Czy miewa pan/pani tzw. flashbacki?

avatar użytkownika dzierzba

Wiem, że mam trochę spóźniony refleks, ale dopiero dzisiaj dotarła do mnie informacja, że w związku z procesem, który Janusz Kaczmarek wytoczył Jarosławowi Kaczyńskiemu, sąd ma ustalić, czy stan zdrowia psychicznego prezesa PiS pozwala mu zeznawać przed sądem.

Nie będę bawił się analogie do psychiatrii represyjnej w ZSRR, bo po pierwsze byłaby ona jednak taka naciągana, a po drugie z pewnością nie tylko salonowi sympatycy Prawa i Sprawiedliwości odmienili już ten termin przez wszystkie przypadki.

Zakładając jednak czysto teoretycznie, że takie uwiarygodnianie się przed wymiarem sprawiedliwości polityków staje się standardem trzeciej erpe, chciałbym zastanowić się krótko, czy istnieją jeszcze jakieś ewidentne przesłanki, które w przypadku batalii sądowych mogłyby wzbudzić w niezawisłych sędziach konieczność sprawdzenia, czy ze zdrowiem psychicznym którejś ze stron jest wszystko w porządku.

Weźmy na tapetę tylko jeden przypadek. Wyobraźmy sobie osobę, która przyjmowała środki halucynogenne, powiedzmy marihuanę. Narkotyk ten może spowodować tak zwane flashbacki, czyli: „Powracanie przebytych doznań psychotycznych; spontaniczne doznawanie zniekształconego widzenia, objawów somatycznych, zatarcia granic ego lub intensywnych przeżyć emocjonalnych /…/ mają charakter epizodyczny, są krótkotrwałe (od kilku sekund do kilku godzin) i mogą być dokładnym odbiciem objawów występujących w czasie uprzednich epizodów przyjmowania środków halucynogennych. /…/ Pohalucynogenne „flashbacki” są zjawiskiem stosunkowo częstym, obserwuje się je również u osób palących pastę koka.

Skoro więc można odpytywać o zdrowie psychiczne osobę, która krótkotrwale przyjmowała leki uspakajające, łatwo wyobrazić sobie, że ktoś palący -nawet tylko epizodycznie – marihuane, nie miałby chyba najmniejszych szans wymigać się od udowadniania przed sądem, że z jego głową jest wszystko w porządku. Zwłaszcza, że obiecywanie zdarzeń definiowanych przez słownik PWN jako «niewytłumaczalne zjawisko, o którym sądzi się, że jest wynikiem działalności Boga» byłoby z pewnością dodatkową, niebagatelną przesłanką. ;-)


Filed under: dywagacje, fun, Internet, media, parodia, pastisz, political-fiction, polityka, społeczeństwo, ustroje

1 komentarz

avatar użytkownika Rebeliantka

1. Orzecznictwo TK

Orzecznictwo Trybunału Konstytucyjnego jest jednoznaczne. TK w wyroku z dnia 10 lipca 2007 r. sygn. SK 50/06 stwierdza:

„Surowsze standardy oceny przykładać należy do regulacji praw i wolności osobistych i politycznych niż do praw ekonomicznych i socjalnych” (orzeczenie z 17 października 1995 r., sygn. K. 10/95, OTK ZU nr 2/1995, poz. 10; wyrok z 12 stycznia 1999 r., sygn. P. 2/98, OTK ZU nr 1/1999, poz. 2). Podobna zasada obowiązuje w orzecznictwie FSK, gdzie przyjmuje się, że ochrona danych dotyczących stanu zdrowia, stanu psychicznego i charakteru człowieka jest tym bardziej intensywna, im bliżej sfery życia intymnego zainteresowanego pozostają te dane, jako że każdy ma prawo do nienaruszalności obszaru życia prywatnego, jego poszanowania i ochrony przez wszelką władzę państwową (zob. orzeczenie FSK w sprawie 2 BvR 1523/01)”.

W tym samym Wyroku stwierdzono (przytaczam na wypadek, gdyby Sąd brnął w nadużyciach prawa i kierował Kaczyńskiego na badania)i:

„Należy bowiem mieć na uwadze, że dowód z opinii biegłych lekarzy psychiatrów – połączony przecież z badaniem psychiatrycznym, …… nie jest obojętny dla osoby badanej z punktu widzenia jej odczuć i pozycji w społeczeństwie. Stąd też – jak wskazał Sąd Najwyższy w uchwale składu siedmiu sędziów z 16 czerwca 1977 r. (sygn. akt VII KZP 11/77, OSNKW nr 7-8/1977, poz. 68), której nadano moc zasady prawnej – ów szczególny charakter tego dowodu przemawia „za koniecznością ograniczenia dopuszczalności poddania oskarżonego badaniu tych biegłych w celu wydania opinii o stanie jego zdrowia psychicznego tylko do tych wypadków, w których zachodzą uzasadnione – a więc oparte na konkretnych okolicznościach i dowodach – wątpliwości w tym względzie”.

Rebeliantka