Z Tobą chcę oglądać Świat
Spójrzmy przez liście na obłoki w niebie I na promieni po gałęziach załom, Zbliżmy swe dusze i pozwólmy ciałom Być tym, czym wzajem pragną być dla siebie ! Spójrzmy przez liście na obłoki w niebie. - Bolesław Leśmian „Trzy Róże”.
Nie wiem, czy w każdym z nas drzemie tęsknota za czasem przeszłym, nawet tym, którego nie poznaliśmy namacalnie. Podróż w czasie. Jedni pragną poznać przyszłość. Czy to z lęku przed tym, co nas czeka, czy też ze zwykłej ciekawości, a czasem głupoty. Inni pragną cofnąć się w czasie, gdyż teraźniejszość im doskwiera. Idealizują ją ponad miarę. Widzą, to co pragną. Nie zauważają, że los podły ludzi nie oszczędzał. To nic dziwnego, tak już mamy. Wypieramy to, co złe, by się obronić przed traumą, jakiej często doświadczamy od dzieciństwa. To prosty i skuteczny mechanizm obronny. Wehikuł Czasu może Nas jednak rzucić w błoto i krew, lub do ubogiej chaty. Nie wiemy czy podołalibyśmy takiej sytuacji.
A nam się marzy Belle Epoque. Bez pracy i rachunków za konsumpcję kawioru i wypite butelki z bąbelkami. Może nie wszystkim, a jednak jest w nas tęsknota. W myślach i snach podążamy w Poszukiwaniu Utraconego Czasu. Czy bardziej straconego. Może podświadomie czujemy grzech zaniedbania i winę za to, co mogliśmy i winniśmy uczynić w czasie, który nie powróci.
Tęsknimy za kołyską, matczyną piersią i srogą, choć troskliwą ręka ojca. Za schronieniem tak bezpiecznym. Chcemy naprawiać błędy przeszłości, miast się ich strzec na przyszłość. Tam byli bliscy nasi, mieliśmy takie samie oczy. Jedną duszę, serce i świat ten sam. To czego teraz nam tak brakuje. Zapewne to nic nowego To jest część nieodłączna konstrukcji każdego z nas. Zwykła ludzka potrzeba, nie bez Pierwiastka Bożego. Zatem czy mamy sobie wybić z głowy podróże, spotkanie z przeszłością i z nieprzewidywalną przyszłością. Mamy tkwić tylko w teraźniejszości, której tak po prawdzie nie ma. Gdy gdziekolwiek stoimy jest to, co za nami i to co przed. A my pośrodku.
Nie da się uczynić rozważnego kroku do przodu bez tego, co jest naszym bagażem doświadczeń. Bez tego, co tkwi w nas i co po sobie pozostawili nam przodkowie. To byłby co najmniej głupi krok. Można iść w stronę słońca, tylko nie wolno dać się zwieść samemu światłu. Bo na końcu nas spali. Okulary, które nas ochronią tkwią w przeszłości. Nie trzeba jednak sięgać po nie właśnie tam. Wystarczy się dobrze się rozglądnąć.
Nie odżegnuję się od Podróży w Czasie, wybieram jednak podróż w przeszłość. Przyszłość przede mną, mam na nią jeszcze wpływ. Niewątpliwie cofam się w czasie do epok, które miały pewien charme i charakter. Średniowiecze nie było do końca takie, jakie się je nam przedstawia. Były bardzie szkodliwe okresy w „rozwoju cywilizacji”. Tęsknie za zapomnianymi obyczajami, twarzą babci i dziadka, za wieloma bez których ten świat nie jest już taki sam. Za pięknymi strojami, ludowymi, czy też szlacheckim kontuszem. Uwodzi mnie ludowa muzyka, swing i blues, a także naprawdę „Wielcy Klasycy Muzyki”. Można mnożyć przykłady, przywoływać ludzi i ich piękne ślady, które nam pozostawili. Prawdziwe samochody i buty podzelowane, nie do zdarcia. Cerowane skarpetki, czy też konfitury, w których smak i ręce matki zaklęte. Chleba powszedniego nam brak, a utrwalaczy i polepszaczy mamy w nadmiarze.
Z Naszego Ojczystego Języka pozostały już tylko strzępy, a miast mózgów dzieciom naszym kciuki od sms-ów rosną. „Czytają” emotikony, a książki leżą odłogiem, nawet myszy się ich nie tykają. One też takie oświecone i postępowe. W mediach nie maż już pięknych głosów i takiż myśli. Króluje bolszewicka kalka, a „redaktory” gadają w obcych językach.
Wydawało mi się, że warto uciec od tego, co tu i teraz mnie boli, tego, co ranom nie pozwoli się zabliźnić. W ułudę zwiewnych tiuli wirujących w rytmie walca. A to właśnie ten walec, gdy nie będziemy nim kierować nas rozjedzie. Nie możemy rejterować z pola walki, jakim był, jest i będzie świat. Ten ludzki. Im bardziej cofam się w przeszłość, tym więcej widzę ludzi i człowieczeństwa. I właśnie to winno nas utwierdzić w przekonaniu, iż warto, należy wracać. By jeszcze raz zaczerpnąć ze źródła. I wrócić z krystaliczną wodą, jaką jest coraz bardziej wypierana z nas Wiara i Tradycja. Niezbędna by ocalić to, co było wartościowe i najpiękniejsze. To bez czego nie byłoby do gdzie wracać i tym bardziej budować przyszłości.
Otaczałaby nas zewsząd pustka, tak potrzebna demiurgom i ich lewackim pomiotom. Tak łatwo przychodzi im negować nasz dorobek, nowa edukacja zmienia historię szybciej niż myślimy. I nie tylko. Zmienia nas i wszystko na czym stoimy. Pragną usunąć Nasz Fundament. Sami go przecież nie mają. Budują zamki na piasku i spraszają gawiedź, żądną nowych uciech. A to koszul z konopi, a to Babochłopa w sejmie, czy też innego czarusia. Bo tak bardziej Jewropejscy będziemy. To powód do chwalby. Bo przecz nie Rodzina. Nie szarża ułańska i znak krzyża na chlebie.
Człowiek z natury jest istotą społeczną, nie potrafi, ani też nie chce sam podróżować. Wielcy samotnicy nie potrafili przecież żyć bez bliźnich. W końcu do kogo adresowali swoje „Gorzkie Żale”. Jakoś tak Bóg ten Dziwny Świat poukładał, że bez Ciebie nie chce mi się żyć. Ileż można się przeglądać w lustrze. Mój Przyjaciel, śp., zawsze mówił, a nie był świętoszkiem, że chciałby być jak kryształ. Przyjmować światło ludzi i je oddawać. Niejako rozszczepiać. Na każdy kolor. By być i żyć dla ludzi, bo to tylko czyni nas człowiekiem. Bez tego jesteśmy jak dziurawa dętka, daleko na niej nie zajedziemy.
Nie próbujmy być Robinsonami, każdy potrzebuje swojego Piętaszka. Jakby to nie zabrzmiało, dufam, że mnie dobrze rozumiecie. Ponoć każdy z Nas jest samotną wyspą. To tylko część prawdy. Na tej wyspie wre życie, kwitną kwiaty i szemrze strumień życiodajny. A każdy z nas, czy pustelnikiem będąc, czy też rozbitkiem czeka na bratnią duszę. Czy też choćby na wroga. Bo nie masz takiej rzeczy, żywej, czy pozornie martwej, która jest samoistna.
Kwiecie w polu ufnie spoglądając ku niebu nie odcina się od korzeni. Tam też jest życiodajna siła. Nawet ulęgałka nie przeminie bezpowrotnie, może zgnije, my tak to widzimy. Ziemia inaczej.
W swojej wieloletniej podróży spotykałem, jak i Wy, tak wielu, tyleż wspaniałych ludzi, podłych też. Nie wiedziałem jednak, że nie muszę szukać tej jedynej w czasie, który nie do końca przeminął. Nie widziałem, że tak blisko, od wielu lat jest ze mną Ta, która jest wszystkim czego szukałem. Tylko nie tam gdzie trzeba. Widziałem Młodą Polskę, Przybyszewskich tych czasów. Piękne mundury i panny adorujące. Sanitariuszki z Powstania Warszawskiego, Leśnych Ludzi i siebie na furmance ze snopkami siania. Tak bez tego, co zawsze w proporcjach przeważa. Gdy rzadkie są chwile szczęścia, więcej smutków.
Na mojej szali nie było tego odważnika, który sprawiedliwe waży. Nie było też ni oczu widzących, nie to żebym nie cenił bliskich swoich. Tyleż im dawałem, co troski ukrywałem. Dzieliłem sprawiedliwie, według swojej miary. Która była tylko moją. A wzorzec nie leży w Sevre. Jest właśnie tam, gdzie chcemy wracać. Tylko po co ?, skoro nie utlenił się. Nic nie zaginie. Bo znalazłem swoje oczy, Twoje Oczy. Nie wiem czy Bogu dziękować, czy też Tobie. Za to, co dzięki nim ujrzałem.
Mam też nadzieję, że moje Tobie go nie zamknęły. Dziękuję Ci za Twoją Intuicję i Zdrowy Rozsądek. Za to, że byłaś, jesteś i będziesz. Częściej zapewne niż ja przy Tobie. Nigdy nie przestanę podróżować. Jak i nikt nie powinien. Nie wyobrażam sobie, ani też nie pragnę chwil bez Ciebie. Bez rąk splecionych i serc. Ranek i wieczór bez Ciebie nie ma koloru, dźwięku i smaku.
Wszystko, czego dotykam jest Tobą. Mamy jeden bilet w tej podróży. I nie jest mi z tym wcale źle. Ja czekam na Ciebie w każdej chwili dnia i nocy. Troski wspólne i radości, uśmiech i łza. Gdy się żegnam, to nie wiem czy raz ostatni. Dlatego zawsze czule.
Bo nie tylko na balu Cię Kocham, ale i w zmarszczce na czole. W zdrowiu i chorobie. Polska jest Tobą, a Ty Nią. Może dla kogoś zabrzmi to dziwnie, może zbyt górnolotnie. Ja powziąłem jeden ślub. Może poligamiczny. Ale w dobrym tego słowa znaczeniu. Bo nic bardziej nie jest Nam potrzebne jak prawdziwe śluby.
Może za późno, ale jednak wreszcie do mnie dotarło, że -
Z Tobą chcę oglądać Świat.
Ja znalazłem swój Kryształ, Moje Okno i Oko na Świat.
Bo są jeszcze Równe Babki na Świecie, tak blisko nas.
A my ich nie dostrzegamy. Tak jak kamieni milowych.
A teraz z Jej Beczki.
Trzy Róże
W sąsiedniej studni rdzawi się szczęk wiadra.
W ogrodzie cisza. Na kwiatach śpią skwary,
Spoza zieleni szarzeje płot stary.
Skrzy się ku słońcu sęk w płocie i zadra,
O wodę z pluskiem uderzył spód wiadra.
Spójrzmy przez liście na obłoki w niebie
I na promieni po gałęziach załom,
Zbliżmy swe dusze i pozwólmy ciałom
Być tym, czym wzajem pragną być dla siebie!
Spójrzmy przez liście na obłoki w niebie.
Woń róż, śpiew ptaków i dwie dusze znojne,
I dwa te ciała, ukryte w zieleni,
I ten ład słońca wśród bezładu cieni,
I najście ciszy nagłe, niespokojne,
Woń róż, śpiew ptaków i dwie dusze znojne.
A jeśli jeszcze, prócz duszy i ciała,
Jest w tym ogrodzie jakaś róża trzecia,
Której purpura przetrwa snów stulecia,
To wszakże ona też nam w piersi pała -
Ta róża trzecia, prócz duszy i ciała!
- jwp - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
2 komentarze
1. Jwp
O kurde, ale pieknie piszesz, ja Cię kręcę.
2. Kij w mrowisko
Witaj,
dziękuję za miłe słowa i wizytę na blogu.
Serdecznie Pozdrawiam
JWP