Merkel ustawia Sikorskiego
Merkel ustawia Sikorskiego
Maciej Walaszczyk
Znany z zamiłowania do chwalenia się na własnej stronie internetowej wszelkimi wypowiedziami na swój temat szef polskiej dyplomacji tym razem przemilczał prztyczek od Merkel.
Jak należy interpretować słynne słowa Sikorskiego wypowiedziane w Berlinie, wzywające Niemcy do wzmocnienia przywództwa w Europie? Był to swego rodzaju hołd złożony przez szefa dyplomacji kraju, który w końcu korzysta z szansy, by siedzieć cicho, jak kilka lat temu radził Polsce prezydent Francji Jaques Chirac.
Wykładnię wystąpienia Sikorskiego dała właśnie Angela Merkel. "Zdarza się, że ktoś wzywa innego do przewodzenia, dlatego że sam nie chce brać odpowiedzialności" - powiedziała w wywiadzie dla kilku europejskich dzienników kanclerz Niemiec. Jednak polski czytelnik nie mógł przeczytać tej frazy w polskiej wersji rozmowy. Zdanie to zostało po prostu pominięte.
W czwartek w kilku europejskich tytułach, w tym w "Le Monde", "The Guardian", "Sźddeutsche Zeitung", "La Stampa", "El Pais" i "Gazecie Wyborczej", ukazał się wywiad z Angelą Merkel. "Anglik, Francuz, Hiszpan, Niemiec i Włoch postanowili wydać z nami gazetę" - chwaliła się "GW". Czy to jednak ten sam wywiad? W pewnym momencie zadający pytanie porusza wątek głośnej deklaracji berlińskiej. "Polski minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski powiedział, że bardziej obawia się bezczynności Niemiec niż ich aktywności. Czy Niemcy robią wystarczająco dużo?" - pyta dziennikarz. "Cieszy mnie przede wszystkim, że te słowa polskiego ministra wyrażają duże zaufanie" - odpowiada pani Merkel. W jej ocenie, pokazuje to, "jak pozytywnie rozwinęły się nasze relacje. Niemcy nie unikają podejmowania ryzyka w imię słusznej sprawy, ale w Europie musimy się przede wszystkim porozumieć, dokąd zmierzamy". Koniec odpowiedzi.
Sprawa się wyjaśnia, kiedy sięgniemy po francuskojęzyczne wydanie "Le Monde". Tłumaczenia podjął się poseł Krzysztof Szczerski (PiS), politolog, europeista, były wiceminister spraw zagranicznych. Okazało się, że w tej wersji wywiadu treść odpowiedzi jest pełniejsza dokładnie o dwa zdania."Podkreślam generalnie, że Niemcy są wielkim europejskim krajem i poczuwają się do odpowiedzialności z tym związanej. Z drugiej strony- podkreślam, że nie mówię tu konkretnie o Polsce -zdarza się, że ktoś wzywa innego do przewodzenia, dlatego że sam nie chce brać odpowiedzialności, a to dlatego, że przywództwo jest zawsze synonimem ryzyka"- powiedziała kanclerz Niemiec w pełnej, nieocenzurowanej wersji rozmowy. - To w jakiś sposób cenzura prewencyjna. Widać, ktoś uznał w "Gazecie Wyborczej", że fraza ta zaburzy polskim czytelnikom opis tego, w jaki sposób reagowano w kraju na berlińskie wystąpienia ministra Sikorskiego. Obraz ten kłóci się z kreacją, w jaką próbowano ubrać słowa ministra i podać polskiej opinii publicznej - komentuje Szczerski. Podkreśla, że kanclerz Niemiec jednocześnie oświadczyła, iż Niemcy przyjmują przywództwo polityczne w Europie.
Według europosła Ryszarda Czarneckiego, jeżeli z rozmowy z kanclerz Niemiec wycina się fragment, w którym wyraża się ona lekceważąco o polskim ministrze spraw zagranicznych, to trudno taki zabieg określić inaczej niż jako próbę zablokowania polskiemu czytelnikowi informacji, że tak naprawdę nikt nie ceni i nie szanuje polityków składających hołdy lenne.
Nasz Dziennik, Sobota-Niedziela, 28-29 stycznia 2012, Nr 23 (4258)
Wytłuszczenie moje.
- Zaloguj się, by odpowiadać
4 komentarze
1. jakiej dyplomacji...
... szef, że spytam?!
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
http://bez-owijania.blogspot.com/ - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
2. Angela Merkel: przeszłość cesarzowej Europy
03-01-2012 15:19
Przeszłość znanych i potężnych polityków zawsze budzi nasze zaciekawienie, uważamy bowiem, że poznanie ich rodzinnych korzeni, środowiska, w którym wyrastali, wpływy, jakim podlegali w dzieciństwie i młodości, mogą pomóc w zrozumieniu ich teraźniejszych postaw i działań. Nic więc dziwnego, że zainteresowanie budzi także przeszłość „cesarzowej Europy”, Angeli Merkel, szczególnie ta sprzed 1989 roku. Były enerdowski dyplomata Ralph Hartmann w artykule opublikowanym w 2008 roku na łamach lewicowego pisma „Ossietzky” postulował, aby pani kanclerz, która tyle mówi o „przejrzystości” w polityce, „bardziej transparentną” uczyniła swoją własną biografię
Nadal bowiem, mimo iż ukazało się już chyba 10 książek poświęconych jej osobie, biografia przewodniczącej CDU robi wrażenie mało przejrzystej. Biografka Jacqueline Boysen ubolewała: „Angela Merkel nie pozwala na spojrzenie za maskę”; w 2001 roku dziennik „Süddeutsche Zeitung” zatytułował artykuł o niej „Kobieta z maską”; biograf Gerd Langguth napisał o Merkel: „Ma w sobie coś ze sfinksa”, Inni autorzy pisali o „sfinksowej skrytości i politycznej nieokreśloności”.
Może zatem warto pewne wątki biografii obecnej kanclerki Niemiec rozjaśnić, posiłkując się zarówno oficjalnymi „biogramami”, biografią autorstwa Gerda Langgutha (najlepszą i najmniej hagiograficzną), jak i ustaleniami, interpretacjami a niekiedy spekulacjami niezależnych publicystów, by wymienić choćby Heinricha Rohbohma, Davida Korna, Rolfa Ehlersa, Jürgena Meyera i Lenę Sokoll, którzy próbują przebić się przez ochronny pancerz w jaki przyoblekła się Merkel.
Ojciec cesarzowej
Ojciec Angeli Dorothei Kasner pastor Horst Kasner, w 1954 roku przeniósł się z Niemiec Zachodnich do Wschodnich, gdzie w brandenburskim Waldhof koło Templina przez 30 lat kierował ośrodkiem kształcenia wikarych. W kołach kościelnych nazywano go „czerwonym Kasnerem”, ponieważ był pryncypialnym zwolennikiem socjalistycznego społeczeństwa a do wschodniej strefy przeniósł się, ponieważ uważał NRD za „ziemię obiecaną”. Nie był zwykłym pastorem, ale kościelno-politycznym aktywistą, gorliwie wcielającym w życie politykę władz komunistycznych wobec Kościoła ewangelickiego, której celem było oddzielenie ewangelickiego kościoła w NRD od ogólnoniemieckiego kościoła w RFN (EKD). Po wojnie kościoły krajowe na terenie NRD należały do EKD, potem powstał BEK czyli Związek Kościołów Ewangelickich w NRD. Antymarksistowski i antykomunistyczny Kościół ewangelicki miał zostać poddany reedukacji, tak aby przekształcił się w Kościół popierający socjalizm.
Jednym z najważniejszych eksponentów tej polityki był mentor i patron Kasnera pastor Albrecht Schönherr – to on załatwił mu posadę kierownika ośrodka w Waldhof, gdzie miano urabiać pastorów na lojalnych obywateli socjalistycznego państwa. Schönherr, późniejszy biskup, należał do najbardziej znaczących postaci Kościoła ewangelickiego w NRD, był zwolennikiem ścisłej współpracy Kościoła z państwem SED, autorem formuły „Kościół ewangelicki w NRD nie jest Kościołem przeciwko socjalizmowi ani obok socjalizmu, ale Kościołem w socjalizmie”. Należał do założycieli tzw. Weißenseer Arbeitskreis (WAK) stworzonego pod patronatem enerdowskiej bezpieki, był działaczem sterowanej przez Moskwę Christliche Friedenskonferenz (CFK). Również Kasner udzielał się w obu tych organizacjach. Należał do kierowniczego zespołu WAK - organizacji skupiającej lewicowych teologów, uchodzącej za przedłużenie SED w Synodzie Kościoła ewangelickiego. W Weißenseer Arbeitskreis i w CFK Kasner współpracował z takim ludźmi jak Gerhard Bassarak (TW „Buss”) czy Heinrich Fink („TW „Heiner”). W 1982 roku WAK zaczął wydawać pismo „Weißenseer Blätter”, które zwalczało wszelkie przejawy opozycji wobec reżimu i nawet w polityce SED zaczęło węszyć „odchylenie prawicowe”.
Dokumenty enerdowskich instancji zajmujących się sprawami kościelnymi dowodzą, że Kasner, zaliczany do „sił postępowych” Synodu, bardzo aktywnie działał na rzecz oddzielenia Kościoła Berlina-Brandenburgii od EKD, zwykle w porozumieniu z dwoma innymi synodałami Clemesem de Maizière (TW „Kałuża”, TW „Adwokat”) oraz prof. Hanfriedem Müllerem (TW „Hans Meier”, TW „Michael”). Dokumenty wewnętrzne SED mówią z dużym uznaniem o działalności tej trójki.
Prof. Hanfried Müller, członek WAK i CFK, de facto komunista, przeniósł się do NRD w 1952 roku. Wykładał teologię na uniwersytecie Humboldtów – jego wydział uchodził za „bastion stalinizmu”. Miał dobre kontakty z niektórymi członkami Biura Politycznego SED. Drugi kolega Kasnera Clemens de Maizière, wpływowy funkcjonariusz wschodniej CDU (Ost-CDU) był w doskonałych stosunkach z przewodniczącym partii Geraldem Göttingiem, który od 1951 roku pracował dla KGB, a od 1953 dla Stasi jako TW „Göbel”. Jego syn, prawnik Lothar de Maizière (TW „Czerny”), od 16 roku życia działał w Ost-CDU. Jego karierę w kościele wspomagał prezydent konsystorza Kościoła ewangelickiego Berlina-Brandenburgii Manfred Stolpe (TW „Sekretarz”), ze Stolpem kontakty miał oczywiście Horst Kasner. Lothar de Maizière pozostawał w zażyłych stosunkach z prawnikiem, późniejszym prezesem PDS, Gregorem Gysim (TW „Erwin”), synem Klausa Gysiego (TW „Kurt”), ministra kultury i sekretarza stanu ds. kościelnych, którego partnerem do rozmów był Horst Kasner. Blisko zaprzyjaźniony z Kasnerem był inny prawnik i działacz kościelny Wolfgang Schnur (TW „Torsten”, TW „Dr Ralf Schrimer”). Cały towarzysko-polityczny krąg młodej Angeli Kasner, to krąg „pastorów-patriotów”, związanych z reżimem działaczy Kościoła ewangelickiego, prawników kościelnych oraz funkcjonariuszy, sterowanej i zinfiltrowanej przez Stasi, Ost-CDU. To był polityczny biotop, w którym wyrastała.
Gerd Langguth określa jej ojca jako „jednego z najbardziej wpływowych dygnitarzy kościelnych”, który „urządził się w NRD”. Według Langgutha był on „bardzo blisko państwa” i „nie miał oporów przed kontaktami ze służbą bezpieczeństwa”. Niektórzy wręcz uważają pastora Kasnera za szarą eminencję „czerwonej siatki” oplatającej Kościół ewangelicki Berlina-Brandenburgii, za jedną z kluczowych postaci funkcjonujących na styku Kościoła i reżimu. Cieszył się tymi samymi przywilejami co członkowie partyjnej nomenklatury, np. posiadał zarówno prywatny, jak i służbowy samochód. Rodzina Kasnerów żyła w wygodnym domu, miała pomoc domową i ogrodnika. Pastor Kasner organizował europejskie kontakty oficjalnego kościoła w NRD, należał do tzw. Westreisekader, czyli grupy ludzi w NRD mających prawo wyjazdów na Zachód. Rodzina Kasnerów odwiedzała krewnych na Zachodzie; ojciec podróżował do Włoch i Wielkiej Brytanii w celach służbowych i kościelno-politycznych. Matce Angeli zezwolono nawet na wyjazd do USA. Pastor Kasner otrzymywał – oczywiście za wiedzą i zgodą władz – literaturę z Zachodu. Co miesiąc organizował tzw. Hauskreis, w którym uczestniczyli przyjaciele i znajomi aby prowadzić polityczne dyskusje. Brała w nich udział również Angela.
O pozycji politycznej Horsta Kasnera świadczy epizod przytaczany w biografiach obecnej kanclerz Niemiec: będąc w 12 klasie Angela wraz z kolegami i koleżankami samowolnie zmieniła program jakieś szkolnej imprezy m.in. intonując Międzynarodówkę po angielsku zamiast po niemiecku. Nadgorliwy nauczyciel doniósł o tym incydencie organom bezpieczeństwa. Już się wydawało, że na Angelę spadną jakieś kary, ale ojciec uruchomił odpowiednie kontakty w Berlinie, i zamiast panny Kasner ukarano... nauczyciela.
Ojciec Angeli, człowiek o wyrazistej, dominującej osobowości, posiadający duże umiejętności pedagogiczne wywarł na nią, zdaniem Gerda Langgutha, bardzo głęboki wpływ. W latach 1989/90 był przeciwnikiem zjednoczenia Niemiec, opowiadał się za utrzymaniem samodzielnego bytu politycznego demokratycznej socjalistycznej NRD.
Czerwone dzieciństwo
Młoda Angela należała najpierw, jak większość dzieci, do „pionierów Ernsta Thälmanna” a następnie w wieku 16 lat wstąpiła w szeregi Wolnej Młodzieży Niemieckiej (FDJ), skupiającej ok. połowy młodzieży w NRD. Organizowała imprezy polityczne, na jednej z nich apelowała o datki na broń dla Frelimo w Mozambiku i innych komunistycznych ugrupowań w Afryce, działała w Towarzystwie Przyjaźni Niemiecko-Sowieckiej, jeździła Pociągiem Przyjaźni do Związku Sowieckiego, jako 15-latka brała udział w międzynarodowej olimpiadzie języka rosyjskiego w Moskwie organizowanej w ramach obchodów 100-lecia urodzin Włodzimierza Lenina.
Studiowała na Uniwersytecie im. Karola Marksa w Lipsku uważanym za uczelnię bardziej „czerwoną“ niż inne uczelnie w NRD. Kto chciał tam studiować musiał być aktywny w partii lub FDJ, wyróżniać się zaangażowaniem na rzecz ustroju socjalistycznego, wysoką socjalistyczną świadomością, aktywnością i wiedzą polityczną. Procent agentury Stasi był tam wyższy niż na innych uczelniach, ideologiczna indoktrynacja silniejsza. Jednym z wydziałów uniwersyteckich był wydział dziennikarstwa, popularnie nazywany „Czerwonym Klasztorem”, ośrodek kształcenia dziennikarzy i ludzi mediów w NRD, kuźnia kadr dla aparatu propagandy reżimu. Obowiązkowym przedmiotem był marksizm-leninizm. Niestety, prace pisemne z marksizmu-leninizmu wykonane przez Angelę Kasner w okresie studiów gdzieś się zapodziały. Dodajmy, że na uniwersytecie w Lipsku studiował również jej brat Markus, który był potem stypendystą w Ośrodku Badań Jądrowych w Dubnej pod Moskwą.
W trakcie studiów Angela Kasner nadal aktywnie działa w FDJ. Studentka, która znała ją ze studiów w Lipsku wspomina ja jako „zdeklarowaną komunistkę”, która pilnowała kolegów, żeby przestrzegali obowiązującej linii partii. Ogólnie opinia jest taka, że „wysoko nosiła sztandar” socjalizmu. W 1974 roku podczas pobytu, w ramach wymiany młodzieży studenckiej, w Moskwie i Leningradzie, poznała studenta fizyki Ulricha Merkela, z którym w 1977 roku wzięła ślub, także kościelny. Po czterech latach małżeństwo się rozpadło się.
„Jestem zbyt gadatliwa, nie nadaję się na TW”
W 1978 roku po skończeniu studiów ubiegała się o przyjęcie na asystenturę na Wyższej Szkole Technicznej w Ilmenau. W tym czasie miał miejsce pewien epizod do dziś wywołujący falę domysłów i spekulacji. Otóż, jak w jednym z wywiadów wyznała przewodnicząca CDU, miała wówczas rozmowę z dwoma oficerami Stasi, którzy próbowali nakłonić ją do podjęcia współpracy. Jednak odmówiła, tłumacząc im, że jest zbyt gadatliwa i wszystko opowie przyjaciołom, więc - co logiczne - nie nadaje się na tajnego współpracownika. Ciekawe, że podobna sytuacja zdarzyła się podobno ojcu Angeli – o ile oczywiście można wierzyć oficerowi Stasi Klausowi Roßbergowi (prowadził m.in. Manfreda Stolpego), który utrzymuje, że w połowie lat 70. próbowano zwerbować pastora Kasnera szantażując go wiedzą o rzekomym korzystaniu przez niego z usług berlińskich prostytutek. Ale pastor się nie ugiął i współpracy odmówił.
Nie wiadomo, kim byli ci dwaj oficerowie (a może tylko jeden, ponieważ w 2009 roku Merkel mówiła już tylko o jednym), nie dysponujemy meldunkiem z tej rozmowy. Domysły i podejrzenia biorą się stąd, że w przypadku Angeli Merkel mamy do czynienia z zachwianiem pewnej „logiki biograficznej”. Jeśli bowiem odmówiła współpracy z tajną policją polityczną, to logiczne byłoby albo całkowite zamknięcie jej drogi kariery naukowej albo, ewentualnie, zezwolenie na pracę tylko na Wyższej Szkole Technicznej w Ilmenau. Tymczasem stała się rzecz bardzo dziwna: po odmowie współpracy ze Stasi (za ten heroiczny czyn prezydent Obama przyznał jej Medal Wolności) Angela Merkel zamiast uczyć fizyki w szkole, pracować w dziale badawczym któregoś z przedsiębiorstw państwowych, ewentualnie trafić do, bądź co bądź prowincjonalnej uczelni – Ilmenau liczyło niecałe 30 000 mieszkańców, dostaje się raptem do elitarnego Centralnego Instytutu Chemii Fizycznej w Berlinie, wchodzącego w skład Akademii Nauk NRD, a zatem do samego „serca” nauki enerdowskiej. Innymi słowy odmowa podjęcia współpracy ze Stasi zaowocowała nie zablokowaniem kariery naukowej, ale wręcz przeciwnie - awansem do najważniejszej elitarnej instytucji naukowej w NRD, która – co oczywiste – podlegała ścisłej kontroli służb specjalnych, zwłaszcza, istotne z punktu widzenia gospodarczego i wojskowego, instytuty nauk ścisłych i technicznych.
Podejrzliwi publicyści niemieccy, wrogo nastawieni wobec kanclerz Merkel. podejrzewają więc, że Stasi złożyła jej ofertę: „podejmiesz z nami współpracę, a my w nagrodę wyślemy cię do Berlina, do Akademii Nauk”. Podkreślmy jednak bardzo mocno, że nie ma na to żadnych dowodów, stąd obdarzanie przez tychże publicystów Angeli Merkel mianem TW „Erika” jest pozbawione jakichkolwiek podstaw.
Wygodne życie w NRD
Centralny Instytut Chemii Fizycznej, mieścił się w berlińskiej dzielnicy Adlershof. Znajdowała się tam również siedziba państwowej telewizji oraz sztabu (i kilku jednostek) dywizji wartowniczej im. Feliksa Dzierżyńskiego, stanowiącej wojskowe ramię MBP, czyli swego rodzaju gwardię przyboczną reżimu. Cały teren był ogrodzony i normalni obywatele nie mieli tam wstępu. Był to świat uprzywilejowany, z własną kliniką, sklepami typu „konsum”, w których przez cały rok sprzedawano banany.
W Akademii Nauk, gdzie pracowała od 1978 do 1990 roku, Angela nadal działała w FDJ, była członkiem zarządu okręgu, pełniła rolę sekretarza Agitacji i Propagandy – w zakres jej obowiązków wchodziły edukacja polityczna i krzewienie marksizmu-leninizmu. Sama Merkel twierdzi, że zajmowała się tylko załatwianiem biletów do teatru. Nie można tego zweryfikować, bo odpowiednie dokumenty gdzieś się zapodziały. Nadmieńmy tutaj, że w 2005 roku pochodząca z NRD pisarka Kathrin Schmidt, na łamach lewicowego tygodnika „Der Freitag” zasugerowała, że Angela Merkel przechowuje jakieś akta swoje i swojego ojca. Lider Partii Lewicy Oskar Lafontaine zapewne przesadził określając ją jako należącą do „Kampfreserve der Partei“ (FDJ) „młodą żarliwą komunistkę ”, zawsze wierną linii partii, ale jej ponadprzeciętne zaangażowanie ideowo-polityczne, od szkoły średniej do Akademii Nauk, było faktem.
W tamtym czasie wyjeżdżała do ZSRS i Czechosłowacji. W 1983 roku udała się prywatnie „na włóczęgę” z plecakiem po Związku Sowieckim - podróżowała po Kraju Rad bez ograniczeń, odwiedzając Gruzję, Armenię, Azerbejdżan. Wyjeżdżała także do RFN. Jest to znamienne również z tego powodu, że nie miała dzieci, które władze NRD traktowały zazwyczaj jako „zastaw” na wypadek gdyby komuś zachciało się zostać na Zachodzie. Tymczasem zezwolono na wyjazd na ślub kuzynki do Hamburga młodej, rozwiedzionej, bezdzietnej pracownicy Akademii Nauk – idealnej kandydatce na pozostanie w RFN. Wynika z tego, że cieszyła się pełnym zaufaniem władz i należała do Westreisekader.
Opiekunka czy agentka?
Zagadkowy jest epizod z życia Merkel związany ze sprawą fizyka Roberta Havemanna. Havemann, dawny współpracownik KGB i Stasi (TW „Leitz”), pogniewał się na swoich kolegów partyjnych i zaczął ich atakować z pozycji „prawdziwego komunizmu”. Nałożyli więc na niego areszt domowy i, od 1979 roku aż do jego śmierci w roku 1982, funkcjonariusze i agenci Stasi przez 24 godziny na dobę obserwowali posiadłość Havemanna w podberlińskiej Grünheide i blokowali do niej dostęp. W tej akcji brali także udział aktywiści FDJ. W 2005 roku w aktach Stasi na temat Havemanna znaleziono fotografie ludzi, którzy w 1980 roku przebywali w pobliżu jego domu, na jednej z nich była Angela Merkel. Ponieważ nie było żadnego powodu, aby wówczas, w tamtych okolicznościach, znalazła się akurat w tamtym miejscu, pojawiają się domysły, że znalazła się tam nieprzypadkowo, lecz musiała należeć do aktywistów FDJ biorących udział w zorganizowanej przez Stasi akcji obserwowania i izolowania Havemanna. Obrońcy Merkel zwracają jednak uwagę, że znała się z synem Havemanna Ulrichem również pracującym w Instytucie Chemii Fizycznej, i że podobno pilnowała dzieci Havemannom, co wyjaśniałoby jej zdjęcie w aktach sprawy Havemanna.
Doktorat
Merkel była niewątpliwie uzdolnioną studentka i doktorantką, ale nie ma na swoim koncie jakichś znaczących osiągnięć naukowych, doktorat obroniła dopiero w 1986 roku, po 8 latach od rozpoczęcia pracy w Instytucie Chemii Fizycznej; jej pracę doktorską „krytycznie przejrzał” jej ówczesny partner życiowy dr Joachim Sauer, który należał do Westreisekader, m.in. przez pewien czas pracował na Wyższej Szkole Technicznej w Karlsruhe, co bez wątpienia wymagało kontaktów ze służbami specjalnymi, zwłaszcza, że jego zainteresowania naukowe zahaczały o badania nad energią jądrową. Jako ciekawostkę przytoczmy fakt, że w Instytucie Chemii Fizycznej Angela Merkel pracowała m.in. nad metodami wykorzystania sowieckiego gazu ziemnego w przemyśle chemicznym.
Według ówczesnego regulaminu o promocjach doktorskich, także z dziedziny nauk ścisłych, nieodłączną częścią doktoratu była praca z zakresu znajomości marksizmu-leninizmu. Merkel otrzymała ocenę „dostateczną”, co było regułą w przypadku doktoratów z nauk przyrodniczych. Niestety, jej praca gdzieś się zapodziała. Nie odnaleziono ani oryginału, ani kopii.
Tomasz Gabiś
Tomasz Gabiś (ur. 1955) – publicysta, tłumacz. Absolwent germanistyki Uniwersytetu Wrocławskiego. Znawca, tłumacz i propagator na gruncie polskim twórczości Ernsta Jüngera. W latach 1991-2003 redagował pismo „Stańczyk”. Publikował m.in. w „Najwyższym Czasie”, „Młodej Polsce”, „Frondzie”, „Obywatelu”, „Pro Fide, Rege et Lege”, „Nowym Państwie”. Autor książki Gry imperialne (2008) wydanej w Wydawnictwie ARCANA.
Druga połowa życiorysu Angeli Merkel, łącznie z rozpoznaniem mechanizmów władzy dominujących w RFN – w 103. numerze Dwumiesięcznika ARCANA!
Wojciech Kozlowski
3. BEZCENNE...
... dzięki!
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
http://bez-owijania.blogspot.com/ - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
4. Pan Natenczas,
Szanowny Panie,
Niemcy i nasi współcześni administratorzy w Polsce zapominają, że Niemcy w czasie II Wojny Światowej, wymordowali ca 6 milionów Polaków, rozkradli, zniszczyli około 85 % polskiego majątku narodowego.
Niemcy zmuszone były wypłacic odszkodowania między innymi Francji i Żydom,
Najciekawsze z tego jest to, że w umowie podpisanej w Nowym Joku, kilkanaście dni temu, Żyd, którego ukrywał Polak, dostanie dodatek do renty, emerytury ca 400€ >Polak ukrywający Żyda już nie.
Polakowi za ukrywanie Żydów groziła tylko jedna kara, kara śmierci
Ukłony
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz