Głupota czy kolejna prymitywna prowokacja ?
Warszawski ratusz przygotował promocyjny kalendarz książkowy na 2012 rok ilustrowany przedwojennymi plakatami ze zbiorów Muzeum Plakatu w Wilanowie, słowem wstępnym opatrzyła go prezydent stolicy Hanna Gronkiewicz-Waltz. Napisała, że to "kalendarz szczególnej urody, bogato ilustrowany arcydziełami grafiki użytkowej", który przypomina dawną Warszawę. Wertując jego kartki, "możemy poczuć atmosferę dawnych lat". Piękna inicjatywa, tylko przyklasnąć. Chyba to dzieło powstało w ramach ostatniego hasła pani prezydent
"Zmieniamy stereotyp Polski w UE dosyć szybko i powoli zaczynają nas klasyfikować do Europy Północnej, a nie Wschodniej".Jeden z kalendarzy trafił do rąk Barbary Sułek-Kowalskiej, wykładowcy UW i członkini Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów. Wystosowała w tej sprawie list otwarty do prezydent stolicy.
"Nie śmiem wierzyć, że złożyła Pani swój podpis na wydanym właśnie i wręczanym jako miły upominek Kalendarzu Warszawy 2012, nie przeglądając jego zawartości. Taka lekkomyślność nie przystoi ani prawnikowi, ani urzędnikowi. Nawet wysokiego szczebla" – napisała, dopytując też, jak prezydent miasta mogła wypuścić w świat publikację z reprodukcją plakatu porównującego ludzi do tępionych szczurów. Takie plakaty powinny być materiałem dla historyków, a nie elementem kalendarza, który ma promować Warszawę.
Jeśli byłby to błąd redakcyjny, a urzędnicy przeoczyli tę ilustrację, tobym zrozumiał – mówi "Rz" Szewach Weiss, były ambasador Izraela w Polsce. – Jeśli ktoś tego broni, jestem tym bardzo zasmucony.
http://www.rp.pl/artykul/24,778284.html
Nie tylko pani prezydent Warszawy specjalizuje się w skandalach na linii Polska - Izrael. Do tej pory przodował w tym dziele minister Zdrojewski.
Nominowanie filmów Bartane na Biennale w Wenecji to „uleganie jakiejś skrajnej wersji politycznej poprawności”.Przez ten „brak rozeznania” ministra Bogdana Zdrojewskiego Polska strzela sobie w kolano, wkładając w ręce swoich przeciwników kolejne narzędzia ataku na Polaków oraz wysyłając Europie wiadomość o rzekomym polskim antysemityzmie. A potem „autorytety moralne”, tworzące m.in. zaplecze intelektualne obecnego rządu, będą utyskiwać, że na całym świecie wciąż popularny jest stereotyp Polaka antysemity, walczącego z Żydami...
Minister Limor Liwnat, z rządzacej partii Likud,Zwiedzając ekspozycje innych krajów, demonstracyjnie ominęła pawilon Polski. Powodem bojkotu jest trzyczęściowy projekt filmowy Yael Bartany, uważanej w Izraelu za artystkę kontrowersyjną, o poglądach skrajnie lewicowych i antysyjonistycznych. skrytykowała głównie apel o powrót trzech milionów Żydów do Polski, przekazany w pierwszym z filmów, „Mary koszmary".
"Zamach" Yael Bartany - Anda Rottenberg przemawia na wiecu Ruchu
Odrodzenia Żydowskiego w Polsce. Z prawej Yael Bartana
Jak widać, historia niczego nie uczy . Pytanie - czy to głupota czy celowe działanie urzędników, liczących na skandal i rozgłos?
- Zaloguj się, by odpowiadać
13 komentarzy
1. To będzie hit wydawniczy,
To będzie hit wydawniczy, powiadam wam :> Ludzie przed wojną mieli więcej instynktu samozachowawczego i nie dawali się urabiać prymitywnym gadkom o czymś tam.
Niedługo na pedał od roweru trzeba będzie mówić gej :)
Ale jak mawiają starsi w czymś tam- dobry antysemita to ja. Trzeba go stworzyć, chuchać, dmuchać i broń Boże nie ruszać. Łatwo zauważyć, że tego typu "antyantysemickie" działania prowadzą do prawdziwej niechęci do Żydów. Efektem końcowym (jeśli założymy naturalny rozwój, nie- wspomagany przez różnorakie służby) jest...całkowite zapomnienie i ignorowanie. Może to nie jest takie głupie- olewka i robić swoje: nie powielać obcej propagandy.
:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'
2. Do Pani Maryli,
Szanowna Pani Marylo,
Ja od lat wiem, że pani Gronkiewicz Waltz, jest pod wpływem jakiegoś szatana, czy sekty.
Czy w Tworkach już nie ma miejsc.
Ukłony moje najniższe
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
3. Wyboru dokonała kustosz Muzeum Plakatu., a kto zatwierdził?
Tymczasem rozpętała się burza. List protestacyjny do prezydent Warszawy wystosowało Stowarzyszenie przeciw Antysemityzmowi i Ksenofobii "Otwarta Rzeczpospolita". Przypomniało, że przedstawianie Żydów jako gryzoni bądź robactwa przygotowało grunt pod Zagładę, a w kalendarzu obrazek dano bez żadnego komentarza. "Umieszczenie opisanego plakatu w publikacji mającej być wizytówką Warszawy i reklamą tradycji artystycznych stolicy uznajemy za przejaw czyjejś wyjątkowo złej woli albo świadectwo niewiarygodnej wręcz niekompetencji i głupoty" - czytamy w liście.
- Mógł się zdarzyć wypadek, błąd. Trzeba mieć odwagę, by się z tego wycofać i powiedzieć "przepraszam". To, co bywało standardem przed wojną, w dzisiejszych czasach jest niedopuszczalne - podkreśla prezes stowarzyszenia Paula Sawicka.
- Będąc warszawiakiem w trzecim pokoleniu, nie mogę się pogodzić ani z plakatem przyrównującym mnie do szczura, ani z wykorzystaniem tego rodzaju "sztuki użytkowej" do promocji miasta, w którym się urodziłem. Mam nadzieję, że wielu warszawiaków podzieli mój pogląd - mówi Piotr Kadlcik, przewodniczący Gminy Żydowskiej. - Dotychczasowe bardzo dobre stosunki z władzami miasta pozwalają sądzić, że to wynik zaniedbania, a nie świadomego działania.
Ale władze Warszawy są tą reakcją zaskoczone.
- To jest kalendarz-album. Dzieła polskiej szkoły plakatu ilustrują w nim historię Warszawy. Wyboru dokonała kustosz Muzeum Plakatu. Takie było to miasto, taki był ten kraj. Istniały nastroje antysemickie, a ten plakat pokazuje tamtą atmosferę. Mnie to nie oburza - mówi wiceprezydent Włodzimierz Paszyński. Zwraca uwagę, że w kalendarzu jest też reklama Wystawy Palestyńskiej z 1925 r., są również powojenne grafiki na temat powstania w getcie. - A plakat, na którym Syrenka trzyma młot zamiast miecza, nie jest kontrowersyjny? To może być odczytane jako skryta pochwała bolszewizmu. Trzeba mieć dużo złej woli, żeby przyklejać nam etykietkę antysemityzmu, gdy tyle robimy dla dialogu.
Agnieszka Kłąb z zespołu prasowego miasta informuje jednak, że ratusz dodruku kalendarza już nie planuje. - Jeśli jego koncepcja nie została dobrze określona i ktoś poczuł się dotknięty, przepraszamy - mówi rzeczniczka.
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114883,10877808,Antysemicki_pla...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
4. gazowa hanka kolejny RAZ
zaistniała na arenie jako prawdziwy CÓD natury,tylko czyjej natury...bo raczej jakiejś nie naszej
gość z drogi
5. Cud natury
...bez matury.
6. @benenota
a PO co Códowi matura? Prezesuje albo administruje spinaczami. Wystarczy tylko wyrobić sobie ładny, zamaszysty podpis :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
7. a tu... Żydzi oskarżają GW o antysemityzm
http://izrael.org.il/opinie/1953-otwarty-list-do-roberta-stefanickiego-z...
"Gratulujemy Panu napisania ostatniego artykułu "Kiedy Żydowi wolno opluć kobietę". Jesteśmy bowiem przekonani, że przyczyni się on do zwiększenia antysemityzmu w społeczeństwie polskim. Nawet ojciec Tadeusz Rydzyk, tak przez Was piętnowany, nie ma na tym polu takich osiągnięć jak Wy. Jesteście po prostu w tym najlepsi."
8. @sierp
marksistowska komuna fejgniątek z Czerskiej nie mogła przepuścić takiej okazji, żeby nie 'stanąć w obronie" prześladowanych kobiet.
Wszystkie Szczuki stanęły na baczność i ruszyli z obrzydliwym atakiem . Obserwowałam tę akcję na GW z zażenowaniem.
Ci ludzie nienawidzą każdej religii , tylko wiara w komunizm jest dla nich najwyższym rozkazem. Z równym zapałem atakują chrześcijan, jak wierzących Zydów.
Dla "obrony mniejszości" seksualnych gotowi sa zabić, ale prześladują wszystkich, którzy chcą żyć w zgodzie z wiarą i tradycją ojców.
Obrzydlistwo załgane.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
9. ależ UNE mają swoją religię,własnie komunizm...
adam z raną na czole i jemu podobne, inne ...
gość z drogi
10. Anda Rottenberg: Bycie
Anda Rottenberg: Bycie artystą jest darem. Niektórzy z niego umieją skorzystać, inni nie
Ewelina Nowakowska
Dziś
sztuką może być wszystko. Ale to nie znaczy, że każdy może sztukę
tworzyć. Ważne są nie tylko forma, ale także tekst i kontekst -
podkreśla Anda Rottenberg, historyk sztuki.
To pani powinna zadać sobie to pytanie.
Zadaję i trudno mi uzyskać odpowiedź. Mowa o tablicach z fotografiami
mózgu Józefa Piłsudskiego, które możemy zobaczyć w Zachęcie przy okazji
wystawy "Postęp i higiena".
To wystawa, która jest w dużym stopniu poświęcona eugenice i badaniom
nad człowiekiem. Mózg Marszałka został zapisany naukowcom i zbadany w
laboratorium w Wilnie w 1938 r. Plansze z mózgiem Józefa Piłsudskiego
nie są dziełem sztuki. Są zapisem badań medycznych. Wiążą się silnie z
obiektem, który znajduje się obok, czyli tzw.
obszary mózgu odpowiedzialne za nasze cechy, talenty, humory,
temperament, inteligencję czy zdolność uczenia się.
Wspomina Pani o karcie frenologicznej. Czym jest frenologia?
Frenologia była nauką bardzo popularną przed wojną. Ludzie byli głęboko
przekonani, że w zależności od tego, jak mocno rozwinięty jest określony
ośrodek mózgu, taki będzie człowiek. Moim celem nie było jednak
pokazanie eksponatów medycznych. Wystawa nie jest wykładem, ale
dyskursem dziejącym się w trzech wymiarach. Kontekst, jaki tworzą dla
siebie poszczególne obiekty, buduje dukt narracyjny ekspozycji. Nazywam
to wartością dodaną, czyli takim naddatkiem, który pojawia się
"pomiędzy" znaczeniami poszczególnych przedmiotów i dzieł.
O czym traktuje wystawa?
Wystawa nie jest poświęcona tylko eugenice i sposobom badania mózgu.
Ekspozycja dotyczy tego, w jaki sposób odkrycia naukowe, m.in. z
dziedziny medycyny i antropologii, w powiązaniu z myślą społeczną XIX w.
zostały wykorzystane w XX w. pod hasłami postępu. Wystawa wiąże się z
definicją rasy, teorią dziedziczenia cech i postrzeganiem źródeł chorób.
W ten sposób ujawnia się relacja sztuki do rzeczywistości?
Pojęcie "postępu" wyznaczało kierunek życia społecznego. Było ono też
naczelną zasadą modernizmu. Mnie w tej wystawie interesuje to, jak
oddzielne gałęzie nauki i wiedzy przeplatały się między sobą i jakie
istniały między nimi współzależności. Również moment, w którym uwaga
społeczna przesunęła się z jednostki na zbiorowość. Wówczas bowiem idea
postępu spożytkowana została w procesach dehumanizacyjnych.
Mówi Pani, że ważne w odbiorze tej wystawy jest dostrzeżenie zależności
między ideami modernizmu i postępu a procesami poznawczymi człowieka.
Odbiór wystawy może być jednak trudny. Jak zatem ją interpretować?
Jak państwo chcą.
To nie jest takie proste. Oglądamy i nie rozumiemy.
Sztuka to język. Z kolei język wymaga poznania. Nie jest tak, że jest on
nam dany razem z narodzinami. Niestety, problem polega na tym, że
większość populacji świata nie rozumie nawet swojego języka ojczystego.
Czytanie ze zrozumieniem sprawia ogromne trudności. Osoby, które znają
alfabet i umieją czytać, nie potrafią często zrozumieć prostych
komunikatów. Jak zatem te osoby mogą rozumieć dzieło sztuki? Dzieło
sztuki to jest przecież tak samo zakodowane jak język.
Co jest gwarantem zrozumienia?
Ważne, aby odbiorca zrozumiał komunikat. Musi poznać język, którym ten
komunikat został zapisany. Każdy przekaz kulturowy potrzebuje
przygotowania. Musimy poznać kod, który pozwala odczytać przekaz.
Czytaj
więcej:
http://www.polskatimes.pl/artykul/3697372,anda-rottenberg-bycie-artysta-jest-darem-niektorzy-z-niego-umieja-skorzystac-inni-nie,id,t.html
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
11. Anda Rottenberg: W Europie
Anda Rottenberg: W Europie radykalizują się narodowo wszystkie kraje. Jeśli wybuchnie wojna, to nikt jej nie wygra [WYWIAD DGP]
"Ludzie śmieją się, zapraszają na kolację, żyją. I ja też tak żyję.
Choć czasem patrzę, że taki też był sierpień 1939 r. I też jest tak dużo
jabłek i grzybów. Wracałam z weekend z Drohiczyna, przejeżdżałam obok
sadów i widziałam gałęzie uginające się od owoców. Pomyślałam: jak w
sierpniu 1939 r., ale oczywiście nie powiedziałam tego na głos. Jeszcze
rok temu tak nie myślałam, ale może wtedy nie było urodzaju jabłek" -
mówi w rozmowie z DGP Anda Rottenberg, historyk sztuki, krytyk i
kuratorka sztuki. Pytała pani o wojnę. Na naszych obszarach wojny nie było przez ponad 80
lat. Otwieraliśmy się na innych, globalizowaliśmy, byliśmy jedną
wielką, zhumanizowaną rodziną, teraz pochylamy się nad katowanymi
zwierzętami i nawet karzemy ludzi za to, że biją psy. Staliśmy się
wydelikaceni i wrażliwi... A tak naprawdę to taki cienki, kulturowy
lukier. Już widać, że nie jesteśmy żadną rodziną i wszyscy nagle
zaczęliśmy się czuć zagrożeni. Okazuje się, że trzecie pokolenie, a
właściwie prawie czwarte, które II wojnę światową traktuje tak samo, jak
np. wojnę napoleońską, nie wie, jak ma skanalizować swoją frustrację,
więc gloryfikuje wojnę. I wcale nie mówię tylko o Polsce, bo
radykalizują się narodowo wszystkie kraje. U nas to ćwierćwiecze
demokracji pozbawiło ludzi wstydu. Już nikt się nie wstydzi, że ma
ciasne myślenie, że jest niewyedukowany, że jest nacjonalistą, a wręcz
przeciwnie, mówi o tym głośno. A mówi o tym głośno, bo jest na to
przyzwolenie ze strony władzy. Oczywiście można przymknąć oczy i
zachowywać się tak, jakby tego nie było. Jednak jak się troszeczkę zna
historię, to widzi się analogie... Niemcy co prawda się zdenazyfikowali,
każde kolejne pokolenie jest uczone tego, jak zły był nazizm, uczone
jest życia w tolerancji, ale dotyczy to przede wszystkim zachodnich
landów.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
12. Anda Rottenberg: Większość
kraju. Na razie. I nadal można też mówić głośno, co się myśli. Nikt za
to nie idzie do więzienia. Na razie. Rozmowa z Andą Rottenberg
Anda Rottenberg (ur. 1944) – wybitna
polska kuratorka, krytyczka sztuki. Wieloletnia dyrektorka Zachęty –
Narodowej Galerii Sztuki w Warszawie. Autorka autobiografii „Proszę
bardzo” i dziennika „Depresja berlińska”
MIKE URBANIAK: Wielka kumulacja!
ANDA ROTTENBERG: Przypadek! Zaplanowane, i to już dawno, było tylko otwarcie wystawy.
Z ręką na sercu?
Daję słowo, na nic nie miałam wpływu.
Przedstawienie na podstawie mojej książki „Proszę bardzo” szło swoją
drogą. Nie wiedziałam, kiedy i czy w ogóle powstanie, choć wiedziałam,
że Teatr Żydowski w Warszawie ma takie plany. Wydanie najnowszej
książki, „Berlińskiej depresji”, to także koincydencja.
Powstał też niedawno film o pani.
Ale w zeszłym roku, więc już trochę czasu upłynęło.
Film, książka, spektakl, wystawa. Jak samopoczucie?
Złe.
Dlaczego?
Bo to wygląda, jakbym wszystko zaaranżowała i
chciała, żeby stale było o mnie głośno. Tymczasem wpływ na te wydarzenia
miałam niewielki bądź zgoła żaden. Poza wystawą ma się rozumieć. Na
niej mi zależało najbardziej, bo to wystawa z misją.
I znów panią zdenerwowało, że zamiast o sztuce mówią o pani?
Kiedy oglądałam ten film, pomyślałam, że
właściwie nie wiadomo, dlaczego tylu ludzi mówi dobrze o jakiejś
facetce, która ciągle przemawia na wernisażach, bo potem nie widać
wystaw.
Dlatego, że „Układanie wolności”
Róży Fabjanowskiej i Sławka Malcharka jest o pani. Poza tym widać w ich
filmie, że owa facetka wzbudza kontrowersje właśnie wystawami.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
13. Pawłowicz o Rottenberg: Jest
„Sama Anda Rottenberg jest analfabetką i to osobą bez honoru i
ambicji, bo oszukała przy pisaniu doktoratu i trzeba było jej ten
doktorat odebrać... Analfabeci myślą, że inni też są niegramotni i ich
plagiatu nie zauważą...”
– napisała posłanka PiS na Twitterze.
– Nawet w stanie wojennym komuniści nie wsadzali do więzień
za rozrzucanie opozycyjnych ulotek, tylko za zaśmiecanie ulicy.
Zachowywali pozory, aby im się zgadzały paragrafy. Dzisiaj, kiedy
człowiek idzie na manifestację, podnosi ręce i skanduje hasła, mogą
go najpierw skopać, a potem postawić zarzut czynnej
napaści na policjanta – mówiła Rottenberg w „Wysokich Obcasach”.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl