Bajzel
Zagadkowo ginął wyżsi urzędnicy, politycy, naukowcy, szyfranci, duchowni, policjanci… I nikogo, poza niewielką garstką, to nie obchodzi. Bajzel. Znalezienie, szczególnie w miastach, kilometra nie zasranego, prostego i równego chodnika graniczy z cudem. Bajzel. Wystarczy, że trochę popada (deszcz lub śnieg) i od razu klęska żywiołowa, powodzie i podtopy. Bajzel. Bandy szoferaków parkują po swojemu, byleby jak najbardziej utrudnić przejście pieszym. Bajzel. Nic się tu nie opłaca. Siać, hodować, wytwarzać, produkować. Bajzel. A nie…, pomyłka. Kraść, malwersować, sprzeniewieżać, malwersować, defraudować, to jest zawsze opłacalne. Bajzel. Służba zdrowia corocznie toczy wojnę z pacjentem, w … imię jego dobra. Bajzel. Dzieci i młodzież, wskutek permanentnej reformy w oświacie i wychowaniu, głupieją na potęgę. Bajzel. Przydrożne rowy, lasy, zagajniki, parkingi są mega kosmicznie zaśmiecone i zasrane. Bajzel. Obwodnice, autostrady i drogi ekspresowe, to opowiadanie klechd, bajek i baśni. Bajzel. Punktualność i czystość na kolei. No, no… Tak, tak. Śmiech na sali. Świeże powietrze i czystość w środkach komunikacji miejskiej… Bajzel, co się zowie. Kolejki na poczcie, w bankach, urzędach…. Katastrofa. I na nic nie ma już dwudziesty rok z rzędu kapuchy. Na szkoły, szpitale, przedszkola, żłobki, przychodnie, zapory retencyjne, tamy i stopnie wodne, lotniska i porty rzeczne oraz morskie, kulturę i sztukę, wojsko, policję, sądownictwo, sprawną administrację, oczyszczalnie ścieków i kanalizacje, wysypiska śmieci i punkty utylizacyjne… na wszystko, poza tym na co jest „po uważaniu”. Czyli dla swojej kamaryli, kumotrów i koleżków. Bajzel. Że o Stadionie Wady Narodowej i sfuszerowanych orlikach to już nie wspomnę. Bajzel…, bym zapomniał.
To tak z grubsza obraz kraju i – jak celnie kiedyś się wyraziła jedna z posłanek – przypadkowego społeczeństwa, które raczej egzystuje niż żyje. I teraz pojawia się pytanie o to, czy to się wszystko zmieni. Moim zdaniem nie ma na to co liczyć. Owo społeczeństwo, ów naród i owi obywatele (sic!) są tak do cna zblatowani, apatyczni i zmęczeni tym wszystkim, że wszechogarniające znieczulica i zidiocenie są nieomal namacalne. Liczy się co najwyżej dojutrkowość, byleby mieć co do gara wrzucić, wlać do baku samochodu (jeśli się go ma), zapić i zakąsić, co na tyłek założyć i gdzie się zabawić. Bo…. Bo pogoń za tym by mieć niż być. O tak, bo jakiejś dziuni z telewizora waginę przemeblowali lub jakiemuś narcyzowi-celebrycie penisa zmniejszyli/zwiększyli* to jest sprawa ważka społecznie i to się gra na okrągło. Co zresztą jest też i prawda, bo trafia to na popyt ze strony armii imbecylów, dla których cały świat to jedno wielkie jebanko. Przepraszam, że tak bezpośrednio i otwarcie. Jebanko? Gdzie tam, to tylko taka radosna „mała stabilizacja”. Grillowanko, ciepła woda w kranie, byleby się czymś tam znieczulić, poplątać i pobujać w rytm jakiegoś zakłócacza fal mózgowych. No, a jak nasi przegłosują, że Tatry leżą na północy zaś Bałtyk na południu, to każdy twierdzący inaczej będzie pisowskim oszołomem. Ot zwyczajnie. „Bo idzie młodość, młodość, młodość….” Bajzel. Ale zaraz zaraz. Justysia znowu przerobiła Matti na cacy! Tośmy pochlipali przed telewyzoramy. Oooo… właśnie, to jest kolejny ważki problem społeczny. No, ach jak ten Adam śmiga po tych piaskach pustyni, nawet Hołek wymiata. A jeszcze Magda słusznie opierdoliła gdzieś jakichś garkotłuków. Bęc wuja w czoło i będzie wesoło (copyright podobno Ziemkiewicz). Tańce na lodzie, tańce na rurze, tańce-jebańce. A co? I jak oni fałszują? Nie, nie, nie wybory, tylko przy mikrofonie. Bajzel.
Albo taki ważki problem społeczny, że córcia Bardzo Ważnego Polityka została złapana na tym, że chwaliła się tym, że jest dziwką. Rozumiecie, obywatele i obywatelki? Dziwką. I już mamy kryzys gabinetowy lub parlamentarny. Albo też, że synalek innego WA-ŻNIA-KA ze świecznika przykozaczył na motorze. Aż go później pułkownik musiał pchać na wózku. Tośmy se znowu pochlipali przed telewyzoramy. Bo taki był cały serialowy. Zaprawdę powiadam wam, seryjne zdebilenie serialowe. Masowa, na akord, produkcja tandety myślowej, surogatów rozumu, piątej klepki. I albo strzelanka i mordobicie albo ckliwe, przelukrowane aż do wyrzygania historyjki jak z opery mydlanej. Bajzel. Bajzel w telewizorni, bajzel w radioli, bajzel w gazetach, bajzel na ulicy…. Wszechogarniający bajzel, zaduch i zatęchłe powietrze. Co tam? Ważne, że jest co do gara wrzucić i co mieć na wypitkę. Kurde, w mordę, tylko że nawet Czysta nie kopie jak dawniej, bo ktoś i tutaj coś z procentami miesza. Tak, że i tu bajzel. Lecz co tam. W zamian za to mamy grające fontanny i po „europejsku”. Aaa i dostęp do publicznej informacji zakneblowanej. Ot taki chichot z Mysiej, by żyło się lepiej. Bajzel. A w telewizorach – legiony picusiów-gogusiów, jakby świeżo po lobotomii. Bajzel. Jakaś lub jakiś artycha robi obscenę, eksponuje kicz, grafomaństwo lub tandetę, ale za to nacmokać się na ideą to obowiązkowo trzeba aż do wyrzygania i dać mu wagony czasu antenowego. Ot bajzelna sztuka i tfurczość (korekta nie poprawiać). I jeszcze jakiś niegolony szarpidrut głosi oświadczenie polityczne, jakby to miało w ogóle być interesujące. Ważne, że można było utonąć w kredytach i pożyczkach i cieszyć się nimi, jak autochtoni, którzy opylili Holendrom wyspę Manhattan za paciorki warte dwadzieścia kilka dolców. Kabaret i operetka. Aha, ludzie zapierdzielamy, bo rzucili nowe tablety, smatfony czy inne gadżety. Brać, bo taniej już nie będzie! Bajzel.
A gdzie tam, że chorzy na raka nie mają lekarstw? Że dzieci często nie mają drugich śniadań? Że masy samotnych matek nie stać na wiele rzeczy? Że panować zaczyna dziedziczne bezrobocie? Że młodzi spiepszają, gdzie się tylko da? Że kraj się wyludnia? Że każdy nas robi w wała? Że…, że tych „że” to można by jeszcze wymieniać i wymieniać. Co najwyżej to ta znana redaktorka od interwencji się tym zajmie. Tylko właściwie za nią, to te problemy powinno rozwiązywać państwo.
Bajzel….
* niepotrzebne skreślić.
- MoherowyFighter - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
6 komentarzy
1. @Moherowy
Autor: Noam Chomsky pkt 9 instrukcji obsługi ciemnego ludu
9 – ZAMIEŃ BUNT NA POCZUCIE WINY. Pozwól, aby jednostki uwierzyły, że są jedynymi winnymi swoich niepowodzeń, a to przez niedostatek inteligencji, zdolności, starań. Tak więc, zamiast buntować się przeciwko systemowi ekonomicznemu, jednostka będzie żyła w poczuciu dewaluacji własnej wartości, winy, co prowadzi do depresji, a ta do zahamowania działań. A przecież bez działań nie ma rewolucji!
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. ad. Maryla, Moherowy.
Najpierw ad Moherowy.
Ja sam chyba ze dwa razy dziennie myślę to, co ty piszesz. Od dawna też staram się zrozumieć dlaczego tak jest, dlaczego doszło do regresu już nie cywilizacyjnego a w ręcz gatunkowego, dlaczego tak wielu ludzi dało się zredukować do postaci zwierzęcej, bo przestali tworzyć społeczeństwo a zaczęli żyć w stadzie. Przecież dążenie do tego by być "w głównym nurcie" czyli w jakimś środku ciężkości całej zbiorowości jest cechą charakterystyczną owadów tworzących rój a nie ludzi. Społeczeństwo od roju lub stada różni się tym, że dąży do zapewnienia identycznego bezpieczeństwa socjalnego wszystkim bez względu czy są na obrzeżach, czy w centrum. Natomiast rozwiązłość obyczajowa i zredukowanie wszelkiej aktywności do jedzenia i seksu tak charakterystyczne dla zwierząt w Starożytnym Rzymie, jak długo był on republiką, było cecha niewolników.
Później się o tym nie mówiło, bo gdy nastało cesarstwo został niewolony cały patrycjat i wdała się rozwiązłość. W ten sposób stało się jawne, że status społeczny patrycjusza niejako upodobnił się do statusu niewolnika!
Z podobnym problemem mamy i teraz do czynienia.
Ad Maryla
Niskie poczucie wartości wielu naszych rodaków i związana z tym depresja wynika po części z prawidłowej oceny stany faktycznego. Czy nasi nauczyciele nie wiedzą o tym, że w większości nie są w stanie niczego pożytecznego nauczyć swoich uczniów, nie wiedzą tego, ze sami nie rozumieją świata, nie potrafią w nim żyć, nie mówiąc o tym, że nie są w stanie niczym go ubogacić. Oczywiście, że wiedzą. Czy tylko w niektórych rodzinach jest tak, że dzieci widzą kompletną bezradność życiową rodziców. Oczywiście, że w bardzo wielu i to wbrew pozorom w tych lepiej sytuowanych środowiskach jest to oczywiste dla wszystkich. Natomiast w środowiskach biedniejszych nie jest to regułą!
Przecież to wczorajsze samookaleczenie się prokuratora - pułkownika jest tego najlepszym przykładem. Teoretycznie jest to człowiek który zrobił wielką karierę a jednak on, podobnie jak zapewne jego koledzy, poza strukturą wojskową nie widzi dla siebie życia. Oznacza to, że zrezygnował on ze swej podmiotowości i przestał być podmiotowym człowiekiem a stał się cząstką armii. Można więc powiedzieć, że robiąc karierę stał się uczestnikiem, członkiem stada lub roju mającym pełną świadomość swojej nieprzydatności społecznej poza armią. Podobne mechanizmy zachodzą we wszystkich korporacjach zawodowych.
Ad. Maryla, Moherowy
Moim zdaniem obecny kryzys finansowy może doprowadzić do upadku tego obłędnego światopoglądu cofającego ludzkość do stanu sprzed potopu. Realny socjalizm, którego skutkiem jest degresja społeczeństwa w rój zaczął upadać, gdy okazało się, ze władza potrzebuje wykonawców swoich poleceń, że bez osób takich jak Turecki w Kabarecie Olgi Lipińskiej nie może funkcjonować.
Sam widziałem coś nieprawdopodobnego ale na prawdę to się darzyło. Otóż w latach 80-tych, może to był 87 rok, potrzebowałem jakichś materiałów budowlanych i udałem się do mojego znajomego, który był dyrektorem dużej firmy budowlanej - oczywiście państwowej. Straciłem tam pół dnia, bo mój znajomy był zajęty szukaniem kalosza na polu za płotem firmy. Żeby znaleźć tego kalosza ( szt 1) kilkadziesiąt robotników zostało ustawionych w tyralierę i przeszukiwało pole za płotem. Ten kalosz był tak potrzebny , bo pan dyrektor musiał pożyczyć dźwig czy koparkę drugiemu przedsiębiorstwu budowlanemu i do tego było potrzeba oddelegować pracownika, który tą maszynę obsługiwał. Pracownik zaś by móc przenieść się do drugiego miejsca pracy- nawet czasowo musiał rozliczyć się ze stroju służbowego, w tym z kaloszy. Pechowo jednak poprzedniego dania upił się on za płotem firmy i jednego kalosza zgubił. Zobaczyłem więc zapitego faceta siedzącego w sekretariacie dyrektora i czekającego na to, aż pan dyrektor wraz z załoga firmy znajdą zgubionego przez niego kalosza!
Czyli doszło do kompletnego zaniku zależności służbowej a dyrektor stał się kolegą lub bardziej podwładnym robotnika.
W tym samy roku zostałem zatrzymany przez milicję za posiadanie nielegalnych wydawnictw. Na korytarzu w komendzie milicji zauważyłem ogłoszenie o naborze do służby w milicji. Był jednak jeden warunek- posiadanie meldunku w Warszawie!. Milicja nie była w stanie zapewnić zakwaterowania swoim nowym funkcjonariuszom i musiała się podpierać zapleczem materialnym kandydatów! Czyli koniec systemu.
Żeby tych problemów uniknąć w skali całej Europy, która w znacznej mierze upodobniła się do krajów realnego socjalizmu postanowiono zrezygnować z produkcji dóbr i usług wymienialnych na rynek lokalny, czyli oddzielić produkcję od naturalnych rynków zbytu. Wtedy żaden robotnik nie będzie miał świadomości własnej siły.Nie mniej jednak okazało się, ze nie można tego sfinansować. Fakt iż wczoraj Niemcy sprzedały po raz pierwszy w historii świata obligacje o ujemnym oprocentowaniu oznacza, że stary świat się skończył, że nie da się bezpiecznie posiadać pieniędzy bankowych i jedynie kwestią jest ile z nich trzeba będzie stracić. To zaś oznacza, że przede wszystkim Europa musi zacząć znowu sama zaspokajać swoje potrzeby konsumpcyjne. To daje nadziej na odbudowę poczucia wartości ludzi.
uparty
3. Marylo,
ale co ma to, co przytoczyłaś, do mojego tekstu? Ja stwierdzam fakty i nic ponad to. Mam w imię swoistej politpoprawności zaprzeczać temu, co widzę? Ile z tego wszystkiego jest - tak na prawdę - własne życzenie?
4. Uparty
Przecież dążenie do tego by być "w głównym nurcie" czyli w jakimś środku ciężkości całej zbiorowości jest cechą charakterystyczną owadów tworzących rój a nie ludzi. Społeczeństwo od roju lub stada różni się tym, że dąży do zapewnienia identycznego bezpieczeństwa socjalnego wszystkim bez względu czy są na obrzeżach, czy w centrum.
Obawiam się, że mocno nie doceniasz osobniczej, wewnętrznej mądrości, która obowiązuje w świecie zwierząt. Zadziwiająco sporo mechanizmów i zasad w nim istniejących wskazuje na jego wyjątkową logiczność i "uspołecznienie". Ciekaw jestem, jakby zachowywał się człowiek, gdyby go odedrzeć z tabu oraz zakazów i nakazów i gdyby mu kazać wracać z powrotem na drzewo lub do jaskini. Jak bardzo byłby wtedy dzikszy niż zwierzęta. Asumptem do takiego myślenia jest ów bajzel, o którym piszę.
5. @Moherowy
to, co napisałam ma znaczenie i to bardzo duże. Tzw toksyczne elity odpowiadają za ten stan. Tak samo było w PRL-u , ludzie byli obojętni na to , co sie dzieje wokół, bo "wszystko było nasze". Dzisiaj każdemu się wmawia - pilnuj tylko swojego.
Stąd ta dziadowszczyzna i brak chęci do zmian . Ludzie przywykli, tylko inna manipulacja tu zadziałała.
Brak prawidłowych wzorców - no bo kto jest tu wzorcem ?
Brak wymagań, no bo od kogo wymagać, jak wszyscy bezkarni?
I tak jest jak jest.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
6. Marylo,
a jeśli to tytułem uzupełnienia opisu (względnie, syntetycznej diagnozy) to zgoda całkowita. Ja opisuję efekty, Ty sięgasz po przyczyny. Trochę bym to też pogłębił o drażniące w samoświadomości społecznej przekonanie, że "lepiej jest tego i owego nie ruszać bo jeszcze coś można na tym stracić". A to jest - moim zdaniem - pochodną tego, że gdzieś jest taki drażniący sumienie pogląd, że "Mniej lub bardziej ten bajzel jest też w części moim udziałem. Więc, lepiej jest nic nie zmieniać, bo jeszcze sam wyjdę na winnego status quo. Zamiast nad tym główkować, to corocznie wrzucę 5 zeta dzieciakom do puszek i będę miał cnotę zacerowaną."