Przewrót majowy a kondominium
Ówczesną odmianę „polityki miłości” najlepiej opisuje hasło wymyślone, aby nie płacić podatków na wojsko – „Słabej Polski nikt nie zaatakuje, bo to byłby dyshonor”(?!) I tak to, dobrego samopoczucia naszych przodków bronić poczęły gwarancje sąsiadów, a nie własna armia. Opamiętanie przyszło za późno – zmarnowanego czasu nie nadrobił zryw Konstytucji 3 maja – nastąpiły rozbiory...
W jakiejś mierze historia powtórzyła się na początku XX w. Tak jak kiedyś Polska zatamowała potop turecki, tak w roku 1920 uratowała Europę przed zalewem sowietów, które „po trupie Polski” dążyły do połączenia się z rewolucją w Niemczech. Stamtąd komunistyczną pożogę zamierzano ponieść dalej aż po Atlantyk.
Na laurach doniosłej wiktorii bitwy warszawskiej 1920 r. – nazwanej przez brytyjskiego historyka, lorda E. V. D’Abernona: „osiemnastą decydującą bitwą w dziejach świata” – spoczęli też nasi przodkowie. Ówczesne „eleganckie towarzystwo” gotowe było przy tym zrobić wszystko, aby odsunąć od wpływów Józefa Piłsudskiego i środowisko „legionistów”. Napomknąć trzeba, iż, pod przewodem Komendanta, to oni byli liderami akcji wyrąbywania Polski szablą i bagnetem metodą faktów dokonanych.
W roku 1921 przeforsowano jednak Konstytucję ułożoną przeciwko dotychczasowemu Naczelnikowi Państwa i naczelnemu wodzowi Wojska Polskiego. Bardzo demokratyczną, ale jednocześnie formującą bardzo słabą władzę państwową, bez miejsca dla tak silnej osobowości jaką był pierwszy Marszałek Polski.
Grzechem pierworodnym tamtej Rzeczypospolitej było morderstwo Gabriela Narutowicza, pierwszego polskiego prezydenta, wyłonionego w toku wielomiesięcznej, zawziętej walki wszystkich stronnictw przeciwko sobie. Znakiem firmowym ustroju państwa był rozdrobniony i skłócony Sejm oraz zmieniające się co kilka miesięcy koalicje i rządy. Głosy wołające o opamiętanie i trud budowy potęgi państwa, ginęły we wrzawie sejmowych waśni.
Wzmiankowani na wstępie Niemcy i Rosjanie, wczorajsi wrogowie, ułożyli się natomiast we włoskim Rapallo 16 kwietnia 1922 r. w kwestii wzajemnej rezygnacji z roszczeń wojennych i przywrócenia stosunków dyplomatycznych. W 1925 r. Niemcy podjęły przeciw nam wojnę celną i zablokowały eksport węgla ze Śląska. Pomiędzy Republiką Weimarską i Rosją Sowiecką kwitła współpraca wojskowa, aż 24 kwietnia 1926 r. w Berlinie obie strony podpisały traktat o przyjaźni. Kluczowym uzgodnieniem była neutralność stron w przypadku konfliktu zbrojnego z państwem trzecim.
Polska tonęła w chaosie, a jej klasa polityczna była ślepa na reaktywację osiemnastowiecznego przymierza niemiecko-rosyjskiego. Bezmyślnie zmniejszono budżet obronny i przystąpiono do redukcji armii, wyposażonej notabene w demobil po wojnie światowej. W pierwszej kolejności zwalniano kadrę legionową, która biła się pod polskim znakiem i polską komendą od roku 1914. 10 maja 1926 r. kolejny raz zmienił się rząd...
Marszałek Józef Piłsudski 12 maja rano wyruszył z Sulejówka do Warszawy, aby interweniować u Prezydenta Rzeczypospolitej. Prezydenta jednak nie było w Belwederze, bo wypoczywał w Spale. Marszałek nakazał przeto przemarsz do Warszawy wojsk zgrupowanych na manewry w Rembertowie. I tak rozpoczął się przewrót majowy...
Krew żołnierzy i cywilów, którzy zginęli wtedy na ulicach stolicy, kładzie się ponurym cieniem na rządach „sanacji”. Trzeba jednak pamiętać, że wszystkie wielkie dzieła II Rzeczypospolitej powstały po roku 1926. Na plaży wybudowano jedyny polski port, Gdynię i połączono go ze Śląskiem nowoczesną Centralną Magistralą Kolejową. To przywróciło możliwość eksportu węgla. Zbudowano od podstaw kompleks przemysłu ciężkiego w Stalowej Woli. Utworzono Centralny Okręg Przemysłowy wraz z kilkoma elektrowniami oraz licznymi fabrykami zbrojeniowymi, lotniczymi, motoryzacyjnymi i chemicznymi.
Dopiero po przewrocie majowym powstał solidny fundament gospodarczo-przemysłowy pod budowę potęgi państwa z silną, nowoczesną armią. Światowy kryzys początku lat 30. zahamował to dzieło, ale gdy minął, rozwinięto produkcję nowych samolotów, wozów pancernych, armatek przeciwpancernych, działek przeciwlotniczych itd.
Jednak dopiero w końcu roku 1936 można było podjąć realizację 6-letniego planu modernizacji Wojska Polskiego do poziomu najnowocześniejszych armii świata. Niemcy zaatakowały Polskę w momencie rozkręcania się tego planu. Dywizje piechoty nie zostały jeszcze nasycone do pełnych etatów w artylerię i karabiny maszynowe. Tylko jedną brygadę kawalerii udało się przezbroić na pancerno-motorową. Nie zdążono dostatecznie wyposażyć lotnictwa i utworzyć infrastruktury kierowania operacjami lotniczymi...
Polsce zabrakło wtedy tych 3 lat do zakończenia planu modernizacji armii. Gdyby nie zabrakło, niemiecki „blitzkrieg” byłby niemożliwy. Wehrmacht natknąłby się tu na zmasowaną obronę przeciwpancerną i przeciwlotniczą, a Polacy – w przeciwieństwie do Francuzów – chcieli się bić. Historia potoczyłaby się inaczej! Jakże szkoda tych zmarnowanych lat pomiędzy rokiem 1921 i 1926...
Niedawno stworzyliśmy fenomen „Solidarności”. To ten fenomen uruchomił lawinę, która obaliła komunizm. Przecież to była nasza wiktoria. Pomyślmy! Czy teraz znów nie spoczęliśmy na laurach? Czy nie marnujemy czasu i możliwości? Czy swoim zaniechaniem w dziele nieprzerwanej budowy potęgi państwa nie prowokujemy znów powtórki z historii?...
W grudniu 2005 r. umowę o budowie gazociągu po dnie Bałtyku podpisały firmy E. ON-Ruhrgas i BASF ze strony niemieckiej oraz Gazprom ze strony rosyjskiej. Przy jej podpisaniu byli jednak obecni prezydent Putin i kanclerz Schroder, który potem został prezesem wspólnego przedsięwzięcia Nord Stream. Ponad to umawiające się strony ustaliły, że ochroną gazociągu zajmie się rosyjska Flota Bałtycka(!?). A gdzie tu jest Unia Europejska?!...
Donald Tusk torpedował w tym czasie koalicję z Prawem i Sprawiedliwością, którą oba stronnictwa solidarnościowe deklarowały jeszcze przed wyborami. „Budowa IV RP” była ich wspólnym hasłem. Ogłosili je Paweł Śpiewak i Jan Rokita, których potem „wyślizgano” z PO.
- Jan Kalemba - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
8 komentarzy
1. @Jan Kalemba
"Polak mądry po szkodzie.
Lecz jeśli prawda i z tego nas zbodzie,
Nową przypowieść Polak sobie kupi
Że i przed szkodą, i po szkodzie głupi."
Jan Kochanowski, Pieśń o spustoszeniu Podola
wygląda na to, że jest to stała, niezmienna, tylko spustoszenie nie kończy sie na Podolu, ale ogarnia całą Polskę.
Czy jest pocieszeniem, że po każdym "spustoszeniu" Polak stawał do walki, aby odzyskać to, co stracił?
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. Robi się
Robi się ciekawie:
http://palade.pl/index.php?p=1_2_PULS-WYBORCZY
:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'
3. Unicorn
I TO JEST ZJAWISKO absolutnie nie występujące w przyrodzie -
Trzy nowe
byty polityczne - Polska Jest Najważniejsza, Ruch Poparcia Palikota i
Unia Polityki Realnej - Wolność i Praworządność mogą liczyć na 2 proc.
poparcie każdy, przy czym dla partii Joanny Kluzik-Rostkowskiej oznacza
to spadek o 1 pkt proc. w odniesieniu do poprzedniego miesiąca i coraz
bardziej realną perspektywę pozostania w drugiej lidze polskiej
polityki. W strefie jednoprocentowej pozostają bez jakichkolwiek szans
na Wiejską: Prawica Rzeczypospolitej Marka Jurka, Polska Partia Pracy,
Socjaldemokracja Polska i Stronnnictwo Demokratyczne. Jeszcze gorzej
wypada formacja prezydenckiego zaplecza Partia Demokratyczna,
która -podobnie jak przed miesiącem sympatyków nie posiada.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
4. Gdyby zebrać do kupy
Gdyby zebrać do kupy prawicowe kanapy okazałoby się, że dają łącznie 5-10%. Ale przecież nie PiSowi stąd mamy wysyp różnych nowych prawic i innych monitorów ;-)
:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'
5. Sondaże to propaganda manipulatorów
Mądry nie potrzebuje dziwnych tworów
W Polsce potrzeba mocnej dyktatury
Wtedy nie podniesie głowy osioł bury
Będzie pracował bo potrzebuje bata
Takie to społeczeństwo otumanione przez lata
Pozdrawiam
6. ostatnio nie publikuje sie badań symaptii polsko-niemieckiej
widać zostało z góry załozone przez zamawiających sondaże, że to temat tabu, a miłość kwitnie.
Wypowiedź dla portalu wPolityce dr Fedyszak-Radziejowskiej:
Często spotykam się z pytaniem czy po tragedii smoleńskiej większość Polaków rzeczywiście uwierzyła, że to początek, jak twierdzili niektórzy politycy, procesu pojednania polsko-rosyjskiego. Szukając odpowiedzi warto spojrzeć na badania.
Tuż po tragedii rzeczywiście pojawiła się dość niezrozumiała, krótkotrwała euforia pojednania polsko-rosyjskiego. W marcu 2010 relacje z Rosją jako dobre określiło 8 procent Polaków, w maju - aż 29 procent badanych przez CBOS. O złych stosunkach polsko-rosyjskich mówiło w marcu 38%, a maju 2010 tylko 15% Polaków.
Tej euforii wystarczyło zatem na dwa miesiące. We wrześniu wszystko zaczęło wracać do normy, a w lutym 2011 o dobrych relacjach z Rosja mówiło już tylko 12% Polaków, zaś jako złe oceniło je – ponownie - 42% badanych przez CBOS.
http://www.wpolityce.pl/view/11430/Dr_Fedyszak___Radziejowska_dla_wPolit...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
7. @Jan Kalemba
Dobry tekst, z ambicją ujęcia kilku bytów państwa polskiego w jego historii. I Rzeczpospolita wypracowała swoją formę ustrojową opartą na wolnosci i odpowiedzialnosci rozszerzonego stanu szlacheckiego (w porównaniu do innych państw Europy w tym czasie) za losy państwa. Niestety wewnętrzne wolnosci i zdecentralizowane funkcjonowanie państwa zostało wykorzystane w lobbowaniu i przekupstwie polskich ówczesnych elit przez sąsiadów o innej silniejszej strukturze władzy, dlatego I RP "przekwitła" i sąsiedzi przystąpili do żniw.
Na temat szans polskiej polityki zagranicznej II RP pisałem szerzej:
http://hej-kto-polak.pl/wp/?p=13528
Obecnie czasy są inne ale siła obcego lobbingu i interesu chyba nawet bardziej bezposrednia. Do tego dodajmy wyżnięcie elit ok. 70 lat temu i wyciskanie ostatnich kropli krwi z jakiejkolwiek formy odradzającej się polskiej tożsamosci sztyletem strachu. Wyniki możemy obserwować dzisiaj kiedy duch patriotyzmu kisi się w oparach propagandy medialnej. Zobaczymy czy i w jakim stanie polski pacjent przeżyje te zabiegi. Pozdrawiam.
Jacek.
8. 93. rocznica zamachu
93. rocznica zamachu majowego. Marszałek Piłsudski podjął marsz na Warszawę: "Staję do walki z głównym złem państwa"
— mówił Józef Piłsudski w wywiadzie udzielonym „Kurierowi Porannemu” 10 maja 1926 r., po powołaniu rządu Wincentego Witosa.
Nowy
gabinet, oparty na koalicji Narodowej Demokracji, PSL „Piast”,
Chrześcijańskiej Demokracji oraz Narodowej Partii Robotniczej, był dla
Piłsudskiego wyzwaniem. W cytowanym wywiadzie, za którego publikację
„Kurier Poranny” z dnia 11 maja został decyzją władz administracyjnych
skonfiskowany, Piłsudski w bardzo ostry sposób wypowiadał się nie tylko
o parlamencie, ale również o nowym premierze. Marszałek oskarżał Witosa
o to, że nastawał na jego życie i demoralizował wojsko, zarzucał
mu również „przekupstwa wewnętrzne i nadużycia rządowej władzy bez
ceremonii we wszystkich kierunkach dla partyjnych
i prywatnych korzyści”.
Prof. Włodzimierz Suleja uważa,
że demonstracyjne reakcje nowego rządu Witosa, m.in. wspomniana
konfiskata numeru „Kuriera Porannego” oraz pierwsze zmiany kadrowe
w armii, a także pogłoski o możliwym ściągnięciu do Warszawy jednostek
wojskowych z Wielkopolski lub Pomorza, skłoniły Piłsudskiego do podjęcia
zdecydowanych kroków.
„Trudno
wprawdzie ocenić - pisze prof. Suleja - czy do Marszałka docierały
zweryfikowane, prawdziwe informacje, czy też były one celowo
wyolbrzymiane przez jego zwolenników, niemniej jednak to właśnie
najprawdopodobniej dopiero przed południem 11 maja podjął on decyzję,
by w dniu następnym wywrzeć presję i na prezydenta, i rząd Witosa,
pojawiając się w stolicy na czele zbrojnego oddziału”.
— dodaje prof. Suleja („Polski wiek XX. Dwudziestolecie”).
11 maja
1926 r. ustępujący ze stanowiska ministra spraw wojskowych gen. Lucjan
Żeligowski zarządził manewry pod Warszawą w okolicach Rembertowa,
powierzając dowództwo nad zgromadzonymi tam oddziałami Piłsudskiemu.
Nowy
minister spraw wojskowych gen. Józef Malczewski polecił wspomnianym
jednostkom powrócić w rejon zakwaterowania. Rozkaz ten nie został jednak
wykonany. Tymczasem w nocy w stronę stolicy zaczęły kierować się
kolejne pułki dowodzone przez oficerów wiernych marszałkowi.
12 maja
przed południem Piłsudski ze swoim adiutantem wyjechał z Sulejówka
do Belwederu, aby spotkać się z prezydentem Stanisławem Wojciechowskim.
Nie zastał go tam jednak, gdyż prezydent wyjechał do swojej
rezydencji w Spale.
Do rozmowy dwóch znających się od dawna
polityków, którzy wspólnie pod koniec XIX w. kierowali PPS, doszło
ostatecznie jeszcze tego samego dnia około godziny
16 na moście Poniatowskiego.
Prezydent Wojciechowski
przeprowadzoną wówczas rozmowę z Piłsudskim relacjonował następująco:
„Powitałem go słowami: Stoję na straży honoru wojska polskiego -
co widocznie wzburzyło go, gdyż uchwycił mnie za rękaw i zduszonym
głosem powiedział: - No, no! Tylko nie w ten sposób. - Strząsnąłem jego
rękę i nie dopuszczając do dyskusji: - Reprezentuję tutaj Polskę, żądam
dochodzenia swych pretensji na drodze legalnej, kategorycznej odpowiedzi
na odezwę rządu. - Dla mnie droga legalna zamknięta - wyminął mnie
i skierował się do stojącego kilka kroków za mną szeregu żołnierzy”.
Pierwsze
starcia zbrojne w stolicy rozpoczęły się 12 maja wieczorem, kiedy
oddziały wierne Piłsudskiemu wkraczały na Plac Zamkowy od strony mostu
Kierbedzia. Wojska rządowe po krótkiej walce wycofały się na południe
miasta. Rząd przeniósł się z Pałacu Namiestnikowskiego przy Krakowskim
Przedmieściu do Belwederu. W Warszawie i województwie warszawskim władze
wprowadziły stan wyjątkowy.
Dowódcą obrony miasta mianowany
został gen. Tadeusz Rozwadowski, a jego szefem sztabu płk Władysław
Anders. Pierwszego dnia walk strona rządowa dysponowała 1700 żołnierzy.
Siły
wierne Piłsudskiemu były dwukrotnie liczniejsze. Ich dowódcą był gen.
Gustaw Orlicz-Dreszer, a szefem jego sztabu płk Józef Beck. Marszałka
wspierało dodatkowo około 800 członków Związku Strzeleckiego.
Piłsudczykom sprzyjała również duża część mieszkańców Warszawy.
Wieczorem
12 maja Piłsudski podjął próbę mediacji. Spotkał się z marszałkiem
Sejmu Maciejem Ratajem, oświadczając mu, że ma przewagę sił, która
będzie wzrastać z każdą godziną. Rataj skierował się następnie
do Belwederu, gdzie usłyszał od prezydenta Wojciechowskiego,
że w zaistniałych okolicznościach nie ma mowy
o jakichkolwiek pertraktacjach.
Prezydent i rząd byli przekonani, że dzięki wsparciu ściąganych do Warszawy oddziałów opanują sytuację.
W nocy z 12 na 13 maja 1926 r. prezydent Wojciechowski wydał do armii odezwę, w której stwierdzał m.in.:
13 maja, pomimo nadejścia
pierwszych posiłków dla strony rządowej, większość Warszawy nadal
znajdowała się w rękach wojsk Piłsudskiego.
W czasie zaciętych
walk trwających tego dnia, wojska rządowe użyły przeciwko wojskom
Piłsudskiego m.in. lotnictwa, bombardując ich pozycje na Placu Saskim.
Działania podjęte przez Piłsudskiego poparły ugrupowania lewicowe: PPS,
Stronnictwo Chłopskie oraz PSL „Wyzwolenie”, a także Komunistyczna
Partia Polski.
13 maja Centralny Komitet Wykonawczy PPS
proklamował strajk generalny dla poparcia Piłsudskiego. Kolejarze
zatrzymali transporty wojsk rządowych z Wielkopolski i Pomorza
jadących do Warszawy.
— głosił 13 maja główny organ PPS „Robotnik”.
14 maja
wczesnym rankiem część oddziałów Piłsudskiego, które w sumie liczyły
już 8,5 tys. żołnierzy, rozpoczęła atak na Belweder i lotnisko na Polu
Mokotowskim. Siły rządowe miały do dyspozycji ponad 2 tys. żołnierzy.
Rząd
bardzo liczył na wyładowujące się w Ożarowie pułki poznańskie, których
nadejście do stolicy opóźniały jednak potyczki
prowadzone z piłsudczykami.
Po południu 14 maja rząd i prezydent
opuścili zagrożony już Belweder i przenieśli się do Pałacu w Wilanowie,
gdzie jeszcze tego samego dnia zapadły decyzje o zaprzestaniu dalszej
walki, dymisji rządu oraz ustąpieniu prezydenta. Podjęto je wbrew opinii
generałów, którzy uważali, że walkę należy kontynuować. W zaistniałej
sytuacji w nocy z 14 na 15 maja 1926 r., zgodnie z konstytucją, władzę
w państwie przejął marszałek Sejmu Maciej Rataj, który w porozumieniu
z Piłsudskim nakazał natychmiastowe zawieszenie broni.
15 maja
Rataj powołał nowy rząd z Kazimierzem Bartlem na czele. Funkcję ministra
spraw wojskowych objął w nim Piłsudski, pełniąc ją w różnych rządach
aż do śmierci. W wyniku trwających trzy dni walk zginęło 379 osób, wśród
nich 164 cywilów. Ponad 900 osób zostało rannych.
Prof. Andrzej
Garlicki zwraca uwagę, że tak duża liczba zabitych wśród ludności
cywilnej nie była spowodowana okrucieństwem wobec niej walczących stron.
„Nic takiego nie miało miejsca - pisze prof. Garlicki. - Oddziały
wojskowe zachowywały się bez zarzutu. Cywile ginęli, gdyż nie umieli
zachować się w czasie walk w mieście. Przyglądano się starciom stojąc
na ulicy, z balkonów i okien, nie zdając sobie sprawy, jak łatwo zginąć
od przypadkowej kuli” (A. Garlicki „Historia 1815-1939”).
17 maja
1926 r. na cmentarzu wojskowym odbył się uroczysty pogrzeb poległych.
Obecni na nim byli przedstawiciele rządu oraz delegacje
walczących oddziałów.
W wydanym kilka dni później rozkazie do żołnierzy, dotyczącym niedawnych walk, Piłsudski pisał:
Dla wielu żołnierzy, szczególnie
piłsudczyków, zamach majowy był szczególnie trudnym momentem z powodu
składanej przysięgi. Tragicznym przykładem tych dylematów był dowódca
7 pułku piechoty płk Stanisław Więckowski, który wysłał swój pułk
na pomoc Piłsudskiemu, sam zaś popełnił samobójstwo. Innym dramatycznym
przykładem była nieudana próba samobójcza podjęta przez gen. Kazimierza
Sosnkowskiego, dowódcę Okręgu Korpusu VII Poznań, jednego z najbliższych
współpracowników marszałka.
31 maja 1926 r. Zgromadzenie
Narodowe wybrało Józefa Piłsudskiego prezydentem. Marszałek wyboru
jednak nie przyjął, ale uznał go za prawne usankcjonowanie dokonanego
zamachu. Następnego dnia Zgromadzenie Narodowe wybrało prezydentem,
wskazanego przez Piłsudskiego, prof. Ignacego Mościckiego.
Oceniając wydarzenia z maja 1926 r. dr Marek Gałęzowski pisał:
Zdaniem dr Gałęzowskiego:
wkt/PAP
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl