?...Jaki miałbym dać tytuł...?
Święto.
Sporo ludzi mnie mija. dziwna senność i cisza. Jaki spokój, mimo przechodzących grupek ludzi z dziećmi. Może to tylko do mnie nic nie dociera? Ale nie. Może to pogoda? Też nie. Jest coś w powietrzu, czego nikt nie chce naruszyć, zakłócić. Droga do wolności, droga do nieba. Wciąż brzmią jeszcze w głowie ostatnie wątki kazania.
Kłaniam sie mijanym osobom. Znam ich? Większość jedynie z widzenia. Idą w przeciwnym kierunku na deptak, nad wodę. Nostalgia i pogoda sprzyja rodzinnym spacerom. Sielski widok.
Okna witryn rozchylone na oścież, przenika okolicę ujmujący zapach świeżo mielonej kawy. Niby gwar, a jednak dziwna cisza. Z głośników delikatnie płynie muzyka ilustrowana obrazem na ekranie pięćdziesięcio-calowego telewizora. Spora kolejka, dziewczyny uwijają sie bez słów. Sprawnie wydajac filiżanki i kubki z kawą. Stawiając talerzyki czekoladowymi przysmakami. Życząc smacznego i miłego... Sprawnie przechodząc do obsługi następnej osoby. Usiadłem przy stoliku na przeciw ściany z telewizorem. Wyciągnąłem z pokrowca kompa, podłączyłem do gniazdka przy stoliku i piszę.
Na ekranie przemawia prezydent do "bulu" przejęty swoją rolą. Nic o chwale oręrza, nic o rocznicy a raczej zdawkowo. Temat przemówienia rocznicowego sprowadzony do raportu Millera w sprawie katastrofy. Co za buc... Kazali mu czy sam sobie napisał tekst? Nawet w takim dniu podstawą propaganda. dobrze że wyciszono głos. nie chce sie nawet tego słuchac. ludzie zwyczajnie nie reagują, nie komentują. Jakby nie miało to miejsca. Nikt nie domaga sie pogłośnienia. Nikt nie jest ciekawy co ma do powiedzenia "pierwszy" Polak IIIRP. Z obrazu jednak widać że rząd z premierem zasłuchany. Nikt nie ziewa, wszyscy wpatrzeni w przemawiającego, skupieni. Albo rozleniwieni i zniechęceni czekaja zakończenia obowiązkowej imprezy by móc jak najszybciej udać sie na doroczne party w ogrodach. Tam będą zażarcie dyskutować i wykażą sie aktywnością wznosząc toasty i oprózniajac następne butelki trunków.
- Słyszałeś ten bełkot, ten afront?
Mateusz usadowił się naprzeciw stawiając filiżanki z małą czarną.
Odłożyłemem słuchawki. Przywitaliśmy sie serdecznie.
- Dawno nie zaglądałeś. Już myślałem że Cię nie ma. Że wyjechałeś.
- Jak widzisz nie wyjechałem. Jakoś tak, nie miałem ochoty i czasu w zasadzie... piękny dzień, turystów całe mnóstwo. I te delikatne słońce, to i ja wyległem.
- Co słuchać? widzę że się rozwija i kręci. Nowy nabytek? spytałem wskazując wzrokiem dziewczyny za kontuarem.
- Taa, sezonowa pomoc. Sam bym nie dał rady. Troszkę się kręci, jak to w sezonie. W tym roku uroczystości przeniesione, więc jest cisza i spokój. To dobre dla turystów. Choć co roczne występy orkiestr dętych na rynku też przyciągały i miały coś w sobie.
- ale nie ma co żałować, ta senność ma swój urok. Dopóki pogoda dopisuje wszyscy są zadowoleni.
- co piszesz?
-Starałem się coś sklecić o "drodze". Jakoś mnie poruszył temat kazania. Ale nie wychodzi, chyba straciłem wątek, a może zapał. Sam nie wiem. Jakoś tak, jak zobaczyłem w tv tego od "bulu" to i przeszło. Destrukcyjna postać, nie sądzisz?
Uśmiechnelismy się do siebie. Wstał zabierając filiżankę odszedł do obowiązków. Pańskie oko konia tuczy, trzeba dopilnować całości, nie wolno sobie odpuszczać.
powróciłem do pisania. idzie nowe, nieuchronnie zbliża się czas zmian, zaciskania pasa dla jednych, prosperity dla drugich.
Droga... droga do ... nikąd. Spekulacje i afery, samobójstwa, niezrozumiałe decyzje, porozumienia. przy wszechobecnym zagrożeniu ujawnieniem, skandalem. Widok jak z czasów późnego Gierka. Niby sie kręci, a coraz gorzej. Niby wszystko do przodu a same tyły powstają, ludziska biednieją z dnia na dzień. Boją się głośno mówić by nie wyjść na nieudaczników w oczach sąsiadów. Nie wiedza ,że to samo przeżywają i tak samo reagują sąsiedzi. Ze sie porównują do lansowanego wzorca w mediach, który nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Na propagandzie "sukcesu" gierek przejechał pięć lat, nim się zwaliło mu na głowę. Wychodzi na to ze pozostał jeszcze rok góra dwa i zwali się znowu. To by sie zgadzało. doiciagną tą droga do mistrzostw w piłce i rozczarowanie weźmie górę. Nie liczę na wybory. Zbyt duży podział w społeczeństwie. Zbyt widoczne różnice i postawy. ludzie myslą że jak nie beda protestować to sie załapią i prześlizną z grupą uprzywilejowaną. Że to ich nie będzie dotyczyć że dadzą sobie radę. przez mysl im nie przechodzi że legną z większością, że to naczynia połączone. I to nie w krwiobiegu wewnętrznym w kraju, ale aorta dzis przebiega po bezdrożach przez Niemcy, Włochy czy taka Hiszpanię... że krew tłoczy do obiegu pompa Klubów finansowych i ekonomia "wielkich". Europie i tak sie udało, zamiast konfliktu, zjednoczenie i integracja z "nowymi". całą dziesięciolatkę pociągnęli. teraz jednak stan nasycenia, stąd dywagacje o Turcji... to jest dopiero rynek. tylko czy Turcja się da? A co ze sztucznym pojednaniem ponad Narodem? który głupek to wymyślił? By przejść nad historią i jeszcze wmówić ludziom, że przeszłość nie ma nic do rzeczy i należy ją zakopać, zapomnieć. Ta teza i próba spełzła na niczym. Myśleli że jednocześnie odpowiedzialność aza całą historie zwalą na szarego człowieka z Polski. Tak według ichniej teorii to Polacy sa wszystkiemu winni.
Droga... droga do nikąd.
A jednak podążają wciąż nią naprzód. Ku własnej katastrofie, ku przeznaczeniu. W ich mniemaniu ku szczęśliwości. Tylko czy to moja szcżęśliwość? Czy to moja udręka? Moje cierpienie.
Czy facet dający dziecku lody i głaszczący je po glówce, wie co go czeka? Do czego zmierza? A może to jeden z tych co to w tej uprzywilejowanej grupie są? Śmieszne. Osiągamy jakiś stopień awansu społecznego, jakiś sukces materialny, niby awans i kariera. zaraz myślimy, że Pana Boga za nogi żeśmy złapali. Że teraz to juz nic tylko prosperita. A inni? A inni to widocznie nie pracowali tak na sukces jak my. Nie włożyli tyle energii, poświęcenia, pracy by osiągnac to co my. Wiec są sami sobie winni. Kto im bronił. Nikt. Po za tym to dobrze bo w takim układzie nam mogło sie powieść, mogło się udać. A podziękowanie Panu Bogu za ten sukces to gdzie? Zdawkowe, mimochodem. Jak by się nam należało. Albo wcale. To takie zwyczajne, oczywiste. Wiec po co?
Zapominamy, że komu więcej dano, od tego więcej wymagać się będzie... że nie wystarczy powiedzieć - nie zabiłem, nie okradłem, nie pomawiałem, jestem w porządku. A w czym pomogłeś ?, za kim się ująłeś? Czy tylko o sobie myślałeś i swoim zysku? czy zrezygnowałeś z własnego by ci którzy to właśnie "nieudacznicy" mieli lepiej? mieli perspektywę? by im sie chciało chcieć?
Śmieszne. A może normalne... bo to droga ...droga w nieznane.
- Goethe - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
13 komentarzy
1. @Goethe
obserwacja dobra. Ludzie wylegli, aby odpocząc od problemów, bijatyki w mediach.
Czy wiesz, że coraz więcej ludzi nie ma telewizora? To nie tak, ze odcinają się całkowicie, wręcz odwrotnie - siedza w internecie, który staje sie narzędziem pracy, ale i rozrywki.
"Widok jak z czasów późnego Gierka. Niby sie kręci, a coraz gorzej. Niby wszystko do przodu a same tyły powstają, ludziska biednieją z dnia na dzień. Boją się głośno mówić by nie wyjść na nieudaczników w oczach sąsiadów."
15 sierpnia, Msza świeta w miasteczku sennym i nie za bogatym. Parafia obejmuje też kilka okolicznych wsi. Pod kościołem parking zapchany samochodami, w kościele całe rodziny z dziećmi, przyniesione do swięcenia bukiety dla Matki Boskiej Zielnej.
Taca - ksiądz idzie zatłoczonym, jak co niedziela kościołem, wczoraj też byli na Mszy, taca zbierana na głodujących w Afryce.
Dzisiaj taca bardzo skromna - złotówki głownie i to tak na dnie koszyczka. Moja i męża "dyszka" wygląda jakoś nieskromnie na tej cienkiej warstwie złotówek.... My nie utrzymujemy sie z roli ani z sadów, nas jeszcze stać, naszych sąsiadów już nie.
"Boże coś Polskę" na koniec Mszy ludzie spiewają na stojąco, mocno.... wychodza w ciszy...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. "Boże coś Polskę"
jak niegdyś
jak za czasów Dawno minionych,a może nie minionych,może powracających ?
gość z drogi
3. Pan Goethe
Szanowny Panie,
Tak !
Drogi do nikąd.
Ukłony
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
4. @Maryla
... nas jeszcze stać, naszych sąsiadów już nie....
Obserwuję to samo, ubożejemy. A może stajemy sie bardziej skąpi.
Mam nadzieję , że nie.
Pozdrawiam.
Goethe..."Nikt nie jest tak bardzo zniewolony jak ktoś, kto czuje się wolnym, podczas gdy w rzeczywistości nim nie jest...",JVG
5. @gość z drogi
Historia kołem się toczy, co nie jest w cale dobre.
Lecz chyba konieczne skoro jako Naród nie wyciągamy wniosków.
Pozdrawiam.
Goethe..."Nikt nie jest tak bardzo zniewolony jak ktoś, kto czuje się wolnym, podczas gdy w rzeczywistości nim nie jest...",JVG
6. @Pan Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
Szanowny Panie.
Mam taką cichą nadzieję, że troszkę rozświetlam i powoduję zastanowienie właśnie nad obraną drogą. By nie była donikąd.
Ukłony
Goethe..."Nikt nie jest tak bardzo zniewolony jak ktoś, kto czuje się wolnym, podczas gdy w rzeczywistości nim nie jest...",JVG
7. Goethe,właśnie jakieś dwie paniusie w szkle
nawet nie wiem w jakiej stacji,bo co to za różnica,zdumione pytaniem reportera
jakie swięto obchodzimy,
patrzyły na nas/z ekranu/ bezmyślnymi oczkami lalek
zepsutych dobrobytem, nieużytecznych,nie mających nic przed sobą a ni za sobą,ot szmaciane laleczki porzucone w kącie z okazji świeta,jakiego ?
nie ma znaczenia,wszak mamy WOLNE
tylko dlaczego mi tak smutno,mimo wolnego?
gość z drogi
8. @gość z drogi
Ot, rzeczywistość.
Lub specjalna manipulacja w przedstawieniu osób z marginesu "edukacyjnego".
Mam nadzieje jednak że to margines nie norma społeczna, choć czasami miewam co do tego wątpliwości.
Pozdrawiam.
Goethe..."Nikt nie jest tak bardzo zniewolony jak ktoś, kto czuje się wolnym, podczas gdy w rzeczywistości nim nie jest...",JVG
9. Goethe.ja też
ale wtedy pocieszam się,że
przeżylismy Breżniewa to i Tuskwy też przeżyjemy
przynajmniej taką mam nadzieję
serd pozd
p.s
podobała mi sie ta chwila rozmowy w rozleniwionej ciszą kawiarni
obojętnej na wszystko a szczególnie na gadające głowy
ze szklanego ekranu
serd pozdr
gość z drogi
10. Goethe,
jeśli można zaproponować tytuł, to ten się umywa: "Sprawne dziewczyny z sielskim widokiem w tle"
Pozdrawiam.
11. @wladysl
Propozycja co najmniej dwuznaczna...-:)
Goethe..."Nikt nie jest tak bardzo zniewolony jak ktoś, kto czuje się wolnym, podczas gdy w rzeczywistości nim nie jest...",JVG
12. Goethe, Szanowny,
przecież akcja zaczyna się w Święto, co nie? recte: wkrótce po; i narrator jest o tym święcie przekonany, naszło go i brnie w nierozpoznane.
Maszerować musię zachciało.
Nafaszerowany fest, z mgiełką w oku poszedł pod prąd. Ha!
Świat jednak dostrzega: oddaje ukłony, kątem nosa chłonie powietrze rozpoznając ujmujący zapach kawy itepe.
Nie wodę i deptak, gdzie znalazłby szansę na refleksję wybiera - lecz podąża w przeciwnym kierunku niż ciemne masy; idzie do tawerny, a tam... te sprawne dziewczyny robią swoje na tle sielskiego widoku.
Gapi się tępo w telewizor. Po cholerę?
I jeszcze laptop wyciąga. Rany!!!
13. @wladysl
..."Gapi się tępo w telewizor. Po cholerę?I jeszcze laptop wyciąga. Rany!!!"...
Ba! Większość naszych zajęć nie podlega schematowi. Dzięki temu to właśnie jesteśmy tak różni, indywidualni. Na tym polega "społeczeństwo" i "Człowieczeństwo". Gdyby tak nie było, niczym byśmy się nie różnili od dajmy na to nie obrażając zwierząt - małp.
Jak mówi powiedzenie .."jeden lubi leśniczego, drugi córkę jego"...
Z refleksją też bywa różnie. Czasami to mądre i przejmujące "kazanie" w kościele napędza nas trafiając w sedno. Jakby było napisane i przeznaczone tylko dla nas.
Czasami właśnie potrzeba wyjść nad wodę wraz z anonimowym tłumem wczasowiczów. A czasami mamy potrzebę usiąść przy małej czarnej w cichym i ustronnym miejscu z dala od zgiełku w dobrym towarzystwie poobserwować, pogadać, napisać, wykorzystując możliwości jakie to miejsce daje. Inne niż zwykłe, standardowe kafejki? W tym urok tego miejsca. Choć z pewnością turysta wpadający w biegu po kawę czy lody na wynos nie jest w stanie tego dostrzec. Zresztą po co miałby? -:)
Goethe..."Nikt nie jest tak bardzo zniewolony jak ktoś, kto czuje się wolnym, podczas gdy w rzeczywistości nim nie jest...",JVG