec żałoby" BO JUŻ MINĄŁ ROK!

W Warszawie abp Nycza kicz zamiast pamięci i tradycji.

Organizatorzy proszą, by nie przynosić zniczy, z które w poprzednich
latach ustawiano na kształt krzyża, ale białe i żółte tulipany (kolory
papieskie). Tym razem krzyż układany będzie z kwiatów. "W ten sposób od
żałoby i smutku po Papieżu, które uosabiały znicze, wchodzimy w nowy
okres, okres radości z wyniesienia na ołtarze Jana Pawła II" - czytamy
na stronie Centrum Myśli JPII.
Przygotowało projekt edukacyjny przeznaczony tym razem dla
gimnazjalistów (w zeszłym roku odbiorcami były sześciolatki).
Organizatorzy przekonują w nim młodym ludzi podejmujących pierwsze w
życiu ważne wybory, by robili to świadomie, tak jak kiedyś nastoletni
Karol Wojtyła. Do gimnazjalistów postanowili dotrzeć poprzez rozesłane
do 180 stołecznych szkół konspekty z grami planszowymi, spoty na
Facebooku, czy wydaną właśnie powieść dla młodzieży "Mecz o wszystko"
Katarzyny Matejek.



I jak zwykle, pamięć niosą dalej i zachowują w pamięci górale. Palą watrę, nic sobie nie robiąc z zaleceń i porównań do faszystów czy nacjonalistów.

Na górze Matyska w Beskidach zapłonie watra, a przed stojącym tam Krzyżem Milenijnym odprawiona zostanie msza święta.

W 2002 roku, podczas ostatniej wizyty Jana Pawła II w Kalwarii
Zebrzydowskiej, papież dziękował pielgrzymom za modlitwy i prosił, by
dalej modlili się za niego, także po jego śmierci.

Kiedy nawiedzałem to sanktuarium w roku 1979, prosiłem,
abyście się za mnie modlili, za życia mojego i po śmierci. Dziś dziękuję
wam wszystkim, kalwaryjskim pielgrzymom, za te modlitwy, za duchowe
wsparcie, jakiego nieustannie doznaję, i nadal proszę: nie ustawajcie w
tej modlitwie. Raz jeszcze Bóg zapłać. Za życia mojego i po śmierci. Ja
zaś jak zawsze będę odwzajemniał tę waszą życzliwość polecając
wszystkich miłosiernemu Chrystusowi i jego Matce

- mówił papież.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika kazef

2. @Rybak @Maryla

Smutne to wszystko.
Mnie najbardziej zasmuciło Centrum Myśli Jana Pawła II, które wie lepiej, że już wystarczy zniczy i każe teraz przynosić kwiaty...
I zasmucił mnie dzis ks.Isakowicz-Zaleski z red. Terlikowskim, którzy akurat dziś, w rocznicę śmierci Wielkiego Rodaka, poleźzli do programu Lisa, żeby gadać o książce-wywiadze, a wiadomo było, że Lis bedzie gadał na okrągło tylko o tym jednym fragmencie tej ksiązki. Akurat dziś, w tę Rocznicę.

Bardzo brak Jana Pawła II. Brak jego ojcostwa. Jego barki i Jego barków.
Trwania w prawdzie.
Z nim inaczej przeżylibyśmy katastrofę smoleńską, nie wiem zresztą, czy w ogóle miałaby ona wówczas miejsce. Gdyby On zył...

Na pocieszenie fragment niedawnego tekstu Wencla. Genialnego. I tyle.

Wojciech Wencel, "Wiatr i krzyż":

Jan Paweł II był dla mnie jak ojciec

Na wielu fotografiach, które pozostały po polskim papieżu, Jan Paweł II stoi wsparty o krucyfiks, a wiatr rozdyma jego szaty. Trudno wskazać obraz, który lepiej oddawałby specyfikę tego pontyfikatu. W Biblii wiatr symbolizuje bliskość Boga i moc Ducha Świętego: Adam i Ewa tuż po zjedzeniu zakazanego owocu chronią się wśród drzew ogrodu, ponieważ słyszą kroki Stwórcy przechadzającego się po raju „w porze, kiedy był powiew wiatru”; w Księdze Ezechiela wizję proroka zapowiada „wiatr gwałtowny”, a Boże tchnienie wskrzesza wyschnięte kości zmarłych; na skargi Hioba Pan odpowiada „z wichru”; wreszcie gdy w Zielone Święta apostołowie wraz z Matką Jezusa i świętymi kobietami zgromadzili się w Wieczerniku, „nagle dał się słyszeć z nieba szum, jakby uderzenie gwałtowanego wichru, i napełnił cały dom, w którym przebywali”. W ten sposób wszyscy zebrani zostali napełnieni Duchem Świętym i zaczęli mówić obcymi językami.

Wiatr jest „oddechem Boga”: budzi grozę i każe nam myśleć o własnej znikomości wobec majestatu Stwórcy. Jednak na papieskich fotografiach równie ważny jest krzyż z postacią Chrystusa. Jan Paweł II trzyma się krucyfiksu, jakby chciał zilustrować swoje pontyfikalne motto: „Jezus jest Prawdą, Drogą i Życiem”. To przez wzgardzonego i odepchniętego Męża boleści wiedzie droga do zmartwychwstania. On jest pośrednikiem między Ojcem a ludźmi. Nikt z nas nie jest w stanie zbawić się sam. Stanąć oko w oko z Bożym żywiołem może tylko ten, kto dał się przywiązać do Chrystusowego krzyża, uwierzywszy w miłosierdzie i odkupienie.

Papież odszedł, ale wiatr nie ustał. Wszyscy pamiętamy, jak w dzień pogrzebu targał ornaty kardynałów i przewracał karty leżącej na trumnie Księgi. Widoczny znak, że Bóg był obecny na Placu św. Piotra razem z tłumami wiernych. Ten sam wiatr, który prowadził Karola Wojtyłę przez całe życie – z Wadowic do Krakowa, a później do Rzymu i do wszystkich krajów, które odwiedził jako pielgrzym – chciał nam coś powiedzieć, poruszyć nas i wyprowadzić na drogę razem z Chrystusem. Chrześcijaństwo zawsze jest drogą, pielgrzymką, rejsem po głębokim morzu...

avatar użytkownika kazef

3. cd. tekstu Wojciecha Wencla

Choć od śmierci papieża upłynęło już 7 lat, ciągle trudno mi o nim mówić i pisać. Jan Paweł II był dla mnie jak ojciec. Jego „List do artystów” i „Tryptyk rzymski” ukazały mi perspektywę twórczości, której chciałbym zawsze być wierny. Pod wpływem tych lektur napisałem poemat „Imago mundi” oparty na motywie creatio continua, kontynuacji aktu stworzenia przez ułomnego człowieka: „Boski Artysta, okazując artyście ludzkiemu łaskawą wyrozumiałość, użycza mu iskry swej transcendentnej mądrości i powołuje go do udziału w swej stwórczej mocy”. I tu pojawia się zasadnicza trudność, bo wyznaczona przez papieża misja artysty nie dotyczy tylko procesu twórczego, ale sięga samej „materii człowieczeństwa”: „Zadaniem każdego człowieka jest być twórcą własnego życia: człowiek ma uczynić z niego arcydzieło sztuki”. Takim arcydziełem było, według Jana Pawła II, życie Fra Angelico, tego, który „tworzył dzieła, tak jak tworzył siebie”. Niełatwo iść śladami błogosławionego.

Nadzieję znajduję w słowach wypowiedzianych przez Ojca Świętego tuż przed śmiercią, na wieść o tym, że do Watykanu przybyły tysiące młodych ludzi, by wspólnie czuwać na Placu św. Piotra: „Szukałem Was, teraz przyszliście do mnie i za to wam dziękuję”. Szuka się kogoś, kto ukrywa się lub jest zagubiony. W Księdze Rodzaju Bóg szuka Adama i Ewy, którzy po skosztowaniu zakazanego owocu przestraszyli się i schronili się wśród drzew ogrodu. Przyczyną ukrycia się czy zagubienia zawsze jest lęk – skutek grzechu pierworodnego, i to nie tylko lęk wobec pułapek tego świata, ale – może w większym stopniu – wobec Boga. Dlatego papież podkreślał, że miłość jest większa niż grzech i wzywał: „Nie lękajcie się patrzeć w wieczność. Tam czeka Ojciec, Bóg, który jest miłością. Dla tej miłości warto żyć. Miejcie odwagę żyć dla miłości”. To właśnie wydaje mi się największą wartością tego pontyfikatu: odrzucenie strategii moralizowania, suchego piętnowania grzechów i przyjęcie postawy świadka Bożej miłości. Największym zagrożeniem dla człowieka jest bowiem nie jego grzeszna natura, ale zgorszenie się sobą, utrata nadziei i odrzucenie ofiary Chrystusa.

Jan Paweł II nie bał się śmierci, wiedział, że miłość jest większa niż grzech i to ona prowadzi do zbawienia. Dla kogoś, kto wielokrotnie w codziennych sytuacjach doświadczał „małych śmierci”, czyli własnych słabości, i Bożej miłości, która odbiera im moc, kres ziemskiego żywota nie mógł być czymś przerażającym. Bo papież nie lękał się też wiatru, który przeprowadza ze śmierci do życia, przeciwnie: stawał w nim z wiarą razem z Chrystusem obecnym w Słowie i Eucharystii. Dlatego potrafił tak spokojnie poddawać się woli Boga. Był jak bohater „Pieśni dla Symeona” Thomasa Stearnsa Eliota: „Moje życie bez wagi czeka na wiatr śmierci,/ Jak ptasie piórko na wierzchu mej dłoni; (…)/ Jestem zmęczony życiem swoim – i tych, którzy przyjdą po mnie./ Umieram śmiercią własną i tych, którzy przyjdą po mnie./ Pozwól odejść Twojemu słudze,/ Ujrzawszy Twe zbawienie”.

avatar użytkownika Maryla

4. @kazef

iść do Lisa do programu, to wejść do szamba.

Nic tego nie usprawiedliwia, szczególnie dzisiaj..... jak widac wielu zagubiło drogę prawdy , a własne aspiracje za podszeptem szatana biorą górę nad zwykłą ludzką przyzwoitością.

Lisa nie oglądam i nie zamierzam tego zmieniać.
Ja do szamba nie wchodzę.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl