Mit najwiekszej pancernej bitwy swiata

avatar użytkownika Tymczasowy

stworzyli oczywiscie Sowieci. Latwo im bylo, gdyz bitwa o Prochorowke byla czescia wiekszej, "wielobitwowej" operacji nazywanej "Cytadela" lub Bitwa na Luku Kurskim. Latwo cos dodac, cos ujac, cos przesunac.

Niemcy mieli stracic 400 czolgow, czyli musieli w tym, ze tak powiem, celu, uzyc ze dwa tysiace swoich pancernych smiercionosnych zuchow. Ich jakosc odczuli: Polacy, Francuzi, Anglicy i Amerykanie.Mogla ta liczba  byc jakos uzasadniona, gdyz liczono, ze w ataku braly udzial trzy niemieckie dywizje pancerne. I to numerowo najlepsze, elitarne. Niby same Tygrysy i Pantery. I tak szlo przez dziesiatki lat. Zachodni autorzy cytowali wtorne zrodla sowieckie i ludek czytal i wierzyl.

Jednakowoz, pojawili sie ludzie, ktorzy sie nie lenili i poszli po prostu do archiwow. Nudno tam. Akurat nie dotyczy to pewnego pracowitego, rzetelnego,  miejscowym rosyjskiego muzealnika, ktory sie sprzeniewierzyl, dzis by rzekli - narracji sowieckiej. Chwala mu za to! Historycy zwykli mowic, ze prawda zawsze wyjdzie na jaw, chocby nawet to mialo trwac ladnych pare lat.

I w rezultacie, wyszlo na to, ze w rzeczonej bitwie brala udzial tylko jedna dywizja pancerna "Leibstandarde SS Adolf Hitler" (LSSAH). Przeciwko niej walczyly dwa sowieckie korpusy pancerne: 18 i 29.  Stosunek sil byl taki, ze Niemcy mieli 100 czolgow, a Sowieciarze - 421.

A po Wielkiej Bitwie Pancernej, LSSAH, miala, jak wynika z prostych zapisow sluzb remontowych (Niemcy mieli je perfekcyjnie rozwiniete), w dniu 12 VII 1943 r. 92 czolgow. Z czterech posiadanych Tygrysow pozostaly trzy. Natomiast dwa sowieckie korpusy pancerne (18,29 i grupa gen. Trufanowa) stracily 226 czolgow. Biorac pod uwage reperacje, LSSAH stracila 7 czolgow. Jak to mozna nazwac? Masakra?

Migawki obrazuja najlepiej. W bitwie brala udzial 13 kompania ciezkich czolgow 1 pulku pancernego SS dowodzonego przez por. Michaela Wittmanna. Rozstrzelala ona sobie caly 181 pulk czolgow sowieckich. To byla rzez. Armaty kalibru 88 mm przeciwko 76mm. Wittmann w tej bitwie zniszczyl 8 czolgow, 3 dziala przeciwpancerne (biedni samobojcy) i jedna baterie dzial. W sumie, w swojej karierze bojowej,rekodzista odnotowal zabojstwo 138 czolgow i 132 dzial pancernych. Taki sobie kurdupel z Bawarii. A na sam koniec  Kanadyjczyk (bateria dzial)dobrze zamaskowany walnal Niemiaszka, ktory staral sie  na kogos polowac.  Nawiasem mowiac, slynnego cwaniaczka barona Richtchoffena tez kanadyjski lotnik zalatwil. Pisze "cwaniaczka". bo nawet specjalnie nie ukrywal, ze zasadzal sie na postrzelonych lub opuszczajacych pole walki z powodu braku paliwa lub amunicji. Z rycerstwem nie mialo to nic wspolnego.

Ja to tylko tak mowie jako amator. Fachowcy sa zupelnie bezlitosni. Prosze siegnac na strony militarne jak "Axis History Forum" czy jakies polskie fora.Ci ostatni, to wojskowi.  Oni czytaja rozne ksiazki pisane cyrylica i mozna z tego korzystac. Ja juz cyrylice zabyl! I ci fachowcy oceniaja straty calkowite Niemcow w tej Najwiekszej Bitwie Pancernej Swiata jako 0-3. Moze nic, moze jeden, moze dwa, moze trzy!

Jak ja lubie propagande, z niczego mozna zrobic cos, a z masy mozna zrobic nico.

Wspomnialem o amatorskim charakterze mojego pisania. Wypada wesprzec argumentacje tekstem jakiegos powaznego autora. Wlasnie taka ksiazka dzis mi sie trafila razem z  kilkoma  innych dobrych ksiazek o niemieckich wojskach pancernych, np. prawie albumowa rejestrujaca kazdego jednego "Tygrysa" - jak dziela sztuki. Wolfganga Schneidera "Tigers in Combat I" (2004),to I czesc dwutomowego  dziela opisujacego szczegolowo kazdy z ciezkich batalionow czolgow "Tygrys". Inna, tego samego autora, zatytulowana: Panzer Tactics:German Small-unit armor Tactics in World War II" (2005)  zglebia (duzo zdjec, wykresow i kopii regulaminow) taktyke walki stosowana przez niemieckie czolgi. Tak wiec mam przed soba ksiazke prof. Dennisa Showaltera pt. "Hitler's Panzers. The lightning Attacks That Revolutionized Warfare", NY 2009. Wczesniej napisal "Patton and Rommel". Kilka cytatow:

"Hausser liczyl na nikogo poza wlasnymi zolnierzami. Brygady remontowe pracowaly przez cala noc, by postawic na linii frontu ponad 300 czolgow i dzial samobieznych, wlacznie z 16 "Tygrysami". Rozkazy Haussera byly tak wyrafinowane jak danie kopa w jaja.: Leibstandarde prosto na Prochorowke, a Totenkopf i Das Reich na flankach. Rotmistrow odpowiedzial wysunieciem trzech korpusow pancernych na pierwszej linii i zmechanizowany korpus w rezerwie: ponad 800 AFV, wlacznie z 500 T-34. W tym czasie bylo juz powszechnie wiadomo, ze walka z niemieckimi czolgami ma dystans bylo jak graniem w karty znaczone przez przeciwnika. Mantra brzmiala "Zmniejszac dystans". Starac sie skrocic odleglosc przynajmniej do 1 500 stop [500 m.] i nastepnie probowac zblizyc sie jeszcze bardziej". (Str.268)

"Najlepsze porownanie strat materialnych w oparciu o oficjalne zapisy wylicza ponad 300 sowieckich wozow pancernych zniszczonych, przy czym wiekszosc ich zalog rozerwaly pociski lub sie spalily. Korpusy pancerne wykazywaly wiecej martwych i zaginionych niz rannych: 3 600 z 7 000. Stalin, slynny z opisywania milionow zabitych jako statystyke, byl tak rozsierdzony czytajac te dane, ze poczatkowo chcial postawic Rotmistrowa pod sad wojenny, Straty niemieckie wynosily 522 ludzi. Ich zarejestrowane straty w sektorze Prochorowki wyniosly jedynie trzy czolgi - znow mamy przyklad efektywnosci niemieckich sluzb remontowych i odpornosci nawet starszych modeli czolgow". (Str.269) 

"Prawda o bitwie o Prochorowke byla znacznie mniej spektakularna [niz ksiezycowy opis rotmistrowa]. Atak Rotmistrowa przebiegal tak, jak to opisywal, fala za fala na duzej szybkosci. Jednakze, na samym poczatku nie napotkaly one podobnej masy czolgow, tylko dwie kompanie, ktorych zalogi poszly spac dopiero o godz. 5:30. Wygladalo na to, ze spelnia sie koszmarny sen pancerniaka:pancerna lawina niemozliwa do zatrzymania odwaga i wyszkoleniem. Tygrysy otworzyly ogien z odleglosci 1 800 yardow. Wraz ze zmniejszajacym sie dystansem dolaczyly Panzer IV. Dobra zaloga potrafila wystrzelic z armaty 4-5 pociskow na minute, a zalogi SS-owskie byly bardzo dobre.Sowieckie czolgi jeden po drugim zapalaly sie, eksplodowaly rozsiewajac strzepy metalowych pancerzy oraz wiezyczki po calej morderczej strefie". (Str.268-269)

"Ludzie, ktorzy walczyli pod Prochorowka interpretowali ja na sposob mitologiczny. Dywizja Das Reich raportowala, ze jeden z grenadierow pancernych, porucznik, nagi od pasa w dol biegl na czele kompani z pochodnia w reku przeciwko rosyjskim czolgom.Dalece bardziej znany jest przypadek dwoch sowieckich czolgistow, ktorzy uruchomili plonacy T-34 i staranowali "Tygrysa'. Cos musialo byc na rzeczy, bo dowodca tego Tygrysa podal, ze uniknal staranowania w ostatniej chwili. Cala dywizja Leibstandarde stracila tylko jednego "Tygrysa" w tym dniu (12 VII) z powodu trafienia pociskiem. Tym nie mniej legendy trwaja i trwaja..."   (Str.269)

Gdyby miec wiecej czasu i ochoty, to oczywiscie mozna byloby sprawdzic rozne szczegoly opisywanych wydarzen. Oto jak by to moglo wygladac w przypadku polnagiego oficera niemieckiego.  W ksiazce  J.Lucasa "Das Reich. The Story of the 2nd SS Division" ,Rigel Publications, London 1991 r., autor przytacza fragment raportu majora Kaempfa (str.107-108) na temat wyczynow grenadiera,podporucznika Kruegera z 10 kompanii:

"Kiedy dowodca kompanii, porucznik Heinz Werner zostal ranny, przejal on dowodzenie kompania.Nie zwazajac na zmeczenie, czasami walczac wrecz z wrogiem, przez 6 godzin kompania parla naprzod az cel wyznaczony na ten dzien zostal osiagniety. Mimo, ze byl dwukrotnie ranny tego dnia podporucznik nie tylko dowodzil kompania, ale zawsze byl tam gdzie boj byl najbardziej zazarty.Kiedy ogien z czolgu T-34 grozil powstrzymaniem ataku kompanii, podporucznik krueger go zaatakowal.

Kula z broni piechoty trafila go w kieszen i wybuchl granat zapalajacy. Podporucznik Krueger zdarl spodnie i bielizne i kontynuowal walke ubrany jedynie w kurtke i koszule, bedac kompletnie nagi od pasa w dol. I tak walczyl dowodzac kompania az cel zostal osiagniety". 

Dodac nalezy, ze tenze bohater padl w walce w dniu 14 VII.

"

 

7 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. Tymczasowy

jak bez mitu Wielkiej Wojny Ojczyźnianej miała by się odbudować Rosja? Jak wytłumaczyć te miliony ludzi wytracone w drodze od Moskwy do Berlina? Wnuk Stalina zaskarżył do sądu Parlament Rosji - Dumę , za uznanie Stalina za winnego zbrodni katyńskiej, wraca stara propaganda, wracają stare klimaty zimnowojenne .

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

2. acha, a propos propagandy

oglądałam przez przypadek w TVP Info program w sprawie Rosji.
W studio w Polsce dwóch historyków rosyjskich, w studio w Moskwie jakiś pałkownik, czynownik.

Historycy w studio w Polsce mówia o niszczeniu dokumentów w archiwach - TERAZ, o zamknięciu dostepu współczesnym historykom, którzy chcieli pisać prawdziwa historię Rosji.
Nielzia.
Na bieżaco są niszczone dokumenty w archiwach.
O czym tu mówić?
Pałkownik z Moskwy oczywiście zaprzecza - napiszcie wniosek, dostaniecie dostęp.

Historycy rosyjscy w studio w Polsce zgotowani, ale bezsilni.

Ciekawe, czy wrócili do Rosji? A jeżeli, to co się z nimi będzie dalej działo.
Toz to jawna zdrada!

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

3. znów aktualne? a miało odejść....

http://www.youtube.com/v/jonKwTushtE&feature=related%26hl=en%26fs=1%26rel=0

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Sierota

4. Wittmann

Legenda pancerniaków II WŚ i przyznać muszę, że swego czasu fascynowała mnie jego postać, bo był wyjątkowy.
Wittman współpracował z jednym celowniczym, z którym rozumiał się "bez słów". Nigdy nie rozstawali się. Te duet siał postrach na polach bitew pancernych II WŚ. Potrafili przesiąść się z uszkodzonego czołgu na inny dostępny i w chwilę póżniej zniszczyć 18 czołgów alianckich, z marszu, jeden po drugim.

Wittmana upolowali dopiero kanadyjscy pancerniacy strzelając z ukrytego czołgu, lecz ta wersja nie jest potwierdzona do dzisiaj. Prawdopodobnie przyczyniło się też lotnictwo alinackie.

p.s. Rosjanom szło już nieco lepiej, gdy zmodyfikowali armaty i zwiększyli tym zasięg rażenia, ale w dalszym ciągu ustępowali Niemcom, bo do rosyjskiego czołgu brano z łapanki, nawet osoby cierpiące na klaustrofobię, a do niemieckiego trafiała przeszkolona elita, ale Niemców "zgubiła" zaawansowana technika - pod koniec wojny na 1 wyprodukowany czołg po stronie Niemiec przypadało kilka rosyskich, które były proste jak cep w porównaniu z niemieckimi a więc i szybkie w montażu i choć wysoce awaryjne to jednak dawały już sporą przewagę ogniową

Ostatnio zmieniony przez Sierota o śr., 30/11/2011 - 02:02.
avatar użytkownika Tymczasowy

5. Sierota

Rzeczywiscie, Wittmana ustrzelili nasi artylerzysci. Bylo o tym w serialu: Najwieksze pancerne bitwy swiata. Dosc precyzyjne analizy historykow.
Takze nasz ustrzelil Czerwonego Barona.
Pozdrawiam.

avatar użytkownika Sierota

6. Tymczasowy

Niemcowie też nie byli szczególnie sprawni w początkowej fazie wojny z Sowietami i zbyt wąskie gąsienice czołgów znacznie opóźniły rajd na Moskwę. Być może to właśnie wąskie gąsienice zmieniły bieg wojny, a gdyby od początku były dostatecznie szerokie, aby zapewnić właściwą trakcję w warunkach rosyjskich bezdroży w czasie  roztopów Sikorski nie musiałby zapewniać Niemców, że "Istnieje zapotrzebowanie na niemieckie przywództwo", bo być może dzisiaj byłoby ono faktem od 70 lat.

Inna sprawa, Niemcy byli sprawni w walkach pancernych ale jedynie na rosyjskich stepach, na otwartej przestrzeni, gdzie z odległości 1500 metrów i więcej trafiali bez pudła rosyjskie czołgi mające zasięg ogniowy jedynie 700 metrów. W Ardenach czołgi nie były do niczego przydatne, ale fakt faktem technikę mieli wysoko rozwiniętą a ówczesne niemieckie czołgi były szczytem techniki wojskowej (mało kto wie, że takiego 70 tonowego Tygrysa prowadziło się jak współczesny samochód - lekko i bez wysiłku za pomocą wspomaganej kierownicy).   

avatar użytkownika Tymczasowy

7. Tyle, ze

"Tygrysow" wyprodukowano tylko pare tysiecy.
T-34 bylo mnogo, ale bylo tam tak wygodnie, ze byla to robota dla akrobatow cyrkowych. A kierowca prawie nic nie widzial. I do tego siec radiowa. Niemcy sobie mogli pogadac jak piloci w eskadrze, a Rosjanie?
Pozdrawiam.