Żyjmy w prawdzie! - kpi na łamach "Rz" żona Waldemara Kuczyńskiego. Ów "prawda", ma prowadzić - jej zdaniem - do powszechnej i prędkiej lustracji prezydentury ś.p. Lecha Kaczyńskiego. To swoista odpowiedź na pointę krótkiego tekstu Michnika (nadredaktor spłodził go na wieść o zabici przez Amerykanów O. ben Ladena):

"Nie powinno się mówić źle o zmarłych, ale o tych zmarłych - jak Hitler, Mussolini, Ceau escu i ben Laden - należy mówić źle i dużo.

Ku nauce i przestrodze."


Tak, do grona "TYCH" zmarłych trzeba dokooptować koniecznie L. Kaczyńskiego; sądzę, że Michnik nie będzie miał nic przeciwko. Posłuchajmy dlaczego:

"Przecież wszyscy pamiętamy, jak się obszedł z pilotem samolotu do Gruzji, który mu prawdopodobnie uratował życie, bo lądujący bez zezwolenia samolot w trwającej tam wojnie Rosjanie mogli zestrzelić jak nic. Nie było podziękowania, były dwa lata nękania dzielnego pilota. Co się dziwić, że przy kolejnym locie młodszy stażem pilot takiej odwagi już nie wykazał, próbował lądować we mgle, i mamy katastrofę smoleńską.

Czy to jest powód, żeby Lechowi Kaczyńskiemu stawiać pomniki? Czy jest powodem do chwały, że starając się o najwyższy urząd w państwie, nie nauczył się jakiegokolwiek obcego języka, do czego jest zobowiązany każdy maturzysta? Czy jest powodem do chwały skłócanie Polski z sąsiadami ze Wschodu i Zachodu?

Żałoba minęła, możemy bez naruszania polskiej tradycji mówić nie tylko o dobrych, ale i o złych cechach zmarłego i jego postępowania."


Ten fragment obrazuje jak miałka jest argumentacja salonu w starciu z realnym dorobkiem, spuścizna poległego rok temu Prezydenta. Kuczyńską, namawiającą do przełamania oporów, do słusznego "spałowania" ś.p. Kaczyńskiego, stać na podanie 2 powodów:

1) Naciski na pilota, który nie chciał polecieć do ogarniętej wojny Gruzji.

2) Nieznajomość języków obcych.


Pierwszy argument Kuczyńska pompuje stekiem kłamstw i manipulacji. Z resztą jest to jasny wskaźnik obłędnego, antypolskiego rozumowania salonu. Jakim prawem zona Waldemara twierdzi, iż pilot, odmawiając lotu do Tbilisi "prawdopodobnie uratował Kaczyńskiemu (i sobie) życie"? Dodaje, "wszak Ruscy mogliby zabić Prezydenta jak nic". Jak nic?
Pytam się więc dokąd zmierzał Kaczyński? O ile pamiętam, do suwerennego, niepodległego kraju, który broniąc nienaruszalności swego terytorium, został w sposób bandycki napadnięty przez wojska rosyjskie. Każdy przywódca europejski, zmierzający do skonfliktowanej z Putinem Gruzji (lub innego państwa) powinien obawiać się zestrzelenia, własnej śmierci? Czy Sarkozy, zdaniem Kuczyńskiej, też mógł zostać zestrzelony przez ruskie MIGi, jak nic? Ta żałosna argumentacja, pewnie nieumyślnie, potwierdza tezy głoszone przez "oszłomów", że jednak Ruscy mogli chcieć zabić Kaczyńskiego (choćby motywowani zemstą i nienawiścią). Wszak Sarko na śmierć nad Gruzją liczyć nie mógł, Kaczyński - i owszem!
Poza tym prześliczna małżonka Waldemara, zestawia 'z automatu' tamtą sytuację ze smoleńska; za nic ma przy tym ustalenia prokuratury, iż insynuacje naciskowe są zupełnie nieuprawnione. Wszak na pokładzie TU 154 M, tamtego feralnego dnia, wszyscy czuli obecność małego kamikadze; to wystarczyło, by młody pilot nie postąpił jak bohater, nie przeciwstawił się...zbrodniczym hmm...minom, myślom, oddechom Kaczora...

Drugim argumentem Kuczyńska strzela w stopę swojemu środowisku. Obecni Polski wybawiciele: Prezydent B.Komorowski oraz premier D. Tusk, także nie spełniają "maturalnych" kryteriów małżonki Waldemara - oboje nie potrafią w sposób przyzwoity mówić...choćby w języku Shakespeare'a.... I co? NIC.
Choć faktycznie, akurat w przypadku Komorowskiego jego nieznajomość języków pewnie działa na Polski korzyść. Wyobraźmy sobie, jak reagowaliby zachodni partnerzy, choćby Obama, gdyby usłyszeli z ust Bronka te wszystkie androny o bigosie, łowiectwie, kobietach, powodzi, kaszalotach. Sprytna tłumaczka, może jeszcze próbować jakoś tą bronkową rubaszność w porę wyprostować...

Kuczyńska, która przed kilkoma dniami namawiała rząd do zastosowania twardych represji wobec społeczeństwa obywatelskiego i opozycji (członków klubów GP, Solidarnych 2010, Prawu i Sprawiedliwości), dziś manipulująca faktami, przypisująca de facto zmarłemu tragicznie Prezydentowi odpowiedzialność za śmierć pond 90 wybitnych osobowości, namawia do życia w prawdziwe.

Tupet, głupota, zdziczenie?

To chyba wciąż niepoprawnie humanitarne określniki dla "publicystyki" pięknej Pani Halinki...Pytanie, po co Lisicki konsekwentnie raczy nas tym rynsztokiem?

fot. niepoprawni.pl