Polska - od 100 lat najważniejsze miejsce na świecie!
Inspiracją do napisania tego tekstu był wpis ELIG na BM 24 o europejskim dniu protestów przeciwko ACTA. Otóż moim zdaniem jednym z naszych największych problemów politycznych i gospodarczych jest fakt iż nie zdajemy sobie sprawy z siły oddziaływania tego co dzieje się w Polsce na cały świat. Można powiedzieć, że zachowujemy się jak stado słoni w składzie porcelany, które dodatkowo nie wie jak cennne dla innych rzeczy może z łatwością rozdeptać. To powoduje ciągłe wahania, niepewność nawet co do marzeń, nie mówiąc już o woli powołania instytucji, instytucji prawnych, czy wdrożenia rozwiązań organizacyjnych.
Nabycie świadomości naszej siły oraz, co jeszcze ważniejsze, przemyślenie bezpiecznego dla nas sposobu jej użycia jest bardzo obecnie potrzebne.
Protesty wobec ACTA i fakt ich rozlania się z Polski na całą Europę, a przez to zablokowanie jednej z najgroźniejszych inicjatyw międzynarodowych jest dowodem na to, że “nic się nie zmieniło”
Zauważyłem to zjawisko, nazwanej na moje potrzeby zjawiskiem “polskiej stołeczności” zastanawiając się nad genezą zwycięstwa w Bitwie Warszawskiej z bolszewikami. Oczywiście było to zdarzenie niezwykle donośne historycznie, nadzwyczajne w swym przebiegu. Zdarzenie, które zatrzymało okres rewolucji oświeceniowych w Europie i ocaliło tradycyjny, chrześcijański porządek społeczny. Było też początkiem okresu rewolucji moralnych, który dopiero się zaczyna począwszy z resztą od Polski.
W trakcie wojny w 1920 roku rzeczywiście zdarzył się cud, czyli konkretne zdarzenie, które miało swój początek, rozwinięcie i koniec. Wszyscy od razu zauważyli jakie miał ten cud skutki ale kiedy się on dokonał i konkretnie na czym polegał - tego nie nikt nie potrafił mi powiedzieć. Wszyscy mówili tylko o cudownym skutku, o tym, że nagle jedne wojska skręciły w lewo a powinny pójść w prawo a inne odwrotnie, ale to są właśnie techniczne skutki cudu a nie jego istota, a ona jest bardzo ciekawa.
Otóż bardzo ważnym czynnikiem pozwalającym przegonić w 1920 roku bolszewików było poparcie udzielone przez lewicowe środowiska polityczne - nie chcę ich nazywać komunistami, bo później ta nazwa w zasadzie określa wyłącznie neobolszewików, które spowodowały iż “robotnicy Warszawy” włączyli się do obrony miasta. Gdyby te środowiska były przeciwne obronie suwerenności Polski to trudno wykluczyć, że mogłyby one rozmontować obronę miasta i wtedy decyzja Stalina o zaniechaniu marszu na Warszawę byłaby racjonalna i z punktu widzenia “interesu rewolucji” jak najbardziej słuszna.
Wychodzi więc na to, że tu w Warszawie, w “środowiskach robotniczych” należy szukać cudu. Zwłaszcza, że poparcie odbudowy Polski to nie była dla dla tych środowisk decyzja oczywista. Początkowo większość była za przyłączeniem się do rewolucji.
Przy czym od razu zaznaczam, że ja nic nie ujmuję chwale ludzi walczących o Polskę a jedynie pokazuje moment i sposób otrzymania przez nich “cudownego wsparcia”. Oczywiste jest, że to oni tę Polskę wymyślili, wywalczyli i uprosili dla niej błogosławieństwo i żadną miarą nie chce zdeprecjonować ani ich dzieła, ani ich postaci.
Olbrzymią i kluczową w zasadzie rolę w przekonaniu środowisk lewicowych w Warszawie do poparcia Polski odegrał Eugeniusz Śmiarowki, bardzo wpływowy ówcześnie adwokat lewicy, ale już wtedy nieco zdystansowany od marksizmu, który przekonał w swych wystąpieniach resztę działaczy lewicowych do włączenia się do obrony Warszawy.
Można więc powiedzieć analizując przebieg zdarzeń, że warunkiem konsolidacji ludu Warszawy wokół jej obrony, a przez to zwycięstwa w całej wojnie, było właśnie to “zwątpienie w rewolucję Eugeniusza Śmiarowskiego”.
I teraz najciekawsze. Otóż zwątpienie to zostało zasiane w jego duszy przez jego kolegę, niejakiego B. Leśmiana (Lessmana), .... tak przez tego poetę! Otóż zadedykował on właśnie E. Śmiarowskiemu cykl wierszy pt. “ Łąka”, który de facto jest polemiką z marksizmem, moim zdaniem zresztą znakomitą i wbrew temu co o tym pisze krytyka jest to utwór bardziej ideologiczno-polityczny niż filozoficzny, choć i tu zgadzam się z krytyką, racje są przedstawiane w konwencji symbolicznej - trudno zrozumiałej dla osób z nie mających związków z ówczesnym środowiskiem intelektualnym obu panów.
Mamy więc z jednej strony “technologię cudu” - poetyckie natchnienie dla Leśmiana - “proroka”, który zgodnie z tradycją prorokuje symbolami ułożonymi w wiersze; Śmiarowskiego - będącego “organem wykonawczym” “proroka”, mamy też lud (naród), który pod wpływem proroctwa odwrócił się od zła (bolszewizmu) a skłonił się ku dobru i w ostatecznej konsekwencji jedno z najważniejszych, najbardziej przełomowych zwycięstw dobra nad złem w historii świata.
Nawiasem mówiąc, zgodnie z tradycją biblijną, Leśmian podobnie jak jego poprzednicy w prorokowaniu dostał od życia niezły wycisk i chyba pod wpływem przeciwności życiowych obumarł jako prorok, był jak to ziarno rzucone między ciernie.
Ale jest też i inny bardzo materialny wymiar tych wydarzeń. Otóż sposób myślenia, kategorie opisu świata przekazane przez Leśmiana najpierw Śmirowskiemu a później czytelnikom jego wierszy zostały na stałe zaszczepione w środowisku intelektualnym głównie w Warszawy, ale oczywiście nie tylko i dalej “owocowały” . Te dyskusje z 1920 roku, argumenty i racje moralne stały się zapisem, “kodem genetycznym” antyoświeceniowej, aktywno - katolickiej formacji intelektualnej ( w tym sensie można mówić, że Łąka to jest to również i utwór filozoficzny) co w połączeniu ich przełożeniem na sposób uzasadnienia moralnego decyzji bardzo praktycznych (przystąpić do wojny lub nie przystąpić!) stały się początkiem naszej formacji społecznej.
Przez to doświadczenie, przekonania lewicy do obrony kraju przed bolszewikami, nabyliśmy nie tylko zdolność przekonywania osób związanych ze światopoglądem oświeceniowym ( w tym marksistowskim) do działań przeciwnych wobec ich macierzystego środowiska, ale również nauczyliśmy się integrować te osoby z naszą, biorącą się jeszcze z I RP społecznością narodową, tworząc tym samym zupełnie nową jakość. Trzeba bowiem pamiętać, że przez cały czas rozbiorów ziemiaństwo będące jądrem polskości było wręcz hermetycznie zamknięte dla obcych. Po 1920 roku to się zmieniło, my Polacy otworzyliśmy się na innych!
Podobną do tej decyzji środowisk lewicowych z 1920 roku, decyzję o ponownym przystąpieniu do wojny w sierpniu 1944 roku podjął już lud Warszawy a nie tylko środowiska lewicowe. Te racje i argumenty, które były przełomowe w czasie wojny bolszewickiej okazały się po dwudziestu czterech latach częścią katolickiej w swej istocie polskiej kultury narodowej!
I znowu wielki sukces polityczny na miarę obrony Warszawy w 1920 roku . Powstanie Warszawskie uniemożliwiło Stalinowi zagarniecie całych Niemiec odbierając tym samym Rosji możliwość zebrania owoców wojny. Główny obszar przemysłowy świata - Dorzecze Renu pozostało poza jej zasięgiem!
Powstanie Warszawskie miało również i szerszy wymiar. W końcu przyjęte proroctwo owocuje. Ujawniło jeszcze jedną nową cechę naszej formacji społecznej, którą całkiem się pomija mimo, że jest arcyważana. W Powstaniu Warszawskim nie powstał żaden urząd administrujący jedzeniem, nie było żadnych rekwizycji żywności a nikt nie umarł z głodu mimo, że wszyscy byli głodni a niektórzy mieli broń! Natomiast podczas I Wojny Światowej, przed “cudem nad Wisłą”, przed powstaniem naszej formacji - ludzie w Warszawie umierali z głodu!
Okazało się, że nasza formacja wytworzyła w ciągu dwudziestu paru lat związki społeczne, które skutecznie działają bez potrzeby tworzenia struktury biurokratycznej będącej niezbędnym elementem postoświeceniowego państwa absolutnego! Jesteśmy jako formacja kompletną i działająca w praktyce alternatywą dla oświeceniowego modelu państwa biurokratycznego, jesteśmy alternatywa dla wszystkich elit tych państw!
Dla tego tego nas nie lubią, dlatego próbują nam przypisać antysemityzm, obciążyć winą za holokaust, pokazać naszą rzekomą słabość organizacyjną i ekonomiczną. Dlatego zbijali mam nasze elity. Poniważ jednak proroctwo przekazane przez Leśmiana weszło w lud to działania wymierzone w zniszczenie elity były w wymiarze ideologicznym nieskuteczne.
Kolejnym etapem poprzedzającym inicjację protestów przeciwko ACTA , kolejnym etapem naszej krucjaty antyoświeceniowej rozpoczętej w 1920 roku była Solidarność.
Moim zdaniem wybuch Solidarności był prowokacją. Pamiętam, że w lutym 1980 roku w zakładach pracy była przerowadzana akcja poszukiwania jednego wolnego pokoju z telefonem - rzekomo w celu ograniczenia biurokracji. Kierownicy administracyjni zakładów mieli obowiązek przygotować taką zmianę sposobu zagospodarowania pomieszczeń, by taki pokój wygospodarować. Za pół roku te pokoje okazały się być siedzibami nowo powstałego związku Solidarność.
Oczywistym celem tej prowokacji była wojna w Europie i zajęcie niezbędnego dla Rosji zgłębia przemysłowego w Dorzeczu Renu- czyli cel ten sam co w 1920 i w 1944 roku.
Chodziło o to, że ówczesna doktryna obronna USA zakładała zdolność Ameryki do prowadzenia “1,5 wojny”. Czyli, albo trzech “małych wojen”, albo jednej “dużej” i jednej “małej”
O ile pamiętam proporcje sił w Europie ( na Łabie) były takie - Rosjanie mieli ok. 600 000 żołnierzy a Amerykanie 160 000 i te siły był mniej więcej równe pod względem militarnym. Jednak Amerykanie mogli w krótkim czasie zwiększyć swój potencja konwencjonalny dwukrotnie i nie więcej! Większe wzmocnienie sił w Europie wymagało by dłuższego czasu.
Czyli, jeśli Rosjanom udało by się uwikłać USA w dwie małe wojny, to do trzeciej dużej oni sami by już nie przystąpili raczej skłaniając się do “pokojowego kompromisu” na kształt Monachium.. Nikt nie przystępuje do wojny wiedząc, że ją przegra.
W tym czasie Rosjanie wkroczyli do Afganistanu i byli o krok od dojścia do Zatoki Perskiej. Zatoka Perska jest bowiem tylko 600 km od południowo zachodniej granicy Afganistanu i jest to terytorium nie zamieszkałe, praktycznie ówcześnie nie możliwe do obrony ( Iran był uwikłany w wojnę z Irakiem i konflikt z USA). Nie mógł by przeciwstawić się jeszcze Rosjanom, gdyby oni chcieli dojść do Zatoki Perskiej. Dodatkowo w Afryce był dwa ogniska zapalne - Angola i Etiopia- czyli w sumie już były trzy małe wojny).
W tym momencie, gdyby powstała groźba dużej wojny w Europie to USA najprawdopobniej by sobie Europę odpuściły- zwłaszcza, że prorosyjskie siły polityczne były w tym czasie we wszystkich krajach europejskich niezwykle aktywne i ich antyamerykańskość mogła by stanowić uzasadnienie tego zaniechania. Łatwo jest bowiem powiedzieć, że w końcu każdy ma prawo do określenia ustroju, w którym chce żyć i Ameryka nie może wbrew ludności miejscowej nic zrobić.
Czyli, w sumie Rosjanom do zagarnięcia całej Europy potrzebne było tylko wprowadzenie do Polski ok 1 mln żołnierzy, ale w chytry sposób. Gdy Rosja wprowadzał swoje wojska w jawnym zamiarze wzmocnienia swoich sił inwazyjnych na Łabie, USA mogły by wybrać jednak obronę Europy, i natychmiast, kosztem Afryki lub Zatoki Perskiej wzmocnić swoją obecność militarną. Gdyby jednak siły rosyjskie zostały wprowadzone do Polski i wszystkim wydawało by się, że muszą pacyfikować zbuntowany kraj, to wtedy USA prawdopodobnie nie wzmacniały by sił w Europie a zajęły się pozostałymi “małymi wojnami”, choćby po to, by szybko je zakończyć , by mogły się przeciwstawić wojskom rosyjskim w “dużej wojnie” , gdy te zakończą już pacyfikacje Polski.
Jeśli jednak bunt w Polsce byłby tylko pozorny, bo jego przywódcy będąc agentami od razu, na pierwsze wezwanie podporządkowaliby się Rosji, to wtedy wojska mogły by od razu pójść na zachód a Amerykanie nie mieli by już czasu na jakiekolwiek działanie.
By dokończyć szkicowanie pejzażu politycznego przełomu lat 70-tych i 80-tych trzeba dodać jeszcze jedno. Otóż Rosjanie nie bali się żadnego oddolnego ruchu społecznego, ani w Polsce, ani gdziekolwiek, bo.... uznali za prawdziwy dogmat Lenina o “niemożności integracji klasy robotniczej ( czyli ludu) poza partią robotniczą”. Zgodnie z ich ogromną wiedzą socjotechniczną, wiedzą sprawdzoną zarówno w Rosji jak i na całym świecie w praktyce przy inspirowaniu “ruchów rewolucyjnych” samoorganizacja społeczeństwa wbrew przywódcom jest nie możliwa. Jeśli więc udałoby się im np. w Polsce stworzyć ruch społeczny, którego wszyscy przywódcy byli by ich agentami, to mogli oni przypuszczać, że takim ruchem będzie można dowolnie nim sterować.
Ale Solidarność okazała się ruchem społecznym nieazleżnym od swoich przywódców, okazało się, że ludzie “Solidarności mają” zdolność samoorganizacji, że już narodowa doktryna Polaków zaprzeczyła doświadczeniu tak ładnie podsumowanemu przez Lenina.
Gdy to wyszło na jaw, to Rosjanie odstąpili od całego planu inwazji na Zachód, bo okazał się być nierealny. Dlatego S. Kania przed sądem w Warszawie mówił niedawno, że w pierwszej połowie roku istniała groźba interwencji rosyjskiej a później, gdy okazało się że Solidarność jest autentycznym ruchem społecznym, już nie!
W rezultacie Rosja pozbawiona najważniejszego w Europie ośrodka przemysłowego musiał zbankrutować i się rozpadała.
Natomiast obecnie, rozlanie się z Polski na cała Europę protestów związanych z ACTA wygląda jak początek nowego etapu naszej krucjaty przeciwko “oświeconemu absolutyzmowi”, tym razem w “w przestrzeni północnoatlantyckiej”. Może to nam oczywiście przynieść zarówno korzyści jak i straty - musimy więc być bardzo przezorni i dobrze wiedzieć co robimy, po co i jakie to ma znaczenie byśmy przypadkiem nie zatracili naszego błogosławieństwa.
- UPARTY - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
2 komentarze
1. to max. uproszczenie...
... ale i tak wydaje mi się, że zawiera dwie błędne interpretacje.
!. Solidarność jako autentyczny ruch społeczny i całkowicie niezależny.
Przyjmując zasugerowaną tezę o wybuchu III WW światowej i próbie pacyfikowania Europy jako wyjściową to: jak wiemy i okazało sie (może przesadzam ale?) że co najmniej 90% działaczy to wszelkiej maści agenci, TW, itd. "Bolki" "szpice" "anonymousy"... więc u podstaw z dzisiejszej wiedzy wynika że nie był to autonomiczny ruch społeczny... co potwierdza jednocześnie realność tezy o przyczółku na Europą... i w tym momencie musimy przyznać ,że tak naprawdę to cały ten misterny plan aneksji Europy to rozwalił jeden człowiek a mianowicie pułkownik Kukliński, wywożąc plany rzekomo wprowadzenia stanu wojennego w Polsce... plus to o czy się nie mówi czyli planów ekspansji ZSRR na zachód. co pozwoliło przeciw działać stanom skutecznie ,nie zwiększając zanadto liczebności swych wojsk w Europie. Wystarczyła konsolidacja sprzymierzonych i jawne dozbrojenie technologiczne...co wydaje sie skutecznie zniechęciło Rosjan do dalszych działań w tej materii... i stąd stwierdzenie Kulikowa i potem Sekretarza do Jaruzelskiego że tow. generale musicie sobie radzić sami... a było to tylko spowodowane tym,że rozkręconej machiny nie dało sie już zatrzymać. W tedy to Solidarność stała sie autonomicznym ruchem społecznym... który Jaruzelski musiał pacyfikować we własnym zakresie i później dogadać się z agentami by nie wyszło na jaw a i uspokoiło społeczeństwo...bo jakie były by skutki gdyby światło dzienne ujrzały te szczegóły które teraz są li tylko spekulacją... i są niegroźne same w sobie...
2. tym samym sprawa ACTA... autonomiczność ruchu anonymous ma tyle wspólnego z rzeczywistościa co demokracja w Chinach... to co obserwujemy i czym sie zachwycamy starając sie wykorzystać ( tak jak sami twórcy) to tylko skutki uboczne, wkalkulowane w koszta całej operacji ...a zdaje sie że to rozgrywka większej (być moze tej samej co wcześniej grupy nazwijmy to komunistów na potrzeby tego wywodu) a może próba złapania za modę całego świata bez zabawy w ekspansje ograniczone terytorialnie...
punktem wspólnym jest zarówno poprzednia jak i obecna rola uwikłania wielkich w masę małych konfliktów lokalnych by zmeczyc społeczność na świecie i by nikomu nie chciało sie reagować na jakieś wew, zagrożenia a pod wpływem ciągłego zaangażowania i ponoszenia przez te społeczenstwa kosztów uzyskac zgodę na wszech ogólne porozumienie co by wskazywało wyraźnie na rolę Finansjery i tzw Rządu Światowego ponad narodowego ... którego to społeczność świata przyjęłaby w pewnym momencie jako właśnie Błogosławione uwolnienie, i oczekiwane dobrodziejstwo...
Do tego jednak potrzeba jeszcze duzo niepokojów , wojen o ropę i gaz...zarówno po stronie zachodu jak i wschodu...z tym jednak że wschód jest trzymany za morę cały cza to i ilość konfliktów jest jak widać mniejsza... i dotyczy jedynie tych co zagrażają realizacji bo starają sie byc autonomiczni...
Goethe..."Nikt nie jest tak bardzo zniewolony jak ktoś, kto czuje się wolnym, podczas gdy w rzeczywistości nim nie jest...",JVG
2. Autonomia ludu Solidarności
Od początku 81 roku jak "funkcjonariusz" Regionu Mazowsze miałem kontakt z komisjami zakładowymi. I o ile do sprawy Rulewskiego, czyli do marca 81 roku wyczuwało sie jedność miedzy Regionem a KZ-tam o tyle od marca ludzie w zakładach pracy zaczynali mówić o działaczach regionalnych "ONI" i powstał podział. Natomiast komisje zakładowe, często wbrew stanowisku przewodniczących dogadywać się w różnych konkretnych sprawach z POP'ami i w ten sposób zaczynała się tworzyć autonomiczna od agentów i całkowicie niezależna "Solidarność". To był też powód, dla którego gdy wybuchł stan wojenny działalność PZPR tez została zawieszona! Działacze Solidarności zdobyli w ten sposób wpływ na PZPR przekreślając doktrynę, zasadę, "centralizmu demokratycznego". Elity polityczne PRL'u zostały generałami bez armii! I w tym sensie Solidarność "zdobyła" partię komunistyczną przekreślając plany Rosji.
uparty