O pieniądzu, o finansach Polski raz jeszcze i z wyjaśnieniem...
Podobno jeżeli nie wiemy o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Nie jestem przekonany czy faktycznie tak jest i czy dotyczy to każdego przypadku naszego poczucia niewiedzy w określonych sytuacjach nas dotyczących, ale niewątpliwie finanse są jednym z ważniejszych obszarów naszego funkcjonowania.
Pieniądz odgrywa ważną rolę w naszych gospodarstwach domowych. Z reguły pracujemy w większości dla pieniędzy, są one często przedmiotem wielu emocjonalnych dyskusji, w miejscu pracy - do określonego poziomu - stają się podstawowym motywatorem pracodawców wobec pracowników. One dają nam poczucie bezpieczeństwa, ich niedostatek często nie pozwala na godne i szczęśliwie życie a już ich brak prowadzi do skrajnego ubóstwa, bankructwa lub różnych tragedii życiowych. Oczywiście jest źle, gdy dążenie do ich pomnażania przesłania nam inne piękne aspekty naszego bytu na tym ziemskim padole. Sztuką natomiast jest odpowiednia hierarchizacja naszych wartości i celów, aby cieszyć się zarówno z naszego wnętrza i wartości, które wyznajemy, jak i z radości odpowiedniego wydatkowania posiadanych zasobów gotówkowych.
Równie ważne - o ile nie ważniejsze - są pieniądze dla firm, instytucji i państwa jako całości! Stanowią one krwiobieg gospodarki. Bez nich żadna firma nie jest w stanie funkcjonować. Brak finansowego kapitału krótkoterminowego powoduje zachwianie płynności finansowej i często bankructwo. Brak finansowego kapitału długoterminowego nie pozwala na inwestycje, planowanie działań i rozwój firm. Podobnie dzieje się z państwem jako całością, co widać na przykładzie Grecji a być może niedługo:Włoch, Hiszpanii i innych krajów, tego sztucznego, marksistowskiego tworu jakim jest Unia Europejska i jej waluta Euro (wyższa forma tzw. rubli transferowych za czasów marksistowskiego komunizmu i RWPG).
W Europie i na świecie temat finansów państwa jest najważniejszym obszarem, którym interesują się zwykli wyborcy. Przecież od stanu finansów państwowych zależy wysokość podatków, pomocy socjalnej, wysokość świadczeń społecznych, poziom i dostępność usług medycznych czy oświaty, wysokość cen i naszych zarobków... Stan kasy państwowej dotyczy niemal każdej dziedziny naszego życia...
Aż dziwne, że w Polsce tak mało się mówi i pisze o tej stronie, najważniejszej naszego życia społeczno-gospodarczo-politycznego zastępując je tematami pobocznymi jak personalia czy krzyż w Sejmie... W kampanii wyborczej ten wstydliwy aspekt rządów D. Tuska nie został niestety pokazany. Nie padły ważne pytania o przyszłość finansową naszego kraju, o przyszłość naszych dzieci i wnuków... Oczywiście przyczyn jest wiele... od strachu rządzących przed gniewem gawiedzi, chęć zachowania władzy aż po zupełnie już zrezygnowane i "otumanione propagandą" polskie społeczeństwo.
Niezależnie jednak od wszystkich przeciwności i oporów niektórych warto podejmować się opisywania oraz analizowania faktycznego stanu naszej gospodarki i jej finansów. Jest to tym bardziej konieczne, że powszechnie sprawy te są mało rozumiane a sam przekaz informacji bywa często zafałszowany oraz celowo podnosi się jego "skomplikowalność". Widać to szczególnie w swoistej nowomowie i nieraz bełkocie "specjalistów: ekonomistów/finansistów" a także w oficjalnych przekazach instytucji do tego powołanych. Łatwo wtedy o manipulację lub niewłaściwe zrozumienie istoty tychże informacji finansowych.
Ostatnio w swoich postach: Polski dług publiczny i TVP znów kłamie... jak za PRL!? i Deficyt budżetowy Polski - gnijący "cud" D. Tuska! podjąłem temat dotyczący manipulacji, zafałszowywania, pomijania i nieprecyzyjności danych finansowych dotyczących naszego państwa.
Na forach wywiązała się dyskusja, która wskazała, iż temat jest ważny nie tylko dla mnie, ale dla wielu, którym leży na sercu przyszłość Polski.
Jestem wdzięczny wszystkim komentatorom i dyskutantom, a w szczególności tym, którzy wskazali mi, iż sam padłem ofiarą nieprecyzyjności przekazu Głównego Urzędu Statystycznego. Otóż opierając się na następującej informacji: "Dług publiczny w 2010 r. wyniósł 54,9 proc. PKB vs 55,0 proc. szacowanych wcześniej przez GUS - podał GUS w komunikacie. Zgodnie z notyfikacją, deficyt sektora instytucji rządowych i samorządowych w 2010 roku ukształtował się na poziomie 110 988 mln zł, co stanowi -7,8 proc. PKB, natomiast dług publiczny wyniósł 776 816 mln zł, tj. 54,9 proc. PKB" - podał GUS w komunikacie. Produkt Krajowy Brutto w 2010 r. wyniósł 1.415,362 mln zł - podał GUS", przyjąłem, iż wielkość długu wynosi faktycznie 776,82 mln zł i przyrównałem go w tabeli do danych z MF z lat poprzednich. Jak słusznie wskazał mi bloger Olgierd Jedlina pisząc, że: "No i ten sam błąd co u Kuźmiuka...Dane podane przez GUS dotyczą metodologii unijnej. Restrykcje ustawowe/konstytucyjne wynikają przy przekraczaniu progów liczonych metodą krajową", nieprecyzyjnie porównałem podaną przez GUS informację (gdzie dług liczy się m.in. metodą unijną ESA/95) do danych z Ministerstwa Finansów (gdzie dług się liczy metodami zawartymi w polskich przepisach o finansach publicznych i rachunkowości). Faktycznie, według metodologii liczenia naszego rządu dług publiczny wynosi 748,49 mld. Różnica wynosi 28,33 mld na "korzyść" rządu D. Tuska... Na moje usprawiedliwienie mogę tylko napisać, że GUS w swojej informacji też nie wskazał przyjętej przez niego metodologii liczenia długu. Co prawda zawarł zwrot "zgodnie z notyfikacją", ale przecież jest np. jeszcze inna metoda liczenia opracowana przez MFW (GFSM2001).
Niemniej - aby być poprawnym merytorycznie - poprawioną tabelę, zmienioną nieco do tej zawartej w poście: Polski - gnijący "cud" D. Tuska!, przedstawiam więc poniżej.
Dokonana przeze mnie korekta nie zmienia w żaden sposób negatywnych ocen dotyczących wysokości długu publicznego a wprost przeciwnie! Dodatkowo wskazuje na bezprecedensowy proces "zamiatania" naszego długu "pod dywan" tak, aby nie przekroczył konstytucyjnego progu ostrożnościowego udziału długu w PKB wynoszącego 55%! Pisał o tym obszernie właśnie mój dyskutant w poście: WSWDPD™, czyli Rostowski wymiata, który polecam... a niestety przeszedł niemal niezauważony. Te działania naszego rządu, które prowadzą do zmniejszenia oficjalnego długu liczonego "metodą rządową" zobrazowane sa w szarej kolumnie tabeli. Zauważmy na zastanawiającą różnicę pomiędzy danymi rządowymi a danymi przesyłanymi do UE w latach 2009 i 2010 – dane rządowe są mniejsze w pierwszym roku o 14,19 mld zł a dług rządowy w drugim roku jest mniejszy aż o 28,33 mld zł.... Cuda...
Uzupełniając jeszcze BARDZO ISTOTNĄ INFORMACJĘ o wprost niewiarygodnym zwiększeniu deficytu budżetowego rządu D. Tuska w roku 2010 (w porównaniu do roku 2009) poniżej przedstawiam wykres, który - mam nadzieję - jeszcze mocniej unaoczni prawdziwy, negatywny dla Polski charakter działań PO...
Czy taka informacja i przedstawiona np. w ten sposób nie byłaby porażająca w czasie kampanii wyborczej? A może większości Polaków już nic nie obchodzi oprócz świńskiego ryja, grillowanych kiełbas, obiecanych cudów, tęczowej radości i sztucznych penisów?
Pozdrawiam
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com
Prośba: "Jeżeli korzystasz z wikipedii to sprawdź, czy treść informacji nie została ocenzurowana przez administratorów/cenzorów polskiej jej wersji - porównaj treść hasła z jego brzmieniem na obcojęzycznych stronach wikipedii, szczególnie tej anglojęzycznej!"
- Krzysztofjaw - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
1 komentarz
1. Kultura życia w kredycie,
Kultura życia w kredycie, czyli Polska tonie w długach
W
ciągu czterech lat rządów koalicji PO-PSL dług wzrósł o blisko 270 mld
zł, czyli z grubsza o połowę. Koszty obsługi zobowiązań państwa są już
tak duże, że Polska wydaje na to więcej, niż wynoszą wpływy do budżetu z
PIT. Za równowartość długu można by wybudować pięć razy więcej
autostrad, niż nam potrzeba.»
Jak rósł polski dług
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl