Nienawiść
Czytałam w swoim czasie wiele artykułów i reportaży o wojnie szalejącej w byłej Jugosławii w latach 90- XX wieku. Utkwiła mi w pamięci następująca historia: W kwaterze jednego z tamtejszych watażków stała na stole miska pełna ludzkich oczu, wydłubanych wrogom. Ktoś powiedział - przecież to się zepsuje! Codziennie wymieniamy na świeże - odpowiedziano mu. Trudno stwierdzić, czy ta opowieść była prawdziwa. O czymś podobnym mówiła jednak także książka Tadeusza Olszańskiego "Mój brat cię zabije!", zbiór reportaży z wojny bałkańskiej, wydany w 1995 r. Opisano tam wiele okrucieństw. Co właściwie skłania ludzi, którzy często byli uprzednio spokojnymi obywatelami, do czynienia takich rzeczy? Mówi się na ogól o uprzedzeniach, szowinizmie, rasizmie, względnie psychopatii. Rzadko wspomina się o nienawiści. Nikt jakoś nie chce się do niej przyznawać. A przecież jest to jedno z najsilniejszych uczuć jakie zna człowiek. Osobiście przekonałam się o tym dokładnie 10 lat temu, 11.09.2001.
Nasza wycieczka zwiedziła właśnie Granadę i wracała do hotelu. Przewodnik dostał SMS-y z Polski mówiące o ataku na World Trade Center i podzielił się tymi wieściami z grupą. Potem zatrzymaliśmy się w przydrożnym barze, by coś przegryźć. Telewizor pokazywał obraz płonących wież. Była tam też wycieczka Amerykanów. Płakali, a inni próbowali ich pocieszać. W hotelu, pierwszą osobą, którą zobaczyłam, była siedząca przy stole muzułmanka w islamskiej chuście. Prawdopodobnie o niczym jeszcze nie wiedziała, spokojnie jadła i prowadziła jakąś rozmowę. I wtedy przyszła ona - nienawiść. Poczułam niesamowicie silną chęć rzucenia się na tę kobietę, zerwania jej z głowy chusty i wydrapania oczu. To było jak oślepiający płomień. Pamiętam wielki wysiłek, jaki musiałam włożyć w to, by się opanować. W kółko powtarzałam sobie w myślach: "przecież ona nie może mieć z tym nic wspólnego". Odeszłam stamtąd i powoli mi przeszło. Otoczenie prawdopodobnie nic nie zauważyło, a przynajmniej taką mam nadzieję.
Od tej pory wiem już, co może zamienić spokojnych ludzi w bestie. Z niepokojem spoglądam też na aktualnie modne trendy: polityczną poprawność i bezstresowe wychowanie. Ta pierwsza nie zezwala na okazywanie niechęci wobec innych grup etnicznych, czy rasowych, a także odmiennych orientacji seksualnych. Takie negatywne uczucia nie znikają przecież tylko przez to, że nie wolno o nich mówić. Często kumulują się one i przechodzą w cicha nienawiść, która może potem wybuchnąć w każdej chwili. Przykładem tego była właśnie wspomniana na wstępie wojna na Bałkanach. Przez kilkadziesiąt lat, zwłaszcza za czasów komunizmu, wmawiano wszystkim "braterstwo narodów Jugosławii". Gdy konflikty ujawniły się, było już za późno na jakikolwiek dialog. Ludzie byli zdolni tylko do podrzynania sobie gardeł i wydłubywania oczu.
Ja mam już swoje lata i wychowywano mnie w przeświadczeniu, że człowiek powinien nad sobą panować i nie kierować się uczuciowymi impulsami. Współczesne "bezstresowe wychowanie" głosi coś wręcz przeciwnego. W połączeniu z "polityczną poprawnością" może doprowadzić do jeszcze bardziej krwawych i okrutnych wydarzeń w przyszłości
- elig - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
21 komentarzy
1. "bezstresowe wychowanie"
(...) wychowywano mnie w przeświadczeniu, że człowiek powinien nad sobą panować i nie kierować się uczuciowymi impulsami. Współczesne "bezstresowe wychowanie" głosi coś wręcz przeciwnego. (...)
Poprawnie pojęte nie może głosić niczego wręcz przeciwngo. Ten termin jest niestety nadużywany i przede wszystkim źle pojmowany. "Bezstresowe wychowanie" odonosi się do określonych metod wychowania i nauczania, które przewidują posiadanie określonego zasobu widzy/zachowań w obrębie zakresu wyuczonego/wpojonego a nie ponad. Innymi słowy wymagamy tyle ile nauczyliśmy a nie więcej. O to chodzi.
2. @Sierota
Z naukowego punktu widzenie Pan ma rację. Potocznie jednak za "bezstresowe wychowanie" uważa się pozwalanie dzieciom niemal na wszystko, bo inaczej będą się frustrować i dostana kompleksów. To właśnie jest stosowane w praktyce.
3. No tak,
Droga Pani Elig ;-) Interesuje nas jedynie naukowa definicja a nie potoczne / opaczne jej rozumienie. A na marginesie pogawędki - przyczyną kompleksów nie jest stres; zależy czy posługujemy się terminem w potocznym znaczeniu, czy też teorii Junga lub Freuda, ale to temat na inne forum ;-)
4. @ Elig. Bezstresowe wychowanie jest kłamstwem.
Człowiek jest zbudowany przez naturę, jest więc stworzeniem Bożym. Niech ateiści rozumieją to jako przenośnię, ja to rozumiem dosłownie. Człowiek jest istotą, która jest wielkim systemem, w którym dzieje się równowaga w wielkiej różnorodności impulsów fizycznych, chemicznych czy biologicznych. Mamy do czynienia z grą czynników hormonalnych i intelektualnych,a wśród nich z mnóstwem czynników aksjologicznych, odnoszących się do świata kultury, tradycji i zjawisk cywilizacyjnych. Wychowanie bezstressowe prowadzi do odizolowania kształtująących się młodych osobowości od tego wszystkiego.
Młodzi odcinani są od stressu miłości, przyjaźni, lojalności, sereczności, od więzi międzyludzkich. Wyrastają z nich idealni niewolnicy, którzy nie cierpią, zakuci w łańcuchy.
Zupełnie nie interesuje mnie czy prawdziwa jest teoria Freuda, Junga, czy Chandry-Unyńskiej.
Istotne jest to, że jacyś szaleńcy wpadli na pomysł, aby pozbawić młodych ludzi umiejętności radzenia sobie z naturalnymi, zwykłymi życiowymi trudnościami, chroniąc ich przed stressem.
To jest dokładnie to samo, co pomysł, by w trosce o zdrówko małych dzieci ochronić ich układ immunologiczny przed kontaktem ze środowiskiem naturalnym, w obawie przed stressem immunologicznym. Jak bez stressu, to bez stressu.
I dzieci izolowane od kontaktów z bodźcami emocjonalnymi, dorastają nie przygotowane do radzenia sobie ze zwykłymi życiowymi trudnościami. Nie umieją kochać, nie potrafią tęsknić, nie rozumieją co się z nimi dzieje, gdy stracą to, co zdążyli polubić. Takie dzieci strzelają do kolegów z ciężkich karabinów maszynowych, gdy gdzieś zaplącze się ich ukochany piesek.
Takie samo jest zjawisko, gdy dzieci z "chronionym przed stressem" układem immunologicznym, puchną i umierają od zetknięcia z byle czym.
Szok od steressu psychicznego czy immunologicznego może być jednakowo grożny albo nawet śmiertelny.
michael
5. Panie Sieroto.
Jaka definicja Pana interesuje to jest mało ważne. Elig napisała artykuł i tu jest miejsce na komentarz tego konkretnego artykułu. Wyraźnie użyła terminu w znaczeniu potocznym i on obowiązuje w komentarzu. Pański protekcjonalny ton w połączeniu z fragmentaryczną wiedzą jest nie do przyjęcia. Piszę o tym, bo nie po raz pierwszy zachowuje się Pan celowo
arogancko. Chce Pan tworzyć nowy temat, jest możliwość napisania własnego artykułu.
6. RE: Zupełnie nie interesuje mnie czy prawdziwa jest (...)
A to niedobrze, bo to tak jakby kwestionować istnienie Drogi Mlecznej tylko dlatego, że nie widzi się jej.
Pozowolę sobie zapytać, którzy to szaleńcy wpadli na pomysł, aby pozbawić młodych ludzi umiejętności radzenia sobie z naturalnymi, zwykłymi życiowymi trudnościami, chroniąc ich przed stressem, bo doprawdy nie wiem.
Odnoszę wrażenie, że szanowni państwo nie kapujecie na czym polega "wychowanie bezstresowe". Wyjaśnie w kilku słowach. Otóż wychowanie bezstresowe wychodzi naprzeciw sytuacjom trudnym i konfliktowym. Celem jest nauczenie jak pokonywać sytuacje trudne/konfliktowe bez poczucia, że jedna osoba wygrywa kosztem drugiej. Innymi słowy to wychowanie bez zbędnych porażek rzutujących na postawę w wieku dojrzałym. Już jasne czy dalej będziemy brnąć w potocznym rozumieniu "wychowanie bezstresowe"?
p.s. bezstresowe wychowanie absolutnie nie jest kłamstwem, lecz jest opacznie rozumiane - na bezstresowym modelu oparte jest szkolnictwo amerykańskie, którego uniwersytety "produkują" jednych z najlepszych w świecie fachowców w każdej dziedzinie
7. Pani Beto
Jeżeli posiada Pani dowody potwierdzające moją fragmentaryczną wiedzę uprzejmie proszę je upublicznić. W przeciwnym wypadku uznaję, że poszukuje Pani zaczepki.
Pozostałą treść Pani wypowiedzi pomijam milczeniem, bo na więcej nie zasługuje.
8. @michael
Święta racja. Nic dodać, nic ująć.
9. @Sierota
Przez rok pracowałam na amerykańskim uniwersytecie i nie zauważyłam tam żadnych śladów "bezstresowego wychowania". Zabawne, ale najlepszymi studentami byli Chińczycy i oni nadawali ton. Następni byli Koreańczycy, a Amerykanie na szarym końcu. Azjatom coś takiego jak "bezstresowe wychowanie" w życiu nie przyszłoby do głowy :)))
10. @Elig
W takim razie mamy rózne doświadczenia, bo jestem absolwentem University of Chicago. W Stanach mieszkałem lat 23, no ale zgoda, można oceniać i po rocznym pobycie. Pozdrawiam serdecznie.
11. @Sierota
Ja pracowałam w University of Pittsburgh.
12. @Szanowna Pani Beta
Skoro nie mogę doczekać się upublicznienia wiarygodnych dowodów potwierdzających zarzut jakoby fragmentaryczności mojej wiedzy ustępuję, bowiem nie mam przyjemności z ludźmi bez zasad, którzy pod woalką deklarcji odnowy moralnej posługują się sowieckimi metodami intrygi i niskich pomówień.
W dobrym tonie Szanowna Pani jest w pierwszej kolejności zrozumieć siebie i własne motywacje zanim przystąpi się do oceny innych.
I tyle ode mnie z życzeniami pomyślności.
13. Sierota.
Proszę nie ustępować przedwcześnie,,,sowieckie metody'' tu Panu nie pomogą. Podpowiem; powinny paść inne nazwiska np.Pestalozzi,a z dwudziestowiecznych np.Maslow i Rogers,a nie Freud i Jung. I niech Pan nie pomija milczeniem najistotniejszej treści mojej wypowiedzi- komentarze mają być na temat. Tematem artykułu była nienawiść. Pańskie stwierdzenie, iż jestem człowiekiem bez zasad potwierdza to ,co pisałam,że za dużo Pan sobie pozwala wobec innych uczestników dyskusji.
14. @ Szanowna Pani Beta
Zapomniała Pani dorzucić Maya do kompletu i podeliberować w temacie Trzeciej Siły.
W dalszym ciągu nie przedstawiła Pani wiarygodnych dowodów na fragmentaryczność mojej wiedzy natomiast usiłuje Pani przedatawiać się jako adwokat rzekomo innych uczestników dyskusj, którzy w mojej wiedzy żadnych zarzutów wobec mnie nie artykułują. O co więc chodzi?
Mam nieodparte wrażenie, że ma Pani zły humor i poszukuje zaledwie sztubackiej zaczepki a na to, Pani pozwoli, nie mam czasu.
15. @Beta - Skoro zainicjowała Pani publiczne pranie mózgu
to korzystając z wolnej chwili pociągnę wątek.
Pomijam, że konstrukcja noty Pani Elig zaprzecza regułom sztuki pisarskiej ( budowa trójdzielna ), ale przede wszystkim prezentuje sprzeczne tezy. Zawiodła argumentacja a więc trudno dociec jaki jest cel noty i jakie wnioski z niej płyną. O czym więc dyskutować? O zdarzeniach ocenianych przez pryzmat potocznego, czy naukowego rozumienia zjawisk, bo nie wiem.
Autorka twierdzi, że: “Ja mam już swoje lata i wychowywano mnie w przeświadczeniu, że człowiek powinien nad sobą panować i nie kierować się uczuciowymi impulsami. Współczesne "bezstresowe wychowanie" głosi coś wręcz przeciwnego.” i niepokoi się, że współczesne “wychowanie bezstresowe” może doprowadzić do okrutniejszych wydarzeń aniżeli przypisywane wojnie bałkańskiej ale jednocześnie wspomina: “I wtedy przyszła ona - nienawiść. Poczułam niesamowicie silną chęć rzucenia się na tę kobietę, zerwania jej z głowy chusty i wydrapania oczu. To było jak oślepiający płomień. Pamiętam wielki wysiłek, jaki musiałam włożyć w to, by się opanować.” – Jeżeli zechcemy przeanalizować spójność wypowiedzi i argumentację autorki, która z jednej strony twierdzi, że wychowano ją w oparciu o inne ( w domniemaniu z wypowiedzi lepsze ) zasady aniżeli “wychowania bezstresowego”, a z drugiej strony z dużym wysiłkiem musiała opanować narastającą nienawiść do obcej osoby (sic!) wniosek jest oczywisty, że autorka foruje nieuprawniony obraz “wychowania bezstresowego” usiłując przypisać wychowaniu bezstresowemu zło w przyszłości, co jest nieporozumieniem choćby w świetle okrucieństw wojen napoleońskich, czy I i II WŚ.
Tego niestety Pani nie zauważa, ale zauważa Pani moją arogancję i fragmentaryczność mojej wiedzy, choć w dalszym ciągu nie jest Pani zdolna przedstawić wiarygodnych dowodów na poparcie tego zarzutu.
Bez urazy, ale w tych okolicznościach jest Pani dla mnie osobą w pełni niewiarygodną, tym bardziej, że podobnie jak i pan Wojciech Kozłowski, który na marginesie własnych dywagacji w temacie przyczyn wybuchu Powstania Warszawskiego stwierdził, że “ma w nosie” moje preferencje Pani zaledwie oznajmia, że: ”Jaka definicja Pana interesuje to jest mało ważne.” a nie posługuje się argumentem, choć ja w swojej wypowiedzi nie podnoszę do rangi argumentu “mojej definicji”, lecz poprawną definicję naukową.
Zaiste, jak na deklarowanych konserwatystów i orędowników odnowy moralnej ;-) wykazujecie państwo szczególnie wyrafinowaną argumentację. Tak trzymać a lada moment skoczycie sobie do gardeł i skoro przeszkadza Pani mój rzekomo protekcjonalny ton i arogancja nie będę szanownych państwa niepokoił swoimi wypowiedziami, bo nie mam w zwyczaju demolować baru w którym nie smakuje mi wódka a z obserwacji wynoszę, że szanowni państwo jak najbardziej, a to nie moja liga.
Cолнца, тепла, удачи и любви горячей ;-)
16. @Sierota
Nie rozumiem, dlaczego budowa trójdzielna ma być zła? Boh trojcu lubit :))) Faktycznie doznałam uczuć o jakich piszę, ale przecież się opanowałam. Ktoś wychowany bezstresowo mógłby mieć z tym trudności. Nie pisałam w tej notce o Powstaniu Warszawskim, ani o odnowie moralnej. Proszę trzymać się tematu. Nie odpowiadam za to, co mówi Wojciech Kozłowski. Nie jestem nim. Nie wspomniałam nawet słowem o protekcjonalnym tonie i arogancji. To była wypowiedź Bety. Rzeczywiście przypomina Pan jednak trochę Sowę Przemądrzałą z powieści "Kubuś Puchatek", względnie Smerfa Ważniaka ze znanej kreskówki :)))
17. Sierota,
z oślepiającym płomieniem to nie żarty. A gdyby - zakładam słabszy dzień u p.elig, w którym każdy wysiłek zdaje się na nic i znowu ją najdzie, to jak Pan będzie wyglądał bez chusty na głowie w najlżejszym obrocie sprawy?
Bardzo się Panu dziwię, że nie potrafi przewidzieć skutków, bardzo.
18. Wracając do początku dyskusji
Żyjemy w czasach kiedy szczególnie nie warto nienawidzieć. Zbył często obiekty na których ma się skupić nasza nienawiść są nam podane z zewnątrz. Na podświadomość też.... Nienawiścią steruje dzisiaj socjotechnika - przykładem mantra "Jak ja nienawidzę tych Kaczyńskich" wdrukowana podprogowo wielu ćwierćinteligentom po 4 czerwca 1992 roku - wtedy nastąpił masowy wysyp takich powiedzeń.
19. @guantanamera
To prawda - nienawiść można sztucznie wzbudzać i podtrzymywać.
20. @wladysl
:)))
21. Bezstresowe wychowanie
Teoretycznie rzecz biorąc nauczenie młodych rozwiązywania konfliktów tak, aby znaleźć wyjście korzystne dla obu stron i nie narażać się/ partnera na stres jest pożądane, nie zawsze możliwe i realne. Może konkretniej. Swego czasu w Szwecji miałam kontakt z plus minus 13 nastoletnim młodym człowiekiem i zapoznałam się z realiami szkoły bezstresowej. No więc, zgodnie ze świadomościa wpojoną mu w szkole, uważał, że przez pierwsze 3 klasy nauczyciele powinni maksymalnie koncentrować na uczniach, a następnie uczniowie są na tyle dorośli, że nie muszą, jak nie chcą, skupiać się na nauce, nie powinni być upokarzani złymi stopniami, tylko po kolejnym etapie nauki zdawać testy. Wolno im było chodzić po klasie, rozmawiać i nie skłaniano nikogo do nauki. Rodzice narzekali, bo dzieci pół nocy spędzały na grach i zabawach i szły spać o północy, co im się nie podobało, ale czuli się bezsilni. W efekcie dzieci z rodzin wymagających cokolwiek od swoich pociech uczyły się, natomiast z rodzin mniej liczących na awans miały rodzaj paroletnich wakacji. Końcowe testy zamykały im jednak droge do lepszych uczelni. Zupelnie inaczej wygladało to w prywatnej szkole tejże Szwecji. Siedmiolatek ma tam multum zajęć i spotyka się z wieloaspektowymi wymaganiami, a z czasem wymagania rosną. Ciekawa była też tolerancja po szwedzku. Teoretycznie każdy młody człowiek wygłaszał mi mowy z łam krytyki politycznej, ale równoczesnie wyraźnie miał wpojone zasady własciwego działanie. Głośne mówienie, gestykulowanie, ogólnie ekstrawertyzm sytuowało kolegę, czy jego rodzinę praktycznie poza ramami spolecznymi. Co dyskusji o Ameryce, kto był dłużej, a kto krócej... pamietam w połowie lat 80-tych, po zwycieskich teoriach Spocka i pierwszej fali tzw. bezstresowego wychowania, powstał raport ogólnokrajowy od nazwiska autora. Wykazał on jednoznacznie, że bodajże ok. 20% absolwentów szkoły średniej USA nie umie czytać, np. gdy idą do wojska nie potrafią odczytać prostych nakazów typu "nie wolno palić". Zresztą obecnie też nie jest to sytuacja unikalna. Fakt, że rozchodzi się to w znacznej mierze po linii społecznej -- większe wymagania ma szkoła dla bogatszych.