Skutecznie przestraszone

avatar użytkownika momorgan

Dedykuję kochającym i kochanym Matkom

 

Moja Mama, fantastyczna kobieta o niezwykłym poczuciu humoru miała smutny udział w opisanym niżej procederze.

Nagromadzenie strachu w dzieciństwie stanowić moze koszmarnie bolesny garb w tak zwanym dojrzałym zyciu.
Dzieci straszy się wszystkim od przysłowiowego pana policjanta (“bo cię ten pan zabierze”) do stracha czy ducha, który może na ciebie czekać za drzwiami, za każdym progiem jeśli bedziesz niegrzeczny lub jesli w ogóle zrobisz coś nie tak.
Na dodatek powiedzmy sobie, że cały ten proces upupiania duchowego najczęściej jest inicjowany i przeprowadzany z wielkiej miłości do dziecka i w najgłębszym przekonaniu, że w ten sposób chroni sie swgo ukochanego synka czy córeczkę przed autentycznymi niebezpieczeństwami i przed krzywdą.
Noże, nożyczki żyletki, szpikulce, igły, szpilki i inne ostre przedmioty powszechnie spotykane i używane w gospodarstwie domowym jawią się totalnym zagrożeniem dla małych istot, a więc rodzice, wiedząc, że nie da się usunąć tych przedmiotów w miejsca niedostępne rozpoczynają cykl edukacyjny pod hasłem “uważaj, bo wybijesz sobie oko, obetniesz palec itp, itd.
Zresztą owa akcja straszenia potencjalnie realnym zagrozeniem dotyczy wszelkich przedmiotów i zjawisk, które wydadzą się matce czy ojcu skrajnie niebezpieczne dla ich pociech. Straszyć zapobiegawczo można starcem lub staruchą, dziwnym facetem, niesympatyczną kobietą, kaleką o wyglądzie na pierwszy rzut oka przerażającym, ludźmi o dziwnej mowie bądź wymowie czy akcencie, psami i kotami, i wszystkim, co mozna sobie wymyślić z troski o własne dziecko.
Moja Mama, fantastyczna kobieta o niezwykłym poczuciu humoru miała smutny udział w opisanym procederze. Byłem jej trzecim i jedynym żyjącym, i bardzo kochanym dzieckiem. Prawdopodobnie trzęsła się nade mną, drętwiejąc ze zgrozy na myśl,że mogłoby się mi cokolwiek złego przydarzyć. W związku z tym  - w swoim mniemaniu – ostrzegała mnie przed czynnościami, mogącymi mi zaszkodzić. Ponieważ miała wybujałą wyobraźnię, bardzo sugestywny sposób mówienia, znakomicie postawiony, modulowany głos i czystą dykcję, wyobrażam sobie w jak ognisty sposób przemawiała do mnie rysując koszmar czyhających na mnie niebezpieczeństw, grożących w najlepszym razie trwałym kalectwem.

Efekt był mniej więcej taki, że i tak pokaleczyłem się czym tylko można, przewróciłem się wystarczająco bolesną ilość razy, poparzyłem się kipiącym mlekiem, rozbiłem kość ogonową itede, itepe czyli zdarzyło się wszystko, co przytrafia się chłopakom w dzieciństwie i wczesnej młodości.

Natomiast jeszcze jako 17-18 latek nie myłem noży, zmywając naczynia i sztućce, odkładałem ostre przedmioty zupełnie automatycznie, odruchowo, zostawiając je brudne. Chodziłem wieczorem po mieszkaniu, zaglądając maniakalnie za każde drzwi i w każdy ukryty przed wzrokiem kąt, czy nikogo obcego tam nie ma, nieskończoną ilość razy wstawałem z łóżka, aby sprawdzić czy kurki w kuchence gazowej są na właściwiej pozycji, bo przecież możemy już nigdy się nie obudzić, czy nikt nie czai się za drzwiami frontowymi. Mając 2 latka nie ptrafiłem zasnąc w łóżku, zasypiałem więc stojąc i trzymając głowę na kolanach Mamy, która dopiero kiedy w takiej pozycji zasnąłem kładła mnie do łóżka.

Po obejrzeniu w wieku 10 lat “Krzyżaków” czy jakiegokolwiek innego filmu dla dzieci nie mogłem spać po nocach, obawiając się, że po zamknięciu oczu zwala się na mnie wszystkie możliwe niebezpieczeństwa jakie stworzyła moja i cudza wyobraźnia.  Oczywiście, nie było mowy o czytaniu mi baśni – i to nie tylko braci Grimm, ale i Andersena (przebicie sobie serduszka przez słowika kolcem róży w jakimś szlachetnym, baśniowym celu wywołało we mnie fatalny wstrząs, ale nie podzieliłem się tym odczuciem z Mamą , bowiem myślałem, że tak właśnie szlachetnie ma być, a mnie ta scena i w ogóle ten pomysł na dobroć, wydawały sie horrorem i gwałtem na mojej wrażliwości w biały dzień. Jakim cudem przeżyłem ten koszmar dzieciństwa nie mam pojęcia.
Takie permanentne napięcie i przejmowanie się dosłownie wszystkim (bo przecież trzeba cholernie uważać) przekształciło się (chciałoby się powiedzieć “zaowocowało” – niezłe słowo w tym przypadku) w idiotyczne natręctwa wywołane lękiem, że jeśli się czegoś nie zrobi, to będzie niedobrze.  Oj niedobrze..

Jakie to natręctwa? Ano na przykład przekonanie, że na ulice na pasach należy wejść prawą noga, że nie można stawać na spojeniach płyt trotuaru, bo ma to negatywny wpływ na organizm (owo spojenie jakby przekrawało mnie od środka i dezintegrowało), że należy we właściwy sposób usiąść (jaki, a to już zalezy w jakich okolicznościach), że najlepiej, nalewając wodę liczyć (np. do trzech, albo do dziewięciu. bo to trzy trójki oraz jeszcze raz do trzech, bo to głowna trójka po trzech trójkach mniej ważnych – jeden z filmów Koterskiego – nie pomnę tytułu, ale oglądałem go z wypiekami – dokładnie i znakomicie ilustruje udrękę takich natręctw, z tym, ze dotyczy dorosłego alkoholika, a nie dziecka i wczesnego nastolatka, jak było w moim przypadku).
Zresztą jeślibym znał znieczulające działanie alkoholu i miał do niego dostęp (w moim domu rodzinnym bardzo rzadko bywal jakikolwiek alkohol, a jeśli, to w śladowych ilościach), to pewnie bym notorycznie zalewal od 2-gp roku życia swoją udrękę koszmarów, natręctw i cotygodniowych niezwykle bolesnych migren i nie dożyłbym wieku pokwitania, A to byłby gruby błąd.
   Albowiem w wieku wzrostu i naporu wiekszość najbolesniejszych udręk (natręctwa, migreny, koszmary nocne) odeszła wraz z dzieciństwem i jednak lżej było żyć. Chociaz dzieciństwo pozostawiło mi w spadku wystarczający ciężar, z którym musiałem i nadal muszę sobie radzić z mniejszym lub większym powodzeniem. Ciężar niepokojów i lęków.

No trudno – w końcu trzeba sobie z czymś dawać radę. Widać taki plan wobec mnie miał Wszechmocny.

Nagromadzenie strachu w dzieciństwie stanowić moze koszmarnie bolesny garb w tak zwanym dojrzałym zyciu.
Dzieci straszy się wszystkim od przysłowiowego pana policjanta (“bo cię ten pan zabierze”) do stracha czy ducha, który może na ciebie czekać za drzwiami, za każdym progiem jeśli bedziesz niegrzeczny lub jesli w ogóle zrobisz coś nie tak.
Na dodatek powiedzmy sobie, że cały ten proces upupiania duchowego najczęściej jest inicjowany i przeprowadzany z wielkiej miłości do dziecka i w najgłębszym przekonaniu, że w ten sposób chroni sie swgo ukochanego synka czy córeczkę przed autentycznymi niebezpieczeństwami i przed krzywdą.
Noże, nożyczki żyletki, szpikulce, igły, szpilki i inne ostre przedmioty powszechnie spotykane i używane w gospodarstwie domowym jawią się totalnym zagrożeniem dla małych istot, a więc rodzice, wiedząc, że nie da się usunąć tych przedmiotów w miejsca niedostępne rozpoczynają cykl edukacyjny pod hasłem “uważaj, bo wybijesz sobie oko, obetniesz palec itp, itd).
Zresztą owa akcja straszenia potencjalnie realnym zagrozeniem dotyczy wszelkich przedmitów i zjawisk, które wydadzą się matce czy ojcu skrajnie niebezpieczne dla ich pociech. Straszyć zapobiegawczo można stracem lub staruchą, dziwnym facetem, niesympatyczną kobietą, kaleką o wyglądzie sugestywnym, ludźmi o dziwnej mowie bądź wymowie czy akcencie, psami i kotami i wszystkim, co mozna sobie wymyślić z troski o własne dziecko.
Moja Mama, fantastyczna kobieta o niezwykłym poczuciu humoru niała smutny udział w opisanym procederze. Byłem jej trzecim i jedynym zyjącym i bardzo kochanym dzieckiem. Prawdopodobnie trzęsla się nade mną, drętwiejac ze zgrozy na myśl,że mogłoby sie mi cokolwiek złego przydarzyć. W związku z tym  - w swoim mniemaniiu – ostrzegała mnie przed czynnościami, mogacymi mi zaszkodzić. Poniewaz miała wybujałą wyobraźnię, bardzo sugestywny sposób mówienia, znakomicie postawiony, modukowany głos i czystą dykcję, wyobrażam sobie w jak ognisty sposób przemawiała do mnie rysują koszmar czyhających na mnie niebezpieczeństw, grożących w najlepszym razie trwałym kalectwem.

Efekt był mniej więcej taki, że i tak pokaleczyłem się czym tylko mozna, przewróciłem sie wystarczjąco bolesną ilość razy, poparzyłem sie kipiącym mlekiem, rozbilem kość ogonową itede, itepe czyli zdarzyło się wszystko, co przytrafia się chłopakom w dzieciństwie i wczesnej młodości. Natmiast jeszcze jako 17-18 latek nie myłem nozy, zmywajac naczynia i sztućce, chodziłe wieczorem po mieszkaniu, zagladając za każde drzwi i w kazdy ukryty przed wzrokiem kąt, czy nikogo obcego tam nie ma, nieskonczoną ilość razy wstawałem z łóżka, aby sprawdzić czy kurki w kuchence gazowej sa na właściwiej pozycji czy nikt nie czai się za drzwiami frontowymi. Mając 2 latka nie ptrafiłem zasnąc w łóżku, zasypiałem więc stojąc i trzymając głowę na kolanach Mamy.

Po obejrzeniu w wieku 10 lat “Krzyżaków” czy jakiegokolwiek innego filmu dla dzieci nie mogłem spac po nocach, obawiając się, że po zamknięciu oczu zwala się na mnie wszystkie możliwe niebezpieczeństwa jakie stworzyła moja wyobraźnia.  Oczywiście, nie było mowy o czytaniu mi basni – i to nie tylko braci Grimm, ale i Andersena (przebicie sobie serduszka ptaszka kolcem róży w jakimś szlachetnym, baśniowym celu wywołało we mnie fatalny wstrząs, ale nie podzieliłem się tym odczucie z Mamą , biowiem myślałem, że tak własnie szlachetnie ma być, a mnie ta scena iw ogóle ten pomysł na dobroć, wydawały sie horrorem i gwałtem na mojej wrażliwości w biały dzień. Jakim cudem przeżyłem ten koszmar dzieciństwa nie mam pojęcia.
Takie permanentne napiecie i przejmowanie sie dosłownie wszystkim (bo przecież trzeba uważać) przekształciło sie (chciałoby się powiedzieć “zaowocowało” – niezłe słowo w tym przypadku) w idiotyczne natręctwa wywołane lękiem, że jeśli się czegoś nie zrobi, to będzie niedobrze.  Oj niedobrze..

Jakie to natręctwa? Ano na przykład przekonanie, że na ulice na pasach nalezy wejść prawą noga, że nie można stawać na spojeniach płyt trotuaru, bo ma to negatywny wpływ na organizm, że nalezy we właściwy sposób usiąść (jaki, a to już zalezy w jakich okolicznościach), że najlepiej, nalewajac wodę liczyć (np. do trzech, albo do dziewięciu. bo to trzy trójki oraz jeszcze raz do trzech, bo to głowna trójka po trzech trójkach mniej waznych – jeden z filmów Koterskiego dokładnie i znakomicie ilustruje udrękę takich natręctw, z tym, ze dotyczy dorosłego alkoholika, a nie dziecka i wczesnego nastolatka, jak było w moim przypadku).
Zresztą jeslibym znał znieczulające działanie alkoholu i miał do niego dostęp (w moim domu rodzinnym bardzo rzadko bywal jakikolwiek alkohol, a jeśli, to w śladowych ilościach), to pewnie bym notorycznie zalewal od 2-gp roku zycia swoją udrękę koszmarów, natręctw i cotygodniowych niezwykle bolesnych migren i nie dozyłbym wieku pokwitania, A to byłby gruby błąd.
   Albowiem w wieku wzrostu i naporu wiekszośc najbolesniejszych udręk (natręctwa, migreny, koszmary nocne) odeszła w wraz z dzieciństwem i jednak lżej było żyć. Chociaz dzieciństwo pozostawiło mi w spadku wystarczający ciężar, z którym musiałem sobie radzić z mniejszym lub większym powodzeniem przez całe życie. Ciężar niepokojów i lęków.

No trudno – w końcu trzeba sobie z czymś dawac radę.

Possibly Related Posts:


1 komentarz

avatar użytkownika Tymczasowy

1. Kazdy ma swoje strachy

kiedys regularnie mialem strachy dotyczace tych samych trzech sytuacji: nogi sztywnieja, gdy trzeba biec;pistolet nie strzela mimo bardzo dramatycznej sytuacji;moje studia sa niewazne, bo nie dostalem zaliczenia, na prawach egzaminu, z informatyki. Teraz (od paru lat) juz tylko sam sie strasze, ze nie mam planu miasta Lodzi i nie moge sie ruszyc spod dworca kolejowego.