Unicorn : Jak sądzisz, czy sytuacja w Polsce będzie ewoluować w kierunku "kryterium ulicznego"? Ostatnie działania rządzących wskazują, że boją się społeczeństwa i przygotowują na zwarcie...
Jacek Sierpiński : Nie jest to wykluczone, jeśli narastające zadłużenie państwa przełoży się na ostry kryzys podobny np. temu w Grecji czy wcześniej w Argentynie. Wtedy można spodziewać się ostrych cięć w wydatkach państwa - co w sytuacji, gdy duża część społeczeństwa uzależniona jest od państwowego socjalu bezpośrednio uderzy w jej warunki bytowe - i być może również np. czasowego zamrożenia wypłat oszczędności z banków. W takiej sytuacji ludzie mogą wyjść na ulicę i myślę, że władza przewiduje taką możliwość. Rozszerzanie uprawnień policji, nowa ustawa o środkach przymusu, zakupy LRAD, dziwne poprawki do ustaw o stanie wyjątkowym i wojennym przewidujące możliwość ich wprowadzenia z uwagi na działania "w cyberprzestrzeni" - czyżby chodziło o to, by ludzie nie zwoływali się np. na Facebooku?
Unicorn: Co sądzisz o antypoloniźmie w mediach? Jak pogodzić wolność słowa z tępą propagandą prezentowaną w tzw. mediach polskojęzycznych. W zasadzie wiele mediów działa na szkodę państwa polskiego. Czy jest dobra recepta na antypolonizm? Wychowanie, polityka historyczna, procesy sądowe i reakcje polskiej dyplomacji? A może zamknięcie jawnych agentur?
Jacek Sierpiński: Na pewno nie powinno się walczyć z antypolonizmem - podobnie jak z antysemityzmem - ograniczając wolność słowa. Prawa umożliwiające karanie i ściganie za "znieważanie narodu" czy "nawoływanie do nienawiści" łatwo mogą być pretekstem do zwalczania poglądów niewygodnych dla władzy. Na przykład słowa posła Brudzińskiego, że Polska to "państwo dziadowskie" posłużyły do złożenia na niego doniesienia o znieważana narodu. Nie jestem za tym, żeby się do nich odwoływać, przeciwnie - powinno się działać na rzecz ich zniesienia.
Walka z antypolonizmem powinna polegać na nagłaśnianiu jego przypadków. Myślę, że dobrym rozwiązaniem byłoby stworzenie czegoś takiego jak Polacy Przeciwko Zniesławianiu - organizacji, która monitorowałaby i nagłaśniałaby przypadki obrażania i zniesławiania Polaków, organizując protesty, wzywając do bojkotu. Pytanie tylko, czy coś nie będzie kwalifikowane jako
"antypolskie" tylko dlatego, że jest np. antyklerykalne?
Unicorn : Czy w Polsce służby specjalnie są potrzebne w obecnym kształcie? Co sądzisz o obserwowanej non stop akcji wzmacniania ABW przy lekceważeniu służb wojskowych?
Jacek Sierpiński : Moim zdaniem służby specjalne zawsze będą miały tendencję do realizowania własnych interesów i bycia w polityce raczej rozgrywającym, a nie sługą. Istnieje również niebezpieczeństwo wykorzystywania ich przez inne państwa, zwłaszcza w sytuacji, gdy pracuje w nich wielu byłych funkcjonariuszy służb komunistycznych. Umacnianie się pozycji ABW jest niewątpliwie przejawem skuteczności osób próbujących realizować swoje interesy przy jej pomocy. Nie tylko samych jej funkcjonariuszy, ale również np. polityków uważających, że może być to dla nich przydatne narzędzie.
Dlatego też nie jestem za silnymi służbami specjalnymi. Jeśli już muszą być, to ich pole działania powinno być maksymalnie ograniczone prawnie - nie może być tak, że zajmują się blogerami wyśmiewającymi się z prezydenta czy kibicami - a nadzór nad ich działalnością powinien sprawować jakiś niezależny od rządu organ. Powinno się znacznie ograniczyć możliwości służb - jak również policji - co do uzyskiwania danych o obywatelach, np. bilingowych czy lokalizacyjnych, bo obecnie jest to całkowicie poza kontrolą i mogą one sięgać do tych danych kiedy tylko chcą, bez obowiązku sporządzania nawet notatek służbowych oraz przechowywać je potem dowolnie długo. Obowiązek przymusowego przechowywania danych przez przedsiębiorców telekomunikacyjnych powinien być zniesiony.
Unicorn: Co zrobić z byłymi funkcjonariuszami WSI, zweryfikowanymi negatywnie ale i pozytywnie? Nadają się do pracy dla Polski?
Jacek Sierpiński : Prawdę mówiąc, szkoda, że zaraz po "obaleniu komunizmu" nie pozbawiono wszystkich funkcjonariuszy komunistycznych służb specjalnych przynajmniej w stopniu oficerskim obywatelstwa i nie deportowano ich z Polski bez prawa do powrotu. No ale nie było sprzyjającej konfiguracji politycznej.
Moim zdaniem bezpieczniej dla Polski i dla nas wszystkich byłoby, gdyby byli funkcjonariusze WSI i SB w ogóle nie pracowali nie tylko w obecnych służbach, ale w ogóle w jakichkolwiek instytucjach państwowych oraz spółkach z udziałem skarbu państwa. Oczywiście jako libertarianin jestem przeciwny istnieniu spółek z udziałem skarbu państwa jako takich, tym niemniej skoro one już istnieją, to lepiej, żeby na ich działalność nie mieli wpływu esbecy i funkcjonariusze "razwiedki" :-)
Unicorn: Jak widzisz rolę blogerów, przede wszystkim politycznych w procesie budowy prawdziwego społeczeństwa obywatelskiego? Staniemy się terrorystami czy Breivikami?
Jacek Sierpiński : W sytuacji, gdy głównonurtowe media pełnią raczej rolę aparatu propagandowego wspierającego władzę zamiast patrzenia jej na ręce, rolą blogerów powinno być dostarczanie niezależnych informacji i opinii. Powinni również zjednoczyć się w obronie wolności Internetu, który jest teraz środkiem przekazu najmniej poddanym kontroli władzy, przed chęcią wprowadzenia mechanizmów pozwalających na jego cenzurowanie - czy to przez blokowanie dostępu do stron, czy przez nadzór nad treściami wideo ze strony Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, czy przez obowiązek rejestrowania portali jako dzienników czy czasopism i poddawania ich rygorom pochodzącego jeszcze z czasów PRL prawa prasowego, czy przez wprowadzenie procedury "notice and takedown" nakazującej dostawcom hostingu usunięcie każdej treści, na którą ktoś złoży doniesienie na policję, do prokuratury lub akt oskarżenia albo pozew do sądu.
Unicorn : Gdybyś mógł cofnąć czas a jednocześnie miałbyś pełnię władzy to....
Jacek Sierpiński : W 1989-1990 roku deportowałbym na zawsze wszystkich oficerów, a może i podoficerów SB i WSI; ujawniłbym wszystkich agentów; przeprowadziłbym maksymalną prywatyzację na zasadzie uwłaszczenia pracowniczego i obywatelskiego oraz reprywatyzacji; zniósłbym wszelkie ograniczenia prowadzenia działaności gospodarczej i nie pozwoliłbym na tworzenie następnych; w maksymalnym możliwym stopniu przekształciłbym instytucje państwowe w społeczne niepaństwowe - współwłasność wszystkich lub części obywateli - utrzymywane z dobrowolnych składek i ubezpieczeń zamiast z przymusowych podatków, dopuszczając jednocześnie nową prywatną konkurencję; zniósłbym karalność "przestępstw bez ofiar".
Unicorn: Kto według Ciebie zajmie miejsce J. Kaczyńskiego i w przyszłości stworzy nowoczesną partię narodową? A może masz inny pomysł na nasz kraj? Demokracja, mówiąc delikatnie, sprawuje się różnie...
Jacek Sierpiński : Nie podejmuję się tu wróżenia i nie wiem, jak mogłaby wyglądać taka "nowoczesna partia narodowa". W narodzie jest wiele sprzecznych interesów. Jeśli coś takiego miałoby powstać, to chciałbym, żeby w jak największym stopniu opowiadało się za wolnością jednostki - tak w sferze osobistej jak i gospodarczej. Uważam, że wolność jest całkiem niezłym rozwiązaniem godzącym różne dążenia, interesy i postawy. Żyj - jako katolik, ateista, społecznik, egoista, moher czy libertyn - i daj żyć innym. W szczególności "nowoczesna partia narodowa" nie powinna promować jakiejś szczególnej obyczajowości ani ostentacyjnie odwoływać się do katolicyzmu i Kościoła. Bo naród to nie tylko obyczajowi konserwatyści i katolicy, a podziały obyczajowe i religijne są w interesie obecnej władzy. Moim zdaniem wielu ludzi doskonale widzących, co się dzieje w Polsce głosuje i będzie głosować przeciwko PiS ze strachu przed klerykalizmem czy opresyjną polityką w kwestii np. palenia marihuany. I prawdę mówiąc rozumiem tych, którzy wolą chodzić na wolności w Polsce okupowanej niż siedzieć za kratkami w niepodległej
dlatego, że zapaliło się jointa.
Unicorn : Czy uważasz się za "prawdziwą prawicę"? Dlaczego tak łatwo jesteśmy rozgrywani przez manipulatorów? UPR, JKM, monarchiści, libertarianie, chadecy, antykomuniści ale antyklerykałowie, "socjalistyczny" PiS, głupota czy agentura?
Jacek Sierpiński : W ogóle nie uważam się za prawicę :-) Jestem wolnościowcem. A to, czy ktoś mnie na podstawie jakichś swoich definicji zakwalifikuje do "prawicy" czy "lewicy" jest mi obojętne. Choć faktycznie, częściej znajduję wspólny język z tymi, którzy są określani jako prawica.
Natomiast dlaczego wyżej wymienione grupy są tak łatwo rozgrywane przez manipulatorów? Moim zdaniem między innymi dlatego, że kłócą się o to, kto jest "prawdziwą prawicą", posługują się szkodliwymi skrótami myślowymi (np. dla niektórych "liberał" to zło wcielone, bo kojarzy się z obecną władzą) i definiują się tak naprawdę głównie przez stosunek do kwestii kulturowo-obyczajowych, które są drugorzędne i właściwie w ogóle nie powinny być przedmiotem polityki. W efekcie ateista czy antyklerykał wpychany jest w ramiona PO, SLD czy Palikota, liberał gospodarczy odrzucany od PiS, korwinowcy przechodzą obojętnie obok namiotu Solidarnych 2010... A władza się śmieje.
26 komentarzy
1. Prawdziwy człowiek renesansu
Prawdziwy człowiek renesansu :) Dzięki za poświęcony czas i odpowiedzi. W kwestii służb specjalnych coraz bardziej skłaniam się ku opcji "osłabiającej."
:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'
2. a skąd Sierpiński zna "opresyjną politykę PiS" —
jak to pisze np. tu "czy opresyjną polityką w kwestii np. palenia marihuany."
Prawdę mówiąc trzeba mieć silne problemy z głową — by móc powiedzieć takie brednie jak on:
"I prawdę mówiąc rozumiem tych, którzy wolą chodzić na wolności w Polsce okupowanej niż siedzieć za kratkami w niepodległej dlatego, że zapaliło się jointa."
*
Andy — serendipity
3. @Andy
:) proszę się zapoznać na początek z profilem Jacka Sierpińskiego (dałam informację ), a wtedy Pan zrozumie, dlaczego tak uważa.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
4. @ Andy
"Opresyjna polityka w kwestii palenia marihuany" to np. postawa posłów PiS podczas ostatniej nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii, kiedy to wszystkie pozostałe kluby parlamentarne głosowały za poprawką zezwalającą (nie nakazującą!) odstąpienie od ścigania w przypadku posiadania niewielkiej ilości substancji odurzającej na własny użytek, natomiast klub PiS twardo opowiadał się przeciwko tej zmianie. Poseł Andrzej Jaworski w debacie przywołał nawet przykład Singapuru - kraju, w którym za posiadanie narkotyków grozi nawet kara śmierci. Napisałem wtedy, że "wyszli na skrajnych zamordystów":
http://sierp.libertarianizm.pl/?p=498
przywołując zarówno fragment programu PiS, w którym mowa o prawie człowieka do wolności, jak i stanowisko czeskiej ODS (ta sama frakcja z Parlamencie Europejskim co PiS), która zdekryminalizowała posiadanie niewielkich ilości narkotyków.
Ja sam nie zażywam narkotyków, więc nie jest to problem, który dotyczy mnie bezpośrednio. Ale umiem się wczuć w sytuację człowieka, który od czasu do czasu np. pali marihuanę, tym bardziej, że znam takie osoby. I mogę zrozumieć, że ktoś taki po prostu zwyczajnie się boi, że jeśli PiS zdobędzie większość w parlamencie, to ta wprowadzona ostatnio poprawka będzie cofnięta, a może i zaostrzy się kary za posiadanie "zioła".
I mogę zrozumieć, że ktoś taki nie zagłosuje na PiS nawet doskonale widząc, czym są rządy PO. Bo sam bym się zawahał. Co z tego, że kraj będzie niepodległy i ogólnie może nawet będzie w nim więcej wolności, skoro ja w tym kraju mógłbym trafić do więzienia za posiadanie porcji marihuany na własny użytek? Bliższa koszula ciału.
A gdyby PiS brało na poważnie hasła o wolności ze swojego programu i brało przykład z czeskich konserwatystów, to sporo takich ludzi mogłoby zagłosować na PiS, a nie np. na Palikota.
5. "Ale umiem się wczuć w sytuację człowieka, który
od czasu do czasu np. pali marihuanę, tym bardziej, że znam takie osoby. I mogę zrozumieć, że ktoś taki po prostu zwyczajnie się boi, że jeśli PiS zdobędzie większość w parlamencie, to ta wprowadzona ostatnio poprawka będzie cofnięta, a może i zaostrzy się kary za posiadanie "zioła". "
I co z tego, że boi się. Słusznie boi się. Ilu z nich stanowi potencjalny elektorat PiS? 0,2 %? I palący tawę jakoby mogą zaważyć na wygranej lub przegranej PiS? Żarty?
Inna sprawa, że legalizacja tzw. miękkich narkotyków już niedługo stanie się powszechna, bo taki jest trend społeczny.
(...) Co z tego, że kraj będzie niepodległy i ogólnie może nawet będzie w nim więcej wolności, skoro ja w tym kraju mógłbym trafić do więzienia za posiadanie porcji marihuany na własny użytek? (...)
Autor wypowiedzi wyraźnie myli pojęcia niepodległości i wolność. Dwie różne bajki. Co to znaczy posiadanie porcji marihuany na właśny użytek ;-) ? A co to niezbędne do życia? Jaja jakieś.
Mam wątpliwości, czy Sierp rozumie ideologię PiS, ale mniejsza z tym.
6. @ Sierota
Nie ma czegoś takiego jak z góry określony "elektorat PiS". To znaczy jest pewien stały elektorat tej partii, ale chyba partii odwołującej się do narodu i patriotyzmu nie chodzi o to, by zamykać się w getcie tego elektoratu. Bo naród to nie tylko oni.
A "palący trawę" mogliby stanowić, owszem, potencjalny elektorat PiS, gdyby partia ta miała w tej kwestii podejście wolnościowe (pokrywające się zresztą z mojego punktu widzenia z konserwatywnym), a nie purytańskie. I jest ich znacznie więcej niż 0,2%. Myślę, że co najmniej 5%, które - rozczarowawszy się do PO - w tej chwili robi dodatkowy elektorat Palikotowi. A dochodzą jeszcze krewni i znajomi.
Uważa Pan, że ktoś, kto pali trawę nie może być Polakiem i patriotą?
I nie mylę pojęcia niepodległości i wolności. Pokazuję tylko, że dla pewnej grupy ludzi niepodległość i Polska mogą zejść na drugi plan w obliczu tego, że sami mogą być zagrożeni więzieniem i że jest to, niestety, racjonalne z ich punktu widzenia. Chyba już jaśniej tego nie przekażę.
Proszę zrobić sobie eksperyment myślowy i wyobrazić sobie, że jedyna partia dająca obecnie szanse na niepodległość opowiada się za bezwzględnym wsadzaniem do więzienia każdego, u kogo znajdzie choć kapkę piwa, wina czy wódki. Jak Pan myśli, ilu patriotycznie nastawionych Polaków ten punkt programu odstraszyłby skutecznie od głosowania na tę partię?
7. Ci co ćpają rozum coraz słabszy mają
Mózgi ich zostają niszczone ,nowe nie powstają
Obniżanie poziomu, nie jest drogą do celu
Przyszłość to udowodni na pewno dla wielu
Bo jeśli teraz POpaprańcy znowu wybory wygrają
Za kadencję Polacy w niewoli się spotkają
Będą zwykłymi sługusami jak ci na zmywaku
Bez widoku i do życia normalnego znaku
Pozdrawiam
8. @Sierp
Nie znamy kosztów społecznych legalizacji trawy i innych narkotyków fałszywie określanych mianem"miękkie". Pewnie są one równie wysokie jak społeczne koszta alkoholizmu.
Nie, nie uważam, że palący trawę nie jest, czy nie może być patriotą o ile nie kupczy swoim głosem. Wielu palących trawę Amerykanów wstąpiło w czasie wojny wietnamskiej do wojska na ochotnika z pobudek patriotycznych i nie wróciło z Wietnamu.
Idąc tropem legalizacji trawy należy zalegalizowac jazdę "po kielichu", niedużym, 25 gram wystarczy, a skoro robi się ukłon w kierunku palaczy trawy należy także uczynić ukłon w kierunku panienek na trasie Poznań-Warszawa i ich opiekunów, bo hipotetycznie też mają własne preferencje polityczne a więc stanowią elektorat jak nie P.O. to SLD a może i PiS ;-) Tak czy nie?
Jeżeli ktoś głosując kieruje się oczekiwaniami osiągnięcia korzysci własnych, lub zachowania już posiadanych niech spada i nie zawraca głowy, bo jest niewiarygodny i chwiejny, a przede wszystkim nie pojmuje definicji dobro wspólne.
Ilu patriotycznie nastawionych Polaków nie głosowałoby na partię deklarującą wprowadzenie prohibicji? W mojej ocenie dla prawdziwie patiotycznie nastawionego Polaka nie miałoby to znaczenia. Zasady, podobnie jak i dobro wspólne wymagają wyrzeczeń i pewnie dlatego zasady mają tak niewielu zwolenników.
Jak sięgnie Pan do historii cywilizacji okaże się, że największe osiagnięcia przychodziły w okresach o surowych normach a nie rozwięzłych, vide choćby USA czy Wielka Brytania.
Widzi Pan, jest podręcznik "Oficer" wydany w Warszawie w 1931 roku. Bycie oficerem było zaszczytem okupionym licznymi wyrzeczeniami i ograniczeniami a jednak chętnych do stanu oficerskiego nie brakowało.
9. @sierp
"Ale umiem się wczuć w sytuację człowieka, który od czasu do czasu np. pali marihuanę, tym bardziej, że znam takie osoby. I mogę zrozumieć, że ktoś taki po prostu zwyczajnie się boi, że jeśli PiS zdobędzie większość w parlamencie, to ta wprowadzona ostatnio poprawka będzie cofnięta, a może i zaostrzy się kary za posiadanie "zioła".
I mogę zrozumieć, że ktoś taki nie zagłosuje na PiS nawet doskonale widząc, czym są rządy PO. "
Wybacz, ale jesli dla osob, o ktorych wspominasz, kryterium wyboru partii politycznej (ktora ma rzadzic w Polsce, a rzadzenie to jest cale spektrum dzialan dla dobra kraju i jego obywateli - ja tak idealistycznie to rozumiem) jest to, czy beda mogli LEGALNIE zapalic trawe, to uwazam, ze - eufemistycznie mowiac- te osoby to kompletni idioci.
"W szczególności "nowoczesna partia narodowa" nie powinna promować jakiejś szczególnej obyczajowości ani ostentacyjnie odwoływać się do katolicyzmu i Kościoła."
Katolicyzm i Kosciol - gdybys zapomnial - stanowi zbior pewnych uniwersalnych wartosci, wartosci dzieki ktorym powstala cywilizacja lacinska. To, ze dana partia odwoluje sie do takich uniwersalnych wartosci jest tylko i wylacznie jej zaleta. Prosze nie demonizowac katolicyzmu, bo chac nie chcac wpisuje sie pan nie w nurt wolnosciowy, a podaza pan tokiem myslenia lewactwa.
I jeszcze jedno - chetni bym przeczytala jakies opowiadanie z nurtu fantastyki, jakie polecasz? Czy cenisz beletrystyke Philipa K. Dicka (jesli czytales)?
T.
PS. @sierota
Zdaje sie, ze mamy tutaj zbiezne poglady.
"Martwe dźwigi portowe nigdy nie będą Statuą Wolności".J.Ś.
LUBLIN moje miasto.
10. @Tamka
Tak. Zbieżne. Sierp pojechał nieco po bandzie pomiajając zupełnie zagadnienie dobra wspólnego, które jest nadrzędną wartościa no ale może to taka przypadłość wolnościowca ;-)
Wartości nadrzędne wymagają wyrzeczeń. Nie każdy jest zdolny do wyrzeczeń i stąd też łatwo podważać wartości i zasady, co czyni się bez skrępowania puszczając zajączka do potencjalnego elektoratu jak nie wśród gejów i lesbijek, to palaczy trawy. Problem w tym, ze taki elektorat robi jedynie za mięso armatnie i na pewnym etapie ląduje za banda ;-) o czym przekonali się wszyscy ci, którzy uwierzyli w cud irlandzki a skończyli na irlandzkim zmywaku.
Ja już wyżej wspomniałem, że jeżeli dla kogoś kryterium wyboru są priorytety własne a nie dobro wspólne z takimi ludzmi nie ma o czym gadać, bo w chwilach krytcznych nie są zdolni do wsparcia tych, których wybrali w zamian za obietnicę osiągnięcia korzyści i będą poszukiwać alternatywy, aby zaspokoić własne roszczenia. Problemem społecznym jest niezrozumienie definicji dobro wspólne.
11. @sierota
Otoz to! Priorytety. Do tego pewien odpowiedzialny sposob myslenia.
Przeciez to podstawa. Ja tez jestem za wolnoscia, ale nalezy pamietac, ze wolnosc to odpowiedzialnosc.
Pozdr. T.
"Martwe dźwigi portowe nigdy nie będą Statuą Wolności".J.Ś.
LUBLIN moje miasto.
12. odpowiedzi...
@ Sierota:
"Idąc tropem legalizacji trawy należy zalegalizowac jazdę "po kielichu", niedużym, 25 gram wystarczy, a skoro robi się ukłon w kierunku palaczy trawy należy także uczynić ukłon w kierunku panienek na trasie Poznań-Warszawa i ich opiekunów, bo hipotetycznie też mają własne preferencje polityczne a więc stanowią elektorat jak nie P.O. to SLD a może i PiS ;-) Tak czy nie?"
Nie. To zupełnie różna sytuacja. Prowadzenie pojazdu pod wpływem alkoholu czy marihuany stwarza zagrożenie dla innych uczestników ruchu. Palenie marihuany w domu tak samo jak picie w domu samo w sobie nikomu zasadniczo nie zagraża, poza ewentualnie samym palącym (choć w przypadku marihuany musiałby on naprawdę dużo palić, by sobie zaszkodzić - nie są znane przypadki śmierci z przedawkowania ani uzależnienia fizycznego, w przeciwieństwie do alkoholu). Można nawet powiedzieć, że marihuana jest tu bezpieczniejsza od alkoholu, bo nadużywanie alkoholu często łączy się z agresją, podczas gdy marihuana czyni raczej pozytywnie nastawionym do świata.
Co do "panienek", to myślę, że im akurat nie trzeba nic szczególnego oferować, bo ich sytuacja i tak pod pewnymi względami jest prawnie lepsza niż reszty społeczeństwa (nie płacą podatków - a zmuszanie do prostytucji jest karalne). Problem byłby, gdyby zaproponowano karalność samej prostytucji albo korzystania z niej (jak w Szwecji) - ale tego na szczęście w programie PiS nie ma.
"Ilu patriotycznie nastawionych Polaków nie głosowałoby na partię deklarującą wprowadzenie prohibicji? W mojej ocenie dla prawdziwie patiotycznie nastawionego Polaka nie miałoby to znaczenia. Zasady, podobnie jak i dobro wspólne wymagają wyrzeczeń i pewnie dlatego zasady mają tak niewielu zwolenników. "
Mam tu odmienne zdanie, ponieważ nie widzę związku między dobrem wspólnym a prohibicją. Nie widzę żadnego wspólnego dobra, w imię którego należałoby ograniczyć człowiekowi swobodę decydowania o tym, co je, pije czy pali. Natomiast ta swoboda jest czymś, co jest dla przeciętnego człowieka bardzo bliskie i odczuwa on to bardzo boleśnie. Gdy w USA wprowadzono prohibicję alkoholu, sprawa ta stała się jednym z głównych tematów w kolejnej kampanii wyborczej i w jakimś stopniu przyczyniła się do zwycięstwa Roosevelta.
Pójdę nawet dalej i powiem, że wspólnym dobrem, które powinno być chronione jest tu właśnie wolność jednostki. Bo wolność ta korzystna jest również dla innych osób. Narody złożone z ludzi wolnych wygrywają z narodami złożonymi z niewolników.
Kiedyś szlachta powiedziała hetmanowi Tarnowskiemu - mówiącemu, że nie czas radzić o
swobodach, gdy państwo w potrzebie - że "jeśli nie ma wolności w ojczyźnie, to już nie ma czego bronić". I ja się pod tym podpisuję.
"Jak sięgnie Pan do historii cywilizacji okaże się, że największe osiagnięcia przychodziły w okresach o surowych normach a nie rozwięzłych, vide choćby USA czy Wielka Brytania."
Surowych pod pewnymi względami. Ale przed końcem XIX / początkiem XX wieku nikomu w Imperium Brytyjskim czy USA nie przychodziło zakazywać jakichkolwiek używek. Jakoś nie przeszkodziło to im w rozwoju i wielkości. Prohibicja najróżniejszych narkotyków jest efektem fali purytanizmu w XX wieku, równoległej do rozwoju "państwa opiekuńczego".
"Wartości nadrzędne wymagają wyrzeczeń. Nie każdy jest zdolny do wyrzeczeń i stąd też łatwo podważać wartości i zasady, co czyni się bez skrępowania puszczając zajączka do potencjalnego elektoratu jak nie wśród gejów i lesbijek, to palaczy trawy."
Jakie wartości nadrzędne wymagają wprowadzenia absolutnej prohibicji i karania nawet za posiadanie "zioła" na własny użytek?
A "palacze trawy" stają się specjalnym elektoratem tylko dlatego, że kwestia palenia trawy staje się kwestią polityczną - tj. dlatego, że państwo się tu wtrąca. Gdyby państwo zaczęło nagle karać za jedzenie boczku (bo jest on niezdrowy), to nagle pojawiłby się elektorat "konsumentów boczku". Tak naprawdę chodzi tylko o to, by nie traktować ich gorzej niż innych ludzi. To jest coś innego niż kuszenie jakimiś specjalnymi przywilejami typu parytety czy specjalna ochrona gejów przed mową nienawiści.
@ Tamka:
"Wybacz, ale jesli dla osob, o ktorych wspominasz, kryterium wyboru partii politycznej (ktora ma rzadzic w Polsce, a rzadzenie to jest cale spektrum dzialan dla dobra kraju i jego obywateli - ja tak idealistycznie to rozumiem) jest to, czy beda mogli LEGALNIE zapalic trawe, to uwazam, ze - eufemistycznie mowiac- te osoby to kompletni idioci."
Moim zdaniem nie są to idioci, tylko osoby racjonalnie myślące. Bo nikt nie chce trafić do więzienia.
Owszem, można wyobrazić sobie, że ktoś stwierdzi, iż poświęci się dla Sprawy i zrezygnuje z pewnych przyzwyczajeń (np. palenia marihuany) w imię wyższych wartości, jest to jednak zbytni idealizm. Ludzie w większości na pierwszym miejscu stawiają sprawy, które ich bezpośrednio dotyczą, nawet jeśli są to sprawy drobne.
"Katolicyzm i Kosciol - gdybys zapomnial - stanowi zbior pewnych uniwersalnych wartosci, wartosci dzieki ktorym powstala cywilizacja lacinska. To, ze dana partia odwoluje sie do takich uniwersalnych wartosci jest tylko i wylacznie jej zaleta. Prosze nie demonizowac katolicyzmu, bo chac nie chcac wpisuje sie pan nie w nurt wolnosciowy, a podaza pan tokiem myslenia lewactwa."
Nie demonizuję katolicyzmu. Chodzi mi o to, że uwypuklanie kwestii religijnych i obyczajowych w debacie politycznej działa moim zdaniem na niekorzyść nazwijmy to obozu patriotycznego. PO, SLD, Palikot grają na lękach przed "demonicznym ojcem Rydzykiem", "księdzem wpychającym się do łóżka", "dyktaturą Kościoła", prześladowaniami homoseksualistów itp. Moim zdaniem to jest właśnie tajemnica sukcesów PO, o czym pisałem np. tutaj:
http://sierp.libertarianizm.pl/?p=235
Debata polityczna i podział na umowną "prawicę" i "lewicę" kręci się w dużym stopniu nie wokół spraw zasadniczych (gospodarka, polityka zagraniczna, korupcja, służby specjalne, ustrój państwa), ale wobec kwestii obyczajowo-religijnych: parady gejów, religia w szkole, Kościół i jego dochody, Nergal... Moje zdanie jest takie, że jest to na rękę PO i jej sojusznikom.
Dlatego wg mnie lepiej, gdyby PiS było tu partią bardziej powiedzmy piłsudczykowską, a nie katolicko-narodową. Nie mówię o wyrzekaniu się uniwersalnych wartości, a jedynie o nieeksponowaniu kwestii obyczajowo-religijnych. Poza tym należy pamiętać, że im ściślejszy "projekt" (wizja przyszłej Polski), tym do mniejszej liczby ludzi trafia. Mówiąc obrazowo, PiS powinno budować "szeroki front patriotów" przeciwko układom, korupcji, zewnętrznym wpływom, ograniczaniu praw obywatelskich i wolności gospodarczej (patrz raport Fundacji Republikańskiej) zamiast "szerokiego frontu prawicy" przeciwko obyczajowemu (zresztą nie tylko) liberalizmowi.
"I jeszcze jedno - chetni bym przeczytala jakies opowiadanie z nurtu fantastyki, jakie polecasz? Czy cenisz beletrystyke Philipa K. Dicka (jesli czytales)?"
Owszem cenię Dicka. Czytałem prawie wszystko, co zostało wydane w języku polskim.
Z fantasy polecam Sapkowskiego, Goodkinda, Martina i oczywiście Tolkiena. Także Pratchetta, ale to raczej satyra.
Z SF bardzo podobają mi się książki Neala Stephensona.
13. @Sierp
(...) Pójdę nawet dalej i powiem, że wspólnym dobrem, które powinno być chronione jest tu właśnie wolność jednostki. Bo wolność ta korzystna jest również dla innych osób. Narody złożone z ludzi wolnych wygrywają z narodami złożonymi z niewolników.(..)
Szanowny Panie, Pan nie rozumie definicji dobro wspólne. Bez obrazy, ale filozofuje Pan. Pozdrawiam.
14. @ Sierota
A co jest złego w filozofowaniu?
Z tym, że tu rozumuję zupełnie prosto - dobro wspólne to coś, co jest dobre dla wszystkich. Wolność gospodarcza jest dobra dla wszystkich, bo prowadzi do dobrobytu. Wolność słowa jest dobra dla wszystkich, bo pomaga kontrolować władzę, a co za tym idzie stanowi ochronę przed tyranią. Wolność decydowania o sobie i swoim życiu prywatnym jest dobra dla wszystkich, bo ludziom łatwiej identyfikować się ze społeczeństwem, w którym taką wolność mają niż ze społeczeństwem, które im ją zabiera. Każmy żyć wszystkim według jedynie słusznego stylu życia, a narobimy sobie wrogów i potencjalnych zdrajców.
Akurat nie jestem zwolennikiem społecznej nauki Kościoła, ale tutaj mogę zacytować:
"Dobro wspólne obejmuje "sumę warunków życia społecznego, jakie... zrzeszeniom bądź poszczególnym członkom społeczeństwa pozwalają osiągnąć pełniej i łatwiej własną doskonałość"
"Dobro wspólne opiera się na trzech istotnych elementach: poszanowaniu i popieraniu podstawowych praw osoby; dobrobycie, czyli rozwoju dóbr duchowych i ziemskich społeczności; pokoju i bezpieczeństwie społeczności i jej członków."
"Po pierwsze, zakłada poszanowanie osoby jako takiej. W imię dobra wspólnego władze publiczne są zobowiązane do poszanowania podstawowych i niezbywalnych praw osoby ludzkiej. Społeczność powinna umożliwić każdemu ze swych członków urzeczywistnienie swego powołania. W szczególności dobro wspólne polega na korzystaniu ze swobód naturalnych niezbędnych do rozwoju powołania ludzkiego; są nimi: "prawo... do postępowania według słusznej normy własnego sumienia, do ochrony życia prywatnego oraz do sprawiedliwej wolności, także w dziedzinie religijnej" (Sobór Watykański II, konst. Gaudium et spes, 26)."
http://www.teologia.pl/m_k/kkk1d02.htm
Więc dobrem wspólnym wg tej koncepcji jest taki system prawny, który szanuje osobę, chroni życie prywatne i sprawiedliwą wolność.
Skrajna prohibicja ingeruje niewątpliwie w życie prywatne i godzi w poszanowanie osoby - bo decydowanie, co ktoś może jeść, pić czy palić - o ile nie szkodzi to innym ludziom - jest traktowaniem tej osoby jak niewolnika. A nie widzę ważniejszego dobra wspólnego, które ją usprawiedliwiałoby. Więc jeśli obowiązuje system prawny zawierający taką prohibicję, to jest to naruszeniem dobra wspólnego.
15. A co jest złego w filozofowaniu?
Nic, poza tym, że przypomina gadki u cioci na imieninach tym bardziej, że bez uzasadnienia łączy pan zjawiska powszechne (odżywianie) z patologią (używki) i stawia pomiedzy nimi znak równości, aby uzasadnić własne tezy.
Ma Pan prawo do własnych poglądów jak każdy i ja nie usiłuję Pana do czegokolwiek przekonać, bo z pańskich wypowiedzi widać, że oceniając zdarzenia i fomułując wnioski posługuje się Pan w dyskusji ogólnikami i własnymi wyobrażeniami, które nie mają wartości merytorycznej.
Określa się Pan mianem "wolnościowca" - trudno pokapować kto to taki, ale z treści wypowiedzi powstaje obraz anarchisty.
p.s. jeszcze jedno, partia narodowa, która nie definiowałaby swego programu w oparciu o obyczajowość katolicka byłaby w pełni niewiarygodna, bowiem obyczajowość katolicka i Kościół są jedynymi wiarygodymi funadamentami cywilizacji łacińskiej, a do niej należy Polska
16. :-(
"bo z pańskich wypowiedzi widać, że oceniając zdarzenia i fomułując wnioski posługuje się Pan w dyskusji ogólnikami i własnymi wyobrażeniami, które nie mają wartości merytorycznej. "
Ech.
Starałem się dyskutować merytorycznie, popierając swoje tezy logiczną argumentacją przykładami - z konieczności bez podawania dokładnych źródeł i bibliografii, bo to jednak nie debata naukowa.
Dowiedziałem się, że "posługuję się w dyskusji ogólnikami i własnymi wyobrażeniami, które nie mają wartości merytorycznej" - bez uzasadnienia tej tezy i odniesienia się do jakiegokolwiek mojego argumentu, a także odpowiedzi na pytanie, jakie dobro wspólne wymaga wprowadzenia skrajnej prohibicji.
Niemiło.
A za anarchistę owszem, uważam się. Choć umiarkowanego :-)
17. "jakie dobro wspólne wymaga wprowadzenia skrajnej prohibicji"
No więc właśnie to są gadki utrzymane w klimacie imienin u cioci. Pozwolę sobie zakończyć tę dyskusję, bo to ślepa uliczka.
18. Przypomnę, że są i inne
Przypomnę, że są i inne pytania w wywiadzie ;-)
:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'
19. @Unicorn
Zgoda, ale nie można było nie odnieść się do ryzykownych tez przy pomocy których Sierp pił do PiS. Być może taka postawa wynika z niezrozumienia ideologii i fundamentów partii narodowej. Nie wnikam ale treść wypowiedzi Sierpa przypomina agitację w wykonaniu promotorów 3 drogi - "wicie, rozumicie, my też przeciwko PO i komunie no ale PiS to radykały, kościół i te sprawy i nie pozwolą palić trawy i co to będzie, a więc chodźcie z nami" ;-)
Podnoszenie do rangi dyskusji akceptacji nałogu (palenia trawy) jako przejawu wolności jawi się jako szczególny rodzaj nieporozumienia, podobnie jak i zabieganie o głosy ludzi uzależnionych od tego nałogu. Idąc tym tropem należy ustawowo obniżyć wiek dojrzałości płciowej do 7 roku zycia i pozbedziemy się problemu pedofilii.
Proszę publicznie zapalić trawę w USA, czy RFN - wykop na margines gwarantowany. Pewnie, zależy od środowiska.
20. Trudno mi się wypowiadać w
Trudno mi się wypowiadać w kwestii legalizacji marihuany bo jest ona dla mnie absolutnie obojętna. Nie sprawdza się ani model penalizacji ani model legalizacji. Będąc propaństwowcem pewnie opodatkowałbym wyroby, z drugiej strony nigdy nie przeszkadzali mi palacze byle nie dmuchali mi w twarz ;)
Oczywiście, mając dzieci ma się inną optykę. Tak samo zagorzały zwolennik demokracji po tragedii rodzinnej stanie się wyznawcą kary śmierci.
:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'
21. @Unicorn
Kara śmierci może być orzekana, co nie jest równoznaczen z jej wykoaniem. Historia pokazuje, że w uzasadnionych wypadkach jest ona konieczna, a gdyby jej nie było zbrodniarze niemieccy osądzeni po II WŚ wyszliby dzisiaj na wolność po odsiadce i cieszyłi spokojem, którego nie zaznały rodziny ich ofiar.
p.s. Sierp pojechał po bandzie. Ma do tego prawo jak każdy z nas do własnego widzenia świata i jego oceny, ale jest inna sprawa - w swych ocenach i postawach musimy uwzględniać dobro wspólne, bo te jest nadrzędne i ponadczasowe i stanowi funadament narodu. My zaledwie jesteśmy jednym z wielu etapów wytwarzających dobro wspólne i je umacniających lub niszczących i od naszej postawy i woli wyrzeczeń i poświęcenia zależy jakość dobra wspólnego a nawet jego istnienie.
22. @sierp
Witam,Ponizszy cytat wyjasnia mi wszystko (zwlaszcza ten fragment: „Bo nikt nie chce trafic do wiezienia”.):
„Moim zdaniem nie są to idioci, tylko osoby racjonalnie myślące. Bo nikt nie chce trafić do więzienia.Owszem, można wyobrazić sobie, że ktoś stwierdzi, iż poświęci się dla Sprawy i zrezygnuje z pewnych przyzwyczajeń (np. palenia marihuany) w imię wyższych wartości, jest to jednak zbytni idealizm. Ludzie w większości na pierwszym miejscu stawiają sprawy, które ich bezpośrednio dotyczą, nawet jeśli są to sprawy drobne.”
Wolnosc jednostki nie może być nieograniczona (to jest tylko możliwe – chyba w swiecie idealnym). Wolnosc jednostki jest ograniczona prawem do wolnosci wszystkich innych. Twoje kryterium w skrocie można opisac tak: JA chce i lubie palic trawe, zatem panstwo/partia/rzadzacy nie mogą mi tego ograniczac, bo jak ogranicza, to będzie rownoznaczne z wiezieniem, a ja nie zasluguje na wiezienie (nie ma winy to i o karze nie może być mowa).
Wyraznie rysuje się „ JA chce”. Nie ma tu aspektu odpowiedzialnosci (w koncu to narkotyk), potencjalnych skutkow osobistych i srodowiskowych wynikajacych z palenia trawy.
„Nie demonizuję katolicyzmu. Chodzi mi o to, że uwypuklanie kwestii religijnych i obyczajowych w debacie politycznej działa moim zdaniem na niekorzyść nazwijmy to obozu patriotycznego”.
Przykro mi, ze znow zamiast do sedna, do wartosci, o których pisalam sprowadzasz rozmowe do pseudopublicznej debaty o religii i obyczajowosci. Zdaje się, ze nie potrafie w sposób klarowny i zrozumialy wyjasnic tej kwestii. Mogę tylko powtórzyć to, co już napisalam, ale to mija się z celem.
Trudno, tutaj poleglam.
To tyle ode mnie.
"I jeszcze jedno - chetnie bym przeczytala jakies opowiadanie z nurtu fantastyki, jakie polecasz?"
Mialam na mysli twoje opowiadanie. Jakie twoje opowiadanie polecasz szczególnie? (nie dosc jasno się wyrazilam).T.
"Martwe dźwigi portowe nigdy nie będą Statuą Wolności".J.Ś.
LUBLIN moje miasto.
23. @ Tamka
"Przykro mi, ze znow zamiast do sedna, do wartosci, o których pisalam sprowadzasz rozmowe do pseudopublicznej debaty o religii i obyczajowosci."
Starałem się tylko odpowiedzieć na zarzut, że "demonizuję katolicyzm". Sednem mojej tezy było to, że jeśli główną osią podziałów politycznych stają się kwestie religijne i obyczajowe, to gra to na korzyść np. PO, a na niekorzyść obozu patriotycznego. Bo wielu osobom, które są ateistami, antyklerykałami czy albo liberałami obyczajowymi trudno wybrać stronę opowiadającą się za odsunięciem od władzy postkomunistów, agentów i układów, jeśli "w pakiecie" z konieczności dostają jednocześnie obietnicę zacieśnienia "obyczajowego gorsetu" pod hasłami religijnymi. Ja tu należę akurat do mniejszości. Wbrew pozorom, kwestie obyczajowe i religijne należą do bardzo drażliwych i wielu ludziom są znacznie bliższe niż takie sprawy funkcjonowanie państwa, polityka zagraniczna, gospodarka. Można mieć tu inne zdanie, kazać im spadać, nazywać tych ludzi idiotami itp. ale tacy ludzie istnieją i nie znikną tylko dlatego, że się ich tak nazwie - a w wyborach biorą udział. Co więcej, jest ich wystarczająco dużo, by PO mimo wszystkich afer i nierealizowania obietnic utrzymywała wysokie poparcie.
Więc lepiej - moim zdaniem - uwypuklać kwestie dotyczące organizacji państwa, gospodarki, polityki zagranicznej, a nie obyczajowe i religijne. I wcale nie oznacza to zaprzestania odwoływania się do uniwersalnych wartości, jakie niesie ze sobą chrześcijaństwo.
Tak jeszcze przy okazji pozostałym dyskutantom:
1) Sierota - jeśli ktoś odwołuje się w dyskusji o prohibicji do "nadrzędnej wartości, jaką jest dobro wspólne" i twierdzi, że "wartości nadrzędne wymagają wyrzeczeń", a następnie w odpowiedzi na pytanie "jakie dobro wspólne wymaga wprowadzenia prohibicji?" mówi, że "to są gadki utrzymane w klimacie imienin u cioci", to jest to właśnie operowanie w sferze ogólników i ma zerową wartość merytoryczną - czyli to co Pan mi zarzucał.
2) Ja rozumiem "partię narodową" jako siłę reprezentującą cały naród - a przynajmniej jak największą jego część. Dlatego nie jest możliwa partia np. narodowo-purytańska, bo nie cały naród jest purytański. Taka partia będzie "narodową" tylko z nazwy.
24. @Sierp
Ja o synowej, Pan o teściowej ;-) i nie dogadamy się, ale posłużę się cytatem z wypowiedzi Tamki: " Wolnosc jednostki nie może być nieograniczona (to jest tylko możliwe – chyba w swiecie idealnym). Wolnosc jednostki jest ograniczona prawem do wolnosci wszystkich innych." - i o to idzie.
Pan usiłuje podnosić jednostkowe zjawiska (przykładowa prohibicja) i w oparciu o nie wspierać swoje tezy i dyskusja nabiera charakteru pseudo filozoficznych pogaduch studentów przy ognisku o podręcznikowym świecie ideałów. W podobnym stylu usiłuje Pan dokazać, że partia narodowa bedzie tylko narodową z nazwy w okolicznościach, które Pan przywołuje na poparcie tezy - nie mam pojęcia do czego Pan zmierza? Do laboratoryjnego określenia bieli i czerni? Szkoda czasu.
Bóg-Honor-Ojczyzna i tylko to pozwala żyć prawadzie, ale wymaga wyrzeczeń. Pozdrawiam.
25. @sierp
„Sednem mojej tezy było to, że jeśli główną osią podziałów politycznych stają się kwestie religijne i obyczajowe, to gra to na korzyść np. PO, a na niekorzyść obozu patriotycznego.
Bo wielu osobom, które są ateistami, antyklerykałami czy albo liberałami obyczajowymi trudno wybrać stronę opowiadającą się za odsunięciem od władzy postkomunistów, agentów i układów, jeśli "w pakiecie" z konieczności dostają jednocześnie obietnicę zacieśnienia "obyczajowego gorsetu" pod hasłami religijnymi.”
Nie ma zadnych hasel religinych. Jest deklaracja, ze partia PiS będzie dzialala w oparciu o chrzescijanskie wartosci.
Podaj mi proszę przykład hasel religinych, które glosi PiS.
A teraz odpowiedz sobie na pytania:
- czy PiS zmusza/ naklada obowiazek chodzenia do kosciola? Nie. Jest wolnosc wyboru.
- czy PiS nawoluje do tego, by pietnowac homoseksualistow? Wykluczac ich de facto z zycia? Nie, jednak wedle chrzescijanskich wartosci rodzina jest trzonem, rodzina, czyli mezczyzna i kobieta plus dzieci, definicja malzenstwa to zwiazek kobiety i mezczyzny; PiS nie zabrania zyc bez slubu : czy to parom homo czy heteroseksualnym, jednak prawa przyznawane rodzinie naleza się tylko jej z racji definicji malzenstwa: malzenstwa jako zwiazku mezczyzny i kobiety (zreszta jest to zawarte w konstytucji).
- czy PiS zabrania wyznawac inne religie obywatelom/ wybrac ateizm? Nie
- czy PiS oglasza, ze pozamyka agencje towarzyskie? Nie slyszalam.
- czy PiS ogranicza wolnosc slowa? Nie zauwazylam, wrecz przeciwnie.
Natomiast to za rzadow PO narastaja represje wobec ludzi, którzy nieprzychylnie wypowiadaja się nt. rzadzacych, ale tez wielu innych waznych dla panstwa kwestii.
W obliczu tego, jak można przy wyborze kierowac się przeslanka, ze inna partia obiecuje zalegalizowanie marichuany, zas PiS nie, wiec nie będę na nich glosowal/a, a wszystko inne nie ma znaczenia?
To jest dla mnie kompletnie niezrozumiale.
A już na sam koniec tak bardziej metafizycznie: żeby być i czuc się naprawde wolnym, trzeba być wolnym wewnetrznie. Wtedy to, co nas otacza praktycznie nie ma znaczenia. O tym pisali chocby katoliccy mistycy, ale nie tylko.
T.
"Martwe dźwigi portowe nigdy nie będą Statuą Wolności".J.Ś.
LUBLIN moje miasto.
26. @sierp
Może dobrze byłoby trochę odpuścić z 10 przykazań Bożych? Zapobiegłoby to odchodzeniu ludzi z kościoła?:)
Odfruwasz młody człowieku w fantastykę. Nic by PiS-owi nie dało gdyby stał się bardziej elastyczny, a jeśli nawet przyciągnąłby grupkę popalających, to straty byłyby znacznie większe. Może ktoś, kto ze strachu przed "Opresyjną polityką w kwestii palenia marihuany"głosuje na Palikota, jest godny współczucia, ale we mnie, nawet sama myśl o ludziach głosujących na tego chorego biedaka, budzi odrazę.
zz