Wielkie rechotanie z Kaczyńskiego (Rafał A. Ziemkiewicz)
Można się spierać o wyprawę prezydentów Gruzji i Polski do obozu uchodźców, tylko nie ma z kim - to jakby gronu rozochoconych wesołków na męskiej imprezie tłumaczyć, iż niejedna blondynka jest mądrzejsza i lepiej wykształcona od nich
Jeszcze w wydaniu sobotnio-niedzielnym w jednej z gazet ukazał się wywiad, w którym wicepremier i szef MSWiA Grzegorz Schetyna chwali się, że w przeciwieństwie do poprzedników nie używa asysty ochroniarzy BOR. Dzień czy dwa wcześniej za podobną skromność inne medium pochwaliło Donalda Tuska. Kiedy politycy PO lekceważą procedury bezpieczeństwa, żaden z kibicujących im dziennikarzy nie ma wątpliwości, że to kolejny powód, by się nimi zachwycać.
Jeszcze w poniedziałkowym programie "Teraz my" w rozmowie z generałem Marianem Janickim prowadzący mimochodem rzucili pochwałę, że obecnie w Sejmie już nie trzepie się tak wchodzących dziennikarzy jak poprzednio. Co nie przeszkodziło im poprowadzić tej rozmowy tak, aby stała się wielkim oskarżeniem prezydenta Lecha Kaczyńskiego o – w najlepszym razie – nieodpowiedzialność. A ma się ona wyrażać tym, że w momencie oddania strzałów w kierunku prezydenckiej kawalkady polscy ochroniarze byli od niego o 400 metrów.
Krytyka za oddalenie się od własnej ochrony spotkała prezydenta nie tylko ze strony generała Janickiego, ale też innych znawców problemu. Dziennikarka Monika Olejnik prychnęła: "prezydent nie musi przekonywać, że jest człowiekiem odważnym, chciałabym, żeby przekonał mnie, że jest człowiekiem odpowiedzialnym", i bez protestu przyjęła wywody swego porannego gościa Marka Siwca, zastanawiającego się, "w czyim interesie" prezydent jątrzy i organizuje jakąś "antyrosyjską krucjatę".
Inni dziennikarze z lubością powtarzali epitety działaczy lewicy: "prezydent jest nieodpowiedzialny" (Zbigniew Napieralski), "mały piroman… dał się wkręcić w prowokację Saakaszwilego" (Leszek Miller) czy "nie powinien robić wycieczek w nieznane" (Jerzy Szmajdziński).
Żaden z nich nie był jednak w stanie przebić wypowiedzi marszałka Bronisława Komorowskiego, który pierwszy nadał ton wielkiemu rechotaniu z Kaczora: "jaka wizyta, taki zamach, no bo z 30 metrów nie trafić w samochód, to trzeba ślepego". Chwilę później Komorowski zasugerował, że rzekome strzały to zapewne jakaś mistyfikacja, bo obejrzane zdjęcia nie pasują mu do oficjalnej wersji przebiegu incydentu.
Co wolno Chiracowi
Można się spierać co do wyprawy prezydentów Gruzji i Polski do obozu uchodźców, tylko nie ma z kim – to tak, jakby gronu rozochoconych wesołków na męskiej imprezie starać się wytłumaczyć, iż niejedna blondynka jest mądrzejsza i lepiej wykształcona od nich.
Zachowanie większości dziennikarzy mediów elektronicznych, epatujących słuchaczy i widzów alternatywą, czy to Lech Kaczyński sam strzelał do siebie, czy też tylko jest tak głupi, że pozwala sobą manipulować prezydentowi Gruzji, przypominało niewiele wcześniejsze polowanie z nagonką na Elżbietę Kruk. Znać wyraźnie, że powtarzane często rozpoznanie "tabloidyzacji mediów" trzeba uznać już za nieaktualne – czas zacząć mówić wprost o ich zdziczeniu.
Pamięć podpowiada mi, jak przed kilku laty ochroniarzom urwał się prezydent Jacques Chirac – w równie zapalnym punkcie świata, wybierając się bez wcześniejszych uzgodnień do arabskiej części Jerozolimy; mało tego, wdał się tam jeszcze w szarpaninę z funkcjonariuszami służb izraelskich. Oczywiście, stał za tym zachowaniem polityczny gest, który był potem we Francji krytykowany – ale nie do pomyślenia byłoby, aby ktokolwiek ośmielił się formułować krytykę w taki sposób, jak robi się to nad Wisłą.
Nikczemność i głupota
Znana polska aktorka opowiadała kiedyś zabawną rozmowę przy kręceniu jej pierwszego filmu na Zachodzie: z przyzwyczajenia zapytała dźwiękowca i oświetleniowca, gdzie ma stanąć i którędy przejść. Obaj wybałuszyli oczy: przecież to pani jest aktorką, pani się porusza, jak chce, my jesteśmy fachowcami i się do pani dostosujemy.
Otóż na podobnej zasadzie – warto o tym przypomnieć gościowi "Teraz my" – to nie prezydent ma jeździć tam, gdzie BOR gotowe jest zapewnić mu swą ochronę, tylko ochroniarze mają pilnować prezydenta tam, gdzie on uzna za stosowne pojechać. Tym bardziej trudno wymagać od niego przejmowania się ciągniętym za sobą ogonem w sytuacji, gdy raz już obstrukcja pilota (pochwalonego potem i nagrodzonego przez premiera i ministra obrony) uniemożliwiła mu dotarcie w porę do Tbilisi, choć to prezydent jako jedyny ocenił wtedy sytuację trafnie – jak przyznał sam Władimir Putin we właściwym sobie stylu.
Dywagacje, czy aby prezydenci Gruzji i Polski nie pojechali tam, gdzie wiedzieli, że jest niebezpiecznie, celowo, żeby sprowokować incydent, są dowodem nikczemności i głupoty.
Nienawiść do ofiary
Prezydenci postanowili odwiedzić wraz z dziennikarzami obóz dla uchodźców po to, aby przypomnieć światu, że na zajętych przez Rosję terenach dokonano czystki etnicznej – że wielu Gruzinów zostało wygnanych ze swych domów na ziemiach, które dziś Rosja ogłasza, przy milczącej zgodzie Europy, terenami etnicznie niegruzińskimi. To ważny i zrozumiały gest, niewykluczone, że dlatego właśnie ktoś się postarał, aby ta wizyta nie doszła do skutku.
Jednak fakt, iż liczni komentatorzy w ogóle nie widzą nic złego w postępowaniu agresora, a ich potępienie, by nie rzec: wściekłość, skupia się na prezydencie Gruzji i wspierającym jego starania prezydencie Polski, że to oni, jak ujmuje komentator "Gazety Wyborczej", próbując upomnieć się o prawa uchodźców, "budzą irytację, uśmiechy politowania, obawę" Europy i świata, jest czymś horrendalnym. Choć, niestety, nierzadkim.
Znany jest mechanizm psychologiczny, sprawiający, że będąc biernymi świadkami brutalnej napaści, nienawidzimy nie napastnika, którego się boimy, ale ofiary, która swym istnieniem niepokoi nasze sumienie i budzi wyrzuty, że jej nie pomogliśmy. Wielokrotnie jako Polacy padaliśmy ofiarą tego mechanizmu, słysząc na przykład, że to my jesteśmy winni wojnie, a nie Hitler, któremu nie chcieliśmy oddać Gdańska. Dziś polscy politycy i dziennikarze podobnie postrzegają Gruzinów; zwłaszcza gdy przy okazji można przywalić prezydentowi, którego krytykowanie, wyszydzanie i poniżanie jest w pewnych środowiskach w najlepszym tonie.
Rzeczpospolita
http://www.rp.pl/artykul/224661.html
- Maryla - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
3 komentarze
1. Maryla!
Errata
2. Ale to przecież nie Ziemkiewicz jest politykiem,a Dorn!
tylko rechotać z tych pseudo dziennikarzy nabzdyczonych w POczuciu MISJI
W EMISJI WSI 24
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
3. a sprawy ważne zarechotane przez blondynki w spodniach i szpilka
Lotos
Tu bym się zainteresował analitykiem UC / PEKAO SA ale .... nic o nim nie wiadomo poza tym że wskazywany jest jako fachowiec przez UNIPETROL firmę przejętą przez ORLEN . Wot i o co chodzi ? PEKAO SA bank kasa PO a z drugiej strony ORLEN zalezny od PO a z trzeciej strony Lotos na którego chrapkę mają sowieci. Szczególnie że spółka zalezna od Lotosu może uniezależnić nas od gazu ze strony sowietów (gaz skroplony). Ciekawe, nie ?
2008-11-25 21:16Qeid221507Butcho-waniewww.butcho.salon24.plMaryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl