Towarzysz prof. Marcin Król po wizycie u Bronka - "Nie ma czegoś takiego jak Polska. To tylko wyobrażenie"

avatar użytkownika Maryla

W  1986 roku prof. Marcin Król,  pisał : “Jak zmusić silniejszego, żeby przyznał się do kłamstwa, skoro mu się nie chce? I po co? Można by napisać całą rozprawę na temat okazji, kiedy ten moralistyczny pęd do prawdy historycznej utrudniał lub wręcz uniemożliwiał Polakom polityczne kontakty z Rosjanami. Szkodliwość podejmowania tragicznej sprawy Katynia dla polskiej polityki – jakże mnie korci, by o tym napisać."

W 1986 r. go korciło, w 2011 r. Towarzysz prof. Marcin Król się odważył powiedzieć- "Nie ma czegoś takiego jak Polska. To tylko wyobrażenie".

Długo się towarzysz męczył aby to wreszcie wydusić, towarzyszu.

Prof. Marcin Król

Marcin Król (ur. 1944) – filozof i historyk idei, publicysta. W 1978 założył i pełnił rolę redaktora naczelnego opozycyjnego, liberalnego pisma „Res Publica” (obecnie „Res Publica Nowa”), współpracownik „Tygodnika Powszechnego” oraz "Dziennika", profesor zwyczajny Uniwersytetu Warszawskiego, dziekan Wydziału Stosowanych Nauk Społecznych i Resocjalizacji tejże uczelni. Absolwent VI Liceum Ogólnokształcącego im. Tadeusza Reytana w Warszawie. Współpracownik Polskiego Porozumienia Niepodległościowego. Był uczestnikiem obrad Okrągłego Stołu, członkiem zespołu ds. reform politycznych i podzespołu ds. środków masowego przekazu. W okresie wyborów prezydenckich 1990 r. członek komitetu wyborczego Tadeusza Mazowieckiego. Członek Collegium Invisibile[1].

prof. Marcin Król w rozmowie z Agatonem Kozińskim.

10 maja przypadkiem szedłem Krakowskim Przedmieściem i przed Pałacem Prezydenckim natrafiłem na manifestację. Jej lider przez megafon krzyczał "usunąć hitlerowca Komorowskiego!". Takiego wyobrażania Polski nie akceptuję. Ale są też całkowicie inne formy wyobrażania kraju

Szedł sobie przypadkiem do Bronka Komorowskiego na bibkę :

Uroczystość 35. rocznicy powstania Polskiego Porozumienia Niepodległościowego
Uroczystość 35. rocznicy powstania Polskiego Porozumienia Niepodległościowego
 
W czym tkwi problem?
Przede wszystkim w tym, że nie ma czegoś takiego jak Polska. Można powiedzieć, że istnieje Polska jako państwo, forma prawnego stowarzyszenia grupy

 
osób, którzy określili siebie jako obywatele kraju o nazwie Rzeczpospolita Polska. To jedyny realny byt, cała reszta to abstrakcja.

Polaków nie można nazwać nawet narodem? Przecież zdecydowana większość osób mieszkających w granicach naszego kraju jest do siebie bardzo podobna: ma taką samą historię, zwyczaje, mówi tym samym językiem, wyznaje tę samą religię.
Ale tak się stało przez Hitlera i Stalina. Przecież przed wojną na terenie Polski do narodowości polskiej przyznawała się mniej więcej połowa mieszkańców. W tej chwili tak twierdzi ok. 97 proc. Ale to mniej istotne. Bardziej istotne jest to, że tak naprawdę twór, który określamy mianem "Polska", jest tylko wyobrażeniem. To nie jest twór rzeczywisty, gdyż wyobraża go sobie tylko pewna grupa ludzi. W gruncie rzeczy nikt nie ma prawa rościć sobie prawa do tego, by twierdzić, że jego wyobrażenie jest właściwe, jedynie słuszne. Każdy ma prawo do własnego wyobrażenia - i każde wyobrażenie jest subiektywne.

Podobnie pisał o Polsce Donald Tusk w tekście opublikowanym w "Gazecie Wyborczej". Twierdził, że nie chce definiować, kim jest Polak, bowiem nawet najszersza definicja mogłaby kogoś postawić poza nawiasem.
Racja - ale ja bym poszedł dalej. Do własnej wizji Polski prawo ma każdy, i partie polityczne, i różnego rodzaju stowarzyszenia, i poszczególni obywatele. Generalnie stoję na stanowisku, że nikomu nie można odmawiać prawa do samodzielnego nazywania Polski. Jedyny wyjątek zrobiłbym dla haseł ksenofobicznych - one powinny być wyraźnie zakazane. Głównie dlatego, że nie można z Polski nikogo wyrzucać, usuwać, przed nikim jej zamykać - dlatego mówienie, kto zasługuje na miano prawdziwego Polaka, a kto nie, jest niedopuszczalne. Poza tym każda definicja jest dozwolona, bo przecież każda jest tylko subiektywnym wyobrażeniem na temat naszego kraju.
Etykietowanie:

3 komentarze

avatar użytkownika Maryla

1. dla towarzysza Króla

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Beta

2. Tym razem Michnik, ani się

Tym razem Michnik, ani się nie zająknął.

avatar użytkownika Andy-aandy

3. zbolszewizowany tow. król z komitetu propandy GWna —

powinien nauczyć się czegoś z artykułu polskiego profesora
prof. Ryszarda Terleckiego
"Komu przeszkadza nasza pamięć?"

Nie ma wolności bez pamięci. Tak jak nie ma niepodległości bez historii. Ci, którym Polska przeszkadza w ich planach, przede wszystkim zechcą zniszczyć nasze zakorzenienie w przeszłości, nasze poczucie dumy z własnej historii. Gdy im się to uda, staniemy się społecznością nomadów przeganianych w poszukiwaniu pracy gdzieś po ubogich peryferiach Europy.

Od lat obserwujemy uporczywą walkę z pamięcią. W polityce, nauce, sztuce, gospodarce. Szczególnie przypominanie PRL zostało uznane za coś bardzo niestosownego. Politykom nie wypada zarzucać, że całe lata posłusznie spędzili w szeregach PZPR. Uczonym nie wolno wypominać, że swoje doktoraty ozdabiali marksistowskim bełkotem. Artystom nie należy wymawiać, że kariery zaczynali na akademiach ku czci ZOMO albo na wystawach z okazji rocznicy sowieckiej rewolucji. Literatom nie godzi się wytykać utworów na cześć Stalina czy płaszczenia się przed Jaruzelskim. Rekinom biznesu nie warto pamiętać, komu ukradli pierwszy milion i jakie służby ochraniały ich ciemne interesy.
Zapominanie stało się przepustką do życia publicznego: kto zapomniał, jest mile widziany i ma szansę szybko awansować, kto pamięta, jest skazany na środowiskowy bojkot, gazetowe oszczerstwa i sądowe procesy.
(...)
_______
Cytat za: http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110513&typ=my&id=my02.txt

 Andy — serendipity