ksiądz generał Stanisław Brzóska, Powstanie Stycznowe

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

 

Sto czterdzieści sześć lat temu, w dniu 23 maja 1865 roku  został zamordowany przez Rosjan w Sokołowie Podlaskim w egzekucji publicznej
 
                 ksiądz generał Stanisław Brzóska, naczelny kapelan Powstania Styczniowego
 
Ksiądz generał Stanisław Brzóska urodził się 30 grudnia 1832 w miasteczku Dudków na Lubelszczyźnie, powiatu Biała Podlaska w rodzinie szlacheckiej, pieczętujacej się herbem Nowina. Ród Brzósków  wywodził się z Rzwienia na Mazowszu. Został ochrzczony w farze św. Anny w Białej Podlaskiej.   Studiował medycynę  na Uniwersytecie  świętego Włodzimierza w Kijowie, następnie w Seminarium Duchownym w Janowie Podlaskim. Jako wikariusz w Sokołowie Podlaskim głosi patriotyczne kazania nawołujące do zrzucenia rosyjskiego jarzma.
Za głoszenie prawd bożych zostaje aresztowany  27 listopada 1861  przez Rosjan, naczelnika rosyjskiej żandarmerii Chwaszczańskiego i osadzony na dwa lata w twierdzy w Zamościu. Wyrok wydał 10 grudnia siedlecki sąd wojenny, kierowany przez pułkownika Czernickiego, Ze względu na zły stan zdrowia po 3 miesiącach pobytu w twierdzy wychodzi na wolność za wstawiennictwem namiestnika Królestwa Polskiego, hrabiego, generała Aleksandra Nikołajewicza von Lüders
Po uroczystościach patriotycznych związanych z pogrzebem arcybiskupa warszawskiego, metropolity Antoniego Fijałkowskiego, władze rosyjskie ogłosiły w  Królestwie Polskim stan wojenny. 
W1862 roku ksiądz Stanisław Brzóska razem  Bronisławem Deskurem,  staje na czele komitetu, który zbiera broń, zabezpiecza ludzi przed branka ogłoszona przez margrabiego Wielopolskiego 
Po wybuchu Powstania Styczniowego, zostaje powołany na naczelnika władz powstańczych w Łukowie
Tymczasowy Rząd Narodowy, który  powstał w nocy  z 22 na 23 stycznia 1863 roku mianuje księdza Stanisława Brzóskę w dniu  22 lipca 1863 roku  generałem i kapelanem Wojsk Powstańczych.
Z własnym oddziałem powstańczym bierze udział w bitwach z Rosjanami:
Pod Sosnowicą  w dniu 4 marca 1863 r.zostaje ranny w nogę.
 
Pod Siemiatyczacami w dniach  6 i 7 lutego 1863 roku między rosyjskimi oddziałami dowodzonymi przez  gen. Zachara  Maniukina, a polskimi oddziałami powstańców płk. Walentego Teofila Lewandowskiego, uczestnika Powstania Węgierskiego w Legionie Polskim generała Józefa Wybickiego, płk. Romana Rogińskiego i  Kaliszanina Władysława Romana Cichorskiego-"Zameczka".
Woskrzenicami,Gręzówką, Włodawą i Sławatyczami.Pod Sosnowicą (19 sierpnia) i Fajsławicami (24 sierpnia)
Mimo , że jest księdzem, kapelanem, uczestniczy w walkach zbrojnych.
W końcu  1864 r. „ostatni powstaniec”, nazywany też „najwytrwalszym partyzantem Podlasia”, jest zmuszony ukrywać. Przebyty  tyfus też daje o sobie znać
 
 W kwietniu 1865 r. Antonina Konarzewska*,  kurierka Rządu Narodowego, znająca księdza Generała w wyniku nieludzkich tortur wydaje miejsce pobytu księdza Brzóski
W dniu  29 kwietnia pojmano w Sypytkach księdza Brzoskę i Jego adjutanta Franciszka  Wilczyńskiego.
Księdza generała i Jego adjutanta Wilczyńskiego przewieziono do Warszawy, gdzie torturami próbowano wymusić zeznania obciążające innych uczestników Powstania.
Wojskowy sąd polowy na cytadeli warszawskiej skazał księdza generała i Jego adjutanta na karę smierci przez powieszenie w Sokołowie Podlaskim. Wyrok zaakceptował  namiestnik Królestwa Polskiego, Rosjanin, narodowości niemieckiej feldmarszałek, Fryderyk Wilhelm Rembert hrabia von Berg *
Egzekucja odbyła się na Sokołowskim Rynku. Najpierw wyrok wykonano na adjutancie Franciszku  Wilczyńskim.
W trakcie wykonywania wyroku na księdzu generale Stanisławie Brzóska, Kapelan Powstania powiedział:
 
"Żegnajcie bracia i siostry i wy małe dziatki. Ginę za naszą ukochaną Polskę, która przez naszą krew i śmierć"
 
 W 1927 r. z inicjatywy leśników rejonu łukowskiego odsłonięto w Dąbrówce pomnik poświęcony „Bohaterowi walk o niepodległość ks. Stanisławowi Brzósce nieugiętemu rycerzowi Podlasia w 63 rocznicę jego męczeńskiego zgonu”.

W okresie międzywojennym w Łukowie stanął pomnik powstańców z 1863 r., zniszczony przez hitlerowców w roku 1940.


Ksiądz Kapelan, generał Powstania Wielkopolskiego, w dniu 23 maja 2008 roku  został pośmiertnie odznaczony Orderem Orła Białego przez Pana Prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

 

Gdy pamięć ludzka gaśnie mówią kamienie. Tu ukrywał się i został aresztowany gen. ks. Stanisław Brzóska ostatni Komendant Powstania 1863 r. na Podlasiu oraz jego adiutant Franciszek Wilczyński. Wielka chwała bohaterom.
Polecam :
 Jadwiga Strokowa  pod pseudonimem "Jan Świek" "Ostatni"
  Maria Jehanne hr. Wielopolska z Colonna-Walewskich, secundo voto Strzemię-Janowska  " Kryjaki. O sześćdziesiątym trzecim roku opowieść" 

 



 
 
Bibliografia:
Barbara Wachowicz
 Eugeniusz Niebelski;
 Ryszard Bender
Tadeusz Krawczak;
  Andrzej Szwarc
 
* za zasługi w tłumieniu Powstania Styczniowego feldmarszałek Berg, otrzymał od cara tytuł hrabiowski.
W dniu 19 września 1863 roku około godziny 17.00 w Warszawie, obok należącego wówczas do Andrzeja Zamoyskiego budynku przy ulicy Nowy Świat 67/69, między Nowym Światem, a Krakowskim Przedmieściem został dokonany zamach na carskiego namiestnika Królestwa Polskiego, hrabiego Fiodora Berga. Zamach był nie udany.
Do tego wydarzenia nawiązuje wiersz Cypriana Kamila Norwida „Fortepian Szopena”  
 
* Głównum winowajcami  był Leopold Mikulski i Jan Skopański dowódca estońskiego pułku piechoty
 
 

Patrz!... z zaułków w zaułki
Kaukaskie się konie rwą
Jak przed burzą jaskółki,
Wyśmigając przed pułki,
Po sto - po sto  -
Gmach zajął się ogniem, przygasł znów,
Zapłonął znów - i oto - pod ścianę
Widzę czoła ożałobionych wdów
Kolbami pchane -
I znów widzę, acz dymem oślepian,
Jak przez ganku kolumny
Sprzęt podobny do trumny
Wydźwigają... runął... runął -
Twój fortepian !

X

Ten!... co Polskę głosił, od zenitu
Wszechdoskonałości Dziejów
Wziętą, hymnem zachwytu -
Polskę - przemienionych kołodziejów;
Ten sam - runął -na bruki z granitu! -
I oto: jak zacna myśl człowieka,
Poterany jest gniewami ludzi,
 Lub jak - od wieka wieków - wszystko, co zbudzi!
I - oto - jak ciało Orfeja,
Tysiąc Pasyj rozdziera go w części;
A każda wyje: " Nie ja!... Nie ja" - zębami chrzęści - 
Leczy Ty? - lecz ja? - uderzmy w sądne pienie,
Nawołując: " Ciesz się, późny wnuku!...
Jękły - głuche kamienie:
Ideał - sięgnął bruku" -

 

 

 

 

 
 

 

Etykietowanie:

29 komentarzy

avatar użytkownika Jacek Mruk

1. Szanowny Panie Michale

Bohater o księdzu powiedzieć to jest mało
Serce jego na zawsze Polsce oddane zostało
Nie mogąc znieść upokorzeń jakim dręczono Naród
Podjął sam walkę z okupantem siejącym smród
Szczytna to postawa i godna honorowego Polaka
Zarazem wyraz hartu i Miłości Ojczyzny oznaka
W każdej epoce można znaleźć takie rodzynki
Wyróżniające się na tle niejednej zdradliwej rodzinki
Dzikość okupanta ukazuje wyrok śmierci na księdza
Dlatego za pół wieku ogarnęła ich nędza
Cierpieli głód za grzechy jakich się dopuścili
Na ludziach świętych wielokroć oni mord uczynili
Wielu świętych nosiła w przeszłości Polska ziemia
Czyżby dlatego wielu ogarnęła jakaś dziwna ciemnia?
Czy to lenistwo myślenia, prowadzi na manowce
Przez wilka ,który chce pożreć zagubione owce
Pozdrawiam

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

2. Pan Jacek Mruk,

Szanowny Panie Jacku,

Bardzo dziękuję za piękny wiersz.

Ukłony

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Maryla

3. Szanowny Panie Michale

dziękuję za piekny tekst.

Szukałam w sieci i znalazłam piękną stronę , na której jest tekst:

Kapłan z ziemi lubelskiej i kapelan powstania styczniowego ks. Stanisław Brzóska

Prelekcja wygłoszona w środę 25 marca 2009 w Gminnej Bibliotece Publicznej im. Krystyny Krahelskiej w Sosnowicy dla członków Dyskusyjnego Klubu Książki i innych mieszkańców gminy

http://historia.urszulina.net/index.php?option=com_content&view=article&...

Łuków pamięta !

"W okresie poprzedzającym powstanie listopadowe nastąpił dalszy rozwój szkolnictwa, szczególnie łukowskiej szkoły wojewódzkiej powstałej na bazie kolegium pijarskiego. Obok niej istniała również szkoła elementarna dla dzieci z rodzin niezamożnych mieszczan. Po wybuchu powstania w 1830 r. i zajęciu przez wojska carskie szkoły i konwiktu na kwatery, uczniowie i nauczyciele przyłączyli się do oddziałów powstańczych. Nie sposób pominąć bitwę pod Stoczkiem Łukowskim w dniu 14 lutego 1831 r., która obudziła nastroje patriotyczne Łukowian. O tej właśnie bitwie mówi znana pieśń patriotyczna zaczynająca się słowami "Armaty pod Stoczkiem zdobywała wiara". O udziale mieszkańców Łukowa w powstaniu świadczą liczne prześladowania po jego zakończeniu.

W latach 40-tych XIX wieku stał się Łuków ważnym ośrodkiem konspiracyjnym w Królestwie Polskim. Szkoła wojewódzka stała się centrum działania młodych Polaków, gdzie dojrzewał zapewne jeden z pierwszych spisków rewolucyjnych. Tu właśnie w 1839 r. powstał Związek Patriotyczny zorganizowany przez młodzież warszawsko-łukowską. Głównymi jego działaczami byli: Karol Levittoux, Stanisław Dubois, Tytus Gumowski. Celem związku było obalenie rządów carskich na drodze ogólnonarodowego powstania. Spisek został jednak wykryty, a główni konspiratorzy aresztowani i osadzeni w celach X pawilonu Cytadeli warszawskiej. Męczeńska śmierć Levitoux była natchnieniem dla serii utworów C.K. Norwida. Po stłumieniu zarzewia buntu gimnazjum łukowskie zostało w 1844 r. przeniesione przez władze carskie do Siedlec.

Piękną kartę w historii stanowi udział mieszkańców Łukowa i Ziemi Łukowskiej w powstaniu styczniowym, które wybuchło tu nocą z 22/23 stycznia 1863 r.. Walka z oddziałem rosyjskim toczyła się tej nocy głównie w rejonie dzisiejszej ul. Międzyrzeckiej. Powstańcami w liczbie około 300 osób dowodził Gustaw Zakrzewski, bliski współpracownik ks. Brzóski. Powstańcy korzystając z zaskoczenia rozbrajali żołnierzy rosyjskich i zmuszali do rozpaczliwej obrony. Nad ranem opuścili miasto zabierając znaczną ilość broni i amunicji. Z oficjalnych danych wiadomo, że z pól bitewnych nie wróciło do miasta 35 mężczyzn, a kilkunastu w obawie przed represjami zamieszkało z dala od Łukowa lub emigrowało. O nastawieniu tutejszej ludności do powstania świadczy fakt, że przetrwało ono na tych terenach najdłużej. Poparcie dla ks. Brzóski pozwoliło mu utrzymywać się wśród Błot Jackich do wiosny 1865 r.

http://www.lukow.dyrke.com/historia/

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika barbarawitkowska

4. Panie Michale

ziemia podlaska wydała i wydaje niebywale patriotycznych Polaków. Przez tzw. MWzM uważana za zacofana ścianę wschodnią.

avatar użytkownika spiskowy

5. @ barbarawitkowska

MWzWM trzeba przypomniec, ze sa dziecmi ludzi z terenow dzisiejszej Ukrainy czy Bialorusi, przerzuceni do miast tzw "ziem odzyskanych". Oni byli duzo dalej na wschodzie niz dzisiejsza Polska B. A dzisiejsze Polska B, sciana wschodnia itd - to serce, to centrum starej Polski.

Takie postawienie sprawy zamyka bezczelne pyski MWzWM. Mozna im dorzucic ze jak przyjechali ze wschodu, to przyjechali do cywilizacji stworzonoej przez kogos innego, zosali wyrwani z korzeni, porzucili swiat w ktorym myli sie raz na rok itd. No i mozna dodac, ze zniszczyli w tej Polsce A mnostwo rzeczy - bo zniszczyli. Nie potrafili nawet dobrze sie zajac tym co dostali w spadku.

To jakby ktory fikal.

Ostatnio zmieniony przez spiskowy o sob., 28/05/2011 - 08:04.

Ludzi stworzono by sie kochali. Przedmioty by je uzywac. Swiat dzis jest w chaosie, bo ludzie kochaja przedmioty a drugiego czlowieka uzywaja jak przedmiot.

avatar użytkownika spiskowy

6. Panie Michale prosze poprawic blad ortograficzny w przypisie

Mowie o przypisie dotyczacym Leopolda Mikulskiego i Jana Skopańskiego.

A nastepnie prosze wykasowac moj post.
No i podziekowania ode mnie za kolejny ciekawy wpis.

Ostatnio zmieniony przez spiskowy o sob., 28/05/2011 - 08:17.

Ludzi stworzono by sie kochali. Przedmioty by je uzywac. Swiat dzis jest w chaosie, bo ludzie kochaja przedmioty a drugiego czlowieka uzywaja jak przedmiot.

avatar użytkownika intix

7. Szanowny Panie Michale

Dziękuję...
Pozdrawiam serdecznie.

***
Pieśń Powstania Styczniowego "Hej, strzelcy wraz"





/Muzykę i słowa pieśni napisał w 1863 roku Władysław Ludwik Anczyc (1823-1883)
 poeta i dramaturg znany przede wszystkim jako autor sztuki
„Kościuszko pod Racławicami". Pieśń znana jest także pod tytułem
 „Marsz strzelców z 1863 r."/



Hej, strzelcy wraz, nad nami Orzeł Biały,


A przeciw nam śmiertelny stoi wróg.


Wnet z naszych strzelb piorunne zagrzmią strzały,


A lotem kul kieruje Zbawca Bóg!


 


Więc gotuj broń i kule bij głęboko,


O Ojców grób bagnetów poostrz stal,


Na odgłos trąb twój sztuciec bierz na oko!


Hej, baczność! Cel! i w łeb lub w serce pal! 



Hej! trąb! Hej! trąb


Strzelecką trąbką w dal!


A kłuj, a rąb


I w łeb lub w serce pal!



Hej! trąb! Hej! trąb


Strzelecką trąbką w dal!


A kłuj, a rąb


I w łeb lub w serce pal!


Graj trąbko, graj, jak grałaś przez wiek cały


Do marszu tym, co szli do Polski bram.


Słysz, bracie, słysz, minionych lat sygnały,


Sztafety znak z kolei dają nam.


 


Więc gotuj broń i kule bij głęboko,


O Ojców grób bagnetów poostrz stal,


Na odgłos trąb twój sztuciec bierz na oko!


Hej, baczność! Cel! i w łeb lub w serce pal! 



Hej! trąb! Hej! trąb


Strzelecką trąbką w dal!


A kłuj, a rąb


I w łeb lub w serce pal!



Hej! trąb! Hej! trąb


Strzelecką trąbką w dal!


A kłuj, a rąb


I w łeb lub w serce pal!


Bagnetów szturm wolności zdobył szaniec,


Zwyciężył duch mężnością rąk i nóg,


Lecz biada, aby zwijać straż u granic,


Gdy na przedpolach czyha zdrajca wróg.


 


Więc gotuj broń i kule bij głęboko,


O Ojców grób bagnetów poostrz stal,


Na odgłos trąb twój sztuciec bierz na oko!


Hej, baczność! Cel! i w łeb lub w serce pal! 



Hej! trąb! Hej! trąb


Strzelecką trąbką w dal!


A kłuj, a rąb


I w łeb lub w serce pal!



Hej! trąb! Hej! trąb


Strzelecką trąbką w dal!


A kłuj, a rąb


I w łeb lub w serce pal!


Bałtyku szum, że nasza sprawa święta,


Od wieków huczy aż po Karpat wał!


Na bój zaprawia orzeł swe orlęta,


By porwać je na pierwszy odgłos dział!


 


Więc gotuj broń i kule bij głęboko,


O Ojców grób bagnetów poostrz stal,


Na odgłos trąb twój sztuciec bierz na oko!


Hej, baczność! Cel! i w łeb lub w serce pal! 



Hej! trąb! Hej! trąb


Strzelecką trąbką w dal!


A kłuj, a rąb


I w łeb lub w serce pal!



Hej! trąb! Hej! trąb


Strzelecką trąbką w dal!


A kłuj, a rąb


I w łeb lub w serce pal!


Poniższe strofy zostały dopisane przez anonimowych twórców:


 


Wzrósł liściem bór, więc górą wiara strzelcy,


Masz w ręku broń, a w piersiach święty żar.


Dziś spłacim łzy sióstr, matek i wdów jęki,


Lśni polska broń, jak złotych kłosów łan.


 


O Boże nasz, o Matko z Jasnej Góry


Wysłuchaj nas! Niech korna łza i żal


Przebłaga Cię, niewoli zerwij sznury!


Hej, baczność! Cel i w łeb lub w serce pal! 



Hej! trąb! Hej! trąb


Strzelecką trąbką w dal!


A kłuj, a rąb


I w łeb lub w serce pal!



Hej! trąb! Hej! trąb


Strzelecką trąbką w dal!


A kłuj, a rąb


I w łeb lub w serce pal!


 


Opcja:


[Wzrósł liściem bór, więc górą wiara strzelcy,


Masz w ręku broń, a w piersiach święty żar.


Hej, Moskwa tu, a nuże tu wisielcy,


Od naszych kul nie schronił kniaź ni car!


Raz przecie już zabrzmiały trąbek dźwięki


Lśni polska broń jak złotych kłosów fal.


 


Dziś spłacim łzy sióstr, matek i wdów jęki,


Hej! Baczność, cel i w łeb lub serce pal!] 



Hej! trąb! Hej! trąb


Strzelecką trąbką w dal!


A kłuj, a rąb


I w łeb lub w serce pal! 



Hej! trąb! Hej! trąb


Strzelecką trąbką w dal!


A kłuj, a rąb


I w łeb lub w serce pal!


Chcesz zburzyć nas, oszukać chcesz nas czule,


Plujem ci w twarz, za morze twoich łask.


Amnestią twą owiniem nasze kule,


Odpowiedź da huk armat, kurków trzask.


 


Do Azji precz, potomku Dżingishana,


Tam naród twój, tam ziemia carskich pól.


Nie jest dla ciebie krwią ziemia nasza zlana,


Hej! Baczność, cel i w łeb lub serce pal! 



Hej! trąb! Hej! trąb


Strzelecką trąbką w dal!


A kłuj, a rąb


I w łeb lub w serce pal!



Hej! trąb! Hej! trąb


Strzelecką trąbką w dal!


A kłuj, a rąb


I w łeb lub w serce pal!


Do Azji precz tyranie tam siej mordy,


Tam ziemia twa, tam panuj, tam twa śmierć.


Tu Polska jest tu zginiesz i twe hordy,


Lub naród w pień wymorduj, wysiecz, zgnieć.


 


O Boże nasz, o Matko z Jasnej Góry!


Wysłuchaj nas! Niech korna łza i żal


Przebłaga Cię. Niewoli zerwij sznury!


Hej baczność! Cel i w łeb lub serce pal! 



Hej! trąb! Hej! trąb


Strzelecką trąbką w dal!


A kłuj, a rąb


I w łeb lub w serce pal!



Hej! trąb! Hej! trąb


Strzelecką trąbką w dal!


A kłuj, a rąb


I w łeb lub w serce pal!
http://www.profesornet.pl/groch/piosen/004.htm




avatar użytkownika intix

8. Powstanie Styczniowe

avatar użytkownika barbarawitkowska

9. Spiskowy

Mozna im dorzucic ze jak przyjechali ze wschodu, to przyjechali do cywilizacji stworzonoej przez kogos innego, zosali wyrwani z korzeni, porzucili swiat w ktorym myli sie raz na rok itd. No i mozna dodac, ze zniszczyli w tej Polsce A mnostwo rzeczy - bo zniszczyli. Nie potrafili nawet dobrze sie zajac tym co dostali w spadku.

nie mogę im tego powiedzieć bo:
1.moja matka zza Buga (tak się ich kiedyś nazywało) nie myła się raz na rok- taki sąd upraszcza i obraża
2.nie umieli się zająć , bo to nie była ich ziemia, jeszcze w latach siedemdziesiątych uważali, że nie są na swoim, że przyjdzie Niemiec i im zabierze, nigdy nie zaakceptowali do końca tego tymczasowego, nowego, podarowanego świata. Nie wiem , jak jest teraz, ale chyba nie dużo lepiej.
Myśle, że powodem takiej dyskredytacji tzw Polski B jest właśnie poczucie niższości, którego nie powinni mieć, bo na Wschodzie nie zostały wyłącznie zapadłe wsie. Tak wmawiała nam propaganda komunistyczna. Żeby już nie kłuć w oczy Lwowem i Wilnem wystarczy zobaczyć na starych filmach wołyńskie wsie, miasteczka Podola etc.
O surowcach nie wspominając- Borysław to było swojego czasu eldorado i taki potencjał był. Potrzebne było jeszcze kilka lat, żeby to uruchomić. Potencjał ludzki tez był gigantyczny. Dlatego MUSIELI na nas napaść, cywilizacyjnie byliśmy dużo do przodu. Teraz nie pamiętamy o tym. Trzeba to obudzić.

Pozdrawiam

avatar użytkownika spiskowy

10. @ barbarawitkowska

Alez droga Barbaro.
Przeciez wiadomo, ze uogolniam. Nie zmienia to faktu, ze generalizujac bylo wlasnie jak bylo. Jak mi to jeden powiedzial - jeden z tych co sam aspiruje a mieszka we Wroclawiu - "ci ludzie ze wschodu, to mieszkali w tym Wroclawiu jak w czworakach. Konie i krowy im wytykal - niezaleznie od tego czy jest z czeg osie smiac czy nie.
A szanownej babci nie mam zamiaru mieszac.
Ja do MWzWM mowie.
Ja podaje argumenty, zeby im gebe zatkac, bo na nich nie dziala nic lepiej jak trafic ich kompleksy.

A do Polski "zza Buga", z krowami, koniami, chlopami to ja mam tylko i wylacznie cieple uczucia. Szacunek. Wiec prosze nie mieszac mojego argumentowania z tym, ze ja do wszystkich tak bede trafial. Nie sadze, ze szanowna babcia kiedykowliek wykazywala cechy MWzWM.

Prawda jest taka, ze ci MWZWM po prostu maja rodowod jaki maja. I mozna im to czasami przypomniec, bo maja wlasnei mega kompleksy. Dziala na nich jak porazenie piorunem.

A co do "zza Buga" - rodzina mojej zony, zreszta typowi Mlodzi i Starzy z WM - o moherach jak najgorzej - zwolennicy PO itd itd - tez pochodzi zza Buga.

Ludzi stworzono by sie kochali. Przedmioty by je uzywac. Swiat dzis jest w chaosie, bo ludzie kochaja przedmioty a drugiego czlowieka uzywaja jak przedmiot.

avatar użytkownika barbarawitkowska

11. Spiskowy

mama, nie babcia (znaczy babcia oczywiście też). Z powyższego wynika , że podział na zza Buga i sprzed Buga jest nietrafiony.
Pozdrawiam

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

12. Do Pani Maryli,

Szanowna Pani Marylo,

Piękne dziękuję za miłe słowa.
O bibliotece Krystyny Krahelskiej, czytałem w jakimś lubelskim wydawnictwie naukowym.
O bohaterce Powstania Warszawskiego, Krystynie Krahelskiej pisałem na Blogmedia w sierpniu
http://blogmedia24.pl/node/34271.

Do tego pomnika Warszawskiej Syrenki, stoi / stał na powiślu / pozowała Pani profesor Ludwice Nitschowej, Krystyna Krahhelska.

Ukłony moje najniższe

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

13. Pani Barbara Witkowska,

Szanowna Pani Barbaro,

Lubelszczyzna, Ziemia łukowska stała się częścią Polski innej prędkości po 1990 roku. Lubelszczyzna, Łuków to spichlerze Rzeczpospolitej / Ziemia Sandomierska,Katedra w Siedlcach, zamek Potockich w Radzyminie.

Ukłony

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika barbarawitkowska

14. Panie Michale

ja to wiem, ale czy cymbały wiedzą?
Troszkę obok tematu - w muzeum archidiecezjalnym w Siedlcach cudowny El Greco.
Pozdrawiam

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

15. Pan Spiskowy,

Szanowny Panie,

Ja w swoim tekscie nie popełniłem

błędu ortograficznego

Błędnie napisałem nazwisko i datę!
Dziękuję Administracji za poprawki
Błąd ortograficzny to:
błąd polegający na napisaniu wyrazu lub wyrażenia w sposób niezgodny z obowiązującą normą ortograficzną, utrwaloną w zasadach pisowni i słownikach ortograficznych

Pan też popełnił błędy, pisząc:
bład zamiast błąd
prosze zamiast proszę

Ukłony

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika spiskowy

16. Panie Michale

Niestety nie uzywam polskich czcionek i niestety nie zamierzam.
Przepraszam za to, ale jest to swego rodzaju koniecznosc.
Przez kilka miesiecy na emigracji upieralem sie ze bede pisal z polskimi czcionkami.
Klawiatury (fizycznie) jednak sa rozne - i te ciagle niuanse mnie wykanczaly.

Pozdrawiam
PS. Co do orta wydawalo mi sie, ze byl.
Ale moze sie przweidzialo albo co?

Ostatnio zmieniony przez spiskowy o sob., 28/05/2011 - 21:17.

Ludzi stworzono by sie kochali. Przedmioty by je uzywac. Swiat dzis jest w chaosie, bo ludzie kochaja przedmioty a drugiego czlowieka uzywaja jak przedmiot.

avatar użytkownika spiskowy

17. @ barbarawitkowska

Podzial na tych "zza Buga" i na tych nie "zza Buga" jest absolutnie idiotyczny. Ale to nie nasza wina przeciez, ze naplywowi w Polsce A gardza tymi co od wiekow siedza w Polsce B. To w koncu oni te podzialy robia.

Warto wiec im czasami przypomniec gdzie sa ich korzenie i dlaczego Polska A jest lepiej rozwineita. To nie ich zasluga przeciez.

Ludzi stworzono by sie kochali. Przedmioty by je uzywac. Swiat dzis jest w chaosie, bo ludzie kochaja przedmioty a drugiego czlowieka uzywaja jak przedmiot.

avatar użytkownika barbarawitkowska

18. Spiskowy

czas na jedną Polskę. Nie napiszę w jakich granicach , bo wyjdzie na to , że jestem zoologiczną nacjonalistką ( a właściwie dlaczego nie?).
Pozdrawiam

avatar użytkownika spiskowy

19. ja sie zgadzam przeciez

Ale odnoszac sie do mojego pierwszego wpisu, przypomne, ze chodzilo o to, zeby walnac w pysk gowniarza-madrale.
To mu pozwoli zejsc na ziemie.
I moze zrozumie.
A wtedy bedzie jedna Polska.

Ludzi stworzono by sie kochali. Przedmioty by je uzywac. Swiat dzis jest w chaosie, bo ludzie kochaja przedmioty a drugiego czlowieka uzywaja jak przedmiot.

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

20. Pan Spiskowy,

Szanowny Panie,

Był błąd w pisowni nazwiska i nadal jest w dacie. Tyle, że nie są to błędy ortograficzne.

Blogowanie jest cudowną rozrywką, wymianą myśli, słów / logos/ ale w większości anonimową.

Był taki trend by w blogosferze ,/ blogosphere, logos, świat słów / by nie używać znaków diakrytycznych. Dziś ten trend minął i większość Blogerów ich używa.

Ukłony

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

21. Pan Spiskowy,

Szanowny Panie,

Po odzyskaniu niepodległości w 1918 roku, głównym celem polskich elit było stworzenie jednego, silnego państwa z trzech zaborów,trzech różnych nawzajem się zwalczających państw.
Moi przodkowie, Wielkopolanie zostali podzieleni na dwa diametralnie różne państwa. Rosję i Niemcy.
Ja się wychowałem na pograniczu tych dwóch państw.
Kiedy opowiadam swoim dorosłym dzieciom i czasami piszę, że morga w zaborze pruskim miała 25 arów a kilometr dalej już 56 arów, wierzyć mi nie chcą.
Kiedy jedna babcia, Wielkopolanka, mówiła mi kup funt cukru, to ja musiałem wiedzieć co w pojęciu babci ten funt oznacza, / ca pół kilograma, czy ćwierć / bo jak druga babcia wysyłała mnie do rzeźnika po funt rozmaitości na śniadanie, to musiałem wiedzieć, co w babci pojęciu ten funt oznacza.
Obie babcie do siebie pisały listy. Jedna używając co drugie słowo, niemieckie albo gwarowe,/ blubry poznańskie/ druga babcia używała słownictwa i liter rosyjskich.
O dziwo się rozumiały.
Elity II Rzeczpospolitej stworzyły na wschód od Wisły COP. Fabryki samolotów w Lublinie. tak
Plage i Laśkiewicz
Samoloty eksportowaliśmy. Dziś kupujemy w ramach kontraktu tysiąclecia samoloty , które z hameryki do Polski dolecieć nie potrafią.
W dniu 7 maja 1933 roku Wielkopolanin, pilot Stanisław Skarżyński, przeleciał Atlantyk na polskim samolocie,RWD-5 bis/ pisałem o tym w Blogmedia/ zaprojektowanym przez polskich inżynierów i pobudowanym przez polskich inżynierów i robotników
Polskę B dziś tworzy Warszawa, by na wzór Rosji carskiej stworzyć dla celów bezpieczeństwa strefę niczyją.

Ukłony

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

22. Pani Itix,

Szanowna Pani,

Bardzo dziękuję za piękne wierszy, pieśni i żurawiejki z czasu Powstania Styczniowego.

W II Rzeczpospolitej, Powstańcy Styczniowi, byli w szczególny sposób honorowani. Otrzymali od państwa specjalne mundury fioletowe, rogatywki, stałą pensję.
Dziś do defilady, uczestników Powstania Warszawskiego wybiera ambasada amerykańska.
Za komuny sowieci, dziś amerykanie.
Czy my Pani Basiu jesteśmy wolnym krajem? Chyba nie!.

Ukłony

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika intix

23. Szanowny Panie Michale

Witam serdecznie.
Przyznam, że z wielką radością wstawiłam pełny tekst pieśni z Powstania Styczniowego, który udało mi się znaleźć. Przyznam, że nie był mi całkowicie znany, a w moim odczuciu piękny jest...
Natomiast zmartwiło mnie, że po wprowadzeniu tak mi go rozciągnęło i zajmuje bardzo dużo miejsca... Przepraszam...
***
"...Dziś do defilady, uczestników Powstania Warszawskiego wybiera ambasada amerykańska.
Za komuny sowieci, dziś amerykanie.
Czy my ... jesteśmy wolnym krajem? Chyba nie!."

Z wielką przykrością powiem, że coraz częściej się zastanawiam, czy My w ogóle jesteśmy jeszcze odrębnym krajem... Może wydarzyło się coś o czym nie wiemy...?
Wierzę jednak, że tak się nie stało, że do Naszej Polski... Wolnej... Jeszcze dojdziemy...
***
Dziękuję.
Pozdrawiam bardzo serdecznie:)

avatar użytkownika spiskowy

24. @ Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

Nigdy nie bylem czlowiekiem trendow, tylko wlasnych sciezek. Nie ma w tym za grosz magelomanstwa, indywidualizmu, sobie wypracowanej metody - to po prostu tak jest. Pisze "bez ogonkow" i raczej tak to zostanie. Jak wroce budowac ojczyzne osobiscie a nie posrednio to przerzuce sie na ogonki.

Co do zaborow - ja sie z panem w pelni zgadzam. Podzial jest tworzony przez Warszawe, centra medialne itd - a za kazdym razem oni pomijaja istote tego podzialu. Otoz Polska B, to serce Polski, tam jest tradycja, tam jest ciaglaosc. Dlatego jest tak wyszydzana. Polska A jest zas zbudowana na ziemiach odzyskanych, z ludzi tm przesiedlonych z dalekiego wschodu.

Sam jako Kaszub moge powiedziec, ze naplywowi przez Kaszubow byli postrzegani zle. Ale ci tez Kaszubow traktowali z gory, z wyzszoscia. To jest wlasnie ten mechanizm.

A wystarczy spojrzec na oziom zdawalnosci matur w roznych rejonach Polski:
http://www.wsip.pl/dla_nauczycieli/przedmioty/matematyka/klub/aktualnosc...

Tak. Polska A i Polska B istnieja. Polska A jest zepsuta i wymaga wszystkiego za darmo. Polska B ciezko pracuje, zeby cos osiagnac. I nie wymaga wszystkiego.

Ludzi stworzono by sie kochali. Przedmioty by je uzywac. Swiat dzis jest w chaosie, bo ludzie kochaja przedmioty a drugiego czlowieka uzywaja jak przedmiot.

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

25. Pan Spiskowy,

Szanowny Panie,

Dajmy spokój ogonkom, znakom diakrytycznym, ortografii.
Wszyscy popełniamy błędy. Bo błądzenie rzeczą ludzka jest.

Ukłony

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

26. Pan Spiskowy,

Szanowny Panie,

Podział na Europe dwóch prędkości był faktem i jest faktem. Powiedziano nam to otwarcie w Wilanowie. / Merkel, Sarkozy /
Nasze zadłużenie jest gigantyczne, grozi nam , ze będziemy niewolnikami Europy
Przykre ale znaleźliśmy się ponownie w Europie drugiej prędkości, Europie III Ligi. Bo na Białorusi maja lepsze drogi niż w Polsce.

W Starej Europie nadal obowiązują standardy przyjęte na Kongresie Wiedeńskim i Wersalskim.
Moim zdaniem z każdym rokiem cofamy się

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Maryla

27. Szanowny Panie Michale

pozwolę sobie skopiować piękny tekst Barbary Wachowicz


zdjecie

arch/-

Przysięga księdza Brzóski


A wtem z owej mglistej otoczy wychylił się oddział
kosynierów. Szli chłopi w sukmanach z drągami osadzonych sztorcem kos na
ramionach. W pierwszym szeregu szedł ksiądz z krzyżem w ręku. Taki
obraz jawi się w noweli Henryka Sienkiewicza „We mgle” – grottgerowskim
powstańczym zwidzie.

Oto dwóch młodych chłopców jedzie na Podlasie zimowym zmierzchem i
nagle widzą, jak z mgły wychodzi oddział powstańców. Powiewa nad nimi
chorągiew z Orłem Białym. To widma zmarłych, którym tajemnicza siła
kazała wrócić na świat i iść przez śniegi w pośmiertnym zamyśleniu. To
przypomnienie przelanej tutaj krwi. Ten ksiądz, który prowadzi
powstańców z krzyżem w dłoni, to największa legenda i chwała naszych
podlaskich borów – ksiądz Stanisław Brzóska.

Jego zdjęcie stoi do dzisiaj na honorowym miejscu w moim domu, obok
krzyża powstańczego mego prapradziada Władysława Kuleszy, który walczył u
boku księdza Brzóski w oddziale Romana Rogińskiego. Ten pierwszy
dowódca w powstaniu ujęty z bronią w ręku po 35 latach syberyjskiej
kaźni napisał w swoim pamiętniku o podlaskich żołnierzach: „Gdy patrzę w
przeszłość i przypominam sobie zastęp, co poszedł ze mną z kosami tylko
w ręku przeciw armatom – łza nabiega mi do oczu jako wyraz czci dla
owych ludzi, którzy z miłości dla kraju gotowi byli zdobyć się na
najwyższe poświęcenie. Naród, co takich posiada synów, nie zginie
nigdy”.

 

„Dłońmi kapłańskimi wzniesione kielichy”

Ksiądz Stanisław Brzóska, rodem ze skromnego szlacheckiego rodu,
przyszedł na świat 30 grudnia roku 1834. Do gimnazjum uczęszczał w
Białej Podlaskiej. Mając lat 19, wstąpił do seminarium duchownego w
Janowie na Podlasiu. Jeden z jego przyjaciół o nierozszyfrowanym
kryptonimie natychmiast po powstaniu, w roku 1865, wspominając swoich
towarzyszy broni, pisze o latach seminaryjnych księdza: „Umysł dziwnie
wrażliwy, widziano księdza Stanisława całe godziny klęczącym, pogrążonym
w zadumie”.

Zaczął swą kapłańską drogę w parafii w Sokołowie Podlaskim pod
wezwaniem Niepokalanego Serca Najświętszej Panny Maryi. Potem
przeniesiono go do Łukowa. Właśnie wtedy powrócił z Syberii z zesłania
ksiądz pijar Adam Słotwiński, który wspomina młodego wikarego jako
„bardzo kochanego, prawego, odważnego człowieka i kapłana, który miał w
sobie karną i korną wiarę żołnierza Chrystusowego”.

Jest rok 1861. Zaczynają się żarliwe przedpowstańcze manifestacje. W
archiwum parafialnym miejscowości Bodzentyn w Górach Świętokrzyskich
odnaleziono i przekazano mi bezcenne dokumenty mówiące o zaangażowaniu
młodych kapłanów w działania przygotowujące wybuch walki o wolność. W
zbiorach księdza Izydora Ciąglińskiego znajdują się teksty różnymi
charakterami przepisanych pieśni i wierszy.

Wszechmocny Boże,

ojców naszych Panie,

W Tobie nadzieja, siła i odwaga;

O Twoje wsparcie

na swe zmartwychwstanie

Twój lud Cię błaga!

Ocalały w świętokrzyskim archiwum: „Pieśni do Matki Boskiej” – „O
Matko! Matko! Wysłuchaj swe dzieci – wskrześ nam Ojczyznę jakimkolwiek
cudem”; „Pieśń do Zbawcy Świata” – „Wolność Ojczyzny na zawsze wróć”;
„Zorza” – „Polsko! Czy Ty już widzisz krwawy blask swej zorzy? I oręż
nasz gotowy, grom pieśni, błysk kosy i dłońmi kapłańskimi wzniesione
kielichy”; „Hymn do Boga” – „Tylko Ojczyznę odzyskać pragniemy, tylko
być wolni, być wolni”.

27 lutego 1861 roku, podczas manifestacji w Warszawie, która była
uroczystym obchodem trzydziestej rocznicy zwycięstwa Polaków w Olszynce
Grochowskiej, kozacy otworzyli ogień do manifestantów i tak padło
pierwszych Pięciu Poległych. Warszawa okryła się kirem. 2 marca
przepłynął jej ulicami demonstracyjny pogrzeb, który przeszedł do
historii. Mowę pożegnalną miał wygłosić ksiądz Franciszek Bonawentura
Mikulski z parafii Góra w guberni kaliskiej, słynący ze swych kazań
żarliwych, ale oczywiście policja zakazała jakichkolwiek przemówień nad
grobem. Odpis tej mowy (niewystępującej nawet w bibliografii druków
powstańczych!) znalazłam w zbiorach księdza Izydora z Bodzentyna.
Kończyła się ona słowami: „Święta Ojczysta ziemio, nie gniećże kulami
przeszytych twych dzieci, ale jako ukochana Matka weź je w swoje
miłosierne objęcia, aby duszę Bogu oddać, a śmiertelne prochy złożyć w
tych drogich mogiłach, około których najpóźniejsze pokolenia uczyć się
będą, jak mają żyć i umierać za Kraj Rodzinny, za Kraj Ukochany. Amen”.

Na powązkowskiej mogile, gdzie spoczęli obok siebie bratnio:
robotnik, ziemianie, czeladnik krawiecki i młodziutki gimnazjalista,
wyryto znamienne słowa: „Dulce et decorum est pro patria mori” – Słodko i
chwalebnie jest umierać za Ojczyznę.

Ten grób istnieje do dzisiaj na cmentarzu cywilnym na Powązkach. Stoi
nad nim krzyż przeniesiony z symbolicznej mogiły prezydenta Stefana
Starzyńskiego i jak pięknie napisał młody Stefan Żeromski: „Nie
zapomniano im miłości ku Matce, nad grobem pięciu nieznanych gorzko i
cicho płaczesz i słyszysz szept Ojczyzny”.

W kościele łukowskim pw Przemienienia Pańskiego śpiewano:

Boże najświętszy

przez Chrystusa rany

Świeć wiekuiście

nad braćmi zmarłymi,

Wejrzyj na lud Twój

niewolą znękany,

Przyjmij ofiary synów

polskiej ziemi,

Przed Twe ołtarze

zanosim błaganie,

Ojczyznę, wolność

racz nam wrócić, Panie!

Ksiądz Stanisław Brzóska wygłasza płomienne kazanie. Oskarżony o
„podburzanie i hardość” zostaje aresztowany i w Siedlcach, gdzie do dziś
znajduje się jedno z najsurowszych więzień, oddany pod Wojenny Sąd
Polowy. Wyrok zapada 10 grudnia 1861 roku. Zostaje skazany na 1,5 roku
ciężkiej twierdzy w Zamościu. Władze kościelne usiłują bronić swego
kapłana, który „zwracał zawsze na siebie uwagę prawdziwą pobożnością i
nieposzlakowaną prawością charakteru”. Ksiądz wychodzi z więzienia po
sześciu miesiącach, ciężko chory. I oddany pod nadzór policyjny.

W jednej z najpiękniejszych książek poświęconych księdzu Brzósce, a
szczęśliwie ocalonych z rozgrabionej biblioteki mego rodzinnego dworu na
Podlasiu, zatytułowanej „Kryjaki” autorstwa Marii
Jehanne-Wielopolskiej, jest opis Mszy św. w Łukowie, gdy na księdza
Brzóskę patrzy „lud – podlaski, cichy, zadumany” i mówi do niego w sercu
ksiądz Brzóska: „Pobłogosław mnie, Ludu polski, siermiężny, abym wszedł
czysty między chaty twoje”.

 

„Wiernie pełniąc zadanie świętego powołania”

Stanowcza chwila wybiła 22 stycznia roku 1863. Ksiądz Brzóska został
mianowany Naczelnikiem Powstańczym Łukowa, a 22 lipca roku 1863 –
naczelnym kapelanem wojsk powstańczych województwa podlaskiego. Zaczęto
go też tytułować generałem. I taki wybrał sobie pseudonim – „Generał
Brzeziński”.

Pełni swą służbę kapelańską w różnych oddziałach dowodzonych przez
sławnych podlaskich dowódców: pułkownika Marcina Lelewela-Borelowskiego,
kapitana Karola Krasińskiego, generała Michała Heydenreicha-Kruka,
którego wielkie zwycięstwo w bitwie pod Żyrzynem 8 sierpnia 1863 roku
było jednym z największych sukcesów powstańczych. Ksiądz Stanisław
Brzóska opiekuje się rannymi, spowiada, podnosi na duchu.

Ksiądz biskup Paweł Kubicki, autor znakomitej wielkiej pracy
„Bojownicy kapłani za sprawę Kościoła i Ojczyzny w latach 1861-1915”,
pisze, że Stanisław Brzóska „przemawiał wszędzie, w kościele, pod
krzyżem przydrożnym, pod drzewem polnym. Jego czyste żywe słowa były
symbolem miłości Boga i Ojczyzny, więc lgnęli do niego wszyscy. Tyle
było w tym, co mówił, siły, prawdy i mocy”. Towarzysze broni zapamiętali
go z otwartym brewiarzem, zatopionego w modlitwie, od której odrywał
się tylko, by ogarnąć pełnym miłości i zachwytu wzrokiem urodę
podlaskich borów.

We wrześniu 1863 roku Papież Pius IX z okazji procesji po Rzymie z
cudownym obrazem Zbawiciela polecił w specjalnym piśmie: „Jest wolą Ojca
Świętego, ażeby przy tej okazji zanoszono modły za nieszczęśliwą
Polskę, którą z boleścią widzi wydaną w tej chwili na łup tylu mordów i
krwi przelewu. Naród Polski, który był zawsze katolicki, zasługuje ze
wszech miar, by się zań modlono, ażeby z trapiących klęsk został
wyzwolony i wytrwał niezachwianie przy posłannictwie nie tylko
strzeżenia, ale zachowania jednomyślnej całego kraju zgodzie, chorągwi
wiary katolickiej i religii swoich ojców”.

29 października Romuald Traugutt w imieniu „Rządu Narodowego Polski”
podziękował Ojcu Świętemu wspaniałym listem: „Ojcze Święty! Walcząc dla
wywalczenia wolności Ojczyzny przeciwko najzawziętszym nieprzyjaciołom
sprawiedliwości i cnoty, otrzymaliśmy najweselszą wiadomość, że Ty,
Ojcze Święty, dałeś dowód łaskawości Twojej względem nas i względem
naszej sprawy, nakazując w Rzymie publiczne modły w celu uproszenia
miłosierdzia Bożego dla Narodu Polskiego. Będąc u steru spraw
publicznych w tych najtrudniejszych okolicznościach, chcemy, Ojcze
Święty, złożyć Ci największe dzięki w imieniu całego ludu polskiego za
postawienie sprawy naszej wobec Najwyższej Sprawiedliwości”.

15 grudnia 1863 roku wydał Traugutt odezwę „Rząd Narodowy do
Duchowieństwa Polskiego”, które „przekazało dzisiejszemu pokoleniu
naszemu drogą spuściznę starożytnych cnót i niezłomne przywiązanie do
religii, będące dla prawego Polaka podporą w walce, ochłodą w
cierpieniu, nadzieją lepszej przyszłości. Z kazalnic rozległy się słowa
miłości, które wniosły ducha jedności, zgody. (…) Dzięki Opatrzności
chwała niespożyta Duchowieństwu naszemu, które idąc za prawdziwym duchem
swego powołania, broniąc religii i najświętszych praw Narodu, stanęło
po stronie pokrzywdzonego i uciśnionego.

Gorliwość o wiarę i wierność Ojczyźnie nie mogły nie ściągnąć na
duchowieństwo zemsty barbarzyńskiego wroga. Więzienia moskiewskie
zapełniły się sługami Ołtarza, rusztowania moskiewskie zbroczyły się
krwią niewinnych kapłanów. (…) Prześladowanie i ucisk nie złamią ducha
Pasterzy naszych. Wiernie pełniąc zadanie swego świętego powołania, będą
oni nadal przewodniczyć Narodowi na drodze poświęceń dla dobra
powszechnego i dla zbawienia Ojczyzny”.

Car Aleksander II, wysyłając do Polski swego brata – wielkiego
księcia Konstantego, który stał się kolejnym moskiewskim namiestnikiem,
pisał: „Okazuj we wszystkich wypadkach należny szacunek katolickiemu
Kościołowi, lecz nie dozwalaj pod żadnym pozorem duchowieństwu mieszać
się w sprawy polityczne i nie zostawiaj podobnych zapędów bez należnej
kary”. Te należne kary spadały na polskie duchowieństwo, począwszy od
aresztowania i skazania na dwadzieścia lat zesłania ks. abp. Zygmunta
Szczęsnego Felińskiego, poprzez mordowanie wielu kapłanów, którzy ginęli
na szubienicy, jak piszą historycy – „powieszeni z wyrafinowanym
okrucieństwem”.

Profesor Stefan Kieniewicz w swej monumentalnej pracy o powstaniu,
oceniając udział w nim księży, pisze: „Wielu z nich poniosło śmierć w
bitwie, nawet jeśli sam ich udział w walce z bronią w ręku był
zjawiskiem wyjątkowym. Blisko trzydziestu księży rozstrzelano lub
powieszono, około stu zesłano na katorgę, kilkuset na zesłanie, mało
która grupa zawodowa poniosła tak ciężkie straty. Władze stosowały wobec
księży najwyższy wymiar kary”.

 

„I krzyż Polaków – to szubienica”

Powstanie gasło. Ksiądz Brzóska trwał na reducie. W raporcie do Rządu
Narodowego z 1864 roku napisał, że mimo iż ofiarowywano mu szansę
ucieczki z Polski, pozostał w Ojczyźnie i na placu boju, bo tak
nakazywały mu „przysięga do ostatniej kropli krwi, mocna wiara w
opatrzność Boga, że tyle krwi nie może być na próżno”.

Apelował: „Na Bóg żywy, Bracia, nie zasypiajmy sprawy (…), broni jest
jeszcze niemało między ludem”. Był nieuchwytny. Przemykał ze swoim
oddziałkiem wśród wsi i lasów podlaskich. Jeden ze ścigających go
Moskali raportował z furią 23 września 1864 roku: „W Królestwie jest
jeszcze złoczyńca ukrywający się w lasach, Brzóska, który z godziny na
godzinę, z minuty na minutę powiększa swoją szajkę i nie ma możności go
schwytać”.

Żołnierze moskiewscy zabobonnie uważali księdza za czarownika, który
unosi się ze swoim wojskiem w powietrze i znika. Do dzisiaj trwa nad
Bugiem i Liwcem piękna legenda o „latającym Wojsku Polskim”. Jeżeli ktoś
ma czyste serce i na to zasłużył, to o zachodzie słońca może ich
zobaczyć, jak idą w konfederatkach i czamarach, z kosami. Tak jak w
noweli Henryka Sienkiewicza.

Historyk Stanisław Góra w znakomicie udokumentowanej pracy
„Partyzantka na Podlasiu 1863-1864” pisze o ks. Brzósce: „Był on
ostatnim dowódcą, który w szeregach Powstania walczył z bronią w ręku
przez dwadzieścia siedem miesięcy. Miał dar zjednywania dla Powstania
nie tylko chłopów i mieszczan, ale też drobnej szlachty. W krytycznych
okresach, kiedy oddziały były rozbite, potrafił zawsze zebrać ochotników
i z nimi dołączał do większego oddziału. (…) Walcząc, zawsze dawał
przykład odwagi i męstwa (był ciężko ranny), przez co zdobył sobie
uznanie dowódców oraz autorytet i zaufanie szeregowych. Nazwisko jego
było znane prawie we wszystkich wsiach, dworach i miasteczkach. Gdzie
się pojawił, otrzymywał pomoc i schronienie, co szczególnie uwidoczniło
się w ostatnim okresie Powstania”.

Ukrywano go w chacie z podwójną ścianą, we wsi Krasnodęby-Sypytki pod
Sokołowem Podlaskim. I tam wytropili go żołnierze moskiewscy. Ranny,
aresztowany ze swoim adiutantem – kowalem Franciszkiem Wilczyńskim,
został skazany na śmierć przez powieszenie.

W piśmie „Wolność” z 1863 roku był wiersz:

I szubienica stała się krzyżem,

I krzyż Polaków – to szubienica

23 maja 1865 roku na rynku w Sokołowie Podlaskim stanęła szubienica. W
tym samym Sokołowie, skąd rozpoczął swoją kapłańską drogę. Szedł ku
szubienicy, jak relacjonują świadkowie, z modlitwą na ustach i wzrokiem
wzniesionym ku niebu. Obok niego prowadzono Franciszka Wilczyńskiego,
który ukończył właśnie 21 lat. „Kryjaki” Marii Wielopolskiej opowiadają o
owej chwili majowej roku 1865, gdy strumieniami padał deszcz, ale jego
szum zagłuszył modlący się na rynku sokołowskim tłum przybyłych Polaków.
Zdążył jeszcze ksiądz Brzóska powiedzieć Wilczyńskiemu: „Wolno nam już
umrzeć. Gdy ona będzie potrzebowała rąk, znajdą się inne, zawsze gotowe
do broni”. I chciał jeszcze krzyknąć: „Niech żyje Ojczyzna!”, ale już
zabrzmiały bębny i zawiśli obydwaj w swoich białych, śmiertelnych
giezłach, jak ofiarne komunikanty podawane ręką ziemi płaczącemu
deszczem niebu.

W jedynej świetnie udokumentowanej biografii księdza Brzóski pióra
historyka Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Eugeniusza Niebelskiego
jest cytowany nekrolog, który ukazał się na łamach prasy galicyjskiej:
„Ostatni to żołnierz Powstania, któremu z zapałem, wiarą, poświęceniem
służył od początku do końca życia. Energiczny, niezmordowany, dzielił
wszystkie trudy obozowe, nie zrażony żadną klęską, ogniem swej duszy i
wiarą w żywotność sprawy zagrzewał do wytrwałości innych. Nigdy nie
spoczął, był pierwszy w opatrzeniu rannych i pocieszaniu umierających.
(…) Wychodząc z łona ludu, posiadał nieograniczone zaufanie i miłość,
które do ostatnich chwil go otaczały i przed Moskwą zasłaniały”.

„Widzę go jeszcze…”

Ma ksiądz Brzóska kilka pomników. W miejscu, gdzie stała szubienica
na rynku w Sokołowie, stanął pomnik z orłem i wieńcem laurowym, a wykuty
napis mówił: „Powstańcom 1863 roku, Księdzu Stanisławowi Brzósce i
Franciszkowi Wilczyńskiemu, straconym na tym miejscu dnia 23 maja 1865
roku przez Moskali, i poległym na Podlasiu. Rodacy w 1924 roku”. Wielkie
uroczystości odbyły się tam w 60. rocznicę śmierci księdza Brzóski 23
maja 1925 roku. Niemcy w czasie okupacji zniszczyli orła i wieniec.
Piękny kształt pomnika przywrócili Podlasiacy 23 maja 1984 roku. Lasy w
Jacie, gdzie ukrywał się oddział księdza Brzóski, a w czasie ostatniej
wojny działali tam partyzanci Armii Krajowej Batalionów Chłopskich i
Narodowych Sił Zbrojnych, ozdobiono pomnikiem w roku 1928.

Najcenniejszą pamiątką pozostałą po księdzu Stanisławie Brzósce jest
jego stuła polowa znajdująca się w jednym z najznakomiciej działających
muzeów polskich – Muzeum Regionalnym w Siedlcach. A najbardziej
wzruszający pomnik, jaki postawiono naczelnemu kapelanowi powstańczych
wojsk na Podlasiu, znajduje się we wsi Krasnodęby-Sypytki, gdzie
ukrywano księdza Brzóskę. Mieszkańcy tej niezamożnej, skromnej wioski
wydobyli kamienny stopień z chaty, która skrywała księdza i wyryli na
nim słowa nawiązujące do przesłania Prymasa Tysiąclecia: „Gdy pamięć
ludzka ginie, dalej mówią kamienie. Tu ukrywał się i został aresztowany
gen. ks. Stanisław Brzóska, ostatni komendant Powstania 1863 roku na
Podlasiu, oraz jego adiutant Franciszek Wilczyński. Wielka chwała
Bohaterom”.

Nie ma ksiądz Brzóska mogiły. Jego prochy rozsypali Moskale podobno
kędyś w fortach Brześcia. Ale ten głaz w Krasnodębach jest jego
symboliczną mogiłą.

 

Za tydzień opowieść o św. Bracie Albercie Chmielowskim i Ludomirze Benedyktowiczu

Barbara Wachowicz

http://www.naszdziennik.pl/mysl/25244,przysiega-ksiedza-brzoski.html


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika intix

28. Spiskowiec w sutannie



Spiskowiec w sutannie

Egzekucję generała ks. Stanisława Brzóski, dowódcy oddziału, który najdłużej wytrwał w polu, a jednocześnie naczelnego kapelana można uznać za symboliczny koniec powstania styczniowego.

Chronologię zrywu, którego 150. rocznicę obchodziliśmy nie tak dawno, wyznaczał przelew krwi i szubienice. Z perspektywy czasu pierwszymi ofiary zrywu uznać należy poległych na ulicach Warszawy 27 lutego 1861 r. pięciu polskich patriotów demonstrujących miłość do Ojczyzny. Skosiły ich kule carskich sołdatów. Zmierzch walk rozpoczął się natomiast w chwili, gdy na stokach warszawskiej cytadeli rosyjscy kaci powiesili pięciu członków Rządu Narodowego, w tym dyktatora Romualda Traugutta (5 sierpnia 1864 roku).

Termin egzekucji ks. Stanisława Brzóski oraz jego adiutanta Franciszka Wilczyńskiego, Moskale wyznaczyli na czwartek, 23 maja 1865 roku. Data nie była wybrana przypadkowo. W dniu tym w Sokołowie Podlaskim odbywał się targ. By zwiększyć frekwencję na ponurym spektaklu, władze rosyjskie spędziły na rynek mieszkańców miasteczka oraz okolicznych wiosek. Carscy czynownicy chcieli w ten sposób zniszczyć legendę wybitnego dowódcy powstańczego, o którym z podziwem i szacunkiem wyrażała się ludność Podlasia i Lubelszczyzny.

Wikary z Łukowa

Nieustraszony kapłan urodził się 30 grudnia 1832 roku, w Dokudowie koło Białej Podlaskiej, a więc na terenach północnej lubelszczyzny. Po ukończeniu gimnazjum w Białej Podlaskiej wyjechał na studia medyczne do Kijowa. Odkrywszy w sobie powołanie do stanu duchownego wrócił jednak w rodzinne strony, by podjąć naukę w seminarium w Janowie Podlaskim. Święcenia przyjął 25 lipca 1858 roku i wkrótce rozpoczął posługę wikarego w parafii Najświętszej Maryi Panny w Sokołowie. Z całego serca poświęcił się działalności duszpasterskiej. Niestety, intensywna praca podkopała jego zdrowie. Zwierzchnicy wysłali go na kilkutygodniowy urlop, po którym  biskup podlaski Beniamin Szymański powierzył mu obowiązki wikariusza przy kościele parafialnym w Łukowie.

Wobec wybuchu uczuć patriotycznych w społeczeństwie polskim i zaostrzającej się sytuacji politycznej w Królestwie Kongresowym nie potrafił pozostać obojętny. W treść głoszonych kazań wplatał wątki patriotyczne. Nie był w tym zresztą odosobniony. Ogłoszony przez Rosjan stan wojenny spowodował, że kościoły pozostały jedynym miejscem, w którym Polacy czuli się swobodnie. Postawa wikarego z Łukowa nie uszła uwadze władz carskich. Te posunęły się do prowokacji. Podczas Mszy św. do kościoła wtargnęli rosyjscy żołnierze. Ks. Brzóska, który akurat głosił kazanie, nawiązując do przypowieści ewangelicznej, z naciskiem mówił o ziarnie kąkolu rzuconym między pszenicę. Moskale jego słowa uznali za polityczną manifestację i wkrótce młody kapłan trafił do aresztu. Ujął się za nim biskup Szymański. W liście do rosyjskiego gubernatora ordynariusz podlaski wychwalał pobożność i pracowitość podwładnego. Interwencja z pewnością przyczyniła się do skrócenia kary. Ostatecznie ks. Brzóska spędził w kazamatach twierdzy Zamość sześć miesięcy, a więc cztery razy mniej niż tego chciał sąd wojskowy.

Po wyjściu na wolność łukowski wikary włączył się w działalność konspiracyjną stronnictwa czerwonych. Pełnił odpowiedzialne funkcje w strukturach spiskowych, a nocą z 22 na 23 stycznia 1863 roku dowodził atakiem grupy powstańców na 350-osobowy carski oddział kwaterujący w Łukowie. Po chwilowym sukcesie powstańcy musieli ustąpić w okoliczne lasy. Wkrótce ks. Stanisław Brzóska przyłączył się do oddziału naczelnika powstania na województwo podlaskie Wincentego Lewandowskiego i został jego kapelanem. Brał udział, jak podkreślają jego biografowie „z bronią w ręku”, w bitwach po Siemiatyczami, Woskrzenicami i Gręzówką. Po walce niósł posługę duchową rannym i umierającym. Poważna rana, którą odniósł w starciu pod Staninem w marcu 1863 roku, wyłączyła go na kilka miesięcy z szeregów walczących.

Kapłan-dowódca

W czerwcu, podczas rekonwalescencji, otrzymał nominację na naczelnego kapelana wojsk powstańczych oraz awans do stopnia generała. Wkrótce powrócił w pole. Służył w oddziałach podlegających słynnemu dowódcy gen. Michałowi Heydenreichowi ps. „Kruk”. Osobiście objął dowództwo nad oddziałem kawalerii powstańczej, w partii mjr. Karola Krysińskiego. Mimo że nie miał przygotowania teoretycznego, okazał się zdolnym oficerem. Brał udział w wielu bitwach i potyczkach. W sierpniu udało mu się wyprowadzić swych ludzi z klęski pod Fajsławicami. Rychło jednak zapadł na tyfus i musiał opuścić oddział.

W grudniu 1863 roku znów był w polu. Stanął na czele własnego oddziału i przez kolejne miesiące nękał wojska carskie w okolicy Lasów Jackich. Jak piorun spadał na wroga, zadawał mu poważne straty i znikał w ostępach leśnych. Rosła sława ks. Brzóski wśród ludności polskiej. Z lękiem i podziwem wypowiadali jego imię kozacy. Jednak powstanie powoli dogasało. Topniały szeregi walczących. Przy naczelnym kapelanie powstania pozostała zaledwie garstka najwytrwalszych.

Rosjanie podjęli szereg zabiegów by ująć owianego legendą dowódcę-kapłana. Wyznaczyli na jego głowę wysoką nagrodę. Na nic się to zdało. Zawsze wymykał się z zastawionych pułapek. Moskale mścili się za to na bezbronnej ludności cywilnej.

Ostatecznie jednak ks. Stanisław Brzóska zmuszony był ukrywać się. W końcu szczęście go opuściło. Moskale pochwycili kurierkę Rządu Narodowego Antoninę Konarzewską. Ta nie wytrzymała tortur i wyjawiła miejsce, w którym przebywał legendarny generał-kapłan. Towarzyszył mu tylko adiutant. Na miejsce pojechał oddział carski. Powstańcy zorientowawszy się w sytuacji wypadli z ziemianki i pobiegli w kierunku lasu. Nagle kapłan trafiony kulą upadł. W tej sytuacji Wilczyński, nie chcąc zostawić dowódcy zawrócił i dobrowolnie poddał się Moskalom.

Rozprawa przed sądem wojskowym była tylko formalnością.…

„Przez naszą krew i śmierć…”

Przed egzekucją władze rosyjskie chciały doprowadzić do procesu kanonicznego, który wykluczyłby ks. Brzóskę z szeregów duchowieństwa.  Biskup podlaski odmówił. - Był to jeden z najbardziej wzorowych młodych kapłanów, nie miał nigdy żadnego zarzutu, pobożny, a z charakterem łagodny i bojaźliwy. Poświęceniem się zaś dla ludu oraz bezinteresownością uzyskał sobie u niego wielką miłość i szacunek. Przed powstaniem grzeszył zagorzalstwem (…) o ile mi wiadomo, rad nie rad począł się tułać po lasach, (…) na nieszczęście i swoje, i ludu wielu okolic, gdzie był znany. (…) – To pewne, że winien jest jako uczestnik w rokoszu (…), lecz zarzuty, że jest rozbójnik, że podpisywał wyroki na śmierć, potrzebują dowodów – odpowiedział biskup Szymański.

Ks. Stanisław Brzóska oraz Franciszek Wilczyński stanęli na szafocie ubrani w płócienne koszule. Kapłan próbował przemówić.

 - Żegnajcie bracia i siostry i wy, małe dziatki. Ginę za naszą ukochaną Polskę, która przez naszą krew i śmierć….

Dalsze słowa zagłuszył warkot werbli. Rosjanie związali przydługie rękawy śmiertelnych koszul skazańców, krępując tym samym ich ręce. Najpierw kat wyciągnął stolik spod nóg młodego księdza. Ten skonał szybko. Dłużej męczył się adiutant, ale i on w końcu znieruchomiał. Ciała powstańców przez kilka godzin pozostawały na szubienicy jako memento dla Polaków. Potem Moskale zapakowali je w drewniane skrzynki i wywieźli do twierdzy brzeskiej. Zakopano je w jednej z fos fortecy.

Adam Kowalik

http://www.pch24.pl/spiskowiec-w-sutannie-,35930,i.html

avatar użytkownika gość z drogi

29. Droga Intix,pan Michał

uśmiecha się i klaszcze w dłonie....piękne jest to Przypomnienie
serdeczności :)

gość z drogi