Dziennik kampanii. Trudne pytanie

avatar użytkownika Jacek Świat

Kiedyś to pytanie nurtowało filozofów. Dziś stało się pytanie politycznym: Jak żyć? Zadał je premierowi Tuskowi hodowca papryki, któremu zawierucha zniszczyła uprawy. Zadały je premierowi bezrobotne kobiety z Kutna.


Premier Tusk nie znalazł dobrej odpowiedzi. Po pierwsze dlatego, że pytanie jest trudne. W końcu premier nie uruchomi małego drukarza i nie wyprodukuje dla każdego potrzebującego po parę tysięcy złotych. Po drugie dlatego, że takie pytanie powinien sobie postawić 4 lata temu, gdy obejmował urząd premiera. Może wtedy zainwestowałby w nowoczesny system aktywizacji zawodowej, w tworzenie nowych miejsc pracy, w refundację ubezpieczeń rolniczych. Wolał jednak zainwestować w spóźnione zapomogi, w zasiłki dla bezrobotnych i w mnożenie armii administracyjnej. Gdyby to pytanie rządząca partia postawiła sobie przed czterema laty, nie trzeba by go stawiać dziś.
Zaledwie 5 dni temu we Wrocławiu odbyła się wielka manifestacja europejskich związkowców. Przybyło ich lekko licząc 20 tysięcy. Warto podkreślić, że dominującą grupą byli członkowie Solidarności. Manifestacja była dobrze zorganizowana, spokojna, godna. Byłem na Rynku. Spotkałem kilku znajomych działaczy, rozmawiałem też zupełnie obcymi ludźmi. Widziałem wiele kobiet, wielu ludzi młodych. To nie oszołomy, to byli ludzie ciężkiej pracy, którzy boją się o przyszłość swoją i swoich rodzin. Manifestacja została jednak zignorowana przez rządzących, potraktowana przez media jak ciekawostka mniejszej wagi niż wieczorny koncert Georga Michaela. Ministrowie finansów państw unijnych obradujący w Hali Ludowej czmychnęli przed związkowcami. I co? I nic. Czy doprawdy trzeba palenia opon, zadymy, koktajli Mołotowa, żeby ktoś poważnie potraktował ludzi pracy?
Czytałem komentarze różnych tzw. ekspertów, ekonomistów. Że związki są populistyczne, rewindykacyjne, antyrozwojowe. Że w dobie kryzysu potrzeba oszczędności, cięć, kuracji wstrząsowej . Tyle że tych milionów ludzi pracy najemnej nie obchodzi PKB, wskaźniki makroekonomiczne i cała ta mądrość. Ich martwi, jak przeżyć do wypłaty, o ile taka będzie, o ile w ogóle mają pracę. Ci ludzie nie są winni kryzysu. Znam to ze swojej firmy, w której jest kolejny zarząd i ósma już strategia. A jedyną perspektywą czwarta fala zwolnień grupowych. Można się wkurzyć. Tym bardziej, gdy widzi się jak rośnie rozwarstwienie społeczne, jak ustawiają się krewni i znajomi królika, jak kręci się lody na cmentarzu pod Świdnicą. Niestety niewielu jest ludzi takich, jak Warren Buffet, amerykański miliarder, który zgodził się płacić wyższe podatki, albo Mateusz Morawiecki, prezes BZ WBK, który zgodził się na obniżenie pensji.
Plajtuje Grecja, tonie Hiszpania, mają kłopoty inne kraje Unii. Próżno wierzyć, że nas to ominie. Dlatego trzeba rozmawiać. Parę dni temu okazja do takiej rozmowy została zmarnowana. Nie po raz pierwszy. Dlatego władze Grecji czy Hiszpanii będą musiały stawić czoła rozwścieczonemu tłumowi. Donald Tuska i tak ma szczęście, że – na razie – może spokojnie wyjść na ulicę i odpowiadać na pytanie: jak żyć?

napisz pierwszy komentarz