Niewykorzystany potencjał Jana Rokity

avatar użytkownika PiotrCybulski
Wybory parlamentarne już za niespełna tydzień. Wysiłki sztabów coraz bardziej wytężone, starania coraz intensywniejsze. Niestety, pomysły wciąż te same, sztabowcy zdają się powielać działania sprawdzone, wychodząc z założenia, że lepszy wróbel w garści niż gołąb na dachu.

Takie chodzenie po linii najmniejszego oporu ma swoje zalety, niestety nie jest pozbawione wad. Tym bardziej, że w ciągu paru lat wiele osób zdążyło się już samoistnie „doedukować” i pewne rzeczy już na nich po prostu nie działają. Chociażby otaczanie się przez Platformę znanymi twarzami, czyli tzw. „bombardowanie celebrytami”.

Być może parę lat temu na wielu działały takie socjotechniczne zabiegi, lecz dziś, gdy duża grupa ludzi przejrzała nieco na oczy i nauczyła się zadawać pytania, a nie tylko posłusznie zatwierdzać z góry dane odpowiedzi, zastanawiają się, jak może ich przekonać swoim poparciem chociażby taki Andrzej Grabowski. Wie coś, czego oni nie wiedzą?

Aktor, który jeno wsławił się graniem przytępawego Ferdka Kiepskiego, udzielił ostatnio Platformie poparcia, lecz ile ono może znaczyć dla przeciętnego obywatela? To jakiś autorytet, omnibus, głos narodu? Nie, to aktor, tylko aktor. Tak samo jak Tomasz Karolak i inni, którzy zamiast na scenie teatru, zarabiają na życie na scenie politycznej, sprzedając się tej partii czy innej i grając tandetne role w żenującym politycznym spektaklu.

Czy PiS mógłby zrobić to samo? Cóż, nie byłbym zadowolony, gdyby sztabowcy Prawa i Sprawiedliwości sięgnęli po tę samą strategię pomachiwania pacynkami z teatru czy świata sportu i pompowali swoje słupki znanymi twarzami, bo to dla mnie tanie i żenujące. Ale byłbym bardzo zadowolony, gdyby jednak robili starania wokół nagłaśniania faktu, iż są takie osoby znane, które jednak PiS popierają.

Ostatnio np. zastanowiła mnie postać Jana Rokity, polityka którego ogromnie cenię i szanuję, uważając za jednego z najinteligentniejszych ludzi obecnych w polityce. Człowiek, który jest kojarzony z tą zdrową jeszcze Platformą, z której został usunięty w sposób iście brutalny i bezpardonowy. Może niepotrzebnie, Rokita prędzej czy później sam by opuścił tą obecną Platformę.

Wiem, że Janek Rokita poparł kilka kandydatur z ramienia Prawa i Sprawiedliwości, m. in. Zuzannę Kurtykę. Rozumiem te zabiegi na łonie regionu małopolskiego, ale Rokita wydaje się na tyle głośną i nośną postacią, którą warto byłoby wykorzystać na płaszczyźnie całego kraju. Rokitę widzę jako asa, wyciągniętego nagle z rękawa, by go wyborcom przypomnieć, w skojarzeniu już jednak nie z PO, lecz z PiS-em.

Janek Rokita może być bowiem dla wielu z elektoratu PO skojarzeniem z dobrymi czasami Platformy, gdy byłą ona partią faktycznie obywatelską z jakimiś ideałami a nie zmechanizowaną maszyną do zdobywania władzy i jej utrzymywania za wszelką cenę. Może być nawet łącznikiem z wieloma politykami PO, których Rokita mógłby z Platformy wyciągnąć.

Gdyby się okazało, że PiS wygrał wybory, jednak nie z wystarczającą przewagą, by mieć większość w parlamencie a brak zdolności koalicyjnej (przy słabym wyniku np. PJN) nie pozwoliłby im na utworzenie koalicji, to takie rozwiązanie mogłoby się okazać w końcowym rozrachunku być może jedyną alternatywą, by zwycięstwo w wyborach nie stało się de facto przegraną PiS-u.

Nie wierzę, by zręcznemu Rokicie nie udało się wyciągnąć z łona Platformy przynajmniej 20 posłów. Scenariuszy można snuć naprawdę bardzo wiele, choćby branie Rokity pod uwagę w przypadku tworzenia rządu przez PiS. Przede wszystkim jednak trzeba zauważyć potencjał Jana Rokity, a następnie jak najmądrzej go wykorzystać, by polską politykę zacząć naprawiać. Wiem, że rola Rokity w tym zabiegu byłaby nieoceniona i skuteczna.

Jedyny problem polega na tym, że nikt w sztabie Prawa i Sprawiedliwości nie dostrzegł jeszcze potencjału Janka Rokity, a czas najwyższy, bo sięgnąć po jego wiedzę, talent i doświadczenie. Bo Rokita może się dla PiS-u okazać takim „wunderwaffe”, cudowną bronią, którą Kaczyński pobije Tuska.

Piotr Cybulski

1 komentarz

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

1. Pan Piotr Cybulski,

Szanowny Panie,

Ja nie widzę miejsca na scenie politycznej dla "premiera z Krakowa" ani pani Arnold.

Pozdrawiam

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz