POranne h(K)ity: kapuś(?) Duda (TVN24), zła Jakubiakowa (PJN)

avatar użytkownika chinaski

Sprawa prokuratora Marka Pasionka dowodzi - jeśli wierzyć "Rzeczpospolitej" - nie tylko tego, iż opowieści o niezależnej (od rządu) prokuraturze możemy wsadzić między bajki; ona stanowi również świadectwo zaangażowania politycznego dziennikarzy. I to nie jest tylko zaangażowanie "normalne", wypływające z preferencji partyjnych właścicieli koncernów medialnych - mające postać ogólnego sprzyjania D. Tuskowi (, choćby poprzez pokazywanie jego uśmiechniętej twarzy na tle grymasów J. Kaczyńskiego); niektórzy dziennikarze włączają się w formalny proces zacierania śladów kompromitujących najważniejszych polityków partii władzy:

Jak donosi dzisiejsza "Rzeczpospolita":

"Śledztwo w sprawie prokuratora Pasionka wszczęto ponad pół roku temu pod nadzorem płk. Macieja Przybyła, szefa pionu przestępczości zorganizowanej Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Poznaniu. – Jako zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa zostały potraktowane pytania dziennikarza TVN24.pl Macieja Dudy po jednej z publikacji „Rz" – powiedział płk Przybył. Duda zasugerował, iż powinno się przejrzeć akta nadzoru prowadzone przez prokuratora Marka Pasionka oraz gen. Zbigniewa Woźniaka – zastępcę naczelnego prokuratora wojskowego, pod kątem ujawnienia tajemnicy postępowania."

Pracownikowi ITI w głowie się nie mieściło, jak jakiś podrzędny prokurator w kraju rządzonym przez PO, może w ogóle zastanawiać się nad stawianiem zarzutów ministrom rządu niezwyciężonego Słońca Peru, dumnego kawalera najważniejszych niemieckich odznaczeń, a tym bardziej podejmować konkretne działania ku temu zmierzające, z próbą wykorzystania pomocy "obcego imperium"! Skandal! Przecież to jawne działanie przeciwko swojemu państwu! Tak właśnie salon rozumuje odpolitycznienie prokuratury - jako zabieg PRowski, a nie realną konstrukcję urzeczywistniającą zasadę 3-podziału władzy.

                                                                             **************

Dziś w Trójmieście (Ergo Arena) odbywa się konwencja Platformy Obywatelskiej. Koledzy Pana Dudy będą piali z zachwytu nad rozmiarami przedsięwzięcia, wspaniałymi przemówieniami premiera, pozyskaniem wartościowych polityków, którzy jeszcze przed chwilą byli obiektem ich kpin i uszczypliwości. Drobny incydent z prokuratorem Pasionkiem nie może przysłonić ostentacyjnego sukcesu PO, Pan Duda i s-ka wybitnie się o to postarają. Jedna E. Jakubiak nie potrafi się pogodzić z nieuniknionym: w wywiadzie dla "SE" żałośnie bije się z rzeczywistością:

"Joanna Kluzik-Rostkowska na pewno nigdzie się nie wybiera.(...)Na 99,99 proc. Te informacje o odejściu Joanny to po prostu okropny atak na nas wszystkich. Wszyscy znamy Joasię, wiemy, że jest twórczynią PJN, jego główną twarzą i wiemy, że czuje się za ten projekt odpowiedzialna.(...)My naprawdę mamy dobre relacje. Pawła Kowala znam od lat 15, Pawła Poncyljusza od 10, a Joannę Kluzik-Rostkowską od kilku. I prócz tego, że jesteśmy razem w polityce, stanowimy grono kolegów i przyjaciół."


W polityce nie ma sentymentów i przyjaźni. Pragmatyczna Joasia musiała dość brutalnie (, ale - miejmy nadzieje - skutecznie) nauczyć tej prostej w gruncie rzeczy zasady sympatyczną Elżbietę. Na otuchę pozostanie Jakubiakowej następująca konstatacja: "przyjaciółka" Kluzikowa odchodzi do PO w chwili, kiedy po raz kolejny - tym razem dobitnie i wyraźnie - dowiedzieliśmy się o tym, co Tusk ma do zaoferowania ludziom, którzy chcieliby poznać prawdę o katastrofie w Smoleńsku. Pan prokurator Pasionek był nazbyt dociekliwy - to się doigrał. Mam nadzieję, że Pani Ela - chcę wierzyć, że kobieta autentycznie wrażliwa i sentymentalna - potrafi (będzie potrafiła za chwilę) sprawiedliwie ocenić postępowanie J. Kluzik-Rostkowskiej i w konsekwencji... przyznać się do błędu.

 

Etykietowanie:

1 komentarz

avatar użytkownika Maryla

1. Miał dowody przeciwko Klichowi?

Prokurator generalny Andrzej Seremet zażądał wyjaśnień od gen. Krzysztofa Parulskiego w sprawie odsunięcia od śledztwa smoleńskiego prokuratora Marka Pasionka. Pasionek, którego naczelny prokurator wojskowy zawiesił w czynnościach służbowych i przeciwko któremu wszczęto postępowanie dyscyplinarne, był przekonany co do tego, że zebrane materiały dowodowe pozwalają na przedstawienie zarzutów m.in. ministrowi obrony narodowej Bogdanowi Klichowi jako jednej z osób odpowiedzialnych za organizację lotu rządowego Tu-154M 10 kwietnia 2010 r. do Smoleńska.

Jak wynika z wczorajszego komunikatu rzecznika NPW Marcina Maksjana, "Wydział do Spraw Przestępczości Zorganizowanej Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Poznaniu prowadził śledztwo w sprawie ujawnienia osobie nieuprawnionej informacji stanowiącej tajemnicę służbową oraz rozpowszechniania publicznego wiadomości pochodzących z postępowania przygotowawczego bez wymaganego zezwolenia, zanim zostały ujawnione w postępowaniu sądowym. Śledztwo uprawdopodobniło wersję, że dopuścił się tego prokurator wojskowy niebędący oficerem. Mając na uwadze fakt, iż prokuratura wojskowa nie jest podmiotowo właściwa do zajęcia stanowiska procesowego w tym śledztwie, w dniu 7 czerwca 2011 roku zostało wydane postanowienie o przekazaniu sprawy według właściwości Prokuraturze Rejonowej Warszawa-Śródmieście". Naczelny prokurator wojskowy wydał postanowienie o zawieszeniu prokuratora w czynnościach służbowych. Jednocześnie NPW poinformowała, że oprócz prowadzonego śledztwa wobec prokuratora wszczęto postępowanie dyscyplinarne dotyczące podejrzenia "oczywistej i rażącej obrazy przepisów prawa i uchybienia godności urzędu prokuratorskiego". Wydział do Spraw Przestępczości Zorganizowanej Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Poznaniu prowadził śledztwo w oparciu o przepisy kodeksu karnego, tj. o art. 266 par. 2 kk i art. 241 par. 1 kk. Kolejno: "Kto bez zezwolenia rozpowszechnia publicznie wiadomości z postępowania przygotowawczego, zanim zostały ujawnione w postępowaniu sądowym, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2", i: "Funkcjonariusz publiczny, który ujawnia osobie nieuprawnionej informację stanowiącą tajemnicę służbową lub informację, którą uzyskał w związku z wykonywaniem czynności służbowych, a której ujawnienie może narazić na szkodę prawnie chroniony interes, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3". - Chodzi tu o przekazanie informacji do mediów - komentuje art. 241 Bogdan Święczkowski, były szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. - Zarzut formułowany w oparciu o art. 266 może dotyczyć jakiś kontaktów ze służbami innych państw - ocenia Święczkowski. - Ale to nie ma znaczenia, gdyż postępowanie toczy się w sprawie, a nie przeciwko osobie - dodaje. W jego ocenie, gdyby prokuratura chciała przedstawić zarzuty Pasionkowi, musiałaby wnieść o uchylenie mu immunitetu. Wtedy prokurator referent występuje w tej sprawie do sądu dyscyplinarnego. Czy prokurator, który nadzoruje śledztwo, może ujawnić materiały każdej osobie, gdy uzna to za stosowne? Artykuł 156 paragraf 5 kodeksu postępowania karnego mówi, że "jeżeli ustawa nie stanowi inaczej, w toku postępowania przygotowawczego stronom, obrońcom, pełnomocnikom i przedstawicielom ustawowym udostępnia się akta, umożliwia sporządzanie odpisów i kserokopii oraz wydaje odpłatnie uwierzytelnione odpisy lub kserokopie tylko za zgodą prowadzącego postępowanie przygotowawcze. Za zgodą prokuratora akta w toku postępowania przygotowawczego mogą być w wyjątkowych wypadkach udostępnione innym osobom". Jak wyjaśnia mec. Marcin Madej, w latach 2004-2005 prokurator Prokuratury Rejonowej Warszawa-Śródmieście, przepisy te nie mają zastosowania w przypadku sprawy prokuratora Pasionka. Artykuł ten dotyczy bowiem prokuratora prowadzącego postępowanie, a prokurator Pasionek jest prokuratorem nadzorującym. Co więcej - prokurator prowadzący zanim udostępni akta śledztwa, musi wydać stosowne zarządzenie. Niewątpliwie konsekwencje, jakie może ponieść Marek Pasionek, mogą mieć charakter służbowy - w najgorszym wypadku byłoby to wydalenie ze służby, formą łagodniejszą byłoby tu upomnienie ze strony przełożonego. Zdaniem mec. Madeja, w związku z tym, że na razie toczy się postępowanie wewnętrzne, sprawa może zakończyć się na postępowaniu dyscyplinarnym. Rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie, prokurator Monika Lewandowska zapewnia, że akta sprawy z prokuratury wojskowej nie trafiły jeszcze do Prokuratury Rejonowej Warszawa-Śródmieście. - Znam sprawę tylko i wyłącznie z informacji medialnych i tylko i wyłącznie z treści komunikatu, jaki prokuratura wojskowa zamieściła na swojej stronie. Z tego komunikatu wynika, że przekazywana jest nam cała sprawa - tłumaczy Lewandowska. - Prokuratura rejonowa po wpłynięciu materiałów zapozna się z nimi i będzie decydowała, co dalej zrobić ze sprawą. (...) Prokuratura może kontynuować śledztwo jako właściwa, jeżeli prokuratura przejmuje sprawę, tym samym staje się jej gospodarzem - mówi Lewandowska. Zdaniem mec. Madeja, gdyby doszło do postawienia zarzutów Pasionkowi, to na podstawie przepisów kodeksu karnego, a konkretnie art. 130 par. 1 kk: "Kto bierze udział w działalności obcego wywiadu przeciwko Rzeczypospolitej Polskiej, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10" lub par. 2: "Kto, biorąc udział w obcym wywiadzie albo działając na jego rzecz, udziela temu wywiadowi wiadomości, których przekazanie może wyrządzić szkodę Rzeczypospolitej Polskiej, podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 3". Zdaniem prawnika, prokuratura musiałaby jednak udowodnić, że Pasionek działał na szkodę własnego państwa. - Prokuratura musiałaby tu jednak wziąć pod uwagę intencje, czy prokurator działał na szkodę państwa, czy też chciał pomóc w wyjaśnieniu sprawy katastrofy - ocenia Madej.

W konflikcie z Parulskim
Według medialnych doniesień Pasionek od dłuższego czasu miał pozostawać w stanie ostrego konfliktu z szefem Naczelnej Prokuratury Wojskowej gen. Krzysztofem Parulskim. Pasionek był zastępcą Zbigniewa Wassermanna jako koordynatora służb specjalnych. Krytykował gen. Parulskiego m.in. za sposób, w jaki prokuratura wojskowa przygotowała jego wizytę w Moskwie w czerwcu ubiegłego roku. Po przyjeździe okazało się, że nie przesłano do Moskwy wymaganych dokumentów. Z tego powodu dwutygodniową delegację w Moskwie spędził, siedząc w hotelu, a pracując zaledwie przez trzy dni.
Generał Parulski już wcześniej miał zarzucać Pasionkowi kontakty z przedstawicielami obcych państw. Prawdopodobnie chodzi o to, że prokurator, korzystając ze swoich znajomości z czasów, kiedy był zastępcą ministra Wassermanna, zwracał się do Amerykanów o pomoc w śledztwie smoleńskim. Próbował ich nakłonić do przekazania stronie polskiej m.in. zdjęć satelitarnych z miejsca katastrofy. Z informacji, do których dotarł "Nasz Dziennik", wynika, że był też przekonany, iż zebrane materiały dowodowe pozwalają na przedstawienie zarzutów m.in. ministrowi obrony narodowej Bogdanowi Klichowi i szefowi kancelarii premiera Tomaszowi Arabskiemu jako osobom odpowiedzialnym za organizację lotu. Prokuratura nie odniosła się do tej kwestii, jej zdaniem jakikolwiek komentarz byłby wkraczaniem w postępowanie dyscyplinarne, które jest niejawne. Podczas wczorajszej konferencji prasowej w NPW Maksjan zapewniał, że nie słyszał o żadnym konflikcie na linii Pasionek - Parulski. - Myślę, że mówienie, że jest taki konflikt, jest krzywdzące dla nich obu - skwitował Maksjan. Nie odpowiedział jednak na pytania dziennikarzy, czy prowadzenie ewentualnych rozmów z Amerykanami na temat ich wkładu w śledztwo mieściło się w zakresie obowiązków prokuratora Pasionka.

Seremet
zażądał wyjaśnień
Jak już wczoraj informował "Nasz Dziennik", decyzję o odsunięciu Pasionka od nadzorowania śledztwa smoleńskiego gen. Parulski podjął bez wiedzy prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta. Jak informuje Prokuratura Generalna, decyzja Parulskiego była zupełnie autonomiczna. Wczoraj Andrzej Seremet zwrócił się do szefa NPW o szczegółowe przedstawienie powodów tej decyzji. Parulski przesłał już stosowną informację do Seremeta. Prokuratura Generalna dopytywana, czy Seremet był zaskoczony decyzją Parulskiego, zapewnia, że "tak" w tym znaczeniu, że decyzja ta nie była konsultowana z prokuratorem generalnym. Prokuratura twierdzi, że gen. Parulski jako bezpośredni przełożony Pasionka nie miał obowiązku konsultowania swojej decyzji z Seremetem. - Prokurator generalny musi być powściągliwy w tej sprawie, ponieważ nie jest wykluczone, że jeśli pan prokurator Pasionek złoży odwołanie od decyzji o zawieszeniu, to będzie rozpoznawał je właśnie prokurator generalny - mówi Maciej Kujawski z biura prasowego PG. Jak zauważają prawnicy, Pasionek może odwołać się od orzeczenia swego przełożonego - prokurator generalny może to odwołanie uwzględnić i przywrócić go do pełnienia obowiązków służbowych lub orzeczenie odrzucić. Trzecią możliwością, jaką dysponuje w tym wypadku Seremet, jest skierowanie sprawy do ponownego rozpoznania przez sąd dyscyplinarny prokuratury wojskowej.
Gabinet prokuratora Marka Pasionka został zamknięty i opieczętowany, zabrano mu akta śledztwa. Jak zapewniał na wczorajszej konferencji prasowej kpt. Maksjan, gen. Parulski w obecności gen. Zbigniewa Woźniaka (oprócz Pasionka nadzorował śledztwo) i rzecznika dyscyplinarnego w NPW poinformował Pasionka, że na podstawie materiałów przekazanych z poznańskiej prokuratury wojskowej rzecznik dyscyplinarny wszczął postępowanie w celu wstępnego wyjaśnienia okoliczności koniecznych do ustalenia znamion ewentualnych przewinień służbowych prokuratora Pasionka. Jak zapewnia NPW, zamknięcia i opieczętowania gabinetu dokonał sam Marek Pasionek w obecności gen. Woźniaka i szefa oddziału ds. przestępczości zorganizowanej NPW. Pasionek miał przekazać Woźniakowi akta nadzoru nad śledztwem oraz elektroniczne pliki ze swego służbowego komputera. W czynnościach tych nie brali udziału funkcjonariusze Żandarmerii Wojskowej.

Anna Ambroziak

Marek Pasionek był w styczniu ubiegłego roku jednym z 16 kandydatów na stanowisko prokuratora generalnego wysłuchanych przez Krajową Radę Sądownictwa. Jest absolwentem Wydziału Prawa Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Pracował w Prokuraturze Rejonowej w Gliwicach oraz prokuraturach: Okręgowej i Apelacyjnej w Katowicach. W 2005 r. został powołany na stanowisko podsekretarza stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Kazimierza Marcinkiewicza, gdzie sprawował obowiązki zastępcy ministra koordynatora ds. służb specjalnych Zbigniewa Wassermanna. W 2007 r. objął stanowisko prokuratora Naczelnej Prokuratury Wojskowej. W latach 1993-1997 Pasionek pięciokrotnie otrzymał indywidualną nagrodę ministra sprawiedliwości za szczególne osiągnięcia w pracy śledczej. W 2004 r. został odznaczony Srebrnym Krzyżem Zasługi.

http://www.radiomaryja.pl/artykuly.php?id=112269

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl