Wyczytane między wierszami
Dzisiaj rano gościem p. Michniewicz w studiu radiowej „Trójki” był Grzegorz Schetyna. Słuchałem tej rozmowy piąte przez dziesiąte, dlatego też niewiele z niej zapamiętałem. W głowie utkwił mi w zasadzie tylko jeden szczegół.
W nawiązaniu do pytania o słynny nalot ABW na abonenta domeny antykorom peel, marszałek Sejmu stwierdził mniej więcej coś takiego, że takie akcje mijają się z celem. Wynikać ma to stąd, że będąc politykiem trzeba mieć grubą skórę, a na dodatek na miejsce zamkniętej strony zaraz pojawią się podobne. Jest to więc walka z wiatrakami, z góry skazana na niepowodzenie.
Początkowo, generalnie się z nią zgadzając, przeszedłem nad tą wypowiedzią do porządku dziennego.
Po chwil jednak dotarło do mnie, że chociaż były to stwierdzenia prawdziwe, to jednak również zdradzające pewien specyficzny sposób myślenia. Taki mianowicie, że do treści uderzających w polityków podchodzi on nie jak do zła koniecznego, które jednak jest naturalnym kosztem wolności słowa, ale jak do zła koniecznego, którego niestety z przyczyn czysto technicznych nie można wyeliminować. Można więc domniemywać, że gdyby zamknięcie jakiegoś „antykomora” załatwiało sprawę, przyklasnąłby takim rozwiązaniom.
Mniejsza zresztą o samego marszałka. Jest tutaj tylko przykładem pewnej, nieobcej zapewne sporej rzeczy polityków (i nie tylko), mentalności. Mentalności, która na dodatek wcale nie jest czymś dziwnym. Obrazuje jednak bardzo dobrze, dlaczego rządzący muszą czuć ciągłą presję opinii publicznej. W przypadku bowiem Internetu wolność słowa ratuje specyfika tego medium, to jednak w innych dziedzinach sprawa nie jest tak oczywista. A rządy zawsze dążą do tego, żeby wszelką krytykę wyeliminować. Warto więc o tym pamiętać i patrząc władzy na ręce, cały czas ją nadzorować.
Filed under: bezpieczeństwo, dywagacje, Internet, media, polityka, Polska, społeczeństwo, słabe
- dzierzba - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz