Kryzys Europy tak naprawdę nie dotyczy pieniędzy. Chodzi o to, że Europejczycy nigdy nie istnieli.

avatar użytkownika Maryla

Mit Europy - BY GARETH HARDING.

The euro crisis isn't really about money. It's about the fiction that Europeans ever existed at all.
Tłumaczenie fragmentów artykułu

Kryzys Europy tak naprawdę nie dotyczy pieniędzy. Chodzi o to, że Europejczycy nigdy
nie istnieli.

http://www.foreignpolicy.com/articles/2012/01/03/the_myth_of_europe?page=0,0
-----------------


Kiedy euro oficjalnie weszło w obieg z wybiciem północy 1 stycznia 2002 roku, fajerwerki
rozświetliły niebo całej Europy z okazji złomowania francuskiego franka. niemieckiej marki, greckiej drahmy i innych starożytnych walut.

Gospodarz - Bruksela zaprezentowała ekstrawagancki pokaz dzwięku i światła, a we Frankfurcie pięcio piętrową statuę na cześć nowej waluty...
Prezes Europejskiego Banku Centralnego W.Duisenberg oświadczył, że" ustanowienie monet i banknotów euro pojawi sie we wszystkich podręcznikach historii wszystkich krajów świata jako początek nowej ery w Europie".
Początek 2000 roku był czasem Europy. Oświecone kręgi polityczne po obu stronach Atlantyku tryskały ekscytacją nowym przybyszem  na arenie światowej.
W tym magazynie (FA), w 2004 roku, Parag Khanna opisał "styl" Unii Europejskiej jako "mocarstwo metroseksualne" napędzane testosteronem obok chamskich USA na światwej scenie dyplomacji.
W tym samym roku, ekonomista Jeremy Rifkin napisał książkę - długą pochwałę, "Europejskie marzenie": Jak wizja Europy przyszłości uciszyła i przyćmiła American Dream, po której ukazał się bestseller Reid`a, Stany Zjednoczone Europy: "Nowe supermocarstwo i koniec amerykańskiej supremacji".
W 2005 roku ekspert  polityki zagranicznej Mark Leonard wyjaśnił "Dlaczego Europa będzie przewodzić w XXI wieku."
Można się zastanawiać, jak te książki sprzedają się dzisiaj, kiedy europejski sen stał się koszmarem dla wielu,  euro balansuje na krawędzi upadku,a Unia pogrąża się w potrójnym kryzysie który potrwa lata, jeśli nie dekady.


Pierwszy - katastrofa ekonomiczna.
Jak Stany Zjednoczone do 1930 roku, Europa przeżywa kryzys finansowy.
Bezrobocie jest wysokie - ponad 20 procent w Hiszpanii - podczas gdy wzrost prawie nie istnieje, banki są zwijane, a zadłużonym rządom kończą się pieniądze.
Niektóre kraje, m.in. Wielkiej Brytanii, Grecji, Irlandii, Włoch, Portugalii i Hiszpanii,stanęly wobec perspektywy pokoleniowych trudności.
Drugi -  kryzys gospodarczy jest na szczycie najgłębszego kryzysu politycznego w obliczu
którego stoi Unia Europejska.

Jej najbardziej ambitny projekt, stworzenie wspólnej waluty, grozi zawaleniem.
Zasada swobodnego przepływu osób, kolejny kamień węgielny integracji z UE, jest kwestionowana, ponieważ niektóre państwa przywracają kontrole graniczne.
Brak jest wizjonerskiego kierownictwa.
Niezadowolony wyborca obraca się w stronę anty imigracyjnego populizmu.
W swoim dorocznym przemówieniu we wrześniu ubiegłego roku, przewodniczący Komisji Europejskiej José Manuel Barroso przyznał:
"Stoimy przed największym wyzwaniem w historii naszego związku."
Miesiąc później, kanclerz Niemiec Angela Merkel opisała zagrożenia dla euro w Europie jako "kryzys najgorszy od końca II wojny światowej." Po raz pierwszy w ciągu 20 lat,  rozpadnięcie się UE nie jest już science fiction, ale realne, całkiem możliwe.

Unia Europejska została zbudowana na micie, że jesteśmy jednym narodem, ze wspólnym
przeznaczeniem "coraz ściślejszej unii" - to słowa  Traktatu Rzymskiego z 1957 roku, będącego fundamentem ówczesnej Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej.

Teraz odkrywamy, że ​​regionalne i narodowe różnice nie zanikają i że Europejczycy myślą i działają zupełnie inaczej od siebie. Brytyjski punkt widzenia roli państwa jest bardzo odmienny od francuskiego.
Greckie lub włoskie pojęcie prawa bardzo różni się od Szwecji lub Danii.
Łotysze mają bardzo odmienny pogląd o Rosji niż Niemcy.  Irlandczyk jest gotowy zapłacić w podatkach na co nie zgodzi się Duńczyk czy Belg.

Ten brak jedności w Europie to trzeci, i najbardziej głęboki kryzys, który leży u podstaw tego kontynentu niepowodzeń gospodarczych i politycznych.
Większość Europejczyków ma małe pojęcie, na czym UE opiera się na świecie, co wiąże jej  ludzi, jaka jest ich przeszłość, i dokąd zmierzają w przyszłości.

Po ponad 60 latach integracji UE,  z 200.000 stronami  przepisów i nadal rosnącym stosem traktatów, udało się zbudowanie Unii Europejskiej, bez Europejczyków.

Co to znaczy Europejczyk?
Takie pytanie zadał jeden z moich studentów i wydaje się, że odpowiedz na nie powinna być łatwa.
Przecież urodziłem się w Walii i mieszkałem na kontynecie europejskim - w Oslo, Pradze,
i Brukseli przez większość ostatnich 25 lat. Moglem podróżować do wszystkich krajów UE z wyjątkiem Malty. Mówię w kilku językach europejskich i studiowałem europejską historię i nauki polityczne. Pracowałem w Komisji Europejskiej i Parlamencie Europejskim.
Moi najlepsi przyjaciele są holendrami, niemcami, słowakami, szwedami. Moja partnerka jest francuzką, a moje dzieci są dwujęzyczne.
W odróżnieniu od ostatnich prezydentów USA, wiem, jaka jest różnica między Słowenią i Słowacją.
Jeśli ktoś jest Europejczykiem powinien o tym wiedzieć i dlaczego nim jest.

Odpowiadając, jąkałem się opowiadając coś o europejskich wartościach, wolności, demokracji, prawach człowieka, jednak czułem, że nie przekonałem samego siebie, o klasie nie mówiąc.

"Podstawowe wartości europejskie są święte", powiedzial w 2004 roku Jan Peter Balkenende,  holenderski premier.
Gdy przyszło do rzeczywistego określenie tych wartości, był niewyrazny (fuzzier), przyznając,
"Omawiamy ideę Europy przez ostatnie 1200 lat, ale nie możemy zrozumieć, co to znaczy."

To jest problem: kwestia wartości, ponieważ one są spoiwem, które łączy kraje i narody. Pomagają one określić, co jest za społeczeństwem, a co przeciw.
Amerykańskie wartości są jasno i zwięźle określone w Karcie Praw i Konstytucji USA, której większość amerykańskich dzieci uczy się w wieku szkolnym , a niektórzy z senatorów noszą ją w tylnej kieszeni spodni.
Unia Europejska, z drugiej strony, nie ma konstytucji, a jej Karta Praw Podstawowych stała się prawnie wiążąca dopiero w 2009 roku. Najnowszym w UE jest dokument niemal nieprzenikniony legalistycznie traktat, który został zmieniony sześć razy od podpisania Traktatu Rzymskiego w 1967 roku.
Najnowsze wcielenie zbioru przepisów UE z 2007 r. to Traktat z Lizbony, zobowiązujący Unię do takich wartości, jak wolność słowa, demokracja i zrównoważony rozwój.
Nic dziwnego, że trudno się nie zgodzić z amerykańskim dziennikarzem C.Caldwell, który napisał w swojej prowokacyjnej książce z 2009 roku pt Rozważania o rewolucji w Europie: "Nie ma konsensusu, nawet na początku konsensusu na temat tego, co to są Europejskie wartości".
................
Kiedy Holenderski polityczny populista Geert Wilders zaproponował połączenie Flandrii i Holandii w 2008 roku, jeden z  oburzonych tym flamandzkich czytelników gazety napisał   komentarz: "Jeśli połączy się  Flandrię, z  ludzmi wścibskimi, chuliganami przemocy, młodzieżą mordującą, przyłączę się do  zbrojnej rebelii.
Wystarczay być z Holendrami na tym samym kempingu!"
Inny napisał: "Związek  Maroka z Mongolią będzie lepszy".  Tam nie sika się na ściany kościoła, i nie jedzą smażonych krokietów z automatów z przekąskami.."


Szczególnie poruszajaca i symptomatyczna jest wypowiedz:

Pomimo 60 lat, coraz ściślejszej integracji i interakcji między Europejczykami, stereotypy są wyraźne, żyje im się dobrze, uprzedzenia są tak głębokie, jak zawsze, a partie polityczne opowiadają mniej więcej to samo o  różnorodności i nietolerancji. W ostatnich wyborach we Francji, Belgii, Holandii, Włoszech, na Węgrzech, a nawet progresywnych Szwecji i Finlandii, wyborcy okazali lęki i fobie, które mogą być opisane tylko jako druga strona europejskiego marzenia opisanego przez Rifkina.

Jeśli kiedykolwiek był europejski sen, to opierał się na poczuciu solidarności wśród innych członków 27-naród klubu. Ale spróbujcie powiedzieć, że solidarnością jest pomstowanie Francuzów na mitycznych polskich hydraulików o kradzież miejsc ich pracy w czasie debaty nad konstytucją UE w 2005 roku, lub Holendrów, i ich reakcje na transfer dużych sum pieniędzy do biedniejszych członków bloku, abo niemieckie, słowackie, finskie wrzaski jako reakcja na zaoferowanie pomocy bankrutującej Grecji.
Na kongresie w Europie w 1948 roku, brytyjski premier Winston Churchill wypowiedział kiedyś słynne zdanie: "Mamy nadzieję zobaczyć Europę, gdzie ludzie w każdym kraju będą myśleć, że są w  ojczyzniei i czuć - "Tu jestem w domu".

Niektórzy mają nadzieję. Dziś jest mniejsza mobilność niż wtedy, gdy Churchill przemawiał - około 2 procent Europejczyków mieszka w innym kraju UE niż kraj ich obywatelstwa.
Zamiast skasowania granic,co było celem porozumienia krajów Europy Zachodniej podpisanym w Schengen w Luksemburgu, w 1985 roku - wydają się powracać moda - Francja wznowiła ostatnio kontrolę graniczną na granicy z Włochami aby zapobiec fali imigrantów z Libii,  a Dania wzbudziła gniew sąsiadów, uchylając niektóre umowy z Schengen dotyczące kontroli  paszportów.Jeszcze nie cała Europa, jak się wydaje, jest gotowa do przyjęcia  wszystkich Europejczyków.


W "Stanach Zjednoczonych Europy" Reid pisze o powstawaniu "Generacji E" ktora bedzie szła w kierunku wspólnej "europejskiej kultury".
W sondażach, jednak wyborcy konsekwentnie identyfikują się z państwami narodowymi,a nie Europą.  Chris Patten, były komisarz UE ds. stosunków zewnętrznych, powiedział:
"Naród żyje i ma się dobrze - silniejszy niż kiedykolwiek w niektórych aspektach ... Jest to największa jednostka, być może,  której ludzie chętnie przyznają wierność emocjonalną". .

W rzeczywistości, nawet państw narodowych jest  dla wielu Europejczyków zbyt dużo. Europa posiada dzisiaj o 16 krajów więcej niż miała w 1988 roku, dzięki rozbiciu sztucznych państw - Związku Radzieckiego, Jugosławii i Czechosłowacji.
W Belgii, kraju mniejszym niż Maryland, jest obłędny podział Flandrii i Walonii tak, że przez ponad 500 dni nie mogli sformować rządu - rekord świata.


Można, oczywiście, mieć wiele tożsamości.

Niektórzy Europejczycy są Katalończykami i Hiszpanami. Inni są muzułmanami i Francuzami. Ale tożsamość nie może być sztucznie stworzona - jest wykuta na początku i nigdy od niej nie odejdzie. Teraz żyję dłużej w Brukseli niż w mojej rodzinnej Walii. Pomimo mojego belgijskiego dowodu osobistego i prawa jazdy, nie czuję nawet 1 procent "Belge".
Mój paszport mówi, że jestem obywatelem Unii Europejskiej, ale jest to przynależność administracyjna, a nie emocjonalna.
Marmite, marmolada, krykiet, ciepłe piwo, bilard, rzutki, zastanawiająca cisza, przemoczone wrzosowiska, powolne pociągi, pasty na twarze - to Brytania. Z tym mogę się utożsamić.
To sprawia, kim jestem. Plaża Ostendy, ślimaki węgorze, król Albert II, firanki, całowanie mężczyzn w policzki, gnomy w ogrodzie, 55 procent podatku, gołębie pocztowe, pierniki, ciastka - to jest Belgia. Z tym nie mogę.

Może moja 8-letnia córka - która kiedyś oświadczyła, że ​​jest "pół-belgijką, pół francuską, i pół-walijką" - będzie jednym z pierwszych członków Generation E.
Na razie jednak, nie znam nikogo, nawet w Brukseli, który obchodzi Dzień Europy.
.......................
Prawdą jest jednak, że Europejczycy powoli  jednoczą się w inny sposób. Większość Europejczyków bardziej troszczy się o wyniki Euripejskiej Ligi Mistrzów w piłkce nożnej, niż o końcowy wynik wyborów do Parlamentu Europejskiego.
Dzięki temu fanaberie tanich linii lotniczych jak Ryanair i EasyJet, mogą być na ich kontynencie w cenie posiłku na wynos. Brytyjczycy bez wielkiego sentymentu i radości patrzą na gwiazdy  francuskegoi, hiszpańskiego i portugalskiego futbolu w ich lokalnych klubach, a następnie udają się do pubu na drinka belgijskich i niemieckich piw.
Irlandczycy zatrudniają polskich budowniczych, którzy z kolei zatrudniają ukraińskich pracowników do budowy ich wymażonych domów po powrocie do Polski.
Dzięki złamaniu monopolu państwowego linii lotniczych, skasowaniu kontyngentów dla zagranicznych piłkarzy, przyznaniu prawa do zycia i pracy w dowolnym kraju, zostanie
ostatecznie zbudowana europejska integracja, jednak nie przez dyrektywy Brukseli.

Rzeczywiście, integracja europejska zawdzięcza tyleż dziarskim przedsiębiorcom jak Stelios Haji-easyJet Ioannou i Ryanair Michael O'Leary co politycznym ojcom jak Robert Schuman i Jean Monnet.
Nie można również zaprzeczyć, że w porównaniu z Amerykanami, Azjatami, Afrykanami,Europejczycy mają pewne cechy wspólne.


Jak wykazują badania niemieckiego Marshall Fund, wyborcy obawiają się wojny, żyjąc w jej cieniu od wieków, niechętnie akceptują wysokie podatki. Cieszą się na święta i długie przerwy na lunch. Oczekują dobrego transportu publicznego i troszczą się o środowisko.
Większość z nich ma wspólne dziedzictwo zakotwiczone w grecko-rzymskiej myśli i cywilizacji, chrześcijaństwie, wartościach Oświecenia, tolerancji i świeckośći - nawet jeśli nie są tego świadomi.
W eseju z 2002 roku "Co to jest Europejskość", brytyjski pisarz AS Byatt zapytał niemieckiego pisarza Hans Magnus Enzensbergera czy czuje się Europejczykiem czy Niemcem? Odpowiedział, że nie było takich ludzi jak Europejczycy, ale po krótkiej chwili dodał: Z drugiej strony ... jeśli umieścić mnie z zawiązanymi oczami w balonie i wysadzić w każdym europejskim mieście, to wiem, że to Europa,  jak znaleźć bar, oraz dworzec kolejowy czy sklep spożywczy. "Coś w tym jest". Stojąc na moście Karola w Pradze, leniuchowanie na plaży La Concha w San Sebastián, lub zajadając świeży ser kozi na targu rolników na obszarze Francji, po prostu wiesz, że jesteś na tym samym kontynencie.
Stojąc na wiadukcie nad 12-autostradą w Los Angeles, czekając na autobus, który już nie istnieje, był jednym z kilku przypadków w moim życiu, kiedy czułem tęsknotę za Europą.

To ledwo sugeruje, że Praguers, Baskowie, i Burgundowie mają zamiar zamiar porzucić ich lokalne, regionalne lub krajowe, pokrewieństwa i wprowadzić w tym wieku Homo europeanus.
"Nie europejczykowi", napisał Geert Mak w jego znamienitej książce z 2007 roku pt "W Europie".
"Nie ma jednego języka, ale jest ich kilkadziesiąt. Włosi czują  zupełnie inaczej słowo "państwo ", niż do Szwedzi.
Nadal nie ma prawdziwie europejskich partii politycznych, a pan-europejskie gazety i stacje telewizyjne nadal prowadzą marginalne istnienie
A przede wszystkim:  Europa ma bardzo mało wspólnych doświadczeń historycznych.

To dotyka sedna sprawy. "Ludzie potrzebują opowieści, aby zrozumieć, co niewytłumaczalne, aby poradzić sobie z ich losem."  "Poszczególne narody, z ich wspólnym językiem i wspólnym wyobrażeniem, zawsze mogą ukształtować te osobiste doznania w jedną wielką, spójną historię. Ale Europa nie może tego zrobić.
Przeciwieństwem jest USA.
Mogą być ogromne różnice między 50 stanami Ameryki, ale pod koniec dnia Amerykanie czują sie  Amerykanami i są z tego dumni. Ich serca biją szybciej, kiedy śpiewają "Star-Spangled Banner" lub oglądają swoich zawodników w meczu o złote medale na Olimpiadzie.
.............
Unia Europejska zbudowała wspólne instytucje, prawa, a nawet walutę. Stworzyła wszystkie symbole państwa narodowego, w tym bordowy paszport z napisem "UE" ponad właną narodowością, flagę, a nawet Puchar Golfa - Ryder Cap.
Ma nawet hymn: Beethovena "Oda do radości", choć nie ma tekstu i większość Europejczyków nie wie, że taki hymn ma.
Czego brakuje ludziom to wspólnej kultury, języka, narracji - aby przynajmniej byli w stanie zidentyfikować się z polityczną konstrukcją, który została utworzona w ich imieniu?

"Mamy  Europę", powiedział były polski minister spraw zagranicznych Bronisław Geremek. . "Teraz potrzebujemy Europejczyków." Problem polega na tym, że nie można wyprodukować Europejczyków jak olowianych żołnierzyków, a złożenie sztucznych politycznych konstrukcji
z różnych narodów rzadko dobrze się kończyło.
Unia Europejska różni się od Austro-Węgier i Imperium Osmańskiego, Związku Radzieckiego i byłej Jugosławii, ponieważ nie została stworzona przez życie.
Ale istnieją pewne podobieństwa: " niechęć do elit politycznych w stolicach, urażone tożsamości narodowe, i pragnienie samostanowienia "prowincji".

Tutaj mamy serce niepokoju strefy euro. Kiedy na początku lat 90tych tworzono wspólną walutę panowało naiwne przekonanie, że poprzez same pieniądze interesy narodów strefy euro będą jakiś sposób zbieżne. W skrócie, euro sprawi, że Grecy staną się mniej rozrzutni i podobni jak oszczędni Niemcy. Zamiast tego, słabsze gospodarki po prostu przymocowano na siłę do euro, pożyczając im oszałamiające kwoty pieniędzy na niskie stopy procentowe, aby wesprzeć niezrównoważone systemy opieki społecznej i groteskowo napompowany ryneku mieszkaniowy. Niezbędne reformy - jak ułatwianie zatrudniania i zwalniania pracowników, ograniczanie płac i przycinanie nadętych wydatków sektora publicznego - po prostu odłożono na półkę.
Unia Europejska jest sposobem na spokojne zarządzanie różnicą między krajami, aby  kompromisy na konferencjach w Brukseli zastąpiły potyczki na polach bitew.
I zrobiła to dość dobrze. Ale kompromisy dotyczące opakowania żywności, ustawodawstwo i przepisy dotyczące krzywizny ogórków nie są tym samym co pogorszenie ochrony granic, polityką obronną i podatkwą.
Brytyjczycy po prostu nie chcą przyjąć belgijskiego poziomu opodatkowania, Francuzi nigdy nie zgodzą się na odrzucenie hojnych dotacji UE na rolnictwo; a żaden kraj nie wyśle ​​swoich synów i córek, by walczyły o europejskie wartości, jeżeli sprzeciwią się działaniom wojskowym - czego dowodzi brak zaangażowania Niemiec w Libii.

"Europejskość pozostaje drugorzędną, schłodzoną tożsamością", napsał Garton Ash. "Europejczycy nie są powołani na śmierci za Europę. Większość z nas nawet nie jest powołana, aby żyć dla Europy". To jest sedno sprawy. To nie ważne, czy UE jest wciąż  swego rodzaju lu blokiem handlowym w stylu NAFTA.
Ale gdy państwo traci prawo veta, sprzeciwu, a decyzje podejmowane są większością głosów, traci suwerenną kontrolę na olbrzymich obszarach życia publicznego.
Kiedy kraje łączą się tworząc wspólną walutę ze wspólnymi zasadami, muszą być w stanie zaufać sobie nawzajem i trzymać się ich. A gdy kraje oddają kontrolę nad ich granicami zewnętrznymi  innym, jak Europejczycy zrobili to w Schengen, muszą czuć do nich zaufanie i pewnośc co do tych samych celów.

Ma to znaczenie dla zwykłych obywateli. Biedny Brytyjczyk w publicznym kompleksie mieszkaniowy ma pełne prawo zapytać, dlaczego powinien dotować bogatych francuskich rolników poprzez swoje podatki? Albo dlaczego pracownik odchodzi na emeryturę w Niemczech pięć lat później niż w Grecji,aby ci mogli krócej pracować?
Rzeczywiście, badania pokazują, że większość Niemców ostro sprzeciwia się ratowanie Grecji,a  nastrój odzwierciedla tytuł w krajowych gazetach.
"Grecy chcą jeszcze więcej naszych miliardów!" krzyczał nagłówek w bestsellerowej Bild  w 2010 roku - a było to przed zeszłoroczną falą kolejnych akcji ratunkowych.

Problem jest, przynajmniej w części w kryzysie zaufania. Holendrzy nie mają zaufania do Bułgarów i Rumunów w kwestii ochrony ich granic, a więc są odcięci od Układu z Schengen. Niemcy nie mają zaufania do Greków o prawidłowe wydatki.
Polacy i Bałtowie nie mają zaufania do UE jako ich obrońcy przed agresją ze wschodu, więc wolą polegać na NATO i Amerykanach.  Brytyjczycy nie ufają Europejczykom którzy nic od nich nie mogą zrobić lepiej niż ubrać sie bradziej stylowo i przygotować smaczniejsze jedzenie.

Jest to również kryzys legitymizacji. UE zgromadziła nadzwyczajne uprawnienia, ale robiła to w dużej mierze bez konsultacji z ludźmi i bez wielu podstawowych zaworów bezpieczeństwa biorąc za pewnik demokrację. Na przykład, nikt nie zwrócił się do narodu niemieckiego, czy chcą zrezygnować z ich ukochanego znaku deutsche. Rząd po prostu podjął decyzję za nich, twierdząc, że wspólna waluta będzie przestrzegać ścisłych zasad - które później zostały złamane przez Paryż i Berlin - i że unia walutowa nie powinna prowadzić do transferu bogactwa od bogatych do biednych państw - które okazały się fałszywe.

W większości demokracji, jeśli nie chcesz głosować jak rząd, możesz nie głosowąć.
W systemie UE jest to niemożliwe. Ani Komisja Europejska, ani jej przewodniczący - jako egzekutywa wykonawcza  UE - nie są wybierani bezpośrednio. Przewodniczący Rady Europejskiej, obecnie belgijski polityk Herman Van Rompuy, nie był wybierany w wyborach powszechnych na swoje stanowisko.
.....................
Wg ostatnich badań opinii publicznej, mniej niż połowa respondentów w bloku powiedziała, że członkostwo w Unii jest rzeczą dobrą. 53 procent Europejczyków nie uważa, że ​​ich głos liczy się w UE, podczas gdy tylko 38 procent uważa, że tak. I było to przed ubiegłorocznym załamaniem.
............................

Zwolennicy Unii Europejskiej często są porównywani do rekina: jeśli przestanie się poruszać do przodu będzie tonąć. Cel "coraz ściślejszej unii" wśród narodów i państw jest nawet zapisany w traktacie założycielskim UE,jako jak gdyby historyczna nieuchronność.
 Przez ponad pół wieku, jako związek UE wzrosła z sześciu państw założycielskich do 27, a jej członkowie dobrowolnie coraz więcej kompetencji przekazywali do Brukseli, tak aby blok nigdy nie przestał się poruszać do przodu. Kryzys gospodarczy może skończyć  przyspieszanie procesu integracji, ale jakim kosztem zaufania w długiej perspektywie?

"W postępie UE, wydaje się, tracimy gdzieś po drodze" Europejczyków, powiedział Joe Borg, komisarz UE w 2005 roku.
Jeśli to była prawda siedem lat temu, to jest jeszcze bardziej aktualna  dzisiaj.
Technokratów zastąpić wybieranymi politykami, aby prowadzący do ruiny kryzys Grecji i Włoch oraz zespołu UE i MFW urzędnicy opuścili swoje miejsca na rzecz polityków umiejących podejmować bolesne cięcia.

W przeszłości przywódcy UE rzadko musieli się martwić uciążliwą działalnością, zalotami
wobec opinii publicznej. Teraz Już nie. Perspektywa dalszego rozszerzenia unii spoczywa w rękach wyborców Austrii i Francji, którzy maja prawo do referendum na temat przyjęcia Turcji do UE. W obu krajach opinia pbubliczna jest temu niechętna. Do tego dochodzi klopot z Irlandią w przypadku ewentualnych zmian Traktatu.

Krótko przed rozpoczęciem emisji monet i banknotów euro w styczniu 2002 r., Duisenberg, prezes Europejskiego Banku Centralnego, mówił w zadumie: "euro znaczy więcej niż tylko waluta, jest symbolem integracji europejskiej w każdym tego słowa znaczeniu."
Miał rację, ale w sposób inny niż miał nadzieję.
Dekadę póżniej, w położeniu walczących o euro wydaje się szerszy podział w marzeniu
o Europie w przyszłości zjednoczonej. Zamiast wprowadzenia Unii Europejskiej dla jej obywateli, waluta pogłębiła przepaść między rządzącymi a rządzonymi.
Zamiast zapoczątkować nową erę dobrobytu, euro skazało miliony Europejczyków na ubóstwo.
Jest też daleko do integracji ludzi Europy..

 

 

Etykietowanie:

7 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. sztuczny twór się wali

  • "Żaden kraj nie rozwiąże sam obecnego kryzysu"
  • W wystąpieniu na uroczystości w Reggio Emilia z
    okazji 215. rocznicy powstania włoskiej flagi
    premier oświadczył:
    „Żaden kraj europejski nie jest na tyle silny, by myśleć, że może sam
    stawić czoło globalnej gospodarce”.

    “Nikt nie może sobie wyobrazić, by Europa mogła zrezygnować ze wzrostu
    (gospodarczego). Włochy wniosły decydujący wkład w stabilizowanie strefy
    euro za sprawą nadzwyczajnych i odważnych działań, podjętych przez rząd” - dodał.

    "Włochy i Europa potrzebują siebie nawzajem” - mówił Mario Monti.

    Zauważył też, że nadeszła pora, aby każdy „odrobił swoje lekcje”.

    „Nikt nie może myśleć, że zdoła uczynić mniej niż inni. Europa pokona
    kryzys tylko dzięki zdeterminowanej i zjednoczonej akcji wszystkich
    państw członkowskich”- ocenił profesor Monti.

    W Reggio Emilia powstała nie tylko włoska flaga, ale także, w 1797 roku, Mazurek Dąbrowskiego


  • Grecja potrzebuje większych "postrzyżyn" długu - niemiecki doradca

    Pięćdziesięcioprocentowy odpis greckiego zadłużenia, będący
    częścią greckiej umowy swapowej, nie wystarczy by ustabilizować sytuację
    dłużną tego kraju, powiedział jednej z greckich gazet doradca
    niemieckiego ministra finansów,...
    »

    dziś, 20:25
    | Reuters
  • Hiszpanie nie będą mieli tzw. długich weekendów

    Hiszpanie od tego roku nie będą mieli tzw. długich weekendów.
    Zgodnie z decyzją nowego hiszpańskiego rządu, od 1 stycznia dni
    świąteczne przypadające w środku tygodnia będą przesuwane na
    poniedziałek - najmniej produktywny dzień tygodnia. »

  • Jerzy Buzek zaniepokojony polityką rządu Węgier

    Jerzy Buzek zaniepokojony polityką rządu Węgier

    Przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek podczas
    wizyty w Parmie we Włoszech wyraził w sobotę zaniepokojenie metodami,
    które rząd węgierski wybrał do walki z kryzysem gospodarczym. »

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika guantanamera

2. Sedno sprawy

ten artykuł. Najlepszy jaki na ten temat czytałam. Ale przecież to wiadomo od wieków - jak przychodzi co do czego, najważniejsze okazują się imponderabilia.

avatar użytkownika Tymczasowy

3. Marylu

Dzieki.

avatar użytkownika UPARTY

4. Ja, Zachodni Europejczyk.

Otóż wbrew pozorom Jednolita Europa już kiedyś istniała- było w Średniowieczu. Miała nie tylko wspólną walutę ale i wspólny język. Było też powszechnym zwyczajem, że wykształcenie zdobywało się daleko od domu, że studiowanie w innych krajach było praktycznie obowiązkowe dla osoby chcącej uchodzić za wykształconą. Dlatego też za Europę kulturową np. Z. Herbert uważał obszar na którym występowały katedry gotyckie. Czyli, ostatnim na wschodzie miejscem z takową budowla był Lwów, natomiast ciekawe jest , gdzie na południu naszego kontynentu kończył się gotyk i jak to się ma do zdolności ludzi danego regionu do życia w systemie ekonomicznym opartym o zobowiązania osobiste o odpowiedzialność za długi. Np w Grecji gotyk w ogóle nie występował.
Czy więc bezie możliwe stworzenie jednego państwa nie tylko wśród ludzi o tak różnej kulturze jeśli nie było to możliwe wśród państw o kulturze bardziej jednolitej.

uparty

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

5. Do Pani Maryli,

Szanowna Pani Marylo,

José Manuel Barroso, miał rację, kiedy mówił "Stoimy przed największym wyzwaniem w historii naszego związku."
Tyle, ze Barroso, mason, kolega z Geremka z tej samej loży nie zrobił nic, by zrównoważyć budżety UE iposzczególnych ktajów

Traktat Rzymski, to Europa bez Boga.
Taka Europa nie ma racji bytu, bo Boga, wartości nie można zastąpić złotym cielcem.
Kiedy podpisywano traktaty rzymskie to, już istniały dwie Belgie,frankofonów Walonów i niemieckich Flamandów. Luksemburg szedł swoja drogą.

Ukłony moje najniższe

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Maryla

6. Szanowny Panie Michale

taki twór jak EUROPA Barroso , juz był, a nawet dwa - III Rzesza i ZSRR.
Obydwa totalitaryzmy oparte na kulcie jednostki, bez wartości, bez Boga.
Teraz wciskaja nam IV Rzeszę.

Ale to nie ma racji bytu. Rozpada się i niech się rozpadnie wreszcie.

Pozdrawiam serdecznie

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

7. Tagi: Szkocja, Wielka

Tagi: Szkocja, Wielka Brytania, David Cameron
Rozmiar tekstu: standardowyRozmiar tekstu: średniRozmiar tekstu: duży Drukuj
IVONA Webreader. Wciśnij Enter by rozpocząć odtwarzanie
Szkocki premier: nie damy się musztrować konserwatywnemu premierowi w Londynie
51 minut temu TSz / bbc.co.uk, PAP, IAR
Alex Salmond, fot. AFP
Alex Salmond, fot. AFP

Sprawa referendum niepodległościowego w Szkocji nabiera wymiaru konfliktu między Londynem a Edynburgiem. Premier szkockiego rządu krajowego Alex Salmond przyznaje, że szkockie referendum samo w sobie nie będzie miało mocy wiążącej, by zmienić ustrój. Ale chce je przeprowadzić na własnych warunkach i nie ma zamiaru ustąpić przed żądaniami premiera Wielkiej Brytanii Davida Camerona.

Jak podaje serwis bbc.co.uk, Salmond chce, aby referendum niepodległościowe odbyło się jesienią 2014 roku. Jego zdaniem, do tego momentu mieszkańcy będą mogli podjąć przemyślaną decyzję.

Jednocześnie Salmond podkreślił, że Londyn powinien zwalczyć pokusę mieszania się do szkockiej polityki. - Nie damy się popędzać i musztrować konserwatywnemu premierowi w Londynie - dodaje.

Premier Wielkiej Brytanii David Cameron uważa, że referendum powinno być przeprowadzone wcześniej. Prawdopodobnie brytyjski rząd, po dokładnym zbadaniu prawnych aspektów całej sprawy, będzie domagać się, aby głosowanie odbyło się w 2013 roku. Cameron przekonuje, że brak jasności w kwestii statusu Szkocji szkodzi jej gospodarce.

Ponadto brytyjski premier chce mieć wpływ na formułę pytania w referendum, a także storpedować próbę dania głosu 16- i 17-latkom.

Wszystkie te detale mogą zaważyć na losach Szkocji - wiadomo, że młodzież daje się łatwo porwać nastrojom patriotycznym, a w 2014 roku przypadnie 700 rocznica bitwy pod Bannockburn, w której Szkoci pokonali przemożne siły angielskie i obronili niepodległość.

Jeśli premier szkockiego rządu krajowego nie ustąpi, rząd w Londynie będzie mógł zaskarżyć szkockie warunki referendum do Sądu Najwyższego, ale premier Cameron wie, że odniósłby pyrrusowe zwycięstwo, dając szkockim nacjonalistom argument angielskiego ucisku.

Obecnie Szkocja, choć ma szeroki zakres autonomii wewnętrznej, nie może prowadzić własnej polityki zagranicznej bądź obronnej. Nie może też samodzielnie ustalać wysokości świadczeń socjalnych, choć może nieznacznie modyfikować stawki podatkowe.

http://wiadomosci.onet.pl/swiat/szkocki-premier-nie-damy-sie-musztrowac-...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl