Przywróćmy słowom ich znaczenie.
Lecz nade wszystko - słowom naszym, Zmienionym chytrze przez krętaczy, Jedyność przywróć i prawdziwość: Niech prawo zawsze prawo znaczy, A sprawiedliwość - sprawiedliwość. - Julian Tuwim „Modlitwa”.
Iluż z nas jeszcze mówi po polsku, ma w zasobniku podręcznym prawdziwe polskie słowa, zna ich znaczenie i wagę ? Gdy przekręcone tysiące razy słowo, niechlujność i brak dbałości o czystość języka stają się słownikową normą, to gdzie nam myśleć o Polsce. Bo u podstaw leży codzienna higiena, nie tylko języka. Gdy czasu brakuje na wszystko, co wspólne i najważniejsze. Rankiem w pośpiechu i wieczorem, gdy padamy na twarz, o ile w ogóle wracamy w przerwie między pracą, a dodatkową fuchą marnie opłacaną garścią kolorowych koralików przez kolonizatorów.
Słowa, to nie imaginacja, są jak ziemia. Mają kolor, zapach, strukturę i treść. Czujesz je w ręce i na języku. Goszczą wśród nas, tak ważkie jak grzech i dobry uczynek. Jest w nich cały świat. Gdy je ważysz, wtedy nabierają prawdziwego znaczenia, nie są jak strzał na wiwat. Mają godzić celnie lub przytulać do serca. Nieść dobro, albo też być orężem w obronie wartości. Nie można nimi bezkarnie kuglować, ni kupczyć. Wracają do nas miłością lub pomstą. Gdy już wzięliśmy je na swoje barki, tedy musimy je dźwigać z pokorą i rozwagą. By nie brzmiały jak dzwon bez serca.
Potrafią ulecieć skrzydłami do Nieba, a innym razem przygnieść nas boleśnie do Ziemi. Otrzeźwić, zauroczyć i zwieść. Prowadzą nas prostą drogą, a nierzadko wodzą nas na manowce. Pokrętny język, rozdwojony jak u żmii kąsa udając miłosiernego samarytanina. Wielkie i te najprostsze, zawsze ważne, bez względu na porę dnia i czasy w jakich żyjemy. Na przywitanie i pożegnanie, w podzięce i w złości. Gdy wmawia się nam, że miłość może istnieć bez nienawiści, to pytam, co może czuć, choć przez chwilę, gdy ból przeważa, matka zabitego dziecka. Nigdy już nie będzie mogła go przytulić i powiedzieć mu na Dobranoc - Śnij Pięknie. Zabrano jej nie tylko cząstkę serca, marzenia i każdy poranek, wieczór. Pozbawiono jej każdego dnia, w którym mogło być tyle pięknych i prawdziwych słów. Z serca matczynego płynących. Bo słowa towarzyszą nam od kołyski.
Gdy młodzi ludzie mówią do siebie Cześć, to czy ją sobie oddają, czy też przybijają bezmyślnie żółwika, czyżby naszego polskiego ? Czy też bardziej Yo Man ! A serwus ktoś jeszcze pamięta. Kiedy zakonnice przemykają się pod ścianami, by miast usłyszeć - Szczęść Boże, słyszą - Te Pingwin !, gdzie popierdalasz, to ciśnie się na usta jedno pytanie. Czy to my pławamy się ( od staropolskiego pławać ) w rynsztoku, czy też tam leży nasz polski język. Piękny i bogaty jak mało który. Język w którym źle postawiony znak interpunkcyjny lub przestawiony szyk zdania czyni z myśli niezrozumiały bełkot, lub trafia kulą w płot. Albo co gorsza zaburza przekaz werbalny. I wysłany sygnał nie trafia do odbiorcy pierwotnym znaczeniem i treścią. To jak paczka wysłana Pocztą Polską. Nie dość, że nie przyjdzie na czas, to jeszcze zamiast kryształu do adresata trafia stłuczka. A i czasem owoce, które słowem wysyłamy zgniją po drodze. I co wtedy o nas i o naszym darze myśli ich odbiorca. Ano nic dobrego.
Tak działają media, politycy i eksperci. Wtrącają się w nasze rozmowy, by je podmienić na swój przekaz. Tak po bolszewicku. Piękno, Wiarę, Tradycję i Patriotyzm zamieniają we własne lęki. Strach przed ich wagą i siłą. A listonoszy im nie brakuje. Tych na pełnych etatach i dobrowolszczików. Dyżurne redaktory, co ledwo sobie radzą z naszym językiem, tak łatwo rzucają słowa na wiatr, jak i „demokratyczna władza”. I ością im w gardle nie stają najgorsze pomówienia i ohydne kłamstwa. Nie mogą się przecież uderzyć w piersi, bo tam serca nie ma. Jest za to gołosłowność i żarty niewybredne. Frazesy i komunały z Notatnika Partyjnego Lektora. Jedno im trzeba przyznać, ich język nie zmienia się od lat. To swoisty znak holograficzny. Jak już poszli w zaparte i poszło w świat, to nie możemy oczekiwać, że kacap się zmieni. Bo jakże to tak, mają stracić dobrze płatną robotę i kolejne pokolenia czerwonej zarazy pozostawić bez przyszłości.
Towarzysze kiedyś szli na łów i w bój, a teraz się nam tylko źle kojarzy to słowo. Braterska Przyjaźń była zanim sowieci ją sprostytuowali. W Rodzinie hierarchia była obłożona zwrotami Panie Ojcze, Pani Matko, Moja Córko, Synu. Był Wujek i Stryj oraz Stryjenka. A w ZSRR wszyscy byli wujkami i ciociami, a w tym czasie Pawka Morozow pękał z dumy widząc swoich nieprawomyślnych rodziców, szpionów, przed plutonem egzekucyjnym. W Polsce strudzony wędrowiec na przywitanie Błogosławił Gościnny Dom, a u sowietów pionier był Wsiegda Gotow. Na zdradę najbliższych, a w ustach nie miał słów, tylko „Nowomowę”. Tam meldunki, a u Nas Dobre Słowo. Na Drogę, przy obiedzie - Boże Pobłogosław Te Dary i Niech Cię Bóg Prowadzi. Kupujemy chińskie talerze w marketach, a nie statki. Rusycyzmy prowadzą nas Na Pole, nie W Pole. Jestem na Robocie, gdzie się pytam i na jakiej ? Chyba przy ruskim gazociągu. Gdzie Polskie Kwiaty, Kwiaty Polskiej Mowy. Spolegliwy teraz znaczy Uległy. Drzewiej - Godny Zaufania.
Jaki jest cel tych działań w „Wolnej Polsce”. Bez zaborców i okupantów. Bardzo prosty, powolne wypieranie z naszego języka znaczenia i wagi słów, a co za tym idzie wspólnej komunikacji. Istna Wieża Babel. Wmawia się nam, że najważniejsza jest znajomość języków obcych, gdy polski leży odłogiem. A bez własnego języka, ani się nie jesteśmy w stanie zrozumiale porozumieć, ni też przetrwać w Eurokołchozie. Swoją drogą, czy ktoś jeszcze bada pochodzenie swojego nazwiska, czy przykłada wagę do słów. Tak proste słowo i tak ważne, jak „porozumieć” nie dość, że bardziej się kojarzy z połączeniem bezprzewodowym między komputerami lub komórkami, to jeszcze wadzi wielu. Bo priorytetem jest byśmy się nie mogli porozumieć. Użyć rozumu, sprząc dwa umysły troszcząc się, by nikt tej transmisji i komunikatu nie zaburzył i nie odwrócił przeciwko nam i Polsce. Tak pięknie opisanej i zaklętej w słowach poetów, jak i nieobecnym już języku Polskiego Domu.
W cieple i niezwykłej sile naszego języka, dzięki któremu przetrwaliśmy najgorsze dziejowe zawieruchy. Bronił nas przed rusyfikacją i germanizacją. By teraz odejść do moherowego lamusa ? Te wszystkie - szy, -czy, to dla nich wielka przeszkoda. Bo nie wystarczy jak papuga nas naśladować, język polski płynie nie zawsze wartko. Zawsze jednak z Naszej Polskiej Duszy i Serca. To Nasze Korzenie, Mowa Naszych Przodków. Dla najeźdźców zawsze niezrozumiała i obca, nade wszystko bardzo niebezpieczna. Zaklęta w starych drukach i Bogarodzicy. W słowach utraconych na własne życzenie i tych wyklętych ja Żołnierze… Oni pełni pogardy dla wszystkiego co tak Polskie. Nasza Pogarda dla Wrogów, Oprawców i Zdrajców, to według nich „Mowa Nienawiści”. Tak przecież bliska ich „Czarnym Podniebieniom”. Za Prezydenta mamy Imć Bronka, ostoję „języka polskiego”. Czasem aż słów brakuje by oddać ten „BUL”. Który i nam się udziela.
Budujemy stadiony, bo zgodnie ze starą rzymską maksymą „Władzy Ludowej”, która jak zwykle uważa, iż nam wystarczą „Igrzyska i ich chleb”. W których już nie ma Polskiego Smaku, tylko bolszewicki jad. Smaku i smaczkach, takich jak: Waćpanno, Bracie, Na Miły Bóg, Kłaniam się po polsku do samej ziemi. I wielu innych, które nas Żywią i Bronią. Są Solą Naszej Ziemi, a dla innych solą w oku. Które czujnie patrzy, czy My już bez mowy, czy nam język jak Jurandowi ze Spychowa wyrwano, by Prawdy nie mógł rzec. By wynarodowić nas, tak jak próbowano przez wieki naszych braci Słowian. Czy też Gruzinów z ich kultury i języka własnego, bynajmniej nie z Rusi. Nie od Święta, w każdej chwili, która Nasza jest, przywróćmy to co najważniejsze od czasu „wynalezienia ognia”. Język, bo bez niego nawet Bóg by do nas nie przemówił, a co dopiero Siostra i Brat. Nie dajmy go sobie wyrwać, ni też zamienić na potok słów bez żadnego znaczenia. Brońmy go jak Macierzy. Bo to Ona właśnie.
Bo nie wystarczy mieć Spektrum, należy jeszcze mieć grunt pod nogami i solidny Polski Dom. Polską Ziemię i Język Ojczysty. A nie znalezione w sieci. Tylko to co nam w Sercu i Duszy gra.
I Jak zwykle z innej beczki.
- jwp - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
8 komentarzy
1. Opadły mgły,wstaje nowy dzień..
..Słowa, to nie imaginacja,
są jak ziemia.
Mają kolor,
zapach,
strukturę
i treść.
Czujesz je
w ręce
i na języku...
Pozdrawiam serdecznie :)
2. Joanna
Może trochę niezupełnie na temat , choć temat zawsze na czasie, dlatego pozwolę sobie na poniższy komentarz:
Bogatym nie jest ten kto posiada, lecz ten kto daje.
JP II
3. Joanna
Witaj,
dziękuję za wizytę i za Stachurę, jego słowa.
Serdecznie Pozdrawiam
JWP
4. Kij w mrowisko
Witaj,
jak najzupełniej w okolicy tematu, by jednak dawać trzeba posiąść duchowe bogactwo.
Pozdrawiam
JWP
5. @jwp
Piękne rozważania.
Mam kilka dopowiedzeń. Pierwsze, że słowo jest depozytem danym nam przez Boga. Bóg pozwolił nam nazwać stworzone przez Siebie rzeczy. A my nie chemy pamiętać o tym, że nasze słowa opisują dar Stwórcy. "I utworzył Jahwe-Bóg z ziemi wszelkie dzikie zwierzęta i wszelkie ptactwo nieba, i przywiódł je do człowieka, by się przekonać, jak on je nazwie. A każde stworzenie żywe miało nosić takie imię, jakie mu nada człowiek. Nadał więc człowiek imiona wszystkim zwierzętom domowym, ptactwu nieba i wszystkim dzikim zwierzętom." (Rodz. 2,19) Bóg pozowlił nam nazwać wartości, uczucia, cnoty. Pozwolił nam nazwać dobro dobrem a zło złem. Akcja, którą świadomie podjęto uderza w język polski, oczywiście, ale przede wszystkim uderza w język pierwotnych znaczeń powstałych gdy człowiek opisywał świat na Boże wezwanie...
Jak wielka jest waga słowa, gdy swoim pierwotnym znaczeniem opisuje Boży świat.
Jak niszczące są słowa gdy nadano im znaczenia odwrotne i gdy opisują świat z punktu widzenia mieszkańców piekła.
6. kij w mrowisko
A co czyni czlowieka szczesliwym?
Gdy spostrzeze ze wlasnie teraz wszystko juz ma.
7. jwp
Dziekuje za inspirujacy tekst.
:)
8. Joanna
Tylko miłość. Agape. Bernard Shaw napisał, że to co zwykliśmy poczytywać za miłość jest po prostu apetytem, który mija wraz z zaspokojeniem go (parafraza z pamięci)
Pozdrawiam